-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Książę, żebrak, dybuk i cała gromada kłamców

Zanim przejdę do rzeczy, mam ważne ogłoszenie. Podjąłem decyzję, że nie pojadę tej jesieni na żadne targi. Zrezygnuję nawet z tych, które już opłaciłem. Nie dam rady. Musicie mi to wybaczyć. Ci, którzy chcieliby coś kupić bezpośrednio ode mnie muszą zaczekać do wiosny. Przepraszam.

 

Teraz do rzeczy. Oto na festiwalu w Wenecji polski film dokumentalny otrzymał ważną nagrodę, jakiegoś lwa, czy coś tam innego. To jest ważne wyróżnienie dla ludzi z branży i tych, co się ekscytują tak zwaną kulturą. Internet huczy od doniesień na temat tej nagrody, a na umieszczanych w portalach fotografiach widać uśmiechniętych laureatów, którzy wyglądają jakby wydostali się wprost z kibucu. Taka stylizacja, bo też i temat filmu jest szczególny. Opowiada ów film o księciu Michale Waszyńskim, który był potentatem we włoskiej branży filmowej. Był także księciem fałszywym, bo suspens filmu i oszukana demaskacja polega na tym, by ukazać go jako aspirującego do sławy, samotnego i wrażliwego, żydowskiego chłopca z Kowla. Dlaczego ja piszę, że jest to demaskacja fałszywa? Bo żaden żydowski chłopiec nie podejmował żadnej poważnej decyzji życiowej samodzielnie. Szczególnie mam tu na myśli chłopców chederowych, wychowanych w izolacji od świata zewnętrznego, a takim właśnie człowiekiem był Mosze Waks, alias Michał Waszyński. Decyzję za zdolnych, młodych i rokujących na przyszłość żydowskich chłopców podejmują ludzie od nich bardziej doświadczeni i poważniejsi. Rozmawialiśmy tu kiedyś o niesamowitej karierze żydowskich chłopców z Węgier, którzy porobili kariery w filmie tak wielkie, że jeden nawet reżyserował Casablancę. Zaczęło się zaś od filmowania rewolucji komunistycznej na Węgrzech, potem był film niemiecki, a potem Hollywood. Jeśli idzie o Waszyńskiego to ciotka wiki mówi, że nie wiadomo, co ów jegomość robił pomiędzy rokiem 1919 a 1922. Jak pamiętamy ze starego rosyjskiego dowcipu za to co się robiło w dziewiętnastym można było dostać dziesięć lat odsiadki w łagrze. On jednak nie poszedł siedzieć, ale wrócił do Polski i rozpoczął tak zwaną zawrotną karierę w filmie. Ja, widząc tę jego lukę w życiorysie, jestem prawie pewien, że rzekomy książę Waszyński, podobnie jak wszyscy inni, którzy mieli kiedykolwiek jakieś luki w życiorysie, zajmował się tym samym, czym na Węgrzech zajmował się reżyser filmu Casablanca – robił filmową oprawę rewolucji. Jakim sposobem – zdziwi się ktoś – odnalazł się więc potem w odrodzonej ojczyźnie? A jakim sposobem odnalazł się tam Wincenty Jastrzębski, minister w rządzie Mołotowa, a następnie Bartla, później zaś Bieruta i Cyrankiewicza? Myślę, że rzekomy książę musiał przebyć podobną drogę, tyle, że on nie ministrował w transporcie i finansach, a jedynie kręcił filmy.

Kino jest najważniejszą ze sztuk, wszyscy o tym wiemy. Pozostało nią do dzisiaj, o czym świadczy nagroda wręczona polskim filmowcom za obraz o życiu Waszyńskiego. Nie spodziewam się, by widz dowiedział się z tego filmu jakim sposobem Waszyński, zdeklarowany gej zrobił karierę we Włoszech, gdzie rządzi machismo i królują cycate gwiazdy. Pewnie zrobił ją bo był wybitnie zdolny i potrafił olśnić swoimi wizjami producentów. Wiemy natomiast dlaczego udawało mu się kręcić filmy w Polsce, otóż – jak poucza nas ciotka wiki – był on reżyserem który pracował nad filmem ledwie kilka tygodni i osiągał rekordy jeśli idzie o skromność budżetu. Był tani po prostu, ale jak mu się to udawało, tego się nie dowiemy.

We Włoszech zasłyną jako reżyser monstrualnej i nie dającej się oglądać kobyły pod tytułem „Upadek imperium rzymskiego”. Próbowałem ten film oglądać, ale jakoś mi nie szło. Najważniejszym jednak jego filmem był „Dybuk”. To jest coś, czego ja, przyznam szczerze zrozumieć nie potrafię. Dybuk w kulturze jidisz jest tym samym czym był film o wilku i zającu w kulturze radzieckiej – wizytówką i pokazówką. Jeśli chcemy kogoś wzruszyć i uwieść głębią kultury i tradycji żydowskiej pokazujemy mu Dybuka. Dętą gawędę o tym, że się nieboszczyk przyczepił do żywego i nie chciał puścić. Jeśli ktoś się na tym obrazie nie zechce wzruszyć, ten jest cham i prostak bez wrażliwości. Nie wiem ilu reżyserów podejmowało temat Dybuka, ale z całą pewnością wielu. Być może historia ta i jej realizacja filmowe oraz teatralne mają jeszcze, prócz tej prostackiej opisanej przeze mnie jeszcze jakieś inne, znacznie bardziej subtelne funkcje. Ja ich nie rozpoznaję. Może Wam się uda.

Najciekawsze z naszego tutaj punktu widzenia jest to, że Waszyński funkcjonował na zachodzie jako polski książę. My tymczasem wiemy, że w dwudziestoleciu międzywojennym i po wojnie, żaden polski książę, ani polski arystokrata z prawdziwego zdarzenia, nie chodziłby po świecie i nie chwaliłby się swoją błękitną krwią. Tak czynili jedynie oszuści oraz osobnicy aspirujący, tacy jak Gombrowicz. Film jednak nie mówi o losie polskiej arystokracji, tak samo jak żaden dokumentalny film węgierski, nagrodzony prestiżową statuetką, nie poruszy nigdy losów arystokracji węgierskiej. To są obszary, na które jest zapis. Przypomniała mi się w tym momencie książka Jerzego Ficowskiego zatytułowana „Regiony wielkiej herezji”. Jest to rzecz poświęcona twórczości Brunona Schulza, który, o czym niewielu pamięta, o mały włos nie został pisarzem niemieckojęzycznym. Wysyłał bowiem próbki swoich dzieł do Tomasza Manna, z prośbą o ocenę, ale Mann nigdy mu nie odpowiedział. Został więc Bruno pisarzem polskim, a Niemcy go potem zabili. Ktoś może powiedzieć – jak wiele zależy od przypadku….Pewnie tak, ale nie o to w tej historii chodzi. Chodzi o to, że dzieła takie jak „Sklepy cynamonowe” czy „Dybuk” nie są potrzebne narodom takim jak Niemcy. One mogą się zagnieździć tylko w kulturze i języku polskim, a to z tego względu, że w lokalnej naszej kakofonii stylów, dźwięków i narracji nie liczy się żadna hierarchia. Liczy się tylko i wyłącznie kokieteria. To jest także odpowiedź na pytanie dlaczego nie wydawano wspomnień Hipolita Milewskiego – bo tam jest mało kokieterii i nikomu, ale to nikomu książka ta nie była potrzebna. Nawet wtedy, kiedy pochwalił ją Wańkowicz.

Teraz pora na pytanie najważniejsze – komu jest potrzebny film o Waszyńskim? Ja uważam, że on jest potrzebny nam wszystkim, mam jednak pewne zastrzeżenie, trzeba go koniecznie wzbogacić o dokumentację dotyczącą tego co książę Michał Waszyński robił w dziewiętnastym.

 

Teraz ogłoszenia.

Jak pewnie już wszyscy wiedzą okoliczności zmuszają mnie do ogłoszenia tutaj pokornej prośby o wsparcie tego bloga. Jeśli ktoś uzna, że moja ośmioletnia, jakże intensywna działalność, warta jest jakiegoś zaangażowania, ponad wpisanie komentarza pod tekstem, będę mu nieskończenie wdzięczny za pomoc.

Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim,

 

ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki

PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

PKOPPLPWXXX

Podaję też konto na pay palu:

[email protected]

Teraz inne ogłoszenia.

Oto musimy stanąć w prawdzie i ponieść odpowiedzialność za nieprzemyślane decyzje jakie stały się moim udziałem w tym i pod koniec zeszłego roku. Po sześciu latach prowadzenia wydawnictwa wiem już mniej więcej w jakich cyklach koniunkturalnych się poruszamy. Oczywiście nie potrafię tego opisać, ale biorę rzecz na wyczucie. I to wyczucie mówi mi, że jeśli nie zaczniemy już teraz opróżniać magazynu z książek, które na pewno nie będą się dynamicznie sprzedawać, położymy się na pewno. Nic nas nie uratuje. Zanim przejdę do rzeczy, chciałem coś jeszcze zaznaczyć. To mianowicie, że od dziś nie słucham nikogo. Nie biorę pod uwagę żadnych opinii, rad, cudownych przepisów na biznes i zwiększenie sprzedaży, nie robię też nic, co nie jest bezpośrednio związane z moją pracą. Słucham tylko siebie. Howgh. Weźcie to pod uwagę. Teraz clou. Nie sprzedamy nakładu wspomnień księdza Wacława Blizińskiego. To jest dla mnie już dziś jasne. Zajmują one poważną powierzchnię w magazynie i ona musi się zwolnić. Nie sprzedamy tego, bez względu na deklaracje jakie padają na temat tej książki oraz jej autora. Nie sprzedamy jej nawet wtedy jeśli obniżę cenę bardzo drastycznie, bo doświadczenia z obniżaniem cen książek mamy już za sobą i one nas o mały włos nie doprowadziły do katastrofy. Pomysł jest więc taki – wszystko co uzyskamy ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego, pod odliczeniu podatków rzecz jasna, zostanie przekazane na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie proboszczem jest dziś nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek. To nie jest ekstrawagancja tak wielka jak „dżdżownica jest to:”, ale uważam, że trzyma jakiś standard. Nie mogę inaczej. Tak więc jeśli ktoś chce pomóc w remoncie kościoła i plebanii w Liskowie, niech kupi jeden egzemplarz książki księdza Blizińskiego i komuś go podaruje.

Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał wrócił już z urlopu, więc FOTO MAG jest już czynny. Zapraszam także do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim. Nasze książki są także dostępne w Prudniku w księgarni „Na zapleczu” przy ulicy Piastowskiej 33/2



tagi: żydzi  wenecja  nagroda  dybuk 

gabriel-maciejewski
13 września 2017 10:29
2     1347    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:


jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski
13 września 2017 13:56

Jeszcze jeden autokreator - Newrly. Nawet Wiki to przyznaje:

Waszyński kreował własną tożsamość, podając w różnych środowiskach różne, często wzajemnie sprzeczne informacje. Podawał, że w roku 1921 studiował sztukę dramatyczną w Kijowie, a w latach 1922–1925 współpracował z Murnauem i Wachtangowem. Wszystkie te informacje najprawdopodobniej są nieprawdziwe. Kiedy indziej opowiadał, że był więźniem Auschwitz. W dokumentach wojskowych Waszyńskiego widnieją dane, że urodził się w Warszawie, a także – że jest wyznania rzymskokatolickiego.

Tylko po  tej ostatniej informacji dodaje Wiki nie wiedzieć czemu takie zastrzeżenie (bo przecież o polskie dokumenty wojskowe chodzi, w dodatku człowieka, który tylko kilka pierwszych dni wojny spędził pod okupacją niemiecką, do czasu naprawienia błędu z zajęciem Lwowa przez Wehrmacht) :

W tym jednak przypadku – w ówczesnych warunkach politycznych – ukrycie żydowskiego pochodzenia wydaje się logiczne i zasadne.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować