O motywowaniu
Zacznę od smutnej wiadomości. W Zielonej Górze zawsze miałem kilku znajomych. Jednym z nich był pan Ryszard Dużyja, nauczyciel fizyki w miejscowym Liceum Ekonomicznym. Poznałem go na spotkaniu, które miejscowe środowisko zorganizowało już na samym początku naszej działalności. Pan Ryszard pomagał nam kiedy tylko mógł i kiedy było to potrzebne. Sprzedawał nasze książki bezpośrednio, kiedy zepsuł nam się samochód w Zielonej, ratował nas jak umiał. Pomógł nam przy zakupie kolejnego auta. Czytał bloga, choć nigdy nie komentował. Czasem dzwonił do mnie i długo rozmawialiśmy. Potem jakoś się to rozluźniło, bo ludzie mają swoje życie i swoje sprawy. Wczoraj dowiedziałem się, że zmarł, trzy lata temu. Świeć Panie nad jego duszą.
Skończyła się konferencja. Okazała się nadzwyczaj udana. Nie będę opowiadał o wszystkich wykładach, ale wspomnę o jednym, który zrobił na mnie największe wrażenie i nawet zacząłem żałować, że nie miałem nigdy żadnych talentów sportowych. Wygłosił ów wykład Lucjan Błaszczyk, który jest trenerem tenisa stołowego i szkoli młodzież, która następnie wygrywa różne zawody. Przyznam że byłem wstrząśnięty prostotą i klarownością tego co mówił o szkoleniu zawodników, także z tego względu, że uruchomiły się we mnie różne intuicje, natychmiast potwierdzające słuszność tego, co Lucjan Błaszczyk opowiadał.
Zacznę od rozumienia sportu, którego nie rozumiałem do wczoraj. A na pewno nie starałem się zrozumieć. W zasadzie chodzi o to, by wygrywać, ale więcej jednak o to, by utrzymać w sprawności i koordynacji wszystkie moce, którymi człowiek dysponuje, czyli siłę, szybkość, umysł i emocje. Połączenie tych elementów i ukierunkowanie ich daje dopiero możliwość osiągania sukcesów, ale ich nie gwarantuje. Nie może, albowiem ono samo jest od tych sukcesów ważniejsze ważniejsze.
Można powiedzieć, że tenisiści stołowi mają łatwo, nikt nie wali ich po gębie, nikt ich nie kopie po kostkach, a ich dyscyplina jest czysta i niekonfliktowa, zasady zaś ma jasne i każdy widzi kto jest zwycięzcą. Nie ma miejsca na różne przekręty. No, ale to właśnie jest super, bo można wypracować metody, które pomagają adeptom wygrywać. I te metody są czyste i klarowne. Kiedy wykład się skończył zapytałem Lucjana Błaszczyka, czy nie mógłby zorganizować takich szkoleń dla polityków i dziennikarzy. On się tylko uśmiechnął. Dla mnie było oczywiste, że tego rodzaju podejście szkoleniowe, które przygotowuje do bezpośrednich konfrontacji i daje sukces i możliwość stoczenia pojedynku powinno być w pakiecie każdej organizacji publicznej. No, ale politycy nie zatrudnią Lucjana Błaszczyka, bo zatrudnili już kiedyś kogoś takiego jak Tymochowicz, czyli oczywistego manipulanta, który im schlebiał i wmówił, że zrobi z nich równie skutecznych manipulantów. Wystarczy, że trochę pomachają rękami. Dowiedziałem się od Lucjana Błaszczyka bardzo ciekawych rzeczy, takich na przykład, że Susan Sarandon jest tenisistką stołową i wydaje masę pieniędzy na badania które mają wykazać jakie kwestie poprawiają koordynację, szybkość i jakość gry zawodników (tak to zrozumiałem, mam nadzieję, że dobrze). Dowiedziałem się, że tenisiści stołowi, ci naprawdę wielcy, jak Andrzej Grubba, zawsze grali tak, jakby chodziło o ich życie. To znaczy nie było pojedynków nieważnych, lekkich, które mogłyby być potraktowane ulgowo. Ludzie, którzy chcą wygrywać muszą chcieć wygrywać zawsze. Wtedy uda im się to w niewielkim procencie stoczonych pojedynków. Dowiedziałem się, że Roger Federer, którego uważano za bezapelacyjnego rekordzistę, jeśli chodzi o ilość zwycięstw na korcie, wygrał jedynie 51 procent swoich meczów. To wszystko zostało obliczone przez sportowych statystyków i wiele mówi o motywacjach.
Ja się czułem silnie zmotywowany po wykładzie Lucjana Błaszczyka. Z grubsza już wiem co robić, żeby było jeszcze lepiej. Najlepsze jest jednak to, że żeby wygrać nie muszę się zbliżać do przeciwnika, mogę toczyć z nim polemikę na odległość. Tak, jak tenisiści stołowi.
Później kiedy poszliśmy na kolację – lepiej nie organizować takich spotkań pod dyskoteką – pogadaliśmy jeszcze chwilę. Zapytałem Lucjana Błaszczyka, który ten cały sport zna od strony organizacyjno-szkoleniowej i był kilka razy na olimpiadzie, jak to jest z motywowaniem piłkarzy? Okazało się, że on sam, poproszony przez Czesława Michniewicza, przeprowadził kiedyś szkolenie motywacyjne dla drużyny Lecha Poznań. Opowiedział o tym dość szczegółowo i dodał, że dzwonili do niego potem z Legii i innych klubów, żeby także u nich to szkolenie powtórzył. No, ale nie chciał. I ja się nie dziwię. Piłka nożna w Polsce bowiem, z tego co zdążyłem się zorientować jest czymś w rodzaju elit arystokratycznych w Indiach na dwa dni przed podbojem brytyjskim. Wszystkim tym ludziom zdaje się, że pozycja i pieniądze, które mają, gwarantują im nie tylko spokój w chwili obecnej, ale także przyszłość. Nie rozumieją, że płaci im się po to, by ich deprawować, a także by deprawować cały system, którego przeznaczeniem jest podbój i grabież. Oni zaś będą mogli się tylko temu przyglądać. Sport to polityka, wie to każdy z wyjątkiem ludzi, którzy mają szkolić sportowców. Kluby piłkarskie dzwoniły do trenera tenisistów stołowych, by zmotywował ich zawodników, nażelowanych gamoni, nie podchodzących serio do żadnego pojedynku, trochę biegających i trochę skoordynowanych, którzy znaleźli się w sporcie z powodów nie do końca zrozumiałych. Lucjan Błaszczyk pozostał przy tenisie stołowym. Piłkarze zaś mają swoje sprawy, jak widzimy. Wniosek z tego wykładu i rozmów przy kolacji wyciągnąłem taki – nikogo nie interesuje sukces piłkarzy, a najmniej zaś samych piłkarzy. I nie dlatego, że oni nie chcą wygrywać, ale że nauczyli się brać pieniądze bez zdobywania tytułów. I to jest istota deprawacji. Polityka to nie tylko sport, ale także kultura, o której wspominał na początku prof. Kucharczyk. Konkretnie zaś mówił o kulturze niemieckiej, wobec której jesteśmy bezradni. Z tego samego powodu, z jakiego nasi piłkarze są bezradni wobec zawodników naprawdę zmotywowanych. Nie jesteśmy nauczeni zwyciężać i nie wiemy w ogóle po co mielibyśmy to robić. Cała nasza aktywność, służy temu by uwiarygadniać jakichś podstawionych ludzi, czy to pisarzy, czy to aktorów, czy to dziennikarzy, czy polityków wreszcie, którzy nie zostali nam przedstawieni po to, byśmy wspólnie osiągali sukcesy, ale po to, by zamknąć nam gęby i uczynić bezwolną, tępą masą. Utrzymywanie tego stanu i udawanie, że liga mistrzów jest w zasięgu polskich zawodników jest głównym celem wszystkich celebrytów w Polsce, od piłkarzy począwszy na politykach PiS skończywszy.
Czy jest z tego jakieś wyjście? Oczywiście, że jest. I ja je wczoraj wyartykułowałem dość wyraźnie – na razie trzeba zejść z linii strzału, nie zwracać na siebie uwagi, bo coś się szykuje raczej na pewno. Potem zaś osiągnąć sukces w jakiejś dyscyplinie, która nie kojarzy się nikomu z wielkimi sukcesami. Takiej, jak tenis stołowy. Wiele się wczoraj dowiedziałem o zarobkach zawodników w tym sporcie, ale Wam nie powiem jak się one kształtują. Wróćmy do naszej metafory – chodzi o to, by oderwać się od obszarów, gdzie odbywa się systemowa deprawacja i demotywacja, pod pozorem narodowej zgody i dążenia do sukcesu wspólnego. I o to także, by każdy wypracował swój indywidualny sukces, który jednakowoż będzie powszechnie ważny i zrozumiały w całym świecie, bez konieczności zatrudniania pośrednika z mediów do wyjaśniania ludziom jego istoty. Polscy piłkarze muszą mieć całą tę bandę dziennikarzy, którzy żerując na ich porażkach tłumaczą ludziom, dlaczego powinni obstawiać zakłady bukmacherskiej. No nic, na dziś to tyle. Jadę załatwiać różne sprawy i wracam do domu.
Aha, znaczki znów są w sprzedaży
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/metalowy-znaczek-z-napisem-basn-jak-niedzwiedz/
Przypominam, że jak do przyszłej soboty nie zbierze się odpowiednia ilość osób na konferencję w Kurozwękach, to ją odwołamy. Wczoraj okazało się, że wiele osób uważa iż jest zapisanych na tę konferencję, a wcale tak nie jest. Żeby się zapisać trzeba się do mnie zgłosić i zapowiedzieć wykupienie udziału lub go po prostu wykupić.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/udzial-w-x-konferencji-latajacego-uniwersytetu-leszczynowego/
tagi: pieniądze motywacja sukces sport deprawacja szkolenia motywacje lucjan błaszczyk trening
![]() |
gabriel-maciejewski |
8 września 2024 08:15 |
Komentarze:
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski |
8 września 2024 08:49 |
Świetny tekst. Dodac jeszcze trzeba, ze jak trafi sie Polak, ktory jest zmotywowany do wygrywania, obojetnie w jakiej dziedzinie, to zaraz pojawiają sie ludzie, ktorzy insynuuja mu niepiekne intencje, idla ktorych tak sie stara wygrywac, byc najlepszy. Czyhaja ma jego podtkniecia, nawet błahe i wtedy rzucają sie na niego z krytyka, jakby zabil komus matke lub zdrfekowal sie publicznie.
Stąd tak trudno zaszczepic u nas mentalnosc zwyciezcy. Zwyciezca jest sam ze swoim sukcesem i wszyscy sa zawistni, że jemu sie udało.
![]() |
kluczu @gabriel-maciejewski |
8 września 2024 09:14 |
W polskich klubach piłkarskich takich jak wspomniany Lech czy Legia ,nie ma naszych piłkarzy , nie ma tam Polaków ,są tylko przyjezdni najmnicy ,którzy są za słabi na wygrywanie ,więc grają u nas, tak bez sukcesów za ogromne pieniądze .W piłce nożnej są ogromne pieniądze ,trzeba coś z nimi zrobić, sukces nie jest potrzebny.
![]() |
beczka @gabriel-maciejewski |
8 września 2024 09:29 |
<<Potem zaś osiągnąć sukces w jakiejś dyscyplinie, która nie kojarzy się nikomu z wielkimi sukcesami. Takiej, jak tenis stołowy. >>
Albo sumo. 17 letni ełczanin Olaf Płatek został wice mistrzem świata w kategorii ciężkiej juniorach +100kg
![]() |
orjan @gabriel-maciejewski |
8 września 2024 09:56 |
Intuicje, czy coś więcej, w każdym razie dobry z Ciebie snajper.
Końcówka przedostatniego akapitu nadaje się jako podstawa do dyskusji, dlaczego tabloidy nie lubią Igi Świątek, czy Roberta Lewandowskiego. Tego drugiego raczej mało też lubią pozostali piłkarze, bo im przeszkadza, a oni sami jemu przeszkadzają, co wymaga od nich wysiłku i o to oni mają do niego złość - to już moja intuicja.
W ostatnim akapicie: (...) chodzi o to, by oderwać się od obszarów, gdzie odbywa się systemowa deprawacja i demotywacja, pod pozorem narodowej zgody i dążenia do sukcesu wspólnego. I o to także, by każdy wypracował swój indywidualny sukces (...). Jak dla mnie OK z tym, że owo oderwanie się nie powinno być całkowite, a ograniczone do oderwania się od współuczestnictwa i od uległości propagandowej, w tym edukacyjnej i popkulturowej. To te odbierają wolność.
Chodzi mi o to, że nie ma takiej złej sytuacji, która - na tym bowiem to polega - nie dążyłaby do poszerzenia zła i do utrwalenia zła. Dlatego, oderwawszy się, trzeba zarazem postawić mur, którego naruszenie spowoduje odpór (nie zaraz opór, ale przynajmniej odpór). Można temu murowi zaproponować roboczą nazwę "Non possumus", żeby każdy ogólnie wiedział, o co chodzi. No i zza tego muru nie można walkowerem oddawać szans wyborczych. Bo co to byłby za sport?
Co do wypracowywania swojego indywidualnego sukcesu, to wszystko jedno jakiego i w czym. Najlepszą bowiem receptą na sukcesy jest osiągnąć sukces. Nie jest najistotniejsze jak mocno sukces zostanie przez innych zauważony ale to, jak mnie samego podniósł na duchu, że mogę.
![]() |
Kuldahrus @orjan 8 września 2024 09:56 |
8 września 2024 10:09 |
Do tego można dodać, że czasami można ocenić, czy coś było sukcesem czy nie, dopiero po czasie.
![]() |
Matka-Scypiona @OjciecDyrektor 8 września 2024 08:49 |
8 września 2024 10:16 |
Zgadzam się. Brak mentalności zwycięscy zaszczepiany jest już w przedszkolach, bo to u przegranego może wywołać stres. W szkołach to już jest hardcore. Te wszystkie nagrody pocieszenia... a potem zdziwieni, że tylko nielicznym się chce. Pieniądze dla naszych piłkarzy za pobieganie na boisku w wyżelowanym łbie to jest nagroda pocieszenia. Miliony za nic, to po co walczyć? W obcych klubach wiedzą, że to nie przejdzie, zatem tam grają
![]() |
Frymac @orjan 8 września 2024 09:56 |
8 września 2024 10:18 |
Lewandowski to jedyny w historii rodzimego futbolu piłkarz, który osiągnął sukces na arenie międzynarodowej w odróżnieniu od swoich towarzyszy z reprezentacji, którzy spopularyzowali swoje istnienie poprzez przywdziewanie reprezentacyjnego i klubowego trykotu i nic ponadto. Swoją skalą determinacji i skuteczności w wymiarze piłkarskim zdeklasował na kilka dekad rodzimych kopaczy.
![]() |
orjan @Kuldahrus 8 września 2024 10:09 |
8 września 2024 10:25 |
Materialnie biorąc, to prawda choć ja bardziej miałem na myśli efekt niematerialny ten w podniesieniu się własnego morale.
![]() |
orjan @Frymac 8 września 2024 10:18 |
8 września 2024 10:28 |
No i - po mojemu - postawił tym innym alternatywę: harując i wspinaj się do mojego poziomu, albo haruj, aby mój poziom obniżyć. Tak, czy inaczej -harówka. I jak takiego kochać?
![]() |
gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 8 września 2024 08:49 |
8 września 2024 10:38 |
O tym też było, Grubba tak tak mówił i mówił, że jest tolerowany, bo zawsze jest drugi
![]() |
gabriel-maciejewski @kluczu 8 września 2024 09:14 |
8 września 2024 10:38 |
Nie ma potrzeby by ich motywować, tylko niektórym trenerom się tak zdaje
![]() |
gabriel-maciejewski @beczka 8 września 2024 09:29 |
8 września 2024 10:41 |
Super wiadomość
![]() |
gabriel-maciejewski @orjan 8 września 2024 09:56 |
8 września 2024 10:42 |
Na konfernecję zaproszono lokalnych działaczy PiS i obecne władze z PO. Przyszli tylko ci drudzy, mimo iż było wiadomo kto tam wystąpi. Zaczęło się od Kucharczyka, a potem było już tylko lepiej
![]() |
Kuldahrus @orjan 8 września 2024 10:25 |
8 września 2024 11:04 |
Sądzę, że u ludzi idących po sukces podniesienie własnego morale bierze się z przekonania(bardziej obiektywnego-rozeznanego niż subiektywnego), że czynią słusznie.
![]() |
cbrengland @gabriel-maciejewski |
8 września 2024 11:09 |
Dowiedziałem się, że tenisiści stołowi, ci naprawdę wielcy, jak Andrzej Grubba, zawsze grali tak, jakby chodziło o ich życie
Jak to powiadają, lepiej późno, niż wcale, by zobaczyć, czym jest sport ☺
Sport, to życie i odwrotnie, tak w skrócie. W życiu "dostajemy po mordzie" równo co jakiś czas. Jeżeli uprawia się jakiś sport, ma się to na własne życzenie. A potem w życiu jest łatwiej właśnie. I co też jest ważnym bardzo, sport uczy przegrywać. Ja na przykład do dzisiaj mam z tym problem, chociaz sport uprawiałem, nie tylko rekreacjynie, jak narty, czy pływanie, nie mówiąc o żeglarstwie.
Kiedyś był Andrzej Grubba, dzisiaj mamy Igę Świątek. Tak tylko przypomnę. Ona ma tak samo, a nawet może i więcej, jak pan Andrzej miał. I gdzie się dzisiaj znajduje i co już osiągnęła. Kiedyś, jej obecny trener, Tomasz Wiktorowski - na marginesie, to człowiek, który ukończył Politechnike Warszawską na Wydziale Mechanicznym, na kierunku Maszyny Robocze Ciężkie, identycznie, jak ja na Politechnice Krakowskiej ☺, a tenis, to jego pasja zyciowa, która stała się jego zawodem jednak, a ja zostałem tylko zwykłym polskim emigrantem ale nie narzekam - powiedzial, ze Iga jedzie na każdy turniej, aby go wygrać i tyle. Trzeba czegoś więcej, aby ją podziwiać i brać z niej przyklad?
_________
![]() |
ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski |
8 września 2024 12:05 |
I ja je wczoraj wyartykułowałem dość wyraźnie – na razie trzeba zejść z linii strzału, nie zwracać na siebie uwagi, bo coś się szykuje raczej na pewno. Potem zaś osiągnąć sukces w jakiejś dyscyplinie, która nie kojarzy się nikomu z wielkimi sukcesami.
To jest clou naszej sytuacji. Z emocji dajemy się wciągać w bieżące dyskusje o wyższości świąt Wielkiejnocy nad Świętami Bożego Narodzenia a manipulatorzy stoją za kotarą i zacierają rączki. I poniekąd nie widzimy, że trzeba odwrócić się plecami do nich i robić zupełnie coś innego.
|
onyx @OjciecDyrektor 8 września 2024 08:49 |
8 września 2024 12:18 |
A jeśli nawet nie są zawistni oficjalnie to taki człowiek odbija się od działaczy jak kulka w maszynie.
![]() |
szarakomorka @orjan 8 września 2024 09:56 |
8 września 2024 13:02 |
Coś na temat sukcesu napisał ostatnio Toyah.
![]() |
Szczodrocha33 @Frymac 8 września 2024 10:18 |
8 września 2024 14:21 |
"Lewandowski to jedyny w historii rodzimego futbolu piłkarz, który osiągnął sukces na arenie międzynarodowej w odróżnieniu od swoich towarzyszy z reprezentacji, którzy spopularyzowali swoje istnienie poprzez przywdziewanie reprezentacyjnego i klubowego trykotu i nic ponadto."
Był taki czas kiedy sukcesy na arenie międzynarodowej osiągała cała reprezentacja narodowa. Znacznie lepszych od Lewandowskiego, który ma bardzo wąską specjalizację piłkarzy było bardzo dużo.
Wystarczy wspomnieć: Deyna, Szarmach, Lubański, Gadocha, i wielu innych.
Lewandowski ma sukcesy gdy gra w zachodnich klubach z którymi popodpisywał kontrakty na grubą kasę.
Jego sukcesy i kariera nijak się nie przekłada na osiągnięcia polskiej piłki.
![]() |
orjan @gabriel-maciejewski 8 września 2024 10:42 |
8 września 2024 14:38 |
Ci drudzy przychodzą z ciekawości, a ci pierwsi widać nie widzą potrzeby. Po mojemu, ciekawość tych drugich jest szczególnego rodzaju. Kiedyś gadalismy o tym ze śp. Jackiem i doszliśmy do wniosku, że w pewnych środowiskach, w których brakuje wiedzy i zainteresowania wiedzą istnieje popyt na ciekawostki. W przerwach na herbatę w czasie jakichś ichnich zbiegowisk następuje popisywanie się jeden przed drugim, aby, niczym paw ogon, pokazać rozległość i nieszablonowość swojej erudycji i niezależność w myśleniu. To, co daje się uzyskać w tutejszej SN jest wtedy jak ulał i właściwie poza konkurencją., bo tu jest po prostu zagęszczenie myśli nieszablonowej.
Oczywiście, przerwa na herbatę jest za krótka, aby którykowiek temat przejrzać choćby "po łebkach", ale hasłowe wrzutki tematyczne nadają się wybornie.
Tak, czy inaczej tam też masz (my wszyscy stąd mamy) audytorium i pewnie z takim się spotkałeś na konferencji. Mnie tam nie było więc po przebiegu sam oceń, czy owa część audytorium konferencji szukała sporu i wymiany myśli, czy raczej tzw. kejsów vel kazusów do późniejszego użytku gdzie indziej.
W mojej ocenie praktycznej, to całkiem cenne audytorium, bo proliferacyjne. Ja bym go w każdym razie niczym nie zniechęcał., ani nie zachęcał. Nigdy nie wiadomo, kiedy i którędy przyjdzie iluminacja.
![]() |
orjan @Kuldahrus 8 września 2024 11:04 |
8 września 2024 14:46 |
Gdy ktoś idzie działać słusznie i jest to jego kierunkowy zamiar umyślny, to o jego morale raczej nie obawiałbym się. Nadal jednak pozostawałby zagadka: co to znaczy słuszność?
W końcu pozostaje ta zasada rozpoznawcza, że co od złego złe jest i tak dalej. Ta już mało nadaje się do oszukiwania. Zły ma bowiem taką samą zdolność rozpoznawania zła jak ma dobry. Jak inaczej miałby zły uprawiać zło?
![]() |
Kuldahrus @orjan 8 września 2024 14:46 |
8 września 2024 17:40 |
" co to znaczy słuszność? "
Dlatego potrzebne jest ciągłe rozeznawanie żeby, może nie tyle wiedzieć, co bardziej przeczuwać o tym co słuszne.
Chodzi przedewszystkim o wymiar indywidualny. Bo przykładowo skąd ktoś ma wiedzieć, czy poświęcić się uprawianiu zawodowo danej dyscypliny, jeszcze w dodatku w młodym wieku i czy to rokuje. Albo kiedy ktoś wstępuje w związek małżeński, no przecież nie da się o tym tak po prostu zdecydować w jednym momencie, to jest cały proces przed decyzją i po decyzji(aby wytrwać), aż ktoś już jest przekonany o słuszności tego co robi i do tego ta "słuszność" cały czas się zmienia, nie jest ciągle taka sama.
To tak w bardzo dużym urposzczeniu oczywiście.
![]() |
Aquilamagna @Szczodrocha33 8 września 2024 14:21 |
8 września 2024 18:38 |
No ale co, czy to jego wina, że nie ma pokolenia "Lewandowskich"?
PS: 84 gole w 153 meczach dla Polski.
![]() |
zkr @beczka 8 września 2024 09:29 |
8 września 2024 18:55 |
Mnie wlasnie zastanawia dlaczego skupiamy sie na pilce noznej, tenisie czy siatkowce?
Mamy i jeszcze niedawno mielismy (doslownie pare lat temu zakonczyli kariere) wybitnych sportowcow w innych dyscyplinach bedacych calkowicie poza zasiegiem konkurencji.
![]() |
Paris @ewa-rembikowska 8 września 2024 12:05 |
8 września 2024 20:30 |
BINGO !!!
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski |
8 września 2024 21:26 |
Genialny wpis, Panie Gabrielu !!!
Ja tez - od samego poczatku, kiedy zdecydowalam sie na udzial w zielonogorskiej konferencji, a stalo sie to juz podczas kolacji po konferencji w Krakowie - bylam bardzo, ale to baaardzo zaintrygowana tematem wykladu Pana Lucjana Blaszczyka. No i wczoraj dopiero okazalo sie wszem i wobec jak byl to KAPITALNY STRZAL - po prostu ,,w samo okienko bramki,, - uzywajac zargonu pilkarskiego.
Temat wykladu o motywacji, o strategiach dojscia do sukcesu, o ,,wizualizacji,, tegoz sukcesu - po prostu WYRWALO Z BUTOW zdecydowana wiekszosc z ,,konferencjowiczow,,. Mnie to cale ,,flow,, ciagle ,,trzyma,,... nawet podczas powrotu do Warszawy nie potrafilam wraz z moimi kompanami podrozy nie napomknac o temacie naszego Mistrza Olimpijskiego - i to nawet kilkukrotnego. Jednym slowem temat wykladu i cale zagadnienie absolutnie KAPITALNE !!!
Przy okazji dziekuje WSPANIALYM ORGANIZATOROM, Panu Pawlowi Sroczynskiemu i Marcinowi Zylewiczowi za te CUDOWNA i dlugo NIEZAPOMNIANA konferencje. Pozdrawiam serdecznie wszystkich WYKLADOWCOW, ktorzy rowniez staneli na wysokosci zadania - i nie zawiedli moich oczekiwan - oraz Uczestnikow kolacji w pieknej, zielonogorskiej Palmiarni,... i do zobaczenia za rok i na dluzej, bo 2 dni pobytu podczas swieta winobrania - to absolutne NIEPOROZUMIENIE, tj. stanowczo za krotko.