-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O miłośnikach mądrości i wielbicielach głupoty

Każdy, kto chodził do szkoły wie, kto to jest filozof. To miłośnik mądrości, który w dodatku jest tak skromny, że sam siebie nie nazywa mędrcem, ale jedynie tym, co kocha mądrość, ku której dąży. Jak dobrze wiemy, prócz miłośników mądrości są wśród nas także wielbiciele głupoty. Nie będę wskazywał nikogo palcem, chcę jedynie opowiedzieć o systemie, w którym funkcjonują.

System ten jest antytezą postawy filozofów. To znaczy jest jakiś obszar znaczeń, któremu trzeba oddawać cześć, ale nie koniecznie jest to mądrość. Jak wszyscy zauważyli nadużywamy tu ostatnimi czasy wyrazu gwarancje. Myślę, że wielbiciele głupoty przede wszystkim oddają hołd gwarancjom. Od życia zaś oczekują frajdy następującej – ich postawa zostanie doceniona przez im podobnych, ale pewniej stąpających po ziemi i rozdzielających lub dziedziczących owe gwarancje. Najłatwiej wytłumaczyć rzecz na przykładach, które nas tu przez kilka przeszłych dni ekscytowały, czyli produkcji artystycznej. Nie jestem w stanie wyjaśnić wielu osobom, że kulty rodem z PRL, dotyczące produktów kultury, nadają się wyłącznie do przeredagowania. Tworzone były z ewidentnie złą wolą, myślą podstępną, w celu ogłupienia wielkich mas. To jest dla wszystkich jasne. Wiele jednak osób broni tych produkcji powołując się na tak zwane wartości artystyczne. Problem w tym, że czym innym są te wartości w filmie, czym innym w literaturze, czym innym w sztukach plastycznych, a kompletnie czym innym w muzyce. Tymczasem wielbiciele głupoty wszystkie je łączą w jeden zbiór z napisem – emocje. To co wywołuje emocje, jest wartościowe artystycznie i zasługuje na uznanie, bez względu na to kiedy i w jakich okolicznościach powstało. I nikomu z wielbicieli głupoty nie przyjdzie do głowy, że inne są emocje nastolatka, a inne człowieka, który ma lat trzydzieści. Te z kolei różnią się od emocji takich dziadów, jak na przykład ja. W uwielbieniu głupoty, chodzi o to, by bronić dawno przebrzmiałych emocji, po których została pamięć gdzieś tam w zakamarkach mózgu, lub takich, które można odświeżać powracając do całkiem już zwietrzałych lektur. Ta zaciekła bardzo obrona jest w istocie walką o uwiarygodnienie intencji oszustów, którzy w czasach słusznie minionych produkowali dla nas, z wielkim zaangażowaniem i przy użyciu najlepszych dostępnych narzędzi tę całą pop kulturę pomieszaną ze sztuką. Można się tym oczywiście karmić, ale nie tutaj. Nie będziemy tego czynić, ani o tym dyskutować, albowiem nasza misja jest inna. Jej założeniem najważniejszym jest przyznanie, że ciągle jeszcze żyjemy i mamy wiele do zrobienia. Do tego mamy, może skromne, ale jednak skuteczne narzędzia. To zaś nakłada na nas pewne obowiązki i odpowiedzialność, albowiem jesteśmy ludźmi wierzącymi i oddajemy hołd pewnym zasadom. Nie możemy wobec tego pozostawać obojętni wobec opinii, które podważają naszą misję i usiłują deprecjonować – jawnie i podstępnie – nasze działania. Na przykład poprzez wskazywanie nam wzorów, rzekomo wartościowych, których jakość służyła wyłącznie do zamaskowania misji propagandowej. To jest dość istotne, albowiem mówimy w takich momentach najczęściej o filmach i książkach, czyli o tych produktach, które są najłatwiejsze do oceny, albowiem nie wymagają żadnych umiejętności, ani wiarygodnego pośrednika. Chodzi o to, że nikt nie będzie wymagał od ludzi płaczących w kinie, by kończyli reżyserię, a potem dopiero oceniali produkcję. Podobnie jest z książką, nikt nie powie wzruszonemu lekturą człowiekowi – sam sobie napisz książkę, to zobaczysz jakie to trudne. To są oczywistości. W przypadku innych gatunków działalności artystycznej potrzebny jest pośrednik, ułatwiający ocenę. Krytycy literaccy i filmowi byli i miejscami są nadal jedynie czymś w rodzaju popitki po wódce, która sama przez gardło nie przechodzi. Od obrazu można się bowiem odwrócić i nie słuchać co mówi zachwalający go pośrednik, to samo z rzeźbą. Jak człowiek już jednak kupił bilet na film czy kupił książkę, to chciałby się z tym co kupił jakoś zmierzyć. A zmagania te często przypominają picie w parku bez zakąski. I tu wkracza krytyk, czyli usłużnie podana butelka soku pomarańczowego. Jest on jedynie naśladowcą krytyków, kuratorów i kustoszy muzealnych, albowiem funkcja tamtych jest o wiele poważniejsza. Mają gwarantować transakcje milionowe i stać na straży stabilności rynku. Ci z parku, co siedzą w butelce z sokiem, pilnują transakcji groszowych. I to jest różnica podstawowa i najważniejsza jeśli chodzi o ocenę zjawisk artystycznych.

Najważniejsi są jednak ludzie, którzy robotę zlecają, czyli mecenasi. Oni czynią to z jakąś intencją i podejmują ryzyko bądź nie. Ryzyko jest wtedy kiedy są konkurenci. W PRL mecenasem było państwo, a konkurencji nie było. Człowiek zaś był wobec misji tego państwa bezradny. Zastanawianie się dziś, czy misja tego państwa, działającego w szerokich bardzo rejestrach pop kultury, była dobra, ważna i czy jej twory i potwory można oceniać kategoriami artystycznymi  jest uwielbieniem głupoty. Mecenas po to wynajmuje pośredników, żeby uporządkowali rynek i wskazywali, które produkty są wartościowe, omijając przy tym intencję, która stoi za ich powstaniem. Ona ma być ukryta i nie liczyć się dla odbiorcy wcale. Ważne są te całe wartości artystyczne. Czyli emocje, albowiem o tym czym są naprawdę owe wartości, to znaczy czym jest twórczość z punktu widzenia artysty widz nie ma pojęcia. On chłonie spreparowane opinie i nimi żyje. Potem zaś walczy jak lew w ich obronie i wygaduje na innych, którzy nie rozumieją sztuki.

Pomyślałem sobie wczoraj, że warto by sprawdzić ile spektakularnych i wielkich kradzieży sławnych obrazów dokonano w III republice, przed zniknięciem z Luwru Giocondy? Ile ważnych obrazów ukradziono w czasach, kiedy wszystkie obrazy były ważne, tworzyły się hierarchie na rynku, a ludzie wyrywali sobie z rąk różne bohomazy płacąc za nie złotem. Myślę, że niewiele, albo wręcz niczego nie wyniesiono z muzeów. Stara sztuka była deprecjonowana, a nowa zyskiwała na wartości z dnia na dzień. Autorzy, w dodatku żyjący, byli w największej cenie. I gwarantem tego stanu rzeczy było państwo. Nam się to może nie podobać, bo było to państwo świeckie i masońskie, ale nie zmienia to faktu. Państwo to szykowało się do ekspansji i cel swój w końcu osiągnęło, a ludzie, którzy malowali tam obrazy stali się bohaterami wyobraźni masowej.

My dzisiaj stale mamy do czynienia z osobami, które próbują nam narzucić sposób myślenia mumii, gdyby oczywiście mumie mogły myśleć. Mamy rzesze całe wielbicieli twórczości malarzy z PRL, że o filmach i książkach nie wspomnę. Wszystko to – już przywykliśmy – łączymy w jedną grupę i nazywamy formatem. Mamy wokół wielu bardzo wielbicieli głupoty, którzy każą nam oddawać hołd formatom rodem z PRL. I czynią to czasem żartem, czasem serio. Ja sam, głupi, myślałem, że z tym Nienackim i jego fanami, sprawa jest lekka i można się będzie wspólnie pośmiać. No chyba żartujecie. To jest kult emocji dziecinnych, które ludzi dorośli próbują jakoś zachować nie rozumiejąc, że ciągle żyją i mają nowe szanse, na tworzenie nowych rzeczy. Dlaczego tego nie czynią? Bo nie rozumieją czym są te emocje w istocie, że służyły do maskowania rzeczy wcale nie pięknych. Takich jak systemowe złodziejstwo lub masowe zbrodnie. Rozumiane w ten sposób „wartości artystyczne” muszą zniknąć z naszego życia, to zaś oznacza, że należy dać szansę nowym autorom i nowym formatom. Należy też zmierzyć się z nowymi wyzwaniami. Taką zmianę jednak musi gwarantować i przeprowadzić państwo. Jej skala bowiem nie może być lokalna czy indywidualna.

Czy ono to czyni? Raczej nie. Ono, podobnie jak wielbiciele prozy Nienackiego chcę utrzymać w mocy niektóre peerelowskie tradycje, chce ocalić ludzi, którzy nie służyli systemowi do końca, ale tylko tak trochę. Można dyskutować dlaczego tak jest, ale mi się nie chce. Wolę zwalczać takie postawy. Nawet jeśli zasłaniają się one patriotyzmem, wiarą w Boga czy czymś innym równie wzniosłym. Jeśli nie ma docenianych autorów, których twórczość jest dostępna i chętnie kupowana, nie ma wolności. Są za to gwarancje i emocje, tak, jak w przypadku tego idiotycznego konkursu na Miłosierdzie Boże.

Musimy też pamiętać, że tak, jak krytycy literaccy są jedynie nędznym naśladownictwem krytyków sztuk plastycznych, tak PRL był jedynie atrapą demokracji zachodnich. Nic, co obowiązywało w tym kraju nie było powszechnie ważne. Bez względu na to, jak wysoki „poziom artystyczny” by reprezentowało. Można się oczywiście łudzić, że było inaczej, można nawet wymieniać nazwiska sławnych twórców, robiących kariery na zachodzie, ale to będą tylko mrzonki.



tagi: rynek  prl  propaganda  pieniądze  kult  sztuka  emocje  wartości artystyczne 

gabriel-maciejewski
6 grudnia 2022 09:15
25     2209    13 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
6 grudnia 2022 09:51

W czasach prl państwo miało monopol prawie na wszystko i to było dla niektórych ludzi "zbawienne". Państwo podawało "do wierzenia", który absolwent studiów plastycznych jest artystą lub wielkim artystą. Podobnie było z obrazami. Państwo podawało "do wierzenia" co było arcydziełem a co było niczym. Ludzie nie "musieli się" zastanawiać/łamać głowy, bo ktoś zdecydował za nich. Przecież nie każdy dysponował odpowiednią wiedzą w tym kierunku.

Przykład?
To tak jak z zakupami za komuny. Była jedna kawa, masło, chleb, kiełbasa albo nie było. Zakupy były proste.

Jak jest teraz?
Nic nie wiadomo!
Jest tyle rodzajów kawy, masła, itd, że wybór może przyprawić o ból głowy. Tym bardziej odpowiedź na pytanie: czy dokonałem dobrego wyboru?

Kiedyś te wszystkie rozterki "załatwiało" "opiekuńcze państwo". I komu to przeszkadzało?
Ludzie pozbawieni własnej, wolnej woli do dzisiaj nie mogą się z tych problemów otrząsnąć i stąd ta nostalgia.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski
6 grudnia 2022 10:41

Dziękuję za tekst. Wczoraj późnym wieczorem próbowałem @strikt'owi wytłumaczyć, że żyje i ocenia rzeczywistość dziecinnymi lub młodzieńczymi emocjami. One zawsze są silne, bo takie młode osoby wszystko traktują serio - nawet jak się zgrywają. 

Może teraz zrozumie, że siedzi w pułapce "filozofów".

W każdym razie najgorszą rzeczą, jaka człowiekowi się może przytrafić, to sentymentalizm i tęsknota za młodością. Bo to człowieka momentalnie uśmierca umysłowo i paraliżuje fizycznie. 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
6 grudnia 2022 10:47

Zgadzam się, chociaż się nie zgadzam :-) Nic nowego w dzisiejszym zrelatywizowanym świecie. Dla mnie PRL pozostał moją ojczyzną. Czy to się komuś podoba, czy nie. I czy mnie uzna za durnia, czy mądralę. Wtedy była jeszcze polska kultura. Jakkolwiek ją ocenimy i kto tym sterował. Do dzisiaj ona żyje.

Dzisiaj, będąc poza Polską już tyle lat, nie przypominam sobie, bym skorzystał z polskich dóbr kultury doby współczesnej. Ok, trochę książek z księgarni Coryllusa i jedna płyta CD z koncertami Fryderyka Chopina, kupiona na wyprzedaży na lotnisku Chopina w Warszawie, zupełnie przypadkowo, czekając na samolot do Londynu, parę lat temu. Przy kasie była. Aha i Golec uOrchestra z Janem Pawłem II, śpiewający kolędy. Przyszła pocztą do mnie tutaj od Golców bezpośrednio.

A z tej kultury z PRL-u, owszem, korzystam bardzo często. Nawet właśnie wczoraj wysłuchałem całej płyty długogrającej z mojej płytoteki longplayów przywiezionych z Polski, Ewa Bem z towarzyszeniem tylko gitary Marka Blizińskiego. Piosenki z Kabaretu Starszych Panów i swoje własne. Sztuka wykonawcza z najwyższej półki, po prostu. To prawie tak, jakby dzisiaj powiedzieć Iga Świątek i Robert Lewandowski na tle reszty świata. Taka klasa światowa to była, po prostu. I tak można by wymieniać jeszcze trochę wybitnych polskich artystów tamtych czasów. A że takie były wtedy czasy? Gdyż właśnie były. W obozach koncentracyjnych hitlerowców organizowali więźniowie sobie i orkiestry i teatrzyki.

Kultura zachodnia? Nie żartujmy. Przecież sterowaną jest też i to jak. Daleko nie szukać:

Upside-Down Painting Reveals Inverted Worldview of Modern Art. Deciphering Hidden Codes

Albo wersja polska Google:

Obraz do góry nogami ujawnia odwrócony światopogląd sztuki współczesnej. Odszyfrowywanie ukrytych kodów

 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @cbrengland 6 grudnia 2022 10:47
6 grudnia 2022 11:23

Ważny cytat spod linku:

Krytyk sztuki, ojciec Anthony Brankin , twierdzi, że sztuka współczesna wysyła widzom podprogowy komunikat, który ostatecznie niszczy sztukę i gloryfikuje brzydotę.

„Przesłanie podprogowe w każdym pomieszanym i zniekształconym elemencie współczesnej architektury, sztuki, muzyki czy dramatu jest takie, że Boga nie ma. Podprogowym przesłaniem każdego celowego okaleczenia form naturalnych, każdego hołdu złożonego fizycznej i osobistej perwersji jest to, że Boga nie ma. Podprogowym przesłaniem każdego celebrowania tego, co dziwne i śmiertelne, jest to, że Boga nie ma. To podprogowe przesłanie jest z pewnością „oświeconą ewangelią śmierci”, jaką jakakolwiek kultura mogłaby kiedykolwiek głosić, a dzięki jej wszechobecności w każdym aspekcie współczesnego życia jesteśmy nieustannie zachęcani do przyjęcia tej ewangelii”.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 6 grudnia 2022 10:41
6 grudnia 2022 12:41

Strikt przychodzi tu w celu, który nie jest do końca rozpoznany. Niebawem przestanie przychodzić

zaloguj się by móc komentować


Strikt @OjciecDyrektor 6 grudnia 2022 10:41
6 grudnia 2022 14:24

Ja nie jestem tak młody, by kierować się li tylko emocjami, ani tak stary by idealizować PRL. Uważam jednak, że absurdem jest negacja wszystkiego, co powstało w tamtym czasie jako niby służącego propagandzie. "Reksio" to propaganda? "Sonda" to propaganda?

Poza tym, życie w kraju socjalistycznym dużo skuteczniej impregnowało na pewne treści niż dzieje się to na przykład teraz, gdzie w zależności od opcji TVP Info albo TVN wyznaczają kierunek myślenia.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
6 grudnia 2022 17:05

Najgorsze jest jak ludzie zaczynają oceniać wszystko czysto subiektywnie, najczęściej przez emocje właśnie. Wiadomo, że każda ocena jest skażona subkietywizmem, ale trzeba starać się oceniać obiektywnie. Tak jak w wielokrotnie wspominanym już tu filmie "Misja"(żeby daleko nie szukać), można powiedzieć, że intencja tego filmu była zła, ale nie można powiedzieć obiektywnie, że to jest zły film i tak też trzeba oceniać różne wytwory. Jak ktoś narysuje kotka to albo jest to dobrze narysowany kotek albo źle, bez względu na to, czy się komuś podoba czy nie, bez tego obiektywizmu jesteśmy skazani na opinie krytyków.

Wiadomo, że każdy ma coś co po angielsku jest określane "gulity pleasure", ja też, ale nie bronię tego zasłaniając się tym dziwnym stwierdzeniem, że "o gustach się nie dyskutuje". Właśnie o gustach się dyskutuje, bo o czym innym?

 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
6 grudnia 2022 17:22

"Krytycy literaccy i filmowi byli i miejscami są nadal jedynie czymś w rodzaju popitki po wódce, która sama przez gardło nie przechodzi. Od obrazu można się bowiem odwrócić i nie słuchać co mówi zachwalający go pośrednik, to samo z rzeźbą. Jak człowiek już jednak kupił bilet na film czy kupił książkę, to chciałby się z tym co kupił jakoś zmierzyć. A zmagania te często przypominają picie w parku bez zakąski. I tu wkracza krytyk, czyli usłużnie podana butelka soku pomarańczowego."

Aż się uśmiechnąłem, bo jest dokładnie tak jak napisałeś. Kiedyś obejrzałem film, który był zachawalany jako arcydzieło a mnie trochę wymęczył, był dobrze zrobiony, świetnie zagrany, ale nic poza tym, po prostu poprawny.
Właśnie po obejrzeniu przeczytałem parę opinii, żeby przekonać się co w nim było takiego wybitnego, bo może ja za głupi jestem na tak wysoką sztukę, ale jakoś te opinie mnie nie przekonały, posmak wódki pozostał :-)

Jest jeszcze inna funkcja krytyków o której nie wspomniałeś, wręcz odwrotna do tej o której była mowa - kiedy jakiś film jest bardzo dobry i ludziom się podoba, ale nie jest zrobiony po "linii" albo twórcę który go stworzył bocznikuje się aby nie przysłonił tych promowanych, to wtedy wkraczają krytycy i tłumaczą "ludowi", że "oj tam, oj tam to wcale nie jest nic nadzwyczajnego" albo wręcz czepiają się każdej najmniejszej wady, żeby tylko film maksymalnie obrzydzić. Tak było chociażby z filmem "Znaki", nie mówię że wszyscy krytycy byli źle nastawieni do tego filmu, ale wielu stawało na głowie żeby go obrzydzić potencjalnym widzom.

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @gabriel-maciejewski
6 grudnia 2022 18:34

Z mojej działki: socrealizm w malarstwie /i w rzeźbie/ miewał nawet, niekiedy,  niezłych majstrów. Ale treści były tak głupie, że głowa mała. Pamietam obraz w Kozłówce: spory, nieźle namalowany - karmienie świń w pegeerowskim chlewie. 

https://przystanekprl.pl/sladami-tamtych-lat/socrealizm-w-kozlowce/

Opowiadano mi, iż na Wszechzwiązkowej Wystawie Sztuki w Moskwie, w sali główniej, na środku, na postumencie stała duża, gipsowa świnia. O walorach artystycznych świni - nic nie wiem.

Jak pamiętamy, wieprzowina była w komunie prawie nie do zdobycia. Natomiast po 1989 roku odkryto na ziemiach zachodnich, w jakimś podziemnym magazynie /wojskowym?/ kilometry puszek z szynką konserwową. 

To taki klasyczny, fundamentalny :) rozziew sztuki z rzeczywistością PRLu. 

zaloguj się by móc komentować

MZ @Strikt 6 grudnia 2022 14:24
6 grudnia 2022 19:35

"...życie w kraju socjalistycznym dużo skuteczniej impregnowało na pewne treści..."

Z tym się całkowicie zgodzę,wtedy granica zło-dobro,była badzo wyrażna,w moim środowisku,raczej prostych i niezamożnych ludzi nie było kompromisów.Np krąg mudurowo-prokuratorsko-sędziowski nie był akceptowany a dzisiaj to elita, a w tym kręgu nie zaszły żadne pozytywne zmiany.Mundur w PRL był uwłaczający dla normalnego człowieka.

Ciekawie określił PRL stary ksiądz egzorcysta ze  swiętokrzyskiego , tak w skrócie "PRL" była czysta- mam gdzieś wywiad-zresztą dzisiaj wielu księży egzorcystów też to potwierdza.Może dotknąłem bardzo delikatnego tematu,alechyba też się wiąże z powyżym artykułem.

zaloguj się by móc komentować

MZ @Strikt 6 grudnia 2022 14:24
6 grudnia 2022 19:35

"...życie w kraju socjalistycznym dużo skuteczniej impregnowało na pewne treści..."

Z tym się całkowicie zgodzę,wtedy granica zło-dobro,była badzo wyrażna,w moim środowisku,raczej prostych i niezamożnych ludzi nie było kompromisów.Np krąg mudurowo-prokuratorsko-sędziowski nie był akceptowany a dzisiaj to elita, a w tym kręgu nie zaszły żadne pozytywne zmiany.Mundur w PRL był uwłaczający dla normalnego człowieka.

Ciekawie określił PRL stary ksiądz egzorcysta ze  swiętokrzyskiego , tak w skrócie "PRL" była czysta- mam gdzieś wywiad-zresztą dzisiaj wielu księży egzorcystów też to potwierdza.Może dotknąłem bardzo delikatnego tematu,alechyba też się wiąże z powyżym artykułem.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
6 grudnia 2022 19:45

Po akcjach Warhola i Duchampa wszystko stanęło na głowie 

zaloguj się by móc komentować

Witekbieszczady @gabriel-maciejewski
6 grudnia 2022 22:03

Komuniści również kreowali mniejszości na terenie Polski. Dzisiaj wydaje to swoje owoce. Dzisiaj may przykłady takiej twórczości.

Stanisław Drozd jest Kierownikiem Muzeum Bojków w Myczkowie Jest również współautorem Śpiewnika Bojkowskiego. Pierwsza pieśń w tym śpiewniku ma następującą treść:

Śpiewnik Bojkowski

Autor : Stanisław Drozd, Michał Matuszewski

„A kto tutaj śpiewał"

1. A kto tutaj śpiewał sami Myczkowianie,

Powieszali sobie czapeczki na ścianie.

2. Jak se powieszali, tak se pozdejmują,

Jak se zaśpiewają, tak se potańcuja

3. A kto tutaj śpiewa, same Drozda dzieci,

Ten kto z nimi zadrze, oknami wyleci.

4. Wyleci oknami, a może i drzwiami,

Ej, wy z Baligrodu, będzie bieda z wami.

5. Ej, wy z Baligrodu będzie bieda z wami,

Będziecie wisieli do góry nogami.

https://spiewnikbojkowski.pl.tl/A-kto-tutaj-%26%23347%3Bpiewa%26%23322%3B.htm

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Witekbieszczady 6 grudnia 2022 22:03
6 grudnia 2022 22:13

Dziwnie zrozumiałe to bojkowskie narzecze

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @KOSSOBOR 6 grudnia 2022 18:34
6 grudnia 2022 22:14

Jeszcze zatęsknimy za socrealizmem

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Maryla-Sztajer 6 grudnia 2022 19:45
6 grudnia 2022 22:40

Andrej Warhol'a (bo takie jest pełne imię i nazwisko tego Słoeaka urodzonego we wsi Mikova - kilka km od granicy z Polską....najbliższe znaczeniowo po polsku jest nazwisko "Warchoł" - co by świadczyło, że on mógł mieć polskie korzenie) został wytypowany do eksperymentu-operacji. Polegało to na rozkręceniu koniunktury na "byle co" przez amerykańskich pośredników, dla których normalne obrazy były niedostępne, a chcieli zarabiać dużo. Skomasowano więc wszystkie obrazy Warchoła (kontrola nad podażą) i wtedy zaczęto na aukcjach windować jego "dzieła" w kosmos. W Ameryce nie dyskutuje się o wartości artystycznej, tylko o tym ile można zarobić w przyszłości na danym towarze. Poszedł więc przekaz "kupujcie Warchoła, jak chcecie dużo zarobić". I oczywiście zaczęto zarabiać i nie było mowy nawet o tym, aby to się nagle zapadło. Gdyby tak się stało wielu amerykańskich pośredników zwyczajnie by zaginęło lub uległo tragicznemu wypadkowi. 

Dziś nikt nie musi już sobie w USA zawracać głowy brakiem towaru "artystycznego". Bo zawsze można wykreować nowy - choćby trgo Kandińskiego, czy jak on tam się nazywa. 

No i Warchoł doskonale zdawał sobie sprawę w czym bierze udział. Został suto wynagrodzony. Miał największą kolekcję biżuterii-kamieni szlachetnych (nie wiem tylko czy chodziło o same brylanty, cxy może były tam jeszcze inne kamienie). 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @OjciecDyrektor 6 grudnia 2022 22:40
6 grudnia 2022 23:10

Wittgenstein i jego "gry językowe" przestały nadawać się do opisu tych "nowinek artystycznych". Krytycy znaleźli się w kłopocie. Co napisać, aby przekonać publiczność o wielkiej wartości tych prac :)). 

W istocie dzieło sztuki prowadzi odbiorcę na spotkanie z transcendencją. To trudno zwerbalizować ale gdy takie zdarzenie ma miejsce, nie potrzebujemy nikogo by nam coś tłumaczył

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski 6 grudnia 2022 12:42
6 grudnia 2022 23:52

Widzisz alternatywę? Nie ma i nie będzie. Mrzonki tylko. Nawet, jak zaczniesz zaklinać los. Lepiej nie jednak. Jeden z drugim powie, jak ci się nie podoba w Polsce, to emigruj. A co ja zrobiłem?

 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @Andrzej-z-Gdanska 6 grudnia 2022 11:23
6 grudnia 2022 23:59

Tutaj nie nie ma o czym gadać. Skoro papież dzisiaj uważa, że jest komunistą i nawet Jezus nim był, tak powiada,  to gdzie się znaleźliśmy? Naprawdę żarty się skończyły. A my do katakumb. Zawsze byłem entuzjastą pierwszych Chrześcijan. Ja wracam do swoich tylko, na przykład ☺

 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @Maryla-Sztajer 6 grudnia 2022 23:10
7 grudnia 2022 00:24

Sztuka to piękno samo w sobie. To "rozmowa" z samym Stwórcą. Reszta się nie liczy, to działanie szatana tylko. I z tym mamy do czynienia w sztuce zaproponowanej przez współczesność.

A poza tym, czy naprawdę wszystko musi byc opisane słownie?  Szkoda czasu na dywagacje, co i jak. Wystarczy posłuchać Mozarta albo Beethovena, nie wspominając o Chopin'ie.

 

zaloguj się by móc komentować

MZ @OjciecDyrektor 6 grudnia 2022 22:40
7 grudnia 2022 14:58

Nie miał polskich korzeni,to był Rusin,do dzisiaj tam są tam nienaruszone ruskie wioski z cerkwiami.A Warhol mimo tych brylantów bły nieszczęliwym człowiekiem.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Kuldahrus 6 grudnia 2022 17:22
7 grudnia 2022 17:20

albo co wypisywano na temat "Pasji Jezusa" Mela Gibsona.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @stanislaw-orda 7 grudnia 2022 17:20
7 grudnia 2022 17:55

To co wypisywano na "Pasję" Gibsona to jest w ogóle oddzielne zjawisko, przekraczające wszelkie normy.

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Kuldahrus 7 grudnia 2022 17:55
7 grudnia 2022 18:05

a "Imię róży" chwalili bez umiaru

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować