-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O formie i postrzeganiu

Najpierw refleksja natury ogólnej. Stało się coś strasznego. Pierwszy raz wczoraj musiałem zmienić czcionkę w dokumencie, który przygotowywałem do publikacji. Powiększyłem ją rzecz jasna, bo nie ten, bo nie ten już wzrok, jak mówią słowa piosenki. W zasadzie trzeba by może otworzyć szampana, że tyle lat udało się przetrwać bez okularów, no, ale jakoś nie mogę. Byłem bardzo przywiązany do faktu, że widzę zawsze wszystko w około i do tego jeszcze bardzo daleko. Od wczoraj to już przeszłość.

Dyskusja wczorajsza i sam tekst doprowadziły mnie do momentu takiego oto – czy warto w ogóle w swoich książkach powoływać się na teksty i prace, które w pocie czoła wyszukuje dla mnie georgius? Rzeczy, których redaktorzy dodatków historycznych, nawet jakby włożyć im na łeb hełm kosmonauty, a do ręki dać wykrywkę, nie doszukaliby się nigdy? Po co to robić? Po to, by uwiarygodnić własną pracę. To ważna konstatacja, albowiem system jest tak zbudowany, że tamci są po koszernej stronie mocy, a my po trefnej. Żeby w ogóle istnieć trzeba stosować zasady, które stosują oni. No, ale oni ich nie stosują, co było do okazania wczoraj. Otóż nie, właśnie stosują i czynią to właściwie. To znaczy powołują się na teksty już znane i w pewien sposób kanoniczne. Jeśli powołujemy się na coś, czego tamci nie widzieli wcześniej, a oni nie widzą niczego, co nie leży na blacie ich biurka tuż przed nosem, przywłaszczają to sobie natychmiast. Sprawy zaś mają się tak, że można konstruować niesamowite historie na podstawie lektur, o których nie słyszeli nigdy najmędrsi nawet profesorowie historii. I to w zasadzie jest łatwe. Trzeba mieć tylko sprawnego pomocnika, takiego jak georgius i dobrego tłumacza z języków romańskich. Nie trzeba się ich uczyć samemu, bo to jest strata czasu, który potrzebny jest na pisanie i wymyślanie historii. No, ale jeśli napiszemy coś ekstra i będziemy poza systemem to oni natychmiast to ukradną? I tak i nie. Ich rola bowiem polega także na propagowaniu pewnych idei, które są sformatowane i w zamyśle mają utrwalać i utwardzać system oparty na dwóch przeciwieństwach – koszerne vs trefne. Kłopot polega na tym, że idee te są tak głupkowate, że nie uwierzy w nie nikt, nawet studentka pierwszego roku historii sztuki. No, ale przymus by je publikować jest i tego ukryć się nie da. Wynika on z wiedzy, jaką wydawcy omawianych tu periodyków czerpią z rynku. A tak – jak mawiał pan Kuklinowski do podwieszonego u powały pana Kmicica – a tak, z rynku. Wszyscy ci ludzie bowiem firmują wolny rynek. Swobodną wymianę nie tylko towarów, nie tylko treści, ale również myśli. Jest to wolny rynek treści zadekretowanych. My zaś zajmujemy się dystrybucją innych treści, co przy delikatnej zmianie optyki daje nam niewielką przewagę. Niewielką, bo zmusza mnie osobiście to nieco bardziej intensywnej pracy, a czasu jak wiecie nie ma i wzrok już nie ten. Doświadczenia zaś ostatniego roku podpowiadają, że pora uwolnić się od zobowiązań zaciągniętych wobec innych autorów, co jest koniecznością, i wyruszyć w wielki, samotny rejs.

Wróćmy do wiedzy rynkowej. To co my, ale nie tylko my wiemy od dawna, ludzie tak zwanej lewicy, czyli ci wszyscy, którzy pracują w gazowni i periodykach takich jak Polityka, uświadomili sobie wczoraj. Nie ma mowy, żeby zarobić na treściach określanych jako lewicowe. Nie ma tam ani jednego memu, który dałoby się rozpropagować i zorganizować wokół niego dystrybucję. A skoro nie ma zostaje tylko skok na kasę państwową, albo jakieś przefarbowanie ideologiczne. Wiedzę, o której piszę, dostępną powszechnie od wielu lat dla każdego, lewica zaczerpnęła z programu „Towarzyszka panienka”, który emitowany jest na YT. Program ten nie jest autorskim pomysłem Moniki Jaruzelskiej, ale wymyślony został w redakcji Super Expressu. No i okazało się, że największą oglądalność mają te programy gdzie występuje Braun, Ziemkiewicz i reszta. Najmniejszą zaś te, w których Monika gada z jakimś zbuntowanym lewicowym malarzyną, malującym genitalia kotów na zielonym tle, czy może wróble uprawiające miłość francuską w przedszkolu...nie pamiętam. W każdym razie chodzi o to, że tamci ze swoimi buntami, demaskacjami i histeriami, się po prostu nie nadają. Całe zainteresowanie publiczności skupione jest na „naszych”. Trzeba je teraz przejąć, skanalizować i zorganizować sprzedaż na zasadach koszerne – trefne. Co oznacza, że po stronie koszernej, chcąc nie chcąc, znajdzie się Grzegorz Braun. Będzie to bardzo ciekawe widowisko, którego finału przewidzieć na razie nie można.

W mojej ocenie nie da się zorganizować rynku na zasadzie koszerne-trefne, jeśli dyrektorem wydawnictwa Czytelnik jest kto inny niż Borejsza, a szefem tajnej policji kto inny niż jego brat. To są niemożliwe rzeczy. Można próbować zachować pozory takiej sytuacji, kontentować się kradzieżą treści i absorbowaniem odkryć innych autorów, nie zaliczonych do sfery koszernej. Kontrolować całkowicie jednak rynku nie można. Stąd nie ma wyjścia, trzeba podawać w książkach te adresy bibliograficzne. Raz ukradną, bo coś zrozumieją, a raz nie. Poza tym, przypomnę, oni mają to ograniczenie, które każe im spłaszczać treść i układać ją w ciągi memów. Nie uwolnią się od tego, bo taki jest patent. Cała, że się tak górnolotnie wyrażę, wolność dotycząca formy, jest do naszej dyspozycji. Wszystko to, co było na standardowym wyposażeniu artysty awangardowego, lewicowego, burzącego porządek społeczny, zostało dziś porzucone, jak wyposażenie samuraja, który zorientował się, że przeleciał nad nim samolot. Nie jest już im potrzebne. Muszą teraz już tylko pielęgnować ten swój sukces, który – cbdo – polega na tym, że Braun jest u Jaruzelskiej.

Ja zaś mogę z całym spokojem wydać książkę o tym, że do pisarza Nienackiego przylatują diabły w milicyjnych mundurach. I nie muszę się z tego nikomu tłumaczyć. Dlaczego? Bo Borejsza nie jest dyrektorem Czytelnika, a Różański nie jest szefem SB. Wiarygodność zaś systemu, który funkcjonuje dziś polega na zachowaniu pozorów i przede wszystkim na tym, by od wymienionych luminarzy polskiej kultury odciąć się możliwie najwyraźniej. Licząc jednocześnie na to, że publiczność uwierzy w to, iż ich bezpośredni pogrobowcy, są sympatycznymi misiami, albo zatroskanymi o los ludzkości i kraju mędrcami. Tak się oczywiście stanie, ale – powtórzę – nie ma to znaczenia. Ludzie ci bowiem działają według metody następującej – uśmiechają się tajemniczo, wskazują palcem na wiszący na ścianie kaloryfer, mówią, że tam jest woda, a jak woda, to ten kaloryfer jest prawie jak ocean. To nieprawda. Ocean jest gdzie indziej. Nawet jeśli wokół tego kaloryfera z brudną wodą w środku, zorganizuje się pokaz filmu nakręconego według prozy Twardocha, to ocean i tak pozostanie tam gdzie jest. W znacznym od tych aranżacji oddaleniu.

Ktoś może oczywiście uznać, że moja dzisiejsza przemowa jest zbyt zagmatwana, zagadkowa, nieoczywista i tak naprawdę nie da się jej zrozumieć, a o tym, by stanąć po mojej stronie, to już całkiem nie ma mowy. Zrozumiem, ale nie zrezygnuję. Uważam bowiem, że to jedyna droga do sukcesu.



tagi: książki  prawica  internet  sukces  lewica  rynek treści  monika jaruzelska  wolność słowa  periodyki 

gabriel-maciejewski
18 października 2020 09:20
41     3022    20 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

JK @gabriel-maciejewski
18 października 2020 10:16

 Z ostatnim akapitem pana felietonu zgadzam się w zupełności za wyjątkiem konkluzji o tym, że nie ma mowy by stanąć po pana stronie i to mimo trudności, z mojej strony, z nadążaniem za pańskim tokiem rozumowania. Nie za bardzo się tym przejmuję, bo nie siędzę na bieżąco na rynku treści i książek. Pewnie dla tego, pana niektóre felietony są dla mnie dosyć hermetyczne. Ale książki - prima sort. Teraz zaczytuję się we wspomnieniach Młynarskiego.

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @gabriel-maciejewski
18 października 2020 10:31

https://www.youtube.com/watch?v=ToQ-ANjelPE

...bo wzrok już,bo wzrok już nie ten!

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
18 października 2020 10:45

Wygląda to na  manifest programowy.

zaloguj się by móc komentować

ApesCornelius @gabriel-maciejewski
18 października 2020 10:52

 W niedzielę warto przytoczyć słowa ewangelii z 2 listu Tymoteusza.

"Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie!"

https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1025&slowa=zdrowej%20nauki

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @gabriel-maciejewski
18 października 2020 10:55

< A tak – jak mawiał pan Kuklinowski do podwieszonego u powały pana Kmicica >... lecz Kmicic sobie poradził,bo miał wiernych ludzi i podwiesił Kuklinowskiego u powały boczki mu przypiekąjąc ,jeszcze dobitniej sumując :

- Cóż, panie Kuklinowski - rzekł - kto lepszy: Kmicic czy Kuklinowski?. Poznajże Kmicica! Ty chciałeś się z nim równać, do kompanii jego należeć, w paragon z nim wchodzić?... Ty rzezimieszku ! ty podłoto! Kuklinowski skurczył się, aż lina poczęła się z nim kołysać. Lecz wojny zatwardziły serce pana Andrzeja i nie było w nim litości,zwłaszcza dla zdrajców.

I tak trzymać! No bo kto był lepszy? plus dla pana...
 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @tworek 18 października 2020 11:17
18 października 2020 11:19

z tworek:

dzisiaj masz tu dyżur przedpołudniowy?

zaloguj się by móc komentować






gabriel-maciejewski @JK 18 października 2020 10:16
18 października 2020 11:23

Muszę coś znów o Feliksie Młynarskim napisać

zaloguj się by móc komentować

chlor @gabriel-maciejewski
18 października 2020 11:26

Tekst bardzo jasny i zrozumiały, żadnego zagmatwania nie widzę.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
18 października 2020 12:50

"to jedyna droga do sukcesu."

Daleko od kaloryfera i od ... grobu. Ów ocean w kaloryferze albowiem to nic innego jak beckettowski grób, pułapka na ofiary edukacji humanistycznej, rzekomo uniwersyteckiej.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
18 października 2020 13:10

Nie dalej bodaj, jak wczoraj wieczorem naszły mnie żydowskie myśli. Tak kręcę się wokół tych angielskich szatanów, a przecież nie oni jedni jednak. Starozakonni sami nie dali by rady ale wiedzieli, gdzie się wpiąć i komu dawać te swoje pieniądze.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
18 października 2020 13:57

Lewica ma kino i to jest jej przewaga. Nie mam na myśli naszej lewicy, bo tę stać tylko na okradanie budżetu. Polskie kino bez tego modus operandi nie istnieje.
Jakoś jest tak, że ludzie nie są odporni na te ruchome obrazki i łykają wszystkie absurdy tam, w tych holywoodzkich i netflixowych filmach, zawarte. Jak nasi zaczynają rozważać spektakularny sukces to myślą właśnie o jakimś takim lewicowym formacie, z amerykańską obsadą. Nonsens zupełny.
Z tymi filmami chodzi zapewne o łatwość dostępu i brak wysiłku. Siadamy, klikamy i mamy kontakt z najnowszą produkcją. Z książkami tak łatwo nie jest, zwłaszcza jak czyta się je wolno i uważnie.
Chodzi więc o zagospodarowanie naszego czasu i uwagi. Jeśli sami otwieramy się na papkę przygotowaną przez dystrybutorów z wolnego rynku treści zadekretowanych, po jakimś czasie biegamy w kółko jak chomik w tym swoim kołowrotku. Bo to działa jak powielacz.
Ja z tych treści nie pamiętam, po latach, nic wartościowego. W kółko to samo, do porzygania. Jakieś pojedyncze scenki, głównie z filmów. Z książek zostały mi jakieś wrażenia, trudne do określenia. Strzępy fabuł, jeśli opowiadały jakąś historię. Szkoda na to czasu, no ale system tak jej ustawiony, że przez lwią część swojego życia musimy się z tym stykać. Można śmiało powiedzieć, że zostaliśmy okradzeni z uwagi i czasu. Podsunięto nam jakieś trociny pod nos i daliśmy się zwieść. Przez naiwność, zaufanie dane na wyrost, brak wiedzy, itd. 
Można by powiedzieć, trudno, ale jednak mamy do czynienia z perfidią i celowym działaniem tych oszustów. I to jest nie do wybaczenia. Ta refleksja przychodzi do nas zbyt późno. Ale jeśli już dochodzimy do tego punktu, to odwrotu już nie ma. Zero tolerancji, zrozumienia, negocjacji, dialogu. Stamtąd zieje pustką i nie ma tam kompletnie nic. Skoro nie otwieramy się na te treści, mogą nas bombardować do usranej śmierci. Ani mnie to ziębi ani grzeje. Konstatuję, że pada.
Wczoraj wszedłem do Empiku w galerii przy dworcu autobusowym we Wrocławiu (to się jakoś wymyślnie nazywa, ale nie pamiętam jak), bo przez godzinę musiałem czekać na pociąg. Szukałem Rodoryskiego wystawionego na regałach i nie znalazłem. Celowo nie pytałem obsługi, bo liczyłem, że te książki gdzieś w końcu zobaczę, ale obszedłem cały sklep i nie zobaczyłem. Pochowane? Sprzedane? Ukryte? Dla wtajemniczonych? Zepchnięte w niebyt?

zaloguj się by móc komentować

JarekBeskidy @gabriel-maciejewski
18 października 2020 14:02

Brauna wczoraj zablokowano w TVP.info bo reklamował na wizji książkę: "fałszywa epidemia" i Klarenbach dał mu bana.

A filmu o Gietrzwałdzie jak było tak nie ma. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier 18 października 2020 12:50
18 października 2020 14:13

Dla jasności appendix do mojego komentarza - komentarz do Wot tiechnika:

"Kiedy kończy w tle słychać nadjeżdżające niemieckie motocykle. Dorociński siedzi bez koszuli nad mogiłą, choć jest zima i pali papierosa. Koniec."

Tu chodzi o coś więcej. To jest cienka aluzja poetycka do Becketta i Antoniego Libery, który pokazał i wykazał, jak najsłuszniej, że u Becketta chodzi o grób. Wszystkie jego sztuki i teksty zmierzają do grobu. W jednej z wczesnych bohater w końcu pakuje się do środka kanapy. Taka alegoria grobu. Wot tiechnika chudożestwiennaja. W sumie razem z Joycem, Beckett zapakował beltrystykę do grobu, tak że po nim możliwe było tylko zepsucie obyczajów pogrobowych, wampiry, strzygi, dybuki, Bonda etc. Czyli to co jest teraz. A w sumie chodziło o wykasowanie z propagandy wątków historyczno-kościelnych z wiadomych względów. Nadto Hollywood musiał więcej zarobić, obniżyć koszty pracy ... scenarzystów. 

zaloguj się by móc komentować

Vester @gabriel-maciejewski
18 października 2020 14:50

Co do sfilmowanej prozy Twardocha. Powiem tak: nadciąga serial na podstawie książki tego pana z jego udziałem jako dialogisty. I będzie to najbardziej antypolski i żydofilski obraz, jaki telewizor widział. Wcześniej nie czytałem jego książek, bo szkoda czasu, tylko czytałem o nich tu, na blogu, no ale teraz zobaczyłem to i owo na ekranie i jestem w szoku. Jeżeli filmy Agnieszki Holland porównamy poziomem wyrafinowania do GW, to serial Twardocha trzyma poziom SuperExpressu. Golizna, burdele, ćwiartowanie, przemoc, wulgaryzmy (tego miał dopilnować Twardoch jako dialogista??), zboczenia, makabreski - no i oczywiście antypolonizm (KAŻDY Polak w serialu ma jakąś patologię w głowie, wręcz jest grany celowo komicznie) i judofilizm (dla odmiany każda rola Żyda jest dramatyczna, grana na poważnie, dobrze). Każdy ONR-owiec to blond chłopak z błękitnymi oczami w brunatnym mundurku krzyczący w kółko 'bij Żyda'. I nic więcej - tam nie ma de facto żadnej fabuły. Chodzi jedynie o pokazanie, że Żyd jest albo biedny, albo okrutny, bo go Polak-socjopata do tego zmusza. 

Idzie nowe w TV, proszę państwa.

A co do oczu - czasem wystarczy, że odpoczną. Niech Pan zaczeka z okularami.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Vester 18 października 2020 14:50
18 października 2020 15:11

I będą to puszczać w kółko, jak kiedyś 4 pancernych....albo Kevina samego w domu. Co dalej? Aż się chce zapytać. Opera była, teraz serial, może Oscar? A jeśli Oscar, to zaraz, a potem to już chyba tylko lot w kosmos. Tylko czy Szczepan wytrzyma stan nieważkości

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
18 października 2020 15:11

Przeczytałem i zgodziłem sie z autorem notki, że, cytuję:

...moja dzisiejsza przemowa jest zbyt zagmatwana, zagadkowa, nieoczywista i tak naprawdę nie da się jej zrozumieć...

Kiedyś było jaśniej i prościej. 
Jak napisał Grzegorz Kucharczyk w swojej książce "CHRYSTOFOBIA czyli 500 LAT NIENAWIŚCI DO JEZUSA I KOŚCIOŁA", cytuję:

jak twierdził Saint Just,  ,,nie ma wolności dla wrogów wolności”, ci, co nie organizowali, swojego życia według dekad oraz powstrzymywali się od pracy w niedzielę, kończyli w więzieniu i niejednokrotnie na szafocie. Iluż bezimiennych męczenników ma świętowanie niedzieli!

i następny cytat:

Nie chcesz być wolny? Więc giń!

Cytat ostatni dotyczy Wandei. Dopowiem jeszcze, że chodzi o "wolność" od Boga.
 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Magazynier 18 października 2020 14:13
18 października 2020 15:11

Ale wszyscy zmierzamy do grobu, nawet Lejb Fogelman kiedyś umrze, choć pewnie w to nie wierzy

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @JarekBeskidy 18 października 2020 14:02
18 października 2020 15:12

Po co, epidemia ważniejsza. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 18 października 2020 13:57
18 października 2020 15:13

Ta przewaga jest pozorna. Lewica jest jak porgografia, w pewnym momencie przestaje być ciekawa. Im większe zaś przejaskrawienia tym gorzej. Kończy się zaś cała rzecz zawsze w jeden sposób - wszystkie dziwki idą do klasztoru i domagają się tam zrozumienia

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @cbrengland 18 października 2020 13:10
18 października 2020 15:14

Ja mam ciągle żydowskie myśli

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @gabriel-maciejewski 18 października 2020 15:11
18 października 2020 15:37

Ależ skąd! Grób to tylko przystanek. Zaś dla Becketta i autorów Obławy i Czarnej wołgi to koniec, cel i koniec, nic innego się nie liczy, dlatego Dorocińskiemu nie chce się nawet palnąć sobie w łeb. Wykopał grób dla siebie. Dlatego słusznie zakończyłeś streszczenie Obławy tym słowem: Koniec.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier 18 października 2020 15:37
18 października 2020 15:41

Koniec czyli unieważnienie prawdy w tym historycznej. To jest cel edukacji humanistycznej/jumanistycznej.

Jaki piękny rym.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @otworek 18 października 2020 16:40
18 października 2020 16:57

Доходяга, отвали отсюда

zaloguj się by móc komentować

tadman @gabriel-maciejewski
18 października 2020 18:24

Kolega miał  dwie maksymy, pierwszą, że nie należy chodzić do dentysty, bo oni specjalnie zarażają próchnicą i paradentozą, drugą, że zapoczątkowanie noszenia okularów rozleniwia wzrok i stosowne mięśnie, więc dioptrie lecą jak szalone.

zaloguj się by móc komentować

klon @umami 18 października 2020 13:57
18 października 2020 18:42

"Z tymi filmami chodzi zapewne o łatwość dostępu i brak wysiłku. Siadamy, klikamy i mamy kontakt z najnowszą produkcją. Z książkami tak łatwo nie jest, zwłaszcza jak czyta się je wolno i uważnie."

Sądzę, że przewaga filmu nad książką opiera się na atawistycznych cechach natury człowieka. Zagrożenie dla życia widoczne jest tzw. "gołym okiem", jako obraz, mem. W czasach bardzo zaprzeszłych, nikt nie czytał tekstu o niebezpieczeństwie ze strony tygrysa szablozębnego, gdy go spotakł na swej drodze. Wystarczył "obraz" żywego tygrysa i człek gnał niczym gazela.
Mem wygrywa z tekstem szybkością dotarcia do emocji odbiorcy.

zaloguj się by móc komentować

chlor @tadman 18 października 2020 18:24
18 października 2020 19:33

To drugie, to prawda. Częściowa, bo dotyczy młodych u których jeszcze działa akomodacja. U starych zanika zdolnosć dopasowywania się wzroku do odległości i ustala się tylko jedna, najczęściej używana odległość ostrego widzenia. Zależnie od trybu życia człowiek staje się dalekowidzem (gdy mało pisze i czyta, jest zawodowym kierowcą, policjantem, leśnikiem, rolnikiem, pilotem), albo krótkowidzem w większości przypadków. Wówczas może spokojnie nosić okulary, bo nic mu nie pogorszą. Początkowo jedną parę, później kilka (do samochodu, do telewizora, do jedzenia, do ostrzenia wiertła).

zaloguj się by móc komentować

JarekBeskidy @gabriel-maciejewski
18 października 2020 21:21

Żulczyk też ostatnio błysnął:

- „Kościoły se zamknij, pajacu, gdzie w najlepsze trwa superspreading wśród seniorów, a nie siłownie i baseny” – napisał Żulczyk do premiera na Facebooku.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Vester 18 października 2020 14:50
18 października 2020 21:35

Chyba nie idzie nowe, bo schemat jest dość ograny z czasów, gdy "tylko świnie siedziały w kinie". Czasów okupacji, znaczy.

Gabriel, jak zwykle, miał nosa co do tych wszystkich Tvardoochów...

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @JarekBeskidy 18 października 2020 21:21
18 października 2020 21:47

Taż to nie żulczyk,ale już żul pełną gębą!

zaloguj się by móc komentować

Andrzej4 @gabriel-maciejewski
18 października 2020 23:41

Po stronie aktywów (nawiązując do Szymona, czyli Stalagmita) – możliwość wydania książki (a nawet dwóch książek), z którymi przez lata chodził by po wydawnictwach (gdyby je bez perspektywy wydania w ogóle napisał).

Po stronie pasywów: - focha faceta, który nic nie rozumie. Nie rozumie, że bez wydawcy, a do tego wydawcy inwestującego w autora, go nie ma. Nie istnieje. Pisze co najwyżej do szuflady.

Nie rozumiem tych żali za brakiem Szymona/Stalagmita. Nie wykorzystał żadnej szansy na Konferencjach, przynudzał, nie wyjaśniał mechanizmów. Miał kredyt i go zmarnował, a na dodatek nie spłacił.

Gospodarz kolejny raz nawiązuje do tej postaci, a Komentatorzy udają, że było super, Stalagmit był OK, teksty były nadzwyczajne.

I co z tego. Niech napisze na swoim blogu. Niech sam wyda książkę. Wyda? Napisze? Nie wyda i nie napisze.

zaloguj się by móc komentować

molier @gabriel-maciejewski
19 października 2020 08:34

Nielojalność jest u mnie notowana najniżej. Dlatego uważam, że żale za Stalagmitem są tu nie na miejscu. Bardzo nieelegancko, żeby nie rzec prostacko się oddalił stąd, mając w pogardzie nie tylko właściciela tego bloga, ale także użytkowników. Dlatego uważam, że nie ma tu miejsca dla takich zachowań i ani trochę nie żałuję, że taka osoba zabrała swoje zabawki i poszła pokazując swoje prawdziwe oblicze.

zaloguj się by móc komentować


Paris @Andrzej4 18 października 2020 23:41
19 października 2020 10:41

Ma  Pan...

...  duzo  racji  w  tym  co  Pan  napisal  !!!

Jako  komentatorka  niczego  nie  udaje  ani  w  stosunku  do  Gospodarza  ani  do  Pana  Stalagmita...  fakt,  ze  wyszlo  bardzo  nie  ladnie.  Wiem,  ze  realia  zycia,  naszej  egzystencji,  tzw.  prosperity  sa  dzisiaj  extremalnie  trudne  i  to  wlasnie  w  mojej  ocenie  "tlumaczy"  to  co  wlasnie  mialo  miejsce...  i  nasze  wybory  tez  sa  bardzo  trudne  i  czesto  malo  lojalne,  ale  kogo  Pan  Bog  kocha  temu  rzuca  klody  pod  nogi.  Pan  Stalagmit  jest  jeszcze  czlowiekiem  relatywnie  mlodym,  zaczynajacym  wlasciwie  dopiero  swoja  droge  zyciowa...

...  ufam,  ze  sie  zreflektuje,  bo  Coryllus  bardzo  podal  Mu  reke,  co  dzis  w  zaden  sposob  nie  jest  takie  oczywiste  ani  zagwarantowane,  ze  inni  zrobia  to  samo  -  stety,  ale  tego  nie  zrobia  i  to  jest  wiecej  niz  pewne...  pozostaje  tylko  konsekwentna,  mozolna  praca  i  nadzieja,  ze  bedzie  "sukces",  ale  to  dopiero  bedzie  mozna  stwierdzic  po  wielu  latach  mordegi,  a  moze  i  nie...

...  naprawde,  licze,  ze  Pan  Stalagmit  wroci,  bo  brakuje  Go...  tego  zycze  obydwu  Panom  i  sobie,  zeby  bylo  jak  bylo,  a  nawet  lepiej...  zeby  Pan  Stalagmit  nie  "zmarnowal  sie"  nam  jak  pan  Braun...  bo  tu  wsrod  nas  jest  miejsce  dla  Niego,  Jego  planow  i  marzen.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @Paris 19 października 2020 10:41
19 października 2020 10:56

A wiesz Paris, że Grzegorz Braun może wróci pierwszy? Coryllus z rękawa moze napisać scenariusz filmu, który on wyreżyseruje. Czasy są dynamiczne. A Grzegorz Braun wbrew pozorom, to taki sam wulkan, jak Coryllus ☺

zaloguj się by móc komentować

Paris @cbrengland 19 października 2020 10:56
19 października 2020 11:25

Byc  moze...

...  zdecydowanie  lepiej  by  wyszedl  na  wspolpracy  z  Coryllus'em  -  robiac  swoje,  czyli  rezyserie  filmow  -  niz  odstawiajac  ten  PONIZAJACY  CYRK  z  cala  reszta  tego  warcholstwa  konfederacyjnego...  tym  samym  uwierzytelniajac  te  cala,  podla  bande  miernot  i  drobnych  cFaniaczkUF  !!!

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować