Ludzie sukcesu
Austriacki kompozytor Anton Bruckner miał dziwne nawyki. Zapisywał w swoim notatniku nazwiska nieletnich dziewcząt, które mu się podobały. Trzymał na biurku zdjęcie zmarłej matki, która tuż po śmierci upozował i kazał sfotografować. Następnie zaś, przez całe życie, uprawiał coś w rodzaju dewocji, oddając cześć tej fotografii. Kiedy ekshumowano wielkich austriackich kompozytorów, o ile pamiętam także Mozarta, Bruckner był przy tym i wyrywał kopaczom czaszki z rąk, żeby je ucałować. Komponował także wspaniałą ponoć muzykę, czego, jako człowiek pozbawiony słuchu i gustu muzycznego, docenić niestety nie potrafię. Był bardzo wyczulony na krytyczne opinie na temat swojej muzyki. A trzeba przyznać, że miał wielu krytyków. Johannes Brahms nazywał jego symfonie, muzycznymi boa dusicielami.
Jak każdy poddany Franciszka Józefa, Bruckner miał prawo raz w życiu stanąć przed cesarzem i wyrazić jakieś życzenie, które monarcha, o ile nie było ono zbyt ekstrawaganckie, spełniał. Kiedy więc wielki Bruckner, w późnym już wieku, stanął przez obliczem młodszego odeń, ale już także posuniętego w latach cesarza, poprosił tylko o jedno. Chciał, żeby miłościwie panujący powiedział raz wreszcie tym wszystkim chamskim, nie rozumiejącym wrażliwej duszy kompozytora, napastliwym krytykom, żeby się zamknęli i przestali pisać o nim źle. I żeby decyzja ta została rozkolportowana przez prasę. Oczywiście nie wyraził tego w takich słowach, ale o wiele oględniej. Chodziło jednak o to samo. Był to jeden z nielicznych momentów, kiedy Franciszek Józef, człowiek poważny i ciężko doświadczony, szczerze i ironicznie się roześmiał. Odwrócił głowę, lekceważącym machnięciem ręki kazał odprawić Brucknera i wyszedł z komnaty audiencyjnej. Dlaczego ja o tym piszę w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia? Nie ma to rzecz jasna związku ze świętami, ale z pewnym linkiem, który przesłano mi w wigilię. Oto on.
https://www.youtube.com/watch?v=8e6TvOQxtfo
Kiedy tylko kliknąłem w to nagranie, prawie od razu przypomniał mi się ten wybitny, austriacki muzyk, te nazwiska nastolatek, całowane czaszki i audiencja u cesarza. Sam nie wiem doprawdy dlaczego, przecież na muzyce się nie znam, o kompozytorze słyszałem raz jeden tylko, od mojego kolegi muzyka i nagle – bach – odpaliłem link i Anton Bruckner stanął przed moimi oczami jak żywy. A obejrzałem ledwie pięć minut nagrania.
Jak wszyscy wiedzą, mam tendencję do nadużywania pewnych wyrazów. Można je tu nawet wymienić: hierarchia, degradacja, obszar itp...No więc to, co tu widać, to próba masowej degradacji nas wszystkich, a także wskazania, jakie w istocie hierarchie liczą się w obszarze zwanym umownie przecież, prawicą. Ktoś powie, że się mylę, a Targalski to stary wariat. Niestety nie, żyjemy bowiem w rzeczywistości, która raz jeszcze udowadnia, że monarchia, nawet niemiecka, ze wszystkim jej wadami, jest stokroć lepsza niż najlepsza i najbardziej przyjazna ludziom demokracja, w dodatku oparta o lokalne elity. Oto bowiem mamy sytuację następującą. Jerzy Targalski staje przed Jarosławem Kaczyńskim i mówi – Jarek, weź zrób, żebym był sławny, bogaty i piękny, a także, żeby wszyscy w to wierzyli. Aha, i jeszcze żeby media o tym mówiły w prime time. Może nie codziennie, ale raz na tydzień przynajmniej. Co robi Jarosław Kaczyński? Nie uśmiecha się bynajmniej, nie macha ręką, nie wychodzi z komnaty audiencyjnej. On patrzy smutno na Targalskiego i mówi – idź Jurek do tej Doroty, jakże jej tam…
- Kani – przypomina Targalski
- Właśnie, Kani. Idź do niej i pogadaj, żeby cię wzięła do programu. Potem załatw z Republiką, żeby to puścili, a jak nie będą chcieli, to zadzwoń do mnie i ja dam polecenie Kurskiemu.
Targalski po tych słowach nie wychodzi wcale. Stoi i patrzy w Kaczyńskiego jak sroka w gnat.
- Co? - nieco mniej uprzejmie odzywa się Jarosław Kaczyński.
- Chciałbym – zaczyna pewnym głosem Targalski – chciałbym – powtarza - żebyś raz czy dwa, powiedział na wizji, że to ja obaliłem komunę, a nie Wałęsa.
Brwi Jarosława Kaczyńskiego podjeżdżają wysoko, wysoko prawie do linii włosów. Usta układają się w podkówkę, ale nie wydobywa się z nich żaden głos. Zapada kłopotliwe milczenie. Jarosław Kaczyński siedzi w fotelu, a Targalski stoi i patrzy w jego skrzywioną twarz wcale nie zrażony. Napięcie rośnie.
W końcu Kaczyński, polityk przecież wytrawny i znający się na rzeczy, postanawia ominąć tę rafę.
- Dobrze – mówi cicho – ale idź już.
Targalski wychodzi poprawiając machinalnie krawat.
Można mi oczywiście zarzucić, że zmyślam, a Jerzy Targalski mówi szczerą prawdę. Oczywiście, tak właśnie jest. Nie widziałem przecież tej audiencji, tylko ją sobie wyobraziłem. Targalski zaś naprawdę spotkał Cimoszewicza w siedzibie młodzieżowej organizacji partyjnej. Naprawdę jeździł na obozy komunistycznej młodzieży, albowiem miał ojca w komitecie centralnym, a wszystko to robił po to, by rozwalić PZPR od środka. Czyniło tak wielu, na przykład Leszek Moczulski. Wszyscy ci ludzie znaleźli się później w szeregach partii demokratycznych, a miejsce dla nich zostało tam zawczasu przygotowane. Mieli w zasadzie tylko jedną rzecz do wykonania – musieli wypaść wiarygodnie.
Wszyscy wiemy jak to jest z tą wiarygodnością. Czasem lepiej zatrudnić aktora, bo naturszczyk sobie nie poradzi. No, ale nie zawsze można. Z aktorami na prawicy zawsze był kłopot, a poza tym, formacja ta, stworzona jako coś upośledzonego wobec liberalnej lewicy i centrum, miała zawsze ograniczoną pulę ról do obsadzenia. Większość popierających prawicę entuzjastów z definicji musiała znaleźć się za burtą i stamtąd, spośród spienionych fal wołać do znajdujących się na pokładzie działaczy – ale jak to! Towarzysze! Miało być inaczej!
No właśnie, miało być inaczej, ale jest tak, jak jest. Czyli po staremu. Jest hierarchia i ona nie może być naruszona, bo nie tak się umawiano. Dlatego właśnie Jerzy Targalski i Dorota Kania muszą przemawiać do nas takim językiem jaki słyszymy w nagraniu. Program ma się nazywać „Dziennikarski poker”, a jego goście muszą być w tym pokerze królami i asami. To nic, że wszyscy zdają sobie sprawę z fikcyjności tych założeń. Nikt nawet nie próbuje się uśmiechnąć, bo chodzi o to właśnie, by ćwiczyć się w zachowywaniu powagi. Śmiać mogą się tylko tamci – Tusk, Budka i cała reszta - a nie śmieją się przecież z Targalskiego, ale z Jarosława Kaczyńskiego. No i jemu to wcale nie przeszkadza. Nie zastanawialiście się czemu? Myślę, że śmiech i drwina, to dziś rodzaj nobilitacji. Przymus zaś zachowania powagi w obliczu sytuacji jawnie kuriozalnych to degradacja i unieważnienie. I ten przymus jest narzucany poprzez dyscyplinę partyjną niestety. Tak to widzę. A przecież nie byłem w młodzieżówce PZPR, nie jeździłem na obozy letnie z Cimoszewiczem i nie wstąpiłem do żadnej organizacji po to, by ją rozwalić od środka.
tagi: prawica media książka sukces jerzy targalski dorota kania
![]() |
gabriel-maciejewski |
26 grudnia 2020 09:04 |
Komentarze:
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski |
26 grudnia 2020 10:28 |
Trochę pooglądałem i posłuchałem zalinkowany materiał:
Pan doktór Jerzy Targalski otrzymał (jak sam powiedział) krzyż komandorski orderu odrodzenia Polski od prezydenta Dudy po 11 latach. Uwaga: wniosek został złożony przez Solidarność Walczącą. Pan doktór czekał (chyba cieprliwie) w swojej kolejce. Pan doktór został wzięty jako pierwowzór na bohatera książki Doroty Kani "Wschodni gambit". Prawdopodobnie tę książkę przeczytał Pan Prezydent. Jako autorka, Pani Kania nie może powiedzieć obiektywnie, ale książka jest podobno bardzo ciekawa...
O, taki order!
![]() |
ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski |
26 grudnia 2020 10:35 |
Obecnie współpracuje z „Gazetą Polską” i prowadzi ćwiczenia w Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. Jest współtwórcą portalu internetowego ABCnet i Fundacji Orientacja.
A kto te jego organizacje sponsoruje????
![]() |
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski |
26 grudnia 2020 10:43 |
Przygnębiające, ale jakże prawdziwe
PLUS
![]() |
Maginiu @gabriel-maciejewski |
26 grudnia 2020 11:01 |
"W końcu Kaczyński, polityk przecież wytrawny i znający się na rzeczy, postanawia ominąć tę rafę.
- Dobrze – mówi cicho – ale idź już.
Targalski wychodzi poprawiając machinalnie krawat."
Mam tylko jedną uwagę. Powinno być: Targalski wychodzi poprawiając machinalnie duże ciemne okulary.
![]() |
Paris @ewa-rembikowska 26 grudnia 2020 10:35 |
26 grudnia 2020 11:21 |
A kto...
... jak nie cala CZEREDA Sakiewiczowo-PiS'owska z PAD'em na czele !!!
Nie ma znaczenia, ze to drugi dzien Swiat Bozego Narodzenia - hipokryzja jak Himalaje widoczna jest golym okiem - oni wszyscy, ta cala nedzna "prawica" sa WON !!!
![]() |
tomciob @gabriel-maciejewski |
26 grudnia 2020 13:07 |
Cytat (parafrazowany):
Jogaila Algirdaitis, (1362–1434) – król Polski i wielki książę litewski.
"Łałtorytetów ci u nas dostatek, ale i te przyjmuję jako wróżbę zwycięstwa, którą mi sam Bóg przez wasze ręce zsyła. A pole bitwy On także wyznaczy. Do którego sprawiedliwości ninie się odwołuję, skargę na moją krzywdę i waszą nieprawość a pychę zanosząc – amen".
![]() |
Klasyk @tomciob 26 grudnia 2020 13:07 |
26 grudnia 2020 13:33 |
A czytałem, że: "Jeszcze jako 75-letni starzec złamał nogę goniąc w Białowieskiej Puszczy niedźwiedzia".
![]() |
JarekBeskidy @gabriel-maciejewski |
26 grudnia 2020 16:05 |
Syndrom tropiciela ruskich onuc. Brzydko się starzeje.
![]() |
Paris @JarekBeskidy 26 grudnia 2020 16:05 |
26 grudnia 2020 16:36 |
Cala ta ZGRAJA Sakiewicza "narodowo-patriotyczna"...
... baaardzo brzydko zaczela - DONOS na abp Wielgusa, a potem to juz poszlooo, cala plejada drobnych klamstw, klamstewek i manipulacji, i tak az do dzisiaj... i inaczej u tej ZGRAI zaprzancow juz NIE BEDZIE... klamstwo, obluda i BYCIE PRZY KORYCIE jest u nich wszystkich "modus operandi" !!!
A najwieksza DEGRADACJA dla tej calej zgrai sakiewiczowo-kurwizyjnych PATALACHOW to WIELKIE OSZUSTWO SMOLENSKIE... tego sie zakryc nie da !!!
Stad i wniosek prosty - brzydko sie starzeje pan Kaczynski i brzydko sie starzeje CALA ZGRAJA samych swoich narodowo-patriotycznych PATALACHOW.
![]() |
maria-ciszewska @JarekBeskidy 26 grudnia 2020 16:05 |
26 grudnia 2020 16:50 |
Łapaj złodzieja!
![]() |
Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski |
26 grudnia 2020 17:02 |
"Targalski zaś naprawdę spotkał Cimoszewicza w siedzibie młodzieżowej organizacji partyjnej. Naprawdę jeździł na obozy komunistycznej młodzieży, albowiem miał ojca w komitecie centralnym, a wszystko to robił po to, by rozwalić PZPR od środka."
Junior wyczul ze senior [tez zreszta Jerzy] postawil na konia ktory juz jest chabeta dychawiczna, wiec pod koniec lat 70-ych przestal rozwalac PZPR od srodka i przeflancowal sie na strone opozycyjna.
Teraz dorabia jako ekspert, siedzac na wersalce w ciemnych okularach i glaszczac kota.
Zreszta nasi opozycjonisci maja teraz szersze pole do popisu i nieporownanie wieksze mozliwosci, bo moga wejsc do PE, jak np. Grzegorz Braun czy Janusz Korwin-Mikke i rozwalac Unie Europejska od srodka. A przy tym wypracowywac suta emeryture.
![]() |
betacool @Klasyk 26 grudnia 2020 13:33 |
26 grudnia 2020 17:38 |
Ja bym chętnie Targalskiego na polowaniu na niedźwiedzia pooglądał. Może temat nie na książkę, ale wierszyk mógłby być z tego fajny.
![]() |
maria-ciszewska @betacool 26 grudnia 2020 17:38 |
26 grudnia 2020 22:10 |
Gdyby tak jeszcze dosiadł kota :)