-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O jurysprudencji, wiatrach nad Europą i szerokich stepach w Wielkopolsce

Nie wiem czy wiecie, ale na stronach Polsat news pojawiają się dane dotyczące zanieczyszczenia niemieckich miast przez chmury pyłów z Polski. Nasz przemysł tak intensywnie pracuje, a wiatry ze wschodu wieją tak silne, że 50 procent zanieczyszczeń nad Berlinem pochodzi z Polski. Nad Hamburgiem chyba ze 30. Niesamowite. Jak oni to policzyli?

Aż dziwne, że żaden z dziennikarzy tego szacownego medium nie zapytał uczonych niemieckich – a co miastami po drugiej stronie zachodniej granicy Niemiec? Ile tam procent zanieczyszczeń pochodzi z Polski? Bo wiatry tam także wieją, ale zapewne – biorąc pod uwagę logikę tych doniesień – już w całkiem inną stronę.

Gawędzimy tu sobie od jakiegoś czasu o kreowaniu prawa, ale dobrze wiemy, że nie chodzi tylko o to. W zasadzie mając pod ręką media można wykreować wszystko. Do niedawna jeszcze pokazywano we współczesnych mediach, jak fatalnie zakłamywali rzeczywistość komuniści. Widzimy jednak, że nie o komunistów chodziło. Byli oni bowiem budującym przykładem dziennikarskiej uczciwości, jeśliby ich porównać z tymi, którzy wskazują na owe polskie chmury pyłu wiszące nad niemieckimi miastami. Komuniści bowiem zmuszeni byli utrzymywać jakiś tam poziom edukacji, który potrzebny był do tego, by ludzie opuszczający system mogli obsługiwać machinę przemysłowo-propagandową socjalizmu. Obudowana była ona szeregiem ideologicznych bzdur, ale jak raz dwa razy dwa zawsze równało się tam cztery, wiatry wiały z zachodu na wschód, a przemysł niemiecki był potężniejszy od polskiego. To były oczywistości. Rzecz jasna już w tamtych czasach przygotowywano grunt pod współczesne ideologiczne brednie, ale nikt tego nie oceniał w ten sposób. Ja, dla przykładu, chorując często, zostawałem w domu sam z telewizorem. I włączałem sobie poranny program NURT – Nauczycielski Uniwersytet Radiowo Telewizyjny. Było to niesamowite przeżycie, a kilka razy puścili tam program o tym, że wskutek braku wody, Wielkopolska w najbliższej przyszłości zamieni się w step. Ja tę opinię słyszałem potem jeszcze kilka razy, jako człowiek dorosły, ale niestety nie mogę potwierdzić jej słuszności, bo jeżdżąc często przez Wielkopolskę widzę różne przykłady krajobrazu, ale stepu akurat nie, a minęło już prawie 50 lat od ogłoszenia tych rewelacji. I coś się, prawda, już powinno zacząć dziać. No chyba, że wszystkie te prognozy poszły jak krew w piach, bo dowieźli do Wielkopolski wodę w cysternach i proces stepowienia został zahamowany.

Jeśli ktoś nie miał wyobrażenia na temat skali propagandy i fałszerstw jakich dopuszczali się Krzyżacy w XIV wieku, to już mniej więcej ma. Polegały one na tym, że najpierw usuwano podstawę rozważań dotyczących prawa, a proces ten poparto wielkimi pieniędzmi, korzystając z faktu, że jedyna instytucja stanowiąca prawo dla wszystkich – Kościół – przeżywa właśnie różne kryzysy, w tym ten największy – schizmę zachodnią. Wobec takiego faktu, można było robić co się chce. I produkować jakie się chce dokumenty. Żeby je unieważnić należało walczyć, albo płacić. I tego się trzymali królowie Polski, kołując, pardon, budżety gdzie się dało, na jeden i drugi rodzaj aktywności.

Co to była za podstawa, o której tu wspomniałem? Wacek w swojej książce dobrze to opisał – chodziło o prawo naturalne, któremu podlega każdy człowiek. Wobec jednak konkurencji na szczeblach najwyższych, jak można domniemywać podsycanej przez zakon, wyrazy „człowiek” i „każdy” silnie wypłowiały i straciły na znaczeniu.

Jak to wczoraj pięknie wyjaśniliśmy, degeneracja ośrodka władzy w Malborku przebiegała szybciej niż realizacja wszystkich jego apetytów. Doprowadziło to w końcu do degeneracji, a w konsekwencji do wymiany kadr na froncie walki o kształt prawa i kształt elit na obszarze od Morza Bałtyckiego do Karpat. Kanciarzy podszywających się pod zakonników zastąpili kanciarze udający uczonych i proroków. I ten stan, w zasadzie niezmienny, zachował się do dziś. Na naszych oczach właśnie dokonuje się jednak zmiana. To znaczy, podstawa i metoda, budowania przewagi w oparciu o dowody naukowe, jest otwarcie lekceważona. Nikt już bowiem nie chce by ktokolwiek cokolwiek rozumiał, chodzi tylko o to, by potwierdził opublikowany w mediach komunikat, no i skłonił do wierzenia weń możliwie dużą grupę osób. I co? Myślicie, że się nie znajdzie setka chętnych z tytułami profesorów? Oczywiście, że tak, albowiem temu służyła masowa edukacja ostatnich dekad, by zdewastować cały segment zasobów ludzkich zwany czasem świątynią wiedzy, czy jakoś podobnie. Zamieniono go w klatkę na nutrie, z której co jakiś czas wyciąga się jakiegoś rudego szczura z długim ogonem i on, świszcząc przez żółte zęby, mówi tonem proroka, że wiatr panie od dawna już wiele na wschód, a wielki, polski przemysł i zanieczyszczenia przezeń produkowane, zagrażają sielskim, niemieckim dolinom. Więcej – nie tylko przemysł, ale także opalane węglem gospodarstwa domowe. Bo one produkują dym i ten dym jest niesiony wschodnim wiatrem wprost nad Hamburg i tam opada na dachy domów, na gołębie, pary homoseksualnych kochanków kryjące się przed białą siłą w cieniu platanów i na przewożące kolorowe zabawki dla dzieci w Afryce kontenerowce. I ten pył niszczy wszystko i niweczy starania o lepszy świat. Dlatego należy powstrzymać za wszelką cenę tych, którzy go emitują i pozwalają mu unosić się w powietrzu.

Dodam jeszcze tylko, by zakończyć ten etap rozważań, że polscy górale w Zakopanem to potomkowie germańskich Markomanów, co do niedawna było przez wszystkich rozumiane jako oczywistość. I zapewne niebawem ponownie do tego sposobu rozumienia wrócimy.

Widzimy, że talia niemieckich kart, którymi posługują się oni grając w durnia ze wszystkimi wokół ma nie tylko sześć asów, ale i dwanaście dam, tyluż króli i ze czterdziestu waletów w różnych kolorach. A co my mamy? W tym momencie powinienem się uśmiechnąć sarkastycznie, ale i tak tego nie zobaczycie, więc nie ma sensu się krzywić. Oto siły patriotyczne w Polsce, szukając wzmocnienia swojego przekazu i autorytetów, które by go poparły, wyciągają karty wprost z tej niemieckiej talii. I ani mowy, żeby ktoś zrozumiał, że tak nie wolno. Bo nikt nie rozumie na czym polega kreatywny stosunek wobec prawa. Nigdy nie zapomnę, jak – jeszcze za życia Lecha Kaczyńskiego – opisywano różne domowe sytuacje z życia rodziny prezydenckiej i moment kiedy Marta Kaczyńska zrobiła aplikację – chyba – bo mogło chodzić też o inne jakieś osiągnięcie. Wszyscy byli szczęśliwi, bo oto zyskała podstawy do życiowej stabilizacji. Uśmiechnąłem się wtedy sarkastycznie, a nawet bardzo sarkastycznie, można rzec. Jak można w ogóle rozumować w ten sposób? Dziś, mam nadzieję, Jarosław Kaczyński porzucił te metody, bo widzimy, że kreatywny stosunek do prawa triumfuje i żeby się mu przeciwstawić, wobec kryzysu ośrodków władzy prawdziwej i obowiązującego prawa w ogóle, potrzebne są pieniądze albo miecz.

My zaś widzimy, że o ile ta nasza bieda prawica rozumie, że z tym prawem coś jest nie tak i powoływanie się na jego zasady, które firmuje UE nie musi przynosić korzyści, to jednak uniwersytet daje myślom i dyskursowi jakąś stabilizację. Każdy rozumie, że piszę – uniwersytet – a mam na myśli wszelkie rodzaje wyższych uczelni. Stamtąd pochodzą doradcy prezesa, którzy powołując się na zdobytą widzę i doświadczenie tłumaczą nam świat. Niestety wobec opublikowanych w Polsacie rewelacji są bezradni, albowiem polemika z nimi degraduje ich jako uczonych. W zasadzie są bezsilni. I nikt nie chce z nimi rozmawiać, albowiem usunięto podstawę takich dyskusji. Nikt tego nie zauważył. Prócz mnie oczywiście – Wielkopolska nie zamieniła się w step. Klimat nie zmienia się w taki sposób, jak to opisują mędrcy z uczelni zajmujących się badaniami przyrody.

Z przekonania jednak, że uniwersytet spełnia swoją funkcję, biorą się w otoczeniu polityków ludzie tacy jak Bartoszewicz. Człowiek o fantastycznie wręcz fałszywym emploi, fatalnie grający profesora, taki, który w zasadzie mógłby się odnaleźć, jako jedna z postaci na balu u szatana Wolanda, w jednej z ekranizacji „Mistrza i Małgorzaty”, w roli jakiegoś pomniejszego diabełka. Taka jest moja opinia na temat tego pana. Są też inni, których zadaniem jest możliwie skutecznie unieważnienie argumentów uważanych do niedawna za niepodważalne prawdy. Czyli pokazanie wszystkim tak zwanego wała i zostawienie ich samotnych, z pakietem całkiem już nieważnych aktywów, na które będą się mogli, jak w dawnych czasach, powołać przed sądem zorganizowanym na dworze jakiegoś antypapieża. Co oczywiście narazi ich na kompromitację.

Jakby tego było mało Szczepan Twardoch znów dostał od Niemców jakąś nagrodę. I to zapewne da do myślenia całej zgrai aspirujących polityków niższego szczebla, którzy – nie mając za sobą niczego poza pragnieniem zrobienia kariery – szukać będą narracji, mogącej ich wynieść nieco wyżej. I taki Twardoch będzie jak znalazł. Bo literatura, szczególnie głęboka i poważna może być zabezpieczeniem dla narracji kreujących komunikację polityczną. Ho, ho, tak, tak…Tego Twardocha to nawet prof. Cenckiewicz wychwalał, że taki dobry i warsztat ma jak trzeba. Chylimy czoła.

No, ale czas dobiec do pointy. Czy ktoś w naszej nieszczęsnej Polsce wpadł na pomysł, by wyjąć z tylnej kieszeni spodni swoją talię kart? I jak dragon Marcin Kabat szykujący się do rozgrywki z diabłami w Czarcim Młynie powiedzieć – tymi, będziemy grać! Tamte są znaczone! Otóż nie. Albowiem nie ma takiego odważnego, Czarci Młyn zaś, w naszym przypadku, jest prawdziwą pułapką. I my w nim sprzedajemy duszę w zamian za możliwość uczestnictwa w dyskusji o tym, w jakim kierunku wieją wiatry nad Europą. Możecie się teraz, wraz ze mną, uśmiechnąć sarkastycznie, jeśli oczywiście macie ochotę. Ja zaś lecę do warsztatu samochodowego. Od 10 października mamy tylko jedno auto, bo drugie ma poważną awarię. No i to jedno, po raz kolejny zaczęło mrugać do mnie różnymi kontrolkami. Całkiem nie tymi co trzeba. Jak się mieszka daleko od miasta, daleko od szkoły, daleko od Biedronki, jest to jednak pewien kłopot. No, ale bądźmy dobrej myśli. Może uda się naprawić oba.

Pamiętajcie o książce Wacława i o św. Dominiku

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/papiez-cesarstwo-i-jurysprudencja-kreatywna/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zywot-sw-dominika/

 

I wspomóżcie Anię i Saszę jeśli możecie

https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification



tagi: niemcy  polityka  wielkopolska  akademia  krzyżacy  klimat  kreacja  uczeni  jurysprudencja  step 

gabriel-maciejewski
14 lutego 2025 08:18
43     1874    14 zaloguj sie by polubić
Postaw kawę autorowi! 10 zł 20 zł 30 zł

Komentarze:

jan-niezbendny @gabriel-maciejewski
14 lutego 2025 08:56

W polskiej Wiki jest hasło "Stepowienie", a w nim:

Pojęcie stepowienia zostało w polskiej literaturze zaczerpnięte z Niemiec i jest odnoszone do regionu Wielkopolski. Specjaliści zaprzeczają jednak istnieniu tego zjawiska; przynajmniej w prawidłowym tego słowa znaczeniu. Pojęcie to, chociaż stosowane dość powszechnie, ma wyłącznie charakter potoczny i związane jest z ogólnym osuszaniem i ocieplaniem regionu.

Ani w artykule, ani w przypisach nie znajdziemy bliższej lokalizacji owego niemieckiego źródła. Na logikę, powinno być w niemieckiej wersji hasła. I ona istnieje, chociaż polska Wiki do niej nie odsyła (ani na odwrót zresztą). Wpiszmy zatem recznie: Versteppung.

Termin ten ma często negatywne konotacje, ponieważ wywodzi się z broszury Die Versteppung Deutschlands (Pustynnienie Niemiec) autorstwa niemieckiego architekta krajobrazu, konserwatora przyrody i „rzecznika krajobrazu Rzeszy” Alwina Seiferta z 1936 roku. Obawiał się on obniżenia poziomu wód gruntowych i niedoboru wody z powodu melioracji i innych działań podejmowanych przez inżynierów wodnych, głównie w celu melioracji rolniczych, co doprowadzi do „... zniszczenia całego piękna Niemiec, zrównania nieskończenie bogatych i różnorodnych niemieckich krajobrazów z jałową pustką rosyjskich lub amerykańskich stepów.” Termin ten pozostał w powszechnym użyciu w Niemczech w późniejszych latach. Był i jest rzadko używany w kontekście naukowym, a bezpośredni angielski odpowiednik „steppification” również pozostał rzadkością. Powszechnymi terminami technicznymi dla tego zjawiska są dewastacja lub pustynnienie (właściwie: pustynnienie).

Istnieje trochę opracowań na temat ochrony przyrody w III Rzeszy. Najbardziej znana pozycja (dzięki intrygującemu tytułowi) to zapewne How Green Were The Nazis. Chyba niedostępna w języku polskim i dość obszerna, ale moge zdradzić główną konkluzję: bardzo. ;)

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @jan-niezbendny 14 lutego 2025 08:56
14 lutego 2025 08:59

PS. Przepraszam za drobne kiksy w automatycznym tłumaczeniu z niemieckiego, ale sensu one nie zmieniają.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @jan-niezbendny 14 lutego 2025 08:56
14 lutego 2025 09:11

Porszę bardzo, niech Pan zdradza. Czyli widzimy jak niemiecka nauka triumfowała i nadal triumfuje. 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
14 lutego 2025 09:11

Przed Polakami daleka droga...
Z okazji przeszłych akcji związanych z roszczeniami w stosunku do Niemiec wysłachałem co ma na ten temat do powiedzenia Bogdan Musiał, hostoryk polski i niemiecki. Podał przykłady, a ja opiszę najbardziej dosadny, dlaczego społeczeństwo niemieckie "nie rozumie" naszych roszczeń.
Ich wiedza na temat przeszłości nabyta w szkole jest tragiczna! Na przykład uczą ich, a potem wszysyscy w Niemczech Swiętują dzień zwycięstwa. Jakie to zwycięstwo?
8 maja 1945 r. Niemcy zostali wyzwoleni spod okupacji nazistowskiej!

Żeby nie było, że coś mi się uroiło, fragment artykułu ze strony Deutsche Welle z 8 maja 2022 roku:

Dla ludności Niemiec tak zwana „godzina zero” rozpoczęła się wraz z kapitulacją III Rzeszy. Na początku nikt nie chciał oglądać się wstecz. Dzień ten symbolizuje jednocześnie klęskę i wyzwolenie. Dla młodej, powojennej republiki niemieckiej był on początkowo zbyt wieloznaczny i skomplikowany, by sobie z nim poradzić.

Nowo powstała Niemiecka Republika Demokratyczna (NRD) we wschodniej części Niemiec poszła drogą Związku Radzieckiego, uważając się za państwo antyfaszystowskie, które nie ponosi żadnej odpowiedzialności za zbrodnie nazistowskich Niemiec. Przez kilka lat w NRD dzień 8 maja był nawet oficjalnym świętem państwowym.

W Niemczech Zachodnich, w Republice Federalnej, 8 maja budził zakłopotanie i niepewność, jak należy się do niego odnosić. Panowały rożne opinie. Mówi się, że Konrad Adenauer, pierwszy kanclerz federalny, naciskał na uchwalenie Ustawy Zasadniczej wieczorem 8 maja 1949 roku. Federalna Centrala Kształcenia Obywatelskiego przytacza cytat ze spotkania, na którym Adenauer powiedział: „Prawdopodobnie dla nas, Niemców, jest to pierwszy szczęśliwy dzień od 1933 roku. Chcemy liczyć czas od tej daty, a nie od chwili upadku Niemiec”, mając na myśli przejęcie władzy w Niemczech przez nazistów.
Prezydent Richard von Weizsaecker nie był co prawda pierwszym politykiem niemieckim, który w swym historycznym przemówieniu nazwał dzień 8 maja „dniem wyzwolenia” od nieludzkiego systemu narodowosocjalistycznej tyranii. 

https://www.dw.com/pl/dzie%C5%84-wyzwolenia-wojna-w-ukrainie-i-rosja-w-centrum-uwagi/a-61720066

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @jan-niezbendny 14 lutego 2025 08:59
14 lutego 2025 09:11

ja to stepowienie zapamiętałem z dzieciństwa, a więc musiało być ono ciśnięte na chama

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 14 lutego 2025 09:11
14 lutego 2025 09:13

Nawet nie chcę tego czytać. Po godzinie zero w średniowieczu Prusowie przestali być ludźmi

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
14 lutego 2025 09:28

Dla równowagi coś z polskiej strony.

Wójt Wilczyna (leżącego, nie zgadniecie, nad jeziorem – lub już jeziorami – Wilczyńskimi) mówi, że stepowienie Wielkopolski to poważny problem, ale kopalnia nie jest jedynym winnym – Klimat się ociepla, jest coraz mniej opadów.

Nie zgadza się z tym Józef Drzazgowski, prezes stowarzyszenia Eko-Przyjezierze, które od lat walczy o uratowanie jezior. Kreśli też nieco szerszy obraz sytuacji. Na początku XIX wieku tereny pogranicza Wielkopolski i Kujaw znajdowały się w granicach zaboru pruskiego. Niemcy uznali, wody jest tu… za dużo. Zaczęli więc kopać kanały, żeby odprowadzić jej nadmiar. W 1949 roku z kolei otwarto Kanał Ślesiński. Przez Gopło naturalnie przepływa rzeka Noteć, teraz uzyskało ono tym kanałem połączenie z Wartą. W połowie XX wieku rozpoczęło się wreszcie na masową skalę wydobycie węgla brunatnego w Zagłębiu Konińskim. W okolicy było 10 odkrywek, a każda z nich tworzyła wokół siebie lej depresji, strefę obniżonego zwierciadła wód gruntowych. Nie używając skomplikowanego słownictwa: strefę suszy. Bo zanim z gigantycznej dziury w ziemi można wydobyć węgiel, złoże trzeba najpierw osuszyć.

Dalej było już z górki. Kanały odprowadziły wodę, odkrywka osuszyła teren i naruszyła wody powierzchniowe, gruntowe i głębinowe. Są one zresztą cały czas drenowane, również przez miejscowych, którzy kopią coraz głębsze studnie głębinowe (zresztą za dotacje). A utrata wód głębinowych to strata szczególnie dotkliwa. Rolnicy wykorzystują studnie głębinowe do podlewania trawy i upraw. Gdyby policzono wartość tej wody, okazałoby się, że przekracza kilkakrotnie wartość plonu.

Rocznie z tego terenu odprowadza się tyle wody, ile ma  największe w Wielkopolsce Jezioro Powidzkie – dodaje Drzazgowski.

Rozwiązaniem problemu jezior miało być odpompowanie części wody z odkrywki z powrotem do jeziora. Wszystko było podobno już uzgodnione, był rozpisany przetarg, ale go unieważniono i już do tej sprawy nie wrócono.

https://dobrapodroz.pl/znikajace-jeziora-wielkopolski/

....czyli: pieniędzy nie ma i nie będzie!

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 14 lutego 2025 09:28
14 lutego 2025 09:30

Czarnoksiężnicy z naszej ulicy....

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Andrzej-z-Gdanska 14 lutego 2025 09:28
14 lutego 2025 09:48

Dokładnie tak. Stepowienie nie wynika ze zmian klimatu, ale z działaności kopalni w Koninie, Kleczewie i okolicy.

Akurat mieszkam nad jeziorem Wójcińskim, które kiedyś było połączone z jeziorem Kownackim a to z jeziorem Ostrowskim oraz jeziorem Suszewskim. Teraz są to 4 odrębne jeziora. Widać wyraźnie jak lustro wody się obniża.

Jadąc do Gębic za Ostrowem w rezerwacie Czaplinek był sobie staw, no właśnie był.... bo wody w nim nie ma już od 5 lat.

A co do tego, że przemysł wielkopolski zanieczyszcza niemieckie miasta, to naprawdę niech jakiś dzinnikarz policzy, ile jest firm niemieckich, łącznie z Volkswagenem w Poznaniu-Antoninku.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ewa-rembikowska 14 lutego 2025 09:48
14 lutego 2025 09:51

Równie dobrze mogłaby Pani tłumaczyć krzyżakom, że Prusowie mają jakieś naturalne prawa, efekt byłby ten sam

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @gabriel-maciejewski 14 lutego 2025 09:11
14 lutego 2025 09:52

No cóż, faktem jest, że równina użytkowana rolniczo w znacznej części (w Wielkopolsce około 70%) pod każdym względem będzie bardziej przypominała step niż puszczę i to z każdym stuleciem bardziej. A mówimy tu o typie gospodarki, jaki narodził się wieki temu. Podstawowe pytanie brzmi: czy to źle i czy jest sens to odwracać? Nie mówię tu o rzeczach oczywistych, takich jak lepsza gospodarka wodą, a o działaniach podporządkowanych ideologii, czy też, łagodniej mówiąc, priorytetom kulturowym.

Taka Pustynia Błędowska na przykład. Jest ona (chociaż nie wiadomo, czy czas teraźniejszy ma tu jeszcze zastosowanie)  typowym przykładem zmian  krajobrazowych spowodowanych rabunkową eksploatacją środowiska poczwszy od czasów Średniowiecznych. Na zdrowy rozum, działania podjęte kilkadziesiąt lat temu, żeby te zmiany odwrócić czy zneutralizować, powinny być oklaskiwane jako przykład mądrej polityki przyrodniczej. Tak naprawdę na początku chodziło o ochronienie Olkusza przed burzami piaskowymi, jakie ponoć tam występowaly, poprzez stworzenie pasa leśnego, odgradzającego obszar odkrytych piasków od miasta. Niestety, cholerne wierzby i sosny nie dość, że polubiły te tereny, to jeszcze wybitnie służą im zanieczyszczenia z odległego o sto kilkadziesiąt kilometrów Belchatowa. Leśnicy notują tam rekordowe przyrosty roczne (50-60 cm), a drzewa cieszą się doskonałym zdrowiem. W rezultacie stopniowo podniósł się poziom wód gruntowych i pustynia jest juz większości zielona. 

No ale była to jedyna pustynia w Europie Środkowej, czyli fenomen przyrodniczy i przedmiot dumy. Tak mnie uczono dawno temu w szkole. A w XXI wieku przystąpiono - nie bez sukcesów - do "ochrony czynnej". Czytaj: walki z natarczywością przyrody i przywrócenia krajobrazu do pięknego stanu dewastacji, w jakim niegdyś zostawił ją człowiek.

Pan Greenwatcher pisywał tu chyba o podobnych, przedziwnych meandrach zielonej polityki.

zaloguj się by móc komentować

Zbigniew @gabriel-maciejewski
14 lutego 2025 10:13

Marcin Kabat przegrał, bo przystąpił do gry bardziej emocjonującej tj. oczko, zamiast dalej grać w mariasza. Czyli jak wyciagamy karty, to też rodzaj gry musimy narzucić.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @gabriel-maciejewski
14 lutego 2025 10:35

A wie kolega Gospodarz, że nowa wersja Igraszek z Diabłem została usunięta z VOD TVP w likwidacji. Może DIABŁY miały zbyt niemieckie, a może hitlerowskie mundury od Hugo Boss-a ...

Stara wciżą do zobaczenia ...

Igraszki z Diabłem ... wersja 1979

Niemcy to mają takie podejście, że PINIONDZE albo ŻYCIE ... Trzeba uważać ... bo wiadomo, że Marcin Kabat weteran dragonów jak długo żyje strachu nie zaznał ...

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski 14 lutego 2025 09:11
14 lutego 2025 10:53

zapewne propagowali je stypendyści na niemieckich grantach.

zaloguj się by móc komentować

orjan @gabriel-maciejewski
14 lutego 2025 10:55

Kierunek wiatru określa się od strony świata z której dany wiatr wieje. W Polsce dominujące są wiatry z kierunków zachodnich i północno zachodnich. Jeśli więc chodzi o smród, to raczej z Niemiec do Polski ciągnie.

Ta dominacja ma różną siłę zależnie od pory roku. Zimą przeważają wiatry południowo-zachodnie, więc też wieją Niemiec do Polski. Wiosną rozkład kierunków wiatru jest mniej więcej równomierny. Jesienią pojawiają sie wiatry wschodnie i południowo- wschodnie. Zawsze dominują jednak wiatry z zachodu.

Jeśli ktoś potrzebuje widzieć w kolorach, to

Radar wiatrów non stop

 

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Andrzej-z-Gdanska 14 lutego 2025 09:28
14 lutego 2025 11:03

leje depresyjne w wyniku odkrywkowej ekspoloatacji złóż to zjawisko powszechne, czyli nie tylko dla  Polski. Po prostu taka jest hydrotechniczna ich właściwosć. Odkrywka Szczerców (czyli Bełchatów) wykończyła studnie po wsiach w promieniu minimum 60 km kw.  Nie wiem jak jest w przypadku Konina (Adamów i inne), ale pewnie podobnie. Nie jest to, rzecz jasna, cała Wielkopolska, ale jakiś jej kawałek. Do tego dokładają się inne inwestycje wodne (nadmierne irygacje bo szwagier wójta ma firmę od tych zadań i musi zarabiać, itp., itd.). Natomiast zjawisko suszy hydrologicznej (wieloletni brak opadów sniegu w okresie zimy) poteguje sie z roku na rok. I jesli już, to powstanie obszarów stepu w Wielkopolsce to interwał liczący kilkaset lat, a nie kilkadziesiąt.

zaloguj się by móc komentować

jacland @gabriel-maciejewski
14 lutego 2025 11:04

Kilka uwag odnośnie stepowienia Wielkopolski (rzecz dotyczy również Mazowsza ale w mniejszym stopniu);

1. Wielkopolska otrzymuje mniej opadów ze względu na to, że przy przeważającej cyrkulacji powietrza z sektora zachodniego napływające powietrze natrafia na wzniesienia pojezierzy z jednej strony i Sudety z drugiej strony. To powoduje, że nad Wielkopolskę dociera powietrze pozbawione części wilgoci.

2. Wielkopolska w sporej części jest mocno wylesiona i większość terenu stanowią grunty rolne, przede wszystkim orne.

Już w XIX wieku generał Dezydery Chłapowski rozwinął akcję tworzenia zadrzewień śródpolnych, które miały ograniczyć prędkość wiatru i zwiększyć retencję wody w glebie.

Faktem jest, że rozwój górnictwa odkrywkowego pogłębił na dużych obszarach deficyt wody poprzez drastyczne obniżenie poziomu wód gruntowych (zjawisko lei depresyjnych) aż do zanikania jezior.

Niemniej jednak, przynajmniej jak to obserwuję w okolicach Kalisza, rolnicy radzą sobie z tym poprzez nawadnianie pól prowadząc tam niezwykle intensywną produkcję. Nie wiem tylko skąd biorą tą wodę bo nie śledziłem ostatnimi laty tych spraw.

 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
14 lutego 2025 11:05

Napisałem dwa razy poważnie, a więc jest czas, żeby trochę zażartować i wprowadzić pewien element "słynnej" historii alternatywnej.

Otóż może być tak, że my jeszcze nie wiemy co sie wydarzy, a już niemce coś wymyśliły. W związku z tym rozszyfruję poniższy cytat:

wiatry ze wschodu wieją tak silne, że 50 procent zanieczyszczeń nad Berlinem pochodzi z Polski. Nad Hamburgiem chyba ze 30.

Pod wspomnianymi nazwami miast "kryją się" nazwy miast, które w przeszłości były nazwami miast Moskwa i Petersburg. Wtedy kierunek wiatru jest "prawidłowy". ;))

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @orjan 14 lutego 2025 10:55
14 lutego 2025 11:05

No, ale wszyscy to wiemy, od szkoły podstawowej. Ta wiedza, pozornie niepodważalna, została właśnie unieważniona przez niemiecką naukę, która jak wiemy nie myli się nigdy

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 14 lutego 2025 11:05
14 lutego 2025 11:06

A może w ogóle chodzi o wiatry wydobywające się spod kołdry byłej kancelrzyny?

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @orjan 14 lutego 2025 10:55
14 lutego 2025 11:06

Gazeta.pl powtórzyła doniesienia niemieckiej prasy, ale dzisiaj daje im odpór.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @jacland 14 lutego 2025 11:04
14 lutego 2025 11:07

Niech pan da spokój tym tłumaczeniom. O stepowieniu po raz pierwszy usłyszałem gdzieś około roku 1979. Ani kawałek stepu się od tamtego czasu nie pojawił w Wielkopolsce

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ArGut 14 lutego 2025 10:35
14 lutego 2025 11:07

Nie wiedziałem, że jest nowa wersja

zaloguj się by móc komentować

Zdzislaw @jan-niezbendny 14 lutego 2025 09:52
14 lutego 2025 11:08

Mogę dorzucić do tego tematu wyniki moich obserwacji, dokonywanych w okresie lat już 35-ciu, na skrawku lichego jurajskiego gruntu, sasiadującego z moją działką, lecz tym się od niej różniącego, że od tylu właśnie lat pozostawionego władzy natury, zakłócanej jedynie ogryzkami i pestkami, lądującymi nierzadko za płotem, tudzież innymi drobnymi wpływami, o czym świadczyć może dominujący udział roślinności, a konkretnie liczne jabłonie - dziczki, zagony zdziczałych truskawek, groszek pachnący od wielu lat dzielnie co roku sie odradzający i dzikie wino puszczone na pastwę losu po przekroczeniu granicy.

Najważniejszy w tym wszystkim jest jednak fakt, iż na zaoranym 35 lat temu marnym polu z prześwitującymi często-gęsto "łachami" piasku, gliny i jurajskiego "rupiecia" (mieszniny gliny i gruzu z wapienia), wyrosła bujna dzika dżungla z licznymi ww. jabłoniami, śliwami mirabelkami, zwartymi zaroślami tarniny i pojedynczymi okazami innych gatunków, wszystko "zagęszczone" łanami podagrycznika, ww. zdziczałych truskawek i łanami nawłoci (bodajże kanadyjskiej). A na dokładkę wszystko przyozdobione dwoma egzemplarzami okazałyvh drzew czeremchy, też ponoć nie rodzimej.

W przeciwieństwie do ww. skrawka gruntu znacznie mniej optymistyczne obserwacje poczyniłem na kilku działkach, położonych na szczycie wzgórka, ledwie w odległości 200 może metrów i może 5-10 metrów wyżej. Tam czas obserwacji był nieco krótszy, choć znamienne było zjawisko, że nic tam znaczącego przez lat wiele nie chciało wyrosnąć, co też zapewne skutkowalo brakiem zainteresowania ze strony potencjalnych nabywców. W końcu po wielu latach wurosły ze dwie sosenki i jedna czeremcha i wreszcie tarfił sie kupiec, a po nim wyrósł domek. Działka już nie wygląda tak bardzo żałośnie i być może - dzieki zabiegom nowych właścicieli - zazieleni się obficiej w nieco szybszym tempie.

Tak to natura radzi sobie - raz lepiej, raz gorzej - z przywracaniem boskiego porządku na ziemi zdegradowanej mało rozważną działalnością ludzką. W opisanym przypadku nie tyle nierozważną, co raczej rozpaczliwym próbom zdobywania za wszelką cenę środków utrzymania.

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @jan-niezbendny 14 lutego 2025 09:52
14 lutego 2025 11:10

Kultura zawsze stara się zatriumfować nad naturą. I skutek zawsze jest ten sam

zaloguj się by móc komentować

pike @ewa-rembikowska 14 lutego 2025 09:48
14 lutego 2025 11:16

W temacie zmian klimatu i zielonego ładu wreszcie może  coś zacznie się zmieniać.

 11 prokuratorów generalnych w USA złożyło pozew

przeciwko trzem największym instytucjonalnym funduszom inwestycyjnym na świecie:

BlackRock, Vanguard i State Street. Zarzuca się im zmowę w celu ograniczenia produkcji węgla i sztucznego zawyżenia cen, 

by wygenerować kolosalne zyski. 

Pozew ma potencjał, by rozprawić się z raportowaniem ESG narzucanym przedsiębiorcom i z polityką „zielonych ładów”. ......

https://pch24.pl/amerykanscy-prokuratorzy-przeciwko-klimatycznej-zmowie-gigantow-czy-europa-wezmie-przyklad-czesc-1/

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @pike 14 lutego 2025 11:16
14 lutego 2025 11:52

Dzięki za świetny link. Na końcu jest link do drugiej też bardzo ciekawej części. Podane są mechanizmy działania tych firm nie wynikające z "dobrych praktyk" gospodarczych.

Wyraźnie widać, że te "zielone szaleństwo" wieje z dalekiego zachodu zgodnie z kierunkiem wiatru.  :((

zaloguj się by móc komentować


BeaM @gabriel-maciejewski
14 lutego 2025 12:21

A propos Niemiec i stepowienia, Wielkopolski i nie tylko, tyle że w głębszym sensie. Byłam na konferencji organizowanej przez Ogólnopolską Izbę Gospodarczą Producentów Mebli oraz Grupa MTP (targi poznańskie). Pojawiły się tam wstrząsające informacje, obrazujące, jakie jest, kolejne już, dno całej polityki leśnej. Forsowane ograniczenia w pozyskiwaniu drewna uderzą w jedną z, a może najsilniejszą gałąź polskiej gospodarki, czyli przemysł meblowy. Nie zapamiętałam, ile milardów generuje, ale utkwiła mi inna liczba - 4 procent udziału w całym PKB kraju. Polska jest na drugim miejscu NA ŚWIECIE pod względem eksportu mebli. Zielony ład już zebrał żniwa, bo w tamtym roku spowodował redukcje 14 procent zatrudnionych w fabrykach ludzi. Ale wciż się trzymają i nawet inwestują. Prezes Izby to pan Szynaka, włąściciel rodzinnej firmy, która teraz ma już chyba 8 fabryk mebli, głównie na Mazurach, jest przerażony i usiłuje organizować ludzi i producentów, żeby naciskać na rząd. Sytuacja jest wysoce alarmująca. Jeśli do cen energii dojdzie jeszcze, dzięki pseudoekologii, brak surowca i ceny drewna skoczą, to polski przemysł meblowy przestanie być konkurencyjny i padnie. Do tego taka ciekawostka - największe targi mebli IMM w Kolonii, w tamtym roku zlikwidowano. Klientelę przejęły targi poznańskie i są teraz najważniejszą platformą sprzedażową w Europie Środkowo-Wschodniej. Nawet targi w Nadarzynie nie mają porównania, bo nie dość, że są źle zarządzane i wystawvcy się na nich skarżą, to reprezentują inną skalę - do Ptaka przryjeżdżąją ludzie obejrzeć sobie kanapę, a do Poznania grupy zamawiające całe kontenery. Zapytałam pana Szynakę, czy nie próbuje się jednoczyć z innymi dużymi branżami, typu ceramiczna, żeby jeszcze bardziej naciskać na rząd, ale podobno nie jest łatwo, nawet w tak oczywistej sprawie jak dobro gospodarcze kraju, o jednomyślność. Tak więc stepowienie w Wielkopolsce, koncentrującej gros sektora meblowego, może pachnieć rujnowaniem przemysłu, żeby mogli tutaj wkroczyć i przejąć wszystko nasi czujni sąsiedzi. 

zaloguj się by móc komentować


ewa-rembikowska @jacland 14 lutego 2025 11:04
14 lutego 2025 12:31

Najbardziej od odkrywek dostało się pojezierzu gnieźnieńskiemu. Jezioro Powidzkie, Skorzęcińskie, Białe, nawet Gopło. Widać jak  się obniża lustro wody i tej wody faktycznie ubywa.

Z drugiej strony jeszcze nie jest tak źle. W Konstancinie we wrześniu las już był mocno jesienny, natomiast tu gdzie mieszkam, czyli w lasach miradzkich we wrześniu jest jeszcze zielono a liście dopiero zaczynają opadać pod koniec listopada.

Jednak te jeziora, rzeczki, strumyczki, kanały dużo dają.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski
14 lutego 2025 13:53

"Dodam jeszcze tylko, by zakończyć ten etap rozważań, że polscy górale w Zakopanem to potomkowie germańskich Markomanów, co do niedawna było przez wszystkich rozumiane jako oczywistość. I zapewne niebawem ponownie do tego sposobu rozumienia wrócimy."

 

Sprawa ta była już poruszona w serialu "Polske Dragi" [przepraszam, "Polskie Drogi"].

Profesor Gleibnitz [grał go Zygmunt Maciejewski], przebywający z wizytą roboczą w Krakowie, nadzorował wywóz dzieł sztuki, żeby je uchronić przed barbarzyństwem Polaków.

I odwiedzając starych znajomych, państwo Zygadlewiczów, napomknął właśnie o Markomanach germańskich.

Przy czym zaznaczył także, że wszystko co piękne i wartościowe wyrasta na gnoju.

Znaczy się my tym gnojem jesteśmy, który użyżnia kulturę niemiecką.

No a twórcy serialu zareagowali łagodnie podchorążym Niwińskim, który na boku wyjaśnił córce profesora Zygadlewicza, że

ten Gleibnitz jest gorszy od żandarmów.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekAd @jan-niezbendny 14 lutego 2025 09:52
14 lutego 2025 17:12

Z Bełchatowa do pustyni to jednak spory kawałek :) Jeśli już zanieczyszczenia miały jakiś wpływ na pustynię to te z GOPu. Przecież ona leży rzut kamieniem od Dąbrowy Górniczej. W tym przypadku akurat przemysłowy pył zadziałał pozytywnie na roślinność i od czasów nasadzeń w latach 50 pustynia zarastała w szybkim tempie. W końcu ludzie zorientowano się, że szkoda tracić takie piaski, bo jak komuś najdzie na przykład ochota kręcić Faraona II, to nie będzie musiał lecieć specjalnie do Egiptu :) Pobrano jakieś eurodotacje, wykarczowano teren i pustynia w okrojonej co prawda wersji, ale jednak istnieje. Przed Świętami nawet rozdawano za darmo choinki z pustyni, bo jednak ciężko upilnować przyrodę :) 
Na Jurze, bliżej Częstochowy jest jeszcze jedna, mniejsza pustynia siedlecka. 
A co do Bełchatowa, to istnieją takie wizję, że po zaprzestaniu eksploatacji ma tam powstać gigantyczne jezioro. Taki polski Balaton, tylko o wiele głębszy. Nie wiem czy do tego dojdzie, jeśli już to pewnie najwcześniej za kilkadziesiąt lat.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @MarekAd 14 lutego 2025 17:12
14 lutego 2025 17:35

Piasek z Pustyni Błędowskiej w bardzo znacznej części wywieziono,  aby zasypać go do szybów i sztolni zamkniętych i wyeksploatowanych kopalń (stabilizacja ruchów górotworu w kretowisku pokopalnianym).

zaloguj się by móc komentować

MarekAd @stanislaw-orda 14 lutego 2025 17:35
14 lutego 2025 17:46

Tak, to prawda, wywieziono, ale czy w bardzo znacznej części? Nie wiem, nie zagłębiałem tematu :)

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @MarekAd 14 lutego 2025 17:12
14 lutego 2025 19:23

Możliwe, że źle zapamiętałem nazwę źródła tych zanieczyszczeń, ale dla mnie jako laika najbardziej zaskakujący był ich życiodajny (dla sosen) wpływ. Dlatego przeczytany niegdyś artykuł teraz mi sie przypomniał. Chodziło mi zresztą o ilustrację nieoczywistości pojęcia natury i jego czysto kulturowy rodowód. To zabawne, że najgorętsi zwolennicy tezy, że człowiek jest gatunkiem zwierzęcym jak inne, jednocześnie radykalnie dzielą świat na domenę ludzką i przeciwstawną jej Naturę. Ale jak widać z przykładu naszej pustyni, nie zawsze są w tym konsekwentni.

Nawiązując jeszcze do książki o ochronie przyrody w III Rzeszy, to państwo to było również pionierem polityki "zero waste" i to nie tylko z powodu trudności gospodarki wojennej. Znalazłem na ten temat artykuł The Nazi rag-pickers and their wine: the politics of waste and recycling in Nazi Germany (Nazistowscy gałganiarze i ich wino: polityka śmieciowa i recykling w nazistowskich Niemczech). Tytuł nawiązuje do wiersza Baudelaira "Le vin des chiffonniers", którego fragment pozwole sobie przytoczyć w starym przekładzie Zofii Trzeszczkowskiej:

Kędy kipią ludzkości burzliwe fermenty,
Zobaczysz gałganiarza. — Idzie zadumany
Jak poeta, łbem trzęsie, zawadza o ściany,
Lekceważy policję niby swe poddane,
I w wielkie plany serce wylewa wezbrane.
Składa przysięgi, wzniosłe dyktuje ustawy,
Podłych w proch strąca, ofiar podtrzymuje sprawy,
I pod niebem zwieszonym jak baldachim jasny,
Upaja się wielkością cnoty swojej własnej.

No czy nie piękne i w każdym wersie prawdziwe w naszych czasach?

zaloguj się by móc komentować

MarekAd @jan-niezbendny 14 lutego 2025 19:23
14 lutego 2025 20:07

Tak, ma Pan rację. To jest dobry przykład na nieodgadnioną tajemnicę natury. Sosny najlepiej rosną w najbardziej zasyfionym miejscu w Polsce :) Trochę mi to przypomina sytuację ze stulatkami ze Śląska. Nie wiem jak teraz, ale jeszcze niedawno najwięcej osób w wieku powyżej 100 lat było właśnie na Śląsku. Często były to osoby, które przyjechały tu po wojnie, więc można powiedzieć, że dzieciństwo spędziły w czystych okolicznościach przyrody. No ale później przez kilkadziesiąt lat truły się przecież śląskim powietrzem. A ono naprawdę było zadymione, pamiętam, bo tu się wychowałem. To też jest fenomen. Takich nieoczywistych rzeczy jest wiele i ktoś kto nie ma klapek na oczach zdaje sobie sprawę, że jeszcze daleka droga do zrozumienia wszystkich praw rządzących przyrodą.

Co do nazistowskich źródeł dzisiejszych odchyleń, to mam podobne spostrzeżenia. To już wszystko było. Takie zero waste idealnie pasuje pod pruski dryl. W imię jakiegoś wyimaginowanego porządku i dyscypliny. W imię jakiego nieokreślonego celu ludzie, najczęściej młodzi narzucają sobie drastyczne ograniczenie samego siebie, bo wydaje im się, że w ten sposób ich istnienie będzie miało jakiś sens. Wszystkie poznane przeze mnie osoby, które deklarowały i stosowały zero waste to były osoby z zaburzeniami osobowości. Najczęściej mające traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, z bardzo niską samoocenę i całkowitym zagubieniem.
Książka trafia w punkt. Świetnie ją Pan wynalazł. Wiersz pasuje bardzo, nie znałem go wcześniej.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @gabriel-maciejewski
14 lutego 2025 21:23

Ktoś kto mieszka w mieście takim jak W-wa kierunki wiatrów są zmienne.

Wystarczyło się dzisiaj z uliczek Mokotowa wybrać na szerokie Bielany (lub odwrotnie), aby dzięki szybkości metra (M1) poczuć różnicę.

 

P.S.

Lotniska W-Z to norma, ale klimat się zmienia.

Samoloty łatwiej startują pod wiatr, stąd chyba jest wz a nie zw ?

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @gabriel-maciejewski 14 lutego 2025 09:11
14 lutego 2025 21:59

Na Kaszubach też ciśnięto stepowienie. Zazwyczaj mówiły mi o tym koleżanki z Warszawy, które tu spędzały wakacje. Pośród jezior i lasów zielonych :))) 

Że o niesamowitym sukcesie, jaki zrobiły nasze, kaszubskie truskawki już nie wspomnę. Wszyscy czekają na schyłek truskawek z centrum kraju, bo wtedy pojawiają się truskawki kaszubskie /jakieś dwa - trzy tygodnie po sezonie na truskawki "centralne"/. Są święta, festiwale truskawki - jak wiemy, w stepie i na pustyni normalna sprawa :)))

No i Niemcy /"Bruksela"/ żądają, by w Polsce wywalić rolników z terenów osuszonych przez meliorację i tp. techniki, i zalać wszystko wodą, celem zrobienia na powrót bagien. "Nieprzewidywalni unijni urzędnicy postulują zalanie blisko 400 tys. użytkowanych rolniczo hektarów, co odpowiada około trzydziestu pięciu tysiącom gospodarstw rolnych."

https://szczecin.tvp.pl/66873954/tysiace-hektarow-ziem-uprawnych-pod-woda-kontrowersyjne-plany-komisji-europejskiej

No bo jak stepowienie - to stepowienie...

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @KOSSOBOR 14 lutego 2025 21:59
15 lutego 2025 07:57

Tylko krystaliczni idioci w to uwierzą. Znam kilku takich...

zaloguj się by móc komentować

valser @gabriel-maciejewski
15 lutego 2025 08:21

Po pierwsze - moi przodkowie wspinali się po germańskich karkach wskakując na konia i nie ma żadnego powodu, żeby zmieniać tą tradycję.
Po drugie - te Bratwursty (po naszemu "parówy") nie potrafią inaczej kombinować, tylko montując kolejną "prowokację gliwicką". Tak już mają i inaczej nie potrafią. To trza siec zawczasu, żeby za duże nie urosło.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @KOSSOBOR 14 lutego 2025 21:59
15 lutego 2025 10:17

Stępowienie zwojów mózgowych. Rzeki trzeba zawracać no i władza rad plus elektryfikacja. Wio.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować