O kłamstwach założycielskich dewastujących optykę
Zanim zacznę pisać o samej książce, słów kilka w ogóle o tym, czym ona jest. Pojawiło się bowiem wielu nowych czytelników, którzy nie pamiętają pierwszego wydania Kredytu i wojny. Jest to książka o herezji katarskiej i jej późniejszych zastosowaniach, właściwie do czasów współczesnych. Są bowiem tacy, którzy wprost piszą, że kataryzm to new age. Dlaczego ja się w ogóle tym zająłem? Pisałem już sto razy, ale nie zaszkodzi powtórzyć. Dawno, dawno temu, kiedy kupowałem mnóstwo książek do czytania, w księgarniach, pojawiła się seria powieści historycznych o czasach krucjat zatytułowana Turnieje boże. Ona jest do dziś wznawiana. Przeczytałem to i jako osiemnastolatek byłem pod wielkim wrażeniem, zarówno tekstu jak i postaci. W miarę jak się starzałem, docierały do mnie pewne sprawy, które już ze mną zostały na zawsze. Przede wszystkim zrozumiałem, że postaci z epoki, interpretowanych wyłącznie poprzez wydarzenia, w których brały udział, nie zepsuje żaden autor. Nawet bardzo słaby. Po drugie zrozumiałem, ale bardzo późno, że cała ta historia żyje nadal, albowiem jest komuś do czegoś potrzebna.
Długo nie mogłem zabrać się za pisanie II tomu Kredytu i wojny. Nie jest bowiem łatwo opisać to wszystko inaczej niż całe rzesze autorów wcześniej zabierających się za te tematy. Potrzebowałem jakiej ekstra inspiracji, która całkowicie zmieni optykę i umożliwi inne rozłożenie akcentów w całej historii krucjat przełomu XII i XIII wieku – od upadku Jerozolimy do krucjaty dziecięcej. I znalazłem. Nawet bardzo łatwo. Oto w trójkącie pomiędzy Albi, Carcassone i Tuluzą, na terenie trzech największych heretyckich biskupstw istniały największe w Europie uprawy urzetu barwierskiego. W swoich tekstach przez ostatnie pół roku coś tam wspominałem o kolorach, tekst o urzecie ukazał się w nawigatorze tekstylnym, ale nikt na szczęcie do dziś niczego nie skojarzył. Jeszcze lepiej poczułem się kiedy w książkach Michela Pastoureau, które są cholernie drogie i podstępne, tak to chyba należy określić, ale bardzo ważne, znalazłem kategoryczne zaprzeczenie tej informacji. Pastoureau, który nie musi tego przecież pisać, bo ma do opisania setkę innych, ciekawszych problemów, kategorycznie stwierdza, że uprawy urzetu na Południu rzeczywiście były, ale dopiero w XIV wieku, kiedy Anglicy zniszczyli plantacje w Pikardii. Proszę Państwa, nawet siedząc w Grodzisku Mazowieckim i będąc zdanym na łaskę osób „posiadających język” francuski, można dotrzeć do dokumentów wskazujących, że urzet uprawiany był między Tuluzą, Albi i Carcassone, dużo wcześniej. Jeśli się to połączy z całym wykładam Michela Pastoureau, który pisze, w swojej książce Niebieski. Historia koloru, że Europa nie używała koloru niebieskiego w farbiarstwie w zasadzie do połowy XIII wieku, wszystko staje się jasne. Jeśli do tego przypomnimy sobie ciemnogranatowe albo czarne stroje katarskich doskonałych, ciemnogranatowe stroje Beduinów i Berberów, a także listy braci Majmonidesów, z których jeden zatonął wioząc ładunek indygo, będzie jeszcze jaśniejsze. Jasne jest w zasadzie wszystko. Poza tym gwałtownym zaprzeczaniem wielkiego uczonego, który przecież nie łączy herezji z kolorem, bo nikt tego nie robi i nie ma to żadnej wagi. Wręcz nie jest argumentem. Kolor to kolor, a doktryna to doktryna. Trudno jednak nie uznać, mając świadomość, że istnieją kwity świadczące o tym, że kupcy z Tuluzy płacili cło za urzet już w XI wieku, że jednak herezja ma ścisły związek z produkcją barwnika. Inaczej nie byłoby jej w największych heretyckich biskupstwach.
Jeśli więc do połowy wieku XIII na Południu trwa wojna przeciwko albigensom, to znaczy, że jest to wojna o te plantacje. Urzet był najważniejszą, przemysłową rośliną średniowiecznej Europy. Barwy zaś niebieskie, które dwór francuski i korona przyjęły jako swoje w czasach Ludwika Świętego, z pewnością wiążą się z przejęciem jego plantacji na południu i rozwinięciem własnych – w Pikardii i w Szampanii. Z tym, że słowo „własne” należy wziąć w cudzysłów. Pomyślcie teraz o całym kulcie maryjnym i zwróćcie uwagę, że na przykład na obrazie znanym jako Pieta z Tubądzina, matka Boża ma szaty w kolorze ni to czerni ni to ciemnej zieleni. No i w ogóle przejrzycie pod tym kątem średniowieczne malowidła. Od jakiego momenty Maryja, odziana jest w niebieskie szaty? To jest tradycja bardzo późna. Przyczyną zaś była zapewne nie tylko monopolizacja i reglamentacja handlu barwnikiem.
Gdzieś tak w połowie książki zacząłem się zastanawiać czy w trójkącie Albi, Carcassone, Tuluza rzeczywiście uprawiano ten urzet. Naszła mnie bowiem myśl, a potwierdził to jeden z polskich badaczy zajmujących się historią uprawy roślin barwierskich, że mogło to być po prostu indygo. Całe zaś południe było nie tylko eksperymentem doktrynalnym, ale także hodowlanym. To się nikomu pewnie nie pomieści w głowie, albowiem wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do różnych średniowiecznych stylizacji literacko filmowych, w których nie ma miejsca na takie głupstwa, jak wielkoobszarowe uprawy roślin przemysłowych. Ja jednak będę się upierał, że tak było.
Urzet wymaga wielu bardzo zabiegów, jego uprawa to całoroczna praca na rzesz wyspecjalizowanych robotników, którzy nie mogą się oddalać z plantacji. Są bowiem jej najważniejszą częścią i posiadają wiedzę, którą chętnie przejmie ktoś inny, jakiś nowy plantator. Zbiorów dokonuje się cztery razy do roku, pracy z przygotowaniem półproduktu, czyli tak zwanych, w północnej Francji, pasteli – ciemno granatowych kulek przypominających duże śliwki - jest masa. Ceny zaś pasteli są bardzo wysokie. To jest produkt strategiczny, do połowy XIII wieku, wobec braku zainteresowania Europy sprzedawany w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Oczywiście jest indygo i ono jest sprowadzane masowo, ale to się wiąże z ryzykiem. Bez trudu znajdziecie informacje, że katedry w Amiens i w Erfurcie zostały zbudowane przez handlarzy urzetem. Michel Pastoureau powątpiewa w te rewelacje, ale wszyscy inni piszący o urzecie i indygo zamieszczają ochoczo zdjęcie rzeźby z portalu katedry w Amiens, gdzie widać dwóch kupców urzetowych z całym workiem pasteli.
Prócz Langwedocji i Pikardii urzet uprawiany był jeszcze w innych miejscach. Zawsze były to zwarte i połączone obszary, a nie rozproszone poletka. Było to coś w rodzaju PGR-ów. Wręcz tępiono próby założenia przydomowych upraw tej rośliny. Do najważniejszych należały Liguria i okolice Genui oraz Turyngia, z Erfurtem i górującym nad całą okolicą zamkiem w Wartburgu. Tak, tak, to jest ten sam zamek, w którym ukrył się przed prześladowaniami Marcin Luter. Zapewne, patrząc przez okno swojej komnaty, mógł podziwiać całe łany żółto kwitnącego urzetu. Wcześniej zaś odbywały się tam turnieje minnesingerów.
Pierwsza wzmianka o urzecie w Turyngii pochodzi z roku 1250. Co nie znaczy, że nie było go tam wcześniej. Był i zaprowadzony został zapewne w okolicznościach szczególnych. Od czasów Karolingów bowiem urzet ściągany był na zachód i południe, z pominięciem ośrodków chrześcijańskich, ze Śląska. Centrum śląskiego urzetu była Świdnica. Później, kiedy chrześcijańska Europa zaabsorbowała błękit, plantacje urzetu na Śląsku są rzadkością, a cała produkcja przeniesiona została do Turyngii.
Na dziś to tyle, bo nie chcę Państwu psuć zabawy. Konsekwencje jednak tego co tu wskazałem są wstrząsające i w zasadzie każde ważne wydarzenie z epoki można opisać, wiążąc je z uprawą urzetu.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-i-2/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-ii/
tagi: herezja kredyt i wojna indygo urzet barwierski kataryzm
![]() |
gabriel-maciejewski |
3 sierpnia 2021 08:23 |
Komentarze:
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski |
3 sierpnia 2021 10:26 |
Genialne,...
... musze jeszcze raz przeczytac SN-tkacki, a przynajmniej od artykulu Pani Koweckiej... mysle, ze po dzisiejszym Panskim wpisie bedzie to wszystko dla mnie bardziej zrozumiale !!!
![]() |
Janusz-Tryk @gabriel-maciejewski |
3 sierpnia 2021 11:15 |
Można ten tom traktować jako wypełnienie części schematu, który Pan stworzył tj. islam-chrześcijaństwo, produkcja stali-włókiennictwo, handel morski-handel lądowy? I dotego jeszcze wpłwy kupców żydowskich. Dobrze zapamiętałem?
![]() |
gabriel-maciejewski @Janusz-Tryk 3 sierpnia 2021 11:15 |
3 sierpnia 2021 11:16 |
No tak
![]() |
gabriel-maciejewski @Paris 3 sierpnia 2021 10:26 |
3 sierpnia 2021 11:17 |
Dla mnie też wszystko stało się bardziej zrozumiałe
![]() |
Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski |
3 sierpnia 2021 11:48 |
Zatem urzet miał wpływ na likwidację targów szampańskich i zakonu templariuszy. Nie mam pod ręką książki o Jakubie de Molay, ale tam przedstawiciele biskupstwa w Tuluzie pojawiają się. Jest coraz ciekawiej.
Gratuluję drugiego tomu i jak ktoś tu już napisał, chyba trzeba jeszcze raz zamówić pierwszy ze względu na okładkę :)
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski 3 sierpnia 2021 11:17 |
3 sierpnia 2021 11:50 |
Tak...
... ma Pan absolutna racje, ze tamta historia nadal zyje, bo jest komus potrzebna !!!
A ja jestem pewna, ze wlasnie tamta heretycka historia dzieje sie na naszych oczach... naprawde bardzo sie ciesze, ze z Panem i u Pana bede/bedziemy ja poznawac !!!
Gratuluje ogromnego sukcesu, Panie Gabrielu,... bo nie ma to jak PRACA i PRAWDA zwyciezac, i zdobywac ludzi,
![]() |
Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski |
3 sierpnia 2021 12:05 |
Jeszcze jedno. Urzet dzisiaj jest sprzedawany w sklepach zielarskich jako zioło dobre na stawy. No i w opisach pojawia się informacja, że został sprowadzony do Europy ze względu na barwnik już w starożytności. Wojownicy zamieszkujący Europę lubili malować swoje ciała na niebiesko. Od razu stanął mi przed oczami film Król Artur (kłamliwa chała), gdzie Celtowie jak jeden pomalowani na niebiesko.
![]() |
gabriel-maciejewski @Matka-Scypiona 3 sierpnia 2021 12:05 |
3 sierpnia 2021 12:14 |
Celtowie mogli się tak malować. A Pastoureau pisze, że niechęć chrześcijan do niebieskiego brała się stąd, że był to kolor pogański, celtycki właśnie. Ona się moim zdaniem brała z czego innego - z tego, że błękit i jego odcienie, do czerni był kolorem zmonopolizowanym od produkcji roślin do handlu tkaninami. Poza tym urzetem barwi się na zimno, bez utrwalaczy. To jest dużo łatwiejsze niż barwienie marzanną, na czerwono. A skoro łatwiejsze nie można pozwolić, by wszyscy to czynili.
![]() |
gabriel-maciejewski @Paris 3 sierpnia 2021 11:50 |
3 sierpnia 2021 12:14 |
Żyje i żyć będzie zaraz pewnie zrobią kolejny film o III krucjacie
![]() |
umami @gabriel-maciejewski |
3 sierpnia 2021 12:15 |
Angielska wiki wymienia ten trójkąt: Tuluza, Albi i Carcassonne.
https://en.wikipedia.org/wiki/Isatis_tinctoria
Co do:
Zbiorów dokonuje się cztery razy do roku.
Podają, że zbiorów dokonuje się między czerwcem a wrześniem, czyli przez ok. 4 miesiące w roku ale faktycznie piszą, że w tym czasie dokonuje się 4 rund zbierania dojrzałych liści. Przy czym te ostatnie, czwarte lub nawet piąte zbiory, są gorszej jakości.
Cały proces pozyskania barwnika trwa 2 lata.
https://fr.wikipedia.org/wiki/Pastel_des_teinturiers
Powołują się na:
Charles-Philibert de Lasteyrie Du Saillant — Du pastel, de l'indigotier, et des autres vegetaux, z których można wydobyć niebieski kolor: praca, w której przedstawiamy historię tych dwóch pierwszych roślin, ich analizę, sposób pozyskiwania z nich indygo i używania ich do barwienia; ze szczegółową instrukcją uprawy i przygotowania pastelu.
Deterville, 1811.
Przez chwilę także zastanawiałem się jaka jest różnica między żółto kwitnącym urzetem (Asp of Jerusalem) a różowo-fioletowo kwitnącym prawdziwym indygo, bo ta druga roślina została, jak piszą, naturalizowana do tropikalnej i umiarkowanej Azji, a także części Afryki, ale jej rodzime siedlisko jest nieznane, ponieważ jest uprawiana na całym świecie od wielu stuleci. Czyli poletka eksperymentalne mogły mieć miejsce i tu w Europie i tam gdzieś, w Azji, czy Afryce.
Marco Polo (XIII wiek) był pierwszym Europejczykiem, który doniósł o przygotowaniu indygo w Indiach.
https://en.wikipedia.org/wiki/Indigofera_tinctoria.
Spora bibliografia:
https://web.archive.org/web/20200801210112/http://www.chriscooksey.demon.co.uk/indigo/jbhurry.html
Niektóre pozycje dostępne w necie:
De la Culture et de la Préparation du Pastel ou Guesde w:
Mémoires pour l' Histoire Naturelle de la Province de Languedoc, 1737
https://books.google.fr/books?id=UE8UAAAAQAAJ&pg=PA71&q=isatis#v=snippet&q=isatis&f=false
lub
https://bibdigital.rjb.csic.es/en/records/item/13454-memoires-pour-l-histoire-naturelle-de-la-province-de-languedoc?offset=7
z mapką:
https://i.imgur.com/YiJeDtJ.jpg
![]() |
gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski |
3 sierpnia 2021 12:25 |
Marco Polo nie był pierwszym Europjeczykiem, który doniósł o uprawie indygo w Indiach. To ci mogę zagwarantować.
![]() |
umami @gabriel-maciejewski 3 sierpnia 2021 12:25 |
3 sierpnia 2021 12:59 |
Oczywiście, dość zwrócić uwagę na eytymologię słowa indygo: greckie indikon i rzymskie indicum. Nie wiem czemu wymieniają akurat jego a nie, na przykład, jakiegoś Greka z orszaku Aleksandra Macedońskiego, skoro pisze się wprost:
Rzymianie używali indygo w malarstwie oraz w celach leczniczych i kosmetycznych. Istnieją tabliczki z Mezopotamii z VII wieku p.n.e., które opowiadają o barwieniu wełny. W średniowieczu indygo staje się rzadkością ze względu na wysokie cła nałożone przez kupców perskich, lewantyńskich i greckich. Zamiast tego używano urzetu, barwnika wytwarzanego z rośliny „Isatis tinctoria”, która pod względem chemicznym była identyczna z indygo.
http://www.historyofjeans.com/jeans-history/history-of-indigo/
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski 3 sierpnia 2021 12:14 |
3 sierpnia 2021 13:45 |
Dokladnie...
... podobnie jak z uprawa konopii !!!
![]() |
bolek @gabriel-maciejewski |
3 sierpnia 2021 13:57 |
"Jeśli więc do połowy wieku XIII na Południu trwa wojna przeciwko albigensom, to znaczy, że jest to wojna o te plantacje."
Ciekawe czy Jerzy Waszyngton walczył o niepodległość, czy być może też o swoje plantacje urzetu ;-)
Taki fragment korespondencji pomiędzy jakimś James'em i Jerzym na temat roślin barwierskich, m.in. urzetu.
James w wielkiej tajemnicy pisze o swojej plantacji i zyskach jakie można wyciągnąć. Można też przenieść uprawę do Virginii bo to klimat podobny itp itd...
Ty to wiesz jak człowieka... zaintrygować ;-)
![]() |
Peiper @bolek 3 sierpnia 2021 13:57 |
3 sierpnia 2021 14:15 |
No to chyba wyjaśniła się przyczyna dlaczego Indianie nazywali żołnierzy Unii "niebieskimi kurtkami" (a dokładniej dlaczego ten kolor został wybrany na mundury).
![]() |
bolek @Peiper 3 sierpnia 2021 14:15 |
3 sierpnia 2021 14:28 |
Chyba tak :)
![]() |
bolek @bolek 3 sierpnia 2021 13:57 |
3 sierpnia 2021 14:32 |
Małe uzupełnienie, bo jak się człowiek śpieszy...
James nie ma plantacji, ma nasiona urzetu. W 1774 roku, próbuje zainteresować Jerzego uprawą urzetu, z której można wyciągną konkretne zyski, szczegóły w liście, a już w 1775 wybucha wojna. I tak się to plecie :D
![]() |
umami @bolek 3 sierpnia 2021 14:32 |
3 sierpnia 2021 14:57 |
To chyba, jak piszą, błękit Majów (Indigofera suffruticosa) albo bękart prawdziwego indygo (Indigofera Tinctoria) — Amorpha Fruticosa, fałszywe indygo, które udało się wyhodować w Karolinie Południowej.
https://en.wikipedia.org/wiki/Indigofera_suffruticosa
https://pl.wikipedia.org/wiki/Amorfa_krzewiasta
https://en.wikipedia.org/wiki/Amorpha_fruticosa
Sporo odmian, ponad 150, na obu półkulach.
Nasza błękitna armia, rozumiem, że już z francuskich sztucznych barwników ;)
![]() |
bolek @umami 3 sierpnia 2021 14:57 |
3 sierpnia 2021 15:01 |
A nie wiem. W liście jest użyta nazwa "woad" a to po angielskiemu urzet :)
![]() |
ahenobarbus @umami 3 sierpnia 2021 12:15 |
3 sierpnia 2021 15:31 |
W tym artykule na angielskiej wiki ciekawa jest ta uwaga “ Substancja chemiczna pozyskiwana z wosku to indygo, ten sam barwnik, który pozyskiwano z "prawdziwego indygo", Indigofera tinctoria, ale w mniejszym stężeniu. Po odkryciu przez Portugalczyków drogi morskiej do Indii przez żeglarza Vasco da Gamę w 1498 r. z Azji zaczęto sprowadzać ogromne ilości indygo.”
Co oczywiście znaczy, że znano je wcześniej.
W książce India traders of the Middle ages jest taki ciekawy przypis do jednego z listów handlowych odnalezionych w genizie kairskiej.
W tym liście jest napisane:
„ (…)A ja nie byłem w stanie zdobyć żadnego indygo.”
Ale przypis jest ciekawszy:
Indygo = Arabskie słowo nīl. Indygo było eksportowane z Indii na Zachód. Nie sądzę, że tutaj jest mowa o indygo uprawianym w Egipcie lub Palestynie. Wydaje się raczej, że Ben Yij zapytał o cenę indygo indyjskiego w Aden. Ponieważ w tym czasie nie było go na rynku, Madmun nie był w stanie podać cen. Arabskie nil oznacza również urzet, isatis tinctoria (zob. Maimonides-Meyerhof, 122-23, s. 249), podobnie jak hebrajskie isatis (wywodzące się z greckiego isatis) oznaczające zarówno urzet, jak i indygo. Ale w XII wieku urzet został już dawno już dawno został wyparty przez lepszy barwnik indygo; zob. Weibel, Textiles, 9. Barwnikiem uprawianym w Palestynie w czasach misznaickich (M. Kilayim 2:5, M. Shevi it 7:1).
{Na temat indygo w świecie islamskim, zobacz Dietrich, "Nīl" i szczególnie Balfour-Paul, Indigo; oraz o eksporcie indygo z Indii na Zachód, patrz Chakravarti, "Indigo". O sprzedaży "indyjskiego indygo" w Adenie, zob. II, 66v, linie 9, 27. W VI, 4.
Dawid napisał do swego brata Mojżesza Maimonidesa, że jedynym wschodnim towarem na sprzedaż w Aydhāb było indygo; odpowiednio, zdecydował się kontynuować swoją podróż do Indii (zob. Goitein, Listy, 210). W naszym liście, słowa "i nie byłem w stanie zdobyć żadnego indygo" tłumaczą arabskie wal-nīl mā qadartu alayhi.
W oryginale nie ma słowa oznaczającego "dostać". Ale podczas gdy qadara, lit. 'był w stanie,' jest używane w wielu różnych kontekstach, wyrażenie "qadara alā „towar” pojawia się wielokrotnie w listach tej książki w znaczeniu 'był w stanie nabyć X' (wysłać do PN). Przykłady można znaleźć w II, 14, wiersz 20, II, 43, wiersz 13, III, 5, wiersz 3, III, 10, wiersz 46, III, 15, wiersz 40 [odniesienie do listów z książki] . Jest to implikowane również tutaj, ponieważ w poprzednim i następnym zdaniu mowa jest o towarach, które mają być wysłane do Ben Yijū. W związku z tym wydaje się, że źródło to poświadcza eksport indygo z Jemenu do Indii, a sprawa ta wymaga dalszych badań}.
David Abulafia w jednej ze wsoich książek pisze natomiast, że:
Żydowscy kupcy przywozili z Egiptu i innych miejsc różne luksusowych przedmiotów. Wiosną 1058 r. kupiec udający się na Sycylię otrzymał w partnerstwie od Egipcjanina 186 dinarów wartych orientalnych przypraw i aromatów, na sprzedaż na wyspie. Popularne było drzewo brazylijskie [bryzelka] , jako barwnik do tkanin; indygo, jeśli było dobrej jakości, również można było sprzedać, choć Sycylia produkowała własne.
Pytanie czy chodziło o rzet czy indygo.
![]() |
chlor @umami 3 sierpnia 2021 14:57 |
3 sierpnia 2021 15:48 |
Jest kłopot z identyfikacją urzetu, bo w tej rodzinie roślin jest parę dziesiątek bardzo podobnych wyglądem i składem chemicznym. Trudno powiedzić które były w Europie od zawsze, które zostały przywleczone ze stepów w paszy dla koni (tam jest ponoć ich pierwotne siedlisko), a które, i kiedy, specjalnie siano do celów barwierskich. Zwykle podają, że barwienie urzetem jest stosowane w Europie od epoki żelaza. Samo barwienie jest proste, ale przygotowanie z roślin kapieli barwiącej trwa długo i wymaga znajomości wielu sztuczek trudnych do opanowania i podpatrzenia. Np potrzebny jest mocz w znacznej ilości, i to najlepiej dziecęcy. Historia urzetu jest bardziej tajemnicza niż historia indyga.
![]() |
umami @ahenobarbus 3 sierpnia 2021 15:31 |
3 sierpnia 2021 15:54 |
Ten urzet uprawiało się ciężko, jak indygo, ale był mniej wydajny.
Biorąc pod uwagę równe ilości materiału roślinnego, urzet daje tylko jedną trzydziestą ilości uzyskanej z Indigofery, co skłoniło farbiarzy do kontynuowania poszukiwań bardziej opłacalnej alternatywy.
(https://medium.com/@tsbojer/the-history-of-indigo-dyeing-and-how-it-changed-the-world-35c8bc66f0e9)
Stąd ten bękart z Ameryki.
I chyba dlatego trzeba było zaprzęgnąć ludzi do tej ciężkiej roboty siłą lub podstępem.
W tym ostatnim akapicie można odnieść wrażenie, że to drzewo brazylijskie (https://en.wikipedia.org/wiki/Paubrasilia) znane było w 1058 roku. To chyba jakaś pomyłka.
![]() |
ahenobarbus @umami 3 sierpnia 2021 15:54 |
3 sierpnia 2021 16:04 |
W tej książce India traders też są podobne informacje o brazylce. Może jakaś inna odmiana? Po Arabsku nazywało się to baqqam. Dokumenty z genizy kairskiej zaświadczają, że było to znane na linii handlowej Indie, Egipt, Afryka Północna i Hiszpania już XI-XII w. Oczywiście historycy nie mają tendencji do podawania nazw łacińskich tych roślin, więc to figuruje po prostu jako brasilwood, czyli to co Pan wskazał w odnośniku do wiki.
![]() |
ahenobarbus @ahenobarbus 3 sierpnia 2021 16:04 |
3 sierpnia 2021 16:14 |
Ale chodzi prawdopodonie o to https://en.wikipedia.org/wiki/Biancaea_sappan
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
3 sierpnia 2021 16:33 |
"Od czasów Karolingów bowiem urzet ściągany był na zachód i południe, z pominięciem ośrodków chrześcijańskich, ze Śląska."
Za duży skrót. Nie zrozumiałem. Czy to znaczy że był hodowany na Śląsku ale sprzedawany Arabom i Żydom i oni z Palestyny, Afryki i Iberii sprzedawali go chrześcijanom?
![]() |
umami @ahenobarbus 3 sierpnia 2021 16:14 |
3 sierpnia 2021 16:53 |
3 hasła z Encyklopedii Islamu
![]() |
chlor @ahenobarbus 3 sierpnia 2021 16:04 |
3 sierpnia 2021 16:54 |
To może być tzw "drewno niebieskie" Haematoxylum campechianum. Barwi na odcienie niebieskie, niezbyt trwale.
![]() |
ahenobarbus @umami 3 sierpnia 2021 16:53 |
3 sierpnia 2021 16:58 |
Dzięki, świetne uzupełnienie. Swoją drogą to nazwisko Sabbagh od razu (pewnie błędnie) skojarzyło mi się z nazwiskiem Sabbah, czyli nazwiskiem starca z gór.
![]() |
Paris @bolek 3 sierpnia 2021 13:57 |
3 sierpnia 2021 17:37 |
Kapitalne !!!
Ale tam w tych calych stanach bylo i jest nadal wiecej temu podobnych "kwiatkow" !!!
![]() |
Paris @bolek 3 sierpnia 2021 14:32 |
3 sierpnia 2021 17:41 |
Spieszylo sie...
... jednemu z LojcUF DEMONkracji amerykanskiej, oj sie spieszylo !!!
![]() |
gabriel-maciejewski @Magazynier 3 sierpnia 2021 16:33 |
3 sierpnia 2021 18:33 |
Nikt nie wie co to znaczy Wacek, tak piszą mędrcy. Nie wymagaj ode mnie zbyt wiele
![]() |
gabriel-maciejewski @bolek 3 sierpnia 2021 13:57 |
3 sierpnia 2021 18:36 |
Jakich kolorów nabiera teraz wizyta Quincy Adamsa na Śląsku i jak pięknie kontrastują ze złotem śląskich łanów granatowe mundury pruskich grenadierów. Wreszcie wiemy skąd się brało bogactwo Berlina i skąd pieniądze na armię. Nikt tego nie rozumie, wskazując na patologiczne skąpstwo Hohenzollernów. Z patologicznego skąpstwa nie wynika nic, a z uprawy urzetu - po niemiecku wajdu - wiele.
![]() |
smieciu @gabriel-maciejewski |
3 sierpnia 2021 18:57 |
W świetle wszystkiego co przeczytałem wyżej wydaje mi się że urzet był sposobem na ominięcie importu indygo. Klasyczne indygo wydaje się być pierwsze. Wydajniejsze i od dawna opanowane ale nie bardzo nadające się do upraw w Europie. Za Cesarstwa Rzymskiego mogło to nie być żadnym problemem. Ale mogło stać się później gdy na jego gruzach pojawiły się konkurencyjne siły, którym przykładowo nie w smak było że przeciwnik akurat położył łapę na tym szlaku handlowym. Europa jak wiemy raczej była deficytowa jeśli chodzi o wymianę towarów i kruszec z niej wypływał (kto wie czy też właśnie to nie stało za burzliwym rozwojem bankowości i wirtualnego pieniądza). Dlatego w każdym razie należało się chwytać wszystkiego by ograniczyć odpływ pieniądza. Urzet był jedną z odpowiedzi. Niebieski barwnik był chyba też o tyle istotny że przydawał się do osiągnięcia innych kolorów, po prostu jest ważny jako składowa barwy. Dzisiaj to się nazywa RGB ;)
![]() |
bolek @Paris 3 sierpnia 2021 17:37 |
3 sierpnia 2021 19:19 |
Ten "kwiatek" to przy okazji wypłynął ;-)
![]() |
bolek @gabriel-maciejewski 3 sierpnia 2021 18:36 |
3 sierpnia 2021 19:20 |
Kolorów pieniądza :D
![]() |
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski |
3 sierpnia 2021 21:05 |
Już w 1820 r., gen. Carl von Clausewitz stwierdził że nie istnieje nic, co przypominałoby wojnę bardziej niż handel.
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski 3 sierpnia 2021 18:36 |
3 sierpnia 2021 21:14 |
Oj nabiera, nabiera...
... i to niesamowitych kolorow !!!
Teraz dopiero zrozumialam, co potocznie w Niemczech znaczy "wajd". Moj wujo, ktory przepracowal ponad 30 lat w Manheim i wrocil z 10 lat temu do Polski z niemiecka emerytura, bardzo czesto uzywal takiego zwrotu, jak "nie mam wajdu", a to znaczylo, ze on nie ma pieniedzy. Rodzina oczywiscie sie podsmiewala, bo kto jak kto, ale wujo Czesiek "mial wajd", a ja zachodzilam w glowe, dlaczego on uzywa tego nieznanego zwrotu. W koncu doszlam do wniosku, ze to jakis lokalny zwrot, no i chyba za mocno sie nie pomylilam w swojej dedukcji,...
... ale w zyciu nie spodziewalam sie takiej konotacji !!!
![]() |
gabriel-maciejewski @Paris 3 sierpnia 2021 21:14 |
3 sierpnia 2021 21:26 |
Wajd był wszystkim. Nie można zrozumieć historii Europy bez tej rośliny. No, ale nikt o niej nie mówi. Wielu autorów próbuje lokować plantacje w różnych częściach Niemiec, ale w końcu i tak wszyscy dochodzą do wniosku, że całe Niemcy były porośnięte wajdem. Plantacje miały oczywiście zróżnicowany zarząd.
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski 3 sierpnia 2021 21:26 |
3 sierpnia 2021 21:47 |
Ale juz od dzisiaj...
... na 100% bedziemy inaczej rozumowac historie Europy,... jeszcze jak Ahenobarbus napisze pare rewelacyjnych notek o "zmijach" to DEWASTACJA obecnej "historii" bedzie dokonana.
Sadze, ze "swiat nauki" zdaje sobie z tego sprawe, ze jest juz "pozamiatane" i nie maja juz czego "pilnowac" !!!
|
KOSSOBOR @gabriel-maciejewski |
3 sierpnia 2021 23:03 |
Co do szaty Maryi - była malowana błękitem maryjnym, pozyskiwanym z lapis lazuli, kamienia importowanego z Afganistanu, kamienia droższego od złota. Jeżeli szaty Maryi czerniały lub zieleniały, to znaczy, że stosowano inne jakieś czynniki, które z czasem tak właśnie zareagowały na światło i ów upływ czasu.
"Na obrazach Maryja jest tradycyjnie przedstawiana na niebiesko. Tradycja ta wywodzi się z Cesarstwa Bizantyjskiego , około 500 roku naszej ery, gdzie niebieski był „kolorem cesarzowej. /.../ Dlatego okrycie Dziewicy w niebieskie suknie było wyrazem oddania i uwielbienia." - to za względu na użycie złota i lapis lazuli. Maryjny niebieski - https://pl.abcdef.wiki/wiki/Marian_blue
Notka fascynująca!
|
KOSSOBOR @Paris 3 sierpnia 2021 21:14 |
3 sierpnia 2021 23:05 |
No proszę! :)
Do czego tu dochodzi dzięki "trzeciemu oku" Gabriela!
![]() |
cbrengland @Paris 3 sierpnia 2021 21:47 |
4 sierpnia 2021 01:39 |
Prawda? To też dlatego British Museum jest i ....jest.
Pozabierane co się dało ze świata i zamknięte na klucz. Ostatnio bodaj Pioter pisał, jak jakieś numizmaty są tylko właśnie w British Museum. Tak jest ze wszystkim. Bandyci i rabusie i tylko
_____
![]() |
cbrengland @gabriel-maciejewski |
4 sierpnia 2021 01:49 |
Fajne to z tym Wartburgiem i Marcinem Lutrem.
Niemcy to fascynujący kraj. Źródło wszelkiego zła i dobra. Z tamtych rejonów Turyngii mamy Jana Sebastiana Bacha. Ludwik van Beethoven był znad Renu.
_____
![]() |
cbrengland @Paris 3 sierpnia 2021 21:14 |
4 sierpnia 2021 01:58 |
Popatrz, a ja jednak nie wrócę do Polski. Z angielską emertyurą i może jakimiś groszami, polskiej emerytury, może przeniosę się do Niemiec. I kto wie, cxy nie do Turyngii właśnie. Nie żartuję bynajmniej ☺
____
![]() |
Paris @KOSSOBOR 3 sierpnia 2021 23:05 |
4 sierpnia 2021 08:15 |
Co nie,...
... ale takze za to "trzecie oko Gabriela" - uwielbiam to miejsce !!!
No i dzieki za to przypomnienie historii o "blekicie maryjnym"... fascynujace to jest.
![]() |
Paris @cbrengland 4 sierpnia 2021 01:39 |
4 sierpnia 2021 08:19 |
O Krzysiu,...
... traci to cale ZLODZEJSKIE MUZEUM na znaczeniu !!!
I bedzie tracilo... ja w kazdym badz razie JUZ OD DAWNA nie wierze tym bandytom !!!
![]() |
Paris @cbrengland 4 sierpnia 2021 01:58 |
4 sierpnia 2021 08:21 |
Wiesz, Krzysiu, ze...
... z dwojga zlego, to chyba ta Turyngia lepsza !!!
![]() |
DYNAQ @Paris 4 sierpnia 2021 08:19 |
4 sierpnia 2021 09:34 |
Piramidy nie zostały przeniesione do British Museum tylko dlatego że są za ciężkie.
![]() |
cbrengland @Paris 4 sierpnia 2021 08:21 |
5 sierpnia 2021 03:59 |
Tak, i blisko do Berlina i może powrócę tam też. To moja wielka miłość, Berlin. Wedy był i Wschodni i Zachodni. Tam spędziłem jak dotychczas najpiękniejsze chwile mojego życia.
Tak, ja wiem. To już było. Ale fajnie jest wracać. Przynajmniej wspomnieniami. To tak, jak teraz w niedzielę byłem w Londynie i poczułem się tak, jak w roku 1980, gdy byłem tam po raz pierwszy. Cały świat na ulicach. I pełno młodych ludzi. Niedaleko są campusy uniwersyteckie wszelkiej maści. Londyn ma tych uniwersytetów parę ☺
Ale też poczułem Kraków. Tam było podobnie. Ale jakże inna jakość. Gdy wokół tych 50 z okładem kościołów. I te planty, i Błonia i bulwary nad Wisłą ... Dobrze, że tutaj obok w tej dzielnicy Londynu jest polski kościół na Devonii.
Zaczarowany Kraków, zaczarowana dorożka, nie przeminie ..,
_____
![]() |
BTWSelena @cbrengland 5 sierpnia 2021 03:59 |
5 sierpnia 2021 15:38 |
A co tam Krzysztofie Berlin i Londyn... wpadnj chociaż jednym kursem do Krakowa ,a zaczarowana dorożka przeniesie Ciebie w świat młodości w krakowskie uliczki... I chociaż dawno Jan Kaczara odszedł na tamten brzeg ,to żyje jednak krakowska legenda i kilkunastu dorożkarzy ...oraz Gałczyńskiego, "Zaczarowana dorożka"....a wokół Sukiennic jakże inna zmiana....
![]() |
cbrengland @BTWSelena 5 sierpnia 2021 15:38 |
5 sierpnia 2021 16:05 |
Ależ ja przecież cały czas tam jestem, naprawdę. Ta moja emigracja to jakiś żart jest tylko. Ale prawdziwy jednak ☺
______