Literatura jako fetysz. Z Michałem Radoryskim rozmawia Gabriel Maciejewski
Niełatwo nakłonić cię do publicznych wypowiedzi?
To prawda, dlatego, jeśli się już na taką wypowiedź decyduję, staram się unikać kokieterii. Rozmawiajmy więc serio i bez żartów.
Dlaczego zdecydowałeś się na napisanie powieści kryminalnej?
Bo mnie o to poprosiłeś (śmiech). Okay, mieliśmy rozmawiać poważnie, przepraszam… Mam całe szuflady zawalone zapisanymi papierami. Nie mam, jak wiesz, przymusu wydawania tego, skrobania do drzwi wydawców, których po prostu nienawidzę. No, ale lata lecą, więc pomyślałem, że coś w końcu wydam. W jakimś bezpiecznym i gwarantującym święty spokój miejscu.
U mnie…?
No tak. A gdzie?
Czy ja wiem? W wydawnictwie W.A.B?
Miało być poważnie.
No dobrze, już jest poważnie, od tej chwili jest śmiertelnie poważnie. Napisałeś dziwaczną książkę o Nienackim, której nikt nie rozumie, a teraz kryminał, rozgrywający się w Galicji przed I wojną światową. Nie lubisz Nienackiego, o czym wiem od dawna i nawet nie przeczytałeś większości jego książek. Nie pochodzisz też z Galicji. Po co się czepiasz takich tematów?
Ustalmy coś. Pisarz w Polsce musi się zachowywać w określony sposób, po to, by ludzie stojący między nim, a czytelnikiem w ogóle rozumieli o co mu chodzi. Podkreślę to może – nie żeby czytelnicy rozumieli, ale ludzie, którzy oddzielają pisarza od czytelników. Prowadzi to do obłąkanych zachowań i obłąkanych kreacji. Jak ktoś pochodzi ze Śląska musi się zachowywać w sposób przejaskrawiający wszystkie śląskie stereotypy, bo ludziom pośredniczącym w sprzedaży książek wydaje się, że to tę sprzedaż ułatwi. W rzeczywistości nie ułatwi, ale tego nikt nie chce przyjąć do wiadomości….
Jesteś pewien, że nie ułatwi?
Nie przerywaj mi to, po pierwsze, a po drugie, dobrze wiesz, że jestem pewien, więc po co takie głupie pytanie? Nie ułatwi sprzedaży książek, ale ułatwi sprzedaż innych rzeczy. Rynek książki bowiem jest jak wysychające bajoro, a pisarze, to w istocie ludzie, którzy poprzez swoje konwencjonalne, narzucane im przecież w dodatku zachowania, muszą sprzedawać inne produkty.
Jakie, na przykład?
Nie udawaj głupiego. Na przykład ubrania. Pisarzy kreuje się po to, by reklamowali łachy, a książki mają podkreślać jakość tej konfekcji, jej styl i usprawiedliwiać cenę, która jest zawsze bardzo zawyżona.
Nie zrozum mnie źle, nie chcę Cię podpuszczać, ale czy pisarz, który lubi garnitury nie może się tak po prostu elegancko ubrać?
Nie rozmawiajmy o elegancji. Nie gniewaj się, ale nie masz o niej zielonego pojęcia. Wiem, jak się ubierasz, więc błagam nie mów mi o elegancji. To o czym obaj teraz myślimy, nie jest żadną elegancją. To kostium dzięki któremu pisarze mają robić jakiś ruch na rynku tekstyliów, a przy okazji udawać kogoś kim w istocie nie są, jakieś istoty nadprzyrodzone, jakichś Reptilian.
No, a co z książką?
Książka jest fetyszem, który nadaje tym łachom dodatkowy sznyt. Cała literatura współczesna jest fetyszem, zbiorem niepowiązanych ze sobą śmieci, które same oddzielnie, nie stanowią o niczym i niczego nie oznaczają. A kiedy się je połączy mają niby coś sugerować. Jakąś głębię, perspektywę, styl...
Jak pończochy guwernantek?
No właśnie. Jak pończochy guwernantek. To jest oczywiście prowokacja, podobnie jak umieszczenie akcji w Galicji. Wiem wystarczająco dużo o Galicji i Krakowie początku XX wieku, żeby napisać o tym książkę, która czytelnika przede wszystkim rozbawi, a mnie nie zmęczy za bardzo. Każdy kto przeczyta ten tytuł zrozumie, że to ironia, nie zagłębiając się w treść. No, może z wyjątkiem niektórych współczesnych pisarzy prozy kryminalnej, bo im pończochy kojarzą się z obsesjami seksualnymi, z których nie mogli się wyzwolić jeszcze dziesięć lat temu, ale dziś, kiedy są po sześćdziesiątce, mogą już o takich rzeczach myśleć nieco spokojniej. Pończocha rzucona na podłogę to śmieć, a ja gdybym był pisarzem prozy wskakującej na top listy musiałbym pisać o pończochach opinających ciasno dziewczęce uda…
Mam nadzieję, że nigdy tego nie zrobisz?
To się okaże, nie wiem co mi odbije za dziesięć lat. Nie każdy się ładnie starzeje.
Przestanę ci płacić, jak to zrobisz…
Nie strasz lepiej, bo nic więcej nie napiszę.
No dobra. Uchylmy może rąbka szlafroka, żeby czytelnicy mogli zobaczyć choć fragment tej pończochy na udzie, ale nie mówmy dokładnie o co chodzi.
Okay, dokładnie nie powiemy, ale ogólnie możemy. Chodzi o pieniądze. I napychanie pończoch pieniędzmi. Tyle powinno ludziom wystarczyć na zachętę. Więcej nie powiem.
Nie musisz. Wróćmy do tej Galicji, dlaczego tam?
Ponieważ nieprzeliczone zastępy grafomanów umieszczają akcję swoich powieści w Krakowie albo Lwowie tuż przed I wojną światową. Grunt był więc przygotowany. Mogę powiedzieć, że zrobiłem to dla ciebie, żebyś mógł to łatwiej sprzedać. Pomyśl w jakim byłbyś kłopocie, gdybym umieścił akcję w Szczecinie, albo w Gorzowie Wielkopolskim…
E, z Gorzowem bym sobie poradził, poprosił bym o pomoc Grzegorza Kucharczyka, on stamtąd pochodzi, coś by na pewno załatwił. Galicja, którą opisałeś wygląda inaczej niż Galicja, którą sobie wyobrażają autorzy pochodzący z Krakowa i okolic.
Oczywiście, że inaczej. Przede wszystkim nie ma w tej powieści nachalnych nawrotów do tematyki i motywów patriotycznych. Ludzie, którzy się tam pojawiają są przywiązani do swoich codziennych zajęć, a nadchodzące wypadki polityczne, które przecież są wyczuwalne i do przewidzenia, traktują z wielką obawą. Komisarz Zdanowicz jest lojalistą, on wcale nie chce wolnej Polski, jego asystent to młody Niemiec pochodzący z Austrii. I on z kolei Polaków nie lubi, toleruje ich, ale ma swoje tajemnice i różne obsesje.
Uważasz, że to pogłębia czy spłyca psychologię tych postaci?
Oczywiście, że pogłębia. Jak możesz w ogóle o to pytać. Aha, zapomniałem dodać, że praktykant konceptowy Rotschek to zajadły antysemita. Jest to chyba pierwsza postać pozytywnego antysemity występująca na kartach polskiej prozy po wojnie. Choć mogę się oczywiście mylić.
Na pewno nie będziemy tego sprawdzać. Muszę Cię o to zapytać – czy jesteś mizoginem? Tylu cierpkich uwag na temat płci pięknej, dawno nie widziałem.
Oczywiście, że nie jestem mizoginem, jestem normalny, a to znaczy, że nie uprawiam nachalnej kokieterii i nie piszę powieści po to, by o nich opowiadać kobietom, szukając ich akceptacji. Wyrzuciłem z treści, same się tam w zasadzie pchające, postaci starych ciotek, dzielnych ideowych panien rozpaczliwie szukających męża wśród patriotów konspiratorów i temu podobne indywidua, których pełna jest polska proza, opowiadająca o tych samych czasach. To jest, chcę ci przypomnieć, warunek, pod którym zgodziłem się kontynuować książkę, którą ty sam zacząłeś w zeszłym roku. Nie może być w niej takich postaci, bo one budzą obrzydzenie.
Może trochę przesadzasz?
Wcale nie przesadzam. Budzą obrzydzenie i wywołują ból brzucha. Jak nie masz czasu czytać, żeby się o tym przekonać, obejrzyj sobie te wszystkie filmy o legionach, bitwie warszawskiej i innych, podobnych eventach, albo ten serial o dziewczynach wydających gazetę w Krakowie przed I wojną. Już to chyba nawet zdjęli z anteny, tak było kretyńskie, Żyd był fachowcem od naprawiania maszyn drukarskich, a Anna Polony udawała orgazm – w jej wieku – na widok rekruta w mundurze legionisty. To są rzeczy niemożliwe do zaakceptowania.
No, ale twoja powieść jest antyfeministyczna?
Oczywiście, że taka jest, a jaka ma być? Jest antyfeministyczna, ale nie jest mizoginiczna. Nie rozumiesz?
Niby rozumiem, ale może przybliż to czytelnikom.
Chodziłeś do szkoły prawda? Wiesz co to znaczy sfeminizowane ciało pedagogiczne? Na pewno wiesz. To wyobraź sobie, że my dwaj teraz, w jakimś batyskafie czasu, schodzimy głęboko, głęboko pod falę, na której unoszą się takie śmieci, jak szkolny feminizm
Jesteś okropny…
Oj, tam...schodzimy pod tę falę i zagłębiamy się tak nisko, że prawie widzimy dno. Na nim zaś pełzające stwory sprzed potopu niemal, które za to piekło na ziemi, jakim była nasza podstawówka są odpowiedzialne...Rozumiesz?
No dobrze, powiedzmy, że rozumiem. Nie wierzysz w szczęście, które daje powszechna edukacja?
A znasz kogoś kto wierzy? Nie wiem dlaczego akurat o tym rozmawiamy? Dlaczego nie zapytasz mnie o te żydowskie szwarccharaktery, które tam się stale pojawiają?
Właśnie miałem taki zamiar. Skąd ich wytrzasnąłeś?
To są autentyczne postaci, dwaj gangsterzy, ale nie z Krakowa, tylko z innego dużego miasta w Polsce. Nie powiem z jakiego, niech sobie każdy poszuka. Oczywiście w rzeczywistości działali na dużo mniejszą skalę. Musiałem ich trochę podrasować, żeby pasowali do intrygi. Wyszło dobrze, mam nadzieję…
Chyba tak, czytelnicy ocenią sami. A co z autentycznością scen, postaci, plenerów?
Ta cała autentyczność, to kolejny fetysz, którym się masturbują autorzy tacy jak Krajewski. Ludziom się zdaje, że jak będą podawać szczegółowy opis produktów, które spożywa na śniadanie główny bohater i produkty te będą pasować do tego, co w opisywanym czasie wytwarzały na miejscu mleczarnie, to będzie autentyczna narracja. To nie jest żaden autentyzm, ale fetyszyzm, który ma zasłonić deficyty i szaleństwa autora. Guzik mnie obchodzi czy Kraków, który opisałem wyda się komuś autentyczny czy nie, bo nie o to chodzi w pisaniu książek. To jest kolejna próba, nie skokietowania, ale wręcz publicznego zgwałcenia czytelnika, a potem próba obłaskawienia go jakimiś regionalnymi przysmakami. Czysty obłęd. Gdyby Krajewski umieścił akcję swoich powieści w Słupsku, wszyscy bohaterowie jedliby dwa razy na dzień serek „Die Stolope Junge”, nawet jeśliby mieli uczulenie na nabiał.
No, ale w twojej powieści też jest sporo autentycznych fragmentów tamtej rzeczywistości
To prawda, ale dobierałem je tak właśnie, żeby nikt nie uwierzył w to, że są autentyczne. Nikt nie uwierzy przecież, że po jakichś miasteczkach i wioskach we wschodniej Galicji instalowano laboratoria chemiczne, żeby produkować cudowne balsamy czy środki na porost włosów. A to prawda, przeglądamy prasę z tamtej epoki i widzimy masę podobnych ogłoszeń. Wszędzie była jakaś produkcja, bynajmniej nie prosta do wykonania i zainstalowania. Nikt nie uwierzy w autentyczność ogłoszeń matrymonialnych, ukazujących się na łamach ówczesnych gazet. Nikt nie wpadł póki co na pomysł, żeby na ich podstawie nakręcić film, to by dopiero było wydarzenie. W Polsce takie rzeczy są niemożliwe, jak sądzę, musieliby się za to wziąć Czesi.
Jeszcze jedno. W twojej książce występuje masa nazwisk, które wywołują odruchowe skojarzenia…
Wszystkie podobieństwa do postaci żyjących współcześnie są przypadkowe i niezamierzone…
No jasne, ale…
Daj już spokój. Wysil się i wymyśl następne pytanie.
Jak będą wyglądały kontynuacje dwóch twoich powieści?
Nad Nienackim ciągle się zastanawiam, ale sądzę, że będzie to Zbigniew Nienacki vs Umberto Eco. Jeśli zaś idzie o przygody komisarza Zdanowicza i praktykanta Konceptowego Rotschka, to sprawa jest jasna. Kolejny tytuł to „Komisarz Zdanowicz i początki psychoanalizy”.
Ale co? Wyślesz ich do Wiednia? Do gabinetu doktora Freuda?
Nie, skąd. Wiedeń przyjedzie do nich
Kiedy się za to weźmiesz?
Pozwól mi trochę odpocząć, dobrze...Niech się ludzie nacieszą pierwszym tomem.
Dobrze, ale zdradź coś jeszcze. Co tam będzie prócz tej psychoanalizy?
Pewnie wiesz, ale ci jeszcze przypomnę. W Krakowie, w średniowieczu i później istniała sławna na całą Europę katedra astrologii.
Nawet nie mów…
Tak właśnie, sławna katedra astrologii. Przywołam to i nakręcę wokół tych rzeczy jakiś młyn, jeszcze bardziej zwariowany niż w pierwszym tomie.
No dobra, ostatnie pytanie: spod jakiego jesteś znaku?
Panny, bo co?
Nic, to taki żart miał być, że niby ta astrologia...sam wiesz.
Mieliśmy rozmawiać serio. Znowu przegiąłeś. Kończymy.
Niech ci będzie. Do następnego razu.
tagi: żydzi rynek książki kryminał literatura antysemityzm galicja michał radoryski
gabriel-maciejewski | |
20 sierpnia 2020 09:02 |
Komentarze:
gabriel-maciejewski @lolitek 20 sierpnia 2020 10:07 | |
20 sierpnia 2020 10:15 |
Zatkało ruskie kakało, co?
gabriel-maciejewski @bolek 20 sierpnia 2020 09:54 | |
20 sierpnia 2020 10:15 |
Nic wielkiego
MarcinD @gabriel-maciejewski | |
20 sierpnia 2020 10:37 |
Super rozrywka, tak trzymać :)
tomciob @gabriel-maciejewski | |
20 sierpnia 2020 10:37 |
Witam. Dzisiaj z gracją, elegancko i szykownie. To lubię. Ja kupię tę książkę pana Michała R. bo też jestem spod znaku panny, a to zobowiązuję. No a wątek "dobrze ubranych pisarzy" wliczając w to Mroza jest zaiste interesujący. Pisarz jako machina do opylania tekstyliów. Urocze. A więc dziś nie jeden, a kilku pisarzy w ich stylizacjach (w linkowanym załączniku):
Truman Capote
Dzięki i pozdrawiam
valser @gabriel-maciejewski | |
20 sierpnia 2020 10:47 |
Houston, Houston, we have a problem.
Mroz chce opylic buty do biegania. Z Lidla. Funkel nowka, nie smigane.
pink-panther @valser 20 sierpnia 2020 10:47 | |
20 sierpnia 2020 10:59 |
Pana to się żarty trzymają:)))
valser @pink-panther 20 sierpnia 2020 10:59 | |
20 sierpnia 2020 11:05 |
Tym bardziej, ze na pana to trzeba miec wyglad. Jak patrze na Mroza to widze Piaskowego Dziadka z enerdowskiej bajki.
Dla tych ktorzy sie nie zalapali - https://www.youtube.com/watch?v=G3P_4AIGZRQ
chlor @tomciob 20 sierpnia 2020 10:37 | |
20 sierpnia 2020 11:09 |
Fajne zdjęcie. Capote jedzie jak co rano do biedronki po mleko i bułki.
Paris @gabriel-maciejewski | |
20 sierpnia 2020 11:10 |
Fajny wywiad...
... chyba sie szarpne na te ksiazke Pana Radoryskiego... moj sp. tato byl zodiakalna panna, podobal mu sie Krakow i jakby zyl to napewno kupilby te ksiazke.
Magazynier @valser 20 sierpnia 2020 11:05 | |
20 sierpnia 2020 11:11 |
No faktycznie, jest podobieństwo. To napewno od tego sprintu na 10 km everyday. Wiatr mu włosy splata i rozplata, ... hej cyganie graj ...
Magazynier @gabriel-maciejewski | |
20 sierpnia 2020 11:18 |
Czy pan Michał odpowie na pytania od czytelnika? Na razie czytelnika tylko tego fragmentu-zajawki. Na przykład naiwne pytanie na temat Zdanowicza. Czy to jest postać oparta na jakimś faktycznym policjancie z Galicji z tego czasu? Względnie z prozy Haszka albo Meyrinka?
Magazynier @chlor 20 sierpnia 2020 11:09 | |
20 sierpnia 2020 11:19 |
... i świeże konserwanty
Janusz-Tryk @gabriel-maciejewski | |
20 sierpnia 2020 11:35 |
Radoryski bezceremonialnie sobie poczyna ze swoim rozmówcą :D
Magazynier @valser 20 sierpnia 2020 10:47 | |
20 sierpnia 2020 11:35 |
13, 13, relax, just relax. Olej funkla. Dodaj tylko w sieci instrukcję ich używania: sprint na betonie, przysiady, pajacyk, kopnięcia w worek everyday. Po tygodniu zrobią się z nich klapki.
Magazynier @tomciob 20 sierpnia 2020 10:37 | |
20 sierpnia 2020 11:36 |
Capote używa moherowego bereta ...
tomciob @Magazynier 20 sierpnia 2020 11:36 | |
20 sierpnia 2020 11:46 |
Żarty żartami ale kto wie jak się nosił Wincenty Kadłubek, no kto?
tomciob @chlor 20 sierpnia 2020 11:09 | |
20 sierpnia 2020 11:47 |
Spodnie w kant, japonki od razu widać że Capote jedzie po śniadanie.
pink-panther @gabriel-maciejewski | |
20 sierpnia 2020 12:27 |
Czy Pan Michał Radoryski pochodzi z miejscowości Radoryż Smolany lub z Huty Radoryskiej w gminie Krzywda 35 km od Ryk i 33 km od Łukowa? Tam śliczne małe dworki są. Pytam, bo zaczęły się we mnie rodzić straszne podejrzenia, jak rozumiem, niesłuszne:)))
Magazynier @tomciob 20 sierpnia 2020 11:47 | |
20 sierpnia 2020 12:48 |
Qurcze, ja muszę mieć coś z krążeniem, bo jakbym założył moherowy beret w środku lata, w klimacie kontynentalno-morskim, to bym się zaraz oblał potem. A tu młódź jakneska i nawet już nasza nosi wełniane czapki w upały. Czy może to cocacola alblo pepsi jakoś modyfikują hormony? Copote jedzie po mleko i po pepsi ...
Magazynier @tomciob 20 sierpnia 2020 11:46 | |
20 sierpnia 2020 12:52 |
Biały lniany habit z czarnym szkaplerzem z przodu i na plecach. I "korona cierniowa", włosy do okoła na krótko z wygoloną tonsurą. Na poważnie - i na pewno z rana nie chodził do Lidla po bułki i pepsi.
Magazynier @pink-panther 20 sierpnia 2020 12:27 | |
20 sierpnia 2020 12:54 |
Bez przesady. Nikt nie odpowiada za swoich przodków.
Magazynier @Janusz-Tryk 20 sierpnia 2020 11:35 | |
20 sierpnia 2020 12:54 |
P. Michał nie jest taki nieśmiały jakby to wydawać się mogło.
ewa-rembikowska @gabriel-maciejewski | |
20 sierpnia 2020 12:57 |
Szkoda, że tak bez sweet foci jak sobie gadacie...przy lemonadzie...
A to wężykiem: Pisarzy kreuje się po to, by reklamowali łachy, a książki mają podkreślać jakość tej konfekcji, jej styl i usprawiedliwiać cenę, która jest zawsze bardzo zawyżona.
pink-panther @Magazynier 20 sierpnia 2020 12:54 | |
20 sierpnia 2020 13:07 |
Oj, chyba dzisiaj poczucie humoru się wyłączyło. Tu nie chodzi o "przodków":))
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski | |
20 sierpnia 2020 13:09 |
Pan M.R. chyba za inteligentny na pisarza
ArGut @ewa-rembikowska 20 sierpnia 2020 12:57 | |
20 sierpnia 2020 13:19 |
> Szkoda, że tak bez sweet foci jak sobie gadacie...przy lemonadzie...
Wcale NIE ! Jeszcze niepotrzebnie byśmy się zastanawiali, kto i po co ubrał Gabriela Maciejewskiego akurat w takie tekstylia no i do czego służą tekstylia pana Michała Radoryskiego. Znaleźli by się również tacy co by zaglądali do lemoniady.
Magazynier @pink-panther 20 sierpnia 2020 13:07 | |
20 sierpnia 2020 14:01 |
Faktycznie ja dziś całkiem bez poczucia humoru. Myślałem że chodzi o przodków. Muszę doczytać o tym Radoryżu i Hucie.
gabriel-maciejewski @Magazynier 20 sierpnia 2020 14:01 | |
20 sierpnia 2020 14:05 |
Huty już nie ma
gabriel-maciejewski @stanislaw-orda 20 sierpnia 2020 13:09 | |
20 sierpnia 2020 14:05 |
Ma też spore ograniczenia, nie przesadzajmy
gabriel-maciejewski @ewa-rembikowska 20 sierpnia 2020 12:57 | |
20 sierpnia 2020 14:05 |
On sie nie godzi na ujawnianie twarzy
gabriel-maciejewski @pink-panther 20 sierpnia 2020 12:27 | |
20 sierpnia 2020 14:06 |
Nie, z Radoryża Kościelnego
gabriel-maciejewski @Janusz-Tryk 20 sierpnia 2020 11:35 | |
20 sierpnia 2020 14:06 |
Fakt, że on sie zachowuje dość swobodnie. Ja bym sobie nigdy na to nie pozwolił
gabriel-maciejewski @Magazynier 20 sierpnia 2020 11:18 | |
20 sierpnia 2020 14:07 |
Mogę odpowiedzieć za niego, bo on nie lubi mediów społecznościowych. Nie, Zdanowicz jest wymyślony od początku do końca. Nikogo nie przypomina.
gabriel-maciejewski @Paris 20 sierpnia 2020 11:10 | |
20 sierpnia 2020 14:07 |
Książka będzie na początku września
gabriel-maciejewski @valser 20 sierpnia 2020 10:47 | |
20 sierpnia 2020 14:08 |
I czapke uszankę, w sam raz na sierpniowe upały
gabriel-maciejewski @tomciob 20 sierpnia 2020 10:37 | |
20 sierpnia 2020 14:09 |
Żeby tam z gacją. Może on ma trochę gracji, ja nawet nie wiem co to jest elegancja
gabriel-maciejewski @MarcinD 20 sierpnia 2020 10:37 | |
20 sierpnia 2020 14:09 |
Mam nadzieję, że to się da utrzymać
valser @gabriel-maciejewski 20 sierpnia 2020 14:08 | |
20 sierpnia 2020 14:11 |
Jemu termostat pierdyknal, a ze model jest dawno po gwarancji to nie ma kto naprawic.
gabriel-maciejewski @valser 20 sierpnia 2020 14:11 | |
20 sierpnia 2020 14:20 |
Nawet Bonda nie pomoże
valser @gabriel-maciejewski 20 sierpnia 2020 14:20 | |
20 sierpnia 2020 15:13 |
Bonda to nawet nie ogarnie zupy ogorkowej. O ulubionej pizzy orkiszowej nie wspominajac.
Dalej cisna ciemnote, ze on 2 miliony ksiazek popchnal.
Liczac tylko jeden egzemplarz po pol kilo, bo to jest na papierze toaltowym drukowane, to to dalej jest 2 tysiace palet po pincet kilo (wymiar palety - 1200 x 800 mm). Tak z ciekawosci bym chcial sie dowiedziec, gdzie jest ten plac i magazyn gdzie ta makulature zeskladowali. Koszyki w Biedronce nie sa tak pojemne.
Magazynier @gabriel-maciejewski 20 sierpnia 2020 14:07 | |
20 sierpnia 2020 15:28 |
Anton Żdanowicz?
gabriel-maciejewski @valser 20 sierpnia 2020 15:13 | |
20 sierpnia 2020 15:28 |
Wczoraj się dowiedziałem, że hurtownie zamawiają po 80 egz, jego książek, czyli tyle ile moich
OdysSynLaertesa @ewa-rembikowska 20 sierpnia 2020 12:57 | |
20 sierpnia 2020 16:24 |
Tiaaa.
To się chyba kompensacja nazywa (offset taki). Niesamowity mechanizm jak można z zyskiem sprzedawać najbardziej skrywane osobiste deficyty i pragnienia. A powaga, jaką próbują temu zjawisku nadawać dęte ciuszki, po prostu zwala z nóg... Zupełnie jak cena.
Kolekcjonowanie tłustych paragonów oprawionych w "pozłacaną ramkę" za złotówkie.
Bardzo dobrze że chłopaki sobie takiego zdjęcia nie zrobili. Dzięki temu wyszło elegancko... bo naturalnie :)
Paris @gabriel-maciejewski 20 sierpnia 2020 14:07 | |
20 sierpnia 2020 18:44 |
OK...
... dziekuje bardzo. Jak oglosi Pan na SN, ze ksiazka jest juz u Pana - to automatycznie skladam zamowienie, pieniazki mam juz przyszykowane, wiec nie bedzie problemu.
gabriel-maciejewski @hurtidetal 20 sierpnia 2020 20:45 | |
20 sierpnia 2020 20:50 |
Przypominaj dalej zajobie
KOSSOBOR @gabriel-maciejewski | |
20 sierpnia 2020 22:36 |
No, no... :))) Brawurowo!
Ale mogłeś się trochę /bardziej/ odszczeknąć, Gabrielu!
KOSSOBOR @Janusz-Tryk 20 sierpnia 2020 11:35 | |
20 sierpnia 2020 22:39 |
Co gorsza, on sobie poczyna ze swoim wydawcą! Despero, normalnie :)
Janusz-Tryk @KOSSOBOR 20 sierpnia 2020 22:39 | |
20 sierpnia 2020 23:00 |
He's tough :) Jak tu go nie lubić?
cbrengland @gabriel-maciejewski | |
21 sierpnia 2020 00:06 |
Guzik mnie obchodzi czy Kraków, który opisałem wyda się komuś autentyczny czy nie, bo nie o to chodzi w pisaniu książek.
Coraz bardziej lubię tego Radoryskiego. Ja mam swój Kraków też i niech każdy się odwali ode mnie, jak mu się nie podoba ☺. Mnie z nim dobrze jest. I oto właśnie chodzi tylko. Niech każdy ma swój świat. Jakże bogaty będzie wtedy ten świat, który mamy wokół
tomciob @gabriel-maciejewski | |
21 sierpnia 2020 01:21 |
To ja może jeszcze zakończę wątek związków pisarza z tekstyliami. Był taki film: "Diabeł ubiera się u Prady." I tam światowej sławy kreatorka mody zatrudniła niezgrabną asystentkę. No i trafiło to na czas kiedy J. K. Rowling szykowała do wydania drugą część swojego, sprzedanego w sumie w 500 mln egzemparzy, "Harry Pottera". Wydanie miało być "na dniach" ale go jeszcze w sklepach nie było i ta niezgrabna asystentka dostała "mission impossible." Załatwić córkom owej guru mody chociażby maszynopis aby mogły przeczytać to zanim ukaże się wydanie książkowe. No i ta asystentka dokonuje tej karkołomnej sztuki. Udaje jej się "psim swędem" załatwić maszynopis. Córki w pociągu, w podróży zaczytują się jako pierwsze na świecie dzieci czymś niezmiernie oczekiwanym przez rynek czytelniczy. Fetysz? No chyba tak, ale... i tu będzie cytacik z Wikipedii, a jakże:
"Pod pseudonimem Robert Galbraith napisała także cztery książki – „Wołanie kukułki”, „Jedwabnik”, „Żniwa zła” oraz „Zabójcza biel." To kolejne części serii kryminałów z detektywem Cormoranem Strike’em w roli głównej. Telewizja BBC One zrealizowała serial na ich podstawie."
Źródło cytatu:
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/J.K._Rowling
A więc tekstylia tekstyliami, a każdy porządny pisarz kryminał musi napisać. A choćby dla siebie.
Jakiś maszynopis Szefe, po znajomości, dało by się załatwić?
Andrzej-z-Gdanska @tomciob 20 sierpnia 2020 10:37 | |
21 sierpnia 2020 08:04 |
:))))
Ten true-man, a może fake-man, musiał mieć nieźle najarane, żeby jeździć w lecie w Capocie w poprzek drogi. :)
maria-ciszewska @unbum 20 sierpnia 2020 13:37 | |
22 sierpnia 2020 07:27 |
Dawno to podejrzewałam. Po tym "wywiadzie" nie mam wątiwości, kim w realu jest pan M.R.