-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Ludwik Święty pod Damiettą

Ostatni odcinek przygód króla Ludwika, zakończyłem, zdaje się, na tragicznej przeprawie przez jedną z odnóg delty, której finałem był niesubordynowany atak na twierdzę Al Mansura i śmierć Roberta d’Artois, królewskiego brata.

Ludwik, odepchnąwszy muzułmanów, rozpoczął przygotowania do oblężenia Al Mansury. Warunki był niesprzyjające, ale o tym armia i sam król mieli się dopiero przekonać. Na razie optymizmem napawał wszystkich fakt, że umarł stary sułtan, a jego następca był daleko na wschodzie. Na nieszczęście dla wojsk frankijskich, wdowa po sułtanie, bardzo energicznie zabrała się za organizowanie życia cywilnego i wojskowego w twierdzy. Zaczęła rzecz jasna od wysłania posłów na wschód z informacją o śmierci władcy i ponagleniem nowego sułtana – Turanszaha IV – do powrotu.

Frankowie byli w o tyle złe sytuacji, że nie kontrolowali obiegu informacji, to znaczy nie mieli szpiegów w twierdzy i nie mieli siatki agentów w Damaszku, gdzie zatrzymał się nowy sułtan w drodze do Egiptu. Nie dysponowali też flotą, która mogłaby strzec brzegów delty i kontrolować kto ląduje w Egipcie i kto z niego wypływa. Armia frankijska, była jak samotna twierdza pośrodku pustyni, która niestety pozbawiona została murów. Jedyną sensowną strategią, która mogła ocalić armię była szybka i zdecydowana akcja, albo zorganizowany odwrót. Tym bardziej, że Saraceni z całą pewnością posiadali agentów w obozie królewskim i z całą pewnością kontrolowali obieg wszystkich informacji jakie krążyły pomiędzy Egiptem a Syrią. Owa zorganizowana i szybka akcja mogła mieć tylko jeden kierunek – zajęcie Aleksandrii, które zostało skreślone z listy strategicznych celów już na początku wyprawy, ze względu na upór hrabiego Roberta.

Teoretycznie można było wycofać się spod Al Mansury, ale do połowy lutego nic nie wskazywało na to, że sytuacja armii gwałtownie się pogorszy. Pomiędzy zajętą przez krzyżowców Damiettą, a armią oblegającą Al Mansurę krążyły statki z żywnością i informacjami, można było transportować rannych do bezpiecznej Damietty, a rekonwalescenci mogli, po wyleczeniu ran, powracać pod twierdzę. Stan ten jednak zmienił się nagle. Oto młody sułtan powrócił do Egiptu, znalazł się w twierdzy, choć przecież trwało oblężenie i nikt nie powinien go tam wpuścić, a potem wydał rozkaz, który przypieczętował los armii. Oblężenie trwało już osiem tygodni i nie było widoków na żadne rozstrzygnięcia. Sułtan rozkazał zbudować bardzo dużo niewielkie stateczków, których elementy zostały na wielbłądzich garbach przeniesione nad dolne odcinki delty. Tam spuszczono je na wodę. Ich załogi atakowały jednostki, które wyruszały z Damietty z żywnością i niszczyły je jedna po drugiej. Król i jego żołnierze zostali odcięci od dostaw i znaleźli się w okrążeniu, choć przecież teoretycznie prowadzili działania oblężnicze.

Grozę położenia uświadomiono sobie dość późno. Na początku kwietnia rozpoczęto pertraktacje i król złożył sułtanowi bardzo spóźnioną i nie adekwatną do okoliczności propozycję oddania Damietty w zamian za Jerozolimę. Mogło to wywołać jedynie szyderstwo ze strony Egipcjan, całkowicie świadomych w jakiej sytuacji znajdują się wojska frankijskie.

Ludzie zorientowani jak ważnym elementem kampanii i polityki jest osoba króla, doradzali Ludwikowi, by wraz z najwierniejszymi rycerzami podążył wprost ku Damietcie, armia zaś podąży za nim i będzie walczyć z Egipcjanami, którzy z całą pewnością ruszą za nią w pościg. Było to o tyle sensowne, że w obozie krzyżowców panowała zaraza i coraz więcej rycerzy nie mogło poruszać się o własnych siłach. Król odrzucił tę propozycję, co było oczywiście bardzo szlachetnym i budującym posunięciem, ale narażało na klęskę nie tylko armię w Egipcie, ale cały kraj i panującą dynastię. Odesłano jedynie rannych, a armia, wraz z królem podążyła tym samym szlakiem ku Damietcie.

Marsz, choć niedługi przebiegał w warunkach katastrofalnych. Król rozchorował się nagle i nie mógł samodzielnie dowodzić. Nikt, póki co nie zadał jeszcze prostego pytania – czy Ludwik nie został wówczas otruty? Być może cała armia została nafaszerowana trucizną, ale zwykle określa się to, jako masowo występującą dyzenterię, choć objawy, które opisał pan de Joinville przypominały raczej szkorbut. Wielu ludziom puchły dziąsła, co uniemożliwiało spożywanie posiłków i powodowało w konsekwencji śmierć głodową. Tym w najcięższym stanie cyrulicy wycinali obrzękłe dziąsła nożami.

Fatalnym momentem w czasie odwrotu była ponowna przeprawa. Saperzy nie zniszczyli mostu, po którym przeszła armia i trudno to uznać za lekceważenie czy wyraz niezrozumienia sytuacji, już prędzej był to zwykły sabotaż. Mamelucy ruszyli w pościg za wycofującym się wojskiem, które po dwóch dniach marszu musiało się zatrzymać ze względu na chorobę króla. Ludwik nie mógł już poruszać się o własnych siłach, tracił przytomność i zachodziła poważna obawa, że umrze.

Kiedy jasne stało się, że armia jest otoczona i prędzej czy później zostanie zniszczona, choć wszyscy, nawet chorzy żołnierze walczyli na ile starczało im sił, rozpoczęły się pertraktacje. Prowadzili je baronowie syryjscy z Filipem de Montfort na czele. Ich celem było ocalenie armii w zamian za oddanie Damietty. I cel ten został prawie osiągnięty, niestety wydarzyło się coś tak dziwnego, że trudno przyjąć do wiadomości wyjaśnienie tego epizodu podawane przez autorów opracowań.

Oto w trakcie rozmów prowadzonych z wodzami mameluckimi, kiedy wycieńczona do granic możliwości armia czekała na ostateczne rozstrzygnięcie, pewien serwient templariuszy, ruszył konno wzdłuż szeregów wołając, że król wydał rozkaz kapitulacji. Człowiek ten miał na imię Marcel, a zostało ono zanotowane przez pana de Joinville. Jego głos słyszeli wszyscy, Frankowie i Mamelucy. Zdezorientowana armia, której wodzowie prowadzili właśnie negocjacje, zaczęła składać broń. Król, ani towarzysząca mu świta nie byli świadomi tego co się dzieje. Trudno uznać więc, że klęska armii, w kwietniu 1250 roku była winą Ludwika, czy jego baronów. Klęska to została spreparowana przez ludzi, którzy wykorzystali moment na to, by jednym fałszywym rozkazem sparaliżować armię. Steven Ruciman pisze, że ów serwient był opłacony przez muzułmanów z Al Mansury. To ciekawa koncepcja, ale zważywszy na to, że chodzi o templariusza możemy chyba w nią zwątpić i postawić inną. Marcel został, rzeczywiście opłacony, ale przez Wenecjan, którzy obawiali się, że po oddaniu Damietty muzułmanom, trzeba będzie od nowa renegocjować z Egipcjanami wszystkie umowy, a armia i król, ocaleni od zagłady, staną się wierzycielami Genueńczyków, którzy wzmocnią przez to bardzo swoją pozycję w międzynarodowym handlu.

To taka moja sugestia, być może niesłuszna. Kapitulacje była zaskoczeniem dla wszystkich, ale nie można było jej już powstrzymać. Żołnierze, którzy złożyli broń stali się natychmiast ofiarami mameluków, którzy zabijali ich, albo brali w niewolę. Zapanował nieludzki chaos, którego Ludwik nie był na szczęście świadom. Kiedy kapitulowała armia, muzułmanom udało się zatrzymać statki z rannymi płynące do Damietty. Wszyscy, którzy nie mogli poruszać się o własnych siłach zostali natychmiast zabici. To samo spotkało nieszczęśników znajdujących się w kolumnie jenieckiej. Wymordowano wszystkich chorych. Ci, którzy szli na własnych nogach musieli się dobrze pilnować, by nie okazywać zmęczenia i słabości, bo sułtan wydał rozkaz, by co wieczór ścinano trzystu najsłabszych żołnierzy.

Ludwik, który nie mógł chodzić i tracił przytomność, został zakuty w kajdany i przewieziony do Al Mansury. Żołnierzy zabijano również w Al Mansurze, albo sprzedawano ich w niewolę, wszystkich baronów zamknięto w jednym dużym domu i grożono im śmiercią, dopóki nie zaczęli negocjować wykupu z niewoli. Wielu giermków podawało się za swoich zmarłych panów, byle ocalić życie. Kiedy okazywało się, że nie mogą oni nawet w przybliżeniu określić kwoty, za którą mogliby się wykupić, mordowano ich bez litości. Król dostał osobną kwaterę, ale był tak słaby, że nie mógł w żaden sposób wpłynąć na los swoich ludzi.

Do niewoli dostał się również pan de Joinville, który opisał wypadki zaszłe pod Al Mansurą i Damiettą, płynął on na statkach wraz z rannymi. Próbował ocalić swoje życie mówiąc iż jest krewnym króla. Nie zrobiło to jednak na Mamelukach dużego wrażenia. Okazało się jednak, że wielu z nich doskonale orientuje się w europejskich koligacjach rodzinnych i wywiedziono na miejscu, że Joinville jest spokrewniony z cesarzem Fryderykiem II. To natychmiast odmieniło jego sytuację i stał się on jeńcem o wyjątkowym statusie.

CDN

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/swiety-ludwik-jacques-le-goff/



tagi: ludwik święty 

gabriel-maciejewski
7 grudnia 2020 09:08
7     1864    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

joannaew @gabriel-maciejewski
7 grudnia 2020 09:29

Kupiłam już dwa komplety. Świetna książka na prezent, a mam w rodzinie pasjonatów historii. Ślicznie wydane jak zwykle. Ekspresowa dostawa, co mnie zaskoczyło :)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @joannaew 7 grudnia 2020 09:29
7 grudnia 2020 09:38

Czasem jest ekspresowa, a czasem nie, od różnych kwestii to zależy

zaloguj się by móc komentować

atelin @gabriel-maciejewski
7 grudnia 2020 09:46

"Zdezorientowana armia, której wodzowie prowadzili właśnie negocjacje, zaczęła składać broń. Król, ani towarzysząca mu świta nie byli świadomi tego co się dzieje."

I bitwa pod Piławcami.

zaloguj się by móc komentować


atelin @gabriel-maciejewski 7 grudnia 2020 09:46
7 grudnia 2020 09:50

Think thank. To to samo, ale subtelniejsze.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
7 grudnia 2020 16:08

Oprócz trudnej sytuacji króla Ludwika, w dość trudnym położeniu znaleźli się także Ajjubidzi. 
Najpierw pochorował się Al-Salih Ayyub, do tego stopnia, że zmarł. Jego śmierć trzymano w tajemnicy, żeby jego syn i spadkobierca, Turan-szach, mógł powrócić z Iraku. Zdążył. Krzyżowcy zostali pokonani przez oddziały sułtana złożone z niewolników, bahryckich mameluków. Jak tylko Ludwik się poddał, zamordowali Turan-szacha i zakończyli rządy Ajjubidów, tworząc sułtanat mameluków.

Kto ich zainspirował?

Większe fragmenty książki Alana V. Murraya — The Crusades. An Encyclopedia z delikatnymi modyfikacjami. O tej krucjacie Ludwika pisze w niej Linda Goldsmith.

Sytuacja w Zamorzu wyglądała następująco:

— W sierpniu 1244 miasto Jeruzalem, które zostało przywrócone chrześcijanom, zostało splądrowane przez Chorezmijczyków (https://pl.wikipedia.org/wiki/Imperium_Chorezmijskie), lud muzułmański z Azji Środkowej, który został wypędzony na zachód przez posuwających się naprzód Mongołów i zawarł sojusz z al-Salih Ayyubem, sułtanem Egiptu.
— W dniu 17 października 1244 armia królestwa Jerozolimy została unicestwiona przez połączoną armię egipską Chorezmijczyków pod La Forbie niedaleko Gazy.
Chociaż wieści o klęsce nie dotarły do ​​Europy przed końcem stycznia 1245 r., możliwe, że plotki o upadku Jerozolimy wpłynęły na decyzję Ludwika.
— Papież Innocenty IV również uznał potrzebę nowej krucjaty, aby uwolnić Zamorze i wydał krucjatową encyklikę 
Afficti corde na soborze w Lyonie w lipcu 1245 roku.
— Niemcy i Włochy były zaabsorbowane konfliktem między cesarzem Fryderykiem II a papieżem.
— Europa wschodnia wracała do siebie po inwazji mongolskiej w 1241 r.
— Anglia została zdominowana przez konflikt wewnętrzny.
— w Hiszpanii rozpoczęto nową krucjatę przeciwko muzułmanom z Półwyspu Iberyjskiego.

Ludwik IX próbował pogodzić cesarza i papieża w interesie krucjaty, ale bez powodzenia, i bezskutecznie próbował zawrzeć pokój z Henrykiem III Angielskim, aby zapewnić, że Francja nie zostanie zaatakowana pod jego nieobecność. Zainicjował dochodzenie w sprawie niesprawiedliwości popełnianych w całej Francji w imieniu Korony i zapewnił, że administracja królestwa była w dobrym stanie podczas jego nieobecności. Zbierał pieniądze na wyprawę na wiele różnych sposobów: zmniejszył własne wydatki, podniósł wysokość kar nakładanych przez sądy, skonfiskował majątek Żydów, nałożył na miasta obciążenia, namówił duchowieństwo francuskie do wniesienia jednej dziesiątej ich dochodów kościelnych przez trzy lata, zamiast jednej dwudziestej określonej przez papieża w
Afficti corde. Roczne dochody królewskie oszacowano na 250 000 liwrów, z czego większość była potrzebna na normalne wydatki Korony, ale Ludwik wydał co najmniej 1,5 miliona liwrów podczas krucjaty, z czego około 950 000 liwrów zostało przekazanych przez kościół a 274 000 liwrów przez miasta. W 1246 roku Ludwik zakontraktował flotę trzydziestu sześciu statków z Genui i Marsylii do transportu krzyżowców i zaczął gromadzić zapasy żywności i wina na Cyprze; w międzyczasie rozwój portu Aigues-Mortes na wybrzeżu Morza Śródziemnego we Francji został przyspieszony, aby zapewnić punkt wyjścia krzyżowcom.
Zaangażowanie Ludwika w wyprawę i niepowodzenie innych władców, którzy do niej dołączyli, uczyniło go niekwestionowanym świeckim przywódcą. W 1248 roku Odo z Châteauroux został mianowany legatem towarzyszącym krucjacie. 25 sierpnia Ludwik wypłynął z Aigues-Mortes z armią, która prawdopodobnie liczyła około 2500–2800 rycerzy, 5000 giermków i sierżantów, ponad 10 000 piechurów i prawie 5 000 kuszników. Miejscem zbiórki krucjaty był Cypr. Bogate zasoby wyspy pozwoliły jej na wsparcie armii krucjaty w okresie zimowym, a jej pozycja pozwoliła na przypuszczenie ataku na Egipt lub Palestynę. W maju 1249 roku flota wypłynęła w rejs i 4 czerwca dotarła do wybrzeża Egiptu w pobliżu Damietty (współ. Dumayat). Armia wylądowała prawie bez sprzeciwu, a siły Ajjubidów porzuciły Damiettę chrześcijanom.

Podczas oczekiwania na powrót Turan-szacha armia Ajjubidów była trzymana razem przez wdowę po sułtanie, Shajar-al-Durr, i Fakhr-al-Dina, starszego emira Egiptu, który wcześniej negocjował z Fryderykiem II w imieniu sułtana, ale gdyby został pokonany, droga do Kairu stałaby otworem. 

Ajjubidzi przechylili szalę na swoją korzyść, kiedy przetransportowali galery lądem i zrzucili je na Nil między armią chrześcijańską a Damiettą, aby przechwycić zapasy przewożone w górę rzeki od wybrzeża.

Bez świeżych zapasów i spustoszona przez choroby osłabiona armia Ludwika musiała się wycofać. W dniu 5 kwietnia 1250 r. rozpoczął się marsz, ale jego postęp został spowolniony przez dużą liczbę chorych i rannych, w tym króla. Ciągle atakowana przez armię Ajjubidów, tylna straż zatrzymała się w Sharamsah, podczas gdy większość armii dotarła do Fariskur, dzień marszu od Damietty. Filip z Montfort próbował wynegocjować nowy rozejm, ale jego wysiłki zostały udaremnione, kiedy francuski sierżant wezwał krzyżowców do poddania się, udając, że powtórzył rozkaz króla. W rezultacie krzyżowcy złożyli broń, a Ajjubidzi odmówili dalszej dyskusji na temat terminów. Nastąpiła masakra i klęska była kompletna. Król i większość jego szlachciców zostali uwięzieni, a wielu żołnierzy zginęło. Tylko niewielka liczba, w tym legat, dotarła do Damietty.

Ludwik negocjował uwolnienie armii w zamian za kapitulację Damietty i zapłatę 400 000 liwrów. Uzgodniono dziesięcioletni rozejm. Traktat, pierwotnie zawarty z Turan-Szachem, został potwierdzony przez emirów mameluckich, którzy 2 maja zamordowali nowego sułtana, obalając reżim Ajjubidów. Ludwik został zwolniony 6 maja. Damietta została wydana, a król rygorystycznie starał się zapewnić pełną zapłatę okupu. Jednak nowy rząd mameluków złamał obietnice, mordując chrześcijan, którzy pozostali w Damietcie i paląc zapasy krzyżowców i machiny wojenne.

Ludwik popłynął do Zamorza z resztkami swojej armii, zamierzając odnowić flotę i poczekać na przybycie reszty więźniów i sprzętu przed powrotem do Francji. Jednak niepowodzenie rozejmu skłoniło Ludwika do pozostania na Wschodzie. W liście do swoich poddanych wyjaśnił, że musi zostać, aby zapewnić uwolnienie jeńców i upewnić się, że Zamorze nie zginęło dla chrześcijaństwa, i poprosił o przyłączenie się do niego wojowników i wysłanie pieniędzy.

Wielu francuskich baronów wróciło teraz do Francji, ale Ludwik zwrócił uwagę na przebudowę miast i zamków w królestwie Jerozolimy. Będąc jeszcze w Akrze (współ. 'Akko, Izrael), Louis zaczął budować mur obronny wokół przedmieść Montmusart. W marcu 1251 przeniósł się do Cezarei (współ. Har Qesari, Izrael), gdzie spędził ponad rok wzmacniając miasto. W maju 1252 r. przeniósł się do Jaffy (współ. Tel Aviv-Yafo, Izrael), którą refortyfikował, a w 1253 r. odbudował Sydon (współ. Saïda, Liban). Ludwik pogodził także księcia Bohemunda VI z Antiochii ze swoją matką regentką i ustanowił pokój między Antiochią a Cylicją. W 1252 r. zawarł pokój z Egiptem; jego warunki obejmowały powrót prawie wszystkich chrześcijańskich jeńców i zrzeczenie się pozostałych 200 000 liwrów okupu. Jednak ten rozejm nie przyniósł wiele trwałej wartości, ponieważ został on zastąpiony późniejszym traktatem między mamelukami a Ajjubidami z Damaszku i Aleppo, skierowanym przeciwko chrześcijanom. W 1254 roku Ludwik zawarł rozejm z ajjubidzkim księciem al-Nasirem na dwa lata, sześć miesięcy i czterdzieści dni. Stanowiło to wystarczające zabezpieczenie dla Ludwika, aby wyruszyć do Francji (24 kwietnia), gdzie zmarła jego matka, regentka.

Podczas swojego pobytu na Wschodzie Ludwikowi nie udało się odbić Jerozolimy ani odnieść militarnego sukcesu, ale zreformował Zamorze, zapewnił pokój chrześcijanom i zawarł rozejm z muzułmanami. Pozostawił również ważne dziedzictwo w postaci siły francuskich rycerzy, kuszników i sierżantów, którzy przyczynili się do obrony królestwa aż do upadku Akki w 1291 roku.



Czyli były i dobre strony tej krucjaty. 

https://en.wikipedia.org/wiki/Siege_of_Damietta_(1249)
https://en.wikipedia.org/wiki/Battle_of_Fariskur
https://en.wikipedia.org/wiki/As-Salih_Ayyub
https://en.wikipedia.org/wiki/Al-Muazzam_Turanshah
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ajjubidzi
https://en.wikipedia.org/wiki/Bahri_dynasty
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sułtanat_mameluków
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bajbars

zaloguj się by móc komentować

kskiba19 @gabriel-maciejewski
12 grudnia 2020 12:39

Mnie z całej biografii Ludwika Świętego najbardziej podobał się jeden akapit:

Także powiadam wam, że nikt, jeśli nie jest bardzo uczonym duchownym, nie powinien dysputować z nimi [Żydami]. Ale człowiek świecki, gdy słyszy oczernianie prawa chrześcijańskiego, nie powinien go bronić inaczej niż mieczem, który winien wbić w brzuch [przeciwnikowi] tak głęboko, jak to możliwe.”

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować