O czarodziejskich właściwościach czarnego melonika
Jednym z najbardziej znienawidzonych przez mnie filmów oglądanych w dzieciństwie był czesko-niemiecki serial zatytułowany Pan Tau. Losy tego serialu nie są mi znane, ale wiem, że były one z jakichś przyczyn burzliwe, być może chodziło o budżety, a być może o coś innego, nie wiem. Nie jest to też dziś dla nas istotne. Pan Tau to była produkcja przeznaczona dla istot całkowicie różnych ode mnie i moich kolegów, był to serial dla dzieci dobrze ułożonych, mających wyobraźnię, a także lubiących poukładane życie. Ktoś może powiedzieć, że to w ogóle nie był serial dla dzieci tylko dla dorosłych i to pewnie będzie prawda. Był to serial dla ludzi wychowanych w miastach cesarstwa Austro-Węgierskiego, którzy przeżyli dwie wojny i Hitlera, a potem musieli egzystować w komunizmie, wspominając dawne życie i dawne czasy. Aktor grający Pana Tau również urodził się w nieboszczce Austrii i nazywał się Otto Szimanek. Dziś już nikt go nie pamięta. Ja oglądałem go z narastającym wstrętem, ale nie było akurat nic innego. Nie puścili ani Klossa, ani Czterech pancernych, tylko właśnie Pana Tau. Dopiero kiedy oglądałem ostatni odcinek złapałem się na tym, że lubię Pana Tau, a stało się to przez bardzo dobrze pomyślaną pointę tego serialu. Pan Tau był jak wiadomo czarodziejem. Chodził zawsze elegancko i niemodnie ubrany i uśmiechał się przepraszająco, był zaprzeczeniem tego wszystkiego z czym chcieliśmy się utożsamiać my – dzieci. Czarował zaś w sposób charakterystyczny, wykonywał gest dłonią wokół swojego melonika, a potem pukał weń od góry i sprawy od razu przybierały inny obrót, wszystko czego wcześniej brakowało materializowało się natychmiast, dzieci były wesołe, dorośli lekko zakłopotani, a pan Tau promiennie uśmiechnięty. Co się stało na końcu? Zapewne się już domyślacie. Ludziom, którzy mieli styczność z Panem Tau wydawało się, że czary pochodzą z melonika i kiedy oni sami wcisną go sobie na głowę wyczarują dla siebie lepsze życie, ładniejszą żonę, albo milion dolarów. Na lotnisku, nie pamiętam dlaczego tam, dochodzi do gorszących scen, tłum zrywa melonik z głowy pana Tau i walcząc o niego rozrywa na strzępy. Pan Tau zaś, widząc to, odchodzi smutny, z gołą głową po to, by już nigdy nie powrócić. Ja się nie za bardzo wzruszałem w dzieciństwie, a nawet z premedytacją unikałem tych produkcji, które dewastowały emocje dzieci. Wyczuwałem je na kilometr. Pan Tau jednak uśpił moją czujność i musiałem wysiedzieć na tym do końca. Pamiętam tę scenę do dziś. I smutnego faceta z parasolką, w spodniach w prążki, który odchodzi w dal, podczas gdy wściekły tłum walczy o jego rzekomo czarodziejski kapelusz.
Po co ja to wszystko piszę? Otóż po to, byśmy się dziś tutaj zastanowili nad mechaniką złudzeń. Mam tu na myśli złudzenia dotyczące sławy, powodzenia, promocji także oraz ogólnie pojętego lansu. Zacznę jednak od czegoś innego, od filmu „Kler” mianowicie. Otóż kolega Juliusz uświadomił mi niedawno o kim jest ten film. Opowiada on mianowicie o agentach KGB zainstalowanych w Kościele Katolickim. Oni wszyscy zachowują się jak agenci, a nie jak normalni księża, mają ten charakterystyczny wojskowy sznyt, klną kiedy są sami i nie mają złudzeń co do swojej misji. To są po prostu wtyki i przez takie ich ukazanie Smarzowski właśnie dokonał rzeczy niezwykłej – zdemaskował agenturę. Zrobił to co prawda mimowolnie i dlatego nie można mu przypiąć orderu, ale jednak zrobił. Ktoś może się zdziwić, że ja łączę tak lekko stary czeski serial z nową polską produkcją o przeniewierstwach księży. Czynię to albowiem po konstatacji Juliusza pomyślałem sobie, że pomiędzy, niedawno przecież wcale autentycznym światem Pana Tau, a moim całkiem realnym życiem znajdowała się gruba warstwa agentów, rozmaitych proweniencji, którzy swoim nachalnym sposobem bycia, wchodzącym w skład ich misji, przebudowywali dziecięcą i dorosłą wrażliwość. I uczynili to tak skutecznie, że dziś ludzie widząc ich w filmie są święcie przekonani, że tak właśnie zachowują się księża. To nieprawda, oni się zachowują całkiem inaczej. Być może niektórzy mają w sobie coś z oficera-chama, ale większość nie ma w sobie takich cech. I kiedy tak myślałem o tym czeskim serialu, o meloniku, który wcale nie był przecież czarodziejski, bo czarodziejem jest zawsze człowiek, a nie rzecz, zacząłem sobie przypominać nazwiska. Nazwiska ludzi, którzy kokietując dzieci swoim przyjacielskim sposobem bycia, potrafili nagle, ni z tego ni z owego wydrzeć na nie zupełnie jak ten chamski biskup grany przez Gajosa. W większości są to nazwiska nauczycieli, a konkretnie nauczycielek. Faceci, jeśli idzie o moje osobiste doświadczenia, byli jednak delikatniejsi i pewnie też mieli mniej cierpliwości i mniejszą chęć do serwowania dzieciom różnych udręk. Z kobietami było gorzej, ale rozumiem, że każdy ma swoje indywidualne doświadczenia ze tajnym współpracownikami służb. Ja mam akurat takie. Nie wymienię ani nazwisk ani przedmiotów, bo znowu zrobi się afera. Chodzi mi tylko o ten charakterystyczny sznyt w zachowaniu – o pozyskanie zaufania, a następnie jego zdruzgotanie i zastąpienie tak zwanym stosunkiem służbowym. Pamiętam pewne sytuacje jak dziś i doskonale rozumiem ludzi, którzy lubili sobie popatrzeć jak czaruje Pan Tau, choć dzieciom mógł się on wydawać trochę nudny, a trochę niedzisiejszy i śmieszny. Terroryści w życiu codziennym zawsze traktowani byli jako coś normalnego i mało zaskakującego i każdy utrzymywał, że to po prostu taki charakter. Zajawka filmu Smarzowskiego uświadamia nam jednak coś innego, to mianowicie, że nasza rzeczywistość kształtowana był na różnych poziomach, przez ludzi wchodzących w skład organizacji groźnych i poważnych. Życie nasze zaś było bardzo dalekie od tego co nazywamy wolnością. Być może nadal takie jest, ale my o tym nie wiemy, nie mamy żadnej sensownej obrony przed brutalnością ludzi, których pokazuje nam Smarzowski. Wszystko przez to, że wierzymy iż czary są w meloniku, a nie w nas.
Wracajmy do lansu. Nie macie wrażenia, że wielu ludzi próbujących zająć miejsce w naszej wyobraźni, albo zagospodarować nasze emocje opowiadając o tak zwanych sprawach ważnych i istotnych, to agenci usiłujący wcisnąć sobie na łeb ten czarny melonik? Ja mam. Ktoś powie, że ja czynię to samo. Otóż nie. Ja nie mam melonika i nawet nie próbuję go szukać. Ja się pożegnałem z Panem Tau dawno temu, patrząc jak odchodzi on w siną dal. A czary które tu uprawiam zasadzają się nie ma moich osobistych walorach, ale na tym, że otwieram przestrzeń do dyskusji i aranżuję sytuacje, na które poza mną nie porwałby się nikt. Dlaczego by się nie porwał? Bo tego, nie ma ku..wa w instrukcji, a jak czegoś nie ma ku..wa w instrukcji, to tego nie ma ku..wa w ogóle…! Kapejszyn!
No więc jest. Przysięgam Wam, że wszystko jest i można zrobić rzeczy czarodziejskie bez melonika. Jedziemy jutro z prof. Grzegorzem Kucharczykiem i z Michałem w miejsce naprawdę niezwykłe – do zamku Karpniki. Będziemy tam nagrywać pierwszy czarodziejski program w naszej przemysłowej telewizji. Ma być załamanie pogody. Trzymajcie za nas kciuki. Obiecuję, że w czasie nagrania nikt nie założy na głowę czarnego melonika.
Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl gdzie dziś pojawi się nagranie z Toyahem, który opowiada o swoich książkach. On też nie ma melonika.
tagi: kultura seriale wolność filmy agentura czary
![]() |
gabriel-maciejewski |
21 września 2018 09:28 |
Komentarze:
![]() |
bolek @gabriel-maciejewski |
21 września 2018 09:51 |
"Opowiada on mianowicie o agentach KGB zainstalowanych w Kościele Katolickim."
Ja to mówię od dawna wszystkim, którzy podniecają się newsami nt tych wszystkich "patologii" w KK :) Generalnie kończy się to kiwaniem głową z politowaniem :) "Agenci to są w wywiadzie!"
PS
Popraw tego linka na końcu bo przyjdzie jakiś "fan" co jeszcze nie ma PGR w ulubionych, kliknie i się wk..wi ;-)
![]() |
Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski |
21 września 2018 10:02 |
Czary są w ludziach oczywiście. Nie w telewizorze. Zawsze czytałam na głos i dziecku i potem wnukom. Można głosem wiele wyczarować :)
.
![]() |
pink-panther @Ant 21 września 2018 10:16 |
21 września 2018 10:24 |
Dobre. W sensie artystycznym i w sile uderzenia:))) Jak dla mnie, bomba.
![]() |
Maryla-Sztajer @Ant 21 września 2018 10:16 |
21 września 2018 10:28 |
Pomysłowe :)
.
![]() |
krzysztof-osiejuk @Ant 21 września 2018 10:16 |
21 września 2018 10:30 |
Znakomite. Naprawdę znakomite.
![]() |
bolek @Ant 21 września 2018 10:16 |
21 września 2018 10:33 |
Kapitalne!
To jest chyba jedyna droga na "walkę" z tym badziewiem. Można jeszcze to kolokwialnie "olać", ale jak czytam o tych rozhisteryzowanych desperatach, oglądających na stojaka najnowszego "smarzola" w Gdyni to wątpię.
Tu jednak trzeba chyba stosować zasadę majstra Kobuszewskiego:
"Chamstwu w życiu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom" :)
![]() |
pink-panther @gabriel-maciejewski |
21 września 2018 10:37 |
Dawno temu, jeszcze w stanie wojennym odbyliśmy sympatyczną pogawętkę z emerytowanym Rektorem Seminarium Duchownego w pewnej historycznej Diecezji. Opowiadał o swoich doświadczeniach z wyszukiwaniem i eliminowaniem "kretów z UB" w seminarium. Oczywiście system inwigilacji plus "wnioski z luźnych rozmów" ale też nadzór nad życiem poza seminarium. Podobno rzadko uchował się jakiś do trzeciego roku studiów. Ale jeden dociągnął do czwartego. Zgubił go zupełny przypadek. Ale może "przypadku" nie było. "Kleryk" był z Mazur, ze wsi. Uchodził za dobrego syna, który regularnie wyjeżdżał do matuli, bo "tęsknił". No a tymczasem w lecie klerycy pojechali na rajd rowerowy na Mazury i jednego dnia wyszło im z mapy, że wieś, w którym mieszka matka tak dobrego syna jest o rzut beretem. To bez uprzedenia pojechali z grzecznymi ukłonami. Matula przyjęła ich czym chata bogata ale kiedy zaczęli się rozwodzić nad tym, że syn taki dobry, bo przyjeżdża co najmniej raz w miesiącu i to tak daleko, ze zdziwieniem powiedziała, że przyjeżdża raz na pół roku, nie częściej. Więc oczywiście po powrocie złożyli meldunek a władze seminarium "roztoczyły przyjazny nadzór". Okazało się, że UB miało specjalny hotel dla takich "kleryków", w którym było wszystko, co jest potrzebne "zdrowemu, pełnokrwistemu mężczyźnie" czyli chętne panie, koniaki i zagrycha. Wyleciał bez żadnego rozgłosu. Ale Rektor nie dał sobie ręki uciąć, że jedna czy dwie "sztuki" nie przeszły suchą nogą całego "programu nauczania".
Tak więc koncepcja, że film Smarzowskiego jest o "KGB zainstalowanym w KK" pasuje jak ulał do tych mordeczek i zachowań. Zwłaszcza Janek z Czterech Pancernych wczuł się w rolę.
![]() |
saturn-9 @Ant 21 września 2018 10:16 |
21 września 2018 11:31 |
...pięknie odfajkowane. Cztery głowy na karkach siłowników. Cztery czyli 1 + 3 bez plusa to 13. Święta liczba w środowisku jak podaje katalog z wystawy [rok 2004] w Muzeum Żydowskim w Berlinie.
Pięć głów byłoby celniejsze bowiem w kształcie drabiny Jakubowej. Tako rzecze Gershom Scholem w pozycji " le messianisme juif " z roku 1974. Jakub Frank miał wizję drabiny w takim swojsko rzymskim graficznym wymiarze V. Czy stąd ta teoria spiskowa o 'piątej kolumnie' się bierze?
W zwiastunie filmu pojawiają się cynki czyli protezy cyfrowe rodem z Twardej numer 6 a kod pocztowy 00-105.
Mowa o zebranych 93 tysiącach PLN (43 sekunda) jak i o zapowiadanym darze 25 tysięcy polinów na sanktuarium (1'50'' saturn rozedrgany. Ależ ma pewną rączkę ten który ciął i sklejał. Tradycja gra i buczy).
O ile 93 to ten znany 'plus ujemny' 999 to proteza 25 skrywa więcej. Odczytując 25, jak zwykli to czynić semici z prawej do lewego, otwiera się tabernaculum 52 zawierające pełny wymiar liczbowy czterech świętych konsonantów [ 26 + 26 ].
W Polin tradycja żyje. Czy to tradycja Jakuba Franka czy innych rozedrganych kabalistów?
![]() |
JK @gabriel-maciejewski |
21 września 2018 11:35 |
Ja bym poszedł dalej. Ci aktorzy co grają "kretów" z SB wśród kleru to ich wcale nie grają. Tak dobrze im idzie we wcielaniu się w "kreta" bo znają to z autopsji.
![]() |
marianna @pink-panther 21 września 2018 10:37 |
21 września 2018 11:41 |
Kandydatów na zwykłych, pospolitych agentów kieruje się do seminariów w kraju. Wyższa hierarchia /do dyplomacji/ odbywa nauki w seminariach w Rzymie. Kończy taki naukę w seminarium, szykuje się do wyświęcenia a tu raptem bum! Żeni się! Zaraz potem w dyplomaty. Ambasador albo jakaś inna figura. Niestety, ten temat bywa niebezpieczny. Miałam wątpliwą okazję przed laty o tym się przekonać.
![]() |
JK @bolek 21 września 2018 10:33 |
21 września 2018 11:51 |
Żeby się pan nie zdziwił. Majster Kobuszewski i uczeń Gołas to dalsza część (albo początkowe stadium) wyśmiewania się z Polaków. Takie badania studyjne prowadzone za komuny jak wyśmiewać się z Polaków. Proszę zwrócić uwagę, że w całej popkulturze komuny i postkomuny najchętniej wyśmiewa się właśnie ludzi prostych.
Zadziwiająca jest kariera "czterech pancernych".
![]() |
bolek @pink-panther 21 września 2018 10:37 |
21 września 2018 12:11 |
"Opowiadał o swoich doświadczeniach z wyszukiwaniem i eliminowaniem "kretów z UB" w seminarium."
To jest TO!
Dlaczego do tej pory te informacje nie ujrzały światła dziennego? Chyba, że cos mi umknęło :(
IPN zrobił kiedyś taką akcję "Twarze bezpieki" czy jakoś podobnie.
Przecież wszystkie dane, włącznie z fotografiami znajdują się w kościelnych archiwach. Ktoś, pytanie kto, powinien zrobić kwerendę w IPN, przecież Kondrat z Lindą nie spalili wszystkiego ;-), i przygotować analogiczną wystawę, która powinna byc widoczna przed każdym kościołem w Polsce.
Zdjęcie w koloratce, obok zdjęcie w mundurze, stopień, itp.
Idąc za ciosem, nakręcić film dokumentalny pt ""Kler" prawdziwa historia" i puszczać to na okrągło. Ponadto wypalić na DVD i rozdawać w kościołach.
Ech, ale się rozmarzyłem...
![]() |
bolek @saturn-9 21 września 2018 11:31 |
21 września 2018 12:13 |
"Święta liczba"
Sorry, że pytam ale o co chodzi z tą Twoją "fascynacją" liczbami?
![]() |
bolek @JK 21 września 2018 11:51 |
21 września 2018 12:15 |
"Żeby się pan nie zdziwił."
Mnie już nic nie dziwi.
Ja ich w żaden sposób nie "gloryfikuję". Tak mi się po prostu skojarzyło ;-)
![]() |
tadman @gabriel-maciejewski |
21 września 2018 13:44 |
UBecy w sutannach - dość karkołomna teza. Tłumaczenie jest prostsze - chcesz szkalować to musisz posunąć się do skrajności. Smarzowski tłumaczył na przykład, że dzieci wpadają w sidła księży-pedofili, bo ci wykorzystują w tym celu spowiedź. Tu szukałabym koneksji UBeckich i innych, bo podejrzewam, że takie pierdy może jeszcze wyprodukować były niedorzecznik prasowy.
![]() |
Draniu @bolek 21 września 2018 12:11 |
21 września 2018 13:44 |
Brak rozliczeń i lustracji po 89r również w KK , cisza w sprawie śledztwa w sp. mordestwa na ks. Popiełuszce ,oraz innych morderstwach na księżach ,dlatego to tak wszystko dzisiaj wygląda .Woda na młyn dla ubeckich metod. Ale wydaj mi sie ,ze ten film to taki swoistego rodzaju rzut na taśmę ,to juz są agonalne ruchy srodowiska ,ktore totalnie przegarało ostanie wybory..
![]() |
chlor @Ant 21 września 2018 10:16 |
21 września 2018 14:00 |
No nie wiem. Dorabianie mundurów do fotografii jest zbyt ograne. Zbyt stary numer. Jeszcze ze 20 lat temu na okładkach pisemek dorabiano fotoszopem jarmułki i brody, gdy akurat taki motyw bardziej pasował niż mundur. Dziś już tak nie wolno, więc zostają ruskie mundury. W tym akurat przypadku taki montaż może nawet zachęćać do filmu, i do samego Smarzowskiego.
![]() |
Grzeralts @gabriel-maciejewski |
21 września 2018 14:03 |
Bardzo to słuszna interpretacja, i ładna paralela z panem Tau. Czyli nadal oglądamy "Psy". Najbardziej mi przykro, że to tak przeorało naszą generację.
![]() |
krzysztof-laskowski @Draniu 21 września 2018 13:44 |
21 września 2018 14:11 |
Pardon, ale wyświetlenie jednej z tych spraw uruchamia lawinę w skali światowej, nie polskiej.
![]() |
saturn-9 @bolek 21 września 2018 12:13 |
21 września 2018 14:26 |
"Święta liczba" Sorry, że pytam ale o co chodzi z tą Twoją "fascynacją" liczbami?
Nie jest to moja "fascynacja" ale jest i uchodzi za tradycję świętą ... Fascynuje mnie, jeżeli już, to pojawianie się protez cydrowych w kontekstach. Kontekst jaki jest w zajawce filmowej 'Kler' łebski z tego "fascynującego" się liczbami punktu odniesienia.
Podzieliłem się dwoma znalezionymi grzybami. Nie ma przymusu konsumpcji.
|
onyx @tadman 21 września 2018 13:44 |
21 września 2018 14:49 |
Czemu karkołomna, a Tomasz Turowski to kto to jest? Sowiecka rewolucja walczy głównie z Kościołem, my to wióry, które w trakcie lecą.
|
onyx @gabriel-maciejewski |
21 września 2018 15:23 |
Kamiuszek ze zręcznością prestidigitatora i bez czarnego melonika na głowie wykręcił z miny zapalnik a Ty kopnąłeś złom na śmietnik. Na film pójdą resortowe rodziny i trochę oszukanych naiwniaków mających kompleksy związane z miejscem urodzenia. Puzzle układają się same.
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
21 września 2018 15:50 |
Panie Juliuszu, ale czemu nie napisał pan tego sam? Przecież może pan jeszcze o tym napisać. Nic nikomu nie trzeba mówić ... tylko napisać.
![]() |
Magazynier @Ant 21 września 2018 10:16 |
21 września 2018 15:51 |
Czyli jednak czterej pancerni ... po awansach.
![]() |
Szczodrocha33 @Ant 21 września 2018 10:16 |
21 września 2018 16:01 |
Ten pierwszy z prawej wyglada jak Hartman.
![]() |
maria-ciszewska @chlor 21 września 2018 14:00 |
21 września 2018 17:33 |
Kiedy geniusz bierze na warsztat ograny numer, powstaje arcydzieło. Ten plakat jest super. I nie sądzę, żeby te ponure gęby mogły kogokolwiek zachęcić.
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
21 września 2018 19:49 |
Rzeczywiście, Kamiuszek ma rację.
Tak w ogóle to świetny tekst. Dziękuję
![]() |
jestnadzieja @Ant 21 września 2018 10:16 |
21 września 2018 19:57 |
Ojej. Ale ryje. Pardon, ze tak brzydko, ale to Coryllus kiedys pisal o"ryjach w polskim filmie".
![]() |
maria-ciszewska @jestnadzieja 21 września 2018 19:57 |
21 września 2018 20:40 |
Warszawa jest oblepiona tymi ryjami, w innych szatach niestety.
![]() |
Szczodrocha33 @maria-ciszewska 21 września 2018 20:40 |
21 września 2018 22:07 |
Warszawa jest nawet jak na polskie realia wyjatkowo zdewastowanym miastem. I to pod kazdym wzgledem, takze jesli idzie o populacje.
I dlatego Jan Hartman hula tam jak mroz siarczysty po koledzie.