-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O charyzmacie i gawędach integrujących środowiska

Wczoraj na twitterze pojawił się pełen bólu wpis skreślony przez niejakiego Krzysztofa – Braunowi odebrali immunitet. A ja cię dziesięć lat czytałem bydlaku.  Wpis był skierowany ewidentnie do mnie i wyrażał pretensje oraz rozczarowanie z powodu ostatecznej demaskacji posła Brauna. Odpowiedzialność jednak za to rozczarowanie nie została przeniesiona na pana posła, ale na mnie, człowieka, który ostatni raz pokazał się publicznie w jego towarzystwie w roku 2016. Można by powiedzieć, że jest to sytuacja wyjęta z piosenki Wojciecha Młynarskiego o dwóch koniach, tyle, że pan ten nie jest woźnicą, ja zaś nie jestem grzecznym koniem. On po prostu, jak wielu ludzi, mających odeń więcej odwagi, ma pretensje do mnie, że ulegli urokowi posła Brauna i jego gawęd. W języku ludu prostego, określa się taką postawę jako pretensje do garbatego, że ma proste dzieci.

Zachowanie takie oznacza, że możliwości integrowania dużych grup ludzi, jakie posiada pan poseł są nie do zlekceważenia. Nawet dziś, kiedy mu wreszcie ten immunitet odebrali. I możemy być pewni, że poseł Braun odegra jeszcze nie jedną rolę w polskiej polityce, a ludzie którzy weń uwierzyli i się zawiedli wybaczą mu wszystko i pójdą za nim znowu, jak dzieci za szczuropałem z Hammeln. Odpowiedzialnością zaś obarczą tych wszystkich, którzy wydają im się mniej groźni, a przede wszystkim tych, którzy nie znaleźli tak prostej drogi do ich serca, jak poseł Braun.

I teraz dochodzimy do sedna naszych dzisiejszych rozważań. Już sam początek skromnej, ale istotnej z mojego punktu widzenia biografii Jana Kapistrana, którą wydaliśmy latem, kieruje naszą uwagę ku funkcji charyzmatyków. Jak wiemy występowali oni nie tylko w świecie chrześcijańskim, byli także w islamie oraz w innych religiach. Ich funkcja jednak nie jest do końca wyjaśniona i opisana, być może przez to, że często wszystkich charyzmatyków mimowolnie porównujemy do św. Jana i nie widzimy w nich nikogo więcej poza kolejnymi głosicielami Dobrej Nowiny zwiastującymi powtórne przyjście. Ja zaś zastanawiam się, jak to się działo, że Jan Kapistran, Bernardyn ze Sieny, a przed nimi św. Franciszek, porzuciwszy dostatnie życie, a także wielką politykę, założyli habit, przemierzali rozległe krainy pieszo i konno, angażując się przy tym w jeszcze większą politykę. Jak wiemy żaden z wymienionych nie był pustelnikiem, choć gdybyśmy któregoś zobaczyli, moglibyśmy go uznać za żyjącego na odludziu świętego. W ich przypadku było inaczej – Kapistran był doradcą króla Neapolu Władysława, po jego śmierci znalazł się w więzieniu, a wypuszczony stamtąd zmienił całe swoje życie, by dawać przykład, tak, jak przed nim dawał go ludziom św. Franciszek. To nie znaczy, że oddalił się on od spraw doczesnych, wydaje mi się, że wręcz przeciwnie, zbliżył się do nich, jak nigdy wcześniej. Zagadkowy jest mechanizm, który powodował, że charyzmatycy tacy jak Kapistran, zakładający wspólnoty zakonne, jak Italia długa i szeroka, stawali przed obliczem papieża i wyznaczano im tam po niewielu latach działalności ważne misje. Przyznam, nie potrafię sobie wyobrazić, że Jan Kapistran założył w Italii 400 zgromadzeń zakonnych. Został przyjęty przez papieża, a następnie podjął misję w krajach Europy Środkowej, na Węgrzech i na Śląsku, będąc przy tym ubogim, obdartym wręcz zakonnikiem w sandałach. Wyjaśnić to można jedynie wielkim popytem na autentyczność, która najlepiej się sprzedaje w skorumpowanych i załganym świecie. Być może było tak, że z chwilą pojawienia się charyzmatyka, który potrafił zorganizować wokół siebie społeczność, stworzyć regułę i narzucić ją innym, a także dać impuls do tworzenia hierarchii, na bok szły wszystkie intrygi dworskie, trucicielstwo i finansowe przekręty, albowiem w starciu z przeciwnikiem prawdziwym i nie znającym litości były one zbyt słabe, wręcz zawadzały. W czasach Jana Kapistrana przeciwnikiem papieża, cesarza i króla Węgier byli Turcy. Pod koniec XIV wieku, Europa, musiała przełknąć gorycz klęski pod Nikopolis, gdzie o mało nie doszło do ostatecznego pogromu wojsk chrześcijańskich. Muzułmanie pukali do samego serca Europy i nie czynili tego bynajmniej delikatnie. Żeby zintegrować ludzi wokół rozdrapywanej przez gangi, sitwy i koterie misji świata chrześcijańskiego potrzebne były postawy, które stanowić mogły wzór nie tylko trudno osiągalny, ale także taki, przez który papież może wzbudzić wyrzuty sumienia w najbardziej zatwardziałych i podstępnych sercach. I tacy ludzie się pojawiali, często zarzucano im herezję, ale równie często te zarzuty były wycofywane, albowiem ciężar autentyczności, jaki objawiali przez papieżem dotknięci charyzmatem mnisi, był ważniejszy niż wszystko, ważniejszy niż pieniądze, wielkie armie i wszystkie podstępy tego świata. Być może był on narzędziem ostatecznym w wielkiej polityce tamtych czasów. Nawet jeśli było trochę inaczej, warto te sprawy opisać w taki właśnie sposób, bo mam wrażenie, że będą one wtedy bliższe prawdy. Jasne jest, że istniały także sposoby przeciwdziałania misji charyzmatyków, czyli sposoby na dewastację tworzonych przez nich wspólnot i kwestionowania ich misji. Jakoś jednak słabo są one widoczne w opisach. Słyszymy zwykle tylko o zarzutach dotyczących herezji, kierowanych do postaci takich, jak św. Franciszek i św. Bernardyn ze Sieny. Zaplecze tych posądzeń i ludzie, którzy je inspirowali pozostają jednak zagadką.

Dla wielu zagadką pozostaje także to, że biedni i głoszący ubóstwo mnisi byli od razu kierowani przez papieża na najważniejsze i najbardziej zagrożone odcinki wielkiej polityki Rzymu. Ludziom się bowiem zdaje, że charyzmatyk, to ktoś, kto przekazuje – niczym ojciec Szustak – jakieś prawdy z serca do serca, a jego jedyną troską jest religijność w wymiarze indywidualnym. To jest raczej nieprawda. Charyzmat bowiem, jak już wspomniałem, to broń polityczna. I tym może właśnie prawdziwy charyzmat różni się do fałszywego i naciąganego. Oczywiście możemy sobie wystawić politycznych naciągaczy udających charyzmatyków. To łatwe, szczególnie jeśli ktoś dysponuje warsztatem aktorskim lub reżyserskim. Jeszcze łatwiejsze, jeśli ma predylekcję do popisów publicznych. No, ale takimi „atutami” nie dysponowali ani Jan Kapistran, ani Bernardyn ze Sieny, mimo, że obaj uważani byli za znakomitych kaznodziejów. I tu kolejna kwestia – nie można się wyuczyć kaznodziejstwa, choć wielu wydaje się, że jest inaczej. Wyuczony kaznodzieja bowiem to oszust, następca Szymona Maga i temu podobnych postaci. Jego kariera zaczyna się od analiz i dyskusji na temat psychologii tłumu, a także jego preferencji. Gdzie się kończy? To się dopiero okaże.

Czym uwodził publiczność poseł Braun kiedy jeszcze nie był posłem? Moim zdaniem przede wszystkim brakiem lęku. Większość ludzi to straszliwi tchórze, kiedy więc ktoś demonstruje przed nimi całkowity brak obaw i wielką pewność siebie idą za nim jak w dym. W takich sytuacjach powinniśmy jednak zawsze pamiętać, że Chrystus, modlący się w ogrodzie oliwnym nie był wcale pewien ani swoich wyborów, ani woli ojca. Musiał sam siebie przekonywać do słuszności decyzji. Gwałtownie wyrażana pewność siebie oznaczać może jedynie tyle, że za postawą taką stoją jakieś gwarancje. Czy rzeczywiście stoją, przekonamy się wkrótce.

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jan-kapistran-biografia/



tagi: polityka  misja  charyzmat  aktorzy  św. jan kapistran  poseł braun 

gabriel-maciejewski
30 września 2022 10:08
18     2746    20 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Magazynier @gabriel-maciejewski
30 września 2022 10:57

Autentyczność Świętych miała bezpośrednie przełożenie na wspólny czyn wielu i włościan i herbowych i lyczkow, albowiem ponieważ wszyscy nawet najbiedniejsi dysponowali ziemia jej płodami majątkiem a przede wszystkim bronią. 

Świetny tekst. Niosący pociechę  

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @gabriel-maciejewski
30 września 2022 10:59

Dałam plusa z wahaniem. Moje wątpliwości dotyczą zdania: " Chrystus, modlący się w ogrodzie oliwnym nie był wcale pewien ani swoich wyborów, ani woli ojca." Z tego, ja mnie uczono, wynika, że cierpiał, bo wiedział, że wielu ludzi pójdzie na potępienie, mimo Jego ofiary. W przypadku tych ludzi Jego ofiara "pójdzie na marne". Wolę Ojca znał z pewnością.

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @maria-ciszewska 30 września 2022 10:59
30 września 2022 12:36

No znał, ale pocił się krwawo, ja też chodziłem na religię. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 30 września 2022 11:36
30 września 2022 12:36

Dzięki, zapomniałem, że tyle tego było

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski 30 września 2022 12:36
30 września 2022 12:48

i @m.ciszewska

Znał ale pociechą się krwią bo do Jego najsw  Duszy zwaliło się całe piekło i przeżywał coś co bylo blisko stanu niepewności czy wręcz choroby dusznej. 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @maria-ciszewska 30 września 2022 10:59
30 września 2022 14:00

To prawda. Ta trwoga Pana Jezusa była bardzo wielowymiarowa i napisano na jej temat bardzo rozległe traktaty teologiczne.
Myślę, że Gabriel miał na myśli ten aspekt trwogi w Ogrójcu wynikający z człowieczeństwa Pana Jezusa. Chrystus oczywiście był pewny woli Ojca, cały żył wolą Ojca, tylko że śmierć na krzyżu była tak jakby "zaprzeczeniem" boskości, Bóg który jest Życiem, jest Świętym, jest Miłością, miał zostać uśmiercony w całkowitym odrzuceniu, znienawidzeniu od ludzi i to śmiercią potępionego przez Boga - w prawie religijnym, żydowskim było napisane - "Kto zawisł na drzewie ten jest potępiony przez Boga"(dlatego sanhedryn tak naciskał u Piłata na śmierć krzyżową bo chcieli potwierdzić glejtem religijnym potępienie Pana Jezusa, a przecież mogli Go po prostu ukamienować). Czyli Bóg umierając na krzyżu musiał tak jakby zaprzeczyć swojej istocie(wielka tajemnica dla nas, coś czego my nie jesteśmy w stanie rozumowo pojąć) i stąd też brała się trwoga Pana Jezusa, ale to nie był strach taki jak my przeżywamy, to było dobrowolnie przyjęte cierpienie duchowe całej ludzkości.

BARDZO skrótowo to opisałem, jak coś przekręciłem, czy wprowadziłem w błąd to może mnie ktoś z duchownych poprawić.

 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @betacool 30 września 2022 11:36
30 września 2022 14:18

Proszę przeczytać pocztę na SN.

zaloguj się by móc komentować

manama1 @Kuldahrus 30 września 2022 14:00
30 września 2022 14:32

trochę inaczej jest w Księdze Powtórzonego Prawa  21,23. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Kuldahrus 30 września 2022 14:00
30 września 2022 14:54

niekoniecznie duchownych. Prawo zydowskie zezwalało powieszenie ciała na drzewie (na widok publiczny) po jego ukamienowaniu. Ergo, gdy Jezus podczas Via Cricis, jeszcze przed dotarciem na wzgórze Golgoty,  zmarł np. z powodu wycieńczenia i wczesniejszych obrażeń, także jego ciało zostałoby zawieszone na krzyżu. Własnie ze wzgledu na ów "widok publiczny".

zaloguj się by móc komentować

Janusz-Tryk @gabriel-maciejewski
30 września 2022 15:03

Bardzo ciekawy tekst.

zaloguj się by móc komentować

Janusz-Tryk @gabriel-maciejewski
30 września 2022 15:17

"porzuciwszy dostatnie życie, a także wielką politykę, założyli habit, przemierzali rozległe krainy pieszo i konno, angażując się przy tym w jeszcze większą politykę"

To zdanie jest bardzo intrygujące.

No i wskazanie na inną "broń" w wielkiej polityce. Świetne! Takie rzeczy tylko w SN!

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @manama1 30 września 2022 14:32
30 września 2022 16:28

Nie cytowałem słowo w słowo Księgi Powtórzonego Prawa, chodziło mi o przekazanie sensu tego co było w ówczesnym prawie żydowskim.

 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @stanislaw-orda 30 września 2022 14:54
30 września 2022 16:29

Wkradły się panu literówki.

 

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @Magazynier 30 września 2022 12:48
30 września 2022 21:25

Nie "pociechą się" ale "pocił się". Smartfon jest mądrzejszy, a ja czasem przeoczę te 'mądrości' smartfona.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski
1 października 2022 08:18

To już druga biografia św Jana Kapistrana w mojej biblioteczce. Co do charyzmatów. Różnica między charyzmatem świętych a tych, za którymi stoją organizacje jest tylko jedna. Oszust nie odda nie tylko życia, ale też palca za to, co głosi. Wtedy okazuje się, że z gęby płynęła gnojowica podlana perfumami. 

Tym wyzwiskiem nie ma się co przejmować. 

zaloguj się by móc komentować

DrzewoPitagorasa @gabriel-maciejewski
1 października 2022 20:35

Świetny tekst. Dzięki. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować