-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Koleżankom i kolegom chorym na raka

Idą święta i jak co roku będziemy sobie składać życzenia. Siedzimy tu już, a przynajmniej znaczna część z nas, ponad jedenaście lat i wiele osób jest do tego miejsca bardzo przywiązanych. Siedzimy i nie myślimy i sprawach przykrych i bolesnych, bo też i nie po to jest ten portal. Ja zaś systemowo unikam takich tematów, albowiem wiem ilu jest wariatów na świecie, którzy chcą się lansować za pomocą rzeczywistego lub urojonego cierpienia. Dziś jednak postanowiłem ten trend trochę zmienić. Uważam, że jest to potrzebne, albowiem jesteśmy coraz starsi i jak tu już tak wszyscy siedzimy, nie warto udawać, że się nie znamy, albo, że cierpienie, które przyszło nam przeżywać nikogo nie obchodzi, bo jest tylko nasze.

Pomyślałem, że może warto napisać coś, może nie za bardzo niezwykłego, może nie za bardzo szalonego, może trochę nawet banalnego, ale ze specjalną dedykacją, tak właśnie przed świętami.

Kilkoro z nas, o czym wiem na pewno, ciężko choruje. Niektórzy znoszą to lepiej inni gorzej, niektórzy radzą sobie z tym świetnie, a przynajmniej tak to wygląda z wierzchu, inni przeżywają chorobę inaczej. Ja nie będę się tu starał opisywać tych stanów, bo nic o nich nie wiem, na razie jestem zdrowy. Napiszę tylko coś od siebie.

Ostatnio rozmawiałem z jednym kolegą, który jest tu od samego początku i będzie miał operację tuż po świętach. Jedną już miał, a teraz druga. Nie jest lekko, ale on podchodzi do tego wszystkiego optymistycznie. Powiedział mi coś, co mnie samego trochę zdziwiło, choć przecież wpasowało się to w nasze tutejsze gawędy. - Wiesz – mówi – tak naprawdę, zostają nam tylko święci.

Ja zaś mogę dorzucić do tego jeszcze jedno, myślę, że równie głębokie spostrzeżenie. Nie należy przywiązywać się przesadnie do własnych intuicji, bo łatwo może się okazać, że są one tylko życzeniami, a nawet nawykami, które wykształciliśmy w sobie po to, by oswajać lęki. Jak te lęki są małe i dotyczą odpytywania na matematyce, albo klasówek, to wszystko jest w porządku. Możemy sobie czarować po swojemu i wróżyć, co będzie jak się stanie tak, a nie inaczej. Kiedy lęki potężnieją, zostaje nam już tylko odwaga i samotność. Nic więcej. Żadne przeczucia, wróżby i układy gwiazd na nic się nie zdadzą. Pozostaną też oczywiście święci. Chodzi bowiem o to, że prawda, która nas ocali i wyzwoli, nie pochodzi z nas i trudno jej szukać w sobie, oczekując, że nagle w głowie pojawi się jakiś impuls, myśl, przeczucie, wyjaśniające wszystko. Prawda jest poza nami i przyjdzie do nas z zewnątrz. W postaci człowieka albo anioła, albo innej jakiejś jeszcze, której wcale się nie spodziewamy. Trzeba na nią po prostu czekać. I nie myśleć za dużo, bo jeszcze się niepotrzebnie w coś uwikłamy.

Przypominają mi się różne historie, takie wiecie, które zna każdy, bo każdy, kto był kiedyś w szpitalu i poważnie chorował musiał się z nimi zetknąć. Znajoma zachorowała nagle i bardzo poważnie, położyli ją do szpitala i zapowiadało się naprawdę bardzo źle. Usunięcie narządów i inne dodatkowe komplikacje. Pani ta jest, była i jest bardzo religijna, spędzała więc większość szpitalnego czasu w kaplicy. Mogła chodzić, nie była obłożnie chora. Chodziła na mszę, albo siedziała sama w tej kaplicy i modliła się albo śpiewała. Normalnie i na głos, co wielu ludzi dziwiło, a wielu wprawiało w konsternację. Tuż przed operacją dostawała wiadomość, że zmienili jej lekarza, który miał kierować zespołem operacyjnym. Potem, w niedzielę wieczorem, poszła na nabożeństwo i było czytanie o Łazarzu. Bardzo w jej sytuacji trafione. No i później przyszedł do niej ten nowy kierownik zespołu, który miał ja operować, usiadł na łóżku i się przedstawił. - Nazywam się Wojciech Łazarz – powiedział. Nie wiem, czy naprawdę miał na imię Wojciech, ale na pewno nazywał się Łazarz. Wszystko oczywiście skończyło się dobrze. Historia, jak historia, wiele jest takich i one są bezwzględnie autentyczne. To jest właśnie najważniejsze. Ludzie, co dziwne, nie oczekują znaków z zewnątrz. Szukają jakieś odpowiedzi w sobie i to jest chyba aktem zwątpienia. Tymczasem zdarzają się takie rzeczy. Problem polega na tym, żeby nie mówić o nich za często, bo ktoś może uznać, że ich powtarzanie jest jak powtarzanie zaklęć, które zagwarantują nam bezpieczeństwo. Nie jest i nigdy nie będzie, dlatego staram się nie pisać o takich sprawach. Zdarza mi się to pierwszy raz, ale nie mogę obiecać, wobec bezspornego faktu, jakim jest upływ czasu, że kiedyś tego nie powtórzę.

Trzeba po prostu czekać aż coś lub ktoś do nas przyjdzie. A przyjdzie na pewno, może się tylko zdarzyć, że zaprzątnięci myśleniem, albo przeżywaniem, po prostu tego nie zauważymy.

- Łatwo ci mówić – powie ktoś – myśleniem, albo przeżywaniem, spróbuj nie myśleć i nie przeżywać….No pewnie, muszę się z tym zgodzić, ale wiem, jak to jest z tym przeżywaniem. Moja świętej pamięci matka, zawsze wszystko głęboko przeżywała i nigdy chyba do końca nie wierzyła, że może ją spotkać taka śmierć, jaka rzeczywiście do niej przyszła. Z wielkim współczuciem mówiła o pewnej sąsiadce, która miała ciężką operację, nie mogła się ruszać i posadzili ją na wózek. Najbardziej litowała się i współczuła babci mojego kolegi, która w wieku ponad osiemdziesięciu lat została przejechana przez pijanego kierowcę. Połamane biodra, operacja, zero rokowań, żadnych szans, w perspektywie tylko łóżko i cierpienie. Barbara, moja mama, nie żyje już od dwunastu lat, i do końca nie miała pojęcia na co umiera. Sąsiadka na wózku, ze stomią, nadal ma się dobrze, a babcia kolegi, przekroczyła dziś dziewięćdziesiątkę i już co prawda nie za bardzo ją widać na ulicy, ale po domu się jeszcze krząta. Gadaliśmy właśnie niedawno o tym fenomenie. Z ufnością i zawierzeniem jest chyba dokładnie odwrotnie niż z pieniędzmi i jajkami, tych ostatnich lepiej nie nosić w jednym koszyku. Pieniądze też lepiej trzymać w różnych miejscach, ale wiarę zawsze trzeba pokładać tylko w Bogu, nie w sobie i nie w przeczuciach. Pokusa jest trudna do zwalczenia, złożona i pewnie jakoś tam atrakcyjna, ale nie można jej ulegać. Trzeba to wszystko od siebie odsunąć. I czekać. Może jeszcze coś sobie zanucić pod nosem, jak ktoś nie jest pewien czy umie ładnie śpiewać na głos.



tagi: wiara  choroba  cud 

gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 10:01
28     4665    32 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MZ @gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 10:21

W Księdze Syracha w Pismie Świetym stoi..."i wiecej wiedzy tym wiecej cierpienia"

Opieki Bożej od naszego mającego przyjść Zbawiciela dla wszystich cierpiących. 

zaloguj się by móc komentować

Alberyk @gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 10:49

Dziękuję za ten wpis!

Mam ostatnio podobne spostrzeżenia. Z każdym dniem zbliżamy się do nieuniknionego końca i Ci Święci są bardzo pomocni, a w kulturze są teraz mało obecni, nie mówiąc że wręcz z niej wyrugowani. Tymczasem ciągle trzeba mieć na uwadze uwadze właściwy kurs i Cel byśmy nie pożeglowali na mielizny.

 

 

zaloguj się by móc komentować

koproski @gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 11:18

Księga Psalmów

7 Zaiste, Twój gniew nas niszczy,
trwoży nas Twe oburzenie.
5 Stawiasz przed sobą nasze winy,
nasze skryte grzechy w świetle Twojego oblicza.
9 Bo wszystkie dni nasze płyną pod Twoim gniewem;
kończymy nasze lata jak westchnienie.
10 Miarą naszych lat jest lat siedemdziesiąt
lub, gdy jesteśmy mocni, osiemdziesiąt;
a większość z nich to trud i marność:

bo szybko mijają, my zaś odlatujemy.
11 Któż potrafi zważyć ogrom Twojego gniewu
i kto może doświadczyć mocy Twego oburzenia?6
12 Naucz nas liczyć dni nasze,
abyśmy osiągnęli mądrość serca.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 11:22

Mówią że nadzieja umiera ostatnia, ale to tylko wtedy kiedy pokłada/obdarza się nią nie to, co jest nam naprawdę do życia potrzebne. I nie chodzi mi o bagatelizowanie czyjegoś nieszczęścia i bólu. Ale o to że "dość ma dzień swojej biedy" w przypadku takich osób, więc naprawdę nie warto sobie jeszcze jakiejś niewartej nerwów cudzej biedy (opinii) na głowę sprowadzać.

"Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony" mówi św. Benedykt, co można porównać, dodać, do Jezusowego: "Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane". A że królestwo Boże, odkąd zostaliśmy odkupieni, każdy z nas może w sobie "specjalną ustawą" zaprowadzić, i pielęgnować codzienną modlitwą (najlepiej psalmami uwielbienia), to i nadzieja podobnie jak wiara i miłość nigdy nie umrą. Bo Bóg jest nieśmiertelny, a my, jeśli chcemy, mamy w nim udział bez względu na wszystkie biedy świata

Akurat na dziś z psalmów.

Całym swym sercem raduję się w Panu

Moje serce raduje się w Panu,
dzięki Niemu moc moja wzrasta.
Szeroko otwarłam usta przeciw moim wrogom,
bo cieszyć się mogę Twoją pomocą.

Łuk potężnych się łamie,
a mocą przepasują się słabi.
Syci za chleb się najmują, głodni zaś odpoczywają,
niepłodna rodzi siedmioro, a matka wielu dzieci usycha.

Pan daje śmierć i życie,
wtrąca do otchłani i z niej wyprowadza.
Pan czyni ubogim lub bogatym,
poniża i wywyższa.

Biedaka z prochu podnosi,
z błota dźwiga nędzarza,
by go wśród książąt posadzić
i dać mu tron chwały.

PS... Z podziękowaniem, i "dedykacją", gospodarzowi. Za najlepszy moim zdaniem wpis tego roku. Nie tylko dlatego że bardzo potrzebny, ale że o zupełnie innym ładunku prochowym.

Z życzeniami Bożej opieki dla niego jak i zaglądających tu ludzi. Nie tylko dobrej woli, bo oni tego akurat najmniej potrzebują pociechy, w tych chorych czasach które jeszcze przed nami... Wszystkim dobrych świąt Bozego Narodzenia 

zaloguj się by móc komentować


maria-ciszewska @gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 11:35

Wiara, nadzieja i miłość - cnoty teologalne. Są łaską, czyli prezentem od Pana Boga. Tych prezentów życzę nam wszystkim w obfitości i nadmiarze. Wesołych Świąt!

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 12:30

I o cierpliwym ale ufnym czekaniu. S. Małgorzata Borkowska

 

zaloguj się by móc komentować

byczeq @gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 13:18

Dziadkowie mieli dom w Krysiewiczach koło Wołkowyska w bliskości dwóch domów. Potem "ziemię odzyskane" Trzy dziewczyny z tych domów, do końca swych żywotów pokładające wiarę w Boga i Jego wolę. Moja Mama przeżyła lat 99, Trusewiczowa 108, najmłodsza Mela 97. Mamą bywała często w kościele, w w szpitalu tylko trzy razy- porody, czwarty to odejście do Pana. 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 17:04

Dziękuję. Niestety, łatwo zapomnieć o zawierzeniu i zaufaniu szczególnie kiedy następuje poważny wstrząs, nigdy za wiele przypomianania o tym co najważniejsze w życiu.

Jeszcze raz dziękuję.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 17:11

P. S.

Wczoraj wrzuciłeś tekst o. Anotniego o tym jak ważne jest uciszenie zmysłów i serca, aby być całkowicie skierowanym na Pana Boga i usłyszeć jego Słowo.
 

Dobrze współgrają te dwa teksty ze sobą.

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 18:01

Jakiś czas nie zaglądałem tutaj, dzisiaj wracam i taki piękny wpis. Dziękuję za niego. Tym bardziej, że w tym roku przeżyłem taki dramat, odeszła moja Mama i to tak szybko, jakby porwał ją huragan. Tak niespodziewanie, że dalej w to nie wierzę.

Lęki dorosłości nie są łatwe. Dobrze, że dzieci o tym nie wiedzą.

Wszystkiego najlepszego na te Święta, dużo sił i łask od Dzieciątka Jezus w tym trudnym i przejściowym czasie, po którym jeszcze nie wiadomo co przyjdzie.

A ten rok niech się już skończy.

zaloguj się by móc komentować


beczka @gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 20:08

Moja babcia kiedy zmarło jej się 2 miesiące temu wprawdzie przygotowała nas na swoją śmierć, bo to już była któraś tam podbramkowa sytuacja, ale akurat też tak się składało, że wzywaliśmy wtedy karetkę i ratownicy ją albo zabierali do szpitala, gdzie się podleczyła, albo dawali jej zastrzyk.

W tym roku karetka nie dojechała, bo covid i niestety źle się to skończyło.

A takich sytuacji jak z tym Łazarzem sam po sobie widziałem nie raz. Mogę dać wiele świadetcw.

Ot choćby gdy poszedłem bez okularów z psem na spacer w zimę, w nocy na pola i zgubiłem klucze do domu i pomógł mji św. Antoni.

Jaka jest po ludzku szansa znaleźć bez okularów klucze w polu, nocą?

zaloguj się by móc komentować

JK @OdysSynLaertesa 22 grudnia 2020 11:29
22 grudnia 2020 20:15

O. Włodzimierz jest bardzo ciężkim stanie (taką informację mam na wczoraj). Zachorował na Covid. Ma też chorobę płuc, co zwiększa rokowań. Proszę o modlitwę za jego zdrowie.

zaloguj się by móc komentować

JK @JK 22 grudnia 2020 20:15
22 grudnia 2020 20:17

Miało być "co nie zwiększa rokowań"

zaloguj się by móc komentować

Draniu @gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 20:58

Coryllusie, wspaniały tekst.

Wierzę w Świętych obcowanie.

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 21:13

Niezwykle  wazny  temat  i  duzo  by  pisac  o  nim,... 

...  ale  nie  tak  dawno  -  z  miesiac  temu,  moze  ciut  wiecej  -  poznalam  jednej  mojej  handlowej  soboty,  pania  Sybiraczke,  rok  urodzenia  1931,  fenomenalnej  kondycji,  bo  wyglada  max.  na  75  lat  !!!

Ona  opowiada  mi  o  gehennie,  ktora  przeszla  poczynajac  od  lutego  '40  roku  i  powrocie  swoim  CUDOWNYM  z  matka  i  2  siostrami  do  Polski,  do  Warszawy  w  '47...  w  naszej  rozmowie  jest  WYLACZNIE  mowa  o  Panu  Bogu  i  bardzo  duzo  o  smierci.  

Ciesze  sie  ta  znajomoscia,  bo  wiem,  ze  ZNOWU  dla  mnie  nie  jest  ona  "przypadkowa".

zaloguj się by móc komentować

andy @gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 22:06

Dziekuje za piekny tekst.

Duzy plus.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @gabriel-maciejewski
22 grudnia 2020 22:32

samo życie, i know how jak żyć

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @OdysSynLaertesa 22 grudnia 2020 11:22
23 grudnia 2020 10:14

Chociaż smutno utożsamiać się z notką gospodarza,lecz intencje i życzenia szczere ,dzięki... prawda jest jedna,którą napisałeś     < nadzieja podobnie jak wiara i miłość nigdy nie umrą>...

W te magiczne święta Bożego Narodzenia :spokoju w ciepłej, rodzinnej atmosferze....

zaloguj się by móc komentować

wierzacy-sceptyk @gabriel-maciejewski
23 grudnia 2020 13:46

Nie

ale już nic więcej nie napiszę w w tym wpisie

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @JK 22 grudnia 2020 20:15
23 grudnia 2020 18:56

Niestety taką samą informację dostałem od Benedyktynów na pocztę... W tym wypadku życzenia zdrowia na święta nabierają konkretnego wymiaru... Otworzył mi oczy na wiele "oczywistości"

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @BTWSelena 23 grudnia 2020 10:14
23 grudnia 2020 19:45

Bez "magii" i "atmosfery" szczerze dziękuję, i odwzajemniam :)

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @OdysSynLaertesa 23 grudnia 2020 19:45
24 grudnia 2020 09:26

Myślę jednak ,że to "magiczne Święta",bo nawet dla tych co amputowali słowo Boże Narodzenie-udziela się "atmosfera" uroczystości,które oczekują katolicy. Nawet plakat KE "ogranicz mięso,spróbuj zaplanować bardziej roślinne święta nie odnosi skutku. Cieszmy się- Bóg się rodzi,moc truchleje... 

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @BTWSelena 24 grudnia 2020 09:26
25 grudnia 2020 02:57

To właśnie przywiązanie do "magii" i "atmosfery", głodu sztucznie wywołanego w sercu, spowodowało oderwanie tych świąt od Ducha i wypchnięcie Słowa, trudnego w swej logice, które są radosne zupełnie z innego powodu, jak to się to z magią i atmosferą kojarzy... "Czuciem świąt". Sentymentem do sfeterkow mikołajków reniferów "prezentów" obżarstwa i tokowania przy stole zlanym alkoholem... Tym się ta magia różni od Sylwestra marzeń, że wszystko odbywa się na tle kolend, i jest w zasadzie preludium do tego "prawdziwego" święta czyli Sylwestra marzeń, jeszcze bardziej "magicznego", z jeszcze gęstszą "atmosferą"... Nic dziwnego że roślinne święta nie odnoszą skutku. Bo ten "problem" jest równie sztuczny jak szukanie magii i atmosfery w Narodzeniu Pańskim, które przestało być cudem w naszych oczach, i przegrywa z owym głodem zupełnie przyziemnych potrzeb. Mięsa czy sałaty to nie ma żadnego znaczenia, jeśli nie nabieramy pokoju ducha, i gotowości do tego o czym pisze sw Paweł. Na KAŻDE warunki.

Ja tych potrzeb broń Boże nie neguję, ale wiem jak potrafią zasłonić to co najważniejsze, akurat w te święte dni. I tak co roku, na bardzo długi czas. Do momentu kiedy atmosfera i magia przestają działać, a głód pozostaje... Wtedy szczęśliwy ten kto przypomni sobie że Bóg jest osobą która szuka z nami relacji, przez liturgię, czytanie Pisma i modlitwę osobistą, a nie jest magikiem od robienia komuś magicznej oprawy dla poprawy samopoczucia, czy kranikiem z atmosferą... Taka świadomość, takie narodzenie, pozwala przeżyć każdy brak i każda biedę. Potrafi nakierować na coś więcej. Wtedy nie ma żadnego znaczenia czy ktoś spędza święta "tradycyjnie" na mięsie, czy może "tradycyjnie" na roślinach. Póki co, jeszcze można wybrać to co w nas wchodzi. Gorzej z tym co z nas przy tej okazji, niezależnie od diety, wychodzi). Warto więc być gotowym, być radosnym (Dobrą Nowiną) w każdych warunkach. Bez względu na to jakimi plakatami okleja okolicę. Bo nie będzie radości tam, gdzie skupiamy się na glupstwach które jak sami przyznajemy "psują nam magiczną atmosferę". Moc nie będzie truchlala przed taką "spostrzegawczością"

Dlatego też nie zamierzam się dzielić magią i dokładać do atmosfery (zwłaszcza że nie potrafię :) ). Nie broniąc jednak nikomu potrzeby odreagowania napięć, wywołanych kłopotami zwykłej codzienności, i potrzeby bliskości w czasach "dystansu społecznego"... Więcej bowiem będzie pożytku z serdeczności dla tej "tradycji", jak z wytykania tego że ktoś Boga zna tylko z "szopki" wigilijnej i towarzyszącej temu atmosfery magicznej (najczęściej wyniesionej z dzieciństwa), gęstej od reklam środków wspomagających układ trawienny :)

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @BTWSelena 24 grudnia 2020 09:26
25 grudnia 2020 03:08

A Boże Narodzenie udziela się wszystkim z oczywistego powodu. Jezus Pan umarł za wszystkich, bez wyjątku. W tej relacji wektor jest jednokierunkowy... Czy ktoś Boga uznaje czy nie. Czy świętuje dzień narodzenia serio, czy tylko dla picu, albo z innych powodów/determinacji mniej lub bardziej poważnych nie może/nie potrafi... Niech będzie uwielbiony we wszystkim, i oby jak najwięcej ludzi tę możliwość uwielbienia jak najlepiej wypełniało

 

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @BTWSelena 24 grudnia 2020 09:26
25 grudnia 2020 03:17

Cieszmy się więc z tych wielkich rzeczy które nam Pan uczynił, a może inni pozazdroszczą nam naszej radości :)

 

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @OdysSynLaertesa 25 grudnia 2020 02:57
26 grudnia 2020 00:51

Odysie..niepotrzebnie skojarzyłeś magię ŚWIĄT Bożego Narodzenia z potrzebami układu trawiennego,sentymentem do podarków,czy stołem zalanym alkoholem...Nie mogę zaprzeczyć,że w niektórych domach tak są kojarzone święta.....i jesteś tym zniesmaczony. Święta Bożego Narodzenia dla mnie osobiście polegają na magii ,że nachalnie próbuje nam się odciąć Boże Narodzenie,"łaskawie" zostawiając Święta,czego przykładem był ten plakat KE...I magia polega na tym,że nikomu nie uda się amputować Bożego Narodzenia,dopóki zachowamy wiarę i tradycję. .. Codziennie giną setki katolików,podpalane są kościoły i walą cepami w sposób ordynarny w KK.Chyba nie ma potrzeby prowadzić tutaj wykładu zmasowanego ataku na KK....?

Czas radosnego oczekiwania na przyjście Jezusa Chrystusa powinien być również przeznaczony na refleksję nad Jego miejscem w naszym życiu... Nie ma nic złego w Wigilię 24 grudnia wraz z Rodziną do zasiadania uroczystej wieczerzy z siankiem pod obrusem z szopką figur świętych ,pośrodku z małym oczekiwanym dzieciątkiem...na radosnym kolędowaniem "Bóg się rodzi ,moc truchleje".Wyniosłam z dzieciństwa dobre obyczaje,postne potrawy,wspólne modlitwy z dziadkami,rodzicami i rodzeństwem,dzielenie się opłatkiem,a później radosne kolędowanie i o północy Pasterka w kościele... Oczywiście wcześniej Adwent...Odysie nawet życzenia ,które sobie składamy,-tych Radosnych Świąt jest bardzo wymowne...

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować