-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O komplementach mimowolnych i kulcie świętych

Był tu u mnie wczoraj pewien ksiądz. Kupił to co zostało z pierwszego tomu wspomnień Edwarda Woyniłłowicza i trochę tomu II, który jeszcze na szczęście jest. Dobrze mi się z nim gadało, choć on nie wiedział przecież kim ja jestem, o istnieniu wydawnictwa, które wypuściło na rynek dwa tomy wspomnień sługi bożego Edwarda dowiedział się niedawno i zjechał do mnie całkiem znienacka prosto z Białorusi. Każdy kto tu był na podwórku wie jaka jest sytuacja. Nie wygląda to najlepiej. Nie przypomina to moje obejście poważnego wydawnictwa, które zajmuje się edycją luksusowych książek. Zaczęliśmy gadać i ja po raz kolejny musiałem tłumaczyć jak to się stało, że zostałem wydawcą II tomu wspomnień. Nikt mi chyba nie wierzy, że po prostu wykupiłem je z Biblioteki Narodowej, ten ksiądz też nie uwierzył. No, ale to prawda, mam przecież fakturę. Przez siedemdziesiąt lat, nikt z historyków i popularyzatorów nie wpadł na pomysł, żeby wydać te wspomnienia tak po prostu. Każdy za to chętnie się na ich fragmentach lansował. I ja to wczoraj powiedziałem mojemu gościowi wprost. On się trochę zdziwił, bo poszukiwał kogoś, kto znałby dobrze życiorys Edwarda. Ja go nie znam dokładnie, ale cóż to jest za problem zlecić reaserch i prześledzić całe jego życie? Z tego co zdążyłem się zorientować proces beatyfikacyjny, który trwa już rok, przeciągnie się. W zasadzie dopiero teraz zorientowano się, że są te wspomnienia i dopiero teraz ktoś zaczyna koło tych spraw chodzić. Ksiądz chciał mnie zaprosić do Mińska, ale to jest dla mnie wyprawa, którą muszę celowo zaplanować. No i nie wiem z czym miałbym tam pojechać. Ksiądz wysłuchawszy mojej gawędy naopowiadał mi, mimowolnie jak mniemam, różnych komplementów, a potem zapytał czy jestem historykiem. Powiedziałem, zgodnie z prawdą, ze studiowałem historię sztuki, a potem pracowałem w mediach. Historyków zaś jest w Polsce tylu, że wynajęcie dowolnej osoby ze stosownym dyplomem nie może stanowić żadnego problemu. Tyle, że żaden dyplomowany historyk nie wyda sam z siebie żadnej książki i nie będzie robił rzeczy, które my tu robimy niejako naturalnie. Zaproponowałem księdzu, że wydamy specjalną gazetę o Edwardzie Woyniłłowiczu, bo cóż to jest w końcu za problem. Wydamy ją w dwóch językach i księża będą ją mogli rozdawać wiernym po nabożeństwie. Zrobienie gazety to betka i w ogóle nie ma o czym gadać. Ksiądz się zdziwił, ale powiedział, że zapyta przełożonych czy mają taką wolę. I tak sobie gawędziliśmy, a potem ksiądz odjechał. Pewnie nie zrobiłem na nim najlepszego wrażenia, bo strój miałem na sobie niedbały, wszystko jak zawsze tonęło w chaosie i tylko te książki w garażu leżały w równych, wojskowych szeregach, opakowane w szary papier. Naopowiadałem mu ponadto o moich motywacjach, wśród których zysk i możliwość decydowania o wszystkim są najważniejsze. I nie pierwszy już raz pomyślałem, jak fatalne wrażenie musi robić na ludziach to moje naturalne środowisko życia i jaką niewiarą w człowieka ich ono przepełnia. Porównajmy to choćby z takim profesorem Krajskim, który w swojej szlachetnej prostocie podjął się wysiłku nie byle jakiego. Chce przecież wyśledzić i zdemaskować wszystkich masonów ukrywających się w Polsce na kluczowych stanowiskach. Poza tym zawsze jest nienagannie odziany i wysławia się poprawnie, a także napisał serię książek dla młodzieży o poprawnym zachowaniu się w towarzystwie, czyli o savoir vivre. Ostatnio zaś nawet raczył się odnieść do stawianych mu przez toyaha zarzutów o kłamstwo, o czym możecie przeczytać tutaj https://kukonfederacjibarskiej.wordpress.com/2017/05/30/dlaczego-zostalem-zaatakowany-i-obrazony-nie-wiem/

 

Cóż to jest, ta moja inicjatywa w porównaniu ze szkołą elit doktora Przybyła, który raczył w jednym z nagrań wyrazić opinię, że pogadanki historyczne w internecie powinni wygłaszać wyłącznie ludzie z dyplomami historyków, bo oni jedynie znają warsztat i metodologię. Cóż my tu znaczymy wobec tych wszystkich ludzi, którzy usadowili się w miejscach kultu i objawień i stamtąd nadają swój ciężki od znaczeń przekaz, demaskujący podstępną, antypolską robotę. Czym my się zajmujemy? Sługą bożym Edwardem, który nawet miejsc kultu nie ma? A i z samym kultem krucho? Gazetę chcemy wydawać na cześć przyszłego błogosławionego? Toż to jakieś głupoty, nie gazeta i nie kult, ale metodologia jest ważna. Oto niejako antycypując słowa doktora Przybyła, znana nam tu już Żanna Kormanowa napisała kiedyś takie oto zdanie:

 

Historia nieoparta o metodologię marksistowska jest naukowo bezpłodna, nie jest nauka w pełnym tego słowa znaczeniu.

 

Jasne, bo tylko koncesjonowani opowiadacze, mogą cisnąć ludziom do głów swoje gawędy i tylko wybrańcom przysługuje prawo do lansowania się na przytykanej purpurą i złotem przeszłości. No, ale skoro tak, dlaczego oni nie poszli do tej biblioteki i nie wykupili z domu niewoli rękopisu wspomnień sługi bożego Edwarda? Jak myślicie? Ja jestem prawie pewien, że chodziło o cenę. Czterysta pięćdziesiąt złotych to jest kwota, której ani Krajski, ani Przybył, ani w ogóle nikt ze znanych mi historyków od profesora w dół nie wyda lekką ręką na imprezę nie rokującą sukcesu. Ryzyko jest zbyt wielkie, nie wiadomo przecież ile ten proces beatyfikacyjny potrawa i jak się zakończy. A cztery i pół stówy to jest zawsze cztery i pół stówy. Nie po to się poza tym jeden z drugim męczył tyle lat na studiach, żeby teraz inwestować w jakieś głupstwa...Czynił to z inną nadzieją, z taką mianowicie, że zostanie gwiazdą, jeśli nie w mediach, jeśli nie na uczelni, to może chociaż w jakimś małym, prowincjonalnym ośrodku, w którym stworzy sobie i innym to szczególne złudzenie, do którego oni wszyscy tęsknią. Złudzenie, że oto mieszkają w Oksfordzie i spacerują wraz ze studentami i studentkami pomiędzy ścianami zielonego żywopłotu, wysokiego jak nie wiem co. Za cień choćby tej wizji, daliby sobie odrąbać rękę, jestem tego pewien.

Kłopot w tym, że nasza tutaj misja, nie realizuje się w takich okolicznościach. Realizuje się w czymś zupełnie innym, w tym mianowicie, żeby przywrócić realny wymiar tradycji państwa polsko-litewskiego. Realny to znaczy kultowy, a do tego potrzebni są święci i błogosławieni z nowych, że się tak nieelegancko i bez zachowania zasad savoir vivre, wyrażę, rozdań. Jeśli więc księża z Mińska zdecydują się przyjąć moją pomoc, chętnie jej udzielę, ale jeśli nie zechcą, lamentował nad tym nie będę. Jest tak wielu historyków z odpowiednim przygotowaniem merytorycznym….Dla nas tutaj liczy się tylko wytrwałość. I przy tym pozostaniemy.

 

Zapraszam wszystkich jutro na jarmark Radia Wnet, który odbywał się będzie w Budynku PAST-y, a za tydzień w piątek na Festiwal Komiksu Historycznego w dawnym lokalu Budapeszt przy Marszałkowskiej. No i oczywiście na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl

 



tagi: edward wojniłłowicz  historycy  błogosławieni  święci 

gabriel-maciejewski
23 czerwca 2017 09:09
17     1436    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

OdysSynLaertesa @przemsa 23 czerwca 2017 09:30
23 czerwca 2017 12:08

Tu  nie chodzi o opanowanie czegokolwiek... Tu chodzi o zagranie w ich grę o "licencję".

Nie masz licencji siedź cicho... bo cię wyśmieją odchodząc w stronę zachodzącego słońca popijając z filiżaneczki (copy right Gadowski) trzymanej nienagannie w upierścienionej dłoni z finezyjnie odgiętym paluszkiem.

 

zaloguj się by móc komentować


Zyszko @gabriel-maciejewski
23 czerwca 2017 15:31

"Naopowiadałem mu ponadto o moich motywacjach, wśród których zysk i możliwość decydowania o wszystkim są najważniejsze"

No tak, znowu ten zysk, a przecież św. Hołownia ogłosił, że...

https://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,3696,dlaczego-pieniadze-to-lajno-szatana.html

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @Zyszko 23 czerwca 2017 15:31
23 czerwca 2017 16:06

Nie zrozumiałem tego artykułu. Ale kiedyś na jarmarku Dominikanów w Warszawie/Służew minołem stoisko z panem Hołownią i po minięciu nie wyglądał na zadowolonego - a ja tylko chciałem pana uratowac przed zyskiem.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @przemsa 23 czerwca 2017 09:30
23 czerwca 2017 20:28

Już prędzej właśnie można nazywać historykiem kogoś bez magistra, ale za to faktycznie prowadzącego jakieś badania

Tu jest przykład człowieka, który nigdy nie tylko historii, ale żadnych studiów wyższych nie skończył, natomiast nie ma równego mu badacza dziejów i tradycji szeroko rozumianej Rzeszowszczyzny. Nawet komuna to doceniła, przyznając mu w 1954 r. (bez partyjnego zaangażowania!) honorowy tytuł docenta: http://www.muzeumetnograficzne.rzeszow.pl/fkotula

Jego publikacje mogą wypełnić kilka pólek w bibliotece (te z linku, to tylko kilka wybranych, najważniejszych i najobszerniejszych)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Zyszko 23 czerwca 2017 15:31
23 czerwca 2017 21:53

Pieniądze to łajno szatana, niesamowite....I kto by pomyślał, że taki szlachetny człowiek ima się tak podłych zatrudnień jak pisanie książek za pieniądze właśnie

zaloguj się by móc komentować


beczka @gabriel-maciejewski 23 czerwca 2017 21:53
23 czerwca 2017 22:10

Pomyliło mu się z węglęm. Węgiel to było łajno diabła.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
23 czerwca 2017 22:14

Jemu się wszystko ze wszystkim myli

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Zyszko 23 czerwca 2017 15:31
23 czerwca 2017 22:24

Cytat z linka https://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,3696,dlaczego-pieniadze-to-lajno-szatana.html: "Papież Franciszek miał kiedyś powiedzieć, że optymalny stan konta dla chrześcijanina to zero: żadnych długów, żadnych zaskórniaków." Głowy nie dam, ale być może Ojciec Święty zdziwiłby się, czego to pisarze wierzący nie słyszą jako mądrości wychodzącej z jego ust. Muszę z stwierdzić, dumny i blady, że ja spełniam te kryterium, choć niedoskonale, bo ciągle ciułam, ale co przyjdą dopłaty za ogrzewanie, to ostatnie oszczędności wyfruwają z konta jak motylki. Jeśli faktycznie to słowa Papieża, no to widać, że przejął się patronem swojego pontyfikatu.

Dalej Hołownia raczej od siebie: "Pieniądz gromadzony na czarną godzinę, na zabezpieczenie, na inwestycje, na to, by rozdać go tuż przed śmiercią - śmierdzi. Wystarczy jednak pozwolić, by był na bieżąco zużywany, i z czegoś budzącego wstręt staje się sługą dobrej sprawy. Metafora z łajnem wcale zgrabnie tu pasuje; wszak jest to - wypisz, wymaluj - historia guana, nieczystości pozostawianych latami przez morskie ptaki, których zwały były w stanie wywołać mdłości u najtwardszych zawodników, a puszczone w ruch służą jako znakomity nawóz, współprodukują pożywienie (a w niektórych przypadkach służą też jako materiał energetyczny, dając ludziom ciepło)

Pieniądze, gdy leżą, to gniją. A wraz z nimi gnije człowiek, który jest ich kolekcjonerem. Pieniądze wydane na czyjąś pensję, leki, jedzenie, sprawienie radości, spełnienie marzeń - dają życie."

A na ziemię?! A na ziemię?! Że też nic prorok nie napisał proroczo o działkach, budowalnych i ornych. I tak do końca dni swoich żyć będę w niepewności, targany wyrzutami sumienia za te gnijące rzodkiewki, ogórki i sałaty, jak ta rozdarta sosna doktora Judyma.

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @Magazynier 23 czerwca 2017 22:24
24 czerwca 2017 01:06

> A na ziemię?! A na ziemię?!

I co z zimą?

 

>Że też nic prorok nie napisał proroczo o działkach, budowalnych i ornych. I tak do końca dni swoich żyć będę w niepewności

 

:) niestety

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @Magazynier 23 czerwca 2017 22:10
24 czerwca 2017 01:09

Zgapił jak nic - mamy go/pana.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
24 czerwca 2017 10:52

To jest to. To co oni robią zasłaniając się tytułami to obrona tych fałszywych hierarchii do których się dopchali i im zależy tylko na tym żeby utrzymać tą stagnacje. Bo jak to tak żeby każdy mógł bez odpowiedniej pieczątki coś pisać lub publikować, okazałoby się, że ci profesorowie są do niczego nie potrzebni, a ich aureola jest zrobiona z jakieś taniej tektury ściąganej z zagranicy i jak tu chodzić w nimbie wybraństwa wśród aspirujących.

 

" Pewnie nie zrobiłem na nim najlepszego wrażenia, bo strój miałem na sobie niedbały, wszystko jak zawsze tonęło w chaosie i tylko te książki w garażu leżały w równych, wojskowych szeregach, opakowane w szary papier. Naopowiadałem mu ponadto o moich motywacjach, wśród których zysk i możliwość decydowania o wszystkim są najważniejsze. I nie pierwszy już raz pomyślałem, jak fatalne wrażenie musi robić na ludziach to moje naturalne środowisko życia i jaką niewiarą w człowieka ich ono przepełnia. "

 

Ty w przeciwieństwie do tych doktorów wykonujesz kawał tytanicznej pracy. Oni wstają rano, robią przedziałek na głowie i mają fajrant, żyją w inkubatorze gdzie mogą sobie ćwiczyć dykcje i przymierzać garnitury od dolce&gabbana, a potem przystrzyc równo trawniczek i żywopłot żeby robić dobre wrażenie. "Groby pobielane", "Groby niewidoczne po których ludzie bezwiednie przechodzą", to chyba właściwe określenia.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @przemsa 23 czerwca 2017 09:30
24 czerwca 2017 11:29

Oczywiście, że tak. Akademikom nie chodzi o to żeby przekazać komuś wiedzę, umiejętności etc. tylko żeby dzielić włos na czworo i w to dzielenie włosa wprowadzać aspirujących, gdzie zdobywanie kolejnych stopni w hierarchiach polega na biciu pokłonów przed "oświeconymi znającymi tajemną wiedze", a nie na zdobywaniu umiejętności. A nad tym wszystkim wisi "Adorowanie iluzji" obrazek copyright by Georgius:

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @OdysSynLaertesa 23 czerwca 2017 12:09
24 czerwca 2017 12:33

Dokładnie. :)

 

"Nijak i nikomu"

"żeby nas zadowolić dajcie nam żywopłotu" :)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować