-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Ludzie, pilnujcie swoich dzieci

Miałem dziś pisać o piratach, ale ze względu na okoliczności napiszę o dzieciach. Michalina miała wczoraj operację, której w zasadzie nic nie zapowiadało. Bolał ją brzuch, jak każdego kiedyś. Mnie też czasem bolał, były takie czasy, że trwało to i trwało ze względu na przewlekły stres. Nikt się tym nie przejmował. I jakoś przeszło. Okazuje się, że są sytuacje, w których nie przejdzie, a nic nie zapowiada grożącego dziecku niebezpieczeństwa.

Wiele się w Polsce mówi o procedurach, których trzymają się lekarze i które zastąpiły zwykłą ludzką troskę. Tak sobie lubimy ponarzekać. Ja, od wczoraj, czekam na to, aż ktoś wreszcie opracuje jakieś procedury dla rodziców. Po to, żeby wiedzieli co zrobić w sytuacji nieoczywistej i trudnej. Naprawdę przydałoby się coś takiego. Każdy wie, co się dzieje kiedy idziemy z dzieckiem do lekarza – zleca on serię badań. Nie wiadomo jednak co robić, kiedy w tych badaniach nic nie wychodzi, a objawy nie ustępują i nie ma żadnego dramatycznego powodu, do wezwania pogotowia. My próbowaliśmy umówić Michalinę do dziecięcego ginekologa, bo w tę stronę rozwijała się diagnoza. Okazało się, że najbliższy termin to 30 sierpnia. I nie ma w całej Warszawie miejsca, w którym można by to załatwić wcześniej. Ginekolog dla dorosłych, takie miałem wrażenie, prędzej dałby sobie odrąbać rękę, niż przyjął wyrośniętą piętnastolatkę. Bo są procedury. Super, ja chcę procedur dla rodziców. Im szybciej tym lepiej.

Całe szczęście, w tym nieszczęściu, że Michalinie zaczęła rosnąć gorączka. I mieliśmy powód do wezwania karetki. Panowie zjawili się szybko i rozpoczęli postępowanie zgodnie z procedurami. Najpierw zapytali mnie, jak w skali od jeden do dziesięciu oceniłbym ból, który odczuwa moje dziecko. Wiele razy udawało się ludziom zbić mnie z pantałyku, ale teraz akurat się nie powiodło. Mimo głębokiego podstępu zawartego w tym pytaniu.  Powiedziałem, że jestem najdalszy od takich ocen, bo to nie mnie bolało. Mogę tylko powiedzieć co widziałem – dziecko zeszło rano w góry zgięte w pół i położyło się na sofie – tyle. Kiedy opowiedzieliśmy ratownikom jak przebiegała sytuacja i, że wczoraj rano byliśmy na Świętokrzyskiej, tuż obok szpitala dziecięcego, porzucili oni swoje procedury i popatrzyli na nas jak na wariatów, uporczywie tkwiących oczywistych błędach. – Panie – powiedział jeden – bierzesz pan dzieciaka i idziesz na oddział. I nikt nie ma prawa panu odmówić zrobienia badań, ja dwoje dzieci wychowałem, to wiem. Super, ale jak się człowiek nasłucha różnych rzeczy, o tych procedurach właśnie, to nie chce robić paniki i wydaje mu się, że w końcu nic złego stać się nie może. Nie ma wszak żadnych niepokojących objawów. Po wizycie panów ratowników ostatecznie przekonałem się, że procedury procedurami, ale w służbie zdrowia nie zmieniło się nic, od czasu, kiedy mój ś.p. ojciec ładował się ze mną do gabinetu lekarskiego, bez kolejki, przy głośnych protestach tłumu niepięknie pachnących obywateli naszego miasta stłoczonych w poczekalni. Czynił to, albowiem miałem wysoką gorączkę, bolało mnie oko, albo wymiotowałem. Pogotowia nie opłacało się wtedy wzywać, albowiem mieszkaliśmy niedaleko przychodni. Kiedy byłem starszy, próbowałem przekonać go, że tak nie można, bo to jest jednak niekulturalnie i trzeba zachowywać standardy i procedury. Popatrzył na mnie, jakbym był znajdą domagającym się praw do spadku. Może przez tę jego ostentację i lekceważenie potrzeb innych ludzi, także przecież chorych, sam miałem zawsze pewne opory przed takimi zachowaniami. No, ale po wypadkach wczorajszego dnia już nie mam. I Wam także odradzam. Jeśli macie cień choćby podejrzenia, że coś jest nie tak, jak powinno ze stanem waszego dziecka, ładujcie się z nim na izbę przyjęć, w którymś ze szpitali, albo wzywajcie pogotowie. Ratownicy najpierw będą opowiadać te głupoty o skali od jednego do dziesięciu, ale potem zamienią się w normalnych ludzi i wszystko będzie dobrze, trzeba to tylko przeczekać.

Muszę napisać słowo o tym, jak wygląda sytuacja na izbie przyjęć, kiedy człowiek zjawia się tam w nocy z dzieckiem, które nie ma żadnych niepokojących objawów. Otóż nikt takiego pacjenta nie lekceważy. Każdy bowiem rozumie, że nie zjawiliśmy się tam dla zabawy, albo dlatego, że znudził nas film puszczany na Netflixie i postanowiliśmy się trochę rozerwać patrząc na dzieci z połamanymi nogami i bolącymi brzuchami.

Na takiej izbie przyjęć w nocy, w szpitalu dziecięcym, wszystko przebiega błyskawicznie. I wszyscy na dodatek są mili i nikt nawet nie pomyśli, żeby odezwać się lekko podniesionym głosem, mimo tłumu pełzających wokoło nieboraków, którzy nie wiedzą co ze sobą zrobić i jak się ułożyć, usadzić czy stanąć, bo miejsca jest mało.

Mieliśmy skierowanie, to prawda, bo wcześniej spędziliśmy kilka godzin na SOR w Grodzisku, ale większość na tej izbie żadnych skierowań nie miała. Po prostu coś im się przydarzyło i musieli się tam zjawić.

W szpitalu przy Kopernika zrobiono Michalinie trzecie już USG. Nie wiedziałem w ogóle, że tak można. I dopiero na tym trzecim USG wyszło, że ma nietypowe zapalenie wyrostka robaczkowego z jakimiś dodatkowymi powikłaniami. Wszystko przez niestandardowe ułożenie tego wyrostka i brak rozpoznawalnych przy zapaleniu symptomów. Powtórzę więc – nigdy nic nie wiadomo i nigdy nie można niczego lekceważyć, szczególnie jak ktoś ma zdrowe, dobrze rozwijające się, mądre i samodzielne dziecko. Pokusa, by nie przejmować się banalnymi objawami jest naprawdę olbrzymia. Bo cóż może się stać?

Wczoraj wysłuchałem historii o dwudziestolatku, który był takim właśnie świetnie radzącym sobie w życiu dzieciakiem. Młody, zdrowy, wysportowany i silny, no i oczywiście dobrze rokujący na przyszłość. Okazało się, że miał raka jelita grubego, czego nikt nie mógł się spodziewać, a najmniej lekarze. Ci od dorosłych ludzi, bo może gdyby był jeszcze dzieckiem potraktowano by go z całą powagą. Niestety zlekceważono jego objawy i chłopak zmarł. Nigdy niczego nie lekceważcie. To nic, że niektórzy medycy będą na Was patrzeć jak na histeryków. Na pewno znajdą się inni, którzy potraktują Was serio.

Michalina miała wczoraj operację trwającą trzy godziny. Przywieźliśmy ją do szpitala, jak się zdawało, prawie zdrową, nawet gorączka jej spadła. Skierowanie na zabieg dostała od razu. Potem zaś, po operacji, pan doktor powiedział Lucynie, że dziecko było bardzo chore. Jadę tam dzisiaj, żeby z nimi posiedzieć.

Tekstu tego z oczywistych względów nie wrzucam na fejsa i na twittera. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze. A tydzień mamy Targi Książki i Sztuki w grodziskiej Mediatece – 1-2 lipca. Zapraszam.



tagi: dzieci  służba zdrowia  choroby  szpital  procedury 

gabriel-maciejewski
23 czerwca 2023 06:57
8     1962    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski
23 czerwca 2023 10:49

Zdrowia dla córki, sił i spokoju dla rodziców! Najgorsze już za Wami! 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski
23 czerwca 2023 11:23

Jak byłam dzieckiem to  w takich nieoczywistych przypadkach po prostu przyjmowano do szpitala na obserwację, ale wówczas nie było wypasionego sprzętu diagnostycznego.

Szybiego powrotu do zdrowia dla Michaliny. I nigdy więcej takich przypadków.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski
23 czerwca 2023 11:30

Tak...

...  pilnujmy  dzieci...  i  sami  siebie  !!!

Przykladajmy  WIELKA  WAGE  do  zywienia  -  co  jemy  i  skad  -  bo  NAS  TRUJA  na  chama  i  na  zywca  !!!

Ufam,  ze  z  Michalina  zacznie  sie  ukladac  dobrze.  Mlode  dziecko  wszystko  znosi  inaczej.  Oczywiscie  potrzebna  bedzie  DIETA,  ale  potem  wszystko  wroci  do  normy.

Mojemu  Michelowi  nie  pomoglo  ZADNE  USG...  dopiero  po  3  dniach  experymentow  Michel  strasznie  ,,pojechal  sobie,,  z  personelem,  bo  juz  nie  wytrzymywal  z  bolem,  ale  to  tak  strasznie,  ze  az  sie  przestraszylam  i  nie  odzywalam  sie  slowem,  bojac  sie,  ze  i  mnie  obleci.  W  sumie  mial  racje,  bo  wreszcie  przyszedl  dr  Wachowiak  i  sam  osobiscie  nie  mogac  stwierdzic  przyczyny,  czyli  ,,nic  nie  widzac,,  zaordynowal  natychmiastowa  operacje...  i  to  uratowalo  mu  zycie.  

Po  operacji,  w  trakcie  licznych  rozmow  dr  Wachowiak  powiedzial,  ze  u  Michela  jest  nadprzecietnie  dlugi  system  jelit  -  przywolywal  nawet  jakies  normy,  ale  juz  zapomnialam  -  w  kazdym  badz  razie  zadne  USG  nie  wykazaloby  przyczyny  owych  bolesci.

Takze  i  tak  bywa,...  ale  Pan  Bog  chroni,  

zaloguj się by móc komentować

Aquilamagna @gabriel-maciejewski
23 czerwca 2023 12:02

Życzę Wam sił i zdrowia dla córki. Mało rzeczy jest tak stresujących jak poważna choroba dziecka...

zaloguj się by móc komentować

Nova @gabriel-maciejewski
23 czerwca 2023 14:39

Zdrowia dla Córki i rychłego powrotu do pełni sił życzę. Moja Ś. P. Cciocia opowiadała mi jak wyglądała "służba zdrowia" na wsi na wsch. POlski lata 50/60-e ub. Wiek. Jak nie miałeś gotówki to na wizyte do lekarza w sprawie pilnej nie pidchodź. Rolnicy buli jeszcze nieubezpieczeni. Trzymam kciuki za pana rodzinę. 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
23 czerwca 2023 15:04

Najważniejsze to bliskość rodziców z dzieckiem. Naprawdę. W takich sytuacjach, podwójnie.

Moje dziecko, nie mieszkało ze mną, wszak byłem po rozwodzie, miało już 20 lat. Znalazło się w szpitalu, oczywiście w Krakowie, na Kopernika. Mieszkałem już spowrotem na Śląsku. Do dzisiaj pamiętam, jak przyjechałem do niego, leżał w łóżku, tak półprzytomny i chwycił mnie za rękę i mówił, tato. Po prostu łzy same mi poleciały ...

Potem w gruncie rzeczy sam wyszedł z tego, co go dopadło. Oczywiście, nie zawsze tak jest. Zwłaszcza, gdy konieczna jest operacja. Trzeba, tak jak robisz, mieć oczy szeroko otwarte. Mam, w rodzinie trzech lekarzy. Dwóch świetnych, jeden, karierowicz. Jak widać, większość jednak dobra.

Powodzenia, Michalina i ty z żoną i z synem

_______

zaloguj się by móc komentować

ParysvelParwowski @gabriel-maciejewski
23 czerwca 2023 22:06

nie pobrali krwi na tym SOR-ze? przecież wyszłaby podwyższona leukocytoza i CRP. Dziady, na ten przykład w Gorzowie Wlkp. dziewczyna przebita drewnianą listwą na szczęście między wątrobą a płucem czekała na zabieg ponad 7 godzin, bo chirurga nie było. 

https://dziendobry.tvn.pl/newsy/lubuskie-kobieta-przebita-na-wylot-drewniana-listwa-st5468797

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @gabriel-maciejewski
23 czerwca 2023 23:04

Zdrowia dla córki i opieki Bożej dla Całej Rodziny. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować