O moich relacjach z książką
W całym kraju, jak możemy zaobserwować, trwa wielki eksperyment pod tytułem „Ile kitu można wcisnąć ciemnemu ludowi”. Postanowiłem na chwilę się od tego oderwać i napisać coś o tym, z czego żyje, czyli o moich relacjach z zadrukowanym papierem oprawnym w kolorowe okładki. Wyobraźcie sobie, że wczoraj oto dostałem taki list:
Szanowny Panie Gabrielu
Czytam czasami Pański blog i chełpi się Pan pieczołowitością w sprawianiu nowych książek jako swoistych arcydzieł przynoszących niejednokrotnie nawet euforię u wydawcy. Po czym (również czytam), że zostały Panu jakieś złogi magazynowe. Przyznam szczerze, że mam dysonans poznawczy. Czyli po prostu w/g Pana książki to złóg, który po prostu trzeba sprzedać. Czy tak?
Z poważaniem
Odpowiedziałem bardzo grzecznie, ale potem zastanowiłem się – w zasadzie dlaczego? Wydawanie książek na własny rachunek to spory stres. Pisanie ich to wielomiesięczna harówka, którą podejmuje jedynie ktoś z góry opłacony, albo wariat, co chciał takie rzeczy robić całe życie. Organizowanie sprzedaży książek jest jeszcze gorsze, bo sprzedaż kosztuje i żeby coś sprzedać trzeba wyłożyć najpierw swoje pieniądze. Ludzie nie są tych rzeczy świadomi, a do tego wychowano ich w przekonaniu, że książka jest przedmiotem adoracji, który bierze się nie wiadomo dokładnie skąd. Piętnują więc moją postawę wobec książki, a sprzedaż uważają za czyn niegodny. Co mam wobec tego robić z tymi książkami? Rozdawać je?
Poświęciliśmy tu wiele uwagi i czasu na to, by przed czytelnikami ujawnić rzeczywistą funkcję i misję książki. Powtórzmy więc – książka to propaganda, w dodatku trafiająca prosto do serca, pod cieśnieniem, które wytwarza autor, człowiek dotknięty naturalnym lub sfingowanym charyzmatem. Ale nie tylko on, także dystrybutor, za którym w czasach słusznie minionych stała cała powaga opresyjnego państwa. Dystrybutorzy stwarzają więcej złudzeń, na które nabiera się czytelnik, bo autor może być po prostu naiwny, pusty, wynajęty, zastraszony, kupiony wreszcie…dystrybutor zaś to przeważnie zimny drań.
Na zawarte w liście pytanie – czy książki trzeba sprzedać? Odpowiadam – tak, trzeba je sprzedać. Jestem bowiem dystrybutorem i takie jest moje zadanie.
Czy chełpię się pieczołowitością? Mam wrażenie, że nie, już prędzej zdaję relację z trudności oraz niepowodzeń, jakie zdarzają się przy produkcji książek. Przeważnie jednak nic o tym nie mówię. Przygotowanie bowiem każdego tytułu to dużo pracy i całkiem spora inwestycja. Jako autor i wydawca muszę jednak podejmować te wyzwania, żeby moje wydawnictwo działało. I czasem o tym opowiadam. Na czym więc polega problem? Otóż na tym, że nie posiadam żadnych towarzyskich i propagandowych certyfikatów, a wobec tego moje działania mają charakter samozwańczy. To zdaje się oznacza zwrot – chełpi się pan…Bo niby kto mi pozwolił?
Zdziwilibyście się ile razu słyszałem od ludzi, którzy są przecież świadomi, że żyjemy w demokracji, gdzie wolność słowa jest jedną z najważniejszych wartości, pytanie takie oto – panu się wydaje, że może pan pisać co chce?
Tak, właśnie tak mi się wydaje. Mogę pisać i wydawać co chcę. Podjąłem jednak trud dość specyficzny, czyli wobec zalewu rynku bardzo tanią, nieobyczajną propagandą, kalającą podstawowe zasady logiki i dewastującą wzruszenia, postanowiłem wydawać książki o świętych. Nie tylko, ale ta misja w ostatnim półroczu jest najwyraźniej widoczna. I wiecie co Wam powiem? Mam cały czas wrażenie, że ktoś ulepił z wosku moją figurkę i wbija w nią szpilki. Prawie każdego miesiąca, z wyjątkiem może kwietnia, coś się w trakcie planowania lub produkcji waliło. Psuły się maszyny w drukarni, były jakieś opóźnienia w transporcie, kurier co zawsze był o 9 rano, przyjeżdżał po piętnastej. Krzywo przycięto część egzemplarzy i temu podobne. I to nie jest tak, że wcześniej takie rzeczy też były. Nie było. Okay, to jest przypadek, zwiększyliśmy obroty, a przez to zwiększyło się prawdopodobieństwo różnych niedobrych przygód. Tak, jak to miało miejsce wczoraj, kiedy cały szczęśliwy odebrałem nakład „Świętej Brygidy”, a po godzinie wpatrywania się w okładkę skonstatowałem, że nie ma na niej tytułu, bo się nie wydrukował. Wróćmy więc jeszcze raz do listu – czy ja się chełpię pieczołowitością? Nie, opowiadam tylko o tym, co mnie interesuje i o przygodach z tym związanych.
Taka przygoda, jak ta wczorajsza to w zasadzie katastrofa. Bo i cóż robić? Odesłać nakład do drukarni, niech zerwą okładkę i zrobią drugą, dobrą? A jak grafik, który się pomylił zachoruje i nie będzie mógł przygotować projektu? A to się właśnie stało. Co robić? „Św. Brygida” była przygotowywana na konferencję w Gniewie, bo tam Adam Nosko wygłosi o niej wykład. I co teraz? Na konferencję wyjeżdżam jutro, wszystko przepadło?
Na szczęście jest Hubert, który zna różnych ludzi i ci wydrukują naklejkę z tytułem, a potem Sasza przyklei ją do wszystkich egzemplarzy, albo będziemy dodawać tę naklejkę do każdego pakietu św. Brygidy. Ci, którzy już kupili książkę też dostaną te naklejki. Tylko muszą mi się przypomnieć. Nie wiem co mnie wczoraj tknęło, żeby obniżyć cenę św. Brygidy, którą przecież muszę sprzedać, bo do tego są książki przeznaczone, ale uważam, że dobrze zrobiłem. Pozwolicie jednak, że ponowną sprzedaż uruchomię, jak będę całkowicie pewien, że mam w ręku te naklejki. Do Gniewa na pewno nową książkę o św. Brygidzie zabiorę.
Takie to są przygody wydawcy, który na powrót musi stać się autorem, bo jest to jedyna droga, do przyciągnięcia nowych czytelników, innej nie ma. I żeby to zrobić muszę oderwać się przede wszystkim od organizowania imprez niosących duże ryzyko sprzedażowe. Być może kiedyś do nich wrócimy, ale na razie wrócę do pisania.
Zastanówmy się teraz dlaczego sprzedaż książek traktowana jest tak dziwacznie, jak jakiś akt pohańbienia. Tego właśnie nie potrafię zgadnąć, ale chyba chodzi o to, że ktoś w ogóle może na książkach zarabiać, co jest nie do pomyślenia.
Problemem jest też, jak sądzę tematyka, którą poruszamy, czyli problemy daleko wykraczające poza kanon opisywanych dziś zjawisk. To zaś budzi pewien dysonans i niepokój. Bo jeśli możliwe są różne redakcje i opisy tego samego zjawiska, to znaczy, że ktoś kłamie. Rzecz jasna nie ten, kto ma certyfikat i poparcie wielkich dystrybutorów. Kłamać musi ten, kto tych walorów nie posiada, a dodatkowo jeszcze chełpi się pieczołowitością. Na koniec zaś wyznaje, że chodzi mu tylko o sprzedaż. Postanowiłem więc wyjaśnić czym są złogi magazynowe? Uwaga! Pokazuję i objaśniam! To są książki przykryte innymi książkami, które po sprzedaży tych leżących wyżej, ukazują się przed oczami zdumionego wydawcy, ten zaś następnie, z nadzieją w sercu, umieszcza je ponownie w sklepie, licząc na rychłą sprzedaż.
No więc tak, tak się sprawy mają…Mam nadzieję, że pomogłem niektórym czytelnikom. Czekamy na naklejki i być może po południu uruchomimy ponownie sprzedaż Brygidy, a jeśli mikroskopijny nakład „Dziejów górnictwa” także dziś przyjedzie to również go uruchomimy. – Nie mów heil póki nie przeskoczysz – powie ktoś przytomny. Lepiej poczekać aż książki się zmaterializują. No właśnie, dlatego nie włączam tej sprzedaży teraz, ale czekam do popołudnia.
Miłego dnia życzę wszystkim.
tagi: książki sprzedaż czytelnicy autorzy wydawcy magazyn dystrybutorzy
![]() |
gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 08:16 |
Komentarze:
![]() |
ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 08:42 |
Chciałoby się rzec - dziwny jest ten świat a ludzie jeszcze dziwniejsi...
Powodzenia, oby pech poszedł w siną dal...
![]() |
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 08:58 |
Ów korespondent chyba nie zrozumiał co oznacza w przypadku wydawnictwa "Klinka Języka" termin "złogi magazynowe". Może miał przed oczami wielką halę magazynową z paletami po parę tysięcy egzemplarzy kazdego tytułu, zawaloną nimi po sufit, no i stąd wynika jego niezrozumienie. Oczywiscie nie wykluczam również, że to napisał jakiś "życzliwy", ktory czerpie satysfakcję z dość typowej w dystrybucji różnorodnego asortymentu sytuacji, której przyczyn także nie rozumie. A nawet nie usiłuje zrozumieć. A w tym drugim przypadku zapewne jeszcze nieraz wyrazi podobną opinię. Może także znowu listownie.
![]() |
Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 08:59 |
Jak dla mnie nic się nie stało. Ta sytuacja wprowadziła nawet trochę kolorytu w to wydanie. Baaaardzo chętnie ją kupię w Gniewie bez przyklejonej naklejki. Jestem pewna, że św Brygida dobrze się uśmiała i gdyby była wśród nas, też by taką pozycję o jakimś świętym kupiła. Chrzescijanin to przecież radosny czlowiek. Do zobaczenia i pozdrawiam!
![]() |
atelin @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 09:01 |
W "Zielonych rękawiczkach" też był błąd, chyba drukarni: był obrazek z podającym kij chłopcem ratującym kolegę i ani słowa o tym w tekście.
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 09:04 |
Najważniejsze, że wszystko kończy się pomyślnie, a to znaczy, że jednak mimo tego Złego, Opatrzność czuwa! I z tego trzeba się cieszyć.
Ten gość chodzi chyba w ładnych butach, ale bez podeszwy i narzeka, że uwiera go gwóźdź w podeszwie, któtej nie ma. Matka Ziemia znosi jakoś to wszystko.
Może to jest materiał na horror dla Radoryskiego? ;)
![]() |
gabriel-maciejewski @atelin 22 maja 2025 09:01 |
22 maja 2025 09:04 |
Jeszcze raz pan napisze coś takiego i pana wyrzucę. Mówię to wprost, bo nie podoba mi się, to że uważa pan takie uwagi za zabawne i sensowne
![]() |
Henry @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 09:04 |
Histeria sztuki - to tytuł ;-)
Książka w twardej oprawie ze wszystkimi edytorskimi bajerami - podejrzewam, że Coryllusa czytają ;-)
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5094343/histeria-sztuki
Autorka Sonia Kisza napisała:
Histeria sztuki to drogowskaz, JAK CZYTAĆ OBRAZY, to zbiór świadectw kobiet, bogiń i herosek, które kultura skazała na tortury, a potem zgubiła znaczenie ich dorobku. Dowiedz się: Jak to się stało, że na fasadach setek chrześcijańskich kościołów pojawia się postać ostentacyjnie pokazująca swoją wulwę?
Zamiast płakać nad rozlanym mlekiem lepiej dać upust emocjom nad cudzą książką. Naprzód Nawigatorzy ;-)
![]() |
valser @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 09:07 |
Kosmaty nie spi, a ty zaczales mu wylewac na interes hektolitry wody swieconej. Stad sie biora przygody i zdziwilbym sie gdyby bylo inaczej. Dobra robota, a okladka to drobiazg przy ciezarze gatunkowym produkcji. Kazdy normalny to zrozumie. Z nienormalnymi nie ma co gadac, szkoda czasu. No chyba, zeby jakims tekstem dokopac, no, ale ilez mozna?
Diabel tkwi w szczegolach, stad sie biora takie wypierdy typu "pieczolowitosc -zlogi" i szukanie dziury w calym. Nieprzekonanych nie przekonasz. Zwlaszcza takich z gwarantowana pensja, ktorym do szczescia brakuje trzynastej i czternastej pensji.
Posluchalem sobie podcastu twojego o kawalerze Alonso de Contreras. O tym jak jego zona i jej kochanek razem nagle umarli.
Powtorzmy zatem za kawalerem ALonso i niech ten tekst bedzie przestroga dla rozbrykanego stadka, ktore nie jest do konca swiadome o co toczy sie gra?
"Niech Bog przyjmie ich do swego Krolestwa, JESLI w owej ostatniej godzinie zalowali za swoje grzechy".
![]() |
piere11 @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 09:10 |
Autor listu zdaje się błędnie diagnozować swoją przypadłość poznawczą. Prezentuje objawy raczej spotykane u małych dzieci, które mają przekonanie, że pieniądze wyjmuje się ze ściany, jak to robi rodzic, gdy zachodzi taka potrzeba. No i ten rodzic jest zawsze uśmiechnięty, czuły i troskliwy. A cały świat sypie kwiatki pod nogi tego dziecka...
![]() |
Gotoxy76 @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 09:15 |
Dobra wiadomość. Nie wiem jak reszta, ja bym wolał z naklejką w środku. Każdy może sobie sam nakleić jeżeli zechce a zaoszczędzi pracy Panu Saszy. Dzięki obniżce ceny wezmę jeszcze jedną inną albo dwie.
![]() |
atelin @gabriel-maciejewski 22 maja 2025 09:04 |
22 maja 2025 09:31 |
Sorki. Ja nie uważam mojej uwagi za zabawną, pisałem o błędach, które sam pan przedstawił w powyższej notce
![]() |
tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 09:40 |
Jak będą dodruki, to wersja bez tytułu nabierze charakteru kolekcjonerskiego :)
![]() |
atelin @tomasz-kurowski 22 maja 2025 09:40 |
22 maja 2025 09:41 |
Świetne.
![]() |
OjciecDyrektor @Matka-Scypiona 22 maja 2025 08:59 |
22 maja 2025 09:46 |
Tez kupilbym bez naklejki...jakiez to by bylo intrygujace i zagadkowe patrzec na okladke bez tytulu.
![]() |
Traube @atelin 22 maja 2025 09:31 |
22 maja 2025 09:46 |
A książek KJ udało się już panu pozbyć? Może jakaś inna bibliotekarka była bardziej łaskawa?
![]() |
OjciecDyrektor @Gotoxy76 22 maja 2025 09:15 |
22 maja 2025 09:47 |
Dobry pomysł - naklejka jako errata. Kto chce naklei, a kto nie chce, to nie...:)
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 09:53 |
Okładka bez tytułu...zostaw tak, jak jest. Jak okładka jest atrakcyjna, to nawet lepiej, jak tytulu nie ma, bo wiecej ludzi weźmie ją do rąk i otworzy. Choćby z samej ciekawosci o czym to jest...:)
![]() |
atelin @Traube 22 maja 2025 09:46 |
22 maja 2025 09:57 |
Żadna bibliotekarka nie była. I ja się nie pozbywałem książek KJ, tylko chciałem aby poszły w świat. I co? I dupa.
![]() |
BaZowy @atelin 22 maja 2025 09:31 |
22 maja 2025 10:06 |
Dzisiaj po prostru Gospodarz powiedział Panu wprost, to co ja w poprzednich uwagach do Pan, starałem się wyrazić bardziej sugestią i zachętą do autorefleksji. Było tu kiedyś rozważane pojęcie "niestosowności", funkcjonuje ogólnie takie powiedzenie o "niedźwiedziej przysłudze", można też to rozwinąć do "noża w plecy" lub skwitować przypuszczeniem o brakach w empatii. Pana uwagi są niestosowne sytuacyjnie, może z "niedźwiedzią" intencją ale są nożem w plecy, bo wypowiada je nie przypadkowy lub zadaniowany trol tylko stały, wieloletni bywalec i komentator na SN. Wszyscy wiemy jaką Gospodarz przykłada wagę do jakości edytorskiej, właśnie napisał o dużym problemie z ważnym nakładem i jeszcze zwrócił uwagę na przedziwne koincydencje, a Panu zerorefleksyjna fantazja podpowiedziała, jak tu jeszcze zasugerować inne "błędy". Już poprzednio Pan potwierdził że nie praktykuje ciągłości przyczynowo-skutkowej w przepływie myśli ale może czas zacząć, bo 15. urodziny minęły dawno temu.
![]() |
stachu @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 10:10 |
Loża szyderców nigdy się nie opróżni i trzeba się pilnować, żeby nie ulec pokusie i samemu sie tam dostać. Niektórzy z tych szyderców się kamuflują i udają swiętszych od papieża. Ja natomiast lubię te złogi, a na obronę przed woo-doo na pewno są jakieś zaklęcia, bo np. na czarnego kota wystarczy splunięcie ;)
![]() |
atelin @BaZowy 22 maja 2025 10:06 |
22 maja 2025 10:13 |
Cholera, to nie nóż w plecy tylko uwaga na cholerne drukarnie w których zatrudniane są czyjeś córki, synowe, teściowe!
Jasne dla obu panów?
|
Zyszko @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 10:23 |
Kiedyś, ze 20 lat temu. po światku fantastyczno - komiksowym krążyła taka anegdota. Sapkowski pojechał na spotkanie autorskie do ruskich. Przyszedł do niego z książką po autograf jakiś chłopaczek. Sapek, jak zwykle już mocno "porobiony", patrzy, a tu jakieś pirackie wydanie. Wściekł się, złapał młodego za frak i zaczął się drzeć "Gdzie moje diengi?!"
Po latach zupełnie inaczej patrzę na tę historię i mam nawet cień sympatii do starego pijaka.
![]() |
atelin @BaZowy 22 maja 2025 10:06 |
22 maja 2025 10:31 |
Jak się w lodziarni zamawia loda cytrynowego to nie ma szansy dostać czekoladowego. W drukarniach jest inaczej i o tym jest ta notka. Ja mam kumpla, który pracuje w drukarni. Na szczęście drukują tylko ulotki reklamowe i, co dostaną, to drukują i wiedzą, że nikt tego nie czyta, więc mają gdzieś treść.
![]() |
BaZowy @atelin 22 maja 2025 10:31 |
22 maja 2025 11:24 |
Panie Atelin nie chce trolować wpisu dalszą dywagacją z Pana dobrymi intencjami bo wiemy gdzie jest ich najwięcej. Proszę może jeszcze raz przeczytać dzisiejszy post Autora, wsłuchać się czy tam jest krytyka danej drukarni czy zwórcenie uwagi na "zadziwiające zbiegi okoliczności" w kontekście obecnego kontentu wydawnictwa i skupić sie na jednym określeniu bo wiedzę że więcej nie pomaga. "Niestosowność sytuacyjna". Pana wiedza o rynku drukarskim jest być może ważna i dobra ale trzeba też mieć wiedzę albo wyczucie, kiedy tej wiedzy używać i jaki to ma tzw. wydźwięk. Stąd zachęta do empatycznej autorefleksji. Więcej Panu nie pomogę bo staram się wczuć w Pana ograniczenia.
![]() |
gabriel-maciejewski @atelin 22 maja 2025 09:31 |
22 maja 2025 11:53 |
Po co pan się wcina? Jest pan wydawcą? Autorem może? Nie bawi mnie to od dawna. Próbuję panu nie wprost powiedzieć, że mnie te komentarze irytują w najwyższym stopniu. Bez efektu. No więc mówię wprost - wkurwiają mnie takie komentarze dotyczące jakości naszych książek. Teraz jasne?
![]() |
gabriel-maciejewski @atelin 22 maja 2025 10:13 |
22 maja 2025 11:55 |
W ogóle nie o to chodzi!!!!!!
![]() |
gabriel-maciejewski @Zyszko 22 maja 2025 10:23 |
22 maja 2025 11:56 |
Takie postawy trzeba tępić
![]() |
gabriel-maciejewski @atelin 22 maja 2025 10:31 |
22 maja 2025 11:56 |
Nie, nie o tym jest ta notka!!!!
![]() |
gabriel-maciejewski @Henry 22 maja 2025 09:04 |
22 maja 2025 11:58 |
Historycy sztuki teoretycznie trzymają pieczę nad złotą i brylantową pianą, unoszącą się na powierzchni garnka z kulturą. Przy czym pieprzą tak strasznie i tak beznadziejnie przynudzają, że lepiej by było gdyby pilnowali składu starych szmat
![]() |
gabriel-maciejewski @valser 22 maja 2025 09:07 |
22 maja 2025 11:59 |
Tak, niech ich przyjmie jeśli żałowali, bo jeśli nie niech spadają w otchłań
![]() |
gabriel-maciejewski @piere11 22 maja 2025 09:10 |
22 maja 2025 11:59 |
Trudno zrozumieć o co chodzi...pewnie o jakieś zaburzenia hierarchii
![]() |
gabriel-maciejewski @Gotoxy76 22 maja 2025 09:15 |
22 maja 2025 12:00 |
Na razie nie ma naklejek, czekamy na wieści
![]() |
gabriel-maciejewski @atelin 22 maja 2025 09:31 |
22 maja 2025 12:00 |
A ja ich nie uważam za zabawne!!!!
![]() |
gabriel-maciejewski @tomasz-kurowski 22 maja 2025 09:40 |
22 maja 2025 12:01 |
Trudno przewidzieć czy będą
![]() |
gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 22 maja 2025 09:53 |
22 maja 2025 12:01 |
W zasadzie, brak tytułu zauważyłem dopiero jak chciałem umieścić książkę na allegro
![]() |
gabriel-maciejewski @stachu 22 maja 2025 10:10 |
22 maja 2025 12:01 |
Zawsze się coś gdzieś odkopie
![]() |
aember @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 12:47 |
Też chętnie wezmę Brygidę z "nienaklejoną naklejką", ładnie uzupełni koszyk :)
![]() |
kluczu @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 12:53 |
Mam prawie wszytkie książki Kliniki Języka, poza niestety kilkoma starszymi pozycjami ,dziś niedostępnymi ...ale na św Brygidzie miałem zamiar przyoszczędzić , no teraz wiem że tego nie zrobię ,i tak naklejki nie wykorzystam
![]() |
pirks @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 15:50 |
"książka to propaganda, w dodatku trafiająca prosto do serca, pod ciśnieniem, które wytwarza autor, człowiek dotknięty naturalnym lub sfingowanym charyzmatem."
Rewelacja.
![]() |
Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski 22 maja 2025 12:00 |
22 maja 2025 16:49 |
Ale w Gniewie będą? Mam na myśli Brygide bez naklejek. Mi to nie robi różnicy.
![]() |
gabriel-maciejewski @Matka-Scypiona 22 maja 2025 16:49 |
22 maja 2025 17:35 |
Tak będą
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski 22 maja 2025 12:01 |
22 maja 2025 21:16 |
No widzisz...:). Nie zauważyłeś, bo obraz na okładce więcej mówi, niż czcionka tytułu...:).
Tak sobie patrzę teraz na twoje książki, na okładki i tak sobie myślę, że każda z nich mogłaby spokojnie być bez tytułu...:). Tak dobrze wyglądają.
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski |
22 maja 2025 22:17 |
Lubie takie wpisy, Panie Gabrielu,...
... o ksiazkach, o rynku ksiazek czy o dystrybucji i sprzedazy !!!
Duzo sie z nich dowiaduje, bo rzeczywiscie ksiazka to dosc specyficzny TOWAR. Poza tym znajduje w nich duzo odniesien do swojego zajecia. Nawet ostatnio mowilam Jurkowi, ze od kilku lat prowadze STATYSTYKE - i to wlasnie ja ,,sciagnelam,, od Pana... i prowadzi ona do ARCYCIEKAWYCH konstatacji dla mnie, czesto do bardzo zaskakujacych.
A klient ??? Jak to klient, czesto jest BEZCZELNY, ZAWISTNY i ZAZDROSNY,... do tego ma 2 lewe rece, niewiele swiadomosci i wiedzy. Ucze sie byc cierpliwa i wyrozumiala, roznie mi z tym idzie, ale ma sie ku lepszemu, bo najwazniejsze, ze jest z tego mojego zajecia ,,kawalek,, grosza,... a czestawo nawet trafi sie jakis nietuzinkowy klient, ze moge zapomniec o calym zlu i wszystkich niedogodnosciach,... ze czlowiekowi ZNOWU sie chce cos robic i w cos wierzyc.
I oby nadal tak zostalo.
Pozdrawiam Pana serdecznie i zycze ciagle tego samego, wszystkiego najlepszego. Dobranoc i do zobaczenia, jutro, w Gniewie,