-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Kompetencje vs własność

Wczorajszy tekst wzbudził co prawda spore zainteresowanie w gronie obecnych tu nawigatorów, ale szerszym echem się nie odbił. Było dokładnie tak, jak przewidziałem, to znaczy wszyscy są szczęśliwi, że cenny obraz posłużył jako pretekst do kopnięcia w tyłek Niemca. No i w ogóle – presja ma sens. Powiedzenie to jest jedną z wielu formuł, których używają ludzie nie mający możliwości, albo chęci, by coś zrobić naprawdę. Piszą wtedy coś w Internecie i dodają – presja ma sens. Musi tak być skoro dom aukcyjny sprzedający Kandinsky’ego, zawiesił sprzedaż. Mamy sukces, ale czy Kandinsky wróci do Polski nie wiadomo. No, a jak wróci czy trzeba będzie urządzić jakieś powitanie czy może nie? Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego te ekscytacje rozwijają się w tym kierunku. Jedyne co mi przychodzi do głowy to systemowe zdziecinnienie, które zostało nam wszystkim narzucone. Póki dotyczy ono ekscytacji piłką nożna można je oczywiście zrozumieć. Tutaj już nie bardzo. Oto media, także społecznościowe, podnoszą larum, że ukradziono nam cenny obraz. To dzieło nie jest ani cenne, ani zauważalne. Ono zostało wyniesione – powtórzę – na czyjeś zlecenie. Wczoraj w radio wypowiadał się były ambasador Polski w Niemczech, nie pamiętam nazwiska, i powiedział, że tamte lata obfitowały w różne podobne historie. To znaczy, że komunistyczne służby wynosiły z muzeów precjoza i sprzedawały je na zachodnich rynkach. No, ale nie da się sprzedać czegoś na rynku sztuki bez kontaktów na tym rynku. Szeregowy esbek nie miał takich kontaktów, rynek ten obsługiwany był przez ludzi ze środowiska, czyli muzealników, historyków sztuki i tych, którym coś tam jeszcze ocalało ze zbiorów przedwojennych. Pytanie istotne brzmi – ile jeszcze rzeczy wywieziono w tamtym czasie i kto był w to zamieszany? Może na tym odcinku trzeba wywrzeć jakąś presję, bo wybaczcie, ekscytowanie się malarstwem takiego oszusta jak Kandinsky, jest trochę degradujące. Może trzeba przejrzeć także inwentarze zabiorów archeologicznych i sprawdzić czy wszystko tam jest, a jeśli jest – czy jest prawdziwe?

Zajadła wrogość środowiska muzealników i historyków sztuki wobec obecnej władzy nie bierze się znikąd. Jeśli ktoś bowiem pracuje w placówce państwowej a okazuje wrogość państwu, które go utrzymuje, to oznacza tyle, że działa na rzecz innego państwa. To zaś, w którym mieszka uważa za organizację słabą, gorszą i nie zasługującą na szacunek. No chyba, że chce ona wręczyć mu medal. Wtedy, na chwilę, wzbierają w sercu takiego osobnika inne emocje. Ja na szczęście mogę pisać o tym swobodnie, albowiem nigdy nie pracowałem w żadnej państwowej instytucji i nikt by mnie tam nie zatrudnił. Przede wszystkim zaś bym tego nie chciał.

Skoro muzea są państwowe, to znajdujące się w nich zbiory także są państwowe, a w związku z tym – rzecz oczywista – państwo jest ich właścicielem. To akceptujemy wszyscy, ale nie rozumiemy co ta formuła oznacza w praktyce. Bo państwo to niby my wszyscy, ale żeby obejrzeć jakiś precjoza, które są coś warte, albo teoretycznie coś warte, trzeba kupować bilet, czyli za pomocą opłaty potwierdzać swoją przynależność do organizacji państwowej i chęć uczestnictwa w świeckim misterium jakim jest oglądanie dzieł sztuki.

Gdzie znajdowały się dzieła sztuki zanim znalazły się w muzeum? Były w rękach prywatnych. Wszystkie one trafiły w te ręce drogą kupna, niektóre jednak zostały z tych rąk przejęte. Na jakiej podstawie? To bardzo proste, stworzono warunki skrajnie niesprzyjające kolekcjonerstwu czy nawet zwykłemu posiadaniu złotych pierścionków i kolczyków, których wartość z dnia na dzień spadła poniżej wartości kilograma kartofli. W tym momencie właśnie precjoza te przejęli pośrednicy. Z ich rąk trafiły one do muzeów. Państwo bowiem, które wyłoniło się z chaosu po tym, jak ceny dzieł sztuki spadły niżej funta kartofli, podniosło ich wartość na powrót, ale z tym zastrzeżeniem, że wszystkie one należą do państwa. Nawet jeśli pośrednik, bardzo rzadko pierwszy właściciel, był na tyle mocny i dyskretny, że potrafił jakieś precjoza utrzymać przy sobie, wywierano na niego presję. Była ona dwojakiego rodzaju, ale jej podstawą były zawsze kompetencje. Troską zaś najważniejszą – ochrona cennych przedmiotów przez państwo. Presję wywierali dyrektorzy muzeów, którzy starali się odkupić cenne przedmioty od właścicieli – nie będę teraz analizował okoliczność każdej takiej transakcji, ale może kiedyś przyjdzie na to pora – ale wywierali ją też złodzieje, czyli przedstawiciele prywatnych pośredników, którzy zamierzali przedmiot sprzedać bądź to państwowemu muzeum, bądź też wywieźć go za granicę. Żeby to zrobić trzeba było mieć znajomości wśród urzędników, a jakże – państwowych. Zarówno muzealnicy jak i złodzieje demonstrowali właścicielowi swoje szczególne kompetencje, żeby przekonać go iż dzieło sztuki lub wartościowy przedmiot nie może żadną miarą pozostać w jego rękach, albowiem zostanie unieważniony poprzez kradzież i wywózkę lub po prostu zniszczony. I w wielu przypadkach tak było. Do dyskusji pozostaje kwestia jakie powiązania istniały pomiędzy wynajmującymi złodziei pośrednikami a milicją, a także niektórymi, bardzo wpływowymi muzealnikami. Nic o tym nie wiem, ale literacko temat zapowiada się świetnie.

Poprzez oprawę medialną i propagandę państwa, reprezentujący szczególne kompetencje wobec zabytkowych i cennych przedmiotów ludzie, mieli w państwie status świętych krów. Powrotu do własności prywatnej już nie było. Żadne odebrane właścicielom przez kompetentnych ludzi rzeczy nie mogły znów stać się ich własnością, albowiem natychmiast zostałby skradzione, więc status taki był wygodny. No, ale tylko do chwili kiedy na rynku nie pojawiliby się ludzie jeszcze bardziej kompetentni. Co to znaczy – bo dochodzimy teraz do kwestii najważniejszej czyli oceny kompetencji? Tyle, że państwo, w imieniu którego występowali ci poprzedni fachowcy słabnie. Nic więcej, nikt bowiem nie jest w stanie ocenić kompetencji ludzi oceniających jakość obrazów. Oni sami zaś mogą jedynie podpisać się pod opiniami, które stanowią podstawę funkcjonowania całego rynku przedmiotów stanowiących tak zwaną sztukę, a nie będących jednoznacznie cennymi, to znaczy nie wykonanych ze złota. Jeśli ktoś raz znajdzie się wśród takich ludzi, pozostanie tam na zawsze, ale nie dlatego, że jest bezwzględnie kompetentny i jego wiedza nie może zostać podważona, ale dlatego, że wiążą go ze środowiskiem tysiączne rodzaje omerty nie mającej nic wspólnego z kompetencjami dotyczącymi oceny dzieł sztuki. Oczywiście, żeby tam wejść trzeba się wylegitymować stosowną wiedzą, ale z chwilą kiedy za takim zamkną się drzwi, wiedza ta przestaje mieć znaczenie. Nie znaczy to, że kompetencje przestają służyć jako narzędzia wymuszenia. Dalej są do tego używane, ale jak powiedziałem, oznacza to tyle, że chroniące zasób wartościowych przedmiotów państwo słabnie. Ludzie zaś uchodzący za kompetentnych zostają zwerbowani albo sami przechodzą na stronę innego państwa, które dysponuje bardziej przekonującymi fetyszami kompetencji.

Podsumowując – każda polityczna afera uruchamia natychmiast ludzi, którzy demonstrują swoje kompetencje na rynku sztuki. I ludzie ci natychmiast są werbowani przez organizacje zamierzające wywrzeć presję na właścicielach. Tak było po wojnie za PRL, kiedy kompetentni przedstawiciele państwa wywozili ołtarze z kościołów, żeby ich nie ukradli złodzieje. Ci ostatni nie mogliby z nimi nic zrobić, bez zgody państwowych urzędników, a na pewno nie mogliby ich wywieźć za granicę ale na to nikt uwagi nie zwracał. Nikt też nie sugerował, że być może nie chodzi o żadną ochronę, ale o to, by jedna banda nie ukradła drugiej wszystkiego co ma jakąś wartość. Nad subtelnościami takimi jak rynek średniowiecznej rzeźby w Europie Zachodniej i jego specyfika, nikt się chyba ani przez moment nie zastanowił. Choć doświadczenia wojenne wskazywały że duże i mało chodliwe na rynku obiekty może kraść Kościołowi tylko państwo, a temu państwu inne, silniejsze, państwo.

Co innego jakaś akwarelka jakiegoś Kandinsky’ego. Na to mogło po prostu przyjść zlecenie prywatne, a kompetentni ludzie, zatrudnieni w Muzeum Narodowym, uznali, że dotychczasowy właściciel, jak najbardziej legalny, bo przecież państwo odkupiło dzieło od osoby prywatnej w drodze jakichś negocjacji, nie docenia już ich kompetencji tak, jak oni by chcieli. Nie ma więc sensu okazywanie mu lojalności. Poza tym – skoro zmienił się dyrektor placówki, a ten nowy raczej na pewno współpracuje z władzą komunistyczną, można by nawet uznać tę wywózkę za rodzaj antypaństwowego sabotażu, a może nawet czyn szlachetny. Na dziś to tyle. Jutro, mam nadzieję, będziemy ten temat kontynuować.



tagi: państwo  złodzieje  kompetencje  muzealnictwo  dzieła sztuki 

gabriel-maciejewski
4 grudnia 2022 08:56
30     2278    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski
4 grudnia 2022 09:09

Każda tzw. ochrona to pretekst przed zawłaszczeniem. Mie tylko dzieł sztuki. Również w kwestii przyrody. I widzi to każdy, kto chodził "nielegalnie" po obszarach ścisłej ochrony. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 4 grudnia 2022 09:09
4 grudnia 2022 09:12

Osobno pozostaje omówić kwestie uwłaszczenia na państwowym pionów urzędniczych, a następnie szukanie przez tych rzekomo uwłaszczonych innego protektora, który podniesie jeszcze bardziej ich znaczenie, co w praktyce oznacza pozbawienie tej niby własności i zapewnienie awansu w systemie jak najbardziej państwowym. Tyle, że już innego państwa. To są wszystkie elementy podboju, podobnie jak manipulacje przy dziedziczeniu, ale durnie tego nie rozumieją

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski
4 grudnia 2022 09:20

Powiązania służb z muzealnikami opisuje literacko Nienacki w serii Pan Samochodzik. W końcu tytułowy bohater to skromny urzędnik Ministerstwa Kultury, mający w kieszeni legitymację ORMO, który przeszkadza spadkobiercom właścicieli odzyskać ukryte precjoza. W zasadzie opisuje (może niechcący) cały rynek handlu sztuką w PRL.

A w innych krajach? Mamy Indianę Johnsa (i jego późniejsze kopie jak choćby w Skarbie Narodów), gdzie pokazuje się jak poszukiwane artefakty służą do tworzenia narracji propagandy państwowej mocarstw. Mamy też wojny (II Wojna, Pustynna Burza, Wojna w Syrii, Wojna na Ukrainie), gdzie nagle okradane są państwowe muzea okupowanych krajów i (znaczna) część wcześniej znajdujących się tam artefaktów rozpływa się w powietrzu.

Mamy także wykopaliska archeologiczne, gdzie koncesje wydawane (np przez Osmanów) miały na celu właśnie zniszczenie miejsc ważnych dla podbitych narodów i wywiezienie powiązanych z nimi historycznie artefaktów daleko poza zasięg możliwych powstańców, a jeszcze do tego zarobienie na tym.

Osmanom chodziło o zniszczenie greckiej historii, dlatego pozawalali na wywiezienie artefaktów do British Museum, Nowego Jorku, Paryża czy Berlina. Arabskim władcom Egiptu chodziło o zniszczenie dziejów Koptów (bo do faraonów to się akurat odwołują). Amerykanom w trakcie Pustynnej Burzy nie podobały się próby budowania tożsamości Iraku na dziejach Mezopotamii, a Moskalom dziś nie pasuje do układania własnej mitologii historia Scytów.

Wystarczy popatrzeć gdzie, kiedy i w jaki sposób niszczono zabytkowe budowle, a można spokojnie odczytać (niewypowiedzianą) linię polityczną danego organizmu państwowego.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
4 grudnia 2022 09:29

Za tym wszystkim stoją szczególne kompetencje

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski 4 grudnia 2022 09:29
4 grudnia 2022 09:38

Owszem. Muszą być ludzie, którzy wiedzą co to jest. Ale oni tylko pracują jako podwykonawcy dla tych, którzy wiedzą jak to wykorzystać ,albo jak to odpowiednio ukryć, aby nikt inny tego nie wykorzystał (patrz - końcowa scena z Poszukiwaczy Zaginionej Arki, gdzie okazuje się, że to magazynier w muzeum jest ważniejszy od doktora Johnsa który pozyskał artefakt)

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
4 grudnia 2022 10:17

Sądzę, że temat tzw. kompetencji jest jeszcze ciekawszy niż temat podboju poprzez zagrabianie dzieł sztuki.

Bo tak naprawdę wszędzie, w każdej firmie, instytucji etc. potrzebne jest może 5% ludzi którzy coś potrafią(mają bardzo "twarde" kompetencje) żeby organizować rozwijającą się instytucję, zaś 95% stanowisk mogą wypełnić ludzie których dopiero się przyuczy, w tym jakieś 50% z tych stanowisk polegają na wypełnianiu tzw. procedur gdzie tak naprawdę nie potrzeba żadnych specjalnych umiejętności, oprócz wypełniania tych procedur.
W tym momencie nie ma nic gorszego jak próbuje się ten fakt ukryć, poprzez podnoszenie (sobie) znaczenia i wymachiwanie dyplomami, certyfikatami IBM itp. i każdy jeden zaczyna się uważać za jakiegoś drugiego Tony'ego Starka, który dzięki własnemu geniuszowi dotarł tam gdzie jest, a nie dlatego że ktoś dał mu szansę, już nie mówiąc że może dostał posadę po znajomości.
Niestety u nas od czasu do czasu ten chwyt jest stosowany i działa, najczęściej przy okazji, oskarżania kogoś że dostał posadę po rodzinie w spółce skarbu państwa. Jestem porażony tym, że wielu ludzi nie pyta się wtedy, czy ktoś się po prostu nadaje na to stanowisko tak ogólnie, tylko przedewszystkim pytają "jakie ma papiery", tak jakby to miało jakieś znaczenie i wzkazywało na bardzo rozwinięte kompetencje. Jest wielkie oburzenie, że ktoś dostaje posadę bo ma wujka w instytucie, ale wystarczy że pomacha jakimś certyfikatem z Harvardu i u niektórych oburzonych to działa kojąco jak melisa.

 

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @Kuldahrus 4 grudnia 2022 10:17
4 grudnia 2022 11:19

Kompetencje w firmach to trochę co innego niż kompetencje na rynku sztuki

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski 4 grudnia 2022 11:18
4 grudnia 2022 11:26

Jest film Machulskiego Vinci z 2004, gdzie na przykładzie kradzieży obrazu z Muzeum Narodowego pokazany jest rynek handlu kradzioną sztuką na styku służby (policja, więziennictwo), fachowcy (fałszerze, znawcy sztuki) i kolekcjonerzy.

zaloguj się by móc komentować

chlor @Pioter 4 grudnia 2022 09:38
4 grudnia 2022 11:40

W każdej państwowej instytucji niesłychanie istotną rolę pełnią ci którzy "wiedzą co gdzie leży". Z reguły są na dolnych szczeblach hierarchii i marnie zarabiają.

 

zaloguj się by móc komentować

tomciob @Pioter 4 grudnia 2022 11:26
4 grudnia 2022 11:57

Jest jeszcze "Poszukiwany, poszukiwana" Stanisława Barei z 1973 roku:

https://youtu.be/7df9OdJQQlc

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @Pioter 4 grudnia 2022 09:20
4 grudnia 2022 12:41

A nam pokazywali filmiki, jak barbarzyńscy islamiści na Bliskim Wschodzie barbarzyńsko niszczą  tysiącletnie zabytki. Z czystego barbarzyństwa.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @maria-ciszewska 4 grudnia 2022 12:41
4 grudnia 2022 12:49

Niszczyli, bo w planach było stworzenie panstwa Panislamskiego. I dla tego trzeba było niszczyć wszystkie ślady lokalnej historii. Ale projekt utworzenia ISIS został już zamknięty.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Pioter 4 grudnia 2022 12:49
4 grudnia 2022 16:59

No nie wiem...:). Uwierzę, jak dziennikarze pojadą do Ar-Rakka i zrobią sobie "selfi". 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski
4 grudnia 2022 17:42

"Mamy sukces, ale czy Kandinsky wróci do Polski nie wiadomo. No, a jak wróci czy trzeba będzie urządzić jakieś powitanie czy może nie?"

Urządzą.

Ogórek będzie się lansować na zorganizowanej pospiesznie konferencji prasowej, a bracia Karnowscy będą dawać czadu w potylice.

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 4 grudnia 2022 09:12
4 grudnia 2022 17:44

Tak,...

...  te  ,,nasze,,  OZeNdniczyny  to  jest  zenujaco  tepa  swolocz,  ze  az  trudno  w  te  ich  dete  ,,wybranstFo  i  pSZynaleRZnosc  do  JelYty,,  uwierzyc  !!!

 

Panskie  wpisy,  wczorajszy  i  dzisiejszy,  ale  i  te  wszystkie  znacznie  wczesniejsze  umieszczane  na  SN  wraz  z  PRZECIEKAWYMI  KOMENTARZAMI  byly  i  sa  GENIALNE.  To  one  wlasciwie  pozwolily  nam  wszystkim,  a  szczegolnie  mnie  ZAPOZNAC  SIE  z  nadzwyczajna  zlodziejska  dzialalnoscia  w  branzy  naszej  narodowej  kultury  i  dziedzictwa  narodowego,  bo  wczesniej  nie  mialam  o  tych  sprawach  tzw.  zielonego  pojecia.  Dzis,  taka  deta  ,,ekspertka,,  jak  ta  dziunia  Ogorkowa  -  i  inni  znaFcy  jej  pokroju  -  to  smiech  na  sali  !!!

Ciesze  sie,  ze  jutro  bedzie  KONTYNUACJA  tematu,  bo  to  naprawde  ogromnie  wazna  sprawa  wagi  panstwowej,...  i  NIKT  w  Polsce  nie  zrobi  tego  lepiej  od  Pana,    

zaloguj się by móc komentować

Paris @maria-ciszewska 4 grudnia 2022 12:41
4 grudnia 2022 17:49

Tak,...

...  telewizor  francuski  tez  strasznie  mdlal  na  widok  tego  ,,barbaZynstFa  w  prosz  orJEcie,,  !!!

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
4 grudnia 2022 17:54

Dawno dawno temu usłyszałam o znawcy staroci i zabytków. Bywał proszony o wycenę i pomoc np we wstawieniu do Desy mebli itp. Nie jestem pewna, zdaje się obowiązywało go zgłoszenie do muzeum jeśli trafił na zabytek. Wtedy muzeum miało prawo pierwokupu. 

On to omijał, te przedmioty trafiły do prywatnych domów, poddane pewnej renowacji służyły na nowo. 

Wszyscy byli zadowoleni. 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @gabriel-maciejewski
4 grudnia 2022 18:55

Glossa do tematu - z Gdańska. Polecam.

https://dziennikbaltycki.pl/o-tym-ze-wuj-zostal-zamordowany-zawsze-wiedziano-w-mojej-rodzinie-reportaz/ar/8961768

 

O kradzieży obrazów Breughla i van Dycka z MN w Gdańsku było głośno. Ale szybko uciszono sprawę. 

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @Pioter 4 grudnia 2022 12:49
4 grudnia 2022 20:52

Ja się tylko zastanawiam, czy oni rzeczywiście zniszczyli to co zniszczyli, i ewentualnie gdzie te artefakty trafiły.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @gabriel-maciejewski
4 grudnia 2022 21:05

... przejrzeć także inwentarze zabiorów ...

To trafione w dziesiątkę.

Do inwentarza zabiorów trudniej trafić niż do inwentarza zbiorów, a i te są mielone przy każdej (?) zmianie szyldu.

 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @maria-ciszewska 4 grudnia 2022 20:52
4 grudnia 2022 21:23

Budynki tak. Reszta jest tylko spisana ze stanu.

zaloguj się by móc komentować

Perseidy @Pioter 4 grudnia 2022 09:38
4 grudnia 2022 23:08

Na Krymie trwa przygotowanie do wywózki zawartości wszystkich muzeów.

zaloguj się by móc komentować

Paris @Perseidy 4 grudnia 2022 23:08
4 grudnia 2022 23:45

No  prosze...

...  jaka  piekna  wiadomosc  na  koniec  dnia...  jak  to  wszystko  jest  ,,zorganizowane,,  !!!   

Zaglada  ludnosci  trwa,  bo  wszedzie  dookola  leco  bomby  leco,  od  wieczora  do  dnia,...  ale  JUMA  NA  OGROMNA  SKALE  tez  trwa.  

 

Dzieki,

zaloguj się by móc komentować

Pioter @Perseidy 4 grudnia 2022 23:08
5 grudnia 2022 04:11

Z Chersonia z muzeów wywieźli wszystko, łącznie z pomnikami i prochami kniazia Potiomkina.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @KOSSOBOR 4 grudnia 2022 18:55
5 grudnia 2022 09:19

Szokujące! Metoda działania identyczna z metodą uśmiercenia Jolanty Brzeskiej. Ta sama gangsterska szkoła.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Magazynier 5 grudnia 2022 09:19
5 grudnia 2022 15:06

Bo to te same, gangsterskie siły. Oczywiście ten bazgroł Kandinsky'ego to pierdoła, ale przy poważnych dziełach sztuki nie ma już żartów. Trup sie ściele na poważnie. Np. przy kradzieży zabytkowych witraży z Malborka ludzie wylatywali z pędzącego pociagu... W PRLu handel kwitł. Zapewne do dzisiaj niewiele się zmieniło. 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @KOSSOBOR 5 grudnia 2022 15:06
5 grudnia 2022 15:10

Mafie urzędniczo eks-esbeckie mają się dobrze niezależnie od opcji politycznej, która akurat jest u władzy.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @ewa-rembikowska 5 grudnia 2022 15:10
5 grudnia 2022 15:42

Zapewne mapa dróg przerzutowych i punktów kontaktowych jest stała od dawna. Wojny ułatwiają znacznie cały interes, natomiast w czasie pokoju wojna o zabytkowe działa sztuki zabiera ciche, śmiertelne ofiary. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @KOSSOBOR 5 grudnia 2022 15:42
5 grudnia 2022 15:58

Zapewne,...

...  ale  teraz  dopiero  to  ,,sie  rynek  nasyci,,  !!!

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować