-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Komunikacja a folklor czyli omerta raz jeszcze

Przysięgam, że nie oszalałem z tą omertą, mam tylko głębokie intuicje i za nimi podążam. Słucham często wojskowych marszów i w ogóle starych wojskowych piosenek. Ale nie tylko, słucham także tradycyjnych pieśni w różnych wykonaniach, a kiedyś słuchałem szant. Ostatnio dotarło do mnie po co to wszystko jest. Wniosek ten jest niby oczywisty i wcale nie odkrywczy na pierwszy rzut oka, ale moim zdaniem to, co napiszę za chwilę ma wymowę druzgocącą. Pieśni służą do zablokowania komunikacji poziomej w organizacjach narażonych na duży stres i likwidację. Są to, rzecz oczywista, organizacje hierarchiczne, podlegające ścisłej dyscyplinie. Im bardziej uwodzicielskie pieśni, tym mniej szans na przeżycie i wyrażenie siebie oraz swoich pragnień w innej niż pieśń formie, a także mniej szans na zrozumienie ze strony współuczestników niedoli. To jest, powiadam, proste do zrozumienia, jeśli idzie o małą skalę, ale są organizacje, narody całe, które mają tak uwodzicielski repertuar, że trudno przestać tego słuchać. Rosjanie na przykład, albo Ukraińcy...U nas przywykło się przyjmować, że jest to związane z niełatwą dolą tych narodów i niełatwym życiem w strukturach, jakie na terenach Rusi trwały od czasów najdawniejszych. No tak, ale to jest tylko pół prawdy. Chodzi bowiem oto, że pieśń nie jest reakcją na twarde i nieludzkie warunki, ale integralnym elementem tych twardych warunków. Jest także elementem omerty. Odwraca uwagę od sprawy istotnych i kieruje ją ku rzeczom błahym, wzbudzającym emocje i współczucie, albo zaciekawiającym człowieka obcego i nie obeznanego z lokalnymi warunkami. Postawmy taką kwestię – ile znacie pieśni niderlandzkich z XVII wieku? Ile kolęd bożonarodzeniowych mogą zaśpiewać Niemcy i jak się trzeba było natrudzić, żeby odtworzyć czeski folklor. Organizacje, które wymieniłem, z wyjątkiem Czechów, którzy po prostu w pewnej chwili stracili zainteresowanie dla swojego języka i historii nie stawiają na folklor, ale na komunikację. Ja mam w obydwu telefonach nagrane dwie stare niemieckie piosenki, obie z czasów wojen, obie XVI wieczne, ale to tylko potwierdza moją hipotezę – pieśń jest elementem traumy, bynajmniej nie służy jej łagodzeniu i w zasadzie każda musi być traktowana jest śpiew syreny, w dosłownym znaczeniu – kto się zasłucha już jest po nim. Ja myślę, że to co tu opisuje musi mieć potwierdzenie w jakichś poważnych dysertacjach antropologicznych, ale ja go nie odnajdę niestety. Mam jednak głębokie przeczucie, że tak jest.

Weźmy armię – wojsko musi śpiewać, żeby w ogóle móc działać, nie ma bowiem czasu na nawiązywanie głębokich więzi, a coś tych ludzi, coś poza dyscypliną, rozkazem, żołdem i rabunkiem musi trzymać razem. Mamy więc wojskowy folklor, który przyjmuje coraz bardziej kretyńskie i wypaczone formy, zwyczajnie próbując nadążyć za pop kulturą. Mamy tę tak zwaną kulturę ludową, która wyraża się śpiewem tęsknym, zaprogramowanym na to, by ludzie znieśli jakoś trudy pracy i nie zwiali gdzieś, gdzie im będzie lżeń – do złodziei, leśnych band, albo do innych form lekkiego życia. To wszystko ma do tego charakter demonstracji i zaprzecza komunikacji. Kto śpiewa ten nie rozmawia i nie umie się porozumieć. Im doskonalsze wykonanie ludowych zawodzeń, tym większa pewność, że wykonawca oraz słuchacze nie rozumieją niczego z otaczającego ich świata, a nauczeni są jedynie słuchać i wykonywać polecenia. A do czego w ogóle ludziom jest potrzebna komunikacja? Do robienia interesów to raz, a dwa – do unikania katastrof. Jeśli więc mamy do czynienia z rozśpiewanym ludem, nie mamy żadnej gwarancji, że nie ściągnie on nam na głowę katastrofy. Polacy jak wiemy nie śpiewają, nie potrafią, źle im to idzie i lepiej tego nie słuchać. No, ale za to gadają i w porozumiewaniu się są mistrzami. Ja w tej chwili nie żartuję. Ilość kompromisów które zawieram dziwi mnie samego. Tradycja polska jest tradycją, która wymaga umiejętności komunikowania się, to dyskusja zastępuje w Polsce śpiew zbiorowy i warto tę jakość zrozumieć i docenić. Dyskusja, która ma rzecz jasna jakiś efekt, jeśli nie osiągany od razu, to realny w jakimś terminie, nawet odległym. Nie mam tu na myśli dyskusji jałowych. Czy to oznacza, że zawsze trzeba dążyć do kompromisów. Nie zawsze, ja na przykład dostałem wczoraj dwa listy związane z promocją książki „Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon”, którą tu urządziłem. Jeden list był od autorki tej książki, która poprosiła, bym usunął z przedwczorajszego tekstu jedno zdanie. Nie ugiąłem się. Potem napisał jakiś Pan, wielbiciel twórczości Pani Aleksandry Ziółkowskiej Boehm, żeby mi wyjaśnić sprawę Idy Grinspan. Otóż Ida Grinspan to nie jest Ida z filmu. No, ale ja przecież o tym wiem, zasugerowałem tylko, że reżyser mógł sobie pożyczyć imię od niej właśnie. Jak widzimy zainteresowanie książkami nie słabnie wcale i jest o wiele większe niż zainteresowanie płytami, szczególnie wykonawców polskich. No, ale nie o muzyce miało być dzisiaj, a o komunikacji.

Przywołałem tu wczoraj postać Zygmunta Rumla, który próbował skomunikować się z naszymi braćmi, ale mu nie wyszło. Jego grób jest nieznany i pewnie taki pozostanie, bo ewentualna ekshumacja szczątków wywołałaby dyskusje właśnie, w typowo polskim stylu, a wszystkie tęskne, ukraińskie pieśni musiałby ucichnąć. Zygmunt Rumel to ważna postać, albowiem on chyba serio myślał o tej komunikacji, a poznajemy to po tym, że był niezwykle dyskretny i unikał jakichkolwiek demonstracji. Deklaracje porozumienia, zaś które składał w swoich wierszach, nie okazały się jednak zbyt przekonujące i nikogo nie uwiodły. No, ale to pewnie dlatego, że nikt do nich nie ułożył żadnej melodii i nie wyśpiewał tych strof gdzieś nad stepem. No, tak, ale jak tu do rymów klasycznych melodię układać? Nikt takiej sztuki chyba nie dokona, a jeśli już to wykonanie trzeba by powierzyć zawodowcom. Na to nie było zwyczajnie czasu. Ja zaś mogę dodać od siebie, że nie tylko czasu nie było, ale taka sztuka jest po prostu niemożliwa do wykonania. Poezja bowiem służy do budowania mostów i porozumień, pieśń zaś służy utrzymaniu omerty i wewnętrznej dyscypliny organizacji. Jest też, w mojej ocenie, świadectwem, niesamodzielności tej organizacji. I to na poziomie prostym i łatwo rozpoznawalnym. Moje dziecko na przykład, oznajmiło mi kiedyś, że słyszało jak rosyjscy żołnierze śpiewali na ćwiczeniach piosenkę I’, barbie girl, i że to śmieszne. To wcale nie jest śmieszne, to świadczy o podporządkowaniu i niesamodzielności organizacji. Świadczy wprost, ale nie jest tak interpretowane, bo armia, żeby uzyskać odpowiednią konsystencję i spójność usiłuje nadążyć za pop kulturą i nie widzi w tym żadnego niebezpieczeństwa. Dlatego mówię – trzeba uważać z tym śpiewem – Boże coś Polskę, Z dawna Polski tyś królową, Chwalcie łąki umajone i chwatit...tyle wystarczy. Potem zamykamy przestrzeń wokół siebie i dyskutujemy o sprawach, których zawodowi śpiewacy-uwodziciele nie zrozumieją. Dochodzimy do powszechnie obowiązujących wniosków i z tym narzędziem w ręku zabieramy się za naszą tutaj robotę, czyli za publicystykę i wydawanie książek. No i za promowanie autorów rzecz jasna.

Ja zaś, żeby nie ściągnąć na siebie oskarżeń o to, że spłycam życie duchowe narodów ościennych, umieszczę dziś w sklepie tom ukraińskiej publicystyki politycznej z tekstami myślicieli tak ważnych na naszej wspólnej historii, jak Dmitro Dońcow, Mychajło Hruszewski, Stepan Bandera, Roman Rachmanny. Nie mam tego wiele, a dodruku chyba nie będzie.

 

Na razie znikam, ale w ciągu dnia rzecz pojawi się w sklepie

 

www.basnjakniedzwiedz.pl

 

Zapraszam na stronę www.prawygornyrog.pl



tagi: publicystyka  kultura  komunikacja  folklor  pieśń  dyscyplina  porozumienie 

gabriel-maciejewski
17 sierpnia 2018 08:15
19     2783    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @gabriel-maciejewski
17 sierpnia 2018 08:25

Niemcy akurat rozśpiewani są nieźle, a i spora część pieśni kościelnych od nich pochodzi. Ale to nie zmienia słuszności wywodu. Ja akurat jakąś wiedzę mam o szantach i jest dokładnie tak, jak piszesz, nawet są na to jakieś poważne opracowania, aczkolwiek pod ręką tego nie mam.  Bo pieśni budzą emocje. A one wykluczają negocjacje. 

zaloguj się by móc komentować

chlor @Grzeralts 17 sierpnia 2018 08:25
17 sierpnia 2018 09:17

To trochę co innego, bo niemieckie pieśni są piwno-biesiadne i wesołe. Pełnią inne funkcje, zwłaszcza te z kiwaniem się gromadnym.

Kiedyś na jakiejś konferencji jechaliśmy autobusem, a z tyłu siedziała grupa uczonych ukraińskich. Zaczęli cicho śpiewać tęskną i bardzo trudną pieśń. Właśnie to, że śpiewali cichcem poruszało najbardziej. Ciarki łaziły po plecach.

zaloguj się by móc komentować

rac @gabriel-maciejewski
17 sierpnia 2018 09:57

Pieśnią tworzyło się imperia i oddziały samobójców, pieśnią zarządzało się ruchami wojsk i "oliwiło" machinę obsługującą okręt w okresie "przedparowym". Właściwe dźwięki wprowadzały odpowiedni stan umysłu. Pieśń bywała narkotykiem i środkiem przeciwbólowym. Odpowiednio preparowany język i przekaz wiązał ludzi z krańcowo różnych części imperiów, śpiew napawał dumą z przynależności do imperialnej machiny dając złudzenie czegoś, co antropologia nazywa communitas, tworząc wrażenie antystrukturalnych, pseudoegalitarnych grup, które są tak naprawdę zewnętrznie łatwo sterowalne. Communicare to nie tylko porozumiewanie się ale np "[wspólne] śpiewanie", które tworzy wspólnotę (communitas).

I nadal tak jest.

zaloguj się by móc komentować

rac @chlor 17 sierpnia 2018 09:17
17 sierpnia 2018 09:58

Jak się idzie nocą z nożem czy innym narzędziem w łapie, to śpiew musi być cichy.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @rac 17 sierpnia 2018 09:57
17 sierpnia 2018 10:01

Doszliśmy do dna. Teraz trzeba się odeń odbić i wymyślić własne strategie antyimperialne, a także ponazywać rzeczy po imieniu

zaloguj się by móc komentować

betacool @rac 17 sierpnia 2018 09:58
17 sierpnia 2018 10:52

A utwór trudny, żeby błyskawicznie zdemaskować fałszywca,  który chciałby do szeregów przeniknąć.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @rac 17 sierpnia 2018 09:57
17 sierpnia 2018 11:04

w zróznicowanej intelektualnie i mentalnie zbiorowosci, z duża przewaga osobników z niedomiarem refleksyjnosci, wszelkie "śpiewy chótralne" są nabardziej dostepną dla wiekszości forma ekspresji, która buduje się wokól wspólnego punktuodniesienia. Wielokrotnie bywałem swiadkiem tzw. piesni zbiorowej, gdzie spiewany wspólnie tekst mało kiedy wychodził poza pierwszą zwrotkę jakiegoś utworu. No więc im bardziej wspólna płaszczyzna, tym bardziej prota, by nie rzec prostacka, ona musi być.

Kliniczny przykład staniowią  zbiorowosci skoszarowane (wojsko, mnisi, rozmaite hufce pracy, etc.)

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @stanislaw-orda 17 sierpnia 2018 11:04
17 sierpnia 2018 11:11

Napisałem kiedyś tekst o graduale wiślickim. Tam jest też o mnisim śpiewie. On z pewnością nie jest i nigdy nie był prostacki. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @betacool 17 sierpnia 2018 11:11
17 sierpnia 2018 11:50

prostacki to głownie wojsko

PS

są rozmaici mnisi, np. buddyjscy

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @gabriel-maciejewski
17 sierpnia 2018 13:25

Czesi śpiewają i gitara się tam przewija i piosenka o młodym winie i dziewczynie.
https://www.youtube.com/watch?v=vxlidesALRA

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @parasolnikov 17 sierpnia 2018 13:25
17 sierpnia 2018 13:26

Zresztą ja akurat myślę że oni znikną szybciej niż się pojawili i w jakichś tragicznych okolicznosćiach ... szkoda ...

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @chlor 17 sierpnia 2018 09:17
17 sierpnia 2018 13:32

Są biesiadne i wesołe. Dlatego świetnie się je śpiewa maszerując po podbitych ziemiach ;) 

zaloguj się by móc komentować


cbrengland @gabriel-maciejewski
17 sierpnia 2018 18:34

Coś w tym jest. Gdy wyłączyłem wszyskie doprawdy zewnętrzne źródła komunikacji ze światem zewnętrznym, czyli radio, tv, gazety, Internet, tak, tak też i muzyke niestety również, dopiero wtedy zobaczyłem i usłyszałem to, o czym czasem piszę, wieści z piekła ☺. Oczywiscie nie da sie na dłużej w takim swiecie żyć (niektórzy będą i dobrze im tak grzesznikom) i ja nie mam zamiaru. Na początek wrócę do muzyki. Zbliza się sezon koncertowy. Zobaczymy co teraz w tym Lonynie grają w Barbican, czy w Elizabeth Hall.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
17 sierpnia 2018 18:36

No tak, nawet tego Londynu dobrze napisac nie potrafię, taki on wielki i ważny ☺

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @gabriel-maciejewski 17 sierpnia 2018 10:01
17 sierpnia 2018 19:22

U nas teraz to nie pieśń zagłusza dysputę, ale fatamorgany np. produkowana przez miszcza Mleczko. Owoż i dno w postaci miszcza Mleczki:

http://www.polskamasens.pl/old/www/images/pics/blogs/265_7632c390.jpg

Przepraszam ale tak mnie wkurza ten facio, a moja rodzina tak go lubi, że przychodzi taki dzień w życiu magazyniera, że musi raz dać pożądnie w mordę ... miszczuniowi na przykład

Na szczęście są też i tacy rysownicy:

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
17 sierpnia 2018 22:28

A skoro weekend się zaczyna i tak trochę o muzyce i okolicach, tak to jest w tym angielskim pubie, gdzie czasem bywam, to tu to tam, teraz na mojej wsi, czyli Hotel Grant, Folkestone, Kent i konkurs śpiewaczy klientow pubu, jak widać na zdjęciu pierwszym (koszmar ale słuchać muszę ☺) i barman, murzyn jednak, a w sali to juz moze być, nawet jest kominek i encyklopedia Bertelsmanna po niemiecku w 15 tomach przy tym kominku z lewej strony, naprawdę

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować