O miłośnikach treści
Wiem, że jest święto, grobing, te sprawy, ale tekst nie będzie dziś świąteczny. Choć może trochę.
Jak wszyscy wiedzą znęcam się czasem na osobami, które deklarują niechęć do ilustracji w książkach i ładnych okładek. Uważam ich, w najlepszym razie za durniów. I oni, znając tę moją niechęć zjawiają się tam gdzie tylko mogą się zjawić, czyli głównie pod nagraniami na YT, żeby wyrazić tę swoją obsesję słowami. Nie wiem po co doprawdy, ale tak jest. Na czym polega problem tych ludzi? Głównie na tym, że nie mogą pojąć, iż zostali oszukani. Jeden taki napisał mi, że on kupował książki głównie dla treści. Czytał też pismo „Literatura na świecie” i miał z tego jakieś satysfakcje. Po latach okazało się jednak, że wszystkie te treści nadają się na przemiał. Nikt do nich nie wraca, hierarchie pisarzy i krytyków to zwyczajny szajs, bo można wykreować nowe, złożone ze szczerych analfabetów i nikt nawet nie mrugnie. W związku z tym pan ten doszedł do wniosku, że czytelnictwo takie, jakie on uprawiał musi umrzeć i nie ma go co ratować, bo i po co? Jest w tym, zapewne, zauważane przez wielu, pragnienie starych ludzi, by świat umarł wraz z nimi, a na pewno by okazał się gorszy dziś niż był w czasach gdy oni byli młodzi. No, ale nie tylko. Jest też tam rozczarowanie, że można było się tak dać nabrać na rzeczy, które nie są ani trwałe, ani ważne, ani nawet zabawne. Dlaczego tak się stało? Bo komuś na tym bardzo zależało. I dziś komuś także bardzo zależy, byśmy uważali, że Sylwia Chutnik, to pisarka. Kolega przysłał mi zdjęcie witryny polskiej księgarni w Paryżu, ze znanych autorów są tam Chutnik i Bauman. Poza tym jakieś nołnejmy. Ludzie wierzą w te hierarchie i w jakość tych pism, choć wszystko w nich przecież krzyczy, że to nie może być prawda. No, ale oni tak bardzo chcą wierzyć. Potem będą przeżywać takie rozczarowania jak ten nieszczęśnik co dręczy mnie swoimi komentarzami, a także domagać się będą – jak on – likwidacji czytelnictwa w ogóle. Dlaczego? I tu pojawia się argument, na który byście nie wpadli – bo przez drukowanie książek niszczy się przyrodę. Lasu ubywa po prostu. Ja zawsze, bo to już nie pierwszy raz ktoś w ten sposób napisał, odpowiadam jednym argumentem – jeśli przeciwnicy czytelnictwa i produkcji papieru zrezygnują z archaicznego zwyczaju podcierania tyłka, uratują jeszcze więcej lasów.
Ludzie ci woleliby, żeby cała komunikacja oparta o papier zwyczajnie zdechła, b nie musieliby się wtedy przyznawać sami przed sobą, że zostali oszukani. Brali bowiem do rąk zadrukowane śmieci, wykonane bez polotu i planu, po taniości i żyli w przekonaniu, że w środku, między okładkami odnajdą jakieś skarby.
No więc pierwsza zasada, jaką musi znać każdy poszukujący czytelnik brzmi – nie wyciągaj ręki bo gówno, bo się nim usmarujesz. Pół biedy jeśli tylko ręce, a nie twarz. Bo niektórzy mają zwyczaj przyciskania do twarzy ulubionych lektur oprawionych w karton wyciągnięty z kontenera w Biedronce.
Miłośnicy treści, w swojej pysze i zakłamaniu, potrafią się jeszcze powoływać na Ewangelię, gdzie wszak wiele jest o tym, by nie sądzić po pozorach. Nie ma jednak nic o tym, by oddawać hołdy brudowi i tandecie, wyprodukowanej w złej wierze z zamiarem oszukania odbiorcy. Nieszczęśnicy ci jednak nie widzą w tym żadnej różnicy. Ich pragnieniem jest bowiem, by wszystko raczej przepadło niż oni mieliby się przyznać do błędu.
Co to jest dobra książka? To taka książka, do której wyprodukowania dołożono starań. I to jest widoczne od razu, na pierwszy rzut oka, po okładce. Jeśli nic na okładce nie ma, albo jest tam coś odstręczającego, mamy w zasadzie sto procent pewności, że w środku będzie to samo. I to jest naprawdę łatwe do zrozumienia.
Co to znaczy dołożyć starań? Spróbuję to wytłumaczyć na dwóch przykładach. Jednym prostszym, a drugim trudniejszym. Oto, po raz pierwszy od czasów przedwojennych wydaliśmy pamiętnik Niemcewicza z czasów Powstania Listopadowego. Żeby go wydać, należało w zasadzie przepisać tekst. Nie można go było znikąd skopiować. Potem zaś, ponieważ nie wydajemy reprintów, podrasować go nieco, tak by był zrozumiały. Nie ingerując jednocześnie w myśl i styl autora. Zajmowała się tym pani Magda, która współpracuje z nami już od ponad dwóch lat. Trwało to bardzo długo, choć książka nie jest zbyt obszerna. Potem, trzeba było ten tekst oddać do studia, żeby pan Bartek zamienił go w plik nadający się do druku. W międzyczasie Hubert projektował do niego okładkę. Potem zaś całość została wysłana do drukarni. Zacząłem współpracę z nową drukarnią, co nie znaczy, że zrezygnuję z tych, z którym współpracowałem do tej pory. Nakład Niemcewicza zaplanowałem raczej skromny. Także z tego względu, że rynek czytelniczy jest okrawany i pomniejszany przez różnych miłośników treści, którzy domagają się, by im – kawę na ławę – wyłożyć co mają myśleć i w co wierzyć, żeby zaliczać się do grupy osób najlepiej poinformowanych i w ogóle najfajniejszych. Koszt wyprodukowania takiego małego nakładu to około 4 tysięcy złotych. Bez gwarancji, że zyski pojawią się szybko. One się i tak pojawią, ale kiedy takich małych nakładów będzie 10, a oferta na allegro pełna będzie tytułów, których nie ma nigdzie poza naszym sklepem. No, ale na to trzeba poczekać. Piszę to wszystko, żeby każdy dokładnie zrozumiał, co to znaczy „dołożyć starań”. Dzięki takim działaniom jak nasze, redaktorzy nie muszą sprawdzać literówek w Harlekinach i książkach Mroza, i są naprawdę szczęśliwsi. Graficy zaś mogą zrealizować swoje marzenia z dzieciństwa i młodości i rysować, to co chcą, a nie to co się ulęgło w pustej głowie autor-analfabety i jego wydawcy oszusta. Tworzy się cała sieć zależności i współpracy, która właściwie jest poza wszelką kontrolą, a do tego wywiera wpływ na otoczenie. No i robi też jakieś wrażenie. Gdyby nie robiła, miłośnicy treści nie przyłaziliby na mój kanał YT i nie domagali się likwidacji czytelnictwa i rynku.
No, ale miał być jeszcze jeden przykład. Jak wiecie nasze wydawnictwo realizuje różne ekstrawaganckie projekty. Takie, co do których nie ma pewności, że się sprzedadzą. No, ale jak w ogóle można myśleć o wydawaniu książek koncentrując się na tym jedynie, co ma gwarancje sprzedaży? Nic nie ma takich gwarancji, stąd właśnie pomysły by dotować tytuły i wydawców i przez te dotacje wskazywać co jest ważne. No, ale to się kończy degradacją rynku. Bo serc ludzkich nie odmienicie dotacjami, nie uwiedziecie ludzi pieniędzmi. To jest coś absurdalnego. Nie ma gwarancji na tym rynku. Dlatego my, z lekkością i wdziękiem wydajemy taki tytuł, jak „Walka urzetu z indygo”. Który powoduje, że miłośnicy treści zamykają swoje śmierdzące otwory gębowe, bo nie wiedzą co powiedzieć. Trudno bowiem wskazać, że w książce tej nie ma treści. Jest jej aż za dużo. No, ale tu okazuje się, czym są w rzeczywistości miłośnicy treści – ludźmi chorymi z nienawiści, którzy nie chcą wiedzieć niczego ponad to, co gwarantuje im poczucie wyższości nad bliźnimi. Czyli nie chcą wiedzieć niczego ponad to, czego obecność na rynku czytelniczym została opłacona. Czyli nie interesuje ich nic poza propagandą.
No, ale miał być kolejny przykład. Przygotowujemy do druku książkę pod tytułem „Wczesna historia ubezpieczeń”. Nie wiem kiedy wyjdzie, ale to, jak na razie, nasza największa ekstrawagancja. Zdecydowałem się na jej wydanie prawie dwa lata temu, a kolega ahenobarbus podjął się trudu przetłumaczenia jej na język polski. Była ona bowiem wydana tylko raz, w roku 1927, w języku angielskim. I wywołała wtedy sporo szumu. Tekst jest już gotowy, przeszedł nawet przez redakcję. Jak to jednak zwykle bywa w przypadku tak trudnych i pochodzących w zasadzie z niezbadanych obszarów tekstów, czytamy go jeszcze raz. To znaczy Lucyna czyta, a potem nanosimy odnalezione błędy i poprawiamy niektóre zdania. Po weekendzie Tomek zrobi do niej okładkę. Jak widzicie kilka osób, przez ponad dwa lata angażuje się w produkcję jednego tytułu. I to także jest dokładanie starań, by powstała jakaś jakość. I to także jest produkt wymierzony w miłośników treści, bo tam jest sama treść. A do tego jeszcze będzie dobra okładka. Potem zaś, nad książką tą rozpocznie się dyskusja, bo mamy wśród naszych czytelników profesora od ubezpieczeń, a temat jest ciekawy i otwiera przed ludźmi naprawdę zainteresowanymi treścią wielkie perspektywy.
I teraz ktoś zapyta jak ja to wszystko połączę ze wszystkimi świętymi, których czcimy dzisiaj? Prosto. Z wdziękiem prestidigitatora. Nie możecie akceptować dogmatu o obcowaniu świętych i nie możecie o nich nawet myśleć, jeśli nie zostali oni wyobrażeni. Z tego też powodu należy dokładać starań, by wyobrażenia nasze na temat świętych i nie tylko ich, były możliwie najlepsze.
tagi: książki rynek ubezpieczenia treść format okładki graficy wszyscy święci redakcja
![]() |
gabriel-maciejewski |
1 listopada 2024 10:54 |
Komentarze:
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski |
1 listopada 2024 13:22 |
Fajny tekst....:). Dibrze ich podsumowałeś: albo pragnienie apokalipsy z chwilą śmierci albo zaliczenie jeszcze za życia do "santo subito", a że poczet tych drugich jest wąski to niech wszystko zdechnie jako kara za swoją własną głupotę i pychę.
Ludzi pysznych poznać właśnie po tym, że życzą wszystkim jak najgorzej. A gdy się stanie coś złego, to się delektują w myślach -"dobrze im tak".
Cały czas się zastanawiam, jak Ty dajesz radę to wszystko ogarniac? No ale cieszę sie,że dajesz radę...:).
Twoją NAJWIĘKSZĄ ekstrawagancją był "Dekret kasacyjny"...:). Mam go
![]() |
OjciecDyrektor @OjciecDyrektor 1 listopada 2024 13:22 |
1 listopada 2024 13:23 |
I "Budowa jachtów". Też mam...:)
![]() |
gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 1 listopada 2024 13:23 |
1 listopada 2024 13:33 |
Sporo tych ekstrawagancji zrobiłem. Też mnie tu ostatnio zapytano, jak ja to robię. No więc wyznam nieskromnie sztuka polega na tym, by dobrać odpowiednich ludzi i rozłożyć na nich robotę. Żeby mieć takich ludzi trzeba ich albo przyciągnąć, albo odnaleźć. Ja preferuję ten pierwszy sposób
![]() |
gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 1 listopada 2024 13:23 |
1 listopada 2024 13:34 |
Nawet ja już nie mam Budowy jachtów, nie wiem po ile to dziś lata, ale pewnie niemało
![]() |
DrWall @gabriel-maciejewski 1 listopada 2024 13:34 |
1 listopada 2024 14:51 |
Nawet na Allegro nie ma.
![]() |
gabriel-maciejewski @DrWall 1 listopada 2024 14:51 |
1 listopada 2024 14:52 |
Nie mogę wznowić, bo nie ma pliku.
|
onyx @gabriel-maciejewski 1 listopada 2024 13:34 |
1 listopada 2024 15:17 |
Jedna z ostatnich ofert to sprzedaż za 150zł ale nikt tym nie spekulował bo nikt nie pomyślał, że się skończy. Tej książki nie ma już na rynku od dawna. Nic.
https://archiwum.allegro.pl/oferta/budowa-jachtow-tadeusz-soltyk-i15692351290.html
![]() |
cbrengland @gabriel-maciejewski |
1 listopada 2024 15:23 |
Co to jest dobra książka? To taka książka, do której wyprodukowania dołożono starań. I to jest widoczne od razu, na pierwszy rzut oka, po okładce. Jeśli nic na okładce nie ma, albo jest tam coś odstręczającego, mamy w zasadzie sto procent pewności, że w środku będzie to samo. I to jest naprawdę łatwe do zrozumienia.
Tak, masz rację. W księgarniach w GB są same takie właśnie książki, prawie. Czasem jakieś wydanie albumowe, warte zainteresowania.
Ostatnio promowana jest wszędzie książka Borisa Johnsona. Na okładce jego gęba. Wystarczy. Jak odszedl Cameron, bylo tak samo. A kiedyś, ja nawet kupiłem wspomnienia Margaret Thatcher. Sa już w śmietniku. Jak wiele innyh książek, które miałem.
________
![]() |
gabriel-maciejewski @onyx 1 listopada 2024 15:17 |
1 listopada 2024 16:18 |
I pomyśleć, że sprzedawałem ją po 35 zł...
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski 1 listopada 2024 16:18 |
1 listopada 2024 16:59 |
I długo ją sprzedawałeś...;). Jeszcze w 2019 ostatnie sztuki byly w sklepie
.
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski 1 listopada 2024 14:52 |
1 listopada 2024 18:51 |
Oh la vache,...
... a to ci dopiero GRATKA !!!
Ciesze sie NIEUSTAJACO Pana zamierzeniami,... a przede wszystkim ich pomyslnymi REALIZACJAMI. Ci, deci ,,milosnicy tresci,, zgorzknieja kompletnie.
A propos biblioteki polskiej w Paryzu,...
... nie ,,doszlam,, tam - choc mialam do niej ,,rzut beretem,,... odradzil mi jej wizytacje - w zaufaniu - obecny wtedy ks. Proboszcz. A bylo to, lekko, 10 lat temu. Z ledwoscia dotarlam do ksiegarni polskiej,... ale byla to tylko WIELKA STRATA CZASU... i nieporozumienie. W witrynie byly nieprawdopodobne GNIOTY lansowane przez ,,michnikoidy,,.
Nie wiem jak jest dzisiaj, ale sadze, ze oferta ksiazkowa nie zmienila sie ani NA JOTE,... ale co tam sadze - jestem pewna na 99%, ze dalej jest tam TYLKO ,,g*wniany syf,,.
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
1 listopada 2024 19:05 |
Super! Ahenobarbus górą! Oszczędzam na 15 12 ...
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
1 listopada 2024 19:08 |
I jeszcze jedno. Jak wiesz walczyłem z pieśnią i uciekałem przed nią. 1/3 książek musiałem truć chlorem. Kilka niestety wyrzuciłem. Ale żadnej książki z Baśni niedźwiedziej pleśń nie wzięła.
![]() |
ahenobarbus @gabriel-maciejewski |
1 listopada 2024 20:27 |
Warto dodać że Wczesna historia ubezpieczeń jest tekstem teraz trudno dostępnym, chyba jest jedno, może dwa źródła elektroniczne, gdzie można zapoznać się z tekstem po angielsku. Książkę można kupić jako reprint i oba wydania amerykańskie chodzą po ok. 100 USD.
![]() |
MarekBielany @gabriel-maciejewski 1 listopada 2024 16:18 |
1 listopada 2024 20:36 |
... po dwadzieścia.
:)
a pamiętacie jak dolar amerykański w skupie był szacowany na złoty dziewięćdziesiąt pięć /pytanie/
|
KOSSOBOR @gabriel-maciejewski |
1 listopada 2024 21:37 |
Ja oczywiście pamiętam miesięcznik "Literatura na świecie" i naczelnego Wacława Sadkowskiego. To się wówczas czytało, bo były wiadomości literackie właśnie ze świata, od których byliśmy dość szczelnie odcięci. Pan Sadkowski miał esprit wręcz "świeckiego świętego", człowieka wtajemniczonego i o wysokiej kulturze. No ale w końcu wyszedł casus pascudeus:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wac%C5%82aw_Sadkowski
"Według Marka Nowakowskiego, który w zasobach Instytutu Pamięci Narodowej znalazł 15 teczek na swój temat, wśród osób, które na niego donosiły, znajdował się jego szkolny kolega, partyjny literat Wacław Sadkowski, Tajny Współpracownik „Olcha”, który pracował dla Służby Bezpieczeństwa (SB)[4][5][6].
Przeprowadzone przez Joannę Siedlecką poszukiwania w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej wskazują na to, że Wacław Sadkowski regularnie współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa przez 16 lat – od 1972 do listopada 1988 roku, formalnie jako „konsultant”, gdyż członków partii komunistycznej nie rekrutowano jako tajnych współpracowników[7]. Analiza zachowanego w Instytucie Pamięci Narodowej pięciotomowego zbioru dokumentów wskazuje na to, że Wacław Sadkowski regularnie pisał obszerne donosy na osoby pochodzące z polskiego środowiska literackiego oraz na literatów zagranicznych, z którymi miał kontakt, przygotowywał też opracowania i analizy dotyczące utworów literackich oraz zjawisk z życia literackiego[8]. W opracowywanych na potrzeby tajnych służb dokumentach autor udzielał funkcjonariuszom SB rad dotyczących metod dyskredytowania niechętnych władzy literatów cieszących się społecznym autorytetem oraz zwalczania niezależnego ruchu wydawniczego w Polsce oraz czasopism kulturalnych publikowanych za granicą[9]."
No miał rozmach... Tak, że ten...
Gdy spotkasz tego pana, co to Cię męczy, poleć mu biografię naczelnego "Literatury na świecie".
Zatem same ilustracje w tym miesięczniku byly mało istotne. O zupełnie inne sprawy szło...
![]() |
MarekBielany @gabriel-maciejewski |
1 listopada 2024 21:40 |
dwadzieścia.
i nigdy więcej.
![]() |
BTWSelena @KOSSOBOR 1 listopada 2024 21:37 |
2 listopada 2024 08:58 |
Kossobor...ten komentarz jest dla mnie wstrząsający.Do jakiej perfekcji dochodziła komuna i jej służby w dziedzinie literatury są trudne do uwierzenia,przynajmniej dla mnie.Ale fakty temu przeczą. SB niszczyła jednych, a nagradzała drugich, była swego rodzaju agencją promocyjną, ukrytym mecenasem karier wielu swoich byłych współpracowników,to wiemy,--ogólnie.Ale rozmiar powala po odkryciu teczek i donosów.
Nie dziwota,że tak głębokie rowy zostały wykopane w polskiej polityce.Przecież te tysiące "wybitnych" TW i uznanych krytyków i literatów--nie rozpłynęły się w Polsce ,wraz z odejściem komuny.Niektórzy ,a praktycznie większość odchodzą do wieczności -otoczeni dalej nimbem fachowców od kreowania rzeczywistości,do końca szkodząc Polskiej Racji Stanu...ech...
![]() |
qwerty @BTWSelena 2 listopada 2024 08:58 |
2 listopada 2024 10:21 |
Problemem nie są owe tysiące TW [też donosicieli wszelkiej maści] lecz wchłonięcie przez aparat Państwa tysięcy funkcjonariuszy SB i budowa 'nowej' RP wg zasad i w oparciu o kadry sowieckie w najwyżyszym tego słowa znaczeniu. odwrócenie uwagi społecznej od kadr i skierowanie tej uwagi na TW jest swiadomą ochroną metod i celów funkcjonowania Państwa. Taka dekomunizacja jako opium dla mas. System prawny tworzony od 1990r. jest twórczą adaptacja systemu sowieckiego z celem podstawowym: aby 'nasi' byli kastą rządzącą i elitami wszelkiej maści [od finansowej pocynając]. Wszystkie tzw. afery poczynając od Bagsika a na Wołominie i Amber Gold kończąc mają w tle struktury zarządzające i dyskontujące wyprowadzaną kasę. 1990r. ustawa komunalizacyjna arcycymes w budowaniu potęgi 'naszych'. nadrzędna ideologią jest jak za sowietów - państwo jest nasze i wszystko dla tego państwa [ale nie od 'nas']. Frajerzy zajmują się konstytucja/prawem i potyczkami zorganizowanych grup wyspecjalizowanych w oszustwach na skalę dla zwykłych ludzi niewyobrażalną. To jak przed wybuchem Powstanie Listopadowego lecz dzisiaj kto może to spieprza byle dalej od ukochanej 'Ojczyzny'.
![]() |
OjciecDyrektor @KOSSOBOR 1 listopada 2024 21:37 |
2 listopada 2024 11:25 |
To jest dobre - "konsultant"...;).
Panie konsultancie, proszę o konsultację! - powiedxiał ubek, żądajac donosu.
![]() |
BTWSelena @qwerty 2 listopada 2024 10:21 |
2 listopada 2024 12:22 |
Z ostatnim zdaniem qwerty nie zgadzam się.Nie wszyscy,a nawet kto może to spieprza jak najdalej od "ukochanej Ojczyzny".W większości ludek jak zwykle wędruje za chlebem jak to "drzewiej" bywało.
Także nie tylko frajerzy zajmują się Konstytucją/Prawem. To spadkobiercy,lub bezpośredni wyszkoleni w specjalnosciach adwokaci,prawnicy na uczelniach zagranicznych.Weż pod uwagę ,ze TW awansowali z roli donosicieli,aby dekomunizacja przebiegała nie tylko z wolą z ZSRR,przekształcona na FR,bo cel jest taki sam. Obiektywnie rzecz ujmując nie tylko FR jest zainteresowana takim stanem rzeczy.
Nic nie ujmując USA i wojskom NATO(wojska w obliczu wojny u granic) to jednak taką potęgę militarną(jeszcze )jak USA opanowało lewactwo,jak zgniły owoc. Oczy sie otwierają,że wspomnę na przykładzie Tuska,gdzie cisza w świecie na wywracanie prawa do góry nogami.
"Instytucje, które wspierały i wspierają Tuska są opłacane nie tylko przez Sorosa i jemu podobnych, czy hollywoodzko-nowojorską klikę, ale głównie przez National Endowment for Democracy (NED), która skwapliwie zajmuje się prawem i demokracją w Polsce od kiedy rządy przejął PiS."
To nie tylko poparcie dla Tuska Unii ,gdzie dostał zezwolenie na destrukcję w Polsce...byśmy przypadkiem nie stali się konkurencja gospodarczo.NED działa jako instrument amerykańskiej polityki zagranicznej, promując zmiany rządów i ingerując w sprawy wewnętrzne innych narodów. Jest finansowana przez Kongres USA. To z NED utrzymywane jest kontrowersyjne OKO Press, krytykujące Polskę,a wpłaty czytelników tylko okrasą.
Na poczatku stycznia 2023 NED wydrukował ostrzeżenie czym jest PiS usteczkami "wybitnego" prawnika, Michała Wawrykiewicza i innych czołowych postaci: https://www.ned.org/events/democratic-deconsolidation-and-declining-rule-of-law-in-poland-restoration-resilience-and-resolve/
Idąc życiorysem tego pana Wawrykiewicza co udostępnia ciocia wiki,mamy obrazeczek https://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_Wawrykiewicz
Tak,ze mamy "prawo i porządek",a Tusku poczyna sobie śmiało,mając jak na razie gwarancje do tej puli -tej potegi światowej (acha dodany do Szymcia Kobosko)póki nie przejadą pałą szurniętych lewaków,a Polska między młotem /sierpem ,a kowadłem.
|
KOSSOBOR @BTWSelena 2 listopada 2024 08:58 |
2 listopada 2024 18:04 |
Co do światka literackiego - to polecam książki Joanny Siedleckiej. Szczerze przez ten światek znienawidzonej. Gdy ongi miała spotkanie na naszym uniwersytecie, jeden z pisarzy - wykładowców na polonistyce - nie opanował się w drzwiach auli i zapytał głośno: kto tę qrwę tu wpuścił?!
![]() |
BTWSelena @KOSSOBOR 2 listopada 2024 18:04 |
2 listopada 2024 18:46 |
Dzieki.Jest taki wywiad Joanny Siedleckiej z 2008 roku "Zdrada jako problem literacki" .Sama esencja i chociaż już upłynęło trochę czasu -to do ludzi z trudem to,to dociera. Czasy minione w którym przyszło nam żyć,gdzie łykało się wieści...były tak zakłamane i są podtrzymywane do dzisiaj.A co gorsza także wśród elit uniwersyteckich. https://kultura.dziennik.pl/artykuly/84845,zdrada-jako-problem-literacki.html
|
KOSSOBOR @BTWSelena 2 listopada 2024 18:46 |
2 listopada 2024 21:45 |
- Obława. Losy pisarzy represjonowanych (2005, ISBN 83-7337-943-6)
- Kryptonim „Liryka”. Bezpieka wobec literatów (2008, ISBN 978-83-7469-795-8)
- Biografie odtajnione (2015) – Nagroda Literacka im. Józefa Mackiewicza 2016[8]
- O te ksiażki Joanny Siedleckiej chodzi.
|
KOSSOBOR @BTWSelena 2 listopada 2024 18:46 |
2 listopada 2024 22:20 |
Dzięki za link.
Dla mnie to też są sprawy wstrząsające i obrzydliwe.
Qwerty ma rację co do pewnego przykrycia kwastii pajęczyny esbeckiej i wojskówskowej w strukturach państwa. No ale przed upadkiem komuny postrzegaliśmy literatów jako niemal "sumienie narodu" i darzyliśmy ich szacunkiem. Ksiażki kupowało się, chodziło się na kiermasze po podpisy pisarzy. Ja w każdym razie byłam wychowywana w tym duchu - szacunku do pisarzy /oczywiście nie wszystkich!/, cenienia książek. No i w końcu nstąpiły inne czasy i ów czar prysł jak bańka mydlana, zostawiając zwykły, obrzydliwy smród. Szczerze pisząc - było to dla mnie hmm... odświeżające :) Dobrym jest pozbywanie się złudzeń i uwolnienie od ciężaru "koniecznego szacunku".
Cała ta plejada peerelowskich sław literackich może mi wskoczyć!
![]() |
Paris @KOSSOBOR 2 listopada 2024 22:20 |
3 listopada 2024 09:19 |
Dokladnie tak !!!
Ja w kulcie ,,uwielbienia i szacunku,, wychowywana nie bylam. Wprost przeciwnie uczona bylam ,,dystansu,, do kogo i czegokolwiek,... a dzis - ze wszechmiar - okazalo sie to slusznym postepowaniem. Juz od dawna wiem, ze NA SZACUNEK i UZNANIE to trzeba sobie zapracowac przez cale, dlugie lata - zwlaszcza - wlasnym przykladem i zyciem.