-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O istotnych celach okupacji

Wydarzenia, niestety, pędzą tak szybko, że nie miałem jeszcze czasu, by zajrzeć do biografii Ludwika Świętego. Pomyślałem więc, że wrócę do tematu okupacyjnego banku emisyjnego prowadzonego przez Feliksa Młynarskiego. Podeprę się tym razem nie tylko jego biografią, ale także wspomnieniami innego ekonomisty, Ludwika Landaua, rozstrzelanego przez Niemców w roku 1944. Wspomnienia te są dostępne na allegro, w cenie bardzo przystępnej. To są trzy opasłe tomy, bardzo szczegółowych zapisków dotyczących przede wszystkim gospodarczych aspektów życia okupacyjnego. Landau był człowiekiem niemożliwie drobiazgowym, a do tego przemawia do nas językiem ekonomistów, nawet wtedy, gdy opisuje trupy końskie leżące na ulicach Warszawy. Trzeba się naprawdę uważnie wczytać, żeby wyłowić z tej informacyjnej powodzi szczegółów rzeczy najważniejsze. Nie wiem czy mi się to udało. Zająłem się bowiem tylko jednym aspektem okupacyjnego życia w pierwszych tygodniach po wkroczeniu Niemców, a mianowicie problemem wymiany grubych banknotów i spekulacjami na opale i chlebie.

Zacznę od tak zwanego niemieckiego porządku. Z tego co sam zapamiętałem z komuny i co mogłem przeczytać na temat polityki komunistów, na rynku żywności i opału, porównując to następnie z zapiskami Landaua o okupacji niemieckiej, wyłania się obraz następujący: nie było żadnego niemieckiego porządku. Był totalny burdel, codziennie pudrowany propagandą prasową. Chaos pogłębiał się w miarę jak do GG i terenów przyłączonych do Rzeszy przyjeżdżali Niemcy z krajów bałtyckich i z Ukrainy, szczególnie z tych części, które znalazły się po 17 września w granicach ZSRR. Ludzi tych osadzano najczęściej w Wielkopolsce i w okolicach Łodzi. W ogóle pomysł był taki, żeby z Wielkopolski czyli Warthegau uczynić najbardziej chłopską dzielnicę Niemiec. Goebbels zaś wymyślił, że nie posiadająca stałego zatrudnienia i łazikująca ludność miejska z Niemiec, zostanie przemieniona siłą i dobrym słowem w chłopów, właśnie w Wielkopolsce. Komuniści po wojnie wprowadzili porządek wojenny. Niemcy nie potrafili nawet tego.

To był jeden z istotnych celów okupacji Polski. Kolejnym była likwidacja lokalnej elity. Ta zaś nie dokonywała się najpierw poprzez fizyczną eksterminację, a także nie dotyczyła Żydów. W pierwszych miesiącach okupacji jednym prostym posunięciem zlikwidowano możliwość tworzenia miejsc pracy przez lokalnych, polskich kapitalistów. Osiągnięto to w sposób niezwykle prosty, poprzez wycofanie z obiegu banknotów 100 i 500 złotowych. Tym samym wszystkie zgromadzone w tych banknotach kapitały stały się nieważne. Wszyscy zaś potencjalni pracownicy zostali bez środków do życia i widoków na pracę. Radzili sobie jak mogli, co kończyło się w wielu wypadkach aresztowaniami i rozstrzeliwaniami, które wynikały z oskarżeń o spekulację. Można rzec, że Niemcy w pierwszych dniach okupacji wprowadzili w Polsce realny socjalizm. Można też ten wniosek rozszerzyć i stwierdzić, że każdy socjalizm to po prostu okupacja. Landau mógł tego nie dostrzegać, podobnie jak Młynarski, bo obaj łudzili się, że stan, w którym przyszło im żyć w drugiej połowie roku 1939 i latach późniejszych jest przejściowy. Okazał się on jednak trwały, z tym jedynie wyjątkiem, że hitlerowców zastąpili sowieci. Co chcieli osiągnąć Niemcy likwidując elitę finansową w Polsce? Przede wszystkim chcieli, by ich państwo stanęło w miejscu tej elity, a potem pragnęli takiego spauperyzowania lokalnej społeczności, by wyjazd na roboty do Rzeszy wydawał się ludziom wybawieniem. Kłopot z Niemcami zawsze był taki, że oni uporczywie nie rozumieli i nadal nie rozumieją konsekwencji sytuacji, które sami tworzą. Tak był za okupacji i tak samo jest teraz. Im więcej chaosu wywoływały niemieckie zarządzenia tym gwałtowniej reagowała niemiecka administracja, pogrążona w programie realizacji niemożliwych do spełnienia postulatów. Mnożyły się represje i rozstrzeliwania. Kłopot polegał na tym, że nie było w kraju nikogo, kto mógłby podjąć jakąkolwiek dyskusję z okupantem z odpowiednio wysokiej pozycji. Prerogatyw do tego nie miał Młynarski, na którego w zasadzie spadła cała odpowiedzialność za funkcjonowanie systemu finansowego GG. Tak więc nie było po polskiej stronie żadnej siły, która – ryzykując wiele, ale od czego w końcu jest władza, od tego by chronić obywateli – mogła mocą swego autorytetu powstrzymać chaos generowany przez Niemców. Zarówno Młynarski w swoich wspomnieniach, jak i Landau w swoich zapiskach codziennych, a także biograf Młynarskiego, stawiają kwestię obecności władzy na terenie okupowanym bardzo jasno – ktoś powinien zostać, choćby po to, by dać się zabić. I powinien być to ktoś taki jak Petain. I wszyscy trzej zgadzają się, że nie mógł to być Stefan Starzyński, bo z nim, nikt nie miał zamiaru się liczyć. No, ale rząd uciekł, podobnie jak naczelny wódz. To jednak nie irytuje tak mocno Landaua i Młynarskiego, jak fakt, że ewakuowano Bank Polski wraz z aktywami, depozytami i administracją. Pozostawiono kraj w ekonomicznej pustce, którą zapełnić musieli okupanci swoimi agresywnymi, rabunkowymi posunięciami. Kiedy zaś okazało się, że nie można kraść bez przerwy, odpowiedzialnością za sytuację ekonomiczną strefy okupowanej, obarczyli Młynarskiego. On zaś zgodził się na to, za aprobatą rządu we Francji. Taka pogłoska krążyła po Warszawie, ale Landau twierdzi, że nie musiała być ona do końca prawdziwa. Być może zgodę rządu uzyskano post factum. W biografii Feliksa Młynarskiego możemy przeczytać wprost, że ekscytowanie się epopeją wywozu polskiego złota i jego rzekomym uratowaniem przed Niemcami, co było też w dawnych czasach moim udziałem, nie ma sensu wobec katastrofy jaką było zlikwidowanie Banku i zostawienie ludzi bez możliwości dokonywania transakcji, a także z kredytami, wobec okupanta, który miał tylko jeden problem – na kogo zwalić odpowiedzialność za to wszystko. Niemieckie gazety pisały codziennie o polnische Wirtschaft i wychwalały niemiecki porządek, który jednakowoż jakoś nie potrafił na stałe zagościć na terenach objętych okupacją. No, ale wracajmy do tych stuzłotówek i pięćsetek. Ludzie nie wierzyli, że tak po prostu można wyeliminować z obiegu duże nominały i szczególnie wieś, zajęła się ich gromadzeniem, z nadzieją, że uda się je potem korzystnie wymienić. Być może wiara ludzi w to, że stówki i pięćsetki są wartością nienaruszalną uratowała sytuację. Spekulanci także nie wierzyli, że pieniądz te nie zostaną wymienione i sami je wymieniali po różnym kursie, wahającym się od 50 do 75 złotych drobnymi za setkę. Stan ten trwał do chwili aż zaczął działać okupacyjny Bank Emisyjny w Polsce i Młynarski wypuścił swoje setki i swoje „górale”.

Wskażmy jeszcze raz na moment najważniejszy – mimo represji, mimo rozdźwięku między deklaracjami Młynarskiego, który obiecuje wymianę bez strat, a polityką Niemców, która generuje same straty – ludzie trzymają swoje pieniądze bo wierzą, że one będą kiedyś jeszcze ważne.

Możemy oczywiście powiedzieć, że Feliks Młynarski był postacią dwuznaczną i wrócić do ekscytacji postacią Ignacego Matuszewskigo, który uratował polskie złoto, ale ja już tego nie zrobię. Wyrosłem z takich ekscytacji. Poza tym Ignacy Matuszewski, był człowiekiem uwikłanym i to go degraduje jako polityka poważnego. Uważam też, że okoliczności funkcjonowania instytucji finansowych w warunkach wojny i okupacji, to kwestie stokroć ciekawsze, nawet jeśli zrobimy – fuj – bo ktoś nam powie, że Młynarski to mason.
Przejdźmy teraz do kwestii opału w czasie okupacji. Sprawa, w mojej ocenie niezwykła – Niemcy zagarnęli Śląsk, kopalnie czeskie, mieli swoje kopalnie, także węgla brunatnego i nie potrafili w taki sposób rozkręcić wydobycia, ani przestawić kopalń na pracę w warunkach wojny, żeby można było kupić wszędzie węgiel. Armia i policja rozpoczęła zimą roku 1939/1940 rekwizycję węgla w Warszawie, żeby tym zabranym ludziom opałem ogrzewać urzędy. Jakby tego było mało zdewastowano także transport kolejowy i publiczny. Okay, nie było benzyny, ale tabor towarowy na torach? W Niemczech zabrakło węglarek? To jest coś nadzwyczaj dziwnego. Takich momentów jest zapewne więcej, ale na razie wskazuję ten jeden. Nawet jeśli przyjmiemy, że polityka niemiecka wobec ludności Warszawy była polityką zemsty, to przecież nie wyjaśnia wszystkiego. Na pewno zaś nie wyjaśnia kryzysu transportowego. Komuniści po wojnie mieli masę pociągów i tymi pociągami wydobyty na Śląsku węgiel jechał do ZSRR. W drugą stronę się nie dało, a jeśli tak, to wskazuje to na jakiś kryzys decyzyjny, albo wręcz sabotaż, który Niemcy – jak to oni – zauważyli, ale udali, że nie widzą. I zwalili odpowiedzialność na polische Wirtschaft.

Kolejna kwestia to regulacja cen. Żeby uniemożliwić spekulację na cenach chleba, władze okupacyjne wprowadziły stałą cenę bochenka – 85 groszy. Niestety cena chleba zależy od ceny opału i żaden piekarz, nawet jeśli mu się przystawi lufę do głowy, nie upiecze niczego, jeśli tego opału nie ma. No, a jeśli ma go mało, to najpierw upiecze go dla siebie. Jeśli zaś idzie o sprzedaż, to cenę ustali sam i może ona sięgnąć nawet wyżyn tych wycofanych z obiegu stu złotych.

Wnioski z opisów pierwszych miesięcy okupacji płyną następujące: okupacja to przerzucanie kosztów na ludzi, którzy przeznaczeni są do likwidacji. Niemcy najpierw, poprzez swoją politykę, wskazali, że będzie to grupa polskich posiadaczy, a potem skierowali swój wzrok na żydowskich posiadaczy i wszystkich Żydów. Z tego zapewne powodu, że zakulisowe rozmowy z Brytyjczykami dotyczące ewakuacji, za pieniądze, tych Żydów do Palestyny, nie przyniosły rezultatu. Priorytety się zmieniły, a potwierdziła je konferencja w Wannsee. Wobec tego powołanie Banku Emisyjnego w Polsce, który wypuszczał okupacyjne banknoty, było koniecznością, która ratowała Niemców przed ich własną polityką. I teraz trzeba się zastanowić na ile świadomie wywoływano chaos w pionach urzędniczych niemieckich i na ile decyzja o zagładzie była wymuszona. To dość istotne, bo zmienia całkowicie optykę i przesuwa odpowiedzialność za holocaust z ludności miejscowej, postawionej wobec dylematów – jedzenie albo opał, na decydentów polityki globalnej. Zostawiam Was z tym dylematem. W sklepie jest jeszcze trochę biografii prezydenta Banku Emisyjnego w Polsce.

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/feliks-mlynarski-biografia/



tagi: niemcy  okupacja  pieniądze  kryzys  feliks młynarski  transport  ludwik landau 

gabriel-maciejewski
11 lipca 2020 09:01
52     3904    14 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Krystian @gabriel-maciejewski
11 lipca 2020 09:30

Mniej istotny cel okupacji uświadomiłem sobie próbójąc czytać "Na straconych posterunkiach...", gdzie na początku opisane jest prowokowanie zgrupowań teoretycznie niejawnych i silnie patriotycznych, żeby co szybciej bardziej ruchliwe żuczki wyłapać. Nie udało mi się przebrnąć przez opisy wyłapywania i zabijania kolejnych dziesiątek lokalnych konspiracji, taki to był szok dla mnie (było to w okresie mojego bogoojczyżnianego młodzieńczego zahukania). Równolegle zacząłem czytać Pana i parę rzeczy zaczeło się rozjaśniać.

 

Spróbóję kiedyś opisać przejęcie struktur krakowskiej policji po '39, bo dziadek \ pra dziadek bezpośrednio związany opowiada takie historie w które bym normalnie nie wierzył, gdybym ich nie przeczytał podobnych najpierw u Pana.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Krystian 11 lipca 2020 09:30
11 lipca 2020 09:37

No to czekamy z niecierpliwością

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski
11 lipca 2020 09:48

Nie całkiem wycofali te 100 złotówki. Oficjalnie 10 stycznia 1940 uniewazniono te banknoty, ale 29 stycznia powróciły one do obiegu przestemplowane. Gospodarka nawet kadłubowego GG potrzebowała tych nominałów. Nadruki wykonywano w PWPW, a za ich obieg odpowiadały Reichskreditkasse, a nie Bank Emisyjny, na czele którego stał już Młynarski.

Problem pojawił się wtedy, gdy takie same nadruki zaczęły na tych banknotach oferować prywatne drukarnie.

Choć nie szło im to aż tak sprawnie jak PWPW, to na pierwszy rzut oka nie udawało się tego odróżnić. Dlatego 7 maja 1940 zakazano ich używania, a 27 maja do obiegu weszły już nowe banknoty zwane młynarkami.

Co do pięćsetek, to wycofano je 31 stycznia z okresem wymiany do 20 kwietnia (o ile złożono je do depozytu oddziałów Banku Emisyjnego lub Kas Kredytowych Rzeszy).

Do tego sami Niemcy nie mieli zamiaru niczego w złotówkach płacić i wprowadzili do obiegu 2 października 1939 banknoty Reichskredikasse nominowane w markach po kursie przymusowym 2 zł za 1 markę (przy kursie z 1.09.1939 = 2,19 zł za 1 markę) na kwotę 45 mln marek. W obiegu w Polsce były do 9 kwietnia 1940 (potem trafiły do okupowanej Europy Zachodniej).

Faktycznie więc było jeszcze ciekawiej, niż to opisują.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski
11 lipca 2020 10:00

Czy aby Niemcy nie zaprzęgali wszelkich możliwych zdobyczy węglowych do produkcji benzyny syntetycznej? Wielkie zakłady uwodornienia węgla postawiono w Policach, Monowicach i Blachowni Śląskiej, a Niemcy już w momencie wybuchu wojny uzyskiwali więcej benzyny z węgla niż z rafinacji ropy czy importu.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @gabriel-maciejewski
11 lipca 2020 10:14

Kolejny kawałek historii Polski, której w szkole nikt nie uczył. Ciekawe,że na ekonomice wojennej też nie uczyli o "ekonomice okupowania terytoriów podbitych".

PS. Generalnie coś z tym "niemieckim porządkiem" było nie tak i w samym Reichu. Mając do dyspozycji terytoria podbite Czechosłowacji i Polski a później Francji i Holandii musieli wprowadzić bardzo ostry system kartkowy na produkty żywnościowe we własnym państwie. Z Generalnego Gubernatorstwa  były wysyłane paczki z kiełbasą i masłem z nadwyżek z tutejszego czarnego rynku.W GG głodzili miejscową ludność a w Reichu też było cienko z jedzeniem.

Jak pokazuje historia systemu walutowego w GG , wszystko było wielką improwizacją, do której Niemcy zdecydowanie nie mają talentu. Mimo jasno wytyczonego celu czyli likwidacji polskich elit raz i na zawsze.

 

zaloguj się by móc komentować

tadman @gabriel-maciejewski
11 lipca 2020 10:20

Moi oboje rodzice, choć byli wtedy dzieciakami, to zahaczyła ich okupacja. Trochę nasłuchałem się od rodziców i dziadków z jednej i drugiej strony, a pomimo to największy wpływ miały na mnie filmy i wydawało mi się, że za okupacji owszem można było zginąć, ale mimo tego dało się żyć. Od rodziny wiedziałem, że były kartki na podły chleb z ościorami, marmoladę z buraka, namiastkę kawy, margarynę i sacharynę. Ktoś z rodziny wspominał, że w pierwszym okresie okupacji wybawieniem były odkrojone zasuszone skórki chleba, zbierane dla rodziny na wsi dla trzody. Mama wspominała o zupie z lebiody, o żołędziach, o zupie z soczewicy, jedzeniu pokrzyw, a mimo to wydawało mi się, że nie było źle. Pamiętam, że Mama chodziła przez kawał wojny w drewniakach, bo nie było butów. Ludzie musieli spekulować, bo to co było na kartki nie zapewniało przeżycia. I tu widać, że nawet słowo mówione nie zapewniało kompletnej informacji o jakości życia w czasie okupacji, szczególnie dla następnego pokolenia, że nie wspomnę o wnukach, czy prawnukach. Kiedyś wpadła mi w ręce książka dotycząca sposobu odżywiania się Polaków w czasie okupacji i wtedy zrozumiałem, że system kartek to nie było to co u nas w stanie wojennym, bo obliczne było na zagłodzenie narodu. Stąd widać, jak nie raz i nie dwa podnosił Gospodarz, że wszelkie zapiski, pamiętniki, książki, listy itp. są istotne dla oddania danego czasu w pełni.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
11 lipca 2020 10:44

Twój tekst łądnie pokazuje szczegóły tego jak wprowadza się totalną dewastacje, pod pozorem rzekomego "nowego porządku". Niemcy chyba m. in. tym się różnili od sowietów, że bardziej dbano o pozory porządku - dziesięć pieczątek i pięć podpisów, a u sowietów to było kulka w łeb, a potem na jakimś świstku aparatczyk dopisywał, że "kara śmierci za działalność burżuazyjną".

zaloguj się by móc komentować

sannis @Kuldahrus 11 lipca 2020 10:44
11 lipca 2020 11:04

U Niemców wszystko musiało oddbywać się zgodnie z obowiązującym prawem. Ono było drakońskie ale nic poza prawem. To złodziejstwo i dewastacja pewnie też było regulowane. A  Sowietów to Kahał decydował co wolno a co nie.   Mojego pradziadka w Wielkopolsce późną jesienią Niemcy wywłaszczyli z gospodarstwa. Na to jego gospodarstwo zawziął się sąsiad Niemiec. Przed wojną żyjący podobno w poprawnych stosunkach. Podkablował dziadka o coś. Przyszli Niemcy i kazali podpisać volksliste, ponieważ dziadek walczył na froncie francuskim w IWŚ, później w wojnie 20r z bolszewikami. Dziadek się nie zgodził i go wywalili a na jego gospodarstwo, ku radości sąsiada dali "ruskich" jak o nich lokalni Niemcy mówili z Besarabii. Cała rodzina, w tym z ośmiorgiem dzieci spędziła z dwa miesiące w szkole w Jarocinie, czekając na wywózkę do GG. Na koniec okazało się, że wywłaszczenie było bezprawne, czy tam błąd w procedurze (być może poszła łapówka tego nie wiem) i rodzinę na wiosnę przywrócono na gospodoarstwo.   

zaloguj się by móc komentować

betacool @Krystian 11 lipca 2020 09:30
11 lipca 2020 11:14

Ty je przede wszystkim nagraj.

zaloguj się by móc komentować

tadman @gabriel-maciejewski
11 lipca 2020 11:16

Też sprawa z wielkopolskiej wsi. Dziadkowie dostali 15 minut na opuszczenie gospodarstwa, a dzieci (15, 17 lat) oddzielono od rodziców i wysłano poprzez obóz dla dzieci, na Łąkowej w Łodzi, na roboty w Rzeszy. Dziadkowie wylądowali w końcu pod Limanową.

zaloguj się by móc komentować


sannis @sannis 11 lipca 2020 11:04
11 lipca 2020 11:22

Dodam jeszcze, że wg rodzinnych opowieści to "repatrianci" z Besarabii byli znienawidzeni i wyszydzani przez lokalną mniejszość niemiecką.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @sannis 11 lipca 2020 11:04
11 lipca 2020 11:23

Tak jak napisałem, dbanie o pozory.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @tadman 11 lipca 2020 10:20
11 lipca 2020 11:30

To był jakiś bardzo skomplikowany system na przeżycie. Moja nieletnia mama wraz z trójką rodzeństwa i rodzicami mieszkała tam, gdzie dzisiaj stoi Marriot, na rogu Emilii Plater i alei Jerozolimskich na przeciwko dworca. Z opowiadań wynika, że starsza siostra wypiekała pieczywo z którym jeździła gdzieś poza Warszawę i wymieniała na rąbankę, może mąkę też kupowała na lewo. Mówiąc inaczej szedł towar za towar. Babcia była krawcową i też odchodził barter. Dziadek dorożkarz kręcił się przy koniach i umiał rozebrać padnięte zwierze. Jedzono po prostu koninę.

Jakoś kombinując wszyscy przeżyli do Powstania w centrum Warszawy.

System został nastawiony na zagłodzenie ludności i pauperyzację. 

Mieszkańcy Generalnej Guberni zostali zmuszeni do wymiany swoich pieniędzy dwukrotnie: najpierw na marki niemieckie, a następnie na „młynarki”. Kwotą graniczną było  300 złotych. Na pełną wymianę pieniędzy pozwolono wyłącznie Niemcom i kolaborantom. To była jawna grabież. 

A potem rządzono przy pomocy inflacji. W 1940 r. obieg pieniężny wynosił 1,3 mld złotych, cztery lata później wynosił już 10,1 mld.

Stare sprawdzone sposoby, dlatego ludzie szli w barter, ewentualnie w obiegu był jeszcze bimber oraz waluty.

 

 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @pink-panther 11 lipca 2020 10:14
11 lipca 2020 11:31

Ciekawą postacią jest autor tego systemu kartkowego i jeden z głównych technokratów od eksploatacji podbitych terytoriów, "Textilpapst" ("Papież Tekstylny") Hans Kehrl - po wojnie wciąż uznany ekonomista korespondujący m.in. z Helmutem Schmidtem. Według własnych słów projektując system kartkowy stawał nad przemysłem jak "sam Bóg w momencie Stworzenia".

zaloguj się by móc komentować

sannis @Kuldahrus 11 lipca 2020 11:23
11 lipca 2020 11:34

Być może. W każdym bądź razie ta niemiecka dbałość o pozory, była lepsza niż to co się stało później. Pradziadek przeżył Verdun, wojnę z bolszewikami, okupację niemiecką ale jak go komuniści zamknęli w więzieniu w "Prusach Wschodnich" za niepłacenie "dostaw obowiązkowych", to wg relacji rodzinnych wrócił już nie ten sam człowiek.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @tadman 11 lipca 2020 11:16
11 lipca 2020 11:35

Z Kobylina. Koniec 1940 roku, mróz -20, późna noc. Walenie do drzwi. Rodzina masarza dostaje 15 minut na opuszczenie domostwa. Dom i masarnię przejął jakiś  Niemiec. Rodzinę wywieźli  gdzieś pod Ryki i zostawili w szczerym polu. A tam była czwórka małych dzieci.

zaloguj się by móc komentować

tadman @ewa-rembikowska 11 lipca 2020 11:30
11 lipca 2020 11:39

Moja Babcia żyła w Żyrardowie i, zbieg okoliczności, była krawcową. Dla swoich córek za szyte ubrania z materiałów, co zostały sprzed wojny, dla mieszkańców okolicznych wsi dostawała artykuły żywnościowe.
Pamiętam z opowiadań, że kolega z sąsiedztwa został zastrzelony, kiedy usiłował ukraść trochę węgla ze składu koło torów kolejowych. Czyli w aprowizację były włączone też starsze dzieci.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @tadman 11 lipca 2020 11:39
11 lipca 2020 11:45

Tak, ciotka o której piszę miała na początku wojny 16 lat. I sobie jeździła z rąbanką na wymianę.

zaloguj się by móc komentować

tadman @sannis 11 lipca 2020 11:34
11 lipca 2020 11:49

???

Różnica między Niemcami a Sowietami była jedna, a mianowicie szybkość działania i cel owego działania. Niemcom zależało na zastraszeniu społeczeństwa i złamaniu oporu Polaków i jak najszybszym wyłapaniu ludzi z podziemia i stąd tortury. Szybkość zdobycia informacji przesądzała o tym, że Polacy nie mogli skutecznie dokonać przegrupowania, zmiany lokalów kontaktowych itp. Rosjanie mieli czas i nie chodziło im tylko o zdobycie informacji, a często szło o udowodnienie, że aresztowany to wróg ludu i stosowali konwiejer, a to wymaga czasu, ale po takim śledztwie człowiek mówił często to co oni chcieli i przyznawał się do rzeczy podsuwanych podczas przesłuchań, a wtedy wystarczał prokurator w typie Wyszyńskiego i wyrok był formalnością.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @tadman 11 lipca 2020 11:49
11 lipca 2020 12:27

Właśnie tak. Możemy tylko gdybać co by się działo jakby to Niemcy dostali gwarancje na stałą okupacje tych terenów po wojnie, a wiemy, że lepsi od sowietów nie byli w czasie wojny.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @pink-panther 11 lipca 2020 10:14
11 lipca 2020 12:36

"Ciekawe, że na ekonomice wojennej też nie uczyli o "ekonomice okupowania terytoriów podbitych"".

Zapewne ze względu na mogące pojawić się skojarzenia.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @sannis 11 lipca 2020 11:22
11 lipca 2020 12:41

z Besarabii to też mogli być Niemcy (osadnicy niemieckiego pochodzenia). Tam były wsie "niemieckie".

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @ewa-rembikowska 11 lipca 2020 11:30
11 lipca 2020 12:54

Ciakawym i słabo rozpoznanym tematem jest historia ZUS.

https://www.zus.pl/o-zus/o-nas/85-lat-zus

https://www.zus.pl/zly-czas-prawi-ludzie-zaklad-ubezpieczen-spolecznych-podczas-ii-wojny-swiatowej1

 

Po klęsce wrześniowej ZUS wznowił pracę, ale jego działalność ograniczona została tylko do obszaru Generalnego Gubernatorstwa. Zmienione zostały też – na niemieckie – przepisy regulujące funkcjonowanie systemu ubezpieczeniowego. 7 marca 1940 roku weszło w życie rozporządzenie Gubernatora powodujące natychmiastowe wygaszenie roszczeń do wszystkich świadczeń ubezpieczeniowych, bez względu na czas powstania prawa do nich. Równocześnie rezerwy pieniężne ZUS zostały zamrożone w bankach, a zrujnowane ubezpieczalnie wstrzymały wpłaty.

Nowy (niemiecki) zarząd ZUS, próbując ratować sytuację zdecydował się szukać pożyczkodawcy. Po wyjątkowo trudnych, trwających kilka tygodni pertraktacjach, pożyczki w wysokości 7 000 000 zł udzieliła Niemiecka Kasa Kredytowa. Jednak warunków tego kredytu na pewno nie można nazwać korzystnymi. Dość powiedzieć, że Zakład zmuszony był zastawić 90 proc. swoich nieruchomości w Warszawie.

Tej decyzji, umożliwiającej de facto dalsze funkcjonowanie polskiej ubezpieczalni, prawdopodobnie tysiące osób zawdzięczają życie. Działając jako legalnie tolerowana instytucja, ZUS stał się jedynym ośrodkiem pomocy dla umęczonego okupacją polskiego społeczeństwa a także ważnym elementem wspierania działalności nielegalnego Państwa Podziemnego.

Pracownicy ZUS powszechnie wystawiali fikcyjne zaświadczenia o zatrudnieniu, co umożliwiało prowadzenie działalności konspiracyjnej. Ci, którzy nie brali udziału w ruchu oporu mogli liczyć na renty i zapomogi, przyznawane często z dużą wyrozumiałością, a nawet z pominięciem obowiązujących przepisów. W 1943 r., mimo poważnych ograniczeń, świadczenia pobierało 105 tys. osób. Wielu ludzi ratowało to przed pracami przymusowymi, które niejednokrotnie były równoznaczne z wyrokiem śmierci. Dla setek rodzin niewielkie zapomogi bywały często jedynym źródłem utrzymania.

 

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @tadman 11 lipca 2020 11:49
11 lipca 2020 13:10

Różnica między Niemcami a Sowietami była jedna, a mianowicie szybkość działania i cel owego działania.

No, nie bardzo. I Niemcy i Sowieci chcieli wpierwszej kolejności zniszczyć elity intelektualne, polityczne i wojskowe. A na pewnych obszarach także bogate chłopstwo.

Kogo rostrzelali Niemcy w ramach Intelligenzaktion juz w grudniu 1939 roku w Palmirach pod Warszawą? Lub w Lesie Kabackim? I trwało cały czas to do lipca 1941 roku. Co się  stało z krakowskimi profesorami? I kogo rozstrzelali w 1940 roku Sowieci w Starobielsku, Katyniu, Charkowie, Ostaszkowie - można długo wymieniać. Czy obydwaj okupanci czekali na coś, zostali w jakiś sposób sprowokowani do tych działań? Nie - robili swoją zaplanowaną robotę, choć niemieccy okupanci  w ramach swojego die Regel des Gesetzes twierdzili, że to uprawniony odwet za zabicie jakiś Niemców. Sowieci także motywowali swoje zbrodnie po swojemu, a w rzeczywistości były to te same co niemieckie względy - czysto narodowe.

Jeszcze przed rozpoczęciem wojny niemiecki wywiad przygotował listy Polaków i tak wyposażeni mogli Niemcy przystąpić najpierw do wyłapywania, a później selekcjonowania Polaków. Dokładnie to samo robili Sowieci, a dodatkowo na zajętych polskich  terytoriach mieli armię usłużnych informatorów w postaci miejscowego żydostwa - kto, co i gdzie.

Mój ojciec opowiadał, jak przyjechał do Równego z Warszawy pod koniec sierpnia 1939 roku z papierami osadnika wojskowego. I  kiedy zobaczył, co Sowieci robią z inteligencją, duchowieństwem, policją, urzędnikami, nauczycielami, także z osadnikami wojskowymi wskazanymi im przez miejscowych Żydów - to zakopał legitymację i papiery w ogródku. Ocaliło go to, że jeszcze miejscowi nie wiedzieli kim jest - nie zdążył zgłosić się z papierami do gminy.

 

zaloguj się by móc komentować

tadman @Maginiu 11 lipca 2020 13:10
11 lipca 2020 13:23

W wiosce Ojca Niemcy mieli gotowe listy proskrypcyjne, w Bydgoszczy również. Resztę wskazań na bieżąco załatwiali we wspomnianej  wiosce osadnicy niemieccy, z których dziećmi miejscowi chodzili do szkoły.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @tadman 11 lipca 2020 13:23
11 lipca 2020 13:57

Niemcy wkraczając do Wielkopolski mieli przygotowaną listę uczestników Powstania Wielkopolskiego i potem ich po kolei wyłapywali dokładając do tego  działaczy wszelkiego typu organizacji, nauczycieli i ziemian.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Pioter 11 lipca 2020 09:48
11 lipca 2020 14:22

Przeczytałem na razie tylko fragment

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @pink-panther 11 lipca 2020 10:14
11 lipca 2020 14:23

Niemiecki porządek jest przereklamowany

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @tadman 11 lipca 2020 10:20
11 lipca 2020 14:24

I koniecznie trzeba pamiętać o tym, by ich nie digitalizować

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Kuldahrus 11 lipca 2020 10:44
11 lipca 2020 14:25

Różnią się tym, że nie stworzyli szczelnego systemu. Stworzyli system pozornie szczelny

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Wolfram 11 lipca 2020 12:54
11 lipca 2020 14:27

Jeden kolega miał pisać historię ZUS, ale coś go powstrzymuje

zaloguj się by móc komentować

Janusz-Tryk @gabriel-maciejewski
11 lipca 2020 14:53

Wywrócił Pan do góry nogami moje wyobrażenie o okupacji :)

zaloguj się by móc komentować


manama1 @gabriel-maciejewski
11 lipca 2020 17:56

Opcja przerzucania kosztów okupacji na miejscowych była tez skutecznie relizowana przez carską Rosję. Najlepszy przykład: jesien 1831 i dostarczanie opalu,swiatla, slomy,zywnosci,kwaterunku dla Armii Czynnej na kwity. W wielu wypadkach kwity te ralizowano dopiero po 10 latach (np. rozorzadzenie Komisji Rrządowej Spraw Wewnętrznych z 30 maja /11 czerwca 1841). To tylko jeden z wielu podobnych przykładow.

zaloguj się by móc komentować

manama1 @gabriel-maciejewski
11 lipca 2020 18:04

I jeszcze  jedno: znamy tez odwrotne wypadki niz wywyzenie zlota BPol. Przykład: rozliczenie w opanowanej przez Rosjan Warszawie co do złotowki grosza przywiezionej znad granicy kasy Korpusu Rybinskiego w 1831 po przejscu granicy pruskiej. Byc moze przyczynek do efektu: brak likwidacji przez wiele lat Banku Polskiego, ale i tak nastapila w miare szybka likwidacja zlotowki (praktycznie  w obiegu potocznym przeliczanej jeszcze do polowy lat szescdziesiatych XIX w).

zaloguj się by móc komentować

sannis @stanislaw-orda 11 lipca 2020 12:41
11 lipca 2020 18:33

Tak owi "repatrianci" to Niemcy z Besarabii, których lokalni  Niemcy wprost nienawidzili i szydzili z ich "karakuł", akcentu, obyczajów itp.

zaloguj się by móc komentować

sannis @tadman 11 lipca 2020 11:49
11 lipca 2020 18:56

Oczywiście masz rację. Tylko chodziło mi o porównanie okupacji niemieckiej i później sowieckiej w odczuciu zwykłych ludzi. Mimo wszystko Niemcy nie zabierali przechodniom rowerów jak krasnormiejcy, używając takiego trywialnego przykładu. Z resztą oklepany cytat z Rotmistrza Pileckiego w tym względzie też ma swoją wymowę. Okupacja niemiecka była sroga, mordercza ale jakoś zwymiarowana odtąd-dotąd. Stąd czytelna. W sowieckiej zaś wszystko było wywrócone na lewą stronę wyzwoliciel masowo gwałci i rozstrzeliwuje,  miniący się polskim rząd nakazuje obowiązkowe dostawy itd. Znów posłużę się rodzinnymi wspomnieniami. Jak tylko krasnoarmiejcy weszli do wsi, to pradziad tego samego dnia stanął pod scianą, pod ich lufami. W stajni ostał się bowiem tylko źrebak, gdyż konie zarekwirowali uciekający Niemcy. Lejtnant dosiadł źrebaka ten się rozkraczył i dziadka pod mur stodoły jako dywersanta. Całe szczęście prababka pochodziła z Kongresówki i umiała po rosyjsku. Załagodziła sprawę częstując wyzwolicieli samogonem.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @sannis 11 lipca 2020 18:33
11 lipca 2020 19:02

Trzeba by kiedyś zbiorczo opisać reakcje lokalnych Niemców i uczyć Polaków o Schadenfreude. Z monografii mojego rodzinnego Bielska:

[W]śród miejscowych Niemców w Bielsku, mimo początkowego entuzjazmu, dość szybko nastąpiło rozczarowanie. Pierwsze przejawy tych nastrojów pojawiły się już w 1939 roku, w związku z wprowadzeniem kartek na żywność.

Dalej poufna relacja katowickiego SD:

"W 1942 roku [Rudolf Wiesner] jasno wyrażał w imieniu miejscowych Niemców bielskich swoje niezadowolenie polityką osadniczą. Według niego sprowadzono zbyt wielu osadników, którzy odebrali miejscowym volksdeutschom możliwość uzyskania poprawy swojego bytu. Wysiedlenie się nie udało, ponieważ liczba Polaków właściwie nie spadła, a ogólna liczba ludności jeszcze wzrosła. Co najważniejsze, według niego rozgoryczenie volksdeutschy w stosunku do osadników jest w pełni uzasadnione, ponieważ osadzenie ich jako przesiedleńców-gospodarzy w rolniczych gminach Bielska znacząco pogorszyło stan zaopatrzenia w żywność powiatu Bielsko. Wcześniej [przed wojną] było wiele więcej jajek, masła itd. niż teraz [...] osadnicy po prostu przejadają wszystko teraz sami"

zaloguj się by móc komentować

SalomonH @gabriel-maciejewski
11 lipca 2020 19:06

Obecnie jesteśmy okupowani przez wroga nazywającego się WHO, Światowa Organizacja Zdrowia. Celem jest osłabienie, zastraszenie i atomizacja społeczeństwa, likwidacja całych działów gospodarki, w tym górnictwa, ograniczenie przemieszczania się, w tym transgranicznego, zgromadzeń. Nikt nie został rozstrzelany, ale z okupantem chętnie współpracuje całkiem spora część społeczeństwa. Pod naciskiem okupanta NBP wypuścił na rynek 0,5 biliona pustych pieniędzy, w większości przeznaczonych dla kolaborujących z okupantem urzędników. Rząd jest na miejscu, nigdzie nie uciekł i posłusznie wypełnia zalecenia okupanta. Nikt nawet nie pomyśli o jakimś ruchu oporu. Wielu ludzi pociesza się, że okupowani jesteśmy nie tylko my, ale większość krajów na świecie, moim zdaniem to nie jest dobra wiadomość.

zaloguj się by móc komentować

SilentiumUniversi @SalomonH 11 lipca 2020 19:06
11 lipca 2020 19:43

Byłbym zdania, że WHO nie miałoby żadnej siły, gdyby nie media. To z obawy przed spanikowanymi widzami wszystkie rządy posłusznie wykonują zabójcze zalecenia.

Z drugiej strony, jako lojalista nawet w czasie stanu wojennego na ogół nie przechodziłem na czerwonym świetle, mimo iż przez cały czas kolportowałem bibułę, co do której zresztą dopiero dwadzieścia lat temu przekonałem się, co była warta (Tygodnik Mazowsze). Mimo wszystko nadal wydaje mi się, że mogę wykonywać nawet nierozsądne polecenia prawowitych władz. Na pewno nie będę wykonywał szkodliwych.

No i niedawno przeczytałem, że WHO uratowało Europę przed recesją https://naszeblogi.pl/comment/302921 (!)

zaloguj się by móc komentować

SalomonH @SilentiumUniversi 11 lipca 2020 19:43
11 lipca 2020 21:07

Ja się spodziewam, że to jest krok w kierunku unieważnienia obecnego systemu finansowego, który rozrósł się i znowotworzył tak, że już nikt nad tym nie ma kontroli. To może rozwiązać wojna, ale widocznie nie chcą jej teraz, co oczywiście nie znaczy, że jej nie będzie. Nie wiem, czy to działa tak samo z siebie, tzn. media sieją panikę, a rządy są posłuszne. Tu jest większy plan, a na media w kwesti paniki i straszenia można liczyć zawsze.

zaloguj się by móc komentować

Peiper @SalomonH 11 lipca 2020 21:07
11 lipca 2020 21:25

Taka epidemia to idealne rozwiązanie na kryzys (przegrzanie gospodarki to to się chyba naukowo nazywa) - ogłasza się lockdown i nie szuka się winnych zapaści gospodarczej (tu akurat mamy winnych czyli Chińczyków) - później poluźnia się represje (wskaźniki gospodarcze idą w górę) a ludzie się cieszą, że mogą iść do fryzjera, kosmetyczki (kobiety) lub baru (mężczyźni) - a po powiedzmy pół roku nawrót epidemii lub nowy wirus się zanajduje - i można tak w nieskończoność - ponoć takie epidemia będa nam już towarzyszyć stale.

zaloguj się by móc komentować

Janusz-Tryk @gabriel-maciejewski
11 lipca 2020 22:15

Kupiłem pierwszy tom Ludwika ale coś czuję, że pożałuję, że nie wziąłem od razu trzech :D

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Janusz-Tryk 11 lipca 2020 22:15
12 lipca 2020 07:55

Ludwik jest w dwóch tomach sprzedawanych razem...Co Pan kupił Panie Januszu?

zaloguj się by móc komentować

Janusz-Tryk @gabriel-maciejewski
12 lipca 2020 08:46

Chodziło mi o wspomnienia Ludwika Landaua.

zaloguj się by móc komentować


peter15k @gabriel-maciejewski
12 lipca 2020 10:37

Żyjemy w czasach, w których ekspansja za pomocą wojny militarnej  stała się nieefektywna ekonomicznie. Jak widać na naszym przykładzie nie trzeba prowadzić wojny żeby anektować Gdańsk. Lokalne władze same chętnie się inkorporują. Oczywiście gra idzie o to aby nie stworzyć gospodarki konkurencyjnej ( widać z tego, że w czasie okupacji strategia polegała na pauperyzacji, co prowadziło do pozyskiwania siły roboczej z krajów okupowanych przy jednoczesnym niszczeniu elit ).  Koncepcja mitteleuropa czyli dziś unijna to ten sam modus operandi co kiedyś tylko "mniej kosztowny" we wszystkich aspektach.  

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 11 lipca 2020 15:04
12 lipca 2020 14:45

Cos  genialnego,  Panie Gabrielu,...

... jeszcze  takiej  ANALIZY  okupacyjnej  nie czytalam  !!!

Zatkalo mnie i nie chce odetkac... a co do tych detych  i  oszukanych  - do dzis zreszta obowiazujaych -  narracji okupacyjnych, czy tez  tego  przereklamowanego  "porzadku niemieckiego",  czy  tez  dzisiaj  "porzadku  Lunijnego"  -  to  wlasnie  leglo  TOTO  w  gruzach...  i juz  sie  nie podniesie  !!! 

zaloguj się by móc komentować



zaloguj się by móc komentować