-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Ludzie legendy czyli o pokrewieństwie pomiędzy Zbyszkiem Cybulskim a Wojciechem Jaruzelskim

Postawiono tu ostatnio kwestię wizyt prominentnych działaczy tak zwanej prawicy na dywanie u Moniki Jaruzelskiej. Ludziska nie mogą się nadziwić, że członkowie Konfederacji idą tam i rozmawiają z córką polskiego Pinocheta, zapominając o tym, że wcześniej krzyczeli, iż ma on krew na rękach. I za każdy razem pada to samo pytanie – po co oni tam idą? W mojej ocenie to jest jasne i bardzo klarowne. Idą tam po odnowienie charyzmatów, które się już wymydliły. Charyzmaty zaś można odnawiać jedynie w źródle tradycji. Jakiej? O tym spróbujemy dziś pogadać.

Janusz Mikke, kiedy był na dywanie u pani Moniki, opowiedział o pewnym, niezwykłym człowieku, którego poznał dawno temu i który sponsorował najzdolniejszych studentów matematyki, między innymi jego. Człowiek ten nazywał się Andrzej Rzeszotarski i miał ksywę „Rotmistrz”, albo „hrabia Lolo”. Szczegóły życia Rzeszotarskiego możecie zgłębić na tej stronie

 

http://niniwa22.cba.pl/rotmistrz.htm

 

Nie będę ich powtarzał, skupię się na kilku ważnych według mnie momentach. Po pierwsze, pan Rzeszotarski był spokrewniony z Jaruzelskimi. Podobnie jak sławny aktor buntownik, ikona pokolenia, Zbigniew Cybulski. Ten ostatni wystąpił w filmie „Popiół i diament” razem z Adamem Pawlikowskim, aktorem podobnym do Heinza Reinefartha i przez to zawsze obsadzanym w rolach złych akowców, co służą faszyzmowi. Interesujące jest to, że Rzeszotarski i Pawlikowski mieszkali razem i razem bywali w lokalach. „Rotmistrz” zaś popełnił samobójstwo wyskakując z okna ich wspólnego mieszkania. Pawlikowski rok później wyskoczył z tego samego okna. Podobno powodem samobójstwa była choroba psychiczna. Wcześniej wsławił się tym, że zeznawał przeciwko Szpotańskiemu. Nie jest to istotne dla naszych rozważań, albowiem cały PRL, a szczególnie ludzie ze sfer artystycznych znajdą zawsze wdzięcznych obrońców, którzy wytłumaczą całe ich postępowanie, stworzą ahistoryczną metodę oceny wypadków, polegającą na prostym stwierdzeniu – to nic, że kapował, ale za to był bardzo fajny towarzysko. I tak było i jest nadal zarówno z Pawlikowskim, jak i Rzeszotarskim. Ten ostatni zostałby całkowicie zapomniany, gdyby nie przywołał go Mikke. W opisie, który zalinkowałem „Lolo” opisywany jest jako udający hrabiego cwaniak, który handluje zegarkami i walutą, a także ma jakieś kontakty ze szpiegami, co chadzają przez zieloną granicę. Taki król życia, na którego ani SB ani milicja nie mają haka i on sobie świetnie z nimi daje radę. Do czasu oczywiście. W zalinkowanym tekście sprawa pokrewieństwa z Jaruzelskimi jest rzecz jasna podniesiona, ale całkiem zlekceważona. Są bowiem, według autora, inne ważniejsze kwestie w życiorysie Rzeszotarskiego. Moim zdaniem najważniejsze jest w nim to, co powiedział Mikke – że sponsorował młodych, zdolnych matematyków. Jeśli tak czynił, pozostaje mi zadać tylko jedno pytanie – w którym momencie swojego życia Lolo spotkał Jamesa Bonda i za kogo ten Bond był przebrany? Jeśli ktoś roztaczający wokół siebie opinię dziwkarza, który ma drogi, czerwony samochód, pochodzący nie wiadomo skąd, a do tego mieszka z facetem i od czasu do czasu ostentacyjnie pokazuje się z jakąś panią, którą przedstawia jako żonę, daje pieniądze zdolnym studentom, to musi być amerykańskim lub brytyjskim agentem. Wszystko zaś w jego życiu, począwszy od interesów w hotelu Polonia, a skończywszy na wystawnym życiu, jest zmyślone i służy ukryciu tego faktu. Wnosić więc należy, że milicja i SB, rzeczywiście nie radziły sobie z Rzeszotarskim, ale owo „nieradzenie sobie” polegało na czymś innym, niż się autorowi zalinkowanego tekstu zdawało. Uwaga służb skupiona była na walucie i zegarkach, a także na znajomości z jakimś szpiegiem, co go zdemaskowali w czasie operacji „Śnieżka”. Nie zaś na kwestii istotnej, czy transferze za granicę now how w postaci wybitnych matematyków. Tak sądzę, choć mogę się mylić. Wszyscy piszący o tak zwanych ludziach legendach PRL, świadomie lub nie, podkreślają niezależność tych osób, ich gest i tęsknotę do utraconego bezpowrotnie świata. Nazwanie tego pożytecznym idiotyzmem jest, wyrazem nadzwyczajnej wobec nich uprzejmości. Podtrzymywanie legend ludzi wprasowanych w struktury wywiadowcze, polskie, radzieckie – bo i o tym możemy przeczytać przy okazji Rzeszotarskiego – i zachodnie, dla paru złotych wierszówki, nie może być określone inaczej.

Po co o tym opowiada Korwin? Ja tego nie wiem. Być może uważa, że sprawy te nie mają już dla nikogo znaczenia? Być może chce wybadać na ile towarzyszka panienka zorientowana jest w tych kwestiach i kogo rzeczywiście reprezentuje? Nie umiem odgadnąć. Obstawiam jednak, że na pewno chodzi o umieszczenie siebie i swoich spraw dzisiejszych w pewnej trwałej i ciągle ważnej tradycji. Takiej tradycji, w której odnowić można wymydlone, polityczne charyzmaty. Czy one rzeczywiście zostaną odnowione? Poczekajmy, a zobaczymy. Warto by może też zbadać czy inni odwiedzający panią Monikę politycy prawicy nie mieli dawnymi laty kontaktów z jakimiś ludźmi, którzy pozostając w ścisłym pokrewieństwie z rodziną Jaruzelskich, pomagali im w życiu, albo może wspierali ich rodziny? Ja się tym zajmował nie będę, bo mam ciekawsze sprawy na głowie. Nie mogę jednak pojąć tej pychy, którą za każdym razem popisuje się Janusz Mikke. Po co on to robi?Mógł przecież siedzieć cicho.

Nie uważam, żeby te wizyty u towarzyszki panienki były bez znaczenia. Chciałbym jednak, byśmy odnotowali coś jeszcze. Nie chodzi tylko o pychę Mikkego, choć o pychę ich wszystkich. Nigdy nie zapomnę jak Monika Jaruzelska przeprowadzała wywiad z Kamilem Sipowiczem, starym durniem, który nie potrafi skojarzyć picia z sikaniem. Siedział on an tle swoich „dzieł”, czyli na tle wielkich kartonów powyklejanych jakimiś kawałkami gazet i filozofował na ten temat. Jeśli skojarzymy to z Mikkem i całą resztą osób wizytujących towarzyszkę panienkę, możemy pokusić się o nazwanie opisywanej tu tradycji. Jest to tradycja, nędzy, tandety i podróbek. Obliczona na okantowanie wieśniaków z awansu, którym Mikke imponuje mistrzostwem w rozwiązywaniu równań kwadratowych. I nie chce być inaczej. Jeśli ktoś mi nie wierzy, niech posłucha i popatrzy na to. Bo to już kolejna odsłona omawianych tu głębi. Oto polscy współcześni pisarze, postanowili uraczyć czytelników i swoich wielbicieli głośnym odczytywaniem fragmentów swojej prozy. Wszystko po to, by wesprzeć zbiórkę pieniędzy na fundusz pisarzy bezrobotnych, którzy – w czasach zarazy – nie mają jak zarabiać, bo odwołane są targi i spotkania autorskie.

Oto Sylwia Chutnik

 

https://ksiazki.wp.pl/koronawirus-codzienne-odczyty-nowych-ksiazek-polskich-pisarzy-transmisja-w-wp-6492403101911169a

 

A to Michał Rusinek

 

https://ksiazki.wp.pl/koronawirus-polscy-pisarze-zapraszaja-do-ogladania-odczytow-swoich-ksiazek-transmisja-w-wp-6490612187691137a

 

Jeśli ktoś chce mi powiedzieć, że mieszam porządki, niech się może dobrze zastanowi, albowiem jestem całkowicie pewien, że to jeden i ten sam porządek. Polega on na karmieniu ludzi pomyjami i rozkoszowaniu się ich smakiem. Czasem zaś, wśród tych pomyj znajdzie się nadgniłe jabłko. I wtedy jego szczęśliwy znalazca, albo nawet nie znalazca, a ten, któremu je podsunięto, zostaje ogłoszony krulem.

 

Na koniec ogłoszenie

 

Proszę Państwa w związku z pandemią koronawirusa i zarządzeniami administracyjnymi konferencja, która miała się odbyć w Kazimierzu Dolnym w dniu 28 marca zostaje przesunięta na dzień 14 listopada 2020 roku. Informację do wykładowców już wysłałem, będę ją także wysyłał do Państwa, ale zajmie mi to trochę czasu, dlatego też do 27 marca będę umieszczał tu takie ogłoszenia. Uwaga – przesunięte zostały także wszystkie rezerwacje pokoi, które Państwo opłacili. Niech nikt nie jedzie do Kazimierza w dniu 27 i 28 marca.



tagi: prl  służby  monika jaruzelska  aktorzy  janusz mikke  ludzie legendy  andrzej rzeszotarski 

gabriel-maciejewski
25 marca 2020 09:31
68     5200    17 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Marcin-K @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 09:51

Chyba niestety jest tak, że wszyscy politycy prawicy takiej czy innej, ale pochodzący z tego starego pokolenia mają są połączeni jakimiś nitkami z peerelem i tamtejszymi układami. Niektóre te nitki są cieńsze i mniej znacząće inne bardziej. Korwin to chyba dla Urbana w swoim czasie pisał. Michalkiewicza można było chyba zobaczyć na jakiejś kronice filmowej sprzed "okrągłego stolca". Części udało się potem szybko podorabiać sobie profile opozycyjne. I do dzis można sobie otwierać wszystkie możliwe furtki. A dawne układy wykorzystują tych najbardziej nieogarniętych prawicowców do dziś - daja im wizje i fonię a w ich rozumieniu nic nie jest dla nich ważniejsze i niczego bardziej nie pożądają. Gorzej że publiczność się nie raczy zorientować - Michalkiewicz i Korwin na spotkaniach z młodzińcami są bardzo pryncypialni wobec różnych kwestii, ale wizyta w Superstacji u pani Michalik, albo u Stokroty? A czemu nie...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Marcin-K 25 marca 2020 09:51
25 marca 2020 09:53

Niestety, jest tak, że młodzieńcy są nawozem historii i nie chcą tego uporczywie zrozumieć. Chcą być bez przerwy stymulowani. Stąd bierze sie też popularność pornografii

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 09:57

Chciałem jeszcze przypomnieć, że mamy na składzie kartkę wielkanocną, bardzo dobrej jakości, lepszą niż wszystkie dzieła Sipowicza razem wzięte

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/gustaw-doree-zmartwychwstanie/

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @gabriel-maciejewski 25 marca 2020 09:53
25 marca 2020 10:01

Niewykluczone że ideowa prawica rozumie ten mechanizm - stąd goła baba "przypadkowo" wyświetlona na tapecie Sośnierza i częste knajacko-erotyczne nawiązania w publicystyce Michalkiewicza budzące wesołe rechoty na salach wypełnionych młodzieńcami.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Marcin-K 25 marca 2020 10:01
25 marca 2020 10:04

Tak, to są cybernetyczne zagrywki

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 10:13

 

 

 

 

Ten fragment z boigrafii Rotmistdza mnie zauroczył:

"Czy zatem warszawscy "geszefciarze", homines ludentes i przedstawiciele półświatka z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych są obiektem badań równie ciekawym, jak średniowieczni mieszkańcy katarskich wiosek w Pirenejach, szesnastowieczni chłopi francuscy i osiemnastowieczni paryscy drukarze? Cechą łączącą wszystkie wymienione powyżej obiekty badań są źródła, które w każdym z przypadków były efektem działań opresyjnych podejmowanych przez państwo, władze duchowe lub świeckie".

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 10:13

 

 

 

 

Ten fragment z boigrafii Rotmistdza mnie zauroczył:

"Czy zatem warszawscy "geszefciarze", homines ludentes i przedstawiciele półświatka z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych są obiektem badań równie ciekawym, jak średniowieczni mieszkańcy katarskich wiosek w Pirenejach, szesnastowieczni chłopi francuscy i osiemnastowieczni paryscy drukarze? Cechą łączącą wszystkie wymienione powyżej obiekty badań są źródła, które w każdym z przypadków były efektem działań opresyjnych podejmowanych przez państwo, władze duchowe lub świeckie".

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 25 marca 2020 10:13
25 marca 2020 10:16

No właśnie. Nazwanie tego autora pożytecznym idiotą, to jest wyraz najwyższej wobec niego uprzejmości. 

zaloguj się by móc komentować

tomciob @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 10:38

Witam.

Ten klimat forsy pojawiającej się nie wiadomo skąd (to znaczy wiadomo, ale ma nie być wiadomo), ten klimat dawnych dobrych czasów (tak jakby obecne dobre nie były) powoduje u tych ludzi nostalgię. Jest ona związana z czasem czyli przemijaniem i refleksją z tym związaną. Ponieważ użyłem zwrotu "oni" napiszę dosłownie o kogo mi chodzi. O bohaterów PRL-u, którzy go stworzyli w sferze praktyczno-pragmatycznej czyli gospodarczo-finansowej oraz o tzw. "ludziach kultury" czyli tych którzy go legitymizowali w sferze kontaktów ze "zwykłym człowiekiem." I oni doskonale wiedzą jak było lecz ponieważ odchodzą (umierają) chcą po sobie zostawić pamiątkę. I robią to kręcąc filmy. Filmy o sobie i o tamtych czasach. Filmy nostalgiczne, przejmujące, ciepłe i delikatne w warstwie emocjonalnej. Muszą się z tym swoim sentymentem do wspaniałego, akurat dla nich PRL-u, z nami podzielić. I nie ukrywają tego sentymentu wcale. Ja to rozumiem bo to całe ich życie (no z wyjątkiem tych którzy jednak odeszli przedwcześnie) było ciekawe, emocjonujące i co najważniejsze materialnie dostatnie. Mają co wspominać i z czego się cieszyć. Nie robiłbym rzecz jasna tych uwag ogólnych gdybym nie miał na myśli konkretu. Ten nostalgiczny świat forsy nie wiadomo skąd i powab peerelowskiego życia ich młodości został przeniesiony 1:1 do sfery popkultury w filmie polskim Janusza Majewskiego z 2015 roku (premiera 15.01.2016) pt. "Excentrycy czyli po słonecznej stronie ulicy". Ja ten film widziałem. Opis filmu ze strony FilmPolski mamy tu:

http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=1237134, cytuję:

"U schyłku lat pięćdziesiątych do Polski wraca z Anglii Fabian, emigrant wojenny, puzonista jazzowy i znakomity tancerz. Wraz z grupą miejscowych dziwaków i muzyków amatorów zakłada swingowy big band. Już po pierwszym występie zainteresowanie zespołem przerasta wszelkie oczekiwania. Fabian poznaje intrygującą Modestę, która wkrótce zaśpiewa z jego orkiestrą. Zostają kochankami i prowadzą życie podziwianej pary. Od tej pory "król i królowa swingu" to dwa barwne ptaki na tle siermiężnej rzeczywistości tamtych lat. Któregoś dnia Modesta nagle znika, a historia miłosna zmienia się w opowieść z wątkiem szpiegowskim - o marzeniach i tęsknocie do kultury Zachodu".

I ten film mógłby być doskonałą ilustracją, tłem, do wątków opisanych w notce. Dziękuję za notkę i pozdrawiam

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @tomciob 25 marca 2020 10:38
25 marca 2020 10:45

Niesamoiwte. Modesta znika i pojawia się wątek szpiegowski....

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 10:53

Jeśli to jest podobieństwo przypadkowe, to ja nie wiem. Ten wyżej miał pisać list do marszałka Rokossowskiego i część młodego życia za pierwszego Sowieta spędził we Lwowie, więc mógł spotkać NKWD nie tylko na ulicy. Ten drugi jako jedyny oficer Sztabu Generalnego WP miał w 1956 r. oddać głos za pozostaniem Rokossowskiego na posadzie w PRL. NKWD mógł był spotkać wszędzie. Z noska, usteczek i brewek  jak stryj i bratanek ale ten sam rok urodzenia 1923 . Może długi poród bliźniąt  :)))

 

Zdjęcie z pracy Adam Kochajkiewicz (IPN Wrocław):Rotmistrz", „Wuj",„Hrabia Lolo".Andrzej Rzeszotarski w DOKuMENTAch ApARATu REpRESJI str.244 pobrane z google grafika

 

Znalezione obrazy dla zapytania: andrzej rzeszotarski HRabia lolour.18 sierpnia 1923 we Lwowie

https://ciekawostkihistoryczne.pl/leksykon/wojciech-jaruzelski-1923-2014/

Znalezione obrazy dla zapytania: wojciech jaruzelskiur.6 lipca 1923 r. w Kurowie

 

zaloguj się by móc komentować



umami @betacool 25 marca 2020 10:13
25 marca 2020 12:32

Nie no, autor wymiata:

Nie ulega wątpliwości, iż samochód był czymś znacznie więcej niż wyłącznie utylitarnym narzędziem do przemieszczania się z miejsca na miejsce. Podobnie jak czółna Triobriandczyków badanych przez Bronisława Malinowskiego, tak pojazdy obywateli PRL wchodzących w erę industrialną wykazują wiele właściwości pozamaterialnych związanych ze sferą życia społecznego, estetyką i magią. Samochód był - obok innych, wspomnianych już wcześniej przedmiotów - jednym z najistotniejszych, ikonicznych symboli świata industrialnego. Użytkujący go Polacy zrywali definitywnie z epoką roweru, dorożki czy parowozu. Jak stwierdzał Roch Sulima, auto było zaprzeczeniem cywilizacji drewna - swojskiej, lecz nieodpowiadającej już aspiracjom ludzi "z awansu". Roland Barthes określił go mianem przedmiotu "doskonale magicznego", m.in. z uwagi na jego znaczenie w stanowieniu podziałów społecznych.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ArGut 25 marca 2020 11:42
25 marca 2020 12:32

Ale to jest to samo co zalinkowałem

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 12:33

Prośba do parasola. Chciałem trochę rozweselić ludzi, ale widzę, że maskirowka i zaraza rządzą. Czy możesz Wojciechu w osobnej notce puścić to nagranie z Sylwią Chutnik, do którego link umieściłem w tekście?

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 12:34

Głównym figurantem sprawy był Andrzej Rzeszotarski, którego planowano aresztować lub ewentualnie poddać ścisłej inwigilacji. Milicjanci zauważyli jednak, że obserwowany przez nich "Rotmistrz" zniknął z Warszawy i to akurat w czasie kulminacji pokazowego procesu gen. Stanisława Tatara. Posiadali informacje, iż prawdopodobnie wyjechał wraz z bliżej niezidentyfikowaną "blondyną" do Grand Hotelu w Sopocie. Podróż na Wybrzeże wzbudziła podejrzenia o zamiar nielegalnego przekroczenia granicy i ucieczki z kraju. Piramida milicyjnych przypuszczeń spowodowała, iż Rzeszotarski ze "szkodnika gospodarczego" awansował do kategorii szpiega - dywersanta i stał się obiektem zainteresowania "bezpieki".

za Wiki:

Po śmierci gen. Lucjana Żeligowskiego w 1947 był odpowiedzialny za przewiezienie jego ciała do Warszawy, zgodnie z ostatnią wolą zmarłego[11]. Wykorzystał tę okazję do przekazania rządowi Józefa Cyrankiewicza w Warszawie zdeponowanej w Wielkiej Brytanii części zasobów Funduszu Obrony Narodowej – 350 kg złota [12] oraz 2,5 miliona dolarów (Fundusz Drawa). W 1945 minister obrony narodowej rządu RP na uchodźstwie gen. Marian Kukiel przeznaczył te fundusze na pomoc dla byłych żołnierzy Armii Krajowej i pozostałych po nich rodzin. Gen. Stanisław Tatar wraz z ppłk. dypl. Marianem Utnikiem i płk. dypl. Stanisławem Nowickim – oficerami Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza – zostali ustanowieni powiernikami skarbu (tzw. Komitet Trzech) przez Rząd RP na uchodźstwie. 19 czerwca 1947 skarb został, wbrew woli Rządu RP na uchodźstwie, przekazany przez powierników attaché wojskowemu ambasady Polski Ludowej w Londynie – przedstawicielowi wywiadu wojskowego PRL. Komitet Trzech przekazał również do Warszawy przeszło pięćset teczek archiwalnych Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza, narażając w ten sposób osoby występujące w dokumentach na policyjne represje ze strony komunistycznych organów bezpieczeństwa. Dziesięć metalowych kaset ze złotem przywiezionych zostało z Londynu na Okęcie w dwóch rzutach (3 i 13 lipca 1947). Przerzutu dokonali kurierzy specjalni: płk Leon Szwajcer i Pola Landau-Leder. Po przylocie do Warszawy złoto złożone zostało w gabinecie szefa II Oddziału gen. Wacława Komara. Dopiero 8 marca 1948 wiceminister obrony narodowej Marian Spychalski zlecił przekazanie złota do NBP.

Dzięki współpracy z oficerami wywiadu Oddziału II Sztabu Generalnego WP Stanisław Tatar otrzymał w 1947 paszport konsularny RP (PRL). W lipcu 1948 prezydent Bolesław Bierut odznaczył generała Tatara Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, pułkownika Nowickiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a podpułkownik Utnik rozkazem marszałka Michała Roli-Żymierskiego został awansowany do stopnia pułkownika. Od tego czasu Stanisław Tatar był izolowany przez środowiska niepodległościowe w kraju i za granicą. Do Polski powrócił w 1949.

Po przyjeździe został aresztowany i w 1951 w procesie „TUN” skazany na karę dożywotniego więzienia na podstawie spreparowanych dowodów (m. in. oskarżony o defraudację złota ze skarbu FON i próbę wykorzystania przekazania depozytu do rozpoczęcia działalności szpiegowskiej)[13]. Tatar skazany został także w procesie generałów. Karę odbywał w zakładzie karnym we Wronkach, skąd w wyniku amnestii wyszedł na wolność w maju 1956[14]. Następnie został zrehabilitowany. Nie powrócił do służby wojskowej. Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Ministerstwo Obrony Narodowej na pogrzebie gen. Tatara reprezentowali: gen. bryg. dr Rudolf Dzipanow oraz gen. bryg. w st. spocz. Franciszek Skibiński.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanisław_Tatar

zaloguj się by móc komentować


umami @gabriel-maciejewski 25 marca 2020 12:37
25 marca 2020 13:36

Nie oglądałem fafluna u Towarzyszki ale znane jest jego zamiłowanie do gry karcianej zwanej bridż (most). Mi nigdy do głowy by nie przyszło zaliczyć brydża do gier hazardowych. Tak jak i szachów. No ale może to tylko przykrywka. No i te nakłady książek drukowanych w NRD!

Pamiętam taką scenkę. Czwórka jego dawnych podskakiewiczów grała sobie w brydża na kocyku przy basenie. Podszedł 'Wujo'. Przystanął przy nich i przymilnie się uśmiechał. Po chwili powiedział: 'Cześć, chłopaki'. I tylko jeden z nich, nawet na 'Wuja' nie patrząc, podał mu niedbale dwa palce na dzień dobry*[J. Karaszkiewicz, Pogromca łupieżu, Wrocław 2002, s. 132-133.].

W zakonspirowanych mieszkaniach funkcjonowały "meliny", w których grano w pokera i ruletkę, większość z nich była dobrze znana milicji. "Rotmistrz" od wczesnej młodości wykazywał inklinacje w kierunku gier karcianych, szczególnie brydża, przez pewien czas był zrzeszony w Polskim Związku Brydża Sportowego. Wielu twierdziło, iż Rzeszotarski w kartach oszukiwał, co pozwalało mu wygrywać duże stawki.


JKM chyba był za młody, żeby go poznać. Chyba będę musiał posłuchać tej rozmowy, żeby się zorientować dlaczego padło to nazwisko Rzeszotarskiego.


Jak to się wszystko plecie:

Polski Związek Brydża Sportowego (ang. The Polish Bridge Union) – organizacja zrzeszająca polskich brydżystów.

Powstał w latach 1956–1957 w wyniku porozumienia lig brydżowych z szeregu polskich miast. Zebranie założycielskie odbyło się 23 października 1956 w Warszawie, natomiast formalna rejestracja nastąpiła 21 marca 1957. W skład komitetu organizacyjnego weszli Gustaw GottesmanJerzy CzekańskiMirosław KowalskiStanisław Lucht i Bogumił Seifert[1]. Jednym z jego współzałożycieli był też Henryk Niedźwiecki[2].

https://pl.wikipedia.org/wiki/Polski_Związek_Brydża_Sportowego



Gustaw Gottesman (ur. 15 września 1918 we Lwowie, zm. 5 października 1998 w Warszawie) – polski dziennikarz, dramaturg i tłumacz.

Urodził się we Lwowie w rodzinie polsko-żydowskiej. Podczas Holocaustu stracił oboje rodziców. Podczas II wojny światowej był żołnierzem Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Pracował jako urzędnik w ministerstwach polskiego rządu w Londynie. Był sekretarzem przewodniczącego polskiej delegacji na konferencję w Bretton Woods ministra Ludwika Grosfelda[1]. Przez pewien czas pracował w ONZ.

Do Polski wrócił w 1949. Związał się z PZPR, z której wystąpił w r. 1968. Pracował jako dziennikarz. Był redaktorem naczelnym pisma Przegląd Kulturalny, a po zamknięciu tego tytułu w 1963 r., w 1972 r. został redaktorem naczelnym tygodnika Literatura. Był nim do usunięcia ze stanowiska w r. 1976

Autor dramatów i przekładów literackich. Wraz z Andrzejem Jareckim dokonał pierwszego przekładu na język polski libretta legendarnego musicalu Les Misérables Boublila (libretto francuskie) i Schönberga (muzyka) opartego na powieści Nędznicy Wiktora Hugo, który w latach 1989–2000 wystawiany był w gdyńskim Teatrze Muzycznym im. Danuty Baduszkowej w reżyserii Jerzego Gruzy.

Ojciec publicysty Krzysztofa Gottesmana. Pochowany jest na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach (kwatera C2, rz. 9, m. 7)[2].

https://pl.wikipedia.org/wiki/Gustaw_Gottesman

 

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 13:48

Partnerów mieliśmy bez liku (uciekinierzy z Zachodniej
i Centralnej Polski), ale codziennie kogoś
ubywało; jedni wyjeżdżali na zachód do domu, inni
– z pomocą NKWD (czyli Narodnowo Komissariata
Wnutriennych Dieł) – na wschód, a tylko nieliczni
na południe, przez zieloną granicę na Węgry i dalej
– umawiać się można było tylko z kilkugodzinnym
wyprzedzeniem. A pierwsze 4 miesiące 1940 były
w ogóle bezbrydżowe. W czasie przeznaczonym
zwykle na brydża, o piątej popołudniu (tzn. o siódmej),
każdy z nas, mając spakowany plecak, kładł
się spać, aby zbudzić się o dwunastej (tzn. o drugiej)
i przez okno obserwować czy ciężarówka zatrzyma
się przed naszą, czy sąsiednią kamienicą, i czy to my,
czy sąsiedzi zostaną „zaproszeni na wycieczkę” do
Kazachstanu. Po drugiej (tzn. czwartej) można było
już zagrać roberka, jeżeli ktoś nie potrafił zasnąć.
Przez następnych 12 miesięcy było już normalnie,
jeżeli użycie tego wyrazu jest na miejscu. Potem była
matura z dwoma językami „obcymi” – ukraińskim
i rosyjskim, których znajomość była konieczna, jeżeli
ktoś chciał iść na wyższe studia. Ten dylemat rozwiązali
Niemcy w czerwcu 1941, zamieniając Lwów
na Lemberg. Zaskoczenie było ogromne – do tego
stopnia, że wracając z brydża do domu, 21 czerwca
przed północą, założyłem się z Andrzejem Rzeszotarskim
(w przyszłości znanym oryginałem) o tabliczkę
czekolady, że w ciągu najbliższych 6 miesięcy żadnej
wojny nie będzie… – zaczęła się nazajutrz!


http://szkolabrydza.pl/foto_dane/pliki/MojePrzygodySeifert.pdf

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 13:57

50 LAT TEMU
Z kart kroniki żarskiego brydża sportowego. Rok 1967

W zawodach „Błękitna Wstęga Odry” we Wrocławiu, w turnieju licytacyjny dla 10 wybranych najlepszych par, w silnej stawce zwyciężają reprezentanci Żar Zygmunt Kalinowski i Mieczysław Kunce przed parą warszawską J. Połeć i A. Rzeszotarski.

http://mzbskarkonosze.pl/wp-content/uploads/2017/08/Zary2017.pdf


A to komentarz spod tekstu Jak zaczęła się kariera 16-letniej 'Miss Stodoły', kim był Henio Meloman i jak bawiła się Ewa Frykowska. PRL też miał swoich celebrytów, w którym nazwisko Rzeszotarskiego także pada:
https://www.plotek.pl/plotek/56,79592,12811548,jak-zaczela-sie-kariera-16-letniej-miss-stodoly-kim-byl-henio.html

elmi:
Historia Rzeszotarskiego, choć jest intensywnie zabarwiona i błyszcząca" jest także zupełnie nieprawdziwa. Ponieważ bardzo lubię Janusza Głowackiego "Z głowy", a przy okazji interesuje się kawalerią udało mi się porozmawiać z Panem Markiem Rzeszotarskim synem rotmistrza (Adama nie Andrzeja, Janusz Głowacki pomylił imię Rzeszotarskiego). Prawdziwy rtm. Rzeszotarski walczył oczywiście w 1939, a w czasie Powstania Warszawskiego był dowódcą Zgrupowania "Żmija" - Niemcy zabili mu w czasie Powstania żonę i kilkuletniego syna. Człowiek, którego opisuje Głowacki, to był jakiś cwaniaczek, który podszywał się pod rtm. Robił to z sukcesem przez pewien, ale w końcu został "skarcony" przez byłych AKowców, podwładnych rtm. Reszotarskiego z Powstania i podobno od tej pory już się nie podszywał. Ja rozumiem, że tutaj Plotek i do rzetelnego dziennikarstwa daleko, ale nie szargajcie dobrego imienia tego zasłużonego człowieka!

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 25 marca 2020 13:36
25 marca 2020 13:58

Ja nie wiem, że ludzie nie widzą tych zależności

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 25 marca 2020 13:57
25 marca 2020 14:00

https://pl.wikipedia.org/wiki/Adam_Rzeszotarski

 

To były dwie różne osoby o tym samym nazwisku. Głowacki nie miał bladego pojęcia o co w tym wszstkim chodziło. To bałwan

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 14:05

A propos tej ksywki Rotmistrz, to się to potwierdza.  Archiwum historii mówionej:

Janusz Żelaski, urodzony 18 września 1923 roku w Gdańsku-Oliwie. Stopień w czasie Powstania: kapral podchorąży. Pseudonim „Będzisz”:

Następnie, to już był chyba początek 1943 roku albo 1942 [rok] koniec, jakoś na przełomie. Znowu dzięki kontaktom z gimnazjum, dzięki kontaktom z Trzeciej Drużyny WDH, zaczęła się działalność, to się wtedy ZWZ nazywało, to chyba jeszcze się Armia Krajowa nie nazywało, tylko ZWZ. Zaczęło się jakieś szkolenie i wytypowano mnie do podchorążówki. To była podchorążówka, o ile dobrze pamiętam, to była „Agrykola”, tak się nazywała chyba. Tam między innymi wykładowcą był wtedy rotmistrz Rzeszotarski, który był później moim szefem, moim dowódcą w zgrupowaniu „Żmija”. A podchorążówka polegała na tym, że znów jakimiś grupkami pięciosoobowymi trzeba było się nauczyć regulaminu takiego, owego… Jeździliśmy na strzelania, gdzieś w jakichś zburzonych domach, gdzieś na przedmieściu w piwnicy, była jakby strzelnica zrobiona. Jeździliśmy na strzelania do Kampinosu. Szkolenie bardziej polegało na teoretycznej nauce padnij, powstań i tak dalej.

Myśmy, nie pamiętam znowu, 17, 18 [sierpnia], po 15 [sierpnia] na pewno, był rozkaz koncentracji, przybyliśmy z powrotem. Znowu z pewnymi trudnościami, ale doszliśmy tym razem na Żoliborz od strony Szkoły Pożarniczej, Potocka, ten kawałek. Tam się okazało, że trupy leżały, ale to było jeszcze bardzo wcześnie rano i doszliśmy do Żoliborza, do centrum i tam każdy wracał do swoich oddziałów. Z oddziałów leśnych wróciliśmy do „Żmii”, do Rzeszotarskiego. W dwa albo trzy dni po naszym powrocie, bo żeśmy byli bardzo dobrze uzbrojeni, odbyło się natarcie na Dworzec Gdański.

Sytuację, że to jest nie do przejścia, przewidział mój ukochany dowódca, później major, rotmistrz Rzeszotarski. I powiedział: „Janusz, odpowiadasz za kilkunastu ludzi. Według tego, co ja wiem, nie ma szans. Wobec tego, ja bym się na twoim miejscu gdzieś umieścił za jakąś zasłoną i przeczekał, co z tego będzie”. Znowu przepraszam, że powiedziałem, kto to powiedział, możecie skreślić.


https://www.1944.pl/archiwum-historii-mowionej/janusz-zelaski,472.html

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski 25 marca 2020 14:00
25 marca 2020 14:06

Zgadza się. To prawdziwy Rotmistrz.

zaloguj się by móc komentować

JarekBeskidy @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 14:08

Wybaczcie OT, wracam z poczty a tam zastałem ekspozycję spiżowych myśli Krzysztofa Szczerskiego: "Dialogi o naprawie Rzeczpospolitej", mój ty smutku.....

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 14:19

On się nawet w Cichych i gęgaczach pojawia:
 

Taki Ostrowski czy inny Pstrowski —
to dla mnie zwykły chuj.
Dziś dla mnie wzorem, życia motorem
jest Rzeszotarski wuj *
https://literat.ug.edu.pl/szpot/cisi.htm

*) Patrz niżej: Wielka pieśń o Rotmistrzu.

 

Wielka pieśń o Rotmistrzu

(na melodię Gdy naród do boju)
Gdy naród na placu olbrzymim się zbierał
i wznosił Gnomowi wiwaty,
pan Rotmistrz, powstając od partii pokera,
rzekł kumplom: „Czas nadszedł, rebiata!”

O cześć ci, Rotmistrzu wspaniały,
żeś w czasie ogólnej beztroski
zrozumiał, że twoje to czasy nastały
i trafne wyciągnął stąd wnioski. **

 **) 
Wariant:
O cześć ci, przezorny Rotmistrzu,
o cześć ci, boś wielka jest głowa,
tyś pojął, że twoich to nadszedł czas ziszczeń,
i wiedzy swej wiary dochował.

 

Gdy naród szedł tłumnie na wolne wybory,
posłusznie na Gnoma głosował,
pan Rotmistrz wysrywał połknięte brylanty
i Forda w PeKaO kupował.


O cześć ci, Rotmistrzu przemądry,
o cześć ci za rozum głęboki,
tyś pierwszy zrozumiał historii kawały
i pierwszy szedł z duchem epoki.

 Gdy ruszał Golędzin, gdy poszły w ruch pałki
i krew się na placach polała,
pan Rotmistrz pięćsetką, miast gminnej zapałki,
hawańskie cygaro zapalał.

 O cześć ci, Rotmistrzu przezorny,
żeś nie dał się wciągnąć w te bzdury.
Za chwilę się zmąci nurt czysty historii
i gówno popłynie do góry.***


***)
Wariant:
O cześć ci, Rotmistrzu wspaniały,
boś pojął istotę swych czasów:
choć klasy społeczne wykańcza socjalizm,
to tworzy też sam nową klasę.

 

Gdy drzewa wolności już Gnom obdarł z liści,
by ustrój chwiejący podpierać,
pan Rotmistrz urządzał różowe balety
dla rządu i pana premiera.

O cześć ci, Rotmistrzu przezierczy,
boś przejrzał istotę tej sprawy:
im bardziej pod jarzmem gnębiony lud jęczy,
tym bardziej dwór pragnie zabawy.

 Gdy zbrakło na rynku zwyczajnej kiełbasy
i masła zabrakło, i chleba,
pan Rotmistrz gromadził dolarów zapasy,
bo dewiz nam przecież potrzeba.

 O cześć ci, Rotmistrzu przemyślny,
o cześć ci, boś tęga jest głowa!
Tyś pierwszy oznajmił swym kumplom: „To myśmy,
chłopaki, jest Polska Ludowa!”

 Gdy Gnom pod bezpieki udał się opiekę
i cicha nastała epoka,
pan Rotmistrz pod Pałac Mostowskich zajechał
swym Fordem, bo on jest swój chłopak.

O cześć ci, Rotmistrzu zaradny,
o cześć ci, żeś taki życiowy,
gdy ciche donosy przynosisz bezpiece,
ta ścisza ci urząd skarbowy.

 Gdy Gnom nam oznajmił, że równość i wolność
mieć może dwa procent narodu,
pan Rotmistrz się dawno oderwał od masy,
od dawna już poszedł do przodu.

 O cześć ci, Rotmistrzu wspaniały,
o chwała przemyślnej twej głowie,
tyś pojął, że służba jest dziś kapitałem,
i służyć poszedłeś rządowi.

 

I aria Rotmistrza

Ja dziękuję wam, panowie,
za przepiękną waszą pieśń —
inną pieśnią wam odpowiem,
w której tkwi głęboka treść.

 W kraju wciąż zachodzą zmiany,
a pod wpływem owych zmian
dziś się Cichy głośnym staje:

Vivat simper Cichych stan!

 Dawniej, jeśliś szpiclem został,
pluł ci w gębę byle cham.
Dzisiaj — któż nam może sprostać,
któż dorównać może nam?

 Dawniej, gdyś nadstawiał uszy,
miało smak to prostytucji.
Dzisiaj rządzi się i puszy
Cichy w każdej instytucji.

 Chcesz mieć paszport, miły bracie?
Marzy ci się wielki świat?
Na wystawną proś kolację
i brudasy żwawo kładź!

 Chcesz machlojkę zrobić w pracy,
by wygodnie sobie żyć?
Przynieś zysków pół na tacy,
to cię cacy będziem kryć!

 Już nie wskórasz nic donosem,
by uzyskać fawor nasz.
Dziś naczelnik kręci nosem,
czeka, aż mu prezent dasz.

 W eleganckich cichych autach
zajeżdżamy w wielki świat.
W ambasadach i na rautach
któż nam może nie być rad?

 Dziś, gdy kwitną w krąg afery,
każdy w pas się kłania nam.
Dziś najlepsze ciche sfery —

Vivat semper cichy stan!

 

zaloguj się by móc komentować


umami @gabriel-maciejewski 25 marca 2020 14:00
25 marca 2020 14:49

Korzystał z życia :) Pamiętaj, że to pociotek Kazimierza Rudzkiego.
A Rzeszotarski najwyraźniej organizował im to życie.
Fragmenty z forum Artykuły o dragach:

Trójkąt bermudzki

Z Kamery było tylko o rzut kamieniem do "trójkąta bermudzkiego" położonego w rejonie ulicy Mokotowskiej. Jego wierzchołki to studencki, lecz w praktyce dostępny dla każdego klub Hybrydy, bar Przechodni, położony niemal vis-a-vis klubu, i lekarska poradnia chorób skórnych.

Bramkarzem w Hybrydach był - pisze Janusz Głowacki - obecnie znany producent filmowy, który wpuszczał za dychę wszystkich: uczennice, badylarzy, cinkciarzy, aktorki, piosenkarzy, tajniaków i czternastoletnią Ewunię, która na pytanie ojca: " Czy ty aby, córeczko, za wcześnie nie zaczynasz?", odpowiedziała: " Tatusiu, ja już zaczynam wychodzić z obiegu"... Na zdjęciu Janusz Głowacki w 1969 r.

[http://bi.gazeta.pl/im/bc/f9/ee/z15661500Q,Jak-wspomina-Janusz-Glowacki--Bramkarzem-w-Hybryda.jpg]

Bez problemu uchodził też za studenta pięćdziesięcioletni utracjusz, rotmistrz Andrzej Rzeszotarski, przepuszczający tajemniczego pochodzenia pieniądze i zajmujący pierwsze miejsce na nieoficjalnej wtedy liście najbogatszych Polaków. Za rotmistrzem snuł się jak cień eseista i aktor Adam Pawlikowski, nazywany Dudusiem, którego szlachetny profil, znany z filmu " Popiół i diament", przyciągał dziewczyny i uświetniał zabawy Rzeszotarskiego w jego wytapetowanym pięćsetkami mieszkaniu. Rotmistrz miał czerwonego długiego forda z odkrywanym dachem i olbrzymiego kierowcę o ksywce Cegła. Jak duch z lepszego świata przesuwał się tym fordem po Nowym Świecie, wzbudzając rozpaczliwą tęsknotę i zazdrość nas, studiujących nędzarzy.


Janusz Głowacki o Warszawie epoki Gomułki i Gierka

Rotmistrz Rzeszotarski zaś, co niejako było do przewidzenia, przepuścił w końcu wszystko, stracił protektorów z milicji i władz i koniec końców wyskoczył przez okno.

https://hyperreal.info/talk/artyku-dragach-t11122-1570.html

zaloguj się by móc komentować

Paris @JarekBeskidy 25 marca 2020 14:08
25 marca 2020 14:50

Oooo...

... to juz drugi taki  pSZypadek w Polsce  "dobrozmianowy",  po slynnym  "eseiscie"  Legutko... tez  profesUZe i tez z krakowka... bo nie profesorze i nie z Krakowa  !!!

 

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 14:53

A tu sam Jerzy Urban:

Przychodził też Słonimski, choć jego kawiarnią był „Marzec“, czyli późniejsza „Antyczna“. W PlW-ie kotłowali się artyści, literaci, dziennikarze i... dziewczynki. Gdy dziś na to patrzę, były to osóbki bardzo młode, w wieku, który skłaniał już do oderwania się od własnych domów, ale jeszcze nie uprawniał do rozpoczęcia dorosłego życia na własny rachunek. - To były kurwy? - One zbliżały się do prostytucji, na ogół nie przekraczając granicy między rozrywkowym stylem życia i profesjonalizmem. To znaczy, że nie brały pieniędzy, choć żyły z tego co dostawały. Tym różniły się od prostytutek, że prostytutka poluje na klienta, a seks traktuje jak usługę, za którą trzeba zapłacić należność. Dziewczynki z PIW-u natomiast uczestniczyły w życiu towarzyskim, a branie pieniędzy było oderwane od współżycia seksualnego i nie było przedmiotem wstępnych uzgodnień. No i wybierały raczej partnerów. Bywało, że z jednym żyły, a od drugiego wyciągały pieniądze. Do ich fasonu należały opowieści jak poszły, nie dały a wzięły. - Atmosfera była bardzo libertyńska i pikantna. Dziewczyny funkcjonowały jako entourage elity i to elity raczej nie finansowej, lecz intelektualnej. - Skąd się wywodziły te dziewczynki? - Z domów społecznie poślednich. One chciały uciec z „plebsu“. Stworzyły swoisty styl bycia: przychodziły przed południem i czekały, gdzie i co się rozwinie, u kogo będzie jakaś wódka, kto zaprosi na obiad, gdzie będzie można przenocować itd. - Czy kojarzyły, kto jest kim? - Ach tak! Świetnie się na tym znały. Przysłuchiwały się dyskusjom politycznym i intelektualnym, w PlW-ie były ich uniwersytety, w sposób zastępczy kształciły się i to solidniej niż w szkołach i na uczelniach. Słowem - poznawały nowe światy wrażeń, tryb życia i wartości inne niż te, z którymi dotychczas miały do czynienia. - Kto się cieszył ich szczególnym - nazwijmy to - szacunkiem? - Zawsze kto inny - zależało to od wciąż zmieniających się możliwości finansowych, mód, tzw. układów towarzyskich. Jedni bywalcy wypadali z gry, inni do gry wchodzili. Był tam np. rotmistrz Rzeszotarski, bardzo tajemnicza postać, zawsze otoczona rojem adiutantów i panienek. Sympatyczny człowiek, urządzający mnóstwo rozrywkowych imprez i wpadający na niecodzienne pomysły. Raz kupił w komisie identyczne sukienki dziesięciu dziewczynom, mówiąc że musi umundurować swoją gwardię przyboczną. Rzeszotarski był waluciarzem - co sam sprawdziłem - powiązanym z MSW. Przypuszczalnie zajmował się skupowaniem na czarnym rynku dolarów dla rządu. Z tego względu przez jakiś czas korzystał z jako takiego bezpieczeństwa, które pewnego dnia skończyło się, posadzili go, a potem gdy wyszedł, był człowiekiem skończonym, biednym i zszarzałym. - Jakie były losy dziewczyn z PlW-u? - Niektóre wychodziły za mąż za bywalców kawiarni, inne znajdowały mężów na zewnątrz, jeszcze inne przechodziły na kurewskie zawodowstwo. 29

https://epdf.pub/jajakobyy-spowied-ycia-jerzego-urbana.html

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 15:06

I jeszcze gangsterzy i filantropi. 
Jerzy Hoffman chuligana żywot własny
.
https://pdf-x.pl/api/document/5b14e6aa7a10741e1a6ac593/download​​​​​​​

-  W Armenii był pan, jak wiem, we wrześniu 1956 roku. Zdążył pan wziąć udział w 
wydarzeniach polskiego Października '56?
- Proszę pana, ta polska rewolucja zastała mnie na Krymie. Bo tam udaliśmy się z Gruzji,
- Z Gruzji?
- Tak, ponieważ z Armenii pojechaliśmy do Tbilisi. Już wcześniej to 
zaplanowaliśmy. Tymczasem w Gruzji sytuacja była napięta. Mało kto wie, że 
bodajże w marcu 1956 roku miały tam miejsce demonstracje studenckie i nie tylko 
studenckie, doszło do strzelaniny, aresztowań. W wyniku powstałego zamieszania 
przez kilka dni była prawie otwarta granica z Iranem i masa ludzi tam uciekła. O 
zdjęciach w Gruzji nie było więc mowy i dlatego szybciej niż zamierzaliśmy 
udaliśmy się na Krym. Zostaliśmy niezwykle serdecznie przyjęci. Zakwaterowano 
nas w hotelu, w którym odbywała się konferencja jałtańska; obwożono nas, robiono 
z nami wywiady, ale filmować nam nie pozwolono.
- Dlaczego?
- Może obawiano się nas.... Niewykluczone, że był jakiś prikaz z góry... Kiedy 
zastanawialiśmy się, co w tej sytuacji ze sobą dalej począć, nagle nadszedł 
telegram od rodziców: wracaj natychmiast! Po chwili telegram z WFD: wracajcie 
natychmiast! Nie wiedzieliśmy, co się w ogóle dzieje. Zaczęliśmy szukać po 
falach radiowych. Z „Wolnej Europy" dowiedzieliśmy się, że w Polsce jest 
Październik. Decyzja była oczywista.
- Powrót do Polski?
- Zwinęliśmy się błyskawicznie. Tylko, że biletów ani do Moskwy ani do Warszawy 
nie sposób było dostać. W związku z tym pojechaliśmy do Kijowa. Tam też pełna 
blokada. Nie możemy nabyć biletów, a paszportów, które daliśmy do rejestracji w 
hotelu, nie chcą nam zwrócić. Siedzimy więc na walizkach jeden dzień, drugi, 
trzeci... Wreszcie z dużym trudem uzyskujemy bilety. Ale nie do Warszawy - do 
Moskwy. I tam znowu z radia dowiadujemy się, że lada dzień przyjadą na rozmowy 
do Moskwy, Gomułka z Cyrankiewiczem. Dzwonimy do naszej ambasady. Ambasada nic 
nie wie. Ja mówię: - To Londyn wie, a wy nie wiecie? Samorzutnie postanowiliśmy 
zorganizować grupę polskich studentów, która powita naszą delegację. I na 
moskiewskim Dworcu Białoruskim pojawiło się ponad 200 niezapowiedzianych Polaków.
Zaskoczone naszą obecnością radzieckie służby nie chciały nikogo z nas przepuścić
na peron. - Towarzysz Gomułka osobiście życzył sobie, żebyśmy tu byli - tłumaczyłem
jakiemuś ważnemu komendantowi. W końcu mnie, Edka i Wacka, obarczonych sprzętem,
oklejonym napisami Polska Kronika Filmowa, wpuszczono do sektora wyznaczonego dla mediów.
- Miał pan dobry punkt obserwacyjny...
- Tuż przede mną wolno spacerowali: Chruszczow, Bułganin, Woroszyłow. A ja do 
stojących dalej naszych studentów mówię: - Pamiętajcie, dla towarzysza Wiesława 
100 lat, tak żeby poczuł... Nadjeżdża pociąg z Warszawy. Otwierają się drzwi 
wagonu i jako pierwsza pojawia się łysina Cyrankiewicza. Za Cyrankiewiczem, 
Gomułka. Podchodzą do nich Chruszczow, Bułganin. Zaczynają się witać... W tym 
momencie z Wackiem Florkowskim przeskakujemy przez liny i z kamerą stajemy 
pomiędzy Radziecką Kroniką Filmową, a witającymi się politykami. Kręcimy 
wszystko z bliska. A Rosjanie mają w kadrze albo plecy Wacka, albo moją 
łysiejącą głowę. Nagle z oddali zaczyna dochodzić wszystkich skandowanie: 
Wiesław! Wiesław! Wiesław! i 100 lat, 100 lat... Trzeba było widzieć w tym 
momencie twarze Chruszczowa, Woroszyłowa i Bułganina. Popatrzyli po sobie i za 
chwilę, jak na komendę, rozdali trzy uśmiechy... Po czym udali się przed dworzec 
do rządowych samochodów.
- Miał pan satysfakcję, że filmował to historyczne spotkanie...
- To jeszcze nie koniec. Naszym visem wepchaliśmy się w tę kolumnę rządowych aut 
i dojechaliśmy aż do daczy, w której zakwaterowano Gomułkę. Kręciliśmy - nie 
mając żadnych zezwoleń - wszystko. Nasze materiały filmowe natychmiast 
przekazaliśmy umówionym już ludziom, którzy udawali się do Polski najbliższym 
pociągiem. Na granicy w Terespolu czekał już samochód z WFD, który zabrał te 
materiały do Warszawy. Polska sprzedała je do wszystkich newsów, na cały świat. 
Gdyby to działo się dzisiaj, nieźle byśmy się na tych zdjęciach wzbogacili. Tyle, 
że Edka już nie ma; nie żyje. A poza tym dzisiaj, to ja już bym się na taki 
numer nie odważył. Takie rzeczy mogą robić ludzie młodzi i kompletnie zwariowani. 
Gdy wchodzi się w wiek dojrzały, od razu zapala się 150 lampek kontrolnych...
- Autocenzura?
- Oczywiście! A wtedy zdarzyły się jeszcze inne rzeczy. Do hotelu, gdzie 
mieszkaliśmy, przyszło dwóch smutnych panów i powiedzieli nam, że możemy 
filmować rozmowy polskiej i radzieckiej delegacji odbywające się właśnie na 
Kremlu. Gdy tam dojechaliśmy, gaszono już światła, rozmowy dobiegły końca. Wtedy 
ci sami panowie zaoferowali: wy nam dacie materiały z powitania na dworcu, a my wam 
z rozmów na Kremlu. Odpowiedziałem, że nas materiały z rozmów nie 
interesują...Wróciliśmy do hotelu „National" - odbywało się tam już wesele Edka 
Skórzewskiego i Bianki.
- To rzeczywiście niezwykły splot okoliczności...
-  Najlepszym reżyserem jest samo życie. Ale ja też trochę, korzystając z 
euforycznego nastroju, życie urozmaicałem. Szefowi hotelowej restauracji 
poleciłem, aby obsługa starała się wyjątkowo, bo nie wykluczone, że na weselu 
pojawi się wujek pana młodego, którym jest... Józef Cyrankiewicz.
- Gdyby Cyrankiewicz o tym wiedział...
- O tym, oczywiście, nie dowiedział się, ale miałem po latach okazję z nim wypić 
i wtedy zapytałem go, czy pamięta jak witano go w październiku 56 roku w Moskwie. 
Powiedział: pamiętam, bo dziwiłem się, jak nasi ludzie na tym dworcu się 
znaleźli. I skąd się tam wzięła Polska Kronika Filmowa. Bo z Warszawy nikt jej 
przecież nie wysyłał... Żałuję tylko, że nakręcony tuż po wizycie Gomułki nasz 
reportaż o moskiewskich kontrastach powędrował do kosza. W trakcie zdjęć zepsuła 
nam się kamera. Oddaliśmy ją do naprawy. Po naprawie filmowaliśmy dalej. Potem 
okazało się, że wyszły same złe kadry. Tak nam naprawiono, może celowo...
- Po Październiku zaczęliście ze Skórzewskim robić dokument za dokumentem...
- To prawda, dostaliśmy etat w WFD, gdzie redakcję dokumentu objął Jerzy Bossak. 
On założył również, sławne później studio „Kamera". Ponieważ nasze filmy „Uwaga 
chuligani" i „Dzieci oskarżają" zrobiły sporo szumu, - ochrzczono je mianem „czarnych
dokumentów"... -  .... toteż sypały się pod naszym adresem rozmaite propozycje.
Ludwik Starski zaoferował nam realizację filmu na podstawie głośnego w owym czasie
słuchowiska „Królewna" Piwowarczyka. Ale, niestety, prace nad scenariuszem się przeciągały
i cała sprawa się jakoś rozwiała. Z kolei Aleksander Ford zaproponował ekranizację 
„Złego" Tyrmanda, bo po „Chuliganach" doszedł do wniosku, że to będzie coś w 
naszym stylu. Jednakże nasz scenariusz „Złego" nie przypadł mu do gustu.
- „Zły" nie powstał, zrobiliście natomiast „Sopot 57"...
-  Nie, „Sopot" powstał zamiast komedii, której scenariusz pisali dla nas 
Grodzieńska, Abramów i Potemkowski. Ale ich nowele odrzucono. Dlatego
pojechaliśmy do Sopotu, gdzie miała się toczyć akcja niedoszłej komedii, i tam 
sfilmowaliśmy m.in. pierwsze powojenne wybory Miss Polonia, po raz pierwszy na 
ekranie pojawiły się golizna, salony masażu, striptiz, rotmistrz Rzeszotarski itp.

- Następnie, w roku 1958, powstała „Pamiątka z Kalwarii", która laury na 
międzynarodowych festiwalach zdobywała jeszcze osiem, dziewięć lat później. Czy 
ten film był „półkownikiem"?

zaloguj się by móc komentować


ArGut @gabriel-maciejewski 25 marca 2020 12:32
25 marca 2020 17:19

To samo w formacie PDF.

>Nie mogę jednak pojąć tej pychy, którą za każdym razem popisuje się Janusz Mikke.
>Po co on to robi?Mógł przecież siedzieć cicho.

Pan Janusz przecież jest wolnościowcem i legalistom. To widać, słychać i czuć, jak rządzi TFU demokracja. Pan Janusz rozlicza 
Towarzyszkę Panienkę z domu bo jest staroświecki i krystalicznie nieskazitelny w walce z PRL-em i nie tylko PRL-em.

Jak te książki co mu PRL w wielotysięcznych nakładach drukował w NRD. Mnie zastanawia, dlaczego ten "doskonały brydżysta"
nie wykorzysta swoich kontaktów. Wtedy mógłby być GWIAZDĄ 2-3 turnieji, w ciepłych krajach, odebrać za to GWIAZDORSTWO
stosowne gratyfikacje i nie łazić po kradzionych domach z legalnymi papierami. I nie żebym tu kogokolwiek o cokolwiek posądzał.
Przecież w praworządnym kraju od 30 przeszło lat tak demokratycznym TFU, jak każdy inny w Europie, startowanie do pani Towarzyszki
Panienki
, że mieszka nie u siebie to jawny atak na WŁADZĘ SĄDOWNICZĄ.

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 17:22

A niech mnie las ogarnie,jak pan zgłębił --głębię towarzyszki panienki i jej gości. No nareszcie coś zagłębionego...

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 17:30

Słucham tego Korwina.
Skoro Rzeszotarski stypendia fundował zdolnym matematykom to może i JKM się załapał, po znajomości brydżowej?

Maturę zdał w 1959, po czym rozpoczął studia na Wydziale Matematyki Uniwersytetu Warszawskiego. Od drugiego roku studiów matematycznych zaczął uczęszczać na zajęcia na drugim kierunku – filozofii – na Wydziale Filozofii i Socjologii tej samej uczelni[9]. 13 kwietnia 1964 za kolportaż ulotek wzywających do wiecu przeciwko represjom wobec sygnatariuszy Listu 34 został zatrzymany i następnie tymczasowo aresztowany do 23 kwietnia 1964[10][11]. Po opuszczeniu aresztu okazało się, że Służba Bezpieczeństwa zabrała z uczelni jego dokumenty. Uniemożliwiło mu to dalsze studiowanie matematyki, chociaż do uzyskania absolutorium zabrakło dwóch egzaminów. Otrzymał jednakże drugi indeks i przez kolejne lata zaliczał przedmioty na kierunkach: prawo, socjologia, psychologia i filozofia[11]. W marcu 1968 w związku z udziałem w protestach studenckich został powtórnie aresztowany (przetrzymywany w areszcie do lipca tegoż roku) i relegowany z uczelni. Dzięki wstawiennictwu dziekana Wydziału Filozofii i Socjologii Klemensa Szaniawskiego odzyskano skonfiskowane przez SB dokumenty studenckie. W rezultacie tych działań mógł wznowić naukę w trybie eksternistycznym. W 1969 uzyskał tytuł zawodowy magistra filozofii na podstawie pracy pt. Metodologiczne aspekty poglądów Stephena Toulmina, napisanej pod kierunkiem Henryka Jankowskiego[12]. Pozostałych kierunków studiów nie dokończył.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Janusz_Korwin-Mikke

zaloguj się by móc komentować

umami @umami 25 marca 2020 17:30
25 marca 2020 20:42

Czejkaj, czekaj. Piszesz:

Janusz Mikke, kiedy był na dywanie u pani Moniki, opowiedział o pewnym, niezwykłym człowieku, którego poznał dawno temu i który sponsorował najzdolniejszych studentów matematyki, między innymi jego. 

Ale ja nie słyszałem w tej rozmowie z Towarzyszką, żeby Korwin powiedział, że był sponsorowany przez Rzeszotarskiego. Nie dosłyszałem? On mowił tylko o nim jak o filantropie, który fundował stypendia zdolnym studentom.

No ale wnioski nam się zgadzają :)

zaloguj się by móc komentować

Krystian @umami 25 marca 2020 15:06
25 marca 2020 22:17

Mały offtop, ale co do Miss Polonia to oprócz ojca Kowboja, jest jeszcze i sam Pietrzak, bard niezłomny w reaktywowanej, powojennej formule.

https://www.pressreader.com/poland/angora/20180610/282656098138892

zaloguj się by móc komentować

onyx @gabriel-maciejewski 25 marca 2020 13:58
25 marca 2020 22:43

Nieźle się to wszystko plecie, ludzie żyli pełnią życia a później przyszedł zły Jaruzelski i złapał wszystko za pysk. Od tamtej pory IPN bada tylko to co się działo po 1980r. plus poszukiwania Żołnierzy Wyklętych, którzy robią w tym zestawieniu za kwiatek do kożucha. Jeszcze z tych zapisków wyjdzie, że PRL to była radziecka kolonia pod brytyjskim nadzorem a teraz przeszła na ręczne sterowanie bezpośrednie. Ci co wiedzą jak to od środka wyglądało dożywają swojego wieku i brzydko się starzejąc plują na obecną władzę, która zabrała paśnik ich dzieciom i wnukom. Ale sami są sobie winni, że wychowali klasę próżniaczą a nie polityczne wilki.

JKM ma już swoje lata ale jego potrzeby wcale nie zmalały a wręcz przeciwnie więc kiedy Jaruzelska jr. zaczęła robić casting to przypomniał sobie co tam miał najlepszego żeby o nim nie zapomnieli przy nowym podziale łupów. Bo nie oszukujmy się, reszta tej prawicy płynie przez kolejny etap naszych politycznych dziejów na gołej babie niesionej przez pryszczatych młodzieńców. Taki parowozik dziejów dziadek JKM wyrychtował dawno temu i maszyna wciąż toczy się po szynach, tylko pryszczaci się zmieniają przy szufli do ładowania węgla. 

My tu gadu gadu a wirus podobno "koronował" samego księcia Karola. Omen jakiś?

zaloguj się by móc komentować

Krystian @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 22:48

.google.pl/books?id=SuuGqJ0UTy0C&lpg=PA93&ots=ePOR90wby8&dq=Bez%20problemu%20uchodzi%C5%82%20za%20studenta%20pi%C4%99%C4%87dziesi%C4%99cioletni%20utracjusz%20rotmistrz%20Andrzej%20Rzeszotarski&hl=pl&pg=PA93#v=onepage&q&f=false

Rzeszotarski jako jeden z nieoficjalnej listy najbogatszych Polaków...

zaloguj się by móc komentować


Krystian @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 23:03

Tutaj ładnie zbiegaja się pewne histoprie związane z JKM, np ta:

 

wybranie Dariusza Grabowskiego na sekretarza swojej partii w 2015

https://wolnosc.pl/komunikat-janusza-korwin-mikkego-ws-wyboru-sekretarza-partii/

Który to Grabowski jest przyjacielem/współpracownikiem Marka Toczka. Wiceadmirała Marka Toczka, co wiemy o tym człowieku?

 

Kogo jeszcze mamy w Pro Militio i co to za twór?

tutaj zeskrapowana strona: 

http://web.archive.org/web/20080602220230/http://www.promilito.pl/index1.htm

Komenda Główna Stowarzyszenia „Pro Milito:
1. Wojciech Dubielski
2. Marek Dukaczewski
3. Ryszard Jakubczak
4. Zbigniew Kumoś
5. Julian Lewiński
6. Jan Oczkowski
7. Jan Pięta
8. Zenon Poznański
9. Jacek Praga
10. Janusz Rynkowski
11. Marek Toczek
12. Leszek Ulandowski
13. Tadeusz Wilecki

II. Komendant Główny:
Tadeusz Wilecki

III. Wicekomendanci:
1. Julian Lewiński
2. Marek Toczek

IV. Sekretarz Generalny:
Jacek Praga

V. Skarbnik:
Janusz Rynkowski

VI. Sztab Komendy Głównej:
1. Marek Dukaczewski
2. Zbigniew Kumoś
3. Julian Lewiński
4. Zenon Poznański
5. Jacek Praga
6. Janusz Rynkowski
7. Marek Toczek
8. Leszek Ulandowski

https://www.wprost.pl/kraj/133425/Gen-Dukaczewski-nie-podpisywalem-apelu-Pro-Milito.html

https://niepoprawni.pl/blog/393/pro-milito-wsi-fn-i-chirurg-amator

 

Polecam poguglowac w/w osoby, naprawdę specjaliści w swoim fachu :)

 

zaloguj się by móc komentować


Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski
25 marca 2020 23:49

Nie mialem pojecia, panie Gabrielu, ze Zbigniew Cybulski byl spokrewniony z Jaruzelskimi.

zaloguj się by móc komentować

umami @Grzeralts 25 marca 2020 16:07
26 marca 2020 00:07

Jest po 22, to można dać ca;ość:

Pieśń młodego cichego nowoczesnego

(na melodię O mnie się nie martw)

 Ja jestem cichy, lecz nowoczesny,
nie żaden tępy żłób,
miłośnik rocka i colicoca,
a nade wszystko dup!

 Mnie nie zabawi już Nowa Huta
ni sześcioletni plan,
lecz kiedy dziwka ciągnie mi druta,
to wtedy frajdę mam!

 O mnie się nie martw, spokojna głowa,
w życiu mam wielki fart,
tu zahandluję, tam zadeluję,
okazji każdej rad.

 Sprzedałem sorty, nabyłem skuter,
wszak mam dwadzieścia lat.
Gdy skończę pracę, jadę na spacer
ulicą Nowy Świat.

 Ćmiąc papierosa, zsiadam z swej Osy,
życie to wielki pic,
przechodzi dziwa, biodrami kiwa,
o rany, co za cyc!

 Zagajam słodko z mety: „Bardotko,
czy się przejechać chcesz?”
A ona na to: „Nie rwij na chatę,
lecz mnie do «Hybryd» bierz!”

 Tańczymy w tłoku twista i rocka,
a potem mały chlup.
Już skuter warczy, babka na tarczy
na jednonocny ślub.

 O mnie się nie martw, spokojna głowa,
ja sobie radę dam,
zjem i wypiję, życia użyję
i prześpię się — nie sam!

 Dziś nie ta era, kiedy frajera
strzygło się w ZMP,
współczesny Cichy — to nie są śmichy,
on dobrze wie, jak jest.

 Taki Ostrowski czy inny Pstrowski —
to dla mnie zwykły chuj.
Dziś dla mnie wzorem, życia motorem
jest Rzeszotarski wuj *

 

zaloguj się by móc komentować

umami @umami 25 marca 2020 20:42
26 marca 2020 01:11

Przesłuchałem jeszcze raz odnośny fragment i JKM nie mówi, że otrzymał takie stypendium. Nie uczył się też aż tak dobrze, bo by się pewnie takim stypendium pochwalił. No i w tym fragmencie potępia darmową naukę i pochwala miliarderów, którzy dają stypendia dla zdolnych. Mógł o tym usłyszeć od kolegów, albo gdzieś przeczytać później. Ewentualnie w Związku Brydżystów :)
W biografii wojskowej Jaruzelskiego, Lech Kowalski nie wymienia Rzeszotarskiego ani Cybulskiego. W Cze Kiszczaku nie ma indeksu ale przekartkowałem lata 50. i 60. i też nic nie ma.
Może prędzej znalazłoby się coś w książce o Cyrankiewiczu.
 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 26 marca 2020 01:11
26 marca 2020 06:40

Nie rozumiesz mowy ciała i komunikatów podprogowych

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 26 marca 2020 00:07
26 marca 2020 06:41

Niw rzucaj tu takich rymów, to nie jest zabawne

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @Krystian 25 marca 2020 23:03
26 marca 2020 06:42

To emeryci, którzy chcą mieć jeszcze trochę funu i zabezpieczyć na pozycjach dzieci. Komendaci, sztabowcy, daj spokój...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Krystian 25 marca 2020 22:48
26 marca 2020 06:43

Nie można było mieć pieniędzy i nie mieć powiązań z władzą

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @onyx 25 marca 2020 22:43
26 marca 2020 06:45

Potrzeba powrotu do lat sperzed stanu wojennego jest poważna. I traktowana serio. Oni nie znają innej rzeczywistości. Wszystko ponad to, jest dla nich bujdą na resorach

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 25 marca 2020 20:42
26 marca 2020 06:45

To nic że nie słyszałeś. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @BTWSelena 25 marca 2020 17:22
26 marca 2020 06:46

To mój kolega zgłębił, a ja tyko to twórczo wykorzystałem

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ArGut 25 marca 2020 17:19
26 marca 2020 06:48

Tak, wolnościowem i legalistą i godnym ojcem jeszcze

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 25 marca 2020 15:06
26 marca 2020 06:49

Nie mogę słuchać Hoffmana

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 25 marca 2020 14:53
26 marca 2020 06:51

Może podkreślmy, że to co cytujesz to są słowa ludzi, którzy mają opinię przeinteligentnych i aspirują do tego by orzekać o polityce. Z jednej stronu przejrzyści i czytelni kanciarze z deficytami, a z drugiej Szczerski i jego Rozważania o naprawie Rzeczpospolitej

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami 25 marca 2020 14:49
26 marca 2020 06:52

Głowacki był beznadziejny

zaloguj się by móc komentować


ArGut @gabriel-maciejewski 26 marca 2020 06:48
26 marca 2020 07:03

Tak, fakt jak się ma tyle dzieci z tyloma kobietami to GODNYM OJCEM też trzeba być.

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @ArGut 26 marca 2020 08:04
26 marca 2020 08:25

I człowiek interesu do tego

zaloguj się by móc komentować

DrzewoPitagorasa @gabriel-maciejewski
26 marca 2020 11:27

Gdy oglądam te rozmowy Jaruzelskiej, nie mogę się skoncentrować, bo widząc tą srebrną cukiernicę przypomina mi się rozdział z "Siedmiu pigułek Lucyfera" Sergiusza Piaseckiego, w którym główny bohater, diabeł,  walczy z szabrem w powojennej Polsce.  I ciągle narzuca mi się pytanie "Do kogo ta cukiernica tak naprawdę należała?"

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski 26 marca 2020 06:41
26 marca 2020 11:31

Nie wrzuciłem tego dla rozrywki. Opis dopełnia obrazek tego, co nam podsuwano w książkach, czy filmach z tamtych czasów. Np. ci Niewinni czarodzieje Wajdy. Impreza, zabawa. Jeśli pojawiają się gangsterzy, to pokazani w komedii. Wszystko pięknie zamaskowane. A tu, u Szpotańskiego, można wyczytać, jak to realnie wyglądało, bez tej osłony. To mnie zaskoczyło.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski 26 marca 2020 06:51
26 marca 2020 11:40

Tak, beneficjenci systemu, którzy chełpią się tym, że nie są tymi strzyżonymi frajerami. Oni, to ci ponad. Zchlewienie i pełna demoralizacja. Sztama z gangsterami. To mi nawet przypomina obrazki z czasów rządów PO i wypowiedzi niektórych polityków.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski 26 marca 2020 06:45
26 marca 2020 11:46

To jest bardzo trafna uwaga. Podczas spotkania JKM z Jaruzelską, Korwin wprost wyraził pretensje pod adresem generała, że nie wziął tego wszystkiego, w 1981 roku, za mordę i nie zrobił z tym porządku, jak Pinochet.

zaloguj się by móc komentować

m8 @umami 26 marca 2020 11:46
26 marca 2020 13:03

Ten akurat poglad jest staly w jego repertuarze. To samo odniesienia do chinskiej tranformacji gospodarczej. Nie u niego jedynego z prominentnych wolnosciowcoe (Liberalow jak o sobie mowia)

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
27 marca 2020 20:24

Rzuć okiem na to, kolejny Rzeszotarski kombinator, tym razem stary jak świat patent na hrabiego:

http://tomaszlenczewski.pl/teksty/wspomnienia/zbigniew-rzeszotarski-de-lehndorff-1947-2006-moj-byly-przyjaciel/

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować