Nowa pogadanka i panel w Stężycy
O panelu słowo tylko. Skończył się tak, że wylądowałem w szpitalu pod kroplówką. Już jestem na chodzie, ale wystraszyłem się nie na żarty. Jurto napiszę coś więcej. Na razie zostawiam pogadankę.
https://prawygornyrog.pl/tv/2019/05/gabriel-maciejewski-o-ksiazce-pitawal-lodzki/
tagi: panel szpital pitaval
![]() |
gabriel-maciejewski |
25 maja 2019 12:43 |
Komentarze:
![]() |
Marcin-Maciej @gabriel-maciejewski |
25 maja 2019 12:51 |
Dużo zdrowia. Proszę trochę zwolnić tempo.
Pozdrawiam
![]() |
Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski |
25 maja 2019 14:07 |
Zaglądam rana tu na stronę, już widzę...
Dbaj o siebie bardzo proszę...
.
![]() |
krzysztof-laskowski @gabriel-maciejewski |
25 maja 2019 14:17 |
Pozdrawiam Cię z modlitwą.
![]() |
jestnadzieja @gabriel-maciejewski |
25 maja 2019 15:25 |
Zdrowia i odpoczynku zycze.
Mam nadzieje, ze Pantera albo inni panelisci lub uczestnicy cos napisza.
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
25 maja 2019 15:43 |
W takim razie moja modlitwa i w miarą możliwości pomoc wszelaka.
![]() |
gorylisko @gabriel-maciejewski |
25 maja 2019 15:52 |
panie kolego C... może by tak trochę zwolnic bo codzienny felieton, pogadanki, prowadzenie biznesu... czy tego nie za dużo... Z Panem Bogiem bo nie wiem skąd ale wiem, że ma Pan dożo czasu i jeszcze więcej do zrobienia w Polsce...choćby w dziedzinie kluczowej... doktryna istnienia państwa polskiego... ona się tworzy w bulu i mekce... ;-) ale to idzie, bo już wielu czyta to co na tej stronie jest a nawet przyswaja... no i krąg czytelników książek rekomendowanych i wydawanych tutaj rośnie... jeszcze raz... Szczęść Boże...
![]() |
Matejek @Marcin-Maciej 25 maja 2019 12:51 |
25 maja 2019 15:54 |
tempo można trzymać /byle nie szarpać/, ale trzeba się zaopatrzyć ... ,
gdy nie ma 'zaopatrzenia', albo gdy zaopatrzenie jest trefne wszystko szlag może trafić
Zdrowia dla Gospodarza i Zdrowia dla nas wszystkich
![]() |
bulk @gabriel-maciejewski |
25 maja 2019 16:47 |
Dużo zdrowia i szybkiego powrotu do sił.
![]() |
MZ @gabriel-maciejewski |
25 maja 2019 20:12 |
Należy zwolnić i odpocząć bo może się Pan przy takim tempie rozsypać.Z błogosławienstwem Bożym.
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
25 maja 2019 22:47 |
W sobotę byłem w Krakowie, w Jagielonce. Chciałem dojechać do Stężycy, ale dostałem propozycję nie do odrzucenia, propozycję b. ważnego dla mnie spotkania. Niestety popołudniowego. Żeby nie zmarnować czasu czesałem bibliotekę jagielońską. No i jeździłem po Krakowie w międzyczasie. Korki były nieziemskie. Cały czas mżyło. Gdzieś o 17 chmury się cofły, zaświeciło słoneczko, a ja myślałem że zejdę. Zmiana ciśnienia. Wytrzymałem jeszcze dwie godziny i dałem spokój. Przy okazji ograbił mnie prakingowy na 5 dych. Sęp jak rzadko kiedy.
Może się mylę, ale pewnie ci spadło ciśnienie i odezwały się stare boleści. Znam to. Sursum corda, ufam że będzie lepiej.
|
KOSSOBOR @gabriel-maciejewski |
25 maja 2019 23:39 |
Zdrowia, Gabrielu.
Zwolnij trochę, co?
Angielsko - ruski tom SN - fascynujący!
A tak w ogóle - brak recenzji /zaczynu do dalszego drążenia spraw/ artykułów w SN jest hańbą dla uniwerów. Wolą zapewne LGBTQQ na muniu.
/Teraz z sentymentem wspominam historię gospodarczą Rzeczpospolitej /oddzielny przedmiot/, cośmy ją wtedy olewali. A tam były takie cymesy w inwentarzach :) Eh, studenci, studenci.../
![]() |
Greenwatcher @gabriel-maciejewski |
26 maja 2019 06:43 |
Panie Gabrielu, niech sie pan oszczędza na kryzys wielu średniego. A na poprawę zdrowia: książki Biblioteki historii gospodarczej Polski są już czytane na kierunkach historycznych, np. na kierunku Gospodarka i ekonomia w dziejach na UAM Poznań.
![]() |
bolek @gabriel-maciejewski |
26 maja 2019 08:18 |
Aj! :( W takim razie czekamy na szczegóły.
Pogadanka jak zwykle prima sort :)
![]() |
kms @gabriel-maciejewski |
26 maja 2019 10:27 |
Panie Gabrielu,
Primo, szybkiego odzyskania sił, bowiem bez Pana ciężko będzie nieść stos oświaty (tu pozwolę sobie zażartować) pośród znajomych i kolegów/koleżanek z pracy. Czasami używam bardziej dosadnego, acz lepiej docierającego do niektórych, zwrotu "miotacz ognia oświaty".
Secundo, niejako wywołany do tablicy, przypomnę słowa swojej świętej pamięci cioci (od strony mamy), która mieszkała w Łodzi już przed wojną, bo moi dziadkowie od strony mamy sprowadzili się dopiero w 1948. Ciocia mieszkała przy ul. Ruchliwej i tu nie jestem pewien, czy przed wojną to już była Łódź, czy obszar podmiejski, bowiem znajduje się poza trasą kolei obwodowej, pracowała zaś w fabryce włókienniczej w ścisłym centrum, która to fabryka położona była przy ul. Rewolucji 1905 roku. Trasę dom - praca - dom, ok. 10 km w jedną stronę, pokonywała pieszo, bowiem nie stać jej było na tramwaj. Nie pamiętam już jaki był stosunek wartości biletu do mesięcznych zarobków cioci, ale był on niewspółmiernie wysoki. Robotnicy tramwajami w Łodzi nie jeździli, przynajmniej przed drugą wojną, bo przed pierwszą, to już z całą pewnością. W ramach ciekawostki dodam, że obecnie na Widzew można tramwajem jechać bez większych problemów, natomiast duszę na ramieniu człowiek ma podróżując w inne rejony miasta.
Natomiast zawsze intrygowało mnie to, że Łódź miała jako pierwsze miasto w Kongresówce, czy raczej Kraju Przywiślańskim, jeśli się trzymać nomenklatury epoki, oświetlenie elektryczne oraz tramwaje elektryczne.
Nie mniej intrygującym jest fakt, że Łódź dość długo nie miała połączenia kolejowego ze światem. Bawełna do fabryk i gotowe materiały tekstylne były transportowane wozami do najbliższej stacji kolejowej, czyli do odległych o 30 km Koluszek. Linię kolejową i dworce Łódź Fabryczna i Kaliska wybudowano dopiero później, jakby ktoś ze zdziwieniem stwierdził, że to miasto może przynosić zysk nie tylko krótkotrwały, zatem niech przynosi dalej.
I jest jeszcze trzecia ciekawostka - Łódź w czasie wielkiego kryzysu lat trzydziestych przynosiła nadal zyski. Nastąpiła komasacja fabryk pod kiloma zarządami, fabryki pracowały przez trzy dni w tygodniu, ale pracowały.
Co ciekawe, rodzina od strony ojca mieszkała w Łodzi już od przedwojnia, ale dziwnym trafem nałożona jest na te informacje, swego rodzaju rodzinna zmowa milczenia, przynajmniej w mojej obecności. Lecz chyba czas najwyższy unieść ten woal.