To może trochę o jednym z wymienionych w książce ziemian, Tadeuszu Janota Bzowskim (niesamowita postać!):

"Wspominał: „na moich oczach zmartwychwstawały Bieszczady”. A kiedy odszedł, ktoś sparafrazował nadane niegdyś Bzowskiemu przezwisko, z prawdziwym przekonaniem nazywając go „królem Bieszczadów”.

Ale to tylko o powojennych losach. A tu więcej:

http://tarnowskikurierkulturalny.blox.pl/2012/07/Tadeusz-Janota-Bzowski-8211-hrabia-ktory-zostal.html

Kiedyś kiedy gospdarz tego bloga miał fazę na "ziemiaństwo" próbowałem dociec czemu, skoro było ono tak fajne to tak łatwo dało się ograć. GM podawał dwie przyczyny. Jedna to taka, że wszyscy poczynając od rządów zaborczych poprzez ciemne siły socjalizmu i żydów z pieniędzmi a kończąc na chłopach, byli przeciwko nim. Druga zaś to taka, że ziemiaństwo, ze szczególnym uwzględnieniem młodego pokolenia panien, przyjęło/przjęło się ideami socjalistycznymi nie zauważając, że owe idee uderzają przede wszystkim właśnie w nich oraz ten styl życia i prowadzenia biznesu.

Mnie te wyjaśnienia do końca nie przekonują, bo jeśli tak było, to co się stało, że owa grupa chyba nawet nie próbowała jakoś zmyślnie się bronić. Jakby uznali, że to ich "ziemiaństwo" jest im raz na zawsze dane i ponad ich godność jest się bronić, bądź nawet się promować, czy też walczyć o wpływy.