O elitach, łżeelitach i głupim Dostojewskim
Dawno, dawno temu napisałem tekst pod tytułem „Dostojewski jest głupi”. Było to w czasach kiedy podobne hasła nie mieściły się jeszcze w głowie nikomu, a niejednego studenta czy wykładowcę filologii polskiej i rosyjskiej mogłyby przyprawić o zawał.
Wczoraj wziąłem jeszcze raz do ręki tę książkę o Żuławskim i przypomniał mi się tamten tekst, pomyślałem też, że ten Żuławski jest jeszcze głupszy niż Dostojewski. Oni wszyscy są tacy. Ktoś im kazał ekranizować tego całego Dostojewskiego, że niby jest to korona stworzenia i pisarz tak doskonały, jak żaden inny. Na dodatek jako dzieło najważniejsze podsunął im ten ktoś „Biesy”, oni zaś zabierając się za swoje interpretacje tej książki nie zauważyli, że bies w tym tekście to nie Mikołaj Stawrogin bynajmniej, tak przez nich ukochany, piękny i posępny młodzian, ale Piotr Wierchowieński. To jest proste, jasne, klarowne i czytelne. Tak się jednak składa, że w całej obszernej literaturze i produkcji filmowej polskiej dotyczącej Biesów o młodym Wierchowieńskim nie znajdziecie słowa, nie pokazali go też w żadnym filmie, a jeśli już to gdzieś z tyłu. Plan pierwszy bowiem zajmuje Stawrogin. Uwikłana ofiara, która gwałci dzieci, a potem się wiesza. Myślę, że owa szczególna interpretacja Biesów w Polsce związana jest z tym, że oni wszyscy chcieliby być Stawroginami. Żuławski na pewno, on się nawet fotografował w takich pozach, że nie może być co do tego żadnych wątpliwości. Nie wiem jak Wajda, ale z tego co o nim gadano, wnosić można, że do stania się Stawroginem zabrakło mu jedynie stryczka.
I teraz sami zobaczcie, na podstawie fałszywej książki, zinterpretowanej źle i wbrew zamysłom autora, buduje się cały, piętrowy kosmos znaczeń, do którego równać mają aspirujący intelektualiści z Warszawy. Przecież to jest horror. To jest sedno tego, co nazywa się czasem publicznie łżeelitami. No dobrze, a jak jest z elitami, bo skoro są łże, to muszą być i te właściwe. Czy one są tam gdzie chce je widzieć Jarosław Kaczyński? Wszystko wskazuje na to, że jednak nie. Maciej Pawlicki jest taką samą łżeelitą jak Żuławski, i nie ma przy tym znaczenia iloma krzyżykami i różańcami się obwiesi. Nie są elitą także aktorzy, którzy – tak się przyjęło te sprawy rozumieć powszechnie – mają być reprezentantami elit. Ewa Dałkowska na przykład, podpora widowisk patriotycznych, gwiazda filmu „Smoleńsk” wystąpiła w filmie Body- Ciało i latała tam całkiem goła po kuchni, wykonując różne dziwne ruchy, podczas gdy Gajos, całkiem bez gaci czekał na nią w łóżku z głupim uśmiechem. Lech Łotocki, który zagrał w filmie „Smoleńsk” samego prezydenta Kaczyńskiego, będzie teraz grał w sztuce reżyserowanej przez Grzegorza Jarzynę na podstawie tekstu Masłowskiej. Tekst ten nosi tytuł „Między nami dobrze jest”. Występowała tam między innymi Danuta Szaflarska, która grała staruszeczkę na wózku, zmarła jednak. I teraz tę samą staruszeczkę grał będzie Lech Łotocki.
Ja wiem, że to są tylko aktorzy, ale tymi aktorami tłumaczy się tak zwanym prostym ludziom różnicę pomiędzy elią, a łżeelitą. Warto także przypomnieć, że Lecha Kaczyńskiego nie zagrał Marian Opania, albowiem obawiał się o ostracyzmu środowiska. Jak widzimy, w przypadku pana Łotockiego, o żadnym ostracyzmie mowy nie ma, bo to są wszystko ludzie z jednej bajki, którzy dzielą się na podgrupy po to jedynie, żeby odegrać przed nami jakieś przedstawienie. Ono się nie odbywa na deskach teatru, ale na łamach gazet i w portalach internetowych, nie zmienia to jednak niczego w charakterze tego widowiska. Ono jest od początku do końca ustawione.
Czym więc w istocie różni się ta mityczna elita od łżeelity? Otóż elita, ma tyle spraw do załatwienia na zewnątrz i tak szeroko zakrojone plany związane z promocją siebie, swojej rodziny oraz pomnożeniem majątku, że mniej znaczących niż ona może traktować wyłącznie instrumentalnie. Powoduje to natychmiastową selekcję tychże mniej znaczących istot, z których – dla potrzeb elity – wyłuskuje się wyłącznie najlepszych i najbardziej przydatnych. Kariery niektórych carskich generałów i feldmarszałków są dowodem na istnienie tego mechanizmu – Suworow, Paskiewicz – dwa pierwsze z brzegu przykłady. Owo poszukiwanie najlepszych, którzy pozwoliliby elicie być rzeczywiście elitą, wymusza natychmiast charakter systemu kształcenia, który musi być celowy i podporządkowany zadaniom jakie elita przed sobą stawia. System taki daje szansę najlepszym. Ci najlepsi zaś, jeśli już dostaną swoją szansę, od razu stają się wyróżnieni, od razu dostają pieniądze i od razu ich znaczenie wzrasta.
Co z łżeelitą w takim razie? Czy ona jest. Łżeelita to naśladownictwo, łże elita zamiast misji proponuje ludziom, by się w nieskończoność kształcili, bez możliwości osiągnięcia czegokolwiek po skończeniu tej edukacji. To jest ważny moment, bo łżeelita powołana została do nadzoru edukacji mas, edukacji, która prowadzi do nikąd i żadnego innego prócz zatrudnieniem dla łżeelity celu nie ma. I to dobrze widać po tych Żuławskich, Wajdach, po pisarzach polskich powojennych, tworzących w kraju, a także po wykładowcach akademickich. Łżeelita to są wychowawcy w domu poprawczym, w który zamieniono cały kraj. Łżeelita to elita socjalistyczna po prostu, elita, która nie może aspirować do szlachty, albowiem jej wyniesienie związane jest z likwidacją tej szlachty. Musi więc misję prawdziwą i prawdziwe zamiary elit zamienić na coś innego. Na misje w kulturze i edukacji, jak najszerzej rozumianą, jak w wierszu Broniewskiego – szeroka, szeroka jest ziemia, gdy myślą ogarnąć ją lotną…..O ową myśl lotną chodzi. Jej depozytariuszem mieni się łżeelita. Wszyscy jednak wiemy, że myśl lotna do niczego się nie przydaje jeśli nie ma przełożenia na praktyczne cele dostępne w różnych zakresach każdemu człowiekowi. Tego zaś postulatu nasza łżeelita nie zamierza spełniać. Możemy o tym zapomnieć. Możemy tylko słuchać i uczyć się w nieskończoność, mając cały czas poczucie, że daleko nam do wyśrubowanych norm narzuconych przez łżeelitę. Jak to mawiał Kłopotowski – uczmy się od Żydów, Niemców, Anglików i kogo tam jeszcze...uczmy się, tylko po co?
A oto najnowsze nagranie „u Michała” w księgarni Foto-Mag, tym razem:
O wydawniczych nowościach i kolejnych tomach baśni „Socjalizm i Śmierć”:
https://www.youtube.com/watch?v=D_pzN2U-hsA
poprzednie nagrania:
O kwartalniku Szkoła Nawigatorów o protestantyzmie:
https://www.youtube.com/watch?v=mPtOH0VMOq0
O filmie Grzegorza Brauna „Luter i rewolucja protestancka”:
https://www.youtube.com/watch?v=69RcKACAUZI
O książce Hanny Koschenbahr-Łyskowskiej „Zielone rękawiczki”:
https://www.youtube.com/watch?v=PBIz5asguCA
O Bibliotece Historii Gospodarczej Polski:
https://www.youtube.com/watch?v=8xpy8i8nV6U
Teraz uwaga – za chwilę zabraknie książek Śmiertelne niebezpieczeństwa rewolucji rosyjskiej i Handel wołami w Polsce. Jeśli ktoś zamówił te książki dawniej i jeszcze zwleka z wpłatą, niech potem nie zgłasza się z pretensjami, że nie ma dla niego książek.
I jeszcze jedno – 5 kwietnia mam wykład we Wrocławiu, przy Ołbińskiej 1, u karmelitów. 6 kwietnia w tym samym miejscu odbędzie się wieczór autorski. Na wykład osoby z miasta wchodzą za okazaniem biletu, który kupuje się u ojca Antoniego Rachmajdy
tagi: kaczyński elity łżeelity dostojewski żuławski wajda dałkowska łotocki
![]() |
gabriel-maciejewski |
20 marca 2018 09:36 |
Komentarze:
![]() |
Grzeralts @gabriel-maciejewski |
20 marca 2018 10:58 |
To dobre kryterium rozróżniania elit rzeczywistych i fikcyjnych. Ciekawe, czy starczy nam czasu, żeby jakoś się sformowały te prawdziwe. Albo to, albo import.
![]() |
qwerty @gabriel-maciejewski |
20 marca 2018 11:02 |
5.0 nie wymaga komentarza
![]() |
qwerty @Grzeralts 20 marca 2018 10:58 |
20 marca 2018 11:08 |
a w jakich środowiskach te wyczekiwane prawdziwe elity mają się sformować? w Polskiej Fundacji Narodowej? w kółkach wyznawców mabeny? a my w roli widzów co to czekają że na scenie lub scenach reżyser i/lub producent coś z importu lub z wewnętrznej produkcji wstawią i za bilety drogo nie policzą?
![]() |
Grzeralts @qwerty 20 marca 2018 11:08 |
20 marca 2018 11:17 |
W tle tego wszystkiego. One w zasadzie już istnieją, tylko nikomu nie są potrzebne. Jeśli bedziemy mieli szczęście, i jakieś 50lat spokoju (wiem, wiem) to sama demografia załatwi sprawę.
![]() |
chlor @Grzeralts 20 marca 2018 11:17 |
20 marca 2018 11:54 |
Elitarność nie używana - zanika.
![]() |
qwerty @Grzeralts 20 marca 2018 11:17 |
20 marca 2018 12:37 |
sama demografia nie załatwi sprawy, wymagana jest środowiskowa praca i wsparcie do epatowania jakością oraz wartościami no i prozaicznie: marketing, przejmowanie instytucji, stanowienie prawa, ....
![]() |
eska @gabriel-maciejewski |
20 marca 2018 12:53 |
A ja się nie zgadzam.
Łżeelita to była banda narzucona siłą za PRL, za tym wszystkim stały lata mordów i tu nie ma sporu - ale dziś, po trzydziestu latach? To prawda, że następcy tamtych łże elit mają poteżne wsparcia, ale na litość - druga strona nie jest bezbronna ani pozbawiona całkiem pieniędzy, a kogo promuje? Komu granty dają panowie wicepremierzy od kultury i nauki? Jaki jest poziom tej, pożal się Panie Boże, sztuki prawicowej?
Nie oszukujmy się, nie żyjemy już od paru lat w niewoli. Każdy ma takie elity, na jakie zasługuje - i tyle.
![]() |
adamo21 @gabriel-maciejewski |
20 marca 2018 13:01 |
If you don't use it, you lose it.
![]() |
Grzeralts @qwerty 20 marca 2018 12:37 |
20 marca 2018 15:34 |
Jakość i prawda wygrywają same, wystarczy im nie przeszkadzać.
![]() |
Grzeralts @eska 20 marca 2018 12:53 |
20 marca 2018 15:49 |
A skąd niby ta druga strona się wzięła? Polskie elity są postkomunistyczne niezależnie od poglądów.
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
20 marca 2018 17:33 |
"Łżeelita to naśladownictwo, łże elita zamiast misji proponuje ludziom, by się w nieskończoność kształcili, bez możliwości osiągnięcia czegokolwiek po skończeniu tej edukacji. To jest ważny moment, bo łżeelita powołana została do nadzoru edukacji mas, edukacji, która prowadzi do nikąd i żadnego innego prócz zatrudnieniem dla łżeelity celu nie ma. I to dobrze widać po tych Żuławskich, Wajdach, po pisarzach polskich powojennych, tworzących w kraju, a także po wykładowcach akademickich. Łżeelita to są wychowawcy w domu poprawczym, w który zamieniono cały kraj. Łżeelita to elita socjalistyczna po prostu, elita, która nie może aspirować do szlachty, albowiem jej wyniesienie związane jest z likwidacją tej szlachty. Musi więc misję prawdziwą i prawdziwe zamiary elit zamienić na coś innego. Na misje w kulturze i edukacji, jak najszerzej rozumianą, jak w wierszu Broniewskiego – szeroka, szeroka jest ziemia, gdy myślą ogarnąć ją lotną…..O ową myśl lotną chodzi. Jej depozytariuszem mieni się łżeelita. Wszyscy jednak wiemy, że myśl lotna do niczego się nie przydaje jeśli nie ma przełożenia na praktyczne cele dostępne w różnych zakresach każdemu człowiekowi. Tego zaś postulatu nasza łżeelita nie zamierza spełniać. Możemy o tym zapomnieć. Możemy tylko słuchać i uczyć się w nieskończoność, mając cały czas poczucie, że daleko nam do wyśrubowanych norm narzuconych przez łżeelitę. Jak to mawiał Kłopotowski – uczmy się od Żydów, Niemców, Anglików i kogo tam jeszcze...uczmy się, tylko po co?"
Idealna definicja.
Dzisiejsza notka w połączeniu z wczorajszą daje dokładny opis tego zła.
Mogę tylko dodać, że jedną z metod formatowania umysłów stosowaną przez akademików i nauczycieli należących lub aspirujących do łżeelit(lub dla nich pracujących) jest zniechęcanie do wszystkiego co ciekawe, oni potrafią obrzydzić nawet najciekawsze zagadnienie czy temat.
![]() |
Kuldahrus @Grzeralts 20 marca 2018 15:49 |
20 marca 2018 17:36 |
To samo chciałem napisać, może tylko z taką uwagą, że o elicie nie ma mowy, chyba że w cudzysłowiu. Prawica? Jaka prawica?
![]() |
Grzeralts @Kuldahrus 20 marca 2018 17:36 |
20 marca 2018 17:45 |
Jest to jakaś tam elita, aczkolwiek pokraczna. Innej nie ma. Prawicy, oczywiście też nie ma.
![]() |
eska @Grzeralts 20 marca 2018 15:49 |
20 marca 2018 18:29 |
Fakt, niestety...