-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O bezskutecznych próbach demontażu zdradzieckich formatów

Jak wszyscy, (a może nie wszyscy?) wiedzą, słowo – format – jest dziś kluczem do zrozumienia komunikacji. Żeby w ogóle istnieć w sieci trzeba posługiwać się rozpoznawalnymi formatami, rzadko bardzo mającymi związek z rzeczywistymi poglądami człowieka, który je rozpowszechnia. Są po prostu narzędziami propagandy i walki politycznej. Są też zabawkami, którymi ludzie bawią się na dyskusyjnych platformach i używają ich po to, żeby od razu zostać rozpoznanym i zakwalifikowanym do jakieś wyrazistej poglądowo drużyny. Format nie jest wynalazkiem czasów współczesnych, istniał zawsze i zawsze działał w identyczny sposób. Można go zilustrować anegdotą o pewnym filozofie moraliście, którego jego własny student spotkał w burdelu. Oburzony wytknął tę niekonsekwencję profesorowi, a ten rzekł – czy widział pan kiedy drogowskaz idący wskazywaną przez siebie drogą?  Tak bywa, choć nie musi bywać, prawie za każdym razem z formatami. Ich przewaga nad profesorami filozofii jest taka, że kolportowane są masowo, także wśród ludzi nie posiadających narzędzi, by cokolwiek, a najmniej już formaty, weryfikować.

Jak powiadam formaty były zawsze, a dowiedzieć się tego możemy z zapomnianej już książki Pawła Jasienicy Rzeczpospolita obojga narodów. Dzieje agonii. Już na samym początku opisany jest tam marszałek wielki koronny, Stanisław Herakliusz Lubomirski, mecenas kultury, znawca sztuki i języków, miłośnik wszystkiego co piękne i autor poczytnych książek. Już w tym miejscu widzimy, że opis Jasienicy, choć lekko ironiczny, może ekscytować ludzi o słabych umysłach nawet dzisiaj. Mimo, że opisane tam zachowanie i postępki marszałka wielkiego koronnego, mają wszelkie cechy formatu. Zacytujmy Jasienicę: Marszałek wielki koronny kazał przyozdobić wyłożone holenderskimi kafelkami ściany podobiznami poetów, filozofów i innych znakomitych mędrców, na frontonach kominków umieścił mapy ziemi, na stropach plany nieba gwiaździstego.

Był koneserem Europy i jej języków, osobistym, mocno honorowanym znajomym papieża, cesarza, królów Hiszpanii i Francji, myślicielem i pisarzem.

To już Jasienica pisze serio, albowiem przekonany jest, jak wielu ludzi dzisiaj, że tylko osoby o takiej właśnie formacji – my mówimy działające w takim formacie – mogą zrobić coś naprawdę wielkiego. Choć przecież gołym okiem widać, że Stanisław Herakliusz Lubomirski był uwiedzionym blichtrem kabotynem, któremu ktoś zagwarantował pozycję nie tylko polityczną, ale także propagandową, usadawiając go wysoko na krajowym rynku literackim.

Marszałek wielki koronny był bowiem najsławniejszym publicystą politycznym swoich czasów. Napisał dzieło De vanitate consiliorum – O skuteczności rad. Czytając ten tytuł doświadczamy fobii szkolnej i powraca do nas to uczucie znane z lekcji polskiego i historii, uczucie niedowierzania, z którym przyjmowaliśmy tę i podobne informacje. – To ludzie w tamtych czasach byli aż tak głupi? – myśleliśmy sobie mając lat siedemnaście - że dawali się nabierać na takie plewy? Potem dojrzeliśmy, to znaczy sformatowano nas i już nie zajmowaliśmy się takimi sprawami, ale przyjęliśmy je jako rzecz prawdopodobną. Musimy to teraz odwrócić. Jasienica bowiem pisze, że dzieło Stanisława Herakliusza Lubomirskiego miało piętnaście wydań w łacińskim oryginale, pięć przekładu polskiego i tłumaczenie niemieckie. To niemieckie tłumaczenie ukazało się w roku 1746, w czterdzieści siedem lat od napisania dzieła. Przemądrą tę księgę opublikowano raz jeszcze, w znamiennym roku 1916, czyli w czasach, kiedy Polska szykowała się do wielkiego skoku i miała odzyskać niepodległość. Wydawcą był Antoni Marylski.

Oczywiście są na świecie ludzie, którzy wierzą że nakłady książek zwiększa się i ponawia, albowiem wielkie i szczere jest zainteresowanie czytelników. Niestety nie potrafię tym ludziom pomóc, choć przyznacie, że bardzo się staram. Prawda jest taka, że książki wydaje się wciąż na nowo, żeby utrzymać w obiegu pewne formaty lub jak kto woli narracje. Nie wiemy kto w pierwszej połowie XVIII wieku wydawał dzieło pana marszałka, ale z pewnością nie czynił on tego z nadzieją na zysk ze sprzedaży. Czynił to, albowiem mu zapłacono z góry. Ktoś może rzec, że to jest nie do udowodnienia. Oczywiście, że nie, ja bowiem nie zajmuje się tu udowadnianiem niczego, ale krytyczną redakcją kolportowanych szeroko formatów. I to chyba mogę robić, czy nie?

Mogę jeszcze dodać tutaj spostrzeżenia praktyczne, które są udziałem każdego z nas – spróbujcie zainteresować własne dzieci tymi treściami, które Was ekscytowały i konkurować przy tym z formatami lansowanymi przez to, co zwykle nazywamy dziś światem. Może po takiej analizie wątpiący przestaną wierzyć w fascynację Europą, którą na naszym gruncie zaszczepiał pan marszałek, a zaczną się zastanawiać, dlaczego przez czterdzieści ponad lat panowania Sasów w Polsce deprawowano ludzi ciągłym wznawianiem dzieła pana marszałka? Potem zaś niech sięgną owi wątpiący do opisów tego samego Jasienicy, który na kartach tej samej książki, dziwi się, że tak wielu w tej Polsce było degeneratów, nihilistów i ludzi za nic mających rację stanu. Oczywiście Jasienica winą za to obarcza stan wzbogaconej gwałtownie szlachty, aspirującego do tego, by być magnaterią. W żadnym wypadku nie kilkanaście wydań dzieła De vanitate consiliorum.

Pora wyznać, co takiego znajduje się w książce. Oto co pisze Jasienica: Autor, który w poprzednim swym utworze niemiłosiernie wyszydza szlacheckich demagogów sejmowych, tym razem kazał dyskutować trzem personom: Chełpliwości, Złudzie i Prawdzie. Rację ma oczywiście ta ostatnia. Sens jej pouczeń polega na stwierdzaniu beznadziejności wszelkiej reformy. Nie warto niczego ruszać, każda odmiana musi obrócić się na złe…Niedobry jest skarb pusty, ale napełniony rozmnoży i przywabi złodziei. Przestań – o Złudo! – zakazywać występków, bo tylko zachęcasz ludzi do nich: „Krótszego nauczę cię sposobu. Każ czego pragniesz, aby się strzegli; zabraniaj tego, co chcesz aby czynili” – mówi Prawda.

Widzimy wyraźnie, że jest to czytanka dla idiotów, spreparowana przez człowieka, który usiłuje zwrócić na siebie uwagę istot słabszych intelektualnie, ale także mniej zamożnych. Jej kolportaż w czasach, kiedy polityka europejska wzbija się na wyżyny zakłamania i perfidii nie jest z pewnością przypadkowy, tak jak nie jest przypadkowe to niemieckie wznowienie w roku 1746 i kolejne polskie w roku 1916. Dziwić nas może tylko upór z jakim autorzy tacy, jak Jasienica nazywają marszałka wielkiego koronnego koneserem Europy i jej języków. Nie wiadomo co on tam czytał w języka europejskich, ale całkowicie mu się to rozjechało z analizą zjawisk krajowych. De vanitate consiliorum to po prostu wroga propaganda, w dodatku bardzo nachalna, przeszczepiona na polski grunt. Tylko ktoś bardzo naiwny sądzić może, że spreparowana ona została pod umysły współczesnych autorowi ludzi ze stanu szlacheckiego. To niemożliwe, albowiem współcześni autorowi przedstawiciele stanu szlacheckiego, byli cynikami, nihilistami i gwałtownikami, o czym sam Jasienica pisze. Stworzono ją, aby kształtować umysły młodzieży. Podobnie jak czyni się to dzisiaj z literaturą popularną, dostępną w rzekomo strawnych formatach, która ma wpływać na poglądy i opinie. I wpływa.

Kiedy rozejrzymy się wokół widać wyraźnie, że sprawy nie zmieniły się ani na jotę do czasów, kiedy publikowano dzieło marszałka wielkiego koronnego. Koneserzy Europy i jej języków, którzy nie potrafią zacytować niczego przeczytanego w tych językach, zarządzają antypaństwową propagandą. Zło nazywają dobrem i na odwrót, a wszystko to podawane jest w jakimś koneserskim sosie, którego dokładnego składu nikt nie zna. Czasem tylko, eksponuje się jakieś jego ingrediencje, żeby zainteresować amatorów tej kuchni. Nadrzędnym formatem który porządkuje kolportaż tych treści jest fascynacja kulturą. Złuda, która każe wierzyć, że wspólne kontemplacje przebrzmiałych lub nigdy nie ważnych treści, czynią nas lepszymi ludźmi. Wszyscy w tę pułapkę wpadają. Nawet ludzie wyglądający na bardzo przytomnych. Stąd małe mamy szanse na zmianę sytuacji. No, ale starać się trzeba, jak mówi rosyjskie przysłowie. Miłej niedzieli życzę wszystkim.

 



tagi: niemcy  propaganda  europa  narracja  format  stanisław herakliusz lubomirski  o skuteczności rad 

gabriel-maciejewski
16 października 2022 09:34
16     2597    19 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
16 października 2022 09:59

Bardzo interesująca refleksja oparta "na faktach" (autentycznych, a nie prasowych).

Wydaje mi się, że w głównej mierze takie "dzieła" służą za alibi elitom.

Próbują psuć morale "maluczkich" i mnie też. Jest jednak sporo ludzi, którzy nie przyswajają takich treści i żyją "po bożemu". Jest ich pewnie milcząca większość.

Żeby być "porządnym" nie potrzebne żadne alibi.  ;((

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 16 października 2022 09:59
16 października 2022 10:01

To prawda, ale kolportaż życiowej przyzwoitości jest trudny, a jeśli już się ktoś go podejmuje, to czyni to z intencją nie do końca szczerą

zaloguj się by móc komentować


Kuldahrus @gabriel-maciejewski
16 października 2022 10:44

" Oczywiście są na świecie ludzie, którzy wierzą że nakłady książek zwiększa się i ponawia, albowiem wielkie i szczere jest zainteresowanie czytelników. Niestety nie potrafię tym ludziom pomóc, choć przyznacie, że bardzo się staram. "

Ludzie w to wierzą bo sama propaganda jest tak zaprogramowana - ma wywołać wrażenie, że to ty wybierasz te treści, a nie że je chwyciłeś bo zostały ci podsunięte, choć rzeczą oczywistą jest, że to nieprawda.

Jest dokładnie tak jak napisałeś i to nie tylko w literaturze, ale ogólnie w przekazie(filmie, muzyce itd.), ktoś podsuwa ludziom treści, utwierdza ich w tym że wybrali to co najlepsze, oni je chwytają, a potem dopiero dorabiają do tego wymówki, że "no wybrali je bo one miały walory". Potem kiedy w przestrzeni przekazu treści pojawi się jakiś naprawdę niezaprzeczalny śmieć to ludzie się dziwią, że "jak można było puścić coś takiego, przecież nikt tego nie będzie czytał/oglądał/słuchał", bo myślą, że te treści są robione dla kogoś, a nie po to żeby kogoś sformatować.

Jakimś rozwiązaniem jest wyrabianie wrażliwości u młodych, że nawet jak nie chcą słuchać rad to jest szansa, że naturalnie odrzucą śmieci ze względu na wpojoną wrażliwość.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Kuldahrus 16 października 2022 10:44
16 października 2022 10:59

Nie można wyrobić żadnej wrażliwości. Z tym się człowiek rodzi, można to jakoś tam stymulować, ale to wszystko

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski
16 października 2022 12:09

Jasienica nie pierwszy raz upraszcza i dobiera treści/cytaty do swoich poglądów. Tytuł zresztą źle przetłumaczony, bo powinno być "O bezskuteczności rad...", choć ponoć lepszy jest przekład: "Próżność i Prawda Rady":

https://ruj.uj.edu.pl/xmlui/bitstream/handle/item/74244/bernacki_o_skutecznosci_rad_stanislawa_2010.pdf?sequence=1&isAllowed=y

Cytatów znacznie więcej, a i znajomość dzieł lepsza, niż podręcznikowa Jasienicy.

Nie żebym jakoś broniła SH Lubomirskiego, ale takim strasznym deprawatorem i cynikiem chyba nie był, skoro własnym sumptem chorągiew husarską wystawił: https://pl.wikipedia.org/wiki/Chor%C4%85giew_husarska_koronna_Stanis%C5%82awa_Herakliusza_Lubomirskiego

I Michała Korybuta Wiśniowieckiego skutecznie bronił przed plugawymi tekstami i pogłoskami, rozpuszczanymi ze środowiska Marysieńki i jej Jachniczka...

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @jolanta-gancarz 16 października 2022 12:09
16 października 2022 13:19

Nie on jedyny z magnatów sponsorował  chorągiew husarską. Ponoć pod Wiedeń Sobieski prowadził ze dwadzieścia takich chorągwi. Choc miały one rozmaitą liczebność (od 80 do nawet 200 rycerzów, średnio ok. 100). Posiadanie i  wyposażenie własnym sumptem chorągwi husarskiej  było w tamtych czasach odpowiednikiem dzisiejszego posiadania auta marki "Rolls Royce". Tylko najbogatszych było na to stać.  Zatem SH Lubomirski nie mógł okazać sie  "gorszy" od innych.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @jolanta-gancarz 16 października 2022 12:09
16 października 2022 13:55

Michała Korybuta Wiśniowieckiego skutecznie bronił przed plugawymi tekstami i pogłoskami, rozpuszczanymi ze środowiska Marysieńki i jej Jachniczka...- a gdzie można o tym poczytać? 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @jolanta-gancarz 16 października 2022 12:09
16 października 2022 14:02

Żadna to zasługa moim zdaniem

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski 16 października 2022 10:59
16 października 2022 14:26

O to stymulowanie właśnie chodzi. Nie jest tak, że jak ktoś urodził się "małpoludem" to już jest skazany na to żeby małpoludem umrzeć.
Pierwszy z brzegu przykład to są indianie Guarani, którzy z kanibali stali się normalnymi ludźmi.

 

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Matka-Scypiona 16 października 2022 13:55
16 października 2022 14:28

Plugawego pamfletu nie mogę teraz znaleźć, ale ślady działalności spiskowej Sobieskiego jak najbardziej:

https://historykon.pl/michal-korybut-wisniowiecki-jak-to-z-nim-bylo/

https://historia.org.pl/2016/09/15/michal-korybut-wisniowiecki-nieszczesliwy-wladca/

https://historia.org.pl/2021/06/14/nazywali-go-malpa-czy-rzeczywiscie-michal-korybut-wisniowiecki-byl-najgorszym-polskim-krolem/

https://www.wilanow-palac.pl/nieudany_zamach_stanu_spisek_stronnictwa_francuskiego_przeciwko_krolowi_michalowi.html

Autorstwo pamfletu (wg innych sponsoring i rozpowszechnianie) przypisuje się właśnie Sobieskiemu, prywatnie spadkobiercy żony po wuju Michała Korybuta Wiśniowieckiego, czyli bracie jego matki Gryzeldy.

zaloguj się by móc komentować



Paris @jolanta-gancarz 16 października 2022 14:28
16 października 2022 17:56

A  to  feler  !!!

A  taki  zalegedowany  ten  Sobieski,  taki  ,,dobry,,  a  ta  jego  WYWLOKA,  cala  i  deta  Marysienka  jeszcze  ,,lepsza,,...  ciesze  sie  bardzo,  ze  poznajemy  te  zaklamana  historie  tu  na  SN,  bo  ,,struganie  pamfletow,,  to  Frankow  juz  wielowiekowa  tradycja...

...  dzieki  za  linki  i  pozdrawiam  Pania,  tez  sobie  poczytam  !!!

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski
16 października 2022 21:08

Napisał pan kiedyś, całkiem słusznie, że socjalizm na ziemiach polskich został zaszczepiony przy pomocy książek i literatury.

Podobnie jest z Lubomirskim.

Tacy "myśliciele" jak on, suto opłacani, mącili ludziom w głowach i wprowadzali "twórczy ferment" w umysłach.

Pamiętam ostatni rozdział z pierwszego tomu "Rzeczpospolitej Obojga Narodów" - "Srebrny Wiek" - nosi wymowny tytuł - "Ludzie z zewnątrz".

Oni się już pojawili w XVI wieku, a Lubomirski to ich przedłużenie w wieku XVII.

Jasienica tych ludzi z zewnątrz prawidłowo nie identyfikował, bo zachwyca się Kochanowskim i Rejem, ale tytuł tego rozdziału jest nad wyraz trafny.

zaloguj się by móc komentować

Paris @Szczodrocha33 16 października 2022 21:08
16 października 2022 22:06

Tak...

...  taki  modus  operandi...  i  perpetum  mobile  !!!

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować