-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

O bezsensie pisania rzeczy śmiesznych

Co jakiś czas pojawia się w przestrzeni tego bloga postulat, by ktoś, na przykład ja, albo inny autor napisał prześmiewczą historię literatury polskiej. Ja się na tym poważnie zastanawiałem, licząc już to na zyski, już to na zainteresowanie innych mediów społecznościowych. I tak się zastanawiałem, zastanawiałem, aż zaszedłem pewnego dnia do Empiku i tam znalazłem oprawną w cienkie okładki książczynę, na której widniało zdjęcie jakiegoś alfonsa w białym garniturze. Miał ów pan przymrużone oko i uśmiechał się, tak jak stręczyciele w czeskich filmach z lat siedemdziesiątych. Na okładce był też tytuł - „Wykłady profesora Niczego”. W środku zaś znajdowały się kawałki wyszydzające w sposób znany nam już pewnie, różne książki znajdujące się w spisie lektur szkolnych. Pomyślałem chwilę, przeczytałem może ze dwa zdania i doszedłem do wniosku, że nie ma sensu takie pisanie. Jest ono, odwrotnie niżby się zdawało, potwierdzeniem ważności tych, którzy spisy lektur ustawiają, a nie szyderstwem z nich. To jest szpachla, którą wygładza się ten nawóz, żeby przypominał lśniącą posadzkę. I jeszcze, żeby było trochę do śmiechu. Z tymi żartami jest jednak tak, że one muszą wywołać reakcję. To znaczy większość ludzi wie, co jest śmieszne, bo się po prostu śmieje z tego. W tej książce nie ma nic do śmiechu i przez to poznajemy, że jest ona tylko uzupełnieniem propagandy jaką się normalnie sączy dzieciom do głów. To nie wszystko. Jesteśmy, jak sądzę, przed wielkim przemodelowaniem głów, które zacznie się od szkoły i wkrótce znane nam lektury, wszystkie te poczciwe i skretyniałe Nałkowskie i Dąbrowska ze swoją nowelą „Na wsi wesele” i inni, którzy nie spełnią nowych standardów, wylecą z kanonu. Ich miejsce zaś zajmą dzisiejsi wielcy, czyli ci, który na pisarzy mianował Niemiec – Tokarczukowa i Twardoch. Żeby operacja przebiegła łagodnie i bez stresu trzeba z takich autorów jak Sienkiewicz i Prus uczynić niegroźnych maniaków, pierników z laseczkami, co ględzą coś, stojąc przed gromadką dzieci w parku. Temu samemu celowi służą takie opowiastki, jak ta znaleziona przeze mnie w Empiku. Nie sprawdzałem, ale nie przypuszczam, by profesor Nicze omawiał w tej książeczce lekturę taką jak „Meir Ezofowicz”, tak samo nie przypuszczam, by narodowym czytaniem literatury, odbywającym się pod patronatem prezydenta, objęte były kiedykolwiek książki tak ważne jak „Lewa wolna”. Mamy wyraźnie zakreślony teren pod uprawę, mamy na nim wielkie, pomarańczowe dynie, na których nieznośni chłopcy mogą dorysowywać oczy, usta i nosy, ale na razie o wynoszeniu dyń poza ogród nie ma mowy. Przyjdzie na to czas później. Nie można też dyń rozwalać. To niedopuszczalne. Te wszystkie kabaretowe zagrania, podobnie jak za komuny, są wpisane w program. Tym się jedynie od śmiesznych rzeczy z epoki poprzedniej różnią, że nie można się przy nich nawet uśmiechnąć. Nie jest to jednak istotne, ważne, że konwencja została zachowana, taki niby żart z niby śmieszną postacią na okładce.

Uważam, że każdy kto podejmie podobną akcję, to znaczy będzie się chciał wpisać w tę konwencję, z miejsca postawi się w nieciekawej roli. Po pierwsze, nie można już wiele nowego powiedzieć o szkolnych lekturach, a na pewno nie w omawianej tu konwencji. Można tylko kokietować coraz młodszego i coraz mniej zorientowanego czytelnika, który nie sięga już nawet po te lektury, korzystając z bryków. To jeszcze bardziej zmniejsza sens tych działań i czyni je jeszcze bardziej podejrzanymi.

Nie inaczej jest z różnymi programami opowiadającymi w sposób przystępny, a jednocześnie śmieszny o historii. Mamy w sieci dwóch młodych ludzi, którzy mają swoje programy na tematy historyczne, jeden wygląda jak reklama fryzjera dla gejów i już od dawna występuje w spotach reklamowych, a drugi, taki z wyłupiastymi oczami, turla się ciągle po YT i usiłuje zabawiać publiczność. Ich produkcja była, dla mnie przynajmniej, całkowicie nie śmieszna. Demaskacje zaś, których dokonywali mieściły się kanonie i służyły temu, by w sposób nieszczery i chybiony całkiem, kokietować młodzież. Już to omawialiśmy, ale nie zaszkodzi powtórzyć – kokieteria nie nadaje się do sprzedaży. Nadaje się za to do wykreowania gwiazd medialnych, które z czasem zamienią się w tak zwanych ekspertów. Trudno przypuścić, by ludzie, którzy wykładają pieniądze na te produkcje nie zdawali sobie sprawy z tej, nie tak znowu tajnej, funkcji kokieterii. Dziwić może jedynie upór z jakim lansują te karykaturalne postaci.

Sprawy ostatnio weszły w etap poważniejszy, bo telewizja kupiła format pod tytułem „Pół litra historii”. Nie wiem czy jest gorszy sposób na popularyzację historii w Polsce, ale myślę, że nie ma. Format jest brytyjski, na Wyspie zaś mamy do czynienia z głęboką tradycją, w której takie szyderstwa się mieszczą. Poza tym Brytyjczycy, jako zwycięzcy bezwzględni w ostatniej wojnie, mogą sobie pozwolić na szyderstwa grube i niepiękne z naszego punktu widzenia. A cóż my możemy?To samo co czyni profesor Nicze – utwierdzać publiczność w przekonaniu, że kłamstwa, które słyszeli o historii do tej pory, nie dość, że są prawdziwe to jeszcze dają się przerobić na program rozrywkowy. Postaci zaś w nich występujące, nawet te ponure i straszne, to w gruncie rzeczy swoje chłopaki, które co prawda miały tam coś za uszami, ale kto by się tym dziś przejmował. Ja obejrzałem dwa takie programy. Jeden całkiem nie śmieszny – o Kozakiewiczu, a drugi śmieszny trochę – o Kuroniu. Ten drugi mogę nawet polecić. O proszę, tu jest link https://www.youtube.com/watch?v=FZuN8Y2kZUU Nie twierdzę, że jest on jakoś szczególnie zabawny, ale przynajmniej zęby tak strasznie nie bolą przy jego oglądaniu. Reszta się po prostu nie nadaje. No, ale są. I najprawdopodobniej będą jeszcze długo. I teraz zwróćmy uwagę na ważną rzecz. Programy te ustalają raz na zawsze co będzie śmieszne, nawet wtedy kiedy śmieszne nie jest. Jeśli ktoś po obejrzeniu serii tych idiotyzmów zechce powiedzieć na jakiś temat coś naprawdę zabawnego, nie spotka się ani ze zrozumieniem, ani z akceptacją. Zostanie uznany za uzurpatora, który usiłuje podważyć i zniszczyć oficjalnie zaproponowaną konwencję, która w dodatku ma wywołać na twarzach uśmiech. Takich rzeczy się nie wybacza, nie po to towarzysz Stalin zmieniał przyrodę i zawracał bieg wielkich rzek, żeby jakiś niedowarzony samozwaniec, opowiadał kawały nie tak jak to zostało zaplanowane. Można by śmiało napisać, że prawdziwy rząd dusz weźmie ten, kto opanuje szybko i skutecznie konwencje komediowe. Komuniści wiedzieli o tym z całą pewnością, wiedział o tym także rząd PO, lansując do porzygania te wszystkie kabarety. Czy wie o tym rząd dobrej zmiany? Czy tam sobie ktokolwiek zdaje sprawę, jak jest to ważne. Niby coś im świta, bo przesunęli premierę tego serialu o królach, pewnie ze strachu, że za bardzo będzie przypominał serię „Pół litra historii”. No, ale to jest ciągle za mało.

Pewnie się teraz zastanawiacie, dlaczego ja tu dziś tak przynudzam przy sobocie. A co mam robić? Kawały opowiadać? Śmiesznie już było. Poza tym mam masę roboty i wcale mi nie jest do śmiechu. Macie tu na koniec coś naprawdę zabawnego. Jest historia, jest suspens, jest pointa i kupa zabawy będzie z tego...naprawdę….https://xlm.pl/ksiazka/lista-wchtera-general-ss-ktory-ograbil-krakow-lista-wachtera

 

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przez ostatnie miesiące wspierali ten blog dobrym słowem i nie tylko dobrym słowem. Nie będę wymieniał nikogo z imienia, musicie mi to wybaczyć. Składam po prostu ogólne podziękowania wszystkim. Nie mogę zatrzymać tej zbiórki niestety, bo sytuacja jest trudna, a w przyszłym roku będzie jeszcze trudniejsza. Nie mam też specjalnych oporów, wybaczcie mi to, widząc jak dziennikarskie i publicystyczne sławy, ratują się prosząc o wsparcie czytelników. Jeśli więc ktoś uważa, że można i trzeba wesprzeć moją działalność publicystyczną, będę mu nieskończenie wdzięczny.

Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim,

ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki

PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

PKOPPLPWXXX

Podaję też konto na pay palu:

[email protected]

Przypominam też, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego przeznaczamy na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie ksiądz prałat dokonał swojego dzieła, a gdzie obecnie pełni posługę nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek.

Zapraszam też do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze, do Tarabuka, do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu GUFUŚ w Bielsku Białej i do sklepu HYDRO GAZ w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.



tagi: historia  telewizja  kabaret 

gabriel-maciejewski
18 listopada 2017 09:49
5     1763    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Artur @gabriel-maciejewski
18 listopada 2017 10:20

Pozwolę sobie wyekstrachować cytat:

"Śmiesznie już było."

W wielu momentach powinniśmy używać go, aby unieważniać wszystkich pozornie spierających się z kimś kabareciarzy. Uderza równie mocno w stare hasło "najśmieszniejszy barak w obozie", wymyślone aby powiedzieć więźniom socjalistycznej spółdzielni PRL, że jednak jest dobrze.

zaloguj się by móc komentować

Czepiak1966 @valser 18 listopada 2017 10:31
18 listopada 2017 13:27

Proszę! Z takim ryjem do takiej laski i się udało?

zaloguj się by móc komentować

Czepiak1966 @Artur 18 listopada 2017 10:20
18 listopada 2017 13:30

Barak nie był najśmieszniejszy, tylko najweselszy. Z jednej strony to spora różnica, a z drugiej żadna. Zależy od interpretacji tych dwóch słów.

Pozdrawiam.

zaloguj się by móc komentować

chlor @zebe 18 listopada 2017 10:28
18 listopada 2017 13:34

No ale jak widać, dzieci z tego nie będzie.

zaloguj się by móc komentować

Czepiak1966 @valser 18 listopada 2017 14:19
20 listopada 2017 09:50

Nie miałem pojęcia o takich szczegółach. :-)))

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować