Książka nie jest tym, czym się wydaje
Gdyby bowiem były, TVP nie organizowałaby z wielkim hukiem uroczystości wręczania nagród za książkę historyczną roku w kilku kategoriach. A wczoraj taka uroczystość się odbyła, a przewodniczącym jury był prof. Grzegorz Kucharczyk. W składzie zaś jury znajdował się Piotr Gontarczyk, co daje w sumie 1/3 składu wykładowców z naszej ostatniej konferencji w Uniejowie. Był tam niestety też Lisicki, nie wiadomo po co, a do tego jeszcze w dwóch kategoriach zwyciężył Wencel. To naprawdę niesamowite, jak ktoś tak niewydolny autorsko może być nagradzany, no ale jest to jeden z powodów dla których mamy nad dzisiejszym tekstem taki a nie inny tytuł. Książki nie są tym, czym się wydają, bo gdyby były nikt nie czułby potrzeby wręczenia Wenclowi jednej nagrody za książkę o Lechoniu i drugiej za książkę o Wierzyńskim. Możemy chyba obstawiać w ciemno, że w przyszłym roku wydawca tego autora zgłosi do nagrody książkę o Tuwimie i Słonimskim i też zostanie nagrodzony. A nie, przepraszam, Tuwim, Słonimski i Iwaszkiewicz to inne rozdanie. Za te przyczynki do biografii wręczać będą nagrodę NIKE.
Impreza odbębniona została z wielkim hukiem, ale na widowni było raczej pusto. Ciekawe dlaczego? Może termin był nieodpowiedni? W końcu to środek tygodnia i wieczór…kto to może zgadnąć? Ja byłem zaproszony przez Instytut Pileckiego na wręczenie nagrody imienia rotmistrza i też nie poszedłem. No, ale nie było mnie w domu, miałem więc usprawiedliwienie i się wytłumaczyłem w mailu.
Książki historyczne roku wręczone zostały wczoraj według znanego dobrze klucza. Na scenie pojawiło się dwóch panów, których kojarzę jeszcze z akademika, a książki które dzierżyli w rękach dotyczyły Jana Pawła II. Ja nie mam nic przeciwko świętemu Janowi Pawłowi, wiem tylko, że dotyczące go publikacje dewaluują się szybciej niż marka polska w latach dwudziestych i można je potem kupować na kilogramy, albo wręcz są wyrzucane. Rozumiem intencję i przymus, ale zastanawiam się nad skutecznością tej formuły. Książki bowiem nie są tym czym się wydają i moc w nich tkwiąca ujawnia się samoczynnie, bez udziału jurorów, a wręcz częściej z udziałem handlowców. W dodatku prawie zawsze nie pochodzi ona z tych tytułów, na które różni znawcy i mędrcy wskazują. Nie będę tu omawiał nagrodzonych zbiorów dokumentów, bo interesuje mnie tylko treść z rynku pop. I ta jest wskazywana jak wyżej opisałem – poprzez nieuprawnione i źle rokujące kreacje, albo przez odwołanie do wstawiennictwa świętych. Tak się nie uratuje w Polsce wartościowej książki i wartościowych autorów. No, ale jak tu mówić o ratowaniu czegokolwiek, kiedy wszyscy uważają, że jest świetnie, choć na sali wieje pustką, a na koniec imprezy przygrywa jakiś smętny duet dziadków – saksofon plus akordeon, kompozycje własne?
Próba uszczęśliwienia czytelników w taki sposób może być oceniona tylko w kategoriach ekonomicznych i ja to nazywam próbą nałożenia monopolu. No, ale żeby mieć literacki monopol, trzeba mieć rozpoznawalnych autorów. Hello, drodzy jurorzy, kto z Waszych studentów wie kim jest Wojciech Wencel? Prócz tego trzeba jeszcze kreować jakieś życie towarzysko literackie, a o tym można w ogóle zapomnieć. Po pierwsze dlatego, że nikt nie ma czasu, a wynika to wprost z nędzy płaconych na rynku wydawniczym honorariów. Nikomu też się nie chce nigdzie bywać, ani niczego – częściej niż raz na rok – organizować. Byłem chlubnym wyjątkiem ze swoimi konferencjami, ale też mnie przycisnęło i pewnie częściej niż raz do roku nie dam rady. Potrzeba do tego monopolu jeszcze kilku innych narzędzi, ale ja nie zdradzę jakich. Nie należą do nich z całą pewnością saksofon i harmonia. Przede wszystkim zaś potrzeba świadomości celu. Tu zaś jej nie ma. Wszyscy nagrodzeni, pośrednicy czyli wydawcy i jurorzy mieli takie miny jakby uważali, że samo ich pojawienie się w tej przestrzeni daje im przewagę nad innymi opcjami ideologiczno-politycznymi. A tu nagrodę Clio dostaje Gebert, a kolejną wydawnictwo Czarne. No chyba, że to są jakieś naczynia połączone, a ja tego – w swojej prostocie – nie rozumiem. To jest nawet prawdopodobne, bo jedną z nagród dali wybitnemu, rozpoznawalnemu przez wszystkich profesorowi filozofii z Krakowa nazwiskiem Grygiel. Jego książka zaś była reklamowana przez wydawcę jako urokliwy spacer po starym Krakowie w towarzystwie Jana Pawła II i księdza Tischnera, którzy rozprawiają o kwestiach poważnych, wzniosłych, ale jednocześnie lekko zabawnych. Wszystko to już znamy i nie wierzymy, by mogło szczerze interesować kogokolwiek, nawet samych jurorów, którzy tę publikację wskazali. Dzieło to nosi tytuł Żyć znaczy filozofować.
Najlepsze były jednak przerywniki. Mamy początek grudnia, zimno jak w psiarni, drzewa bezlistne, a w czasie przerw, kiedy nie musimy patrzeć na tę całą galę, realizator pokazuje nam koniec lata, na tyłach Starego Miasta w Warszawie. Filmowano tam prof. Dudka na zmianę z dziennikarzem Świetlikiem, którzy spacerując wśród tych pięknych okoliczności, opowiadali o nagrodzonych w grudniu książkach. Rozumiem, że wszystkie tytuły zostały tak omówione i w archiwum można znaleźć te nagrania?
Teraz słowo o tym, jak wygląda prawdziwa próba nałożenia monopolu na rynek księgarski, która oczywiście nie jest oceniana w taki sposób, albowiem ludzie nie rozumieją, że książki nie są tym czym się wydają. Pamiętamy wszyscy sławną aferę z udziałem Żeromskiego, który obstalował sobie u grawera specjalną pieczęć-markę, żeby stemplować nią wszystkie egzemplarze swoich książek? Na pewno pamiętamy, bo pisałem o tym w jednym z tomów Socjalizmu. Żeromski uczynił tak, albowiem był pewien, że wydawcy go oszukują, a chodziło mu konkretnie o polskich wydawców z Warszawy. Sprawa nie miałaby konsekwencji, gdyby chodziło tylko o Żeromskiego i jego głupkowate pomysły. To jednak nie była akcja indywidualna sfrustrowanego literata. Rzecz cała jest opisana w zapomnianej książeczce Warszawski Pitaval Literacki. Oto Jan Lorentowicz naczelny redaktor gazety Pobudka, późniejszy dyrektor Teatrów Miejskich w Warszawie, zasłużony socjalista i działacz na rzecz niepodległości, napisał artykuł w którym wskazał na taką okoliczność - wydawcy dorabiają sobie kosztem autorów nadbijając egzemplarze ich książek. Przykładem miał być Żeromski, w którego prozie – jak chciała ówczesna prasa – uwalnia się duch polskości. No chyba właśnie nie polskości, ale o tym za chwilę. Zrobił się huczek i powołano sąd honorowy. Prezydium sądu działało przez wiele miesięcy badając skrupulatnie wszystkie doniesienia o nadużyciach. Było tych przypadków ponad tysiąc i wszystkie zostały opisane oraz przeanalizowane. Żartów nie było, wszak chodziło o ówczesnego Wencla czyli Żeromskiego i ducha polskości, który jest przecież nieśmiertelny. O przepraszam, chodziło też o Reymonta, bo on również czuł się oszukiwany przez wydawców. Przykładów takich, pardon, przekrętów było, jak powiedziałem mnóstwo, ale najważniejsze dotyczyły Żeromskiego, Reymonta i Sieroszewskiego. Sąd w żadnym z tej masy przypadków nie znalazł ani jednego uchybienia. Pretensje wynikały stąd, że wydawcy zawierali z autorami umowy ustne, albowiem wszyscy się dobrze znali, a Reymont wręcz był osobiście przez wydawcę informowany ile egzemplarzy Komediantki ten dodrukowuje. Potem zaś autorzy zgłaszali pretensje, bo im się wydawało, że są oszukiwani.
Jedna sprawa zasługuje w tej całej aferze na szczególną uwagę, bo z niej Lorentowicz uczynił oś oskarżeń w swoim artykule. Wskazywała też owa sprawa na skalę oszustw, jakiś dopuszczali się wydawcy.
Oto Gebethner i Wolf wydrukowali u Anczyca w Krakowie, w Bibliotece Uniwersytetów Ludowych 5 tysięcy egzemplarzy poezji Teofila Lenartowicza. Oskarżono ich oto, że wydrukowali dodatkowo „górką” 29 tysięcy egzemplarzy tych poezji. Sprawa zrobiła się głośna i trafiła przed sąd honorowy zainicjowany pieczęcią-marką przez Żeromskiego, nosiciela ducha polskości. Trafiła także ta sprawa przed zwykły sąd cywilny, albowiem poeta Lenartowicz, jeszcze w roku 1875 odstąpił prawo druku niektórych swoich wierszy znanej nam dobrze firmie Himelblau z Krakowa. No i Himelblau pozwał Gebethnera i Wolfa. Okazało się, że niepotrzebnie, albowiem poezje wydrukowano w łącznym nakładzie 5 tysięcy egzemplarzy, w dwóch rzutach. Jeden wyniósł 2900 egzemplarzy, ale na rachunku w drukarni Anczyca, ktoś przez pomyłkę dopisał na końcu jedno zero. Wszystko więc skończyło się dobrze. Sprawa została wyjaśniona, a artkuł umieszczony przez Lorentowicza w Nowej Gazecie, w roku 1908, a dotyczący niedoli Żeromskiego okazał się nadużyciem. Nie załamało to wcale kariery Lorentowicza, który był przez całe dwudziestolecie człowiekiem rozpoznawalnym i szanowanym.
Dziś sprawy honorowe w ogóle nie istnieją, o tym, by kogoś pozwać przed sąd w sprawie książki nie może być nawet mowy, no chyba, że autor jest brutalnym mordercą. Ducha polskości zaś noszą w sobie i roznoszą po świecie autorzy nagradzani na festiwalach i targach. Dlatego właśnie tak istotne jest by dobrze tymi imprezami zarządzać.
tagi: monopol rynek nagrody historia targi książka
gabriel-maciejewski | |
2 grudnia 2022 08:50 |
Komentarze:
stanislaw-orda @gabriel-maciejewski | |
2 grudnia 2022 09:12 |
Ideą przyświecajaca organizatorów podobnych imprez jest sformatowanie rynku książki niczym lemingów zatrudnionych w korporacji zarządzanej przez Chińczyków.
Nie zmieniłem dawno już nabytego przekonania, iż ludzie żyjący z etatu wygenerowanego środowiskowymi koneksjami to jeden w drugiego totaliści- zamordyści, ergo mentalna bolszewia.
stanislaw-orda @stanislaw-orda 2 grudnia 2022 09:12 | |
2 grudnia 2022 09:12 |
miało być: przyświecającą organizatorom
gabriel-maciejewski @stanislaw-orda 2 grudnia 2022 09:12 | |
2 grudnia 2022 09:13 |
Ale za to jak się pięknie wzruszają
Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski | |
2 grudnia 2022 10:15 |
Ja mogę (?) zrozumieć, że to działa w konwecji: płacę i wymagam, aby nagradzano tego czy to. "Niżej" powinna być możliwość "przemycenia" czegoś wartościowego. ;) Takie targi/układy.
Opisane książki (2 Wencla) znajdują się tylko w kategorii: "Książka Historyczna Roku". W sumie jest 10 nagrodzonych książek, a te opisane są na pozycji 3 i 4. Nie wiem czy pozycja coś znaczy.
gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 2 grudnia 2022 10:15 | |
2 grudnia 2022 10:16 |
One były nagrodzone w jakiejś kategorii, ale nie chciało mi się zapamiętywać w jakiej
cbrengland @gabriel-maciejewski | |
2 grudnia 2022 13:58 |
No dobra, że tak zapytam, jak dziecko. To w końcu, gdzie ta Polska właśnie? Ja wiem ale nie powiem.
Paris @gabriel-maciejewski | |
2 grudnia 2022 15:58 |
Szczesliwie,...
... zyje innym swiatem i innymi realiami !!!
Ten rok byl w SN, naprawde WYJATKOWO bogaty i piekny, wielu z nas - w tym ja osobiscie - doswiadczylam tego dobrego, za co jestem bardzo wdzieczna i Panu - i przede wszystkim - Opatrznosci, ze tak wlasnie zrzadzil.
Dopiero po przeczytaniu wpisu - poraz nie wiem ktory - dotarlo, ze prawie wszystko, co jest propagowane w kurwizorze to NIEWYOBRAZALNA NEDZA i CHALA... i naturalnie PRZEWAL NASZYCH PIENIEDZY !!!
No, i SMUTECZEK, ze Panowie Gontarczyk i Kucharczyk uwiarygodnili, i uswietnili swoja obecnoscia te zenujaca nedze.
peter15k @gabriel-maciejewski | |
2 grudnia 2022 16:22 |
Proszę wybaczyć głos laika w tej sprawie - mam wrażenie że nagrody nie mają całkowicie przełożenia na sprzedaż tylko są konsumpcją budżetu organizacji wręczającej nagrody ( event,teksty sponsorowane ) plus formatowanie rynku ( np w gazowni sami alkoholicy, geje, lesbijki itp. ) Przy czym formatowanie rynku dotyczy nawet kiedyś nobliwej nagrody Nobla o czym świadczy nasza noblistka Tokarczuk a szczególnie tegoroczna Annie Ernaux. Strumienie lipnego pieniądza zasilaja nagrody, które pokazują w jakim kierunku powinna dążyć ludzkość - alkoholizm, narkomania, feminizm, lgbt +++ itp. Wystarczy spojrzeć jakie tytuły promuje Empik plakatami. Strumień pieniądza płynie zawsze z tego samego kierunku co zwykle plus mecenat państwowy, który jest wprost proporcjonalny do aktualnych wpływów zarządców strumieni pieniądza na władze państwowe. U nas w formatach nadal króluje gazownia a nawet siedzi w umysłach kościelnych. Inne wydawnictwa kłusują tylko w tym tym rejonie stosując różne chwyty. Przykładowo Gadowski opowiada nagle o łodzi podwodnej z bronią jądrową ( ...zaraz się zacznie ) a następnie promuje książkę jak przetrwać zagładę...To ten sam numer co kiedyś akcja z nadlatującym meteorytem... Tyle okiem laika....
Paris @peter15k 2 grudnia 2022 16:22 | |
2 grudnia 2022 16:36 |
Super podsumowanie...
... jak na ,,laika,, !!!
Tak, strumienie lipnego pieniadza na wszelkie KUR**TWO i panstwowy mecenat...
... i to wlasnie mamy w ,,panstwowym i publicznym,, - KURWIZORZE przy Woronicza 17 w warszaFce !!!
gabriel-maciejewski @peter15k 2 grudnia 2022 16:22 | |
2 grudnia 2022 17:05 |
Tak właśnie jest, co nie znaczy, że nie można tego komentować
peter15k @Paris 2 grudnia 2022 16:36 | |
2 grudnia 2022 17:05 |
Dziękuję...proszę wybaczyć - aby dopiąć okiem laika, moja teoria spiskowa jednym zdaniem - formatowanie rynku strumieniami pieniądza w obszarze kultury ma prosty cel wynikajacy z koncepcji zastosowania sztucznej inteligencji, co będzie skutkować masowym bezrobociem - stąd im krócej żyje populacja tym lepiej ( fundusze emerytalne kwiczą ). Stąd promowanie lgbt, zboczeń wszelakich, feminizmu ( w przypadku Tokarczuk to akurat cel pośredni skorelowany z roszczeniami wiadomej proweniencji ), z jednoczesnym globalnym zwalczaniem głównej przeszkody czyli katolicyzmu. W tym wszystkim mieści się Covid jak i problemy Eltona Johna który wraz z mężem ( żoną ) towarzyszył surogatce w porodzie , także kampania obrony krów mlecznych ( rolnik zazwyczaj posiada ziemię czyli o zgrozo - własność) plus sztuczna żywność. Wszystko układa się w całość jak koncepcja Schwaba i Noaha Harariego, przed którym stoją na baczność premierzy i prezydenci swoich zadłużonych krajów... a rynek książki jest tego elementem... Wszystko działa na takich zasadach jak... przekazanie przez UEFA organizacji mistrzostw Katarowi...
peter15k @gabriel-maciejewski 2 grudnia 2022 17:05 | |
2 grudnia 2022 17:06 |
Oczywiście i wbrew wszystkiemu trzeba to robić...
BTWSelena @peter15k 2 grudnia 2022 17:06 | |
2 grudnia 2022 18:08 |
Nawet należy ,a nie tylko trzeba. To najlepsze podsumowanie "okiem laika"które ostatnio przeczytałam. Szkoda,że nie mogę dać plusa jak gospodarzowi...
Paris @peter15k 2 grudnia 2022 17:05 | |
2 grudnia 2022 19:00 |
Idealnie Pan to dopial !!!
Tak wlasnie jest i tak sie dzieje. Ze swoich kontaktow wiem, ze juz bardzo duzo ludzi DOSKONALE zdaje sobie z tego SATANISTYCZNEGO modus operandi sprawe,...
... ale, jak to mowia - czlowiek strzela, ale PAN BOG kule nosi !!!
Ani Schwab ani ten dety Harari wieczni nie sa i NIE BEDA,... i tez KOSTUCHA po nich przyjdzie, tak jak po ,,fYlantropa,, SOROS`a,... a ich zabojcze plany pojda sie gonic,
Paris @peter15k 2 grudnia 2022 17:06 | |
2 grudnia 2022 19:02 |
... NIEUSTAJACO i PRZY KAZDEJ OKAZJI !!! !!! !!!
peter15k @Paris 2 grudnia 2022 19:02 | |
2 grudnia 2022 20:58 |
Skoro mamy godzinę szczerości to warto dodać do kompletu strumieni pieniądza w kulturze tą idiotkę co ten strumień ją wstawił jako dyrektorkę teatru. Idiotkę ,która we wszystkich pnących się w górę biurowcach w Warszawie widzi penisy łącznie z Pałacem Kultury. Jeżeli wszystko jej się kojarzy z penisem, długopisy i parasole także to tylko recepta dr Sigmunta Freuda może pomóc - członek męski trzy razy dziennie...
Paris @peter15k 2 grudnia 2022 20:58 | |
2 grudnia 2022 22:25 |
Tak...
... az dziw, ze do Hurkady jej nie wystawili,
MarekBielany @gabriel-maciejewski | |
2 grudnia 2022 23:13 |
... nie należy wydawać więcej niż się ma.
Cytat z dnia poprzedniego.