-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O istotnym znaczeniu pewnej bajki Aleksandra Puszkina

Niektóre z wczorajszych wpisów pod tekstem były tak zaskakujące, że nie mogę sobie odmówić komentarza. Nie będę tu niczego i nikogo oceniał, tak jak zwykle to czynię, posłużę się pewnym wytrychem, a Wy ocenicie sami, czy pasuje on do drzwi, które próbujemy otworzyć.

Wszyscy znają bajkę Aleksandra Puszkina o rybaku i rybce. W Polsce mówi się – o złotej rybce, ale w wersji rosyjskiej nic o żadnym złocie nie wspominają. Nie jest to jednak istotne. Czytając tę bajkę większość osób skupia się na niegodziwości i chciwości głupiej baby, która nie rozumie co to miara i chce mieć nie tylko bogactwo, ale także moc, jaką dysponuje główna bohaterka dramatu czyli rybka. Nic nie znaczące, morskie stworzenie, które z jakichś, niezrozumiałych przyczyn gada ze starym rybakiem. To jest jedna z interpretacji, ale ja chciałbym zaproponować inną. Dającą tej nieszczęsnej babie jakąś szansę. Widzę to tak – problem nie tkwi w chciwości i żądzy panowania. On przede wszystkim polega na tym, że pani ta nie akceptuje swojej sytuacji i uważa, że na poziomie podstawowych potrzeb należy jej się coś więcej. Nie jest to doprecyzowane, nie wiemy dokładnie co to znaczy – coś więcej. Pragnienia tej kobiety zostają zdefiniowane dopiero w chwili kiedy pojawia się rybka, cała zaś trójka – baba, rybak i rybka – uczestniczą w sytuacji dynamicznej, która na początku przynajmniej dla dwójki z nich, a na koniec okazuje się, że dla całej trójki, jest pasem niespodzianek i zaskoczeń. Baba dopiero gdy pojawia się rybka dowiaduje się co tak naprawdę może ją uszczęśliwić. Przed pojawieniem się rybki jej definicje mają charakter negacji. Ona definiuje swoją sytuację poprzez wskazanie winnego nędzy i upokorzeń w jakich musi żyć, świadoma, że przecież należy jej się coś więcej. Winnym jej nieszczęść jest oczywiście mąż, rybak, wyruszający codziennie w morze, który ani specjalnie jej nie absorbuje, ani się nie narzuca, tworzy – on, bo przecież nie ona – okoliczności, w których – kulawo, bo kulawo, ale jakoś się żyje. Dla baby, rybak staje się przeszkodą, winnym jej przegranego życia i pogrzebanych marzeń. Z tym że – patrząc na sprawę z boku – on w żaden sposób za to nie odpowiada. Tak jak nie odpowiada za to, że morze raz jest spokojne, a raz burzliwe.

Kiedy okazuje się, że rybak gada z rybką, a ta ma pewne możliwości, baba ani myśli zmieniać swój opis rzeczywistości, nie chce dokonać przewartościowania, ona chce ten – powstały wyłącznie w jej głowie stan – utrwalić. Żeby coś utrwalić, potrzebny jest utrwalacz. Czy baba nim dysponuje? Nie. Ona ma tylko takie złudzenie, wypracowała sobie przez lata złudzenie władzy nad rybakiem, który słuchał jej we wszystkim i nie stawiał oporu. Wychodził do roboty, a potem wracał z siecią i rybami. Usiłuje więc – w swoim pojmowaniu zjawisk – sprytnie, wypożyczyć trochę utrwalacza od rybaka i rybki, a potem wykiwać ich oboje. Podkreślam – podstawowym pragnieniem jest chęć pozbycia się rybaka, który urósł w głowie baby do problemu największego, przeszkody głównej, która stoi na drodze do uzyskania charyzmatu i szczęścia. Czego ta baba nie rozumie? No tego, że chęci i interpretacje to za mało. Trzeba jeszcze gadać z rybką, a ta gada akurat z tym jej mężem, gamoniem, co zmarnował jej całe życie. Dlaczego? Tego nie wie nikt. Być może nie wie tego sama rybka, ale jest to fakt bezsporny. Można to oczywiście jakoś tam interpretować, ale dla nas tutaj wyjaśnienia te, jakie by one nie były, nie mają żadnego znaczenia. Stawiając rybce coraz to większe wymagania, baba nie traci z oczu celu, a tym jest pozbycie się rybaka i wejście w bezpośrednią relację z rybką. To jest clou. Tylko to może babę w pełni usatysfakcjonować i ona się o tym sama przekonuje gdzieś tak w połowie drogi. Pewnie też zastanawia się jako to może wyglądać jak może wyglądać relacja zamożnej gospodyni, potem szlachcianki z tym dziwnym, morskim stworzeniem, które nie wiedzieć czemu, gada. No przecież nie tak, jak jej relacja z rybakiem, ciemnym, nie rozumiejącym wszystkich subtelności i zależności chłopem. Ona musi być inna. My się niczego nie dowiadujemy o ewolucji tej relacji, która z pewnością odbywa się w głowie baby. My ją poznajemy już na koniec, kiedy baba jest carycą i widzi, że nie ma innego wyjścia jak tylko rozkazywać rybce, by szybciej spełniała jej życzenia. Rybak coś tam próbował tłumaczyć, ale co on może wiedzieć skoro ani bogactwo, ani władza, ani panowanie nad innymi, ani żadne dworskie wspaniałości nie były nigdy jego udziałem? On nie może wiedzieć nic, bo tak jak stał przez całe życie na drodze do prawdziwego szczęścia baby, tak i teraz stoi izolując ją od złotej rybki, która musi być przecież pomylona, albo głupia skoro gada z nim, a nie bezpośrednio z najważniejszą istotną w okolicy, czyli z jego żoną – babą i carycą. Rybka jak pamiętamy, po ostatniej rozmowie z rybakiem, który stanął przed nią zawstydzony, nie rzekła nic. Zniknęła po prostu w falach. Można się oczywiście zastanawiać dlaczego rybak słuchał głupiej baby zamiast poprosić rybkę o to, by ją jakoś usunęła. No, ale może on nie brał pod uwagę takiej możliwości, może uważał, że jego życie było takie właśnie jak należy i nie chciał się bez sensu skarżyć. Nie wiem. Rybka zniknęła, nigdy się nie pokazała, a kiedy rybak wrócił do swojej chaty ujrzał tam babę, a przed babą rozbite koryto.

Na co chciałbym teraz zwrócić uwagę? Na to mianowicie, że kiedy ktoś lub coś otwiera przed nami jakieś możliwości, to one – przeważnie – nie są kompatybilne z naszymi dotychczasowymi doświadczeniami, nie podlegają znanym i wypracowanym dotychczas interpretacjom, niosą ze sobą sporo zaskoczeń, które nie muszą być od razu przyjemne, a co najważniejsze bywają odporne na próbę zawłaszczenia, szczególnie tę dokonywaną za pomocą narzędzi przeniesionych z innych obszarów – nie mających żadnego punktu stycznego z tym nowym, na którym pozwolono nam na jakąś tam aktywność. Uważam, że wobec takiej sytuacji, niedolegliwej przecież, a dość komfortowej i otwierającej jakieś tam możliwości, najgłupsze co można zrobić to wysuwać roszczenia, pretensje i próbować ją interpretować na własny, całkowicie niezgodny z panującymi okolicznościami sposób. Sytuacje bowiem, nawet bardzo podobne, różnią się w sposób zasadniczy i zestawianie ich, bez znajomości wszystkich faktów, a także bez narzędzi umożliwiających taką interpretację, prowadzi do nieporozumień. Te zaś bywają przyczyną gwałtownych wybuchów agresji, które zawsze kończą się tak samo – siedzi baba, a przed babą rozbite koryto. Rybka zaś, złota czy nie, nie gada ze wszystkimi. Ona gada z kim chce.

 

Na tym zakończę na dzisiaj. Od jutra nie można się już zapisywać na konferencję w Turznie.

 

Zapraszam do księgarni www.basnjakniedzwiedz.pl do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i na stronę www.prawygornyrog.pl

 

 

Tak się niestety składa, że dynamika rynku (a nie mówiłem, a nie mówiłem) w związku z okrągłymi rocznicami politycznych sukcesów Polski, jest tak słaba jak nigdy chyba do tej pory. Mamy wielkie plany dotyczące tłumaczeń, które od kilku lat są realizowane z budżetów, generowanych bieżącą sprzedażą. Niestety budżety te nijak nie pokryją dalszych, będących w trakcie realizacji projektów. Jeśli więc ktoś ma taki kaprys, żeby wspomóc mnie w tym dziele i nie będzie to dla niego kłopotem podaję numer konta. Ten sam co zwykle

 

47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

i pay pal [email protected]

Jestem tą koniecznością trochę skrępowany, ale ponieważ widzę, że wielu mniej ode mnie dynamicznych autorów nie ma cienia zahamowań przed urządzeniem zbiórek na wszystko, od pisania książek, do produkowania filmów włącznie, staram się odrzucić skrupuły. Jak nic się nie zbierze trudno, jakoś sobie poradzę…

 



tagi: rybak  rybka  baba  aleksander puszkin 

gabriel-maciejewski
3 października 2019 09:05
13     2848    19 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarcinD @gabriel-maciejewski
3 października 2019 09:39

Zauważyłem, że moje dzieci czasem po chorobie akurat przechodzą tzw. "skok rozwojowy". Czy Pan po swojej chorobie przeszedł kolejny skok talentu pisarskiego? Na to od wczoraj wygląda :)

Świetna refleksja nad zmiennością życia. Można przypomnieć też powiedzenie "Pan Bóg często nie daje nam tego co chcemy, bo daje nam zwykle coś lepszego". To jest jedna z tych sztuk w życiu, dać się czasem ponieść temu co przychodzi i nie zapierać nogami. Dzieci to potrafią naturalnie, dla dorosłych jest to trudne. Szczególnie jeśli próbują być skuteczni i brać sprawy we własne ręce.

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski
3 października 2019 09:59

Swietnie Pan tlumaczy  !!!

zaloguj się by móc komentować

umami @MarcinD 3 października 2019 09:39
3 października 2019 12:12

Odbierz pocztę i odpisz, please, bo Gospodarz zamyka listę.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
3 października 2019 12:16

Tak świetnie, że prawie wszystkim odebrało mowę.

Moim zdaniem trzeci tom Baśni powienien się nazywać "Przegrane dzieciństwo socjalistów" - wtedy mówiliby o nim wszyscy. Ale moje zdanie się nieliczy, więc złota rybka zaliczy szybki spływ i nie przetrwa tu nawet trzech dni...

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @gabriel-maciejewski
3 października 2019 12:43

Baśnie to wielce użyteczne narzędzie w psychiatrii i psychoterapii. Tu mamy np.pięknie wyłożone clou osobowości narcystycznej.

zaloguj się by móc komentować

gorylisko @gabriel-maciejewski
3 października 2019 12:56

hmmm... ciekawy temat, swoja drogą panie szef, Horatio Cane (moja ulubina postać z tych CSI) przy panu wysiada ;-) ale swoją drogą ta bajka własnie, wzbudzała mój niepokój... stąd też miałem truuudne dzieciństwo a i mój śp. tatko za kołnierz nie wylewał...niestety mama także...

ja ze swojej strony dodałbym, że sam rybak jako taki, nawet nie pomyślał żeby pozbyć się swojej baby i poporosić rybkę (zwaną Wandą ;-)  ??) aby zamieniła się w piękną księżniczkę którą on poślubi a po hmmm... załatwieniu (??) baby będą żyli długoooo i szczęśliwie mając kredyt w banku angielskim na ten przykład... ta bajka świadczy o nas facetach i o tym jak wyrachowane potrafią być kobiety... nie bez kozery mdliszka, hiena czy czarna wdowa są rodzaju żeńskiego ;-) choć i faceci różni... też się zdarzają. Powiem więcej nawet w biblii opisane są przypadki, gdzie kobieta zamęcza faceta i doprowadza go czasem do tragicznego końca (Samson)...

zaintersowanych moim tekstem o pobycie w szpitalu informuję, ze tekst napisany jest prawie w całości ale przesiadam się z laptopa na laptop z czym wiąże się trochę perypetii na niwie zawodowej, prywtnej i technicznej... teoretycznie specjalne programy do przesiadek zasobów komputera powinny sprawę załatwić co w praktyce okazuje się tzw. "bull shit"

lata w IT nauczyły mnie nieufności do uniwerslanych rozwiązań... co sprowadza się w praktyce do mozolnego odtwarzana zbiorów...

napiszę osobny tekst a propos stosunków damsko męskich i na odwrót ;-)...tytuł wymowny pewnej książki "Modliszki, czarne wdowy, hieny..." narrator opisuje własne przeżycia tudzież widziane i słyszane ale w stosunku do pewnego rodzaju kobiet używa całay czas zwrotu "hiena.." czyż rodzaj żeński nie jest piękny ? ;-)

zaloguj się by móc komentować

Kristoff @gabriel-maciejewski
3 października 2019 15:32

Rybak wkrótce znów wypłynął. I wtedy pojawiła się żabka:

https://www.youtube.com/watch?v=g6Rv7sJzi98

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
3 października 2019 19:13

Opis syndromu niespełnionej księżniczki przekonujący. A jednak z powodów osobistych ja koncentruję się na rybaku. Delirycy rozmawiają z białymi myszkami, pracoholicy ze złotymi rybkami. Jeśli zarwę jeszcze tych kilka nocy, jeszcze tych kilka miesięcy, lat, otworzy się przede mną raj. Zaś moi najbliźsi rozpoznają we mnie księcia i mędrca w jednej osobie. Poświęcenie da mi chwałę. Baba awansuje na szlachciankę a w końcu na carycę, ale tylko w sferze wyobraźni, w wizjach roztaczanych przez obietnice rybaka, który swoje projekcje przypisuje fikcyjnej rybce. (Chociaż rybka to może być nazwisko jego szefa, który go mami awansem). Toleruje rybaka pracoholika który znika na całe długie godziny w pracy na bezkresnym morzu. Skrycie nienawidzi go właśnie za nieobecność. I postrzega go jako przeszkodę. Rybak zaś postrzega babę jako potencjalne potwierdzenie swojej chwały. Tragiczna asymetria. Baba w końcu chce się go pozbyć, bo obietnice są ciągle puste. Sama chce pogadać z tym szefem Rybką, albo z innymi głosami ucieleśnionymi przez złotą rybkę. Kiedy okazuje się że to fikcja, bierze siekierę i rozwala koryto. Rybak ma szczęście, że akurat nie było go w zasięgu babinego wzroku. Jest jednak w tym coś budującego, bo baba i tak musiałaby się powstrzymać od skrajnego aktu przemocy rodzinnej i zamienić siekierkę na wałek, kto albowiem przyniósłby jej kolejną transzę gotówki?

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Kristoff 3 października 2019 15:32
3 października 2019 19:15

Żabki mają to do siebie, że nie potrafią zdecydować, czy są bardziej mądre czy piękne. To jest silniejsze od nich.  

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
3 października 2019 19:33

Skoro autor świetnej notki zaprasza do dyskusji - skorzystam.
Chciałbym zaznaczyć, gdyby ktoś nie wiedział, że autor "zaczepił" o projekt na wysokim poziomie, bo europejskim.

W pierwszym podejściu, co nie jest wcale odkrywcze, bajka ma uczyć dzieci i dorosłych, że m. in. chytrość nie popłaca. 
Jest takie powiedzenie: jedz małą łyżeczką, a nie dużą łyżką, które mogło powstać po przeczytaniu bajeczki.
W bajce (poniżej link) występuje "stary rybak" i "starucha" co jednoznacznie określa dwóch naszych bohaterów.
Myślę, że jak to w małżeństwie, błąd jest po obu stronach, bo przecież "stary rybak" nie przeszkodził chytrości "staruchy", a przecież mógł i powinien. Potrafił rozmawiać z rybką.

Bajeczka znajduje się w projekcie Powiatowego Centrum Edukacyjnego w Lubaniu i w "doborowym towarzystwie" trolla z bajki o wróżkach, a także małej czarownicy.

Projekt jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego!


http://www.przedszkole.pceluban.pl/ezeszyt/pliki/media/teksty/14_tydzien.pdf


Tą opowieść ludową, ukazującą nigdy nie dającą się zaspokoić chciwość i pychę, po raz pierwszy spisali w 1812 roku bracia Grimm. Dwadzieścia lat później poetycką wersję tej historii napisał Aleksander Puszkin.

https://czytanieprzykominku.blogspot.com/2014/05/bajka-o-rybaku-i-rybce.html

zaloguj się by móc komentować

gorylisko @Andrzej-z-Gdanska 3 października 2019 19:33
3 października 2019 23:00

tak przypuszczałe że to bracia Grimm...swego czasu w telewizorni był całkiem udatny film o nich i o ich baśniach...mnie się podobał...dłuuuugi był...może dałbym go radę obejrzeć raz jeszcze

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @gorylisko 3 października 2019 23:00
3 października 2019 23:29

Bracia Grimm i te ich bajki; młodsza siostra to się pod pierzynę chowała, ze szlochem, jak jej to na dobranoc czytałem.

zaloguj się by móc komentować

gorylisko @gabriel-maciejewski
4 października 2019 00:01

słyszałem, że bodowa krematoriów w auchswitz to inspiracja właśnie z baśni braci Grimm... o czarownicy na kurzej łapce i bodajże Jasiu i Małgosi i jak ją do pieca dali... ale tp chyba jakaś ściema...  co złego jest w bajkach ? nawet okrutnych i smutnych ? wolę baśnie Andersena są takie życiowe... moją ulubioną był "Towarzysz podróży"... ciekawe, że królowa śniegu i dziewica lodów...kobiety ;-) zimno, chłód...lodowaty... 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować