-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O literaturze i polityce imperialnej

Wczoraj o mało nie zleciałem ze stołka. Pisałem Wam tutaj, że przygotowujemy jeszcze kilka książek Leona Cahun, które będą wydrukowane w przyszłym roku. Jedną z nich tłumaczyła Zosia Czerniak i jej mąż Rafał, którzy wcześniej tłumaczyli biografię Świętego Ludwika. Wczoraj wieczorem Rafał przysłał mi całość przetłumaczonego materiału, w dodatku złożonego, z piękną okładką. Książka nosi tytuł „Zabójczyni” i opowiada o przygodach córki mongolskiego wodza Dżebe, w czasie najazdu na Europę. Tak, jak „Niebieski sztandar” jest to jedna wielka pochwała funkcjonowania i organizacji wschodnich imperiów. Podana z wielką dbałością o szczegół, psychologię bohaterów opartą o religię, podnosząca wielkość i znaczenie państwa wobec wszystkich wyznań. Leon Cahun napisał wielką pochwałę wojny i wielka doprawdy szkoda, że nikt za jego życia i później, nie zbadał, jaki wpływ miała ta proza na postrzeganie polityki europejskiej przez tak zwanych zwykłych Francuzów. Wiemy jak postrzegali Leona tak zwani zwykli Turcy – stał się on dla nich państwową biblią, bo choć opowiada o najeździe mongolskim na chrześcijańską Europę, to przecież nie ukrywa, że większość armii rekrutowana była z ludów tureckich, które służyły wiernie Mongołom i wiernie wypełniały narzucane na nie obowiązki. Ci zwykli Turcy, o których wspomniałem, to w rzeczywistości tureckie elity, które jak nikt na świecie potrzebowały uzasadnień dla swoich imperialnych pomysłów, dla terroru, który wprowadziły pod pozorem demokracji i dla całkowitej zmiany państwa wyznaniowego na świeckie. Opisana w „Zabójczyni” armia mongolska i państwo, które reprezentują starzy wodzowie pamiętający Czyngisa, także jest nowoczesne i świeckie. Może nie jest za bardzo demokratyczne, ale w czasie wojny totalnej demokracja nie przydaje się wcale. O wiele ważniejsze jest posłuszeństwo. To zaś osiąga się osobistym autorytetem. Sprawa ta jest w tej powieści Leona Cahun postawiona na pierwszym miejscu – osobisty autorytet wodza jest ważniejszy niż wszystko, a przede wszystkim ważniejszy niż terror. Bohaterowie wielokrotnie, wskutek nie sprzyjających okoliczności nie stosują się do rozkazów. Nie można im jednak zarzucić niesubordynacji, czasem można ich nawet pochwalić. Musi to jednak robić ktoś, kto ma autorytet bezwzględny i władzę rozstrzygania wszelkich sporów. Tym człowiekiem jest Subedej, faktyczny wódz wielkiej wyprawy na Węgry.

Nie ma co ukrywać, że Leon Cahun ma do swoich bohaterów stosunek emocjonalny, gdyby było inaczej, nie opisywałby ich w ten sposób:

Oślepiła ich budząca grozę chwała wielkiego sztandaru. Wydawał się wysoki jak topola. Sześć białych koni, okrytych czerwono-żółtym jedwabiem, ciągnęło wóz, na którym go wzniesiono. Poprzedzało go dwunastu jeźdźców okrytych stalowymi płytkowymi pancerzami, z włóczniami przy butach. Drzewca ich włóczni były polakierowane na czerwono, a płytki swoich napierśników wypolerowali w taki sposób, że gdy odbijały się od nich promienie słońca, nie można było patrzeć im w twarze. Za sztandarem podążało dwunastu muzykantów z kotłami, skrzypcami, trąbkami i fletami. Jako eskorta w dwóch rzędach szli kapłani zaklinający duchy i rzucający uroki. Byli to szamani-czarownicy, poskramiacze chmur, mistrzowie deszczowych kamieni. Ich szaty ozdobione były dzwoneczkami i wymachiwali magicznymi bębnami, na których, swymi rękami mędrców, namalowali znaki duchów i żywiołów. Byli to lamowie o ogolonych głowach, mnisi Fo i Buddy Maitrei. Dźwięk ich dzwonków nikł w tumulcie. Smugi dymu podążały za ich wonnymi świecami, a powietrze wokół wypełniał zapach piżma. We wzorowym porządku sunęli kapłani nestoriańscy, kręcąc głowami, potrząsając długimi włosami, by lepiej zachować rytm i miarę recytowanych przez siebie psalmów, gdyż w tym zgiełku sami siebie nie słyszeli. Kołysali kadzielnicami, a zapachy ich świętych wonności mieszały się z zapachem piżma. Kiedy Timurtasz ujrzał ogromne turbany mułłów muzułmańskich, kiedy zobaczył tych pobożnych ludzi, jak szli z poważnymi twarzami trzymając, owiniętą w materię swych długich rękawów, świętą księgę objawioną Najdoskonalszemu ze Stworzeń, jego oczy napełniły się łzami. Pochylił głowę, zakrył twarz prawą ręką, aby odciąć się od ziemskiego świata i w myślach wyrecytował wyznanie wiary i akt oddania: „Należymy do Boga i wrócimy do Niego. Mój Boże, zawierzam Ci moją duszę, a moje ciało zawierzam ziemi”. Nagle ryk umilkł, zgiełk ustał, zapadła cisza i słychać było tylko odległy pomruk bitwy przed kamiennym mostem, szturmu wzdłuż ogrodzenia z wozów. Obezwładnieni majestatem sztandaru, zaskoczeni nagłym pojawieniem się armii mongolskiej wyłaniającej się ze wszystkich stron, przed nimi, wokół nich, wściekli Madziarzy zatrzymali się, ucichł łoskot ich trąb i wycie ich głosów.

 

Symbole państwowe, jak widzimy są w tej powieści opisywane serio i należy przypuszczać, że podobnie serio traktowali je ludzie, do których Leon adresował swoje książki – Turcy budujący od nowa swoje państwo. W czasach kiedy powieści Leona Cahun powstawały Francja liczyła jeszcze na imperium moskiewskie, jakże dobrze rokujące, z potężną flotą i jeszcze potężniejszą armią. Sama Francja również potrafiła zmobilizować swoich obywateli, w dodatku w obszarze, który był dla Francuzów zawsze świętością – w pieniądzu. Państwo obarczyło drobnych ciułaczy wielkimi pożyczkami dla Rosji, które miałby być gwarantowane przez III Republikę i zwracane z należnym procentem. Zamiast tego wybuchła wojna. Nie wiem czy Francja zwróciła swoim poddanym te pieniądze, ale ktoś zapewne tę sprawę wyjaśni. Stosunek autora to Węgrów jest w oczywisty sposób negatywny i można śmiało stwierdzić, że taki sam był stosunek francuskich elit do Węgrów w czasach poprzedzających I wojnę światową. Gorzej jest tylko z Niemcami. Leon Cahun twierdzi, że Poppo von Osterna stanął ze swoimi ludźmi w białych płaszczach, z czarnym krzyżem na legnickim polu. Nie wiemy czy tak było, ale Leon chciał, żeby Krzyżacy się tam znaleźli. Było mu to potrzebne do stworzenia wizji pogromu niemieckiego rycerstwa i niemieckiej szlachty, który rozbudziłby serca Francuzów i natchnął je nową nienawiścią. Tak to trzeba ująć, nie inaczej. Musimy pamiętać bowiem, że Francja po przegranej wojnie z Prusami, a szczególnie francuska armia nie miała zamiaru iść na nową wojnę. I trzeba było całego szeregu prowokacji, żeby tę tendencję zmienić.

Wróćmy jednak do Węgrów, ich opis w tej książce wskazuje jasno jak mieli zamiar potraktować ich Francuzi po wojnie, do której III Republika parła ze wszystkich sił. I dziwne wydaje się tylko to, że nikt w tamtych czasach nie analizował tekstów pop kultury pod takim kątem. Czy ktoś to robi dzisiaj? Nie wiem, w filmie „Trzy dni Condora” oglądać mogliśmy człowieka, który parał się takim właśnie zajęciem. Jak to się skończyło wszyscy pamiętamy. Dziś zdaje się ktoś wpadł na kretyński pomysł, że zamiast zatrudniać ludzi do analizy tekstów kształtujących wyobraźnię, lepiej zatrudnić pisarzy, którzy tę wyobraźnię ukształtują. Nie widzę dziś nikogo, żadnego autora, który mógłby – tak jak Leon – dać taki opis bitwy na równinie Mohi, jak ten, którego fragment zacytowałem. Kreowanie pisarzy dzisiaj, to deprawacja czytelników i dewastacja komunikacji. Nie można bowiem, nawet przy wielkich staraniach zrobić pisarza z analfabety. Nawet jeśli się zainwestuje w niego dużo czasu i pieniędzy. Książkę bowiem trzeba napisać. Nie da się jej wygenerować z jakiegoś programu, choć są tacy, co twierdzą inaczej. To jest niemożliwe ze względu na przyrodzoną każdemu z nas wrażliwość, która takie produkcje odrzuca. Sztuczni pisarze tworzą sztuczne hierarchie, te zaś promują sztuczne emocje. I może to nawet niektórych ruszać, ale tylko do momentu, kiedy jakiś nie rozumiejący sytuacji wydawca, nie opublikuje książki prawdziwego pisarza. Takiego w dodatku, który reprezentował organizacje mające poważne plany polityczne. A jakie plany polityczne wiązane są z Twarodochem czy Miłoszewskim? Ktoś może to wyjaśnić? Bo jakie plany mieli wielbiący Leona Cahun Turcy, wszyscy dobrze wiemy.

Premiery naszych książek ogłaszane będą po kolei, tak jak po kolei szły do bitwy tiumenie mongolskie na równinie Mohi. Początek już niebawem.   



tagi: książki  polityka  imperia  literatura  turcja  mongołowie  wschód  leon cahun 

gabriel-maciejewski
2 listopada 2022 08:24
15     2463    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Pioter @gabriel-maciejewski
2 listopada 2022 09:05

Ostatnio przyglądam się chińskiemu kinu pod tym kątem. Filmom wojskowym i historycznym. I o ile część jest dość znacznie przewidywalna (swoich nie porzucamy - schemat z ruskiej propagandy, który prawdopodobnie tak samo będzie działać chińskiej armii jak działał w ruskiej - skoro porzucili, znaczy nie swój), to są też perełki.

Opisywałem już tu produkcję Wojnę Imperiów, w której wyraźnie zaznaczono przejęcie technologii niemieckiej niezbędnej do postawienia się Anglosaksom. Ale wczoraj trafiłem na lepszą perełkę (Netlix) - Wojownicy nieba i ziemi. Film opowiada wojnie o panowanie nad jdwabnym szlakiem pomiędzy Chińczykami a Turkami, a przede wszystkim o wykorzystaniu w tej wojnie religii (tu akurat chodzi o relikwie Buddy).

Schemat z Wojny Imperiów już jest obecnie realizowany.

zaloguj się by móc komentować


Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
2 listopada 2022 10:31

Notka świetna. Książki i tak przeczytam, bo to co poleca CORYLLUS trzeba przeczytać - tak uważam. ;)

Warto jednak, w kilku zdaniach, coś wiedzieć (i zobaczyć) o autorze tych książek:

Léon Cahun, urodzony dnia 23 czerwca 1841 w Haguenau (francuska gmina w Alzacji (powiat Bas-Rhin )) i zmarł dnia 30 marca 1900 w Paryżu, jest francuskim pisarzem, dziennikarzem, orientalistą i uczonym, autorem powieści przygodowych.

Pochodzący z rodziny żydowskich uczonych, Léon Cahun był przede wszystkim dziennikarzem, który razem z Emilem de Girardin współtworzył La Démocratie pacifique i Le Corsaire, a także La Liberté. Zerwał współpracę z tą ostatnią, gdy jej właściciel zaczął popierać politykę Drugiego Cesarstwa, 

Léon Cahun był republikaninem i określał się jako socjalista.

Po krótkim pobycie w wojsku podczas wojny francusko-pruskiej w 1870 r. Léon Cahun został na pewien czas odkrywcą i spędził trzy lata w Syrii, zanim został odwołany do Francji, aby zostać asystentem kustosza w Bibliotece Mazarine ; jest także nauczycielem na Sorbonie, gdzie tworzy kurs historii Azji Mniejszej.

Swoją wiedzę historyczną i geograficzną wykorzystuje również do pisania powieści przygodowych, które odniosły pewien sukces: pięć reedycji przygód kapitana Magona, sześć  Błękitnego Sztandaru.

https://pl.frwiki.wiki/wiki/L%C3%A9on_Cahun

zaloguj się by móc komentować

rac @gabriel-maciejewski
2 listopada 2022 10:43

Co do Madziarów, to jest jeszcze w książce scena, w której otoczony przez Mongołów węgierski oddział, doprowadzony do ostateczności, zrzuca z siebie "przebranie" zachodnioeuropejskiego rycerstwa i powraca do azjatyckiej dzikości czym wzbudza wreszcie podziw Mongołów.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @rac 2 listopada 2022 10:43
2 listopada 2022 10:44

Tajna historia Węgrów - jest taka książka, ale nie przetłumaczona na polski. 

zaloguj się by móc komentować

z-daleka @Andrzej-z-Gdanska 2 listopada 2022 10:31
2 listopada 2022 11:12

Dodajmy dwie ciekawe pozycje Cohuna : studia historyczne:

La Vie juive ( tłum.  żydowskie życie ?)

Introdution à l'histoire der l'Asie ; Turcs et Mongols des origines à 1405

 

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @gabriel-maciejewski 2 listopada 2022 10:44
2 listopada 2022 11:16

Myślę, że trzeba by było napisać tajną historię wojen o szlaki na Bliskim Wschodzie. Nam się przedstawia historię poszczególnych państw, ich pojawienie się oraz znikanie ze scen historii nie przedstawiając nici przewodniej tych wszystkich wydarzeń, jak one się ze sobą łączą.

Wydaje mnie się, że łączą się prosto. Przynajmniej w średniowieczu jest to możliwe do uchwycenia. To trwały konflikt między "Drogą Morską" z Indii tzw. via maris, która ma swoje lądowe odcinki (Kair, Bagdad) a Jedwabnym Szlakiem z Chin.

To są konkurencje, które ciągle ze sobą rywalizują i dlatego mamy Imperium Arabskie, najazd Seldżuków, najazd Mongołów na Europę, pojawienie się Tamerlana, upadek Konstantynopola i wejście na scenę Imperium Ottomańskiego itd. Raz jeden, innym razem drugi szlak wychodził na prowadzenie.

Myślę, że teraz też jest podobnie. Jest wielka próba reaktwacji Drogi Morskiej. Ale trzeba w takim razie osłabić Jedwabny Szlak. Niemiecki kanclerz próbuje go właśnie ratować udając się do Pekinu. A Pekin chce stać się mocarstwem arktycznym.

Dobrze, że te powieści wyjdą. Góra stoi.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @mniszysko 2 listopada 2022 11:16
2 listopada 2022 12:19

Droga Morska też jest osłabiana. Arabia Saudyjska poinformowała, że Iran zamierza ją zaatakować (stacjonuje w Syrii, Iraku i Jemienie), a w Serbii siły zbrojne postawiono w stan gotowości.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @z-daleka 2 listopada 2022 11:12
2 listopada 2022 12:30

Może kiedyś przetłumaczymy

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @mniszysko 2 listopada 2022 11:16
2 listopada 2022 12:30

Trzeba by jakąś dopisać, że je wszystkie połączyć

zaloguj się by móc komentować


Zyszko @Pioter 2 listopada 2022 12:19
2 listopada 2022 12:35

Był jeszcze film "Wojna imperiów" gdzie Chińczycy wojują z Rzymem o Jedwabny Szlak. W wojnie pomaga im ...zbuntowany przeciw "centrali" rzymski legion. 

W filmie "Wielki mur" też "zbuntowany"  Mat Damon (chyba Anglik) nie chce wracać do Europy aż nie uratuje Chińczyków.

Oba filmy sprzed paru lat, teraz "dobrzy biali" pewnie by szwargotali po niemiecku :)

 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @Zyszko 2 listopada 2022 12:35
2 listopada 2022 12:42

W Wojnie Imperiów po chińskiej stronie walczy Legion Czarnego Orła. Nie muszą mówić po niemiecku, skoro symbolika jest jawnie niemiecka ;)

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Pioter 2 listopada 2022 12:42
2 listopada 2022 13:46

Nie lubię oglądać filmów ale po takiej reklsmie chyba się skuszę na ten jeden...:)...to musi być lepsze niż niemckojęzyczni konkwistadorzy w filmie Herzoga "Aguirre - gniew boży" z  gdańszczaninem Kinsky'm

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @mniszysko 2 listopada 2022 11:16
2 listopada 2022 13:51

Już kiedyś o tym pisałem w jednym ze swoich komentów, że raz przewsgę ma szlak morski a raz ladowy i łączyłem to z tymi dwoma globalnymi organizacjami. No i teren Bliskiego Wschodu podałem, jako wchodzący w obręb tego trójkąta Egipt Persja-płn. wybrzeże M. Czarnego.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować