-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O literaturze przyjaznej ludziom

Jak wszyscy wiemy nie ma w Polsce literatury, która opisywałaby nas takimi, jakimi rzeczywiście jesteśmy. Czyli nie ma tego sławnego zwierciadła, które chodzi po gościńcach. Są jakieś krzywe lusterka, a ich istnienie wskazuje, że produkcja literatury, której są symbolem, wiąże się z władzą, dezinformacją, degradacją i wyniesieniem.

Jak wiecie napisałem dwie książki, które od biedy mogą być zapisem czasów, czyli tego co przeżywaliśmy wszyscy wspólnie w latach osiemdziesiątych i pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Los tych książek jest niewesoły, bo choć są ciekawe, raczej nie mają szans na to, by trafić do szerszego czytelnika, choć recenzje, które wystawiali im ci, którzy zdecydowali się na zakup były zawsze dobre. Na rynku jest za to sporo tytułów, które opisują świat całkowicie nieautentyczny, ale za to pełen wymyślonej ekspresji. Opisy te są drażniące, nikt się z nimi przeważnie nie utożsamia, ale są one kolportowane. Ich twórcami są przeważnie autorzy wykreowani przez Gazetę Wyborczą i środowiska z nią związane jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. Celem zaś tej kreacji była degradacja Polaków i sprowadzenie ich – poprzez hierarchie literackie, trafiające do serc wrażliwych – do roli kundli bez domu i przyszłości. Tak to widzę i wiem, że wielu podziela mój pogląd.

Prócz działalności autorów opisujących rzekomą prawdę na temat życia w Polsce, mamy też autorów nazywanych umownie prawicowymi, którzy realizują dziwaczne aspiracje swojego najbliższego otoczenia. To znaczy wskazują taki kierunek, w którym nikt nie powinien podążać. I nikt nie podąża, ale pułapka jest zastawiona. Może ktoś się skusi. Od takiej aspiracyjnej pułapki zaczęła się kariera Szczepana Twardocha.

Wielokrotnie przekonywałem kolegów, którzy zabierali się za pisanie, żeby porzucili przede wszystkim myśl o sławie, potem, żeby przestali korzystać z dostępnych i nachalnie promowanych formatów i wreszcie by nie opisywali własnych obsesji. Te moje głupkowate porady za każdym razem trafiały w próżnię. Dlatego, że cyrograf, który podsuwa aspirującym literatom szatan jest znacznie lepiej skonstruowany niż to, co w swojej cienkiej i pretensjonalnej bajce opisał Twardoch. Przede wszystkim jest w nim klauzula zapewniająca autora, że kiedy napisze coś według wskazówek zawartych w przedstawionym dokumencie, to przejdzie przez magiczny portal do innego świata. Znajdzie się wśród ludzi, którzy rozumieją więcej i czują intensywniej. To jest gówno prawa i wierzcie mi, że ogłaszanie tego tutaj nie przysporzy mi ani zwolenników ani nie zwiększy sprzedaży. Przeciwnie, odebrane zostanie jako atak na najświętsze i najdelikatniejsze obszary duszy człowieczej, w których rodzi się piękno. Oczywiście duchowe, niemożliwe do zrozumienia przez wszystkich.

W istocie chodzi o naśladownictwo bardzo prymitywnych formatów i ich kolportaż przez ludzi nie rozumiejących po co się takie rzeczy organizuje. A czynione to jest, by kształtować postawy indywidualne i wychowywać całe narody do przeznaczeń raczej upadlających. Wyjaśnienie tego komukolwiek jest w zasadzie niemożliwe, albowiem ludzie zwykle deklaracje biorą za fakty. A im szlachetniejsze są te deklaracje i im brudniejsze tło, na którym się je prezentuje, tym iluzja ta jest silniejsza.

U nas jest właściwie jeszcze gorzej, albowiem powszechnie i przymusowo kolportowane formaty muszą być przejmowane przez starą, postsowiecką, okupacyjną tradycję i jej krzewicieli. Po to, by w kolejnym pokoleniu ludzie ci mogli sami siebie przekonywać, że są aniołami zesłanymi na tę nieszczęsną ziemię, żeby zaszczepiać tu piękno, dobro i prawdę. I to jest ciśnięte tak nachalnie, że w zasadzie nie mamy się jak przed tym bronić.

Prócz tego nowe gatunki deprawatorów także muszą się na czymś uwiarygodnić, to zaś oznacza, że wszystko co ma jakiś pozór autentyczności z miejsca jest traktowane jako rzecz przypisana do określonego propagandysty, w celu jego uwiarygodnienia. I tak, na przykład, red. Terlikowski napisał swego czasu książkę o swoich dzieciach. Jakie są zabawne i inteligentne jednocześnie. Kolportowano to jako polską wersję przygód Mikołajka. Na szczęście pomysł ten okazał się tak głupi i chybiony, że zdechł bez niczyjej pomocy, a Terlikowski powrócił do swoich starych formatów, czyli prób wywoływania oburzenia poprzez kolportaż kokieteryjnych banałów i rzekomych sensacji. Dziś zaś lansuje biografię Judasza i mruga okiem porozumiewawczo, że to niby on jest tym Judaszem, ale przecież niesłusznie oskarżanym.

Można rzec, że czytelnik masowy właśnie takich rzeczy oczekuje. I to będzie prawda, ale prawdą jest też to, że czytelnik masowy jest przywiązany do masowych narzędzi dystrybucji. To znaczy, że ciągle chodzi w te same miejsca i szuka tam tych samych ekscytacji.

 Jeśli więc autor nie dysponuje takowymi, niech się nie zabiera za właściwą dla ich charakteru treść. Bo jej po prostu nie sprzeda. Jeśli zaś chce być producentem historii, które ekscytują młodzież, starszych i tych w średnim wieku, bo poruszają najtkliwsze jakieś emocje, albo wywołują strachy, niech nie oczekuje, że zostanie zrozumiany przez konsumentów treści, które kolportujemy my tutaj.

Prócz tych, którym podsuwa się cyrografy są jeszcze autorzy, pragnący zaistnieć sami z siebie. Oni muszą naśladować kolportowane szeroko po całym globie formaty, albowiem nie rozumieją niczego poza nimi. Wynika to z wychowania w izolacji. Bo kolportaż omawianych tu treści daje przede wszystkim efekt izolacji i alienacji jednostek, które nie wierzą w nic poza tym, co im do wierzenia podano. No i w pewnym momencie niektóre z tych jednostek nachodzi myśl, że tak głupio to i oni potrafią. Potem zaś zaczynają swoją przygodę z pisaniem. Często odnoszą lokalne sukcesy, ludzie bowiem na prowincji domagają się od innych ludzi, by zachowywali się jak w wielkim świecie. Pragnienie to jest podstawą kolportażu wielu dóbr i emocji, a także źródłem wielu satysfakcji pielęgnowanych przez długie lata. Chłopak z Pcimia, który założył zespół podobny trochę do Led Zeppelin, bo włosy mieli tak samo długie, ale trochę brudniejsze, będzie pamiętany w tym Pcimiu przez dekady. Nie inaczej jest z literaturą. Musi być jak w Ameryce, inaczej się nie liczy.

Kłopot w tym, że w Ameryce też mają kłopoty z kolportażem treści i szukają nowych rynków, a w związku z tym jakieś lokalne wykwity, po początkowym sukcesie polegającym na ułatwianiu dystrybucji, zaczynają przeszkadzać. Nie ma dla nich miejsca po prostu. Bo i po co komu naśladowca, jak jest oryginał? I tu otwiera się przestrzeń dla produkcji naprawdę ciekawych. No i rodzi się jakaś nadzieja dla takich jak my. Nie jest ona zbyt wyrazista, ale dobrze, że w ogóle jest. Mogłoby przecież jej w ogóle nie być a przepaść między tym, co człowiek widzi, a tym co jest w opisie pogłębiałaby się stale.

Zanim przejdę do konkluzji chciałbym podzielić się z Wami tym, co wczoraj usłyszałem. Oto jest na rynku bardzo popularna seria książek, która nosi tytuł „Rodzina Monet”. Jest to zestaw deprawujących nastolatki bredni, które młodzież wychowana w środowisku mało dysfunkcyjnym raczej odrzuca i z nich szydzi. Kolportaż masowy jednak powoduje, że statystyki sprzedaży i czytelnictwa rosną. No i stają się pokusą, ale także zagrożeniem. Okazuje się, że wątki z tej całej rodziny Monet wplata w swoją twórczość Remigiusz Mróz. Nie wiemy czy na czyjeś polecenie czy z przyrodzonej głupoty, w każdym razie rachuby są takie, żeby podłączyć się do koniunktury i wzmocnić własną. To się skończy tak, jak zawsze – zużyciem i degradacją, a potem zniknięciem autora. No, ale przecież ja nie mogę udzielać dobrych rad Mrozowi, który jest mistrzem kryminału i suspensu. Pozostawiam go więc własnemu losowi.

Na tym przykładzie widać jednak dobrze czym jest pokusa zaistnienia na rynku literackim, wśród emocji wykreowanych przez deprawatorów zawodowych.

Na koniec słowo o komunie. Jak wszyscy pamiętamy, literatura trafiająca do serca, literatura opisująca prawdziwych ludzi, była szeroko w PRL kolportowana, a podstawą tego kolportażu, były formaty stworzone przez obłąkanych społeczników z przełomu XIX i XX wieku. Czemu one służyły? Przekonaniu czytelnika, że ten i ów autor, to człowiek głęboki i wrażliwy, a jego obecność w świecie przyczynia się do wychowania kolejnych pokoleń młodzieży. Komuna kreowała w ten sposób pasterzy, którzy tresowali trzodę. Może nie owce, bo owcy chyba wytresować się nie da, ale świnkę już można. Szczególnie taką, która ma wrodzone predylekcje do wykonywania różnych sztuczek. I nie miało żadnego znaczenia, że taki autor w istocie był przeważnie gnojkiem i kreaturą. Nie będę tu wymieniał nazwisk, ale wszyscy pamiętamy takiego pisarza, co się kazał pochować w mundurze górniczym.

Z takiej tradycji wyrastamy, a naszym pierwszym obowiązkiem jest się jej przeciwstawić. To się nie uda bez praktycznych ćwiczeń w pisaniu. Do czego zachęcam, jak zawsze. Praktycznych czyli takich, które autor odbywać musi sam w nieprzyjaznym świecie, a poprzez te ćwiczenia nabywa wewnętrznej pewności, że czyni dobrze i nie potrzebuje żadnych dodatkowych pochwał i inspiracji. Taka postawa wiąże się z odrzuceniem masowych narzędzi dystrybucji treści. O czym przypominam nieustająco, zachęcając do kupna naszych wydawnictw.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/porwanie-krolewicza-jana-kazimierza-gabriel-maciejewski/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wojna-domowa-w-polsce/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-39-poswiecony-szermierce-i-pojedynkom-na-bron-biala/

 

Przypominam, że w ten piątek, o 18 spotykamy się na zamku w Łęczycy. Odbywa się tam noc muzeów – do 22.00, a my od 18.00 z kapitanem Tomaszem Badowskim rozmawiać będziemy o różnych aspektach wojny, głównie o tym, czy mamy już szykować plecaki ewakuacyjne, czy jednak nie.

 



tagi: książki  pisarze  rynek  sprzedaż  aspiracje  kanciarze  deprawatorzy 

gabriel-maciejewski
22 maja 2024 08:59
26     1841    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
22 maja 2024 09:11

Szepty ciemności

Zupełnie przypadkiem znalazłem coś takiego. Autor nazywa się Pupin, a recenzent Przechrzta. Razem idą po wielką sławę korzystając ze sprawdzonych wzorów. Pomaga im grafik, który słyszał kiedyś o kinie noir i kupił sobie raz komiks Marvela

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski 22 maja 2024 09:11
22 maja 2024 09:19

To już zużyty format. Nawet na naszym rynku. Wystarczy tylko wspomnieć serię książek Anety  Jadowskiej o detektyw Dorze Wilk w magicznym Thornie (taka wersja równoległego Torunia). I ciężko to sprzedać po przeczytaniu (2 lata już na allegro wisi).

zaloguj się by móc komentować

atelin @gabriel-maciejewski
22 maja 2024 09:52

"Okazuje się, że wątki z tej całej rodziny Monet wplata w swoją twórczość Remigiusz Mróz. Nie wiemy czy na czyjeś polecenie czy z przyrodzonej głupoty, w każdym razie rachuby są takie, żeby podłączyć się do koniunktury i wzmocnić własną. To się skończy tak, jak zawsze – zużyciem i degradacją, a potem zniknięciem autora. No, ale przecież ja nie mogę udzielać dobrych rad Mrozowi, który jest mistrzem kryminału i suspensu. Pozostawiam go więc własnemu losowi.

Na tym przykładzie widać jednak dobrze czym jest pokusa zaistnienia na rynku literackim, wśród emocji wykreowanych przez deprawatorów zawodowych."

Tak się składa, że osobiście znam pewnego pisarza. Na moje pytanie dlaczego poszedł w pewien temat (kretyński z założenia) odpowiedział: wiesz, sponsorzy, te sprawy...

Jest w tej chwili na wykończeniu pomysłów i weny. I skończy tak samo jak Mróz, tylko wcześniej.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @atelin 22 maja 2024 09:52
22 maja 2024 09:57

Pisarz i sponsorzy? Nie powiedział dlaczego go sponsorują? Jakiś powód wydawania pieniędzy przecież być musi

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Pioter 22 maja 2024 09:19
22 maja 2024 09:58

To są książki jednorazowego użytku, na które nie ma miejsca nawet na wielkich rynkach, a co dopiero u nas

zaloguj się by móc komentować


atelin @atelin 22 maja 2024 10:16
22 maja 2024 10:27

Krzewienie i oswajanie.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @atelin 22 maja 2024 10:16
22 maja 2024 10:42

No, ale tematy, jak sam pan pisarz dostrzega, zdychają. Po cóż więc je krzewić? I po co wyrzucać forsę w błoto?

zaloguj się by móc komentować

orjan @gabriel-maciejewski
22 maja 2024 11:55

Gratulacje za  dar syntezy:

Cel: >> ... kształtować postawy indywidualne i wychowywać całe narody do przeznaczeń raczej upadlających. Wyjaśnienie tego komukolwiek jest w zasadzie niemożliwe, albowiem ludzie zwykle deklaracje biorą za fakty. A im szlachetniejsze są te deklaracje i im brudniejsze tło, na którym się je prezentuje, tym iluzja ta jest silniejsza.<<

Aby pokazać jak daleko doszliśmy wspomnę tutaj, druga połowa lat 60-tych), moją licealną polnistkę, która przy każdej okazji (omawianie lektur) przypominała nam definicję powieściowej epopei, że ma przedstawiać obraz społeczeństwa w przełomowych momentach historycznych. Z tego właśnie, z tych stanów faktycznych, poprzez literackie obrazy postaw płyną deklaracje aprobaty, ale też i krytyki  przedstawianych postaw społecznych.

Akurat w Polsce przełomowych a poważnych momentów nam nie brak. W ostatnim stuleciu zebrałoby się pewnie z kilkanaście, może więcej. W dodatku do wyboru i koloru według miejsca: przełomów tutejszych, regionalnych, czy światowych. Albo według kryterium rzeczowego: w polityce, w nauce, w technice, gospodarce, a nawet w wierze. Jest więc z czego budować tło i w takim razie dlaczego musi być brudne?

A jeśli tło jest brudne, to jakim cudem szlachetne mogą być wiedzione z niego deklaracje?

Na marginesie: Czy przez ostatni wiek polska literatura piękna dorobiła się przynajmniej jednej powieściowej epopei?

zaloguj się by móc komentować

atelin @gabriel-maciejewski 22 maja 2024 10:42
22 maja 2024 12:29

Aby nic, co ludzkie, nie było nam obce. Jak się nas upodli, to sami się zabijemy, albo będzie nam wszystko jedno. Na to nigdy nie żałowano grosza. 

zaloguj się by móc komentować

orjan @atelin 22 maja 2024 12:29
22 maja 2024 12:55

Gdybym to ja napisał Twój komentarz, to też użyłbym formy bezosobowej: "nie żałowano" itd. O ile jednak trudno wskazać palcem konkretnych "nieżałujących", to raczej nie ma większego problemu ze skonkretyzowaniem tych "przyjmujących". Co z tymi zrobimy?

PS.: Nic co ludzkie nie jest nam obce, a co z hierarchią tego "ludzkiego-nieobcego"? Kto ją ustawia, a kto rozpowszechnia?

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski 22 maja 2024 09:58
22 maja 2024 13:14

>To są książki jednorazowego użytku, na które nie ma miejsca nawet na wielkich rynkach, a co dopiero u nas

A to ŹLE ?

Rynek publikacji zwartej, zwanej literaturą, polski od amerykańskiego (czy innego anglojęzycznego) różni się OGROMNIE. Chociażby w kwestii publikacji "jednorazowego użytku", na rynkach anglosaskich to norma, nawet Szymborską można by tak wydać, że po podróży w pociągu można by to spokojnie do kosza na segregowane odpaday wrzucać, oczywiście. Albo komiks o Oldze Tokarczuk jak uprawia tam w swojej "puszczy" czy innym "ogródku" seks z drzewami ... ( z dotacji z EU, żeby było super po europejsku ).

Tyle, że u NAS jest jakieś NABOŻEŃSTWO ... może do osób, bo chyba nie do treści ...

zaloguj się by móc komentować

qwerty @gabriel-maciejewski
22 maja 2024 14:17

Konfrontacje niestety muszą się odbywać w podobnym spektrum dystrybucji. Masowość vs masowość. Racja musi być dystrybuowana masowo, tylko jak to czynić? Główni dystrybutorzy detalu na dystrybucję naszych racji nie pójdą. Pieniądze nie są magnesem. Podczas takich negocjacji zawsze kończy się 'nie bo nie'. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @orjan 22 maja 2024 11:55
22 maja 2024 14:28

Deklaracje nie są wywiedzione z brudnego tła, ale przyniesione w teczce i wręczone literatowi, który ma się z nimi zapoznać i opracować ich wersję strawną. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @atelin 22 maja 2024 12:29
22 maja 2024 14:28

Niech pisarz zacznie od siebie

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ArGut 22 maja 2024 13:14
22 maja 2024 14:30

Nie o to chodzi. Próba przerobienia płytkiego polskiego rynku na głęboki amerykański nie ma sensu. Literatura groszowa deprawuje i innej funkcji nie ma. Jesteśmy zbyt nielicznym ludem, żeby sobie na to pozwolić. 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski 22 maja 2024 14:30
22 maja 2024 16:18

>Literatura groszowa deprawuje i innej funkcji nie ma.

Za PRL-u była taka literatura w obiegu ...

To w EUROPIE tylko HITLEROWCÓW stać na deprawację? W języku Goethego i Puszkina ...

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski
22 maja 2024 17:14

"Chłopak z Pcimia, który założył zespół podobny trochę do Led Zeppelin, bo włosy mieli tak samo długie, ale trochę brudniejsze, będzie pamiętany w tym Pcimiu przez dekady. Nie inaczej jest z literaturą. Musi być jak w Ameryce, inaczej się nie liczy."

 

To jest właśnie charakterystyczna cecha zjawiska zwanego postkolonializmem.

Przejawia się to w najprzeróżniejszych formach, od muzyki, szeroko rozumianej popkultury, i literatury, do imion nawet czy tzw. "stylu życia".

Po co ma być Paweł, Tomek czy Zenek?

To w sumie takie siermiężne, to grozi wtopieniem się w ten tłum Januszy w skarpetkach i sandałach, z plastykowymi reklamówkami w rękach.

Kevin, Alan... to brzmi.

Siostra niedawno  mi mówiła o swoich kolegach z pracy.

Jeden zawzięcie jeżdzi na narty do Austrii, Włoch.

Inny ciuła pieniądze, zaciąga pożyczkę w banku i twardo wali do Egiptu, na Cypr itp.

A nie można wyskoczyć w Tatry. Nad Morskie Oko, na Przełęcz pod Chłopkiem?

Czy na Mazury?

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @gabriel-maciejewski
22 maja 2024 18:49

Taka degradacyjna literatura jest od lat nagradzana Noblem. Zatem to jakiś paskudny trend światowy. 

Właśnie po kilkunastu stronach zamknęłam grubszą od cegły "Rozmowę w Katedrze" Vargasa LLosy, za którą dostał Nobla w 2010 roku. I zwracam książkę do biblioteki. Najwyraźniej jestem mało kulturalna. Cóż...

Coetzee też dostał Nobla. Film nakręcono /2008 r., z Malkovichem/ na podstawie jego "Hańby" /książka nagrodzona nagrodą Bookera, ponoć prestiżową/. I tego nie da się odzobaczyć, niestety. Coś strasznego, degradacja, inferno. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @KOSSOBOR 22 maja 2024 18:49
22 maja 2024 19:21

Ja tej Rozmowy nie czytałem, ale mój kolega bardzo chwalił. Czytałem za to Wojnę końca świata i to mi się bardzo podobało. Llosa jest bardzo dobry i podjemuje różne wyzwania, czasem na czyjeś polecenie. Nobla dostał, bo napisal jakieś gówno o współpracy Żydów z Arabami

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @gabriel-maciejewski
22 maja 2024 20:27

Kij ze sławą, ale żeby finansowo się to jakoś spinało to by człowiek mógł spokojnie robić  książki. No ale jest jak jest i raczej lepiej już było :-)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Zyszko 22 maja 2024 20:27
22 maja 2024 20:52

Książki to sponsorowana propaganda, która jest parawanem dla działalności agenturalnej. Nic się nie będzie spinać, za to ryzyko będzie rosnąć, tak jak koszta tej propagandy

zaloguj się by móc komentować

Paris @orjan 22 maja 2024 11:55
22 maja 2024 21:45

Tak,  bo...

...  przytoczony  fragment  i  konstatacja  zwyczajnie  FENOMENALNA  !!!

 

I  absolutnie  uniwersalna,  nie  tylko  dotyczy  literatury  polskiej  czy  ,,sFiatowej,,  -  bo  obydwie  to  nadzwyczajny  CHLAM  i  SYF,  z  wyjatkiem  literatury  wydawanej  w  KJ,  ale  takze  dotyczy  ostatnio  dziejacej  sie  polityki  i  roznych  takich  detych  ,,projektUF,,  jak  ,,poszukiwany,,  Benek  z  Izraela.  

Teraz  to  postawy  ludzkie  i  wychowawcze  calych  narodow  ,,beNdO  Oksztaltowane,,  ze  musimy  baaardzo  uwazac  abysmy  z  krzesel  nie  pospadali...  

...  ze  smiechu.

zaloguj się by móc komentować


KOSSOBOR @gabriel-maciejewski 22 maja 2024 19:21
22 maja 2024 21:53

Początkowe akapity niezłe, ale za chwilę przetyka to opisem zębów /żółte z zielonm nalotem/ jakiegoś Murzyna czy tak kogoś takiego, a za kolejną chwilę opisuje zatłuczenie jamnika w worku przez rakarzy /bo nie ma funduszy miejskich na inną formę uśmiercania złapanych psów/. 

Chromolę... Już więcej - nie! W pewnym wieku /moim/ taka literatura jest odstręczająca. Jakieś trzydzieści lat temu zapewne przeczytałabym całą książkę. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Zyszko 22 maja 2024 20:27
22 maja 2024 22:20

No cóż, taki jest ciężar wydawania woluminów na Wolumenie.

 

P.S.

taki tam bazar w odległości siedmiu hektometrów.

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować