Kto może być pisarzem, a kto pedofilem?
Co do tego, że łatwiej zostać pedofilem niż pisarzem nikt nie ma chyba wątpliwości. Nas jednak interesuje dziś inna kwestia, to mianowicie z jakich środowisk wywodzą się ludzie zatrudnieni na jednym i drugim odcinku masowej i indywidualnej deprawacji.
Wychodzi bowiem na to, że istnieje poważna, liczna i dobrze zorganizowana grupa ludzi stanowiąca część wspólną tych dwóch zbiorów – pisarzy i pedofilów. Musicie mi wybaczyć, że z ostrożności procesowej wymienię dziś tylko tych drugich. Zarzucanie bowiem komuś, że jest pisarzem i do tego należy do części wspólnej zbiorów pedofilów i literatów to oskarżenie poważne i ryzykowne. Co innego nazwanie kogoś po prostu pedofilem. To z całą pewnością ujdzie nam na sucho. Tym łatwiej przychodzi rzucanie takich oskarżeń, że media pełne są dziś coming outów i afer związanych z pedofilią, molestowaniem i w ogóle z aktywnością na tle seksualnym, która odbywa się lub odbywała, daleko poza ramami wyznaczonymi przez zdrową i przytomną część społeczeństwa.
Oto od kilku dni media grzeją sprawę niejakiego Piotra T. czyli Tymochowicza po prostu, który do niedawna pokazywany był w polskich telewizjach, jako człowiek, który z niczego potrafi wyczarować ogród bajecznych możliwości. Jak pamiętamy pan Tymochowicz był odpowiedzialny za wizerunek medialny Andrzeja Leppera, a promowali go w swoim programie Żakowski z Najsztubem. Poza tym wszystkie telewizyjne gwiazdy płci żeńskiej zapraszły Tymochowicza i robiły na jego widok tak zwane maślane oczy, choć mordę to on ma taką, że hej...Największym wyczynem tego pana było, o ile pamiętam, przejechanie przez blokadę Samoobrony, przez którą nie mógł przejechać nikt. Tymochowicz zaś wysiadł z samochodu, poszedł do blokujących drogę chłopów i coś im tam, z tym swoim wdziękiem ugotowanego w mundurku kartofla, opowiedział. Oni zaś rozstąpili się i go puścili. Od tego właśnie zaczęła się jego niezwykła kariera. To są oczywiście żarty, zawsze były to żarty, ale ludzie naiwni i prości przekonać się mogą o tym dziś dopiero, kiedy okazało się, że przeciwko Piotrowi T. toczy się postępowanie, bo w jego komputerze znaleziono pornografię dziecięcą. On twierdzi co prawda, że ktoś to tam włożył, i rzeczywiście nie można wykluczać takiej możlwości, bo pan Tymochowicz miał zapewne wielu wrogów. Nie należy jednak zapominać, że nie tak dawno pochwalił się on zdjęciem swojej, o 37 lat młodszej narzeczonej, pochodzącej z Filipin, Indonezji czy jakiegoś innego odległego, azjatyckiego kraju. Zdjęcie to z pewnością zrobiło duże wrażenie na wszystkich, także na wrogach Piotra T i nie jedna brew uniosła się po jego obejrzeniu do góry. Sam tego chciałeś Grzegorzy Dyndało, chciałoby się powiedzieć, po co się chwaliłeś narzeczoną...
Nie wiem jak potoczy się dalej sprawa Piotra T, podejrzewam że zostanie wyciszona i zamieciona pod dywan. W przypuszczeniu tym umacnia mnie informacja, którą wczoraj przekazał mi Toyah. Oto na TVN24 podali, że policja działająca w mieszaniu Piotra T. nie zabezpieczyła ważnych dowodów i śladów (tak to się chyba mówi?). Chodzi o legitymację policyjną Piotra Tymochowicza, o jego legitymację dyplomatyczną, oraz o drugi dowód osobisty. Co za pech...znaleźli, a nie zabezpieczyli. Bo tylko o to chodzi, prawda, nikt przytomny nie będzie przecież pytał skąd oskarżony o pedofilę specjalista od medialnego wizerunku ma szufladzie legitymację policyjną z własnym zdjęciem i nazwiskiem. No i tę drugą, dyplomatyczną...Ja też nie zapytam, albowiem wiem, że właśnie znaleźliśmy się w obszarze, który Miłosz Czesław nazwałby pewnie ziemią Ulro, albo jakoś podobnie, równie poetycznie. My zaś, po prostacku, nazwiemy go częścią wspólną zbioru pedofilów i pisarzy. Jak już powiedziałem z pedofilami jest łatwo. Ktoś rzuca na jednego z drugim oskarżenie, przedstawia dowody i wszyscy inni mogą to powtarzać, bo informacja jest jawna, publiczna i dostępna. Z pisarzami jest gorzej, ale mechanizm ich kreacji jest w zasadzie identyczny. Zanim go przedstawię dam małą dygresję. Otóż, mimo wielu starań, jakich dołożyli w ciągu ostatnich 30 lat demokratycznej Polski, ludzie w mundurach, robiący kariery w sztywnej strukturze, takze niejawnej, mają swoje ograniczenia. One w przeważającej swojej masie, są komiczne i łatwo dostrzegalne dla człowieka, który pisaniem zajmuje się na co dzień, zawodowo, a nie ma przy tym nic wspólnego z mundurami, poza kilkoma bardzo dawnymi znajomościami. One są też łatwe do zauważenia dla ludzi, którzy żyją na co dzień w miastach garnizonowych, a nic wspólnego z pisaniem nie mają. W miastach takich tworzy się nawet specyficzny rodzaj kawałów, którego bohaterami są jawni i niejawni funkcjonariusze wojska i policji. To nie są sprawy jakoś szczególnie ambarasujące czy wstydliwe, ot po prostu garść spostrzeżeń obyczajowych ujętych w formie dowcipnej syntezy. Mój kolega jest mistrzem w kreowaniu i opowiadaniu takich witzów. No, ale on mieszka w mieście garnizonowym całe życie, a ja tam mieszkałem ledwie 11 lat. Ograniczenia, o których mówię demaskują w zasadzie z miejsca każdego pisarza, który chce być autorem na pół etatu, a swoje zajęcie traktuje jako nagrodę i zwieńczenie pełnej upokorzeń i wyrzeczeń kariery. Mnie jest takich ludzi żal, bo wiem, że jeśli ktoś pozwoli im na tak zwaną sławę, natychmiast przygotuje też dla nich jakąś dyscyplinę uplecioną z różnych niepięknych nawyków. No, ale do tego zwykle nie dochodzi, bo pisanie to jest ciężki kawałek chleba i ci, którzy kreowani są na autorów, nie mają wiele za uszami. To są, przepraszam, za wyrażenie – mośki. Po tym też się ich poznaje. Co innego z gwiazdami telewizyjnymi. Tam nie trzeba się napracować, nie trzeba wymyślać fabuł, nie trzeba przepisywać niczego od Ludluma, ani nie trzeba niczego czytać i psuć sobie oczu. Wystarczy być. Tak jak Piotr T. który z samego tylko bycia uczynił sobie profesję i z niej żył, nie bacząc na to, że ktoś szykuje na niego pułapkę.
No, ale wracajmy do pisarzy. Mundurowi pisarze doszli w pewnym momencie do wniosku, że nie ma co się kryć, bo i tak wszysycy wszystko widzą i zaczęli wydawać książki jawnie. To jest duży postęp i moim zdaniem kierunek słuszny. Tworzy on bowiem specjalną niszę na rynku, powiększa ten rynek i kieruje do tej niszy czytelnika zdyscyplinowanego i świadomego swoich oczekiwań. I to jest dobre. Obawiam się jednak, że to tendencja chwilowa, związana z nasyconymi zaszczytami i pieniądzem wyższymi szarżami z roczników 61-69. Obawiam się, że przed nami wysyp mlodszych, mośkowatych autorów, którzy na chama będą udawać kogoś innego, na chama będą kraść pomysły ludziom zajmującym się pisaniem serio, na chama domagać się będą sławy i pieniędzy, a być może także małych dziewczynek, jeśli trafią ze swoimi upodobaniami na odpowiedniego moderatora. Bo co do tego, że rynek literacki jest moderowany kształtowany na obraz i podobieństwo innych rynków, takich jak ten hollywodzki, nie można mieć wątpliwości.
Cóż wobec tego powinniśmy robić wobec takich zagrożeń i takiego zagęszczenia wrażliwych, spostrzegawczych, błyskotliwych i pełnych zapału autorów, którzy szykują się do zdobycia sławy? Powinniśmy, nie zwracając uwagi na ich trud, iść w swoim własnym kierunku. Jestem pewien, że oni będą podążać za nami. Ta przypadłość bowiem, chęć naśladowania czegoś lub kogoś prawdziwego, należy do żelaznego pakietu organiczeń, z którymi zmagają się ludzie decydujący się poświęcić życie dla kariery w sztywnej, hierarchicznej strukturze. Może się zdarzyć, że trzeba będzie przed nimi uciekać zakosami przez pole. Potrafią być bowiem naprawdę zawzięci. Na wszelki wypadek więć trzeba uzbroić się w kij i kiedy zbliżą się za bardzo zawołać po prostu – a pudziesz! Powinni posłuchać, albowiem nawykli do słuchania. Trzeba im jednak także współczuć. Nigdy bowiem nie wiadomo jakie pułapki na nich zastawiono i co ich czeka kiedy już zdobędą tę upragnioną sławę.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przez ostatnie miesiące wspierali ten blog dobrym słowem i nie tylko dobrym słowem. Nie będę wymieniał nikogo z imienia, musicie mi to wybaczyć. Składam po prostu ogólne podziękowania wszystkim. Nie mogę zatrzymać tej zbiórki niestety, bo sytuacja jest trudna, a w przyszłym roku będzie jeszcze trudniejsza. Nie mam też specjalnych oporów, wybaczcie mi to, widząc jak dziennikarskie i publicystyczne sławy, ratują się prosząc o wsparcie czytelników. Jeśli więc ktoś uważa, że można i trzeba wesprzeć moją działalność publicystyczną, będę mu nieskończenie wdzięczny.
Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim,
ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki
PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024
PKOPPLPWXXX
Podaję też konto na pay palu:
Przypominam też, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego przeznaczamy na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie ksiądz prałat dokonał swojego dzieła, a gdzie obecnie pełni posługę nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek.
Zapraszam też do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze, do Tarabuka, do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu GUFUŚ w Bielsku Białej i do sklepu HYDRO GAZ w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.
tagi: pisarze pedofile policjanci złodzieje żolnierze
![]() |
gabriel-maciejewski |
3 listopada 2017 10:03 |
Komentarze:
![]() |
marek-natusiewicz @gabriel-maciejewski |
3 listopada 2017 10:38 |
Jak to: "skąd ma legitymację"? Ano, stamtąd ! To proste i oczywiste. Bo przecież nie od "Pruszkowa" albo "Wołomina"...
On już był mocny "na przełomie"... A to komuniści twierdzili, że najwazniejsze są kadry.
![]() |
Szestow @marek-natusiewicz 3 listopada 2017 10:38 |
3 listopada 2017 11:03 |
Mocny był, bo mieli zapewne na niego mocne haki czyli lojalny na 120%. Wpadł przy okazji miedzynarodowej akcji przeciw pedofilom, czyli nasi ubeki dostali prikaz łapanie zboczeńcow i nie bylo dyskusji. Na pewno wlos z głowy mu nie spadnie, predzej już cala glowa.
A tutaj od 5min lojalny cyngiel systemu w akcji:
![]() |
tadman @Szestow 3 listopada 2017 11:03 |
3 listopada 2017 19:55 |
Te inwektywy rzucane przez Tymochowicza pozwalają uważać go za zwykłą gnidę i to na zicher zaprogramowaną, bo porządny człowiek nie posunąłby się do tego. To wystąpienie zdradziło, że najprawdopodobniej gromadzi/gromadził dossier dotyczące ludzi publicznych, a to każe podejrzewać iż nie mógł tego robić sam, więc najpewniej udostępniono mu zasoby stosownych służb. I tu można stworzyć teoryjkę iż pycha popchnęła go do tego, że gromadził również materiały na osoby wiele mogące w Polsce i stąd być może podrzucone materiały pedofilskie w komputerze, dalej pretekst do przeszukania i przejęcia zebranych materiałów. Tymochowicz zachował się jak ten co wrzeszczy "łapaj złodzieja!", a wtedy można snuć różne nieciekawe przypuszczenia. Jeśli faktycznie naraził się możnym to nie będzie mógł liczyć na program ochrony.
![]() |
stanislaw-orda @tadman 3 listopada 2017 19:55 |
3 listopada 2017 20:13 |
To jest intrygująca interpretacja.
No i wielce prawdopodobna.