-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Media podały, że kobiety w Polsce czują się coraz bardziej wyzwolone

Nie wiem z jakiego powodu, ale prawdopodobnie z przepracowania, dopadł mnie wczoraj taki kryzys, że musiałem po prostu przeleżeć prawie cały dzień. Nic podobnego nie zdarzyło mi się wcześniej. Poczułem nagle, bez powodu zupełnie, bo siedziałem jak zwykle przed komputerem, wielki ubytek energii i niemożność zrobienia czegokolwiek. Uważam, że warto o tym wspomnieć, mam bowiem już trochę lat i jakoś się tak tu wszyscy dobrze znamy.

Nie mam za bardzo siły, żeby pisać jakieś poważne analizy, więc może umieszczę tu kilka spostrzeżeń powierzchownych.

Oto z samego rana, drugi już raz w ciągu tygodnia rzuciła mi się w oczy fotka Matyldy Damięckiej, która staje się na powrót medialną gwiazdą. Nie wiem bowiem czy pamiętacie, ale dekadę temu pani Matylda jeździła po szkołach całego kraju i opowiadała o swojej karierze. Żeby tego posłuchać, trzeba było zapłacić pięć złotych od łba. Byli chętni. Dziś artystka powraca i zajmuje się już trochę poważniejszymi sprawami, a mianowicie publicystyką. Polega to na tym, że umieszcza w mediach społecznościowych jakieś obrazki i one są komentarzem do wydarzeń bieżących, albo do czegoś tam, co akurat plącze się w głowie pani Matyldy. Ostatnio narysowała dwa kościoły, jeden z krzyżem na wieży, a drugi bez. Ten pierwszy podpisała słowem świątynia, a drugi słowami świątynia sztuki. Taki żarcik dla spostrzegawczych. Pod tymi rysunkami, które wyświetliły mi się na portalu WP zauważyłem właśnie napis Media podają, że kobiety w Polsce czują się coraz bardziej wyzwolone (albo jakiś w podobnym sensie). Od razu też przypomniał mi się pewien stary wywiad, który Monika Jaruzelska przeprowadziła z Kamilem Sipowiczem. Kamil siedział na tle swoich dzieł, czyli wielkich kartonów, na które ponaklejał jakieś powycinane z gazet zdjęcia i opowiadał coś o filozofii. Monika zaś z poważną miną, dopytywała go o różne szczegóły. Wczoraj zaś jeden z kolegów wrzucił tu link do programu reklamującego nową linię ciuchów, które zaprojektowano w ramach promocji książki Twardocha zatytułowanej „Król”.

Dlaczego ja łączę te trzy sprawy i wszystkie kręcące się wokół nich postaci? Otóż dlatego, że mamy do tu do czynienia ze zorganizowaną dystrybucją. Czego – zapyta ktoś niezorientowany. Można odpowiedzieć, że idei, książek, filmów, ciuchów...Lista ma kilka pozycji, ale najważniejsze jest poza nią. To jest promocja dziedziczenia wpływów i funkcji niejawnych. Można oczywiście stwierdzić, że rzecz odbywa się na gruncie rozrywki i nie ma się czym przejmować. No, ale wszyscy wiemy, że jednak trochę się poprzejmować trzeba, albowiem obecność tych ludzi w przestrzeni publicznej, degraduje innych, choćby takich jak my. Ludzie ci bowiem pilnują tego, żeby rynek treści wypełniał się określonymi, wyraźnie sprofilowanymi jakościami. Choć przecież słowo jakość nie jest tu wcale na miejscu. Lepsze byłoby słowo antyjakość, ale jest trochę dęte. Można powiedzieć wprost – syfami, ale musimy zachować przecież pewien poziom.

Czynią to przez formuły i postawy, a także poprzez demonstrowanie czegoś, co przyjęło się nazywać fascynacją, a co w rzeczywistości jest wyrażonym przez osoby popularne przymusem sprzedażowym. I tak, w tym wczorajszym linku jedna pani opowiada o tym, że fascynuje ją Marlena Dietrich, a inna podkreśla, że jest analogowa, to znaczy, że swoje projekty wykonuje nie w komputerze, ale węglem na zwykłych kartkach. Przyznam, że w to nie wierzę. Uważam, że to jest zabieg marketingowy, który ma podkreślić autentyczność tej pani, jako osoby serio przejętej swoją pracą. Czekałem tylko aż pojawi się sam Twardoch i opowie o tym, że swoje książki pisze na starej maszynie Remington, bo tylko taka maszyna zapewnia właściwą atmosferę w czasie pracy. Inne typy maszyn nie wchodzą w grę. No, ale jakoś się powstrzymali i Szczepana nie było. Może wystąpi w kolejnym odcinku.

Pozorowanie autentyczności jest jedynym modus operandi jaki ci ludzie rozumieją i potrafią zastosować. Niestety nie rozumieją, co to jest autentyczność w sztuce i w jaki sposób człowiek stale coś tworzący może przekonać do sobie publiczność. Myślę też, że co głupsi z nich są przekonani, że zajmą w świadomości odbiorcy miejsce tych wszystkich przedwojennych gwiazd kina i estrady.

Teraz istotna kwestia – czy możliwa jest sprzedaż ciuchów bez tego całego cyrku? No i sprzedaż tych ludzi, bo nimi też się handluje. Zapewne tak, ale nie za ceny, które zostały przewidziane dla tych produktów. Mamy tu więc w istocie próbę narzucenia ekstra cen na jakieś śmieci. Tak to należy odbierać i w ten sposób należy też traktować książki naszych współczesnych geniuszy. Jako element organizacji dystrybucji. Kolejnym etapem tej organizacji będzie ubranie w ciuchy z filmu sześciu profesorów i dyskusja o książce Twardocha w TVN czy Polsacie. W całym tym programie tkwi jednak pewien hak, którego oni nie są w stanie dostrzec. Otóż target do którego kierują swoją gawędę, mam tu na myśli zarówno tych z reklamówki, jak i Sipowicza oraz Damięcką, ma głęboko w plecach to kim była Marlena Dietrich, a także jak wyglądała Warszawa przez II wojną światową.

Na jedną osobę jeszcze chciałbym zwrócić uwagę. Występuje w tym programie człowiek nazwiskiem Jerzy S. Majewski. Dokładnie pamiętam pana Majewskiego z początków jego kariery, czyli z początku lat dziewięćdziesiątych. Pamiętam, bo kilku moich kolegów ze studiów zastanawiało się, czy nie zostać tak zwanym warsawianistą. To jest ktoś, kto łazi po mieście w towarzystwie kamerzysty lub sam i opisuje jak ciekawe i niezwykłe są fasady kamienic, a także jakie niesamowite historie kryją się w przeszłości miasta. Jasne jest, że to fucha, której nie może dostać każdy. Żeby być warsawianistą piszącym stałe felietony w gazowni, trzeba być przynajmniej czyimś bratankiem. Bo to jest stała, nieźle płatna praca, a książki, które z tych felietonów powstają, nie muszą wcale nikogo interesować, a i tak maja zapewnioną dystrybucję. No i Jerzy S. Majewski został włączony, co nie powinno nikogo dziwić, w promocję nowej serii ciuchów. Jest w końcu firmą, obecną na rynku od ponad trzydziestu lat.

Nie trzeba wcale przyjmować do wiadomości istnienia wymienionych osób, szczególnie jeśli człowiek nie jest wydawcą czy autorem. Oferta rynkowa jest bowiem szeroka. No, ale ominięcie ich jest trudne, bo prędzej czy później ktoś w towarzystwie zacznie opowiadać o tych łachach, książkach i filmie. I trzeba będzie zająć jakieś stanowisko. Z mojego punktu widzenia sprawa wygląda tak – cała ich aktywność, to znakomity sposób, żeby stworzyć własny system dystrybucji i własną, komunikację wokół swoich produktów. Tym łatwiej można to zrobić, że te produkty są już na rynku. Oczywiście respons nie będzie taki sam, albowiem nie mamy do dyspozycji mediów, a Tomek nie jest grafikiem analogowym. Rysuje w komputerze. No, ale Hubert i Rafał jakoś dają radę. Może więc coś na tej ich dętej histerii zarobimy.

Dziękuję za uwagę. Muszę naprawdę odpocząć.

 



tagi: książki  sprzedaż  media  kobiety  moda  twardoch  fascynacja  król 

gabriel-maciejewski
10 października 2020 10:01
9     2279    13 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski
10 października 2020 11:15

Pytanie, czy będą częścią tzw wielkiego resetu, który nam elity szykują. Mam dziwne przeczucie, że nie. Nie wiem, co będzie, ale wszystko się zmienia, a oni tego nie widzą. Kiedyś Pan napisał, że wszystko zmieni pierwszy wystrzał. Oby tego wystrzału nie było, ale i tak się zmieni, bo np wirtualny pieniądz będzie nakręcał konsumpcję. A to oznacza, że pańcia prędzej wyda kasę na nowe buty niż gównianą książkę. Rynek elitarny, czyli np Pan, ma szansę przetrwać w czymś takim. 

zaloguj się by móc komentować

Marcin-Maciej @gabriel-maciejewski
10 października 2020 11:25

Dużo zdrowia. Proszę porządnie odpocząć. Pozdrawiam.

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
10 października 2020 12:36

Mnie taki stan ducha i energii przez ponad miesiąc męczył. Ale wziąłem sobie do serca pewną radę:

Chociaż jeden akapit dziennie.

zaloguj się by móc komentować

atelin @betacool 10 października 2020 12:36
10 października 2020 13:19

Nulla dies sine linea - to fana zasada. 

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @gabriel-maciejewski
10 października 2020 14:33

Twardoch wystylizowany na wampira z domieszką Arsena Lupina, z dwoma kolesiami omawia najnowszy serial według jego prozy. Na okrągło to leci znaczy będzie duży sukces. 

zaloguj się by móc komentować


KOSSOBOR @gabriel-maciejewski
11 października 2020 01:47

Słyszę "świątynia sztuki" /takoż "świątynia rozumu"/ - uciekam z krzykiem. No ale ja "robię w sztuce" i wiem, jaki to /ta "świątynia"/ pic na wodę, fotomontaż. Nie powinnam tego mówić...

zaloguj się by móc komentować

wierzacy-sceptyk @gabriel-maciejewski
11 października 2020 02:40

A dlaczego musisz zająć jakieś stanowisko?

Już Cię w ten sposób ustawiają

Ja w takich sytuacjach milczę

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @wierzacy-sceptyk 11 października 2020 02:40
11 października 2020 08:29

Muszę, bo mam magazyn książek do sprzedania i każda koniunktura, która choć trochę tę sprzedaż ułatwi jest dla mnie istotna. Myślałem, że to wyraźnie napisałem.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować