Niemcy nie ukradli nam akwareli Kandinsky'ego. Patrzycie w złą stronę
Irytują mnie ludzie, którzy za pomocą silnie wystudiowanych póz próbują przeciwstawiać się sformatowanemu i spreparowanemu złu. Irytują mnie bo to zło zrobione jest z papier mache.
W ich poczet można zaliczyć wszystkich w zasadzie dziennikarzy, którzy stoją dziś dzielnie po stronie PiS i walczą słowem i wymienioną wyżej pozą o Polskę. Mistrzynią w tej konkurencji jest oczywiście redaktor Ogórek, ze swoimi książkami na temat kradzieży obrazów. Teraz zaś doszlusowują do niej inni, także kompletni laicy, którzy muszą wyrazić swoje oburzenie, albowiem na aukcji w Niemczech pojawiła się akwarela Kandinsky’ego, która wisiała kiedyś w Muzeum Narodowym, ale została skradziona. No i Niemcy ją wystawili na sprzedaż, a to przecież skandal. Rząd polski nawet protestował, choć powinien siedzieć cicho, albo wdrożyć ciche śledztwo, ale w zupełnie innej niż ta cała akwarela sprawie. Zresztą cała rzecz ma wymiar wyłącznie propagandowy, bo obrazek sprzedany został za 310 tysięcy euro. Co to przepraszam jest za suma? Kogo ma to oburzyć? W takiej kwestii interweniuje rząd, bo ministrowi Glińskiemu, a może komuś jeszcze, wydaje się, że w ten sposób pognębi Tuska, opozycję i wskaże ciemnemu ludowi, na kogo ma głosować. Na pewno nie na tego, którego popierają Niemcy, złodzieje pięknych, choć niezrozumiałych dla laika, akwarel. To jest postawa infantylna i komunikat adresowany do nie wiadomo kogo. Do Magdy Ogórek chyba i zaprzyjaźnionych z nią dziennikarzy z Gazety Polskiej i tygodnika Do rzeczy. Z tą akwarelą jest dokładnie tak samo, jak z napadem na księgarnię Gebethnera i Wolfa, w Krakowie, w roku 1913. Księgarnia ta mieściła się tuż przy posterunku austriackiej żandarmerii. Opisywano ten napad i zamordowanie kierownika w słowach wzniosłych i pełnych oburzenia, prowadzono śledztwa profesjonalne i amatorskie, ściągnięto z Lublany specjalnego psa tropiącego i generalnie uprawiano folklor właściwy dla tego właśnie formatu komunikacji. Jak jest napad, to się robi różne cyrki, żeby każdy widział, a dziennikarze najwyraźniej, że policja zajmuje się sprawą poważnie. Nikt nie zada pytania – ale proszę państwa, jak to napadli na księgarnię? To nie lepiej na sklep jubilera, gdzie jest złoto? Na prowincjonalny bank w Gorlicach, gdzie okoliczna szlachta i powracający z Ameryki wieśniacy gromadzą swoje aktywa? Nie lepiej na stację pocztową w Brzesku? Na księgarnię napadli?!!!! No, jak to…?
Niech mi teraz ktoś wyjaśni, jak można w ogóle ukraść coś z muzeum, takiego jak Muzeum Narodowe, w roku 1984? Wielu z nas pamięta rok 1984 i tamte czasy. Każda poważniejsza kradzież była ogłaszana przez prasę i robił się huczek, albo wręcz huk. W Polsce nie było w tamtym czasie żadnych takich wypadków, a najgłośniejszą kradzieżą dzieła sztuki, było chyba wyniesienie sarkofagu św. Wojciecha i jego dewastacja. Co także nie doczekało się ani należytej interpretacji, ani odpowiedniego nagłośnienia.
Gdyby cokolwiek ukradziono z Muzeum Narodowego sprawa ta na pewno byłaby znana. To kwestia pierwsza. Kolejna zaś jeszcze bardziej pogrąża nas jako ekscytujących się tym Kandinskym osłów, pogrąża także nasz rząd, któremu mieszają się grabieże wojenne z procederem zupełnie innym. I który, pchany w stronę jawnego błędu, przez nadgorliwych urzędników niższych szczebli, zmierza wprost do skompromitowania idei reparacji wojennych, jakże przecież słusznej. Czy ktoś w ogóle wie co to jest kradzież dzieła sztuki? To jest robota zlecona, którą się wykonuje dla kogoś konkretnego. Sądzę, choć mogę się mylić, że w zależności od powagi placówki, z której się coś kradnie, afera jest detonowana, po to, by odwrócić uwagę od jej istotnej funkcji. Celem kradzieży Mony Lizy z Luwru, w tym samym roku, w którym bandyci napadli na księgarnię w Krakowie, było skompromitowanie rządu Francji. I to się udało. Legenda o tej kradzieży znana jest wszystkim, a jej bohaterem, był ubogi, włoski szklarz Vincenzo, który uważał, że obraz powinien wrócić do Italii, bo nie znał historii. Dyrdymały te są powielane w literaturze sensacyjnej i taka jest właśnie ich misja, żeby ludzie powtarzali je ciągle i zastanawiali się; ale szefie, jak to szklarz ją wyniósł i trzymał, przez dwa lata pod łóżkiem? Jak pamiętamy ów „szklarz” był zawodowym złodziejem dzieł sztuki i miał potem nawet swój własny sklep z obrazami w Paryżu. O tym jednak już nikt nie mówi, albowiem najważniejsza w tym wszystkim jest dramaturgia całej historii. Pointa ze sklepem nie nadaje się do mediów i sprzedawanych przez nie formatów. Nie nadaje się, bo czytelnik czuje się przez nią zdegradowany. Nie ma tam nic niezwykłego z punktu widzenia poszukiwacza sensacji, siedzącego na kanapie. A jeśli czytelnik czuje się zdegradowany, to tym bardziej powielający te historie dziennikarz. Nie po to zaś człowiek zostaje dziennikarzem, poszukiwaczem sensacji i odkrywcą skarbów zagrabionych przez Hitlera, żeby się degradować w oczach czytelnika i widza. Dlatego utrzymanie tempa akcji w opowieści i wysokiego poziomu dramaturgii jest najważniejsze. Jak w tytule książki Magdy Ogórek – Kat kłania się i zabija. Zasady muszą zostać zachowane, a to znaczy, że prawda nigdy nie zostanie odkryta, bo jej odkrycie pogrąży kolporterów sensacji, którzy sami uwierzyli w to, że można napaść na księgarnię, albo że szklarz może ukraść Giocondę z Luwru, albo, że w roku 1984 można z Muzeum Narodowego w Warszawie coś ukraść i nikt tego nie zauważy.
Czy to znaczy, że nie było żadnej kradzieży? Oczywiście, że była, ale po pierwsze – musiała być ona dokonana na zlecenie, po drugie złodziejem musiał być ktoś z pracowników Muzeum Narodowego, albo wręcz sam jego dyrektor. Zanim przejdziemy do postaci dyrektora, pomyślmy chwilę gdzie mogła się w roku 1984 znajdować ta akwarela? Czy była jakaś wystawa Kandinsky’go w Warszawie w tamtym czasie? Bo jeśli nie było, to ten badziewny obrazek leżał w magazynie. To zaś z kolei znaczy, że żeby go stamtąd wynieść trzeba było wiedzieć, gdzie leży. Być może wię się pomyliłem i kradzież nie została zlecona, bo skąd zachodni kolekcjonerzy mieliby wiedzieć co jest przechowywane w magazynach Muzeum Narodowego? Jeśli się mylę, to znaczy, że jest jeszcze gorzej. Oto największe polskie muzeum jest w epoce Jaruzelskiego, tuż po stanie wojennym traktowane przez zachodnich paserów, jak sklep z pamiątkami. Okay, nie można z niego wynieść rzeczy naprawdę cennych, ale tylko dlatego, że nie ma mediów, które by odwróciły uwagę publiczności od kradzieży. Gdyby te media były, myślę, że wyniesiono by Bitwę pod Grunwaldem i nikt by nie zauważył, a ludziom by się powiedziało, że szklarze ją zabrali. Trochę żartuję, ale trochę nie. Teraz rzecz najważniejsza – kto był w roku 1984 dyrektorem Muzeum Narodowego? Otóż okazuje się, że nikt. Wchodzimy odpowiednią stronę w Wikipedii i sprawdzamy zakładkę „dyrektorzy”. I widzimy, że pomiędzy Stanisławem Lorentzem, który odwołany został z funkcji dyrektora placówki w roku 1982, a Ferdynandem Ruszczycem, który został na to stanowisko powołany w roku 1995 nie ma nikogo. Jest tam znak zapytania. I to jest naprawdę wielka rzecz. Zróbcie screena, bo może to zaraz zniknąć. Przez jedenaście lat najważniejsza placówka muzealna w kraju nie ma dyrektora, a wikipedia i jej przesławni redaktorzy nie potrafią nawet ustalić, kto przez te jedenaście lat pełnił jego obowiązki. Jestem po prostu wstrząśnięty. Normalnie sensacja – kat kłania się i zabija. I to wszystko na oczach publiki, która krzyczy, że Niemiec ją okradł z cennej akwareli. Uważam, że pan minister Gliński powinien w tej chwili, podkreślę – w tej chwili - zarządzić coś w rodzaju ekstra inwentaryzacji zbiorów muzeum. Wyznaczyć ekipę z CBA czy jak się ta służba tam nazywa i sprawdzać losy i miejsce pobytu każdego przedmiotu znajdującego się inwentarzach muzealnych przed rokiem 1982, czyli przed dymisją Lorentza. Nie wiemy bowiem co zostało z tego muzeum wyniesione i gdzie sprzedane przez jedenaście lat, kiedy nikt nie wiedział, kto jest dyrektorem placówki. Ja pamiętam końcówkę tej dekady (ponad) muzealnego bezhołowia, bo byłem wtedy studentem. Sprawy Muzeum Narodowego zajmowały mnie, przyznam, mało. Pamiętam jednak, że na początku lat dziewięćdziesiątych, legendą owiana była postać kuratora galerii średniowiecznej Tadeusza Dobrzenieckiego. Jakiś żartowniś napisał nawet na murze muzeum hasło – Dobrzeniecki szpieg niemiecki. Widać je było przez jakiś czas. Interpretowaliśmy to jako żart polityczny, bo był to czas walki wyborczej pomiędzy Mazowieckim i Wałęsą. Jedni więc krzyczeli – Lech Wałęsa, kupa mięsa! A inni – Mazowiecki szpieg niemiecki!
Podkreślmy raz jeszcze – wikipedia, która szafuje nazwiskami i opiniami, nie potrafiła ustalić sprawy tak prostej, jak wskazanie osoby pełniącej obowiązki dyrektora Muzeum Narodowego w latach 1982 – 1995. Wstrząsające. To nie wszystko jednak. Podobny znak zapytania odnajdujemy na tej samej liście w latach 1906 – 1916. Wtedy też nie było dyrektora. Ciekawe, co zginęło i gdzie zostało wywiezione? Może ktoś chce sprawdzić, co o kradzieży dzieł sztuki w Warszawie pisały ówczesne media? O ileż przecież uczciwsze od mediów kształtujących opinię publiczną w latach, które wielu z nas dobrze pamięta – 1982 – 1995.
Sądzę, że tego rodzaju zachowania, jak protesty wobec sprzedaży tej akwareli, wskazywanie złodzieja, bo taka jest koniunktura i to jest wygodne, degradują polską politykę. Jeśli chcemy reparacji nie możemy, pardon, wdeptywać w takie gówno. Ta historia jest jak siwucha rozdawana chłopom przez urzędników-prowokatorów, którzy chcą by wyrazili oni swój szczery protest wrzaskiem i strzelaniem w powietrze. Lansuje się na tym paru cwaniaków, którzy za chwilę ogłoszą się ekspertami od kradzieży dzieł sztuki. Proponuję więc, a bez instytucji państwowych tego nie można zrobić, byśmy ustalili najpierw co zginęło, w jakich latach i skąd. To nam wszystkim dobrze zrobi, przywróci przytomność wielu osobom i spowoduje, że nie będziemy mieli historycznego kaca. Ani w tym, ani w przyszłym pokoleniu.
tagi: niemcy sztuka muzeum narodowe kradzież reparacje akwarela kandinsky stanisław lorentz polityka kulturalna
![]() |
gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 09:22 |
Komentarze:
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 09:45 |
Notka świetna.
Też mnie zdziwiła cała okoliczność trochę kuriozalna. Jeszcze bardziej mnie zdziwiło, że "fahofcy" od dzieł sztuki oglądają i prześwietlają oczyma lub rentgenem ten obrazek, żeby sprawdzić czy jest autentyczny, ale pieczątki nikt nie widzi chociaż widać ją z Warszawy.
Druga sprawa to ustalanie tego co zginęło. Nie wiem jakiego użyć porównania, ale to mogłoby być coś na kształt trzęsienia ziemi (partyjnej) lub Armageddonu.
Pamiętam, że za któregoś z sekretarzy "naszej" partii wyszło, że niektórzy tzw. "prominenci" wypożyczali sobie co lepsze obrazy z muzeów, które wisiały czy to w biurze czy to w domu. ;)
![]() |
gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 3 grudnia 2022 09:45 |
3 grudnia 2022 09:56 |
Problemem jest to, że urzędnikom wydaje się iż mogą się uwłaszczyć na mieniu państwowym. To znaś z kolei oznacza, że nie wierzą, ani w państwo, ani w jego moc. Dochodzi więc do jawnych i ukrytych wojen gangów o to państwowe mienie, bo nikt nie wie dlaczego miałoby ono być państwowe. W muzealnictwie proceder ten odbywa się po cichu, a w Lasach Państwowych jawnie, bo ekolodzy chcą wyautwać leśników, a niektórzy z nich też by się chcieli uwłaszczyć na państwowym. Motywacją tych pragnień jest kompentencja. Im kto bardziej kompetentny tym czuje się bardziej predystynowany do zarządzania nie swoim mieniem osobiście.
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski 3 grudnia 2022 09:56 |
3 grudnia 2022 10:11 |
Niestety to prawda!
Co gorsza, żaden poważny błąd raczej nie jest wytykany, nie mówiąc o karaniu. I wtedy wydaje się niektórym, że im wszystko można, że są nietykalni, itd. To jest choroba wielu "branż".
![]() |
orjan @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 10:29 |
Brawo za wychwycenie tej szczególnej opiekuńczości w ówczesnym Muzeum Narodowym. Zwala z nóg.
Natomiast w odniesieniu do samego tego obrazu uwagę zwraca przede wszystkim, iż oto na tej aukcji doszło do sprzedaży całkowicie jawnej.
Trudno zatem sobie wyobrazić, że kwestie własności tego szczególnego obrazu nie zostały ustalone. W jakim kierunku i z jakim rezultatem? No takim, aby można było sprzedać, bo jak świat szeroki, do sprzedaży potrzebne jest przeniesienie prawa własności. Pytanie o ewentualną materialną bezczelność takiego ustalenia jest bezprzedmiotowe wobec niemieckiego formalizmu ustalenia. Zobaczmy wg niemieckiego źródła wskazywanego w wiki:
Uwagę tam zwraca, iż na odwrocie obrazu jest właścicielska pieczęć polskiego muzeum. Ponadto zwraca uwagę, że dowody cudzej własności są jednak niejednoznaczne: "[...] do 1984 roku był własnością Muzeum Narodowego Polskiego w Warszawie, a potem trafił do prywatnej kolekcji w USA. Żelazna kurtyna była wtedy jeszcze podniesiona. Inne źródła podają, że obraz zakupiono dopiero w 1982 roku za 500 tys. zł."
NB.: Szczególnej niemieckiej gracji należy przypisać pominięcie jeszcze jednego "innego źródła", mianowicie, że obraz został skradziony. No, ale polskie źródła ... Bo na pochyłe drzewo byle koza skacze, i tak dalej. Zwłaszcza, jeśli to drzewo gorliwie pochyla miejscowa granda opozycyjna.
Jednak rekomendowana przez niemiecką dziennikarkę niemiecka staranność zbadania własności obrazu jest oczywiście niejednoznaczna, gdy nie rozstrzyga, kiedy doszło do przejścia własności polskiego muzeum. W 1984 roku, czy wg sprzedaży w 1982 roku? O ile też wersja 1982 roku wskazuje na "zakupienie", czyli na sprzedaż, to wersja 1984 r. już opłotkami omija sposób w jaki polskie muzeum przeniosło własność. Nie wiadomo w wyniku jakiej czynności polskiego muzeum, ale obraz "trafił", gdzie trzeba. Coś tu na pewno nie sztymuje. W najłagodniejszej wersji kombinatoryka dziennikarska niemieckiej dziennikarki.
Natomiast bezwzględnie znaczącą okolicznością jest, że doszło do sprzedaży mimo właścicielskiego protestu polskiego, ignorując ten protest zamiast go rozstrzygnąć. Siedzi więc ta koza na pochyłym drzewie i beczy o praworządności w Polsce zamiast w Niemczech.
Wracając zaś do wskazanego braku dyrektora Muzeum Narodowego w okresie od 1982 roku, to właściwie kto Niemcom podpisał oświadczenie woli o przeniesieniu własności tego obrazu w 1984 roku. W tym właśnie momencie znacząco a enigmatycznie, lecz na wszelki wypadek podsuwa się inne źródła sprzedaży z 1982 roku. Ciekawe, czy jest tam podpis prof. St. Lorentz'a zanim go zdymisjonowano? Zgaduję, że gdyby był, to Niemcy po prostu rozdarliby japę o bezczelności obecnego polskiego ministra, że podważa, itd.
![]() |
ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 10:37 |
Praca Wassiliego Kandinskiego została skradziona 14 czerwca 1984 r. z organizowanej w Muzeum Narodowym w Warszawie wystawy "Koncepcje Przestrzeni w Sztuce Współczesnej". Obraz znajdował się w zbiorach muzeum od 1982 r.
Ciekawe, czy prowadzono śledztwo, czy zostało umorzone?
Jakie konsekwencje ponieśli wartownicy, urzędnicy?
Czy obraz był ubezpieczony? czy ubezpieczenie zostało wypłacone?
Czy ówczesna prasa cokolwiek na ten temat pisała?
Pytań cała masa.
Najbardziej podobają mi się archiwiści, którzy uważają, że zgromadzone w archiwach na przykład księgi metrykalne są ich.
![]() |
mniszysko @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 10:42 |
Nadzieja umiera ostatnia...
Ja mam nadzieję, że to pierwsza salwa w rozgrywce, gdzie napięcie będzie rosło. W następnej kolejności wszyscy będą się zastanawiać w jaki sposób ten obraz wyciekł z Polski i w ostatnie osłonie okaże się, że środowiska związana z transferem obrazu i w ogóle dzieł polskich są związane z PO nierozerwalnymi więzami.
Liczę, że to jest pomyślane właśnie w ten sposób. To była pierwsza salwa ...
Jednak tak jak napisałem na początku, to jest związane bardziej z nadzieją niż jakimiś konkretnymi przesłankami.
![]() |
orjan @ewa-rembikowska 3 grudnia 2022 10:37 |
3 grudnia 2022 10:46 |
Jest jeszcze jedno pytanie. Mianowicie, kto po zdymisjonowaniu prof. Lorentz'a podpisywał za Muzeum we wszelkich a "tysięcznych" sprawach wymagających reprezentacji prawnej? Skoro bowiem na pewno były potrzeby reprezentacji od 1982 roku, to czyżby podpisywał jakiś komisarz wojskowy?
![]() |
gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 3 grudnia 2022 10:11 |
3 grudnia 2022 10:56 |
Okazuje się, że można znaleźć dane na temat po dyrektorów
1. 26.11.1982 - Andrzej Michałowski, p.o. dyrektora
2. 01.08.1983 - Juliusz Bursze, p.o. dyrektora
3. 16.02.1986 - Tadeusz Matusiak, p.o. dyrektora
4. 01.11.1986 - Marian Sołtysiak, dyrektor
5. 01.10.1990 - Włodzimierz Godlewski, dyrektor
6. 01.01.1995 - Kinga Szczepkowska-Naliwajek, dyrektor
Zródło: https://cyfrowe.mnw.art.pl/pl/artykuly/376
Ciekawe co kto wie w sprawie tej kradzieży z roku 1984
![]() |
gabriel-maciejewski @orjan 3 grudnia 2022 10:29 |
3 grudnia 2022 10:58 |
Tam są ludzie, którzy do dziś stanowią oparcie dla niemieckich interesów w branży, bo takowe na pewno istnieją. Moim zdaniem powinno się rozpocząć śledztwo w Polsce
![]() |
gabriel-maciejewski @ewa-rembikowska 3 grudnia 2022 10:37 |
3 grudnia 2022 11:00 |
Czyli była wystawa i wynieśli z wystawy. Ufff, lżej mi trochę, bo to znaczy, że Niemiec zobaczył, zlecił kradzież i obraz wyniesiono. No, ale bez udziału pracowników to się nie mogło odbyć. To uwłaszczenie na mieniu państwowym wynika z braku doktryny
![]() |
gabriel-maciejewski @mniszysko 3 grudnia 2022 10:42 |
3 grudnia 2022 11:01 |
Jestem raczej pewien, że będzie inaczej. "Nasi" wystraszą się "kompetencji" środowiska i wszystko rozejdzie się po kościach
![]() |
ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski 3 grudnia 2022 10:56 |
3 grudnia 2022 11:02 |
Gdy ukaradziono obraz p.o. dyrektora byłn Juliusz Bursze
Co nieco o tym panu ponieżej.
![]() |
Pioter @orjan 3 grudnia 2022 10:29 |
3 grudnia 2022 11:05 |
Jest jeszcze ciekawiej. Chyba gdzieś do 2015 roku w polskim prawie celnym wymagana była decyzja konserwatora zabytków do wywiezienia za granicę wszystkiego, co było stasze niż 50 lat (nawet aluminiowej złotówki wartej 10 groszy). Od 2004 było to już martwe prawo (bo nikt na granicy niczego nie sprawdzał), ale było. Tu mamy do czynienia z rokiem 1982/84, czyli wszystkimi możliwymi kontrolami na wszystkich przejściach granicznych. Jeśli rzeczywiście była kradzież w MN (a nie sprzedaż), to nawet najlepszy przemytnik nie opchnął by tego na publicznej aukcji. Jeśli natomiast była sprzedaż, to była też wydana decyzja konserwatora zabytków o wywozie dobra kultury za granicę.
W jednym (kradzież) i w drugim (sprzedaż) przypadku w księgach magazynowych Muzeum Narodowego musi być fakt zdjęcia akwareli ze stanu i wyraźnie wpisana w nie przyczyna zdjęcia (wyniki postępowania policji/wystawiony rachunek sprzedaży). Obstawiam więc, że najbliższym czasie księgi magazynowe MN ulegną zniszczenia w wyniku zalania, albo zostaną zjedzone przez skoczogonki.
![]() |
gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 11:12 |
Gdy "zniknął" obraz, dyrektorem był Juliusz Bursze, syn Teodora Bursche, architekta.
Teodor Bursche: https://pl.wikipedia.org/wiki/Teodor_Bursche
![]() |
qwerty @gabriel-maciejewski 3 grudnia 2022 09:56 |
3 grudnia 2022 11:21 |
Niestety masz rację. Tutaj etos Państwa to wzruszenie ramion i opium dla frajerów.
![]() |
orjan @gabriel-maciejewski 3 grudnia 2022 10:58 |
3 grudnia 2022 11:26 |
Oczywiście!
![]() |
orjan @gabriel-maciejewski 3 grudnia 2022 11:01 |
3 grudnia 2022 11:28 |
Zależy przed, czy po wyborach.
![]() |
Autobus117 @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 11:32 |
w latach osiemdziesiątych, mocarze z Animexu sprzedawali na Zachód konie arabskie jako mięso rzeźne /nie wiem czy to właściwe słowa/ Kandinsky to przy tym kupa śmiechu.
![]() |
orjan @Pioter 3 grudnia 2022 11:05 |
3 grudnia 2022 11:45 |
Dzięki, to wyjaśnia, że jeśli odbyła się transakcja sprzedaży, to powinna za sobą ciągnąć całą smugę dokumentów. Ta smuga powinna teraz być przy obrazie. Od siebie dodam, że nie o to chodzi, że na granicy wywozowej drobiazgowo trzepano wtedy wszystko (minus bagaże dyplom. i inne takie). Jesli nabycie w Polsce było legalne, to obowiązkowo musiało być dokumentowe zgłoszenie obrazu do kontroli wywozowej. "Samozgłoszenie", a nie oczekiwanie, że celnicy sami wytrzepią i wtedy się im stosowny kwit pokaże.
Mnie zastanawia, dlaczego ta wskazana przeze mnie dziennikarka aż dwa razy wskazała, że wtedy była żelazna kurtyna. Niby co ona dawała dla przenoszenia własności? Ale mogła dawać pretekst do ignorowania pretensji właścicielskich zza tej kurtyny w przypadku "kradzieży wywozowej". Z tej hipotezy wynikałoby jednak, że prawo niemieckie i praktyka tamtejszych urzędów nadal honorują skutki istnienia żelaznej kurtyny dla zabezpieczania bezprawia, a dziennikarzy to nie dziwi. Raz zrabowane, na zawsze zrabowane pod warunkiem, że zrabował Kali, a nie Kalemu. Praworządność!
![]() |
Strikt @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 11:49 |
Ja widzę tu raczej lustrzane odbicie akcji "Żelazo", gdzie złoto od niemieckich jubilerów trafiało do służb. Tutaj kierunek był odwrotny. No i może moja znajomość kradzieży obrazów oparta jest głównie na starych filmach gangsterskich, ale raczej nie dało się tego obrazu przewieźć niż przesyłką dyplomatyczną.
![]() |
Maginiu @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 11:56 |
Der Onet podał:
"Polska Agencja Prasowa dotarła do wywiadu w "Przekroju" przybliżającego okoliczności zakupu dzieła na aukcji krakowskiej "Desy" w 1982 r. przez ówczesnego dyrektora Muzeum Narodowego Stanisława Lorentza za 500 tys. zł.
Na aukcję praca trafiła z krakowskiej kolekcji prywatnej, z tej samej kolekcji pochodziły też sprzedane na aukcji prace Paula Klee. — Nazwisko zbieracza jest oczywiście tajemnicą, ale muszę dodać, iż zakup dzieł był dla właściciela okolicznością szczególnie istotną i oczekiwaną. Co do pochodzenia prac, to nie mogę się wypowiedzieć ze stuprocentową pewnością. Wszystko jednak wskazuje na to, iż zostały zakupione podczas okupacji niemieckiej — opowiadał przedstawiciel "Desy" Konstantyn Węgrzyn."
Interia z kolei podaje szczegóły kradzieży:
"Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego poinformowało DW, że praca została skradziona z Muzeum Narodowego w Warszawie 14 czerwca 1984 r. - Z zachowanych materiałów archiwalnych wiemy nawet, że kradzież nastąpiła w godzinach 12:30-13:00, kiedy opiekunowie ekspozycji zmieniali się na stanowiskach. Wtedy też odcięte zostały dwa metalowe druciki, na których zawieszona była skradziona akwarela - poinformowała rzeczniczka resortu Anna Turowska. Jeszcze tego samego dnia zawiadomiono organy ścigania.
Więcej wiemy też o okolicznościach, w których skradzione dzieło sztuki weszło na rynek. Jak potwierdził resort kultury, jeszcze w tym samym roku, 5 grudnia 1984 r., skradziona akwarela Kandinskiego została wystawiona na sprzedaż w domu aukcyjnym Sotheby's w Londynie. Prawdopodobnie stamtąd obiekt wyjechał do USA."
![]() |
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 12:07 |
Powinni byli to sprzedać na aukcji w Nowym Jorku., a jeszcze lepiej w Tel Aviv, w końcu Kandinsky był "swojak". Ciekawe, czy wtedy nasi patrioci też darli by mordę.
![]() |
jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 12:11 |
Tylko czekać, kiedy akwarela Kandinsky'ego okaże się mieniem pożydowskim, pochodzącym z brudnych łap szmalcowników:
No i ten handelek dziełami sztuki i precjozami przez Desę w samym środku stanu wojennego (sierpień 1982!), z bohaterskim starcem St. Lorenzem, który bez namysłu jedzie do Krakowa i wydaje pół miliona złotych na akwarelkę, oczywiście za pośrednictwem owej Desy...
![]() |
orjan @Maginiu 3 grudnia 2022 11:56 |
3 grudnia 2022 12:14 |
No to właściwie jak według mediów niemieckich było? W 1982 r. muzeum (St. Lorentz) kupiło obraz, czy go sprzedało za 500.tys zł? Jeśli muzeum wtedy kupiło, to co ta okoliczność ma do rzeczy poza: "Zapląta
![]() |
orjan @Maginiu 3 grudnia 2022 11:56 |
3 grudnia 2022 12:15 |
Aj, aj. Obcięło kawałek tekstu. Miało być:
No to właściwie jak według mediów niemieckich było? W 1982 r. muzeum (St. Lorentz) kupiło obraz, czy go sprzedało za 500.tys zł? Jeśli muzeum wtedy kupiło, to co ta okoliczność ma do rzeczy poza: "Zaplątaj dobrze węzeł, końce wsadź do wody." (A. Mickiewicz, Pan Tadeusz).
![]() |
ewa-rembikowska @Pioter 3 grudnia 2022 11:05 |
3 grudnia 2022 13:48 |
Chyba że obraz został wywieziony pocztą dyplomatyczną.
![]() |
ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski 3 grudnia 2022 11:12 |
3 grudnia 2022 14:00 |
Wygląda, że ten profesor pełnił funkcje p.o. zupełnie przypadkowo...
Profesor Juliusz Bursze urodzi! się 25 maja 1928 roku w Warszawie, jako syn architekta Teodora. Należał do pokolenia konserwatorów mających znaczący wpływ na dorobek powojennego konserwatorstwa w Polsce. Pracę zaw odow ą rozpo czął prof. Juliusz Bursze w 1951 r. pod kierunkiem prof. Bohdana M arconiego. Od 1961 r. pełnił funkcję konserw atora zbiorów Pałacu w Wilanowie — filii M uzeum N arodow ego w Warszawie. W latach 1967-1968 z ramienia M inisterstwa Kultury i Sztuki był kierownikiem pierwszej polskiej grupy konserwatorów we Florencji, a w latach 1968-1971 głównym kon serw atorem M uzeum N arodow ego w Warszawie. W 1970 r. Juliusz Bursze podjął pracę na stanowisku starszego wykładowcy ASP w Warszawie i zajął się reorganizacją studiów konserwatorskich. W 1971 r. został d ocen tem m ian ow an y m , a w 1972 r. przeprowadził przewód kwalifikacyjny na docenta. W 1977 r. otrzymał nominację na p r o f e s o r a n a d z w y c z a jn e g o , a w roku 1992 na profesora zwyczajnego. Trzykrotnie piastował funkcję dziekana Wydziału Konserwacji, przez jedną kadencję był prorektorem do spraw nauki. Po nagłej śmierci prof. L. Tomaszewskiego przez pół kadencji piastował godność Rektora Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Był promotorem około stu dyplomów. Wielka była aktywność zawodowa prof. Juliusza Bursze. Do jego ważniejszych prac indywidualnych i zespołow ych należały prace konserwatorskie przy takicn obiektach, jak np.: tryptyk z Wieniawy, tryptyk z Kobylina, tryptyk z Łagiewnik, Józefa Brandta Odsiecz Wiednia, M adonna z Lesznej (praca dyplom ow a transporto), odkrycie i częściowa konserwacja późnogotyckich m alowideł w Sierpcu, odkrycie polichrom ii w gabinecie al fresco w Wilanowie, pierwsze prace inwentaryzacyjne zbiorów m alarstwa pałacu i galerii w Wilanowie, konserwacja i badania około 700 obrazów ze zbiorów wilanowskich, w tym m.in. Madonna Gosearta, portret Księcia M azowieckiego, pejzaż Ruisdala, M adonna Doszo Dosi, portrety trumienne itp., obrazy z Nieborowa, w tym m.in. portrety Orzelskiej i Radziejowskiego, rekonstrukcja stropu i fryzu oraz konserwacja supraportów i drzwi polichrom owanych w Radziejowicach, konserwacja XVII-wiecznego portretu mężczyzny z kielichem i wiele innych. Prof. Bursze konserwował też polichromowane wnętrza w Misji Polskiej przy O N Z w N o wym Jorku, w Londynie konserw o w ał try p ty k b iz a n ty jsk i z XVI w., cztery XVI-w ieczne martwe natury i XVII-wieczny pejzaż morski. Kierował również pierwszą grupą konserwatorską we Florencji po powodzi w 1967/ 1968 r. (konserwacja krzyża toskańskiego z XIII w., obrazów Beato Angelico, Bóg Ojciec, szkoła toskańska XIII w., Bernardo Daddi). Prof. Bursze przeprowadzał również badania w Głów nym Laboratorium PP PKZ. Profesor Juliusz Bursze utrzymywał liczne naukowe kontakty z konserwatorami sztuki we W łoszech, Francji, Niem czech itd. Należał do wielu stowarzyszeń, m.in. do IIC, ZPAP, Stowarzyszenia Historyków Sztuki. Za swą działalność otrzymał liczne nagrody i odznaczenia: Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1976 r.), Zasłużony Działacz Kultury, N agroda Rektora I Stopnia, N agroda Ministra Kultury i Sztuki I i II Stopnia i wiele innych.
![]() |
orjan @ewa-rembikowska 3 grudnia 2022 13:48 |
3 grudnia 2022 14:11 |
Jeśli wywieziony był pocztą dyplomatyczną, to:
- gdyby obraz nabyty był w transakcji legalnej, to i tak "cywilny" akt sprzedaży musiałby zawierać odpowiednie pozwolenia, bo ich brak z mocy ustawy skutkowałby nieważnością danej cywilnoprawnej transakcji sprzedaży. Zarazem, gdyby z hipotetyczną pocztą dyplomatyczną obraz ominął kontrole celne, to brak obowiązku celnego nie ma znaczenia dla kwestii legalności sprzedaży, a zatem także legalności wywozu.
- gdyby nabyty był w transakcji nielegalnej, albo pozornej, to bez względu na brak kontroli celnej, wywóz (dyplomatyczny, czy inny) następowałby w oczywistym braku dobrej wiary co do prywatnego stosunku własności obrazu. Ma to takie znaczenie, że ruchomości w ogóle nie można zasiedzieć w złej wierze. Skoro na obrazie, z tyłu jest pieczęć właścicielska Muzeum Narodowego, to nikt z późniejszych nabywców nie kupowałby w dobrej wierze chyba, że upewniłby się w Muzeum Narodowym. To samo dotyczy domów aukcyjnych.
![]() |
ewa-rembikowska @orjan 3 grudnia 2022 14:11 |
3 grudnia 2022 14:33 |
Skoro przewodnicząca Komisji Weneckiej Claire Bazy Malaurie uważa, że są stare i młode demokracje a tym drugim wolno mniej, więc może i domy aukcyjne na zachodzie mają podobne zdanie i uważają, że obraz ukradziony za żelazną kurtyną ma taki sam status jak oraz kupiony po ich stronie?
![]() |
orjan @ewa-rembikowska 3 grudnia 2022 14:33 |
3 grudnia 2022 16:05 |
Nie ośmielę się zaprzeczyć.
![]() |
m8 @ewa-rembikowska 3 grudnia 2022 10:37 |
3 grudnia 2022 16:23 |
Wasilija?
![]() |
peter15k @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 16:25 |
Jeżeli to przeleciało wcześniej przez aukcję u Sotheby' ego to znaczy że miało dość mocne papiery pochodzenia....nie biorą niczego bez "aktu urodzenia i chrztu " ..nie lubią brać rzeczy na aikcję bez dobrych papierów...
![]() |
orjan @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 17:02 |
Z ostatniej chwili!
Dom aukcyjny Grisebach zapowiada wstrzymanie sprzedaży skradzionej w Polsce akwareli Wassily'ego Kandinskiego do czasu sądowego wyjaśnienia sprawy. Wcześniej zignorował protesty z Polski i prośby o wstrzymanie aukcji.
![]() |
ewa-rembikowska @peter15k 3 grudnia 2022 16:25 |
3 grudnia 2022 17:25 |
Oj, tam skoro konosamenty się fałszuje elegancko, aby przewieźć trefny towar, więc i umowy pewnie też.
Jak by nie patrzeć, w kradzieży/sprzedaży musiał uczestniczyć ktoś z wewnątrz Muzeum Narodowego. Innej opcji nie ma.
![]() |
Paris @ewa-rembikowska 3 grudnia 2022 10:37 |
3 grudnia 2022 17:52 |
Rzeczywiscie...
... sprawa nieprawdopodobnie skandaliczna !!!
I byc moze nie ujrzalaby ona swiatla dziennego, gdyby nie fakt, ze ,,tajemniczej, ponad 80-letniej wlascicielce SPIESZYLO SIE OPYLIC,, to niebywale SZKARADZTWO !!!
![]() |
gabriel-maciejewski @orjan 3 grudnia 2022 17:02 |
3 grudnia 2022 18:23 |
Czyli mamy jakiś sukces
|
KOSSOBOR @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 18:33 |
Rzeczywiście - badziew ta akwarela. Czyli sprzedaje się wyłącznie nazwisko artysty. No ale najpierw to nazwisko trzeba "zrobić". Naturalnie, było dawno "zrobione"; dziecięciem będąc już uczyłam się o Kandinskim :))) Rany, co też nam wpychano do głów z historii sztuki...
Muzeum Narodowe ma długą historię w szafowaniu własnością narodową, jak i zagrabioną własnością prywatną. Kiedyś już o tym tu rozmawialiśmy.
![]() |
Paris @KOSSOBOR 3 grudnia 2022 18:33 |
3 grudnia 2022 18:58 |
Dokladnie tak...
... no i nazwijmy to po imieniu - PANSTWOWYM ZLODZIEJSTWEM... i zapewne w tzw. ,,majestacie prawa,, !!!
W ub. tygodniu kurwizor zapodal, ze w ,,muzeum narodowym,, w Poznaniu zostaly zdeponowane obrazy Jacka Malczewskiego... aby uHronic je przed zniszczeniem na Ukrainie. Ciekawe jakie beda dalsze losy tych obrazow.
![]() |
orjan @KOSSOBOR 3 grudnia 2022 18:33 |
3 grudnia 2022 19:17 |
A mnie się ten deseń podoba. Idealny na pareo plażowe.
![]() |
orjan @gabriel-maciejewski 3 grudnia 2022 18:23 |
3 grudnia 2022 19:23 |
Uda się z tym obrazem, czy nie uda, sukces jest w naświetleniu pewnego fragmentu faktycznej cywilizacji. Smutny sukces, lecz usuwanie złudzeń zawsze jest przykre choć docelowo zawsze pożyteczne.
![]() |
peter15k @orjan 3 grudnia 2022 17:20 |
3 grudnia 2022 19:58 |
O ile pamiętam u Sotheby-ego znalazałem przed laty historyków sztuki z niemieckimi nazwiskami...czyżby kanał monetyzacji łupów wojennych nie ominął Londynu ?
![]() |
saturn-9 @peter15k 3 grudnia 2022 19:58 |
3 grudnia 2022 21:25 |
...kanał monetyzacji łupów wojennych...
Brunświk, miejsce zamieszkania obdarowanego przez artystę kolekcjonera sztuki nowoczesnej, znajdował sie w strefie okupacyjnej angielskiej od 5 czerwca 1945.
Jakim to splotem losów wybył ze stanu posiadania obdarowanego do ... z czasem do Dessy i Muzeum Narodowego... zagadka nie o rozsupłania... chyba, że dom aukcyjny da radę i wyciągnie coś ciekawego w zapiskach kolekcjonera (o ile takie istnieją). Jego zbiory poszły w niebyt w dniu 15 października 1944 w trakcie bombardowania.
![]() |
DrWall @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 22:24 |
Podałem linka do tego tekstu na twitterze. I pomimotego, że mam ponad 1,5 tys. obserwujących nie było żadnej reakcji. Nie tylko, że komentarza, ale w ogóle żadnej. A tekst jest świetny, podobnie jak bardzo ważne komentarze do niego. Smutne to ogólnie.
![]() |
Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 22:30 |
Nie wydaje mi się, żeby te wszystkie obrazy były czymś innym niż formą gromadzenia i przekazywania pieniędzy.
One nie pełnią żadnej innej istotnej funkcji. Ani nie są ładne. Ani nie służą kultowi. Ani niczemu. Nazwisko malarza "się sprzedaje".
Impresjonisci malowali przynajmniej ładnie i nie przepłacając można było mieć coś przyjemnego na ścianie.
Niemniej jak widać są amatorzy gotowi zlecić kradzież.
![]() |
gabriel-maciejewski @DrWall 3 grudnia 2022 22:24 |
3 grudnia 2022 22:38 |
Używamy innych gadżetów po prostu. Ludzie chcą ciągle tego samego i żeby to było rozpoznawalne przez innych
![]() |
gabriel-maciejewski @MarekBielany 3 grudnia 2022 22:56 |
3 grudnia 2022 22:59 |
U mnie też, nie wiem dlaczego
![]() |
ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 23:05 |
Teraz znalazłam na TT, że obraz ten kupiła w 1988 roku żona przyszłego prezydenta Niemiec (2004-2010) Horsta Köhler'a, pani Eva-Luise.
Ba nawet wystawiali obrazy Kandinskiego, nie wiadomo czy rówznież był tam TEN obraz, ale kto wie???
![]() |
MarekBielany @gabriel-maciejewski 3 grudnia 2022 22:59 |
3 grudnia 2022 23:08 |
stawiam na hmóre.
![]() |
orjan @MarekBielany 3 grudnia 2022 22:56 |
3 grudnia 2022 23:12 |
Coś sie z tą kursywa porobiło, jakby jakiś wirus na stronie. W tym tutaj blogu od mojego komentarza o 12:15 nie mam możliwości pisać bez kursywy, a klawisz [i] w ogóle nie działa. Inne działają. Inne komentarze, np. Twój też odbieram wyłącznie w kursywie.
Natomiast w komentarzach na innych blogach SN (na przykład tym, który zalinkowałeś) wszystko poprawnie działa (jakby? na razie?).
![]() |
MarekBielany @orjan 3 grudnia 2022 23:12 |
3 grudnia 2022 23:18 |
chyba jestem trędowaty...
Dobranoc .
pohyle nie ustępuje.
![]() |
MarekBielany @orjan 3 grudnia 2022 23:12 |
3 grudnia 2022 23:33 |
oglądamy szlaki takie tam, a coś i nie tylko zachodzące słońce trzyma nas za gardło.
:)
P.S.
.
![]() |
DrWall @gabriel-maciejewski 3 grudnia 2022 22:38 |
3 grudnia 2022 23:42 |
Niesamowite!! Min. Gliński zauważył, że handel dziełami sztuki to może być coś takiego, o czym piszesz od dawna :-))). Oczywiście, on to tak jakby mimochodem wspomniał, żeby nie było, że od Ciebie ściągnął. Ale ubaw mam.
![]() |
MarekBielany @gabriel-maciejewski |
3 grudnia 2022 23:47 |
Gdyby był niemcem.
![]() |
gabriel-maciejewski @DrWall 3 grudnia 2022 23:42 |
4 grudnia 2022 07:29 |
On to wiedział i beze mnie, ale nie można tak mówić
![]() |
gabriel-maciejewski @ewa-rembikowska 3 grudnia 2022 23:05 |
4 grudnia 2022 07:34 |
Nieźle. Kto był w 1988 ministrem kultury? I kto się w Polsce zajmował odzyskiwaniem skradzionych dzieł sztuki? Bo to znaczy, że ta instytucja zajmuje się czymś dokładnie przeciwnym - ułatwianiem wywozu. Ta akwarela wyjechała za zgodą władz, myślę, że wszystkich absolutnie, od dyrektora Bursze począwszy na Jaruzelskim kończąc.
![]() |
saturn-9 @ewa-rembikowska 3 grudnia 2022 23:05 |
4 grudnia 2022 07:40 |
Pani Eva-Luise jako ''słup'' międzynarodowej szajki antykwariuszy i innych 'Goldgräber = Glücksritter' ?
Śliczne bo zawieszone ''ale kto wie???'' z akcentem na KTO...
![]() |
saturn-9 @Maryla-Sztajer 3 grudnia 2022 22:30 |
4 grudnia 2022 08:03 |
Nie wydaje mi się, żeby te wszystkie obrazy były czymś innym niż formą gromadzenia i przekazywania pieniędzy.
Oraz kształtowania klimatu wśród prywatnych a majętnych kolekcjonerów w czasach, ja to media ujmują, INFLACJI...
Obrazek został wyceniony przez rzeczoznawców na 100 - 150 tysięcy a zaliczył szczebel w licytacji 310 tysiecy euronów [tak podaje ten link] no i koniec wspinania się po drabinie, dom aukcyjny dorzucił swoje procenty i stoi Verkauft für: 387.500 EUR (inkl. Aufgeld).
Skoro padła proteza '310' to - w moim skromnym przekonaniu - jest zgrabna ustawka. Ale KTO = QUI = WHO w tym byznesie wodę mąci?
![]() |
gabriel-maciejewski @Pioter 4 grudnia 2022 07:49 |
4 grudnia 2022 08:05 |
Dobre. Wszystkie drogi prowadzą do Krakowa.
![]() |
Pioter @gabriel-maciejewski 4 grudnia 2022 08:05 |
4 grudnia 2022 08:12 |
Jest już ładny komentarz tej sytuacji. The Krasnals. "Zakaz promowania rosyjskiej kultury i niemieckiego paserstwa / tribute to Wassily Kandinsky". Olej na płotnie. 50 x 50 cm
|
onyx @gabriel-maciejewski 4 grudnia 2022 07:34 |
4 grudnia 2022 11:07 |
Z tym obrazkiem to pewnie było tak jak z turystyką myśliwską za dewizy. Komuś ważnemu się spodobał i niemieccy towarzysze ładnie poprosili polskich towarzyszy. Oficjalnie nie byłoozna bo "polskie prawo" więc upozorowano kradzież i całą legendę papierkową by odpowiedzialni ludzie byli kryci. I nic by się dalej z tą sprawą nie zadziało gdyby nie wypłynęła ta sprzedaż, która jest obrabiana przedwyborczo. Domy aukcyjne miały jakieś papiery pozorujące legalność i wszyscy byli zadowoleni. Tylko to "polskie prawo" wylazło teraz jak szydło z worka i nie wiadomo co z tym zrobić bo przecież nikt nie będzie rozdrapywał starych ran. Huczek w sieci spowodował ujmę na honorze domu aukcyjnego więc wstrzymali sprzedaż aż sprawa rozejdzie się po kościach. Znaczy do wyjaśnienia.
![]() |
orjan @onyx 4 grudnia 2022 11:07 |
4 grudnia 2022 13:31 |
Wyjaśnienia wymaga ściema moralnego mocarstwa. Co tam jakiś deseń bez treści a nawet bez tytułu i w tym zakresie nawet ładny.
![]() |
saturn-9 @orjan 4 grudnia 2022 13:31 |
4 grudnia 2022 14:15 |
Deseń ma pełną treści dedykację oraz datę prima aprilisową co ułatwia ścieme na scenie.
![]() |
Paris @DrWall 3 grudnia 2022 22:24 |
4 grudnia 2022 16:25 |
Czy smutne...
... to nie wiem, ale ze prawdziwe - to z cala pewnoscia !!!
Udaja LOBUZY RZADOWE,... a prawdopodobnie radzo co ,,z tym fantem zrobic,,... jak zareagowac i kto ma zareagowac, bo to w tej chwili zrobila sie bardzo powazna sprawa !!!
Dzieki, ze Pan umiescil tam ten TEKST,
![]() |
Paris @Maryla-Sztajer 3 grudnia 2022 22:30 |
4 grudnia 2022 16:28 |
Tylko PRZEWAL KASY, Pani Marylko,...
... tzw. ,,nazwisko,,... i rzecz jasna UBEZPIECZENIE za takie g*wno !!!
![]() |
Paris @ewa-rembikowska 3 grudnia 2022 23:05 |
4 grudnia 2022 16:31 |
No i jestesmy w domu !!!
Dzieki,
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski 4 grudnia 2022 07:29 |
4 grudnia 2022 16:35 |
A to czemu,...
... skoro to prawda ?
![]() |
Paris @Pioter 4 grudnia 2022 07:49 |
4 grudnia 2022 16:39 |
Oh la vache !!!
![]() |
Paris @saturn-9 4 grudnia 2022 08:03 |
4 grudnia 2022 16:43 |
Takie to pozyjo...
... i NIGDY NIE ZDECHNO... zadna wojna tu nie przeszkodzi,... a ,,inflacja,, to tylko dla ciemnego luda wyborczego !!!
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski 3 grudnia 2022 11:00 |
4 grudnia 2022 20:57 |
Tak. Najważniejsze jest jak nasza dyplomacja rozegra tę sprawę. Obstawiam wersję mniszyska. Ale skąd ta dziennikarka wzięła tę info, że w 1984 został sprzedany w USA. Ciekawe przez kogo? Obawiam się że nikomu w polskiej administracji nie przyjdzie do głowy do sprawdzić. A to ważne szczegóły.
|
KOSSOBOR @Paris 3 grudnia 2022 18:58 |
5 grudnia 2022 15:56 |
Pani Paris, kilka dobrych lat temu w BWA w Sopocie była wielka wystawa obrazów z Ukrainy. Wszystkie były dziełami artystów Polskich, ewidentnie zrabowanymi z pałaców i dwórów polskiego ziemiaństwa. Część nie miała ram p zapewne ramy poszły do oprawiania portretów wodzów rewolucji... Albo na żołnierską podpałkę na dziedzińcach dworów.
To, że Polska nie upominała sie o te dzieła - to hańba. Bo tam były dzieła fenomenalne! Przed ogromnym obrazem Brandta pt.: "Modlitwa w stepie" dosłownie klęczałam i łzy płynęły mi z oczu.
A co teraz stanie się z dziełami sztuki - dawną własnością prywatną Polaków - to strach się bać...
Zatem ten Malczewski w Poznaniu - to bardzo dobra wiadomość.
No i jak takie g. Kandinsky'ego ma się do naszego malarstwa, zawłaszczonego przez Sowiety i potem Ukrainę? To klasyczny shit storm, jeśli chodzi o jakość i wartość. Ciekawy jest jedynie przebieg zamówienia na kradzież i samej kradzieży. Oraz wysokość sum za usługę.
![]() |
Paris @KOSSOBOR 5 grudnia 2022 15:56 |
5 grudnia 2022 20:13 |
Dziekuje pieknie...
... za komentarz, bo od samego poczatku mojego ,,czytania CORYLLUS`a,, bardzo je sobie cenie. Tak sie wlasnie domyslalam, ze te obrazy teraz deponowane przez rzad Ukrainy w Polsce to byly znacznie wczesniej ZAJUMANE Polakom...
... i daj Boze, oby Pani slowa sie spelnily, ,,ze te obrazy w MN w Poznaniu,, - to dobra wiadomosc !!! Z krotkiej migawki wynikalo, ze obrazy sa w dobrym stanie i sa dobrze zabezpieczone,... i moglyby tam juz pozostac !!!
Z innej beczki,...
... a jakaz ta Polska miala sie upomniec o to nasze polskie dziedzictwo ?!?!? Ta KACAPSKO-BOLSZEWICKA ,,Polska,,... albo ta ,,z ojcem zaloRZycielem Pilsudskim,,... albo ta ,,dzisiejsza,, TARGOWICA, zaklamana do szczetu ?!?!?
Co do tego g*wna Kandinskiego to nawet nie chce tego wymieniac, bo to jest tak straszny SZAJS i degradacja, ze szkoda o tym nawet pisac. I rzeczywiscie tylko ciekawy w tym ogromnym SKANDALU jest sam przebieg KRADZIEZY, cena za usluge... i rozegranie sprawy przez ,,nasze dyploMATOLSTWO,,...
... nic wiecej !!!
![]() |
MarekBielany @gabriel-maciejewski |
5 grudnia 2022 22:47 |
Był taki komiks Diadem Tamary (dalej leci kursywą)
:)
.