-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O bezsensowności edukacji

Szkoły w tej postaci, jaką znamy nie mają sensu. W zasadzie należałoby je zlikwidować wraz z komuną i stworzyć jakiś inny system. Tak oczywiście nie mogło się stać, bo każdy wierzył, że po zmianie programu automatycznie zmienią się postawy i poglądy, a ludzie wychodzący ze szkół staną się szlachetniejsi i więcej będą rozumieć z otaczającego ich świata. Stało się dokładnie na odwrót. Po szkole średniej połowa dzieci nie wie czego chce i niczego nie umie. Wybiera jakieś studia, na których panuje wywrócony na nice system mistrzowski. To znaczy są jakieś wewnętrzne hierarchie, które nie mają znaczenia poza murami szkoły i one dręczą młodzież, nie dając jej nic w zamian. Po studiach, nawet technicznych, człowiek nie umie nic i jeszcze raz, od nowa, musi się uczyć wszystkiego w pracy. Wniosek stąd płynie następujący – szkoła to machina propagandowa, która ma całkowicie odizolować dzieci i młodzież od wszelkich umiejętności praktycznych. Z tych zaś bierze się wiedza istotna i takież doświadczenia. To co nazywamy edukacją jest w istocie odwracaniem uwagi od niej, a najlepszym przykładem są tu lekcje historii, które – poprzez prezentowanie logicznych i prostych w wymowie faktów – prowadzą ucznia do całkiem fałszywych konkluzji, których musi się on wyuczyć na pamięć, żeby zdać. Nic nie rozumie, wszystko w nim krzyczy, że to co ma zapamiętać, nie jest prawdą, ale bez tego gwałtu na umyśle się nie obejdzie.

Nie inaczej jest na studiach. Wobec niemożności powiedzenia prawdy, wobec niedostępności źródeł, które są po prostu strzeżone lub odwraca się od nich uwagę, tworzone są metakomunikacje, czyli kłamliwe hierarchie opowiadające o nieistniejących relacjach pomiędzy przedmiotami. Bo tu najłatwiej naściemniać. Z ludźmi jest trochę gorzej, ale w sumie też łatwo. Na tej piramidzie absurdu buduje się dopiero popularyzację, ta zaś jest w istocie pretekstem do kolportażu obyczajowej propagandy, jeśli ma formę książki, albo pretekstem do przekrętów na setkach kostiumów lub innych jakichś gadżetów, jeśli ma postać filmu. W konsekwencji wszyscy pływamy w zupie gotowanej przez obłąkanego kucharza. Nawet ci, co deklarują brak zainteresowania historią. Nie rozumieją bowiem oni, że historia to także dzień wczorajszy. Żeby jakoś sensownie o tym dniu myśleć i nie oszaleć, trzeba weń wprowadzić jakiś porządek. I ludzie wprowadzają – opiera się ten porządek na autorytetach. Jaki to jest dramat najłatwiej pokazać na przykładzie autorytetów i schematów komunikacyjnych po naszej stronie, czyli po stronie PiS. Są dwa rodzaje komunikacji – wewnętrzna i ogólna. Ta wewnętrzna naśladowana jest słabo w widowisku „Ucho prezesa” i z pewnością tak nie wygląda. Jest jednak całkowitym zaprzeczeniem tego co liderzy i członkowie partii prezentują na zewnątrz. Tam bowiem chcieliby być postrzegani, jako żywa historia, czyli postaci z kłamliwych i absurdalnych formatów, które promowane są przez szkołę. Chcieliby być bojownikami o wolność, rycerzami wolnego słowa, nieskazitelnymi prorokami wartości, których podważyć niczym i zakwestionować nie można. Chcieliby być po stronie prawdy i uchodzić za postaci krystaliczne. Ponieważ jednak u spodu tej komunikacji tkwi całkowicie oszukany format programu szkolnego, a do tego komunikacja wewnątrz organizacji jest całkowicie różna od tej prezentowanej ludowi, raz za razem dochodzi do katastrofy. Nawet jak wszystko wygląda świetnie. Druga strona nie ma takich problemów, albowiem tam wszystko jest prostsze i polega na dyscyplinie oraz podejmowaniu decyzji zgodnych z wolą centrali. Nie ma tej charakterystycznej dla PiS dwoistości, albo nawet troistości, bo kiedy na scenie pojawia się Jacek Kurski, cała komunikacja z wyborcą zaczyna obracać się mimośrodowo w całkiem inną stronę. Zarządzanie takim mechanizmem jest bardzo trudne i chyba wręcz niemożliwe. Tym bardziej, że jest tylko jeden łącznik pomiędzy wewnętrzną komunikacją partyjną a wyborcami, którym sprzedaje się formaty szkolne. Tym łącznikiem jest Smoleńsk. W dodatku – jako moment porozumienia, całkowicie źle interpretowany. Ktoś bowiem wymyślił, że jak będzie cały czas grzany temat wybuchu to lud prosty, bo w PiS wszyscy uważają wyborców za lud prosty, a siebie za wybrańców, będzie żył tym narkotycznym głodem wyjaśnienia przyczyn katastrofy i głosował w masie tak, jak należy. To jest głębokie nieporozumienie.

Przeciwnik odrzucił wszelkie szkolne formaty i ciekawe jak daleko zajecie na formacie grypsery, który jest tam najważniejszy. Postawa Hołowni pokazuje, że niedaleko, a minister Sienkiewicz też łatwo może się wygruzić. Kiedy jednak to nastąpi, cały zestaw platformerskich polityków zostanie porównany do Targowicy, bo tak było w „Panu Tadeuszu” i wszyscy rozejdą się do domów.

Przy tym całym obłędzie jasne jest, że nikt nie kupuje ciśniętych na siłę hierarchii szkolnych i większość ma dość narodowego czytania proponowanego przez prezydenta Dudę. Platformy porozumienia pomiędzy władzą PiS, a narodem nie ma. Są jedynie ludzie stwarzający złudzenie, że ona jest. Stąd te wszystkie sympozja i panele poświęcone życiu duchowemu i politycznemu, udoskonaleniu wewnętrznemu i wskazywaniu, że przeciwnik jest niegodzien tego, by rządzić krajem. Przy jednoczesnych próbach porozumienia się z tym przeciwnikiem, albo całkiem żałosnych podchodach pod likwidowaną telewizję, żeby w niej wystąpić i nałapać jakichś nieistniejących punktów.

W istocie polityka i komunikacja po stronie PiS minus sama góra, czyli otoczenie prezesa, to rodzinne biznesy lokalne. Obsługujący je ludzie są do niemożliwości udręczeni proponowanymi przez partię sposobami porozumiewania się z wyborcą. Nie chcą tego, nie wierzą w te treści i w te postawy, nie mają do tego serca i chcieliby po prostu kręcić te swoje lody, mieć zaplecze w postaci wiernych sług i zbudować jakąś parafeudalną strukturę. Do tego bowiem pcha ich osobnicza natura i natura samego politycznego biznesu w Polsce. Tymczasem muszą udawać demokratów, bawić się w jakieś kampanie, wydawać pieniądze na idiotyczne plakaty, markować wrogość wobec szwagra, który  gra dla konkurencji i sympatię dla kolegi z klasy, którego nienawidzą, ale który jest „nasz”. Jedyną pociechą w tym wszystkim jest fakt, że organizacje lokalne dają ludziom jakąś podstawową edukację w zakresie przetrwania politycznego. Może nie w zakresie prezentowania postaw moralnych, ale przetrwania politycznego tak. Czasem jednak taka edukacja kończy się, jak w przypadku posła Adama Gomoły, który ewidentnie nie zrozumiał, co się wokół niego dzieje.

Czy to znaczy, że w ogóle nie potrzebujemy do komunikowania się czegoś takiego, jak format szkolny? Potrzebujemy, ale nie tego, który mamy. Trzeba go zmienić, albowiem jest on oszukany i niepraktyczny. Poza tym uniemożliwia porozumienia niejawne, to znaczy jest czytelny dla przeciwnika. Nie można powiedzieć czegoś jawnie, czego nie dałoby się przeniknąć. Do tego używanie publicznie formuł pochodzących z komunikacji opartej na schemacie wyniesionym ze szkoły jest uważane za niepoważne. Ten brak powagi jest dodatkowo i celowo podkreślany przez eventy takie jak awans Waksmundzkiego na majora, który co prawda echem w kraju się nie odbił, ale w Krakowie już tak. A potem się ludzie zastanawiają, dlaczego wygrywa tam Majchrowski.

Dopóki nie powstanie organizacja, która ujednolici komunikację pomiędzy wyborcą i członkami partii i stworzy z tych dwóch elementów jeden spójny organizm, w dodatku taki, w którym możliwe będą kariery oparte na innych paradygmatach niż kariera posła Gomoły, nie mamy o czym gadać. Na to się jednak nie zanosi. Zbliżają się kolejne dwie tury wyborów, w czasie których dojdzie, jak zawsze, do różnych horrendów i po raz kolejny złożone zostaną dowody, że nikt w masie i pojedynczo, nie rozumie o co chodzi w polskiej polityce.

W kwietniu – 12 – odbędzie się pierwsze spotkanie z cyklu „Wieczory w katakumbach”, miejsce spotkania – pałac w Ojrzanowie. Gościem będzie Piotr Naimski. Na spotkanie wchodzą tylko ci, którzy zapisali się na listę. Impreza ma charakter prywatny i nikt poza zapisanymi na liście nie jest na nią zaproszony.

IX konferencja LUL Odbędzie się, zgodnie z zapowiedzią, w hotelu Polonia w Krakowie. Termin 8 czerwca tego roku. Ilość miejsc ograniczona do 50, bo sala jest mała. Wpłata - 380 zł od osoby. Jeśli chodzi o prelegentów mogę powiedzieć tyle, że na pewno będzie prof. Andrzej Nowak. Tytuł wykładu poda nam później.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/udzial-w-9-konferencji-lul/

Prócz prof. Nowaka potwierdzili swój udział: Piotr Kalinowski, czyli nasz kolega Pioter, który wygłosi wykład pod tytułem "Zaginione imperia", kolejnym wykładowcą będzie Piotr Grudziecki, czyli nasz kolega Grudeq, który wygłosi wykład pod tytułem "Prawo spadkowe". Sorry querty, ale z nimi o tym rozmawiałem już rok temu. Kolejnym wykładowcą na konferencji w Krakowie będzie prof. Ewa Luchter-Wasylewska, która wygłosi wykład „Enzymy – niezwykle biokatalizatory”. Wczoraj swój udział potwierdził dr Adam Witek, który wygłosi wykład pod tytułem „Kto się boi CO2 ? Albo co ma laser (molekularny ) do wiatraka”. Ostatnim wykładowcą będzie pan Michał Chlipała z Collegium Medicum UJ, który wystąpi z prelekcją zatytułowaną „Historia ewakuacji medycznej z pola walki”. Zostało już tylko 32 miejsca.

W dniach 6-7 lipca 2024 odbędą się Targi Książki i Sztuki. Tym razem w pałacu w Ojrzanowie.

Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, w dniach 10-11 sierpnia będziemy z Hubertem na festiwalu Vivat Waza w Gniewie. To duża impreza a my będziemy mieć tam spotkania autorskie w związku z książką „Gniew. Bitwa Wazów” oraz kolejną – „Porwanie królewicza Jana Kazimierza”. Dostaniemy też stragan w rynku, gdzie wystawimy nasz towar – książki i ilustracje, a także koszulki.

Wizyta we Wrocławiu zaowocowała tym, że znalazło się tam trochę egzemplarzy Wspomnień księdza Bliźnińskiego. Ja zaś odnalazłem jeszcze 6 egz. III tomu Baśni polskich. Sprzedaję drogo, bo potrzebuję forsy. Nie ma przymusu kupowania, to tylko oferta.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/waclaw-blizinski-wspomnienia-mojego-zycia-i-pracy/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-tom-iii-wielki-powrot/



tagi: polityka  edukacja  pis  komunikacja  wybory  szkoła  praktyka  umięjętności  grypsera  studia 

gabriel-maciejewski
15 marca 2024 09:17
20     2137    16 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

matthias @gabriel-maciejewski
15 marca 2024 12:54

Kolejny raz wspomnę, że ma Pan świetne rozeznanie co do edukacji. Co prawda zdarzają się tam działania, które mogłyby usprawnić ten system. Jednak są zwalczane przez zarząd (kuratoria, MEN) z ogromną determinacją.

zaloguj się by móc komentować


Janusz-Tryk @gabriel-maciejewski
15 marca 2024 15:51

Wszystko jest inne niż się wydaje. Szkoła nie uczy tego co się wydaje, że uczy. Przede wszystkim, na początku, uczy umiejętności koncentracji. Przez 45 minut usiedzenia na tyłku i skupienia się na czymś. To jak w wojsku. Musztry i dyscyplina nie daje nam umiejętności walki ale uczy hierarchii itd.

Po drugie szkoła uczy jak komunikacji między uczniami i nauczycielami. Szczególnie na uniwerku bardzo liczy się moim zdaniem przepływ informacji między studentami. Jak byłem na studiach trochę outsiderem co mi bardzo utrudniało życie (jak teraz na to patrzę). W pracy zawodowej ta umiejętność komunikacji jest bardzo ważna.

zaloguj się by móc komentować

peter15k @gabriel-maciejewski
15 marca 2024 16:34

Na pewnych studiach podyplomowych, wśród których dominowali absolwenci pamiętający komunę wykładowca zdobył sie na refleksję - was od obecnych studentów dzieli....przepaść... Jak może być inaczej skoro przykładowo:

( ...) Po doniesieniach środowisk LGBT Śląski Uniwersytet Medyczny rozwiązał współpracę z pracownikiem, który przeprowadził wykład o medycznych konsekwencjach homoseksualizmu (...)

– Dziekan kierujący Wydziałem Nauk Medycznych w Zabrzu niezwłocznie przedstawił swoje negatywne stanowisko na temat wykładu wraz z decyzją o rozwiązaniu z wykładowcą umowy o realizacji dzieła dydaktycznego. To stanowisko zostało podtrzymane przez prorektora ds. studiów i studentów, który nadzoruje realizację zadań dydaktycznych na uczelni –(...) 

– Śląski Uniwersytet Medyczny jest instytucją, na której nie są i nie będą popierane zachowania o charakterze homofobicznym (...) 

(...) W lutym br. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych złożył doniesienie , że w materiałach Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach znalazł się wykład, według którego homoseksualiści stanowią grupę ryzyka (jak narkomani) i nie powinni być brani pod uwagę jako dawcy krwi.​​​​​​ (...) 

Jak może być inaczej skoro "profesor" Uniwersytetu Warszawskiego Monika Płatek oficjalnie głosi tezę, że w zwiazkach jednopłciowych rodzi sie wiecej niż w różnopłciowych.  Tylko dlaczego oni dostają pensję z naszych podatków ?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @peter15k 15 marca 2024 16:34
15 marca 2024 16:47

Bo jesteśmy bandą kokieteryjnych durniów i nie potrafimy stworzyć żadnego lobby?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Janusz-Tryk 15 marca 2024 15:51
15 marca 2024 16:47

Mnie szkoła nie nauczyła koncentracji, przeciwnie, cały czas byłe zdekoncentrowany

zaloguj się by móc komentować

ParysvelParwowski @gabriel-maciejewski 15 marca 2024 16:47
15 marca 2024 19:50

I mnie również, cały czas byłem zdekoncentrowany, i nastawiony na własną drogę, Od pierwszej klasy podstawówki (w 1977) czułem, że to swego rodzaju układanie psów.

zaloguj się by móc komentować

zkr @Janusz-Tryk 15 marca 2024 15:51
15 marca 2024 21:52

Nie zgodze sie. Ze szkoly wynioslem wiele waznych czy wrecz niezbednych schematow.
Podstawowke konczylem w czasach glebokiej komuny.
Pamietam lekcje fizyki.
Nasza nauczycielka pokazala nam jak sie podchodzi do rozwiazywania zadan.
Najpierw wpisujemy to co wiemy (dane).
Na prawo na kartce byly "szukane" czyli to co chemy znalezc/obliczyc.
Nastepnie trzeba bylo wyprowadzic wzor na na obliczenie tego czego szukamy.
Kolejny etap to sprawdzenie jednostek - jezeli liczymy mase to wynik nie moze dac nam naprzyklad metrow ;)
Koncowym etapem jest wstawienie wartosci i podanie wyniku.
To byla szosta klasa podstawowki(!)

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @gabriel-maciejewski
15 marca 2024 22:33

A ludzie patrzą na to, ale nie widzą...szkoda, że współcześni nie mają herbow. Wszystko byłoby jasne od razu [...]

 

Szkoda jest, że zbanowany.

 

Taka tam moda ?

:)

 

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski
15 marca 2024 22:41

Szkoła to taki zakład, gdzie wchodzi szynka, a wychodzi kaszanka. 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @OjciecDyrektor 15 marca 2024 22:41
15 marca 2024 22:53

Nie można się tak poddawać.

 

:)

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @MarekBielany 15 marca 2024 22:53
15 marca 2024 23:04

Co by tam rozumieć z edukacji. Trwa.

 

To tak jak między próżnią, a metafizyką.

Sklejiło się z inżynierią kwantową (ćwierć wieka temu).

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

beczka @gabriel-maciejewski
15 marca 2024 23:15

Szkoła to taki przedsmak wojska. Stąd miało to sens w komunie, gdyż po szkole zazwyczaj była obowiązkowa służba wojskowa, a tam rzeczy znane juz ze szkoły, taka prosta ścieżka kariery miała na celu pomóc się odnaleźć każdemu poprzez znane formaty. Teraz gdy nie ma obowiazku wojskowego, ludzie po szkole średniej są zostawieni sami sobie, nie ma systemu, który, tak jak w szkole, o wszystko zadba, ułoży ci plan dnia, a studia to zupełnie inny świat.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @beczka 15 marca 2024 23:15
16 marca 2024 00:18

Prawdziwą szkołe to powinni rodzice zrobic dzieciom. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @gabriel-maciejewski
16 marca 2024 00:44

Dzieci rodzicom.

:)

na mokotowie

 

 

:

 

 

zaloguj się by móc komentować


peter15k @gabriel-maciejewski 15 marca 2024 16:47
16 marca 2024 07:43

Za „nieboszczki” komuny był taki wierszyk :

„Nie krytykuj nie podskakuj

Siedź na dupie i przytakuj”.

Wierszyk kończył się tak

„Żebyś z głodu nie umierał

Rentę będziesz sam pobierał

Tak nie dużo tak nie mało

Byle na kartofle stało

A gdy przyjdzie życia kres

Powiedz wszystkim: SRAŁ WAS PIES!!!”

Dzisiaj jest inaczej bo etat uczelniany plus granty to bardzo dobre dostatnie życie a na dodatek pół rodziny na takich etatach. Nie podskakuj stało się więc sposobem na życie na uczelni a sprzeciw wobec ewidentnej chamskiej hucpy naukowej oznacza kłopoty i pozew z dobrze opłacanej kancelarii. To nie tylko u nas bo wystarczy spojrzeć jak wykańczany jest prof. Didier Raoult we Francji. Dlatego opór wymaga posiadania sporego konta i dobrej kancelarii a na dodatek toczy się podlewana „biliardami” gra o wymianę sędziów w tej ostatniej instancji jak niedawno w USA po śmierci Ginsburg. Te „ biliardy” płyną z tego samego źródła. Czyli chodzi o opanowanie głównego narzędzia przymusu państwowego czyli SN.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @beczka 15 marca 2024 23:15
16 marca 2024 09:59

Ciekawe spostrzeżenie, że obecna szkoła jest atawizmem który został po PRLu. Rzeczywiście idąc wtedy do liceum, technikum, czy zawodówki, człowiek wiedział czego się spodziewać po jej ukończeniu, bo już się przygotowywał do konekretnego zawodu, czy do studiów, a po ukończeniu edukacji miał konkretną pracę z konkretnymi widełkami zarobkowymi. W pewnym momencie usunięto cały system PRLowski, a w szkołach dalej uczniowie byli przygotowywani do pracy w PRLowskiej fabryce, urzędzie, budowie itd. które od dawna nie istniały.

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Kuldahrus 16 marca 2024 09:59
17 marca 2024 23:33

Duży i omylny skrót.

Tak było w równoległym. To mocno zmienia.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @peter15k 16 marca 2024 07:43
17 marca 2024 23:53

Sraj sraj bo tu dobry kraj.

 

Księga Sędziów ?

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować