-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Konrad Wallenrod czyli o polityczno-kulturowych przymusach

Było już o nagrodzie dla Wencla, a dziś będzie o Teatrze Telewizji i wystawionej tam sztuce Konrad Wallenrod, według Adama Mickiewicza. Jak pamiętamy to nie jest dramat, tylko poemat. I jak w każdym poemacie mamy tam sporo umowności, to znaczy tak zwana rzeczywistość poetycka znacznie różni się od wszystkiego co widz zna i rozumie. Jest pewną wizją wypadków przedstawioną przez autora. Ja kiedyś oglądałem bardzo dużo spektakli Teatru Telewizji i wiele o nich myślałem. W zasadzie po nic, bo pisanie czegoś, coś wygląda jak dramat lub scenariusz jest poza moim zasięgiem. Wczoraj jednak pomyślałem, że gdyby ktoś – jakimś cudem – chciał naprawdę i z przekonaniem zrobić przedstawienie na podstawie Konrada Wallenroda, to zrobił by spektakl o roli mediów. Wszystko bowiem w tej historii jest nie takie jakim było naprawdę, a poszczególne wersje zdarzeń nakładają się na siebie i deformują. Do tego dochodzi tak zwana prawda psychologiczna, która w poezji Mickiewicza po prostu jest nieobecna. No, ale jest obecna i odczuwalna w życiu. Można ją porzucić i zwykle interpretatorzy to czynią, ale wynikiem takich zabiegów jest zawsze jedno – nie dająca się zwalczyć niechęć do poezji romantycznej, jaką odczuwamy wszyscy. Widzimy bowiem, że ktoś nas nabiera, nie ufamy ani Mickiewiczowi, ani tym, którzy jego teksty próbują interpretować w jakimś silnie nadętym fałszywymi emocjami duchu. Rzecz jasna nie obejrzałem wczoraj tego przedstawienia do końca. Nie dałem rady, tak było ono beznadziejne. No, ale zapowiedziano je jako ósmy cud świata, który w dodatku jest kolejnym elementem cyklu romantycznych interpretacji poezji polskiej. My widzowie, odkrywamy w tym zamierzeniu stary, znany nam jeszcze ze szkoły schemat – władza i poeci trzymają się razem. Ty zaś biedny człowieku szukaj jakiejś duchowej pociechy i wzruszeń gdzieś poza tym sojuszem, bo oni ci szansy nie dadzą. Poezja bowiem może być tylko częścią propagandy państwowej, albo narzędziem manipulacji socjotechnicznej. I już nie wiadomo co jest gorsze. Taki Stachura czy te wszystkie nowoczesne interpretacje tekstów, nie zawierających grama jakiejkolwiek prawdy. Nie wiem kto wpadł na pomysł, by wystawiać te sztuki, ale jeśli już, to powinien zająć się najpierw wychowaniem reżyserów, bo ci którzy są nie nadają się do niczego. Tekst jest bowiem – tak myślę – mniej ważny niż interpretacja. Jeśli więc mamy takiego Konrada Wallenroda, człowieka, który całe swoje życie świadomie zbudował na kłamstwie, a za tym kłamstwem kryje się racja stanu, to znaczy, że ktoś musiał celowo i przemyślnie kłamstwo to kolportować. Tym kimś był jego przyjaciel i powiernik – mnich Halban. Jest on odpowiednikiem Wajdeloty, po stronie krzyżackiej i na nim trzyma się całą heroiczna historia Konrada, całkowicie przecież fikcyjna. To co stanowi romantyczną treść utworu, znamy z pieśni Wajdeloty, on opowiada na uczcie w Malborku, smutną historię o tym, że córka Kiejstuta Aldona wyszła za mąż, ale wszystko skończyło się źle, bo mąż gdzieś wyjechał, w ważnej misji. Mickiewicza zaś napisał – pieśń ujdzie cało. I uszła. Wczoraj mogliśmy się o tym przekonać. Tyle, że nikt nie rozumie – mimowolnie osiągniętej, jak mniemam – głębi tego zdania. Nie wierzę bowiem w Mickiewicza. On chciał napisać rzewną i rozdzierającą serce historię o tym, że zakochani muszą porzucić mrzonki o szczęściu, albowiem o mężczyznę upomina się wielka polityka. No i wiele miejsca poświęcił rozterkom miłosnym, o czym może świadczyć rycina na wydaniu Konrada Wallenroda z roku 1928. Widzimy na niej smutnego krzyżaka w zbroi, który stoi pod murem i płacze. Ta ilustracja, w miarę jak latka lecą, staje się coraz bardziej komiczna, podobnie jak oś emocji, wokół której Mickiewicz owija swoją historię.

Czy to kogoś wzrusza? Być może kiedyś wzruszało, ale ja jestem co do tego sceptyczny. Nie wierzę bowiem w Mickiewicza i jego intencje, a pomysł, by traktować jego poezje jako jakiś czynnik państwowotwórczy uważam za aberracje. Konrad Wallenrod jest jednak pełen wątków interesujących, z których zdolny reżyser mógłby wycisnąć wiele. I wiele moglibyśmy się dzięki temu dowiedzieć, a także w wielu ekscytacjach uczestniczyć. Najważniejszy jest oczywiście Wajdelota, a zaraz za nim mnich Halban. Komturowie zbierający się na naradę, która ma zakończyć się wyborem wielkiego mistrza, opowiadają sobie nawzajem o przewagach Konrada w walce, o jego przygodach w Hiszpanii, w walce z Turkami i w innych jakichś kampaniach. Skąd o tym wiedzą? Od Halbana, on im te historie opowiedział, albowiem on jest w tym tekście zjawą, dla której nie istnieje czas. Pojawia się kiedy chce i mówi to, co usypia umysły i uspokaja bicie serc.

No i Wajdelota, którego my interpretujemy jako litewskiego grajka. I cieszymy się, że jeden i drugi tak ładnie tych krzyżaków okpili, choć wszystko się przecież kończy tragicznie, a wcześniej jeszcze mamy tę mękę dwóch serc romantycznie usposobionych. To jest niestety pasztet całkiem niestrawny. I to od samego początku. To jest treść z wadą fabryczną, która bez jakiegoś wspomagania, wyjętego wprost z salonu In medio przez żadne gardło nie przejdzie. Oczywiście można wskazywać na to, że dzieło tak naprawdę odnosi się do sytuacji w Polsce i na Litwie w XIX wieku i nie opowiada o krzyżakach, ale o niewoli rosyjskiej. Można tylko po co, skoro nikogo to dziś nie obchodzi i widzom jest dokładnie tak samo obojętne jak te historyczne sztafaże, które wczoraj, w nowym przedstawieniu zostały doprowadzone do absurdu. Jak bowiem coś chce się zrobić „po taniości” to się temu nadaje charakter symboliczny. Ojciec ukochanej Waltera, potem Konrada Wallenroda – Kiejstut -  rezyduje w jakimś nieogaconym szałasie z prostych belek, w towarzystwie fatalnie wystylizowanych córek. Krzyżacy siedzą w takim samym szałasie, ale sklepienia są gotyckie. To znaczy widać tylko żebra sklepień i widz ma rozumieć, że to zamek w Malborku. Wszyscy chodzą z butach z CCC i mają na sobie ubrania imitujące już to habity i płaszcze z krzyżem, już to jakieś złotogłowie. No, ale dobra, nie będziemy dyskutować o scenografii. Najważniejsi są Halban i Wajdelota, który nie był, wbrew Mickiewiczowi nawet, żadnym sympatycznym staruszkiem, co nucił nad wodą rzewne pieśni. Pan ten ustawiał całą sytuację, bez niego nie można było uwierzyć w nic, co zawierała legenda Waltera Alfa, a na pewno nie mogliby w to uwierzyć ludzie tacy, jak rycerze zakonni. Halban i Wajdelota są postaciami poważnymi. Oni rozgrywają całą sytuację i sprawiają, że wszyscy uczestnicy dramatu muszą podejmować jakieś działania. Bez nich komturowie pogrążyliby się w rozpuście, a sam Konrad w pijaństwie, o czym głośno wczoraj powiedział grający jednego z krzyżaków Krzysztof Wakuliński. Ktoś musi tym ludziom przypomnieć do czego zostali powołani. Jedni mają wybrać wielkiego mistrza – i tu wkracza Halban grany przez Marka Barbasiewicza, a Konrad ma się wywiązać z dawnych swoich obietnic, czyli ma zdekapitować zakon. I o tym przypomina mu Wajdelota, który na uczcie w Malborku na pewno nie zjawił się przypadkiem. Tam się dzieją rzeczy naprawdę niezwykłe, albowiem prócz Wajdeloty przypominającego pieśnią smutny los Aldony i jej męża Waltera Alfa, głos zabierają jeszcze inni. Jest tam dwóch śpiewaków, z których jeden jest Włochem, a drugi pochodzi „znad brzegów Garony”. I to jest naprawdę niesamowite. Mamy w samym środku Prus autentycznego trubadura. Kto go tam przysłał? Zapewne ktoś, kto pamiętał dobrze cesarza Fryderyka, w czasie kiedy rozgrywa się akcja utworu dawno już nieżyjącego. Słowo od siebie dodaje także sam Konrad śpiewając pieść o upadku Grenady i zarażeniu krzyżowych rycerzy dżumą przez Almanzora. Jak widzimy wszystko się miesza, a najsilniej pomieszane są czasy, co wskazuje na to, że Konrad Wallenrod, jest rzeczywiście utworem żywym i nadającym się do interpretacji. W samej treści mamy bowiem kilku reprezentantów tradycji, która przerabia dziejową papkę na polityczne scenariusze, okraszone romantyczną miłością. I to oni są siłą sprawczą i motorem dziejów, nie zaś rycerze czy inni polityczni gracze. I to jest dobra, moim zdaniem oś, na którą można nanizać wszystko co się w tym poemacie znajduje. Mamy Halbana, Wajdelotę, dwóch trubadurów jednego z Italii, drugiego z Langwedocji, do tego samego wielkiego mistrza, który ukrywa swoje pochodzenie, a całość rozgrywa się w świecie pozbawionym ram czasowych. Napisana zaś została przez niejakiego Mickiewicza człowieka, który miał wielkie kłopoty z osobistymi wyborami. Do tego jeszcze dochodzi reżyser, który to wszystko interpretuje. Połączenie tego przez jakiegoś zdolnego, młodego człowieka z udziałem odważnych aktorów dałoby efekt niezwykły. No, ale może to tylko ja tak myślę, a w istocie rzecz jest nie do wykonania? Czas pokaże. Moim zdaniem jest to tekst nadający się na opowieść o interpretacjach. Sam przy tym będąc interpretacją.

Tymczasem Teatr Telewizji robi z tego składankę smutnych wątków, których bohaterem jest emocjonalnie pokiereszowany alkoholik. Wytrzymałem czterdzieści minut. I teraz pomyślcie ile tekstu musiałbym wyłupać, gdybym obejrzał całość? Dobrze, że zasnąłem.



tagi: litwa  krzyżacy  trubadurzy  interpretacja  konrad wallenrod  mickiewicz  teatr telewizji 

gabriel-maciejewski
13 grudnia 2022 07:54
46     2887    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

betacool @gabriel-maciejewski
13 grudnia 2022 08:14

Mi się podoba interpretacja Matejki. Halban to nie kto inny jak błazen:

Błazny i lutnie... Prawdiwi konstruktorzy historii i stymulujące emocje narzędzia do jej opowiadania.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 13 grudnia 2022 08:14
13 grudnia 2022 08:18

W każdym razie rzecz jest rozwojowa

zaloguj się by móc komentować

betacool @gabriel-maciejewski 13 grudnia 2022 08:18
13 grudnia 2022 08:21

Jak większość rzeczy, którym uważnie się poprzyglądać.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
13 grudnia 2022 08:26

Jakoś nie mam cierpliwości do oglądania Teatru Telewizji chcociaż kiedyś było inaczej. Wolę poczytać "Niebieski sztandar". :)
Może to przedstawienie nie było takie złe, jeśli weźmiemy pod uwagę takie przedsięwzięcie "multimedialne" jak Sylwester 2021. Niedługo następne tego typu "jedyne takie..." czyli Sylwester 2022.

Cytuję:

Widzimy na niej smutnego krzyżaka w zbroi, który stoi pod murem i płacze.

Po przeczytanej "Historii Gdańska" i tym co wyrabiali Krzyżacy w Gdańsku i okolicy, mogę jedynie się zastanawiać czy Mickiewicz nie był pruskim agentem albo chociaz propagandystą; a może wziął tylko jednorazowe zlecenie? :)

 

zaloguj się by móc komentować

Czarny @gabriel-maciejewski
13 grudnia 2022 08:31

Im więcej by Pan obejrzał, tym krótszy tekst by powstał, ponieważ na końcu okazuje się, że do klęski całego przedsięwzięcia doprowadzili ci, którzy je stworzyli - a więc, jak Pan zauważył, media. Mickiewicz, chcąc usprawiedliwić swoje osobiste miłosno- polityczne decyzje napisał chyba sporo utworów, ale ten faktycznie jest wyjątkowy. "Wzmożeni młodzieńcy" o których Pan już sporo napisał mają oto kolejną pożywkę dla swych wyobraźni. A media rządzą, Mickiewicz wiedział już o tym, choć nazywał je uczuciami.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
13 grudnia 2022 08:32

Dlatego wymuszanie na uczniach czytania "ze zrozumieniem" romantyków spotykało się z żywym oporem. Dziecko czuje intuicyjnie że te wzniosłe pienia są kompletnie bez sensu. Tylko konieczność uzyskania pozytywnej oceny z j.polskiego skłania do wydukania paru zdań wg narzuconego schematu. Potem na przerwie między lekcyjnej wraca się do kwestii wymiany kilku czekoladek na ładną spinkę do włosów. Lub inny handel wymienny :). 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @betacool 13 grudnia 2022 08:21
13 grudnia 2022 08:41

Szkoda, że nikt się nie przygląda

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 13 grudnia 2022 08:26
13 grudnia 2022 08:42

Tym krzyżakom też się trzeba będzie przyjrzeć

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @Maryla-Sztajer 13 grudnia 2022 08:32
13 grudnia 2022 08:42

Dziś się nie wymusza, są bryki

zaloguj się by móc komentować

atelin @gabriel-maciejewski
13 grudnia 2022 08:49

A to nie rok romantyzmu ogłoszony przez prezydenta?

zaloguj się by móc komentować

Pioter @Andrzej-z-Gdanska 13 grudnia 2022 08:26
13 grudnia 2022 09:08

Mickiewicz był masonem, co oznacza, że był równocześnie (jak cała ówczesna masoneria) agentem angielskiego wywiadu. W 1829 emigrował z Cesarstwa Rosyjskiego (nie z Kongresówki) do Drezna, skąd później próbował się przedostać (przez Wielkopolskę) do Kongresówki na wojnę 1830 wywołaną przez Prusy i Anglię (czekawe, dlaczego mu się nie udało, skoro szły bez problemu - oczywiście nieoficjalnie - nawet transporty broni, o ochotnikach nie mówiąc). Po wojnie w 1832 przeniósł się z Drezna do Paryża, gdzie brylował w środowisku emigracyjnym (agent wpływu(?)). W 1848 tworzy legion polski we Włoszech. W trakcie wojny krymskiej (1855) tworzy legion polski i żydowski, które mają walczyć po stronie tureckiej. Umiera nagle w Konstantynopolu (nieważne, którą wersję jego śmierci przyjmniemy). Od 1851 jest we Francji pod nadzorem policji - czyli był traktowany jako element niekoniecznie pewny dla władz II Republiki.

Tak więc Adam Mickiewicz nie był pruskim agentem - był agentem angielskim. Być może jakieś zlecenia dla Prus wykonywał, choć nie były one na pewno tej wagi, jak te wykonywane przez Joachima Loelhoeffel de Leowensprung  (pseudeonim Lelewel). Na ile Mickiewicz mógł być samodzielnym trudno mi wyrokować, ale komuś w Konstatnynopolu zaczął przeszkadzać.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Andrzej-z-Gdanska 13 grudnia 2022 08:26
13 grudnia 2022 09:35

Mickiewicz był infantylnym fantastą z darem wieszopisania.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Pioter 13 grudnia 2022 09:08
13 grudnia 2022 09:54

Tu jest wyjaśnienie. Wątek angielski też się delikatnie przewija:

https://rcin.org.pl/Content/68020/WA248_73382_P-I-2524_stefanowska-geniusz_o.pdf

Fajnie się zaczyna:

Dlaczego Mickiewicz nie wziął udziału w powstaniu? Pytanie anachroniczne, źle sformułowane, zakładające, że powinien był. Że poeta europejskiej sławy, już nie młodzik, powinien był ochotniczo biegać z karabinem.

I dalej:

Wiadomość o wybuchu 29 listopada dotarła do Rzymu w połowie
grudnia. Jakkolwiek sceptycznie oceniający insurekcję, Mickiewicz —
znowu odwołuję się do wspomnień Sobolewskiego — „czuł, że jego
powinnością jako poety narodowego było — wziąć udział w ruchu".
Ale poeta opuścił Rzym dopiero 20 czy 21 kwietnia, cztery miesiące
przebywał więc w Rzymie „na wyjezdnym", zatrzymywany przez nie-
jasne przeszkody. Biografowie pisali o braku pieniędzy na podróż, in-
ni znowu o trudnościach, jakie przedstawiała podróż z rosyjskim
paszportem. A kiedy już wreszcie z Rzymu wyruszył, pojechał Mic-
kiewicz — przez Florencję, Turyn, Genewę — do Paryża. Stanął tam
w końcu czerwca, a więc po 6 tygodniach. I to zwlekanie z wyjazdem,
i to itinerarium dały znów biografom asumpt do przypuszczeń, że po-
eta był uwikłany w działania konspiracyjne albo pełnił jakąś szczegól-
ną misję. Nic jednak tych przypuszczeń nie potwierdza. Kontaktował
się wprawdzie Mickiewicz z Legacją polską w Paryżu, ale w dalszą
drogę ku Wielkopolsce puścił się jako człowiek prywatny, inaczej niż
jego towarzysz podróży, deputowany litewski Antoni Górecki.
Zachowała się tylko wzmianka, że Mickiewicz był jakoś zaangażowa-
ny w sprawę rozpisanej przez Bank Polski pożyczki, tzw. posiłków
polskich. Natomiast spekulacje na temat ważnej misji politycznej
można spokojnie odłożyć. Nie w nich szukać należy wyjaśnienia nie-
spiesznej, okrężnej podróży Mickiewicza do Polski.

W tej Wielkopolsce to go (z tego co pamiętam ze studiów), jakiś goracy romans zatrzymał. Z tych ćwiczeń pamiętam jeszcze dylemat, czy to jednak nie lepiej, bo gdyby Mickiewicz walczył i zginął to "Pan Tadeusz' By nie powstał.

I to rzeczywiście byłaby strata.

Ale patrzenie przez pryzmat powodów owej niedoszłej straty, powinno nam przynieść lekkie otrzeźwienie i głębszą refleksję, gdy chcemy chwycić za karabin.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Pioter 13 grudnia 2022 09:08
13 grudnia 2022 10:00

Dzięki za wyjaśnienie.

A przecież nawet Wiki "to wie":

W 1819 Mickiewicz rozpoczął pracę jako nauczyciel w gimnazjum w Kownie, gdzie mieszkał do 1823, początkowo w domu dyrektora szkoły Stanisława Kostki Dobrowolskiego, w folwarku Kartofliszki, a następnie na kwaterze w budynku szkoły; w gimnazjum uczył literatury, historii i prawa. Napisał wówczas rozprawę, za którą w 1822 otrzymał tytuł magistra filozofii. Często chodził na spacery do doliny na Zielonej Górze, którą później nazwano Doliną Mickiewicza. Wówczas też został zainicjowany w stopniu czeladnika do masonerii.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Adam_Mickiewicz

zaloguj się by móc komentować

Pioter @betacool 13 grudnia 2022 09:54
13 grudnia 2022 10:02

Z niego był taki sam żołnierz jak z Che Guevary. Był przeznaczony (przez dowództwo) do zupełnie innych zadań dywersyjnych. Miał po prostu nie dopuścić do tego, żeby z Polakami Moskale zrobili to samo, co zrobili z Czerkiesami.

zaloguj się by móc komentować

IanThomas @gabriel-maciejewski
13 grudnia 2022 10:27

Gdybyś zobaczył co zrobiono z okazji rocznicy powstania "Ballad i Romansów" to byś spadł z krzesła. Wyasygnowano z budżetu państwa (Instytut Adama Mickiewicza) sporą sumkę, za którą 16 muzyków, w tym Tomasz Organek wykonuje do muzyki jazzowej, jak najbardziej współczesne teksty, a każdy utwór ma tytuł wiersza ze zbioru Mickiewicza. W tekstach pada nawet swojski, a jakże,  "c**j", co doskonale obrazuje stosunek artystów do widza. 

zaloguj się by móc komentować


Maginiu @stanislaw-orda 13 grudnia 2022 09:35
13 grudnia 2022 11:39

O! To jest ocena na miarę kolejnych księżycowych fantazji.

Mickiewicz był wielkim poetą - na miarę swoich czasów. Jeśli zna się historię, to da się to zrozumieć i docenić.

Cóż, czasy się zmieniają...

 

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Maginiu 13 grudnia 2022 11:39
13 grudnia 2022 11:43

A czego i dlaczego nie zrozumiałeś w moim jednozdaniowym komentarzu?

Infantylny fantasta ,może sobie być i "wielkim" poetą. Albo np. wybitnym szachistą.
Co to ma do rzeczy?

zaloguj się by móc komentować

Paris @Czarny 13 grudnia 2022 08:31
13 grudnia 2022 11:51

Dokladnie  tak,...

...  wszystkie  ,,poronione  projekty,,...  a  potem  niebywale  KLESKI  po  nich  to  TRAGICZNE  DZIELO  tej  swoloczy  merdialnej...  m.in.  projekt  Lunji,  dzis  zdychajacego  zombi,...  dalej  to  juz  mozna  tylko  wymieniac  wedle  woli  i  uznania...

...  wlacznie  z  dzisiejsza  CHUCPA  w  Paryzu,  szumnie  zwana  kAferEcjO...  te  ,,usciski,  lapki,,  i  inne  karesy   Pani  Zelenskiej  z  PUDLICA  macron`owa,  demonstrowane  dla  mediUF  -  to  po  prostu  -  KURIOZUM  i  KABOTYNIZM...

...  sie  tylko  RZYGAC  chce  !!!

 

Tzw.  ,,media,,  sa  calkowicie  DO  ODSTRZALU,  

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @stanislaw-orda 13 grudnia 2022 11:43
13 grudnia 2022 11:53

To ma do rzeczy, że porównywanie poezji do szachów jest infantylne.

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 13 grudnia 2022 08:41
13 grudnia 2022 11:54

Nie  majo  czasu...

...  zajeci  sa  PILNOWANIEM  STOLCOW,  a  tym  samym  KORYTA  !!!

zaloguj się by móc komentować

betacool @Maginiu 13 grudnia 2022 11:39
13 grudnia 2022 12:38

Docenienie poezji to jedno. Ale trzeba też przypominać o kontekstach jej użycia. We wspomnieniach pewnego starego księgarza można znaleźć taki fragment, który opowiada o literaturze szmuglowanej przed rewolucją 1905 roku.

Wraz z całym socjalitycznym bełkotem pakowanym w okładki książeczek do nabożeństwa, szmuglowano także twórczość Mickiewicza i Słowackiego. Jak ktoś nie poczuł wzmożenia emocjonalnego stymulowanego Marksem, to w pakiecie serwowano mu wzmożenie patriotyczne wielkich romantyków. Oczywiście przy okazji księgarz śmieszkuje z głupoty cenzury i zaborców.

Nie muszę chyba przypominać jaką papkę intelektualną serwowano młodym umysłom na jawnie wystawionych na uniwerkach stolikach w czasie stanu wojennego. Ci młodzi "księgarze" swoją działalnością także naigrawali się z cenzury i zaborców i ja im nawet nie odbieram dobrych intencji. Ech! ile ja studenckiej kasy wydałem na takie gnioty, "że jeszcze mi wstyd".

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @betacool 13 grudnia 2022 12:38
13 grudnia 2022 13:12

Był taki człowiek, nazywał się Stanisław Pigoń. Urodził się pod koniec XIX wieku w rodzinie małorolnego chłopa w zaborze austryjackim. W wiejskiej szkole nauczycielka ofiarowała nu - w nagrodę za dobrą naukę - tanie wydanie "Pana Tadeusza". Zdarzenie to zaowocowało tym, że z czasem stał się największym znawcą poezji Adama Mickiewicza.  Został  rektorem i profesorem historii literatury polskiej Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, a później profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Był całkowicie wolny od socjalistycznych ciągotek, nie mówiąc już o zainteresowaniu Marksem, a w badaniach najwiekszą uwagę zwracał na rolę literatury w kształtowaniu polskiej świadomości narodowej. Także po wojnie, w czasach realnego socjalizmu.

Ciekawe czy ktokolwiek - podczas hipotetycznego spotkania z profesorem - określił by Mickiewicza jako "infantylnego fantastę z darem wierszopisania". Myślę, że nie, i to nie tylko z szacunku dla profesora, ale i przede wszystkim dla samego siebie.

Nota Coryllusa jest natomiast o czymś zupełnie innym - o tym, co nam się starają wmówić dziwni nobilitanci, mianowani  na moralne autorytety, używający treści ideowych, wychowawczych i filozoficznych dawno już przebrzmiałych, a jeśli nie - to niezrozumiałych. Mickiewicz jest tu tylko parawanem, dopiero za którym odbywa sie prawdziwe przedstawienie.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Maginiu 13 grudnia 2022 13:12
13 grudnia 2022 13:30

Przypomnę, że Pigoń zachwycał się też Żeromskim i literaturą chłopską. Radziłbym na chwilę sięgnąć do tego, co polecał. Chętnie bym przeczytał  jak to wpłynęło na kształtowanie Pana polskiej świadomości narodowej. Naprawdę jestem bardzo ciekaw.

Zapewniam, że na romantycznym rogu po profesorsku da się grać zupełnie inne melodie. Ja z twórcami takich wykonań miałem sporo do czynienia.

Prometeizm, lucyferyzm, rewolucja, marksizm...

Dlatego wolę, gdy na narodowym czytaniu "jadą" Prusa niż romatyków. Bo to chyba znak, że nadciągają czasy emocjonalnych wzmożeń.

 

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @betacool 13 grudnia 2022 13:30
13 grudnia 2022 14:16

Przypomnę, że Pigoń zachwycał się też Żeromskim i literaturą chłopską. 

Nie zachwycał się, był profesorem historii literatury polskiej - i owszem - szczególnie zajmował sie okresem romantyzmu. . A Żeromskim zajmował się tak jak Orzeszkową, Wyspiańskim, Słowackim, Fredrą - itd., itd. Wątek narodowy w jego  badaniach jest szczególnie uwydatniony. Co by nie powiedziało się o Żeromskim, to pamięta Pan ze szkoły "Syzyfowe prace"?  Tam dominuje wątek narodowy i chłopski. A sam, pochodząc z chłopskiej rodziny, napisał pamiętnik "Z Komborni w świat". Zarzut, że zachwycał się (?) , chyba zajmował  się literaturą chłopską i Żeromskim - co to za zarzut jest?

Pigoń - jeżeli chodzi o jakiekolwiek lewicowe ciągoty - to nie, nie...

zaloguj się by móc komentować

betacool @Maginiu 13 grudnia 2022 14:16
13 grudnia 2022 14:59

Pigoń - jeżeli chodzi o jakiekolwiek lewicowe ciągoty - to nie, nie...

To nie z Pigonia, to akurat z Janion...

 

Proponuję proste ćwiczenie z "kształtowania" świadomości.

Wycena dzieł p. Janion:

https://allegro.pl/listing?string=maria%20janion&order=pd

Wycena dzieł Pigonia:

https://allegro.pl/listing?string=stanis%C5%82aw%20pigo%C5%84&order=pd

Gdyby nie przedwojenne szkice obyczajowe z Wilna byłaby masakra. W sumie to jest - świadomościowa masakra.

 

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @betacool 13 grudnia 2022 14:59
13 grudnia 2022 15:48

Proszę Pana, jest Pan niezłym prestidigitatorem, wyciągnął Pan tę Janion jak królika z kapelusza. Porównanie żałośnie nietrafione, bo to inne pokolenie, inne doświadczenia, inna kultura  i zupełnie inne wybory. Po prostu inny świat. Janion to zdeklarowana feministka, krytyczka rasizmu, antysemityzmu, homofobii, mizoginii. Jej naukowa praca to grzebanie w literaturze w poszukiwaniu pozbawiontch swobody kobiet, gejów i żydów. Potrafiła systematyzować polską literaturę według preferencji seksualnych autorów, a najsilniej rajcował ją nurt homoseksualny. 

I tak się składa, że dla pewnych grup współczesnych odbiorców takie hm... badawcze podejście jest atrakcyjne. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Maginiu 13 grudnia 2022 15:48
13 grudnia 2022 16:21

Już nic nie będę z kapelusza wyciągał. Niech Pan z tej "Komborni" coś ciekawego wyciśnie i to nam tu opowie. Bo koszt produktu w sumie niski. Ja chętnie o tym poczytam w nadziei, że to moją polską świadomość narodową jakoś ubogaci.

Jeden inspirujący wpis naprawdę może zupełnie umarłą książke ożywić. W to głęboko wierzę.

Janion nie wierzę i w koniunkturę na jej twórczość dłuższą niż 10 lat po śmierci także nie.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Maginiu 13 grudnia 2022 11:53
13 grudnia 2022 16:51

Przyjąłem twoją opinię do wiadomości, ale  pozostanę przy swojej.

zaloguj się by móc komentować

emirobro @Pioter 13 grudnia 2022 10:02
13 grudnia 2022 16:55

"Mial (Mickewicz) po prostu nie dopuscic do tego, zeby z Polakami Moskale zrobili to samo, co zrobili z Czerkiesami."

Bardzo orginalna opinia, ktorej jeszcze nie slyszalem.  Poteguje ona znaczenie i role naszego narodowego wieszcza ponad jego role literacka. 
Tylko ze ludobujstwo czerkieskie mialo miejsce pozniej niz powstanie listopadowe i zblizone bylo czasowo do powstania styczniowego.

Zastanawiam sie kto dal Rosjanom pozwolenie i gwarancje na tak drastyczna akcje wobec Czerkiesow.  Moze powody byly podobne do tych, ktore motywuja ich obecny atak na Ukraine.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ludob%C3%B3jstwo_Czerkies%C3%B3w

https://en.wikipedia.org/wiki/Circassian_genocide

zaloguj się by móc komentować

betacool @emirobro 13 grudnia 2022 16:55
13 grudnia 2022 17:08

Z tego co pamiętam to Peter Hpkirk o tym pisał w "Wielkiej Grze" - to jawne wyjmowanie kartofli cudzymi rękami inspirowane i podtrzymywane przez Anglików w rywalizacji z Rosją o drogę do Indii.

Fajnie napisane, czyta się doskonale:

https://allegro.pl/listing?string=wielka%20gra%20hopkirk

O udziale Polaków w tej rozgrywce można przeczytać nieco w tym numerze:

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Andrzej-z-Gdanska 13 grudnia 2022 10:00
13 grudnia 2022 18:21

Zdzisław Kępiński, "Mickiewicz hermetyczny".

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @betacool 13 grudnia 2022 09:54
13 grudnia 2022 18:32

Gorący romans z Konstancją Łubieńską zatrzymał Mickiewicza w pałacu w Śmiełowie. Tuż przy granicy prusko - rosyjskiej. Wystarczyło przeskoczyć przez rzeczkę do powstania. 

zaloguj się by móc komentować


betacool @KOSSOBOR 13 grudnia 2022 18:32
13 grudnia 2022 18:48

Rzeczka zimna, Konstancja gorąca. Walczyć o ojczyznę, czy o miłość? Same tragiczne wybory.

zaloguj się by móc komentować

Fotospa @gabriel-maciejewski
13 grudnia 2022 18:48

Miało być do Kossobor...

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @gabriel-maciejewski
13 grudnia 2022 19:46

Niech Pan z tej "Komborni" coś ciekawego wyciśnie i to nam tu opowie.

----------------------------------------------------------------------------

Kwestia telewizyjnego Konrada Wallenroda w nocie Coryllusa skręciła w kierunku historyków literatury polskiej. Daleki jestem od takich zainteresowań, ale akurat z postacią profesora Pigonia zetknąłem się ze czterdzieści lat temu, szukając chłopskich pamiętników po lekturze pamiętnika Jana Słomki. Obydwa pamiętniki świetnie się uzupełniają, bardziej widoczna staje się panorama cywilizacyjna polskiej wsi na przełomie XIX i XX wieku i ówczesne kształtowanie się polskiej świadomości narodowej.W dzisiejszych czasach tak ukierunkowane spojrzenie nie wzbudza najczęściej żadnego zainteresowania, a jeśli już, to u postępackich znawców literatury wzbudza wyraźną niechęć.

Profesor Stanisław Pigoń to imponująca postać. We wstępie do pamiętnika tak opisuje, co zainspirowało go do napisania wspomnień: "Pisać? Gromadzić budulec do własnych konstrukcji? Mój Boże! Przecież to w oczach naszych dzisiejszych opiekunów wyraźne przestępstwo, praca naukowa jest nam wprost zabroniona, starannie uniemożliwiana. Własny mój warsztat pracy - w ruinie. Publiczne zbiory zostały dla nas zamknięte. Biblioteka Jagiellońska, przemieniona na Staatsbibliothek, ma być - w myśl zapewnień wielkorządcy - dostępna jedynie dla członków narodu tworzącego historię. My zaś przecież mamy być tylko mierzwą pod nogami twórców historii. [...] Cóż więc zostaje? Przymusowe ugorowanie? Oszańcowanie się w zaciekłości głuchego trwania aż do powrotu wiosny? Cóż, kiedy myśl nie chce zapaść w sen zimowy. Nie mogąc róść w górę, wraca ku korzeniom, ku podwalinom, ku punktom wyjścia.  Pragnie zdać sobie sprawę ze swojego rodowodu. 

Oto jedna z przyczyn  niniejszego także nawrotu  inne także.  Ot, choćby taka.

Od listopada 1939 roku odprawiałem wraz z kolegami  z Uniwersytetu Jagielońskiego trzymiesięczne przymusowe rekolekcje jako Schutzhäftling niemieckiej gestapo. Wstępne przeszkolenie w dyscyplinie obozowej, zarazem wprowadzenie się w potrzebną nową postawę psychiczną, dokonało się we wrocławskim więzieniu śledczym. Byłem wśród szczęśliwców, których osadzono w celach zbiorowych. Nasza, nr 306, należała do największych: na pryczch, na posadzce mieściło się nas  tam dwudziestu, starych i młodych, lekarzy, przyrodników, humanistów.

Cóż było robić przez uciążliwe dni i tęskne wieczory jesienne, w tłoku i przymusowej bezczynności, pod kluczem? Wypełnialiśmy je regularnie organizowanymi pogadankami. Dzienne tyczyły się rozmaitych specjalności naukowych, mających w celi swoich reprezentantów. Na wieczorne złożył się ciąg kolejnych wspomnień autobiograficznych . Co wieczór, kiedy o godzinie szóstej pogasły lampy i towarzystwo zaległo prycze, któryś z kolegów snuł głośno powieść swojego życia, zmierzając w szczególności do uprzytomnienienia sobie i nam, jak doszedł do dziedziny nauki, którą uprawia, jak się obudziło w nim zainteresowanie się nią i jak się do tej uprawy przygotowywał. 

[...] Z kolei wypadło i mnie wypełnić jeden z takich wieczorów wrocławskich. Wtedy to zrodził się , podany towarzyszom więziennym, pierwszy zarys niniejszych wspomnień."

------------------------------

Powracając do Mickiewicza Pigonia, opisuje on tak, jak się wszystko zaczęło:

" Otóż podczas jednej z tych uroczystości [zakończenie roku szkolnego] (nie pamiętam: po trzecim czy po czwartym roku nauki) zdarzyło się, że i ja znalazłem się między wyróżnionymi  i z dumą poniosłem do domu książeczkę w czerwonej oprawie płóciennej  z wytłoczonym złociście napisem: Nagroda pilności. Pod okładką widniał tytuł: Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, wydanie Macierzy Polskiej. Parę dni zeszło mi na lekturze tej książki. Z początku szło to dość mozolnie, nie wszystko tam rozumiałem, niemniej oderwać się nie mogłem, ażem całość przeczytał raz i drugi. Próbowałem też miejscami czytać na głos w domu. Tak nawiązała się ta miłość, z której czarownego kręgu nie miałem już nigdy wyjść. 

Nie zdawałem sobie naówczas oczywiście sprawy z wagi tego spotkania z książką.  Było ono decydujące pod jednym, nie byle jakim względem: obudziło we mnie Polaka.

Świadomości narodowej z domu naturalnie nie wyniosłem, nie mogłem wynieść. Ojciec jej nie miał, jak zresztą nikt z jego rówieśników. 

[...] Szkoła ówczesna, szkółka wiejska z końca XIX wieku  też przecież narodowością nadmiernie nie tchnęła. [...] Całej naszej nauce przysłuchiwał się tam na ścianie  zza ram strojny i naburmuszony Franciszek Józef, o sutych, naburmuszonych bokobrodach. 

[...] Aż tu ci ta książeczka... W niej zaś, dla chciwego czytelnika inny, nieznany świat. Jacyś szlachcice, ale tacy co sami obrabiali swoje kawałki pola, szlachcianki, ale takie, co same chadzały z sierpem do żniwa. Poza tym jakieś sprawy innego, nieznanego mi porządku; jacyś konfederaci, jakieś oblężenia, wspomnienia o Trzecim Maja, jakieś zmowy, ponadto Napoleon, jenerałowie, Legiony. A nade wszystko słowa, które odtąd będą nabierać najwyższej ceny: Wolność i to drugie: Ojczyzna. 

Słodszy wyraz nad wszystko, wyraz miłości, któremu

Nie masz równego na ziemi...

[...] Późno i opornie dochodziło do mnie rozeznanie, że polskość to nie tylko wzniosłość, ale i pospolitość, i bolesna małość, nierzadko nikczemność, że Polska to nie tylko "wysokość między narodowościami", ale zarazem też

własne łzy,

własne brudy, podłość, kłam...

 

 

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @betacool 13 grudnia 2022 16:21
13 grudnia 2022 19:56

miało być do betacool:

 

Niech Pan z tej "Komborni" coś ciekawego wyciśnie i to nam tu opowie.

----------------------------------------------------------------------------

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @KOSSOBOR 13 grudnia 2022 18:32
13 grudnia 2022 20:02

Rzeczka Lutynia. Romansował chyba nie tylko w Konstancją...

zaloguj się by móc komentować

betacool @Maginiu 13 grudnia 2022 19:46
13 grudnia 2022 20:08

I to jest konkret.

Teraz chyba powinniśmy opowiedzieć sobie szczerze o swoim pierwszym zatknięciu z Panem Tadeuszem. Dla mnie to była męka z koncertem Wojskiego na pamięć. Płakałem rzewnymi łzami, bo mi nie szło to nijak 

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @betacool 13 grudnia 2022 20:08
13 grudnia 2022 20:23

Teraz chyba powinniśmy opowiedzieć sobie szczerze[...]

Ja poznawczo nie jestem - i chyba na szczęście - Pigoniem, więc z... Panem Tadeuszem poznaliśmy się tylko przelotnie.

Postać profesora Pigonia natomiast interesowała mnie bardzo, ale przede wszystkim nie jako mickiewiczologa.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @betacool 13 grudnia 2022 18:48
13 grudnia 2022 20:54

"Adam Mickiewicz gotów był przyłączyć się do upadającego powstania listopadowego i z bronią w ręku walczyć o wolność ojczyzny. Podróżujący po Europie poeta, późnym latem 1831 roku przyjechał do Wielkopolski z zamiarem przekroczenia granicy Królestwa Polskiego. Niestety jego bohaterskie plany pokrzyżowała kobieta, Konstancja Łubieńska.

Słynąca z urody, wdzięku i błyskotliwej inteligencji hrabina, wywarła na Mickiewiczu ogromne wrażenie. Poeta odłożył swoje bohaterskie zamierzenia, a rzucił się do walki o serce pięknej Konstancji. Wykazał się męstwem, hartem ducha, determinacją w działaniu i odniósł niebywałe zwycięstwo. Po kilku miesiącach znajomości zamężna dama gotowa była porzucić męża, pięcioro uroczych dzieci i udać się z Mickiewiczem na emigrację. Ten nie wymagał wszakże takiego poświęcenia. Konstancja odwiozła go tylko swoim powozem do Drezna, a potem założyła poecie konto bankowe, na które wpłacała w kolejnych latach znaczne kwoty w celu podratowania jego materialnej sytuacji. Przez następne lata para przyjacielsko korespondowała ze sobą. Wielu historyków literatury uważa, że to Konstancja zainspirowała Mickiewicza do wprowadzenia do "Pana Tadeusza" postaci Telimeny i była jej pierwowzorem.

Wieść niesie także, że poeta oszołomiony talentem przyjaciółki zachęcił ją do pisania i opublikowania swoich utworów. Największy sukces czytelnicy odniósł wydany przez Łubieńską w 1842 roku romans "Niedowiarek, powieść moralna", z którym autorka przedstawiła ... historię miłości mężatki i poety."

 

http://www.edusens.pl/edusensacje/o-walecznych-czynach-mickiewicza

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @ewa-rembikowska 13 grudnia 2022 20:02
13 grudnia 2022 20:56

On w ogóle był bardzo waleczny w tej dziedzinie, aż nawet Celina zwariowała od jego szaleństw /Ksawerka ściągnięta do domu/. 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @betacool 13 grudnia 2022 18:48
13 grudnia 2022 21:02

Ale co tam, dzięki temu mamy "Pana Tadeusza", a poeta został hojnie wsparty kontem bankowym, zasilanym szczodrze przez panią hrabinę Łubieńską. Ona nawet chciała porzucić dla Mickiewicza męża i piątkę /!/ dzieci. Te kobity... :)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować