-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O historii tego bloga

Michał zapytał mnie ostatnio, tak może nie za bardzo wprost, czy ja aby dobrze traktuję ludzi, którzy godzą się ze mną współpracować. Ja zaś musiałem się zamyślić na chwilę, a potem sam przed sobą przyznać, że traktuję ich źle. Jeśli ktoś przychodzi do mnie dobrowolnie i siedzi ze mną na targach, a także otwiera przede mną swoje serce i dzieli się przemyśleniami może się spodziewać samych najgorszych rzeczy. Najpewniej wysłucham go nieuważnie, zlekceważę a czasami może nawet przepędzę. Tak jak podejrzewają wszyscy moi wrogowie, myślę wyłącznie o sobie, jestem podstępny, nieszczery i nigdy nie mówię nikomu wszystkiego. Chwali mnie za to tylko jeden człowiek, mój kolega Kuba, który sam wpadł w życiu w niejedną pułapkę i niejednej uniknął. I on mówi tak – dzięki swojej nieufności ocaliłeś tyłek bardzo wiele razy.

Cała reszta, kiedy trafi na jakiś nieszczególny moment, jakiś nastrój nie taki, ma potem do mnie słuszne pretensje, że została potraktowana źle. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia dlaczego ludzie przychodzą do mnie na targi i poświęcają mi całe godziny ze swojego życia, po to, by słuchać dyrdymałów, które opowiadam. To jest niepojęte i niezwykłe, ale cieszy mnie bardzo i nie zamierzam nic w tym zmieniać. Ponieważ mamy lekki kryzys mocy przerobowych, który zdaje się dziś opanowałem, ale to się tak naprawdę okaże w sobotę, postanowiłem napisać coś podsumowującego. Coś na temat historii tego bloga.

Ci, którzy są już tu długo nie wiedzą zapewne, że stanowią trzecią już, albo może nawet czwartą ekipę komentującą na tym blogu. Nikt zapewne nie pamięta czasów tak zamierzchłych, kiedy to na blogu w salonie było dziennie mniej więcej siedemset odsłon. Ja starałem się tego nie zauważać i nie przejmowałem się znikomą ilością komentarzy. Dobrze robiłem, bo za rok liczba odsłon urosła do 6 tysięcy na dzień. Zabawa była na całego i wszyscy gadali jeden przez drugiego. Blog był całkowicie zmarginalizowany, a jednak nadawał ton całej salonowej dyskusji . Próbowały się tam zainstalować wszystkie trole, ale wyrzucałem ich zawsze bez litości. O jakości wpisów decydowali przeważnie komentatorzy. Nie przyznam się, że było mi przykro kiedy odeszli, a odeszło bardzo wiele osób. Być może z powodu niezrozumienia moich intencji, być może – nie mogę przecież do cholery brać wszystkiego na siebie – z powodu niezrozumienia swoich własnych intencji. Niektórzy się obrazili, byli tacy, którzy próbowali wrócić, ale ja się obraziłem, generalnie bywało różnie. Zanim zaczęły tu grać potężne emocje, zanim zaczęliśmy pisać o naprawdę poważnych sprawach, wielu komentatorów, ludzi o nieszczerych intencjach próbowało ten blog i jego autora jakoś ustawić. To się kończyło bardzo szybko wielkimi rozczarowaniami, bo nie ma takiego zaangażowania, nie ważne, pozornego czy autentycznego, którego bym nie podeptał w obronie własnej. Dziś trochę żałuję, ale jak powiadam były to dawne czasy i nie ma już do nich powrotu. Ponieważ dobrze jest uczyć się na własnych i cudzych błędach, a czasy mamy dziś trochę inne, może mniej dynamiczne jeśli idzie o blogosferę, ale na pewno swobodniejsze jeśli idzie o myśl, chciałbym wystąpić z pewnym apelem. Chciałbym prosić tych wszystkich, którzy lubili tu kiedyś przychodzić, żeby wrócili. Nie muszą wracać do mnie, ja tu jestem tylko jednym z wielu autorów i jak ktoś mnie uporczywie nie szuka, może nie zarejestrować mojego istnienia. Mamy nowe blogowisko, ono się nazywa Szkoła Nawigatorów i jest tam mnóstwo znakomitych autorów. Nie jest to żadna moja zasługa, bo nazwę blogowiska wymyślił onyx, zrobił je parasol, obrazek narysował Tomek Bereźnicki, a ludzie przyszli i piszą. Ja tylko patrzę z oddali na to i naprawdę rzadko się wtrącam. A pod cudzymi tekstami nie wpisuję się prawie nigdy, choć wiele z nich czytam. Tak więc, kto nie ma żalu i nie chowa urazy, kto pamięta ile było pięknych chwil dawnymi laty, niech wraca. Pojawili się już dwaj koledzy – ewaryst fedorowicz i black woland, mam nadzieję, że bloga zacznie wkrótce prowadzić Jacek Jarecki.

Wiele osób zadaje mi pytania co wolno, a czego nie wolno pisać. Ja zaś odpowiadam, że wszystko wolno. No, ale sami wiecie jak jest, wszystko wolno, póki mi coś do łba nie strzeli. Każdy kto miał w domu ojca alkoholika wie jak wygląda taka sytuacja i jakimi metodami się ją rozminowuje. Tak więc powtarzam jeszcze raz– wszystko wolno. Do sprawdzenia co wolno a czego nie służy regulamin, który parasol nosi w cholewce buta.

Ponieważ mimo najszczerszych starań mój egoistyczny i gwałtowny charakter niewiele się zmienia, a przez upływ lat w niektórych momentach wręcz się pogarsza, chciałbym z tego miejsca przeprosić tych wszystkich, którzy poczuli się ostatnio dotknięci, albo urażeni moją postawą czy słowami. Wiem, że tak było. Mam nadzieję, że nikt z powodu tych głupstw nie porzuci nas i nie odejdzie, tak jak kiedyś odeszli Nord, T-rex czy Pradziadek.

Nie snuję planów dotyczących blogowiska. Nie wiem jaka będzie przyszłość Szkoły Nawigatorów. Staram się realizować bieżące zadania i pomysły, to znaczy pilnować terminów wydawania kwartalnika i produkować nowe, mam nadzieję, że coraz ciekawsze książki. W przyszłym tygodniu najpewniej wydamy gazetę o naszych książkach i będziemy ją kolportować wraz z innymi publikacjami. Każdy kto chciałby mi pomóc w tym kolportażu będzie mile widziany.

Od dziś na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl można kupić publikacje księdza Sławomira Kęszki z Kalisza. W sobotę zaś będę z nimi i z nowym kwartalnikiem na jarmarku Radia Wnet w budynku PASTY. Zapraszam.

 

Zapraszam też do sklepu FOTO MAG, gdzie wchodzimy łatwo wychodząc wprost z metra Stokłosy na samą górę do Subwaya, gdzie sprzedają kanapki. On się znajduje nad Rossmanem. Zapraszam do księgarni Przy Agorze, do Tarabuka i do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu GUFUŚ w Bielsku Białej i do sklepu Hydro Gaz w Słupsku.



tagi: coryllus  blogi  komentarze  czytelnicy 

gabriel-maciejewski
5 lipca 2017 08:01
3     1299    1 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
5 lipca 2017 09:54

Mnie jeszcze nigdy nie przepędziłeś ze stoiska.

Tak jak mówiłem w Bytomiu, te opowieści o tym, że jesteś opryskliwy albo niemiły to są jakieś bajki o yeti.

zaloguj się by móc komentować

Godny-Ojciec @gabriel-maciejewski
5 lipca 2017 11:49

" Wiele osób zadaje mi pytania co wolno, a czego nie wolno pisać. Ja zaś odpowiadam, że wszystko wolno. No, ale sami wiecie jak jest, wszystko wolno, póki mi coś do łba nie strzeli. Każdy kto miał w domu ojca alkoholika wie jak wygląda taka sytuacja i jakimi metodami się ją rozminowuje. "

My Polacy od pokoleń albo się wychowujemy w ogóle bez ojca, albo pod opieką "taty alkoholika". Zwłaszcza dotyczyło to pierszego pokolenia czasów komuny, kiedy wojna zabrała ojców połowie dzieci, a drugiej połowie dała za ojców ludzi złamanych przemocą, lub pod ciężarem własnych grzechów.

 

zaloguj się by móc komentować

Czepiak1966 @gabriel-maciejewski
5 lipca 2017 12:39

"Każdy kto chciałby mi pomóc w tym kolportażu będzie mile widziany."

Ja już złożyłem akces mailowy. Ale wracamy do tematu nieufności...

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować