-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O biskupach masonach i o początkach najgorętszego patriotyzmu

Zwykliśmy myśleć o epizodach własnej historii bez należytej powagi, za to z fałszywym patosem i nie różniącym się wiele odeń, a często z nim graniczącym, szyderstwem. To bywa ciekawe, ale z czasem robi się nudne, szczególnie kiedy coraz młodsze pokolenia, próbują podpatrywać i naśladować zachowania starszych. Wychodzi z tego karykatura. Ludzie traktują ją serio, bo nie ma innego towaru na rynku, no chyba, że człowiek się całkiem przestawi na inne fale i zostanie, dla przykładu, hippisem, albo feministką. Można to nazwać, jak tu ostatnio próbowaliśmy, brakiem ironii, ale chodzi w istocie o coś innego. Zanim spróbuję wyjaśnić o co, podam może przykład, trochę co prawda stary, ale wiążący się z dzisiejszym tekstem i bardzo wyrazisty. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych grupa monarchistów – a był to czas, kiedy nikt nie podejrzewał, że pojawi się w przestrzeni publicznej ktoś taki jak Grzegorz Braun – stanęła pod kolumną Zygmunta i głośno zaśpiewała znaną, monarchistyczną pieśń, zaczynającą się od słów „Nigdy z królami nie będziem w aliansach”. Wszyscy byli ubrani na czarno, w takie dziwne peleryny i mieli jakieś błękitne kokardki pod szyją. Pieśń, która wtedy wybrzmiała, to oczywiście tak zwana pieśń konfederatów barskich, napisana przez Słowackiego dla utworu „Ksiądz Marek”. A ja od konfederacji barskiej chcę dzisiaj zacząć, albowiem doznałem wczoraj pewnego olśnienia.

Jak to jest powszechnie wiadome, nadużywamy tu notorycznie kilku wyrazów, wśród nich wyrazy tradycja i metoda, pozornie ze sobą mało związane, wysuwają się na jedno z pierwszych miejsc. Jeśli je połączymy, będziemy mieli, na przykład, twór, taki, jak tradycyjna metoda prowadzenia polityki wewnętrznej. Albo jakiejś innej, to ma znaczenie, ale drugorzędne. Tradycja i metoda pięknie się prezentują w tak zwanych mądrościach narodu. I teraz rzecz istotna – są narody, które się ze swoją mądrością występują na tak zwanego chama i są takie, które doświadczenia metodologii politycznej usiłują ukryć. Na przykład za jakąś piosenką. Niekoniecznie tą, co się zaczyna od królów i aliansów, ale za jakąś inną. Niech będzie – hej kto Polak na bagnety, albo Pierwsza brygada grana na melodię Totenkopfhuzarenmarsch. Jak byłem w marcu w Poznaniu, to Przemo sprzedał mi kilka rosyjskich mądrości zalatujących na odległość metodologią polityczną. Jedna z nich brzmiała – jeden w polu to nie wojownik. I tu sprawa jest jasna. Rosjanie wiedzą, że jak się nie ma wyraźnej przewagi w polu, to się siedzi w domu i udaje nieobecnego. I to czasem skutkuje, a czasem nie. Wiąże się też ze znanym rosyjskim fatalizmem, który w mojej ocenie fatalizmem wcale nie jest, ale to już temat na inną pogawędkę. Polacy w ogóle nie zawracają sobie głowy takimi kwestiami, albowiem oni swoją polityczną metodologię budują nie wokół preliminowanych sukcesów bądź porażek, ale wokół czego innego. Już się zapewne domyślacie czego – podziału budżetu przeznaczonego na kampanię. Fakt ten zaś, o czym wszyscy zainteresowani doskonale wiedzą, musi być przede wszystkim starannie ukrywany. Do tego właśnie służą dziarskie piosenki i poszum husarskich skrzydeł i wszystko inne, także romantyczne dramaty, szczególnie te, które na pierwszy rzut oka żadnego sensu nie mają. Z tego też bierze się tradycyjna polska lekkomyślność, która prowadzi do szarż na przeważające siły wroga i opiewana jest potem w pieśniach, gdzie znajdujemy słowa – poszli nasi w bój bez broni. Dlaczego poszli? Stawiam taką oto śmiałą tezę – uczynili tak, ponieważ obawiali się, że jak broń nadejdzie, a z nią posiłki, to ten budżet na powstanie, co go tajna pruska, czy francuska kamera wyasygnowała, będzie trzeba dzielić z większą ilością osób. No, a ponieważ duch bojowy w narodzie zawsze był, można było ryzykować, szczególnie, że przeciwnik był zawsze pogardzany i wokół innych jakości budował swoją wojskową tradycję. Innego sensu pieśni i wyczyny patriotyczne nie mają i ja się o tym przekonałem wczoraj.

Przypadkiem zupełnie drążąc sprawy związane z przynależnością hierarchów Kościoła do lóż masońskich, konkretnie zaś prymasa Franciszka Skarbka Malczewskiego, trafiłem na starszą księdza prymasa o ładnych parę dekad sprawę Józefa Gogolewskiego, której motorem był Ignacy Skarbek Malczewski. Piosenkę o nim śpiewał i śpiewa nadal Jacek Kowalski, a ja ją tu linkowałem swego czasu. Nie udało mi się ustalić jaki stopień pokrewieństwa łączył Ignacego i Franciszka. No, ale na razie nie jest to istotne. Ważna jest historia Józefa Gogolewskiego, albowiem ona demaskuje polską metodę prowadzenia polityki wewnętrznej, w oparciu o zagraniczne budżety. Jacek Kowalski napisał nawet tekst dramatyczny, zatytułowany „Historia o Gogolewskim” i to było wystawiane w takim małym teatrzyku. Mnie ta metoda nie bierze, bo prof. Kowalski ma dziwny zwyczaj trywializowania spraw poważnych i głębokich. Ma pewnie na to jakieś wytłumaczenie, ale ja go raczej słuchał nie będę.

O co chodzi? Otóż historia konfederacji barskiej przypomina żywo historię walk z Indianami w Ameryce. To znaczy jasne jest, że Indianie przegrają, kwestia nie jak szybko, ale kto na tym zarobi i ile, a także kto straci. Wojna barska to przewlekła, ciągnąca się, krwawa historia, na którą łożył rząd francuski i miejscowe, polskie obywatelstwo obdzierane bez miłosierdzia podatkami „na patriotyzm”. Wojna barska to negocjacje sił, które były zainteresowane podziałem Polski na mapie, a także podziałem majątku jej obywateli. Świadomości tego faktu nie mają regimentarze, wszyscy z wyjątkiem może Pułaskiego, jeden w drugiego durnie. Trudno przypuścić, by oni znaleźli się na czele tej konfederacji dzięki własnym zdolnościom. Zostali tam, sprytnie wysunięci, przez siły zwane zwykle nierozpoznanymi. Mam całkowitą pewność, że żywot wojny barskiej był celowo przedłużany, bo przedłużały się rosyjsko-turecko-francusko-pruskie negocjacje. Z tego właśnie powodu kociołek musiał cały czas wrzeć. Najgłupszym regimentarzem, a potem marszałkiem konfederacji był Ignacy Skarbek Malczewski. Nie ma tu miejsca na opisywanie go. Kowalski cytuje fragmenty księdza Kitowicza, w których opinie o Malczewskim krążą wokół wyrazów takich jak „szczur” i „łachudra”. Był on jednak kochany przez panów braci, a to ponoć dlatego, że zawsze uciekał z pola bitwy i nie narażał życia wojaków. Potem zaś urządzał różne przyjęcia i parady, które dawały konfederatom złudzenie sukcesu. To jest niezmienne do dziś. I ja uważam, że to Ignacy Skarbek Malczewski jest patronem polskiej, patriotycznej prawicy, nikt inny. I nagle pojawił się ten cały Gogolewski. Uciekł z Krakowa, gdzie konfederację dorżnięto i zaczął działać przy Malczewskim. Okazuje się, że Gogolewski nie ucieka tak szybko, jak jego szef. A jak ucieka to się co jakiś czas zatrzymuje i oddaje salwę. To Moskwę i królewskich trochę mityguje. Potem robi się jeszcze gorzej. Gogolewski zaczyna zwyciężać, odnosi najpierw małe sukcesy, potem większe, zauważają te jego sukcesy gangsterzy tacy jak Drewicz, rosyjski pułkownik, a potem generał. Najgorsze zaś jest to, że Gogolewski ma prawo wybierania podatków. I szlachta płaci mu o wiele chętniej niż Malczewskiemu, albowiem może się on wykazać wymiernymi sukcesami. To jest ważny moment, bo ostatni w naszych dziejach, kiedy Polacy godzą się płacić człowiekowi, który ma na koncie jakieś realizacje. Potem płacili już tylko jawnym kanciarzom. Gogolewski tłucze wszystkich, Drewicz, nie Drewicz, Prusacy, dragoni Stanisława Augusta, bez znaczenia, wszyscy idą do piachu. Robi się kłopot. Pan Malczewski sięga do sakiewki a tam pusto. Otoczenie patrzy krzywo i mówi – ale za co pić będziem mistrzuniu? Odpowiedzią jest milczenie. Jacek Kowalski o tym nie pisze, ale jasne jest, że Francuzi także zauważyli sukcesy Gogolewskiego i zapewne usztywnili swoją pozycję negocjacyjną, a także – to hipoteza – przysłali więcej pieniędzy. Czy w takich warunkach można w ogóle prowadzić powstanie narodowe i dowoływać się do opieki Matki Najświętszej? Rzecz jasna nie. Trzeba coś z tym zrobić.

Gogolewski zrobił jeszcze dwie straszne rzeczy – porwał kasztelana poznańskiego Mielżyńskiego, który – co do tego jestem przekonany, choć dowodów nie ma – pozostawał w najlepszej komitywie z Malczewskim, swoim na pozór zawziętym wrogiem. Potem zaś, przed zimą zrobił jeszcze jedną rzecz straszną – próbował wymusić na Repninie zawieszenie broni. Nie prośbą, nie przymilaniem się i nie zakulisowymi dogoworami, ale szantażem. Powiedział, że spali dobra wielkopolskie tych senatorów, którzy nie będą z nim współpracować przy montowaniu takiego rozejmu. Moment ten jest moim zdaniem lekceważony, a wygląda na to, że był głównym powodem zmontowania pułapki w jaką wpadł Gogolewski. Jak ktoś szantażuje Repnina, to musi pokusić się o usunięcie takiej kreatury jak Ignacy Skarbek Malczewski. I to w dobrej wierze. I tak się stało. Gogolewski zajechał marszałka i zagroził mu śmiercią. Ciął go nawet w głowę lekko, bo komunikacja pomiędzy oficerami konfederacji odbywała się w wysokich bardzo diapazonach emocji. Malczewski ustąpił i zaczął się płaszczyć. Gogolewski zaś odesłał swoich ludzi i pozostał na noc w dworze Malczewskiego, pewien, że nic mu nie grozi. Okazało się, że jest inaczej. W nocy został okuty, przez ludzi marszałka i przez swoich własnych towarzyszy będących z nimi w zmowie, postawiony przed sądem i rozstrzelany. Prosił swoich oprawców by mu darowali życie, obiecywał, że dokona go jako mnich bernardyn. Wyśmiano go, zastrzelono i pochowano w bernardyńskim habicie. Dziś robi się o tych wypadkach różne śpiewogry i nikt nie traktuje tych okoliczności, jako ważnego elementu polskiej tradycji politycznej. No, a tak to właśnie trzeba ujmować. Konfederacja toczyła się dalej ku uciesze Repnina i Prusaków, wszyscy wrogowie klaskali, a Polacy śpiewali, że nie będą z królami w aliansach i pozwalali się zabijać oraz grabić. Malczewski „wzniecał ogień rewolucji” w kolejnych powiatach, ku uciesze Drewicza, który szedł za nim jak cień i grabił ile wlazło wszystkich którzy do konfederacji się przyłączyli. I do dziś nie można nikomu wyjaśnić, że to jest właśnie metoda, a nie „poszli nasi w bój bez broni”. Nie można bo wszystko zasłania płaszcz Maryi ukradziony przez kilku cwaniaków. Nikt Malczewskiego nie zabił, nikt go nie prześladował i dożył on spokojnie roku 1782. Jego zastępca – Józef Zaremba, którego opisywał kiedyś ksiądz Krakowiak, miał mniej szczęścia. Próbował różnych podchodów, miał swoją legendę, ale skończył jako ruska kreatura, co się wielu gorącym patriotom przytrafiało, albowiem nie rozumieli oni metody. I to samo mamy dzisiaj. Na koniec kiedy przestał być już potrzebny ugotowano go w specjalnej, drewnianej balii parowej, którą kupił dla zdrowotności. Ponoć był to przypadek, ale ja w takie przypadki nie wierzę. Konfederacja skończyła się I rozbiorem, rozgrabieniem zasobnych, wielkopolskich powiatów i całkowitym uzależnieniem kraju od Moskwy. Pułaski nie mógł znaleźć spokojnego miejsca w Europie i musiał uciekać do Ameryki. Gdyby został, jego też by ugotowali. Tylko Malczewskiemu się udało.

Jak ja to teraz połączę z biskupami masonami? Prosto. Z wdziękiem prestidigitatora. Zastanawiałem się wczoraj, czytając książkę księdza Franciszka Borowskiego „Dekret kasacyjny roku 1819”, jak to się stało, że prymas Franciszek Malczewski, członek loży wolnomularskiej Izis, nagle, rozchorował się przed podpisaniem dekretu kasacyjnego dla zakonów męskich i żeńskich w Królestwie Polskim? Nie był wcale stary, a od tak, na wiosnę, wzięło księdza prymasa, masona do tego i zaległ w łożu bez przytomności całkiem. Opinia jest taka, że Malczewski chciał dobrze i nie zamierzał zmieniać niczego w dekrecie przysłanym z Rzymu, ale został na łożu śmierci namówiony do złego przez innego biskupa masona Szczepana Hołowczyca. Ten kierował nowo utworzoną diecezją sandomierską, która potrzebowała pieniędzy na swoje funkcjonowanie, a te miała właśnie przynieść kasata niepotrzebnych zgromadzeń zakonnych i ich aktywów. To jest jakieś wytłumaczenie, ale….Malczewski podpisuje dokument 17 kwietnia 1819, a 18 kwietnia umiera! To jest ciekawa koincydencja. Jeśli do tego dodamy, że Hołowczyc był kreaturą Kostki-Potockiego i z nim, a nie z posłuszeństwem papieżowi wiązał swoją duchowną karierę, to coś nam zacznie świtać.

Mechanizm był taki – już od czasów konfederacji barskiej, ludzie świadomi okoliczności, tacy jak Ignacy Skarbek Malczewski – wiedzieli, że potrzebny jest sojusz z siłami tajnymi. I nie jest doprawdy ważne czy reprezentował je Repnin czy bracia z loży Izis. Tradycja ta przetrwała i była kilka razy odnawiana. W czasach Królestwa Kongresowego dokonywał się ostateczny sojusz pomiędzy należącymi do lóż hierarchami, próbującymi urządzić się na swoim terenie, a należącymi do lóż urzędnikami. Koszta tego sojuszu ponosić miały zgromadzenia zakonne, szczególnie kontemplacyjne. Czym jest Kościół bez zgromadzeń zakonnych, wszyscy wiemy. To jest instytucja podporządkowana tajnej policji, która składa raporty papieżowi, przepuszczając je wcześniej przez biurko stójkowego. I na to nie ma siły. Sojusz hierarchów z urzędnikami motywowany jest nie opieką Maryi bynajmniej, bo tym motywowany jest sojusz hierarchii ze źle opłacają armią, ale utylitaryzmem państwowym. Kłopot w tym, że nie ma granic tego utylitaryzmu. To znaczy nie ma granic złodziejstwa. Masoni zaś nie są organizacją wszechmocną, ale strukturą umożliwiającą bezkrwawe i wielopoziomowe negocjacje dotyczące zmiany stosunków politycznych i zmiany stosunków własności. I tylko naprawdę łapczywym i bardzo głupim ludziom wydaje się, że można coś zrobić dobrego należąc do tej organizacji. Zapewne takie myśli krążyły po głowie prymasa Franciszka Skarbka Malczewskiego. Znalazł się on, nie rozumiejąc w dodatku swojej sytuacji, w opałach identycznych jak Gogolewski. Miał coś podpisać, ale nie w takiej formule jak to zaplanowano w Rzymie. On jednak tego nie zrozumiał biedaczek. No i rozchorował się i zmarł. Zanim jednak umarł ksiądz biskup Hołowczyc dosmarował do tego dekretu nowe zgromadzenia i nowe prerogatywy umożliwiające dalsze grabienie Kościoła. W imię czego? Reformy państwa oczywiście. Reformy, która to państwo miała doprowadzić nie wiadomo do czego właściwie. Przecież królem był car, a dwie trzecie narodu mieszkało w Prusach i Austrii. Nad tym nikt się nie zastanawiał, albowiem istotny był pretekst. Podobnie jak w tym pierwszym przypadku. Istotny był pretekst. Ni i budżet rzecz jasna.

Jaki z tego morał? Jeśli chcesz być patriotą, musisz mieć własne wojsko, własne powstanie i własne sukcesy. I niczego od nikogo nie oczekiwać. Pod żadnym pozorem nie możesz z tym iść do organizacji, które głoszą iż mają na względzie dobro narodu, jego wielkość, która wspomożona Bożą opieką, wkrótce się objawi, ani do takich, co chcą wzmacniać państwo i je reformować. Oni bowiem myślą tylko o tym, jak podzielić kradziony budżet i ten drugi, który na patriotyzm przeznaczyły mocarstwa. Im bardziej będziesz człowieku skuteczny i więcej będziesz robił, tym gorzej dla ciebie. Żadnych sojuszy i żadnych awansów się nie doczekasz. A w łeb łatwo zarobić można. Tak wygląda polska, patriotyczna polityka wewnętrzna. I nie ma doprawdy znaczenia, czy przemawiają tradycjonaliści czy reformatorzy, bo oni się wszyscy razem dobrze znają. Nie należą już może do loży Izis, ale jest wystarczająco dużo organizacji, do których się dawno temu pozapisywali, by skrycie uprawiać lojalność wobec siebie nawzajem i pozorować jej brak na zewnątrz.

 

Dziś trochę przydługo, ale taki miałem nastrój. A tu link do książki księdza Borowskiego, jak najbardziej autentycznej realizacji demaskującej działania biskupów masonów.

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dekret-kasacyjny-roku-1819/



tagi: patriotyzm  masoni  hierarchia  konfederacja barska  loża izis  matka najświętsza 

gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 10:57
38     3711    24 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Brzoza @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 11:23

> opinie o Malczewskim krążą wokół wyrazów takich jak „szczur” i „łachudra”. Był on jednak kochany przez panów braci, a to ponoć dlatego, że zawsze uciekał z pola bitwy i nie narażał życia wojaków. Potem zaś urządzał różne przyjęcia i parady, które dawały konfederatom złudzenie sukcesu. To jest niezmienne do dziś. I ja uważam, że to Ignacy Skarbek Malczewski jest patronem polskiej, patriotycznej prawicy, nikt inny.

:-) :-)

 

> ludzie świadomi okoliczności, tacy jak Ignacy Skarbek Malczewski – wiedzieli, że potrzebny jest sojusz z siłami tajnymi. I nie jest doprawdy ważne czy reprezentował je Repnin czy bracia z loży Izis. Tradycja ta przetrwała i była kilka razy odnawiana. W czasach Królestwa Kongresowego dokonywał się ostateczny sojusz pomiędzy należącymi do lóż hierarchami, próbującymi urządzić się na swoim terenie, a należącymi do lóż urzędnikami. Koszta tego sojuszu ponosić miały zgromadzenia zakonne, szczególnie kontemplacyjne. Czym jest Kościół bez zgromadzeń zakonnych, wszyscy wiemy. To jest instytucja podporządkowana tajnej policji, która składa raporty papieżowi, przepuszczając je wcześniej przez biurko stójkowego.

To śmieszne już nie jest.

 

zaloguj się by móc komentować

Wrotycz1 @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 11:56

 

Jeśli chodzi o budynek lubańskiej loży masońskiej IZIS, to:

"Przy ulicy Grunwaldzkiej w Lubaniu (dawn. Kreuzgasse 11) stoi do dziś stary budynek z ceglaną, szpiczastą wieżą.  Na jego elewacji od strony podwórza dostrzec możemy dużą pięcioramienną gwiazdę, wpisaną w kamienny okrąg. Przez wiele lat krążyły po mieście wieści, jakoby zabytek ów należał przed wojną do Żydów i pełnił rolę synagogi. Doszło nawet do tego, że jedna z gmin żydowskich zażądała od miasta zwrotu dawnej własności. Dziwne, że roszczeniowcy nie zwrócili uwagi na bardzo ważny szczegół. Pięcioramienna gwiazda, o której wspomniałem, nie jest przecież sześcioramienną gwiazdą Dawida. Pentagram był jednym z wielu symboli stosowanych przez wolnomularzy, zwanych też masonami, a w budynku przy ul. Grunwaldzkiej mieli oni niegdyś swoją siedzibę."

http://www.lubanski.eu/lubanska-loza-masonska-izis/

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 12:19

Ech ten gorący patriotyzm. Ja już niestety zaczynam reagować na niego podobnie jak na wariatki-feministki. Takie teksty bardzo ładnie obrazują, co ten gorący patriotyzm ma pod maską. I wciąż się odradza w kolejnych mutacjach ideowej prawicy. A na jej czele "hetmani" przystrojeni flagami i ryngrafami. Wydźwięk tego jest jasny - prawica w Polsce to tylko i wyłącznie jazda na rowerku treningowym, wszystko skierowane do wewnątrz i wykorzystywane jako narzędzie do ustawienia się bliżej paśnika... 

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 12:28

Miazga. Niezły nastrój.

zaloguj się by móc komentować

jacland @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 12:30

Znowu przychodzi mi do głowy pamiętny tekst z serialu "Twin Peaks": "Sowy nie są tym czym się wydają.", gdzie w miejsce sowy można wstawiać bardzo różne słowa, rzeczy albo osoby.

 

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 12:32

Kiedy słyszę dzisiaj gdzieś słowi "patriotyzm", to niestety ale przypominają mi się (o ironio) słowa z piosenki Grabaża:

"Kiedy topi się w wymiotach gorzkie słowo patriota, ja wypuszczam z mej fajki buuch!"

I jest tam jeszcze kilka pasujących sentencji, np. "Kto z tego napięcia pierd...nie ze szczęścia"

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 12:52

Wcale nie przydługo. Linia argumentacyjna bardzo spójna, weszło jak masło. Nadto temat znany, ale nie od tej strony.  

"i głośno zaśpiewała znaną, monarchistyczną pieśń, zaczynającą się od słów „Nigdy z królami nie będziem w aliansach”" ... napisaną przez "sławnego monarchistę" Słowackiego Juliusza, co to miał wejścia na giełdę, paryską czy berlińską, nie wiem, ale miał jak to zwykle mają "monarchiści". Tylko muszki nie nosił. I młodo mu się zmarło. Zapewne z powodu żółci, co piękności szkodzi, bo nadto złościł się na Towiańskiego.

"Jeśli chcesz być patriotą, musisz mieć własne wojsko, własne powstanie i własne sukcesy. I niczego od nikogo nie oczekiwać." 

To brzmi jak pierwsze zwrotki hymnu albo ballady: 

Jeśli chcesz być patriotą, postaraj się nie być idiotą,

własne zwołaj wojsko pod opieką Boską,

insurekcję nie oddawaj pod protekcję,

w obcym dworze sypiaj tylko w worze

w przytomności zaufanych. 

Miał zatem rację Kmicic Jędruś, a raczej ten, który go stworzył. Tylko podał jako błąd brak dbałości o dobór towarzystwa. "Lada jak partia" to pułapka, nie tędy droga. Po to by pokazać lepsze kryteria doboru towarzystwa. 

 

zaloguj się by móc komentować

grudeq @MarcinD 28 kwietnia 2020 12:32
28 kwietnia 2020 12:57

U Zbyszewskiego w "Niemcewicz od przodu i tyłu" znalazło się: "Nie ubliży Twojej cnocie, gdy się oddasz patriocie!", jako tym hasłem młodzież męska po ogłoszeniu Konstytucji 3 Maja zdobywała przychylność młodzieży żeńskiej. 

Też wszystko na pokaz, bo zdaje się, że w wojnie w obronie konstytucji to może raptem zginęło 100 naszych żołnierzy. 

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @Magazynier 28 kwietnia 2020 12:52
28 kwietnia 2020 12:59

"

Jeśli chcesz być patriotą, postaraj się nie być idiotą,

własne zwołaj wojsko pod opieką Boską,

insurekcję nie oddawaj pod protekcję,

w obcym dworze sypiaj tylko w worze

"

Fajne.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 13:44

Spójnie i klarownie napisałeś. Logiczne wywody czyta się łatwo.

A Pułaski oczywiście miał wśród braci konfederackiej opinię niesfornego :).

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 13:46

A Muszyńska - Hoffamanowa pisała o Amazonkach konfederacji barskiej różne plotki.

.

 

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Marcin-K 28 kwietnia 2020 12:19
28 kwietnia 2020 14:04

Ten gorący patriotyzm, to tak naprawdę biedamasoneria. Pożyteczni idioci (w wersji optymistycznej) którzy oficjalnie masonerię niemal wszędzie "tropią" i "demaskują" (dużo mówiąc na jej temat), tak naprawdę legendując ją. A zarażając nieopierzoną młodzież "swoim" gorącym/niepokornym "najprawdziwszym" patriotyzmem, realizują po prostu jej program.

Są w tym co robią bardziej niebezpieczni od komunistów którymi gardzą. Bo komunista to wróg jak najbardziej łatwy do rozpoznania. A kto rozpozna w "prawdziwym patriocie" wroga, skoro jemu "interes narodowy" i "umiłowanie ojczyzny" z ust, szczerych, nie schodzą ni w dzień ni w nocy, a tajniacy chętnie ich legendują różnymi dotkliwymi "represjami", za ich własne wybryki na zgromadzeniach publicznych.

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @Wrotycz1 28 kwietnia 2020 11:56
28 kwietnia 2020 14:56

Nastęnym razem jak będę na ziemiach wyzyskanych to zajadę

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Marcin-K 28 kwietnia 2020 12:19
28 kwietnia 2020 14:57

Móżna taki tragikomiczny happening zrobić - zebrać ich wszystkich w jednym miejscu i nad głowami wyświetlić napis "lojalność"

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 28 kwietnia 2020 12:28
28 kwietnia 2020 14:58

Szkoda, że sprzedaż słaba, ale będę to kontynuował, jest o czym pisać

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @jacland 28 kwietnia 2020 12:30
28 kwietnia 2020 14:59

W Afryce żyje wielki pluskwiak, który wygląda jak motyl, a na skrzydłach ma oczy sowy. Nic nie jest tym czym się wydaje

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @MarcinD 28 kwietnia 2020 12:32
28 kwietnia 2020 14:59

Jakoś nie mam serca do grabarza

zaloguj się by móc komentować



gabriel-maciejewski @OdysSynLaertesa 28 kwietnia 2020 14:04
28 kwietnia 2020 15:00

Słuszne określenie - biedamasoneria

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @gabriel-maciejewski 28 kwietnia 2020 14:55
28 kwietnia 2020 15:17

Bo jak jest silny Kościół to oznacza, że inni już dali głowy i nie ma potrzeby tej męczenników.

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 15:25

Najlepsze jest to, że podpis ks. Prymasa jest nieczytelny, pisany tzw. "martwą ręką". W normalnej sytuacji dokument tak podpisany nie miałby mocy prawnej. Ale znaleźli się dwaj świadkowie, będący w komitywie z Kostką-Potockim, którzy zeznali, że ks. Prymas podpisał to dobrowolnie ale był słaby i tak wyszło jak wyszło z tym podpisem. Kłopot jest taki, że zaraz po wyjściu tych świadków ks. Prymas zmarł. Byli ostatnimi, którzy widzieli go żywego. Reputacja tych świadków w świetle ówczesnych dokumentów jest baaardzo wątpliwa.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @mniszysko 28 kwietnia 2020 15:25
28 kwietnia 2020 15:48

Pewnie go tłukli brewiarzem po głowie, żeby podpisał, aż go zabili i sami podpisali

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Brzoza 28 kwietnia 2020 15:17
28 kwietnia 2020 15:48

Już się tak nie martw o męczenników jest wystarczająco zła na świecie pochowanego po kątach, żeby ich nigdy nie zabrakło

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @gabriel-maciejewski 28 kwietnia 2020 14:59
28 kwietnia 2020 16:30

Ja już też, bo niestety marnuje talent dla złego. Ale teksty ma dobre i ten pasuje mi tu bardzo, zresztą kilka innych też. Nawet jeśli użyte były przez autora w innym celu. Tak to jest, ludzie strzelają, ale kul nie noszą.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 17:16

Według Wielkiej Genealogii Minakowskiego dziadek Ignacego i prapradziadek Franciszka byli braćmi, a ostatni wspólny przodek zmarł w 1648.

Co do chłopców idących w bój bez broni i dzielenia się przywołam przewrotnie pana Paska, zachwyconego zdobyciem przez Czarnieckiego fortecy bez (dostępnych od sojusznika) armat i piechoty:

"Wojewoda wesoło jechał, że to prawie niezwyczajnym przykładem, bez armaty i piechot, wziął fortecę taką; to [jedno i drugie] mogłby był mieć od kurfistrza, blisko stojącego, ale fantazya w nim była, że nie chciał się kłaniać, ale żeby do niego samego ta regulowała się sława. Ufając w Bogu, porwał się i dokazał."

Jestem za pieśniami o bojach bez broni i posiłków, ale tylko wygranych.

zaloguj się by móc komentować

Janusz-Tryk @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 18:03

...dał nam przykład Gogolewski... :)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @tomasz-kurowski 28 kwietnia 2020 17:16
28 kwietnia 2020 18:13

No, ale problem w tym, że o wygranych się tak nie śpiewa

zaloguj się by móc komentować


tomasz-kurowski @gabriel-maciejewski 28 kwietnia 2020 18:13
28 kwietnia 2020 18:59

Niestety szczególnie mnie to nie dziwi.

Jeszcze co do własnego wojska to, jeśli dobrze pamiętam, Radosław Sikora bardzo przekonująco argumentował w Kliczkowie, że gwoździem do trumny pierwszej Rzeczypospolitej, przynajmniej od strony obronności, było ograniczenie podczas sejmu konwokacyjnego wojsk magnackich - dla mnie jako laika nieistotny szczegół tamtych wydarzeń.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @tomasz-kurowski 28 kwietnia 2020 18:59
28 kwietnia 2020 19:07

Oczywiście nie w Kliczkowie, a w Turznie.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 21:10

"Masoni zaś nie są organizacją wszechmocną, ale strukturą umożliwiającą bezkrwawe i wielopoziomowe negocjacje dotyczące zmiany stosunków politycznych i zmiany stosunków własności."

Do tego służy propaganda, scusi, literatura i sztuka. Czasem jednak trzeba trochę postrzelać, coś wysadzić w powietrze. Pewnie dlatego doktor Faust awansował z szurniętego medyka na równie szurniętego handlarza bronią. W 12':37'' pokazuje dzieciom grę ni mniej ni więcej tylko w trzy kubki:

https://www.youtube.com/watch?v=yoXh52MZXGw 

Film beznadziejny. Hitchkock z Flemingiem przewracają się w grobie. Główny przystojniak powinien według ich reguł zginąć w męczarniach już w pierwszym odcinku. A ten bryluje w najlepsze na parkietach Kairu a potem słonecznej Szwajcarii a potem na Majorce.

Czy oni musieli nagrać ten serial? Ktoś im kazał go nagarć? Ależ skąd. Chłopaki i dziewczyny same się wyłożyły i przyznały. Dementi, najbardziej przekonujące są dementi. Ajwej, schodzą na psy.

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 22:03

Kapitalny  wpis...

... i wcale nie za dlugi... jednak w dlugosci wpisow to Pan Umami pozostaje bezkonkurencyjny  !!!

A wracajac do tematu - to bardzo sie ciesze, ze  bedzie  Pan  kontynuowal  temat tej nieszczesnej konfederacji barskiej, sprzed ponad 200 lat  bo akurat dzis  dzieje sie  to samo  i  dzisiaj  tez  SZCZUROW  i  LACHUDER  wsrod  "naszej  klasy polYtycznej",  a scislej tego calego  WARCHOLSTWA  to  zdecydowana  wiekszosc...

... a zatem czekam na kolejny  temat  z serii  "konfederacja barska"  czy  slynne  "kasaty"... po prostu  -  narod polski  musi  wiedziec,  co  mu  te - pozal sie Boze  Jelity  szykujo  !!! 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @gabriel-maciejewski
28 kwietnia 2020 23:42

To już tylko kilka tygodni do zamknięcia koła (cztery lata).

Wykład inauguracyjny Bytom 2016.

Widać jaśniej. Żeby tylko nie oślepnąć.

Eh.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @Wrotycz1 28 kwietnia 2020 11:56
30 kwietnia 2020 10:09

Loża "Izis"  z roku 1812... potwierdza:

https://freimaurer-wiki.de/index.php/Isis_%28Lauban%29

Loge "Isis" i. Or. Lauban (Schlesien) , gestiftet 25. Februar 1812,

z  epoki o ktorej Gospodarz pisze...

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @gabriel-maciejewski
30 kwietnia 2020 13:31

Kurczę do tego tekstu to muszę się przygotować, bo czuję że nie będzie tak lekko, jak ze św. Graalem

zaloguj się by móc komentować

Zbigniew @gabriel-maciejewski
2 maja 2020 21:56

Gospodarzu biję się w piersi. W klasztorze obecnie Hotel św. Norberta oraz Centrum Wiara i Kultura w Hebdowie koło Nowego Brzeska na krużgankach leżą sobie w gablocie ksiązki z XVIII wieku o zasobach mineralnych ziem polskich ( ekspozycja prezentująca dziedzictwo kulturalne i duchowe Zakonu Pijarów ) . Jak tam będę (mam niedaleko) to zrobię zdjęcie, może skan?

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować