Moim zdaniem, z promocją "prawdziwej wiary" w rytmie  katolo-polo, będzie wciąż  gorzej.

A niebawem dołączą także połykacze noży.

Księża obwożący po wszystkich odpustach ludzi którzy opowiadają o tym jakie to straszne rzeczy robili przed nawróceniem licząc że jest to świetna metoda dotarcia do młodzieży zawsze mnie przerażali. 

>Ja się nie gorszę, nie takie instruktorki tańca, jak pani Rejak widziałem.

>Pani Gabriela na pewno nie zostanie osobistą sekretarką jakiegoś katolickiego Bhagwana, o to jestem spokojny. ... Być może się mylę, jeśli tak, to przepraszam. Nie chciałem nikomu psuć radości z przebywania we wspólnocie.

:-) :-)

>Kolejnym gościem jest Paweł Cwynar. Pan ten jest reklamowany jako były gangster i alkoholik, który przeszedł nawrócenie. Pokazywać go będą

To tak jak Ogórkowa. Jechała sobie na koniu, aż tu nagle jebudu pasem w pupę, aż klamra zachaczyła trochę o mózg. Od razu pobiegła przed kamerę powiedzieć, że teraz służy prawdziwemu panu Narodkowi. Ale Cwynar chyba by mógł być nałożnicą sekretarki Bhagwana?

Oh,  la  vache  !!!

Naprawde,  nie  wiedzialam,  ze  w  Niepokalanowie...  tym  znanym  w  calym  swiecie  miejscu  kultu  Matki  Bozej,  zalozonym  przez  niemniej  znanego  sw.  Maksymiliana  Kolbe  ODSTAWIANY  jest  taki  SATANIZM  !!!

Naprawde,  "zdziwiona"  -  to  malo  napisane,  jestem  zszokowana  ta  "protestancka  impra"  w  Niepokalanowie...  TOTO  nalezy  omijac  szerokim  lukiem,  a  szczegolnie  chronic  przed  tym  dzieci  i  mlodziez  !!!

Widac,  Pan  Bog  odbiera  resztki  rozumu  braciom  franciszkanom...  normalnie  SZOK.

Taniec uwielbienia - taniec ducha. Scena - ołtarzem, modlitwy przemieszane medytacją. Hokus-pokus, halelujah. Co jeszcze?

Jednak jest https://www.youtube.com/watch?v=AhCMMo_J64A ale żeby aż instruktor był do tego potrzebny? 

I właśnie dlatego z ogromną sympatią patrzę na wszystkie opcje przedsoborowe: w tamtym kościele nigdy by do takich opcji nie doszło.

Wszystkie ekstremalne metamorfozy i nawrócenia z jednej strony zalatują mi protestantyzmem i amerykańskim telewizyjnym kaznodziejstwem, a z drugiej strony szatańską siarką. I przypomina członków AA, którzy z jednego uzależnienia przeszli do uzależnienia od neofickiego apostolstwa.

I najbardziej żal, że takie coś odbywa się w Niepokalanowie, miejscu z taką historią. 

Nikt się nie zreflektuje, dobrze Pani o tym wie

Grubo. Brakuje tylko Maxa Kolonko. Jak sie kliknie pozostałych gości to zachwyca Madej - iluzjonista.

No i ta medytacja a nie modlitwa. Jesteśmy przecież postępowi ;)

Generalnie nie ma filmików z tańcem uwielbienia na yt, bo za bardzo nie ma czego pokazywać, zamkyka sie to w klatce tajemnicy przedsiębiorstwa...

https://taniecuwielbienia.pl/kurs-instruktora/

Z tego co można się doczytać z oferty sprzedażowej firmy, w której pracuje również p. Gabriela, to sprzedają głównie tańce tradycyjne sambę, rumbę, ludowe drgania, bo Jezus chce żebyś tańczył. Taniec uwielbienia to wg oferty żywioł: jak widać na tym filmiku, głównie skłony, przysiady, machanie i wznoszenie rąk w pewnej choreografi (?)...

https://www.facebook.com/watch/?v=1049979362107749

Jest to pomysł, na którym można zarobić kawałek chleba? Jest. Wiec lepiej się nie podśmiewywać, bo nie jest to duży rynek, a konkurencja instruktorów ogromna więc obrona tegoż pomysłu będzie zapalczywa. Sam Niepokalanów ruszy z odsieczą. A Terlikowski pouczy o zawiści, i podłej niechęci zacofanych katoli.

Protestantyzacja Kościoła Katolickiego, a co?

Właśnie się to dzieje. A w Polsce jak"w biegu na 100m". Byle szybciej. Ale skoro Korona Brytyjska razem ze swoja córką za Atlantykiem, przejęła stery już zupełnie otwarcie, to ma być, jak tutaj na tej wyspie. Nabożeństwa, to koncerty rockowe. Czasem tylko ciszej ☺

A Papież Franciszek jeszcze do tego dolewa oliwy do ognia. W tych katakumbach za chwilę, będzie jak trzeba.

_____

To  jest  naprawde  straszne...

...  ze  2  razy  uczestniczylam  w  czyms  takim,  we  Francji,  to  byly  tzw.  msze  neokatechumenalne...  czysty  protestantyzm  i  cos  strasznego  !!!

Nie  moglam  dlugo  po  tych  "wystepach  mszalnych"  dojsc  do  siebie...  to  prawie  jak  TRAUMA,  nie  wiem  czy  bede  mogla  o  tym  kiedykolwiek  zapomniec...  mile  zlego  poczatki.    

W ramach tego "worship style":

"Tańcząca zakonnica bez habitu? ZOBACZ GDZIE!"

"Nie żryj tyle, Gruba Świnio!"

Madej przedsoborowiec? ;)

jeszcze As-Salamu'Alaykum

Terlikowski pląsający taniec uwielbienia?  Mój żenometr wyskakuje poza skalę.

 Raz po mszy w kościele Brześciu Kujawskim występował  częściowo sparaliżowany pan, który twierdził, że dzięki Duchowi Świętemu może mówić różnymi głosami. Potem nastapiła długa pauza  i przemówił głosem przypominającym Kaczora Donalda. Ja bardzo się cieszę, że wiara go uratowała (naprawdę) i życzę mu jak najlepiej. Natomiast zupełnie, ale to zupełnie nie rozumiem tego sposobu ewangellizacji.

Cześć, ja akurat przeczytałam książkę Cwynara i uważam, że jest dobrym, potrzebnym i mocnym świadectwem, nie tylko dla tzw młodzieży. Poznałam też byłego więźnia, historię jego nawrócenia w więzieniu i kilka innych tego typu historii, nie rozumiałam przyznam się, do końca, tego, ale starałam się zrozumieć specyfikę położenia tych ludzi, więzienie, indywidualne historie więźniów, ich drogi wychodzenia lub nie wychodzenia z różnych patologii...bardzo szeroki temat, nie do pisania na blgu, przynajmniej ja nie za bardzo umiem o tym pisać.

Ale chciałam powiedzieć, że po tym wszystkim, czego sama doświadczyłam i poznałam, nie ośmieliłabym się jednak szydzić z Cwynara i z ludzi, którym on jest potrzebny.

Może się mylę.

Druga rzecz to pan Wronka. No, ja posłuchałam minutę tego wykładu, i zgadzam się całkowicie, że ta forma nie jest skuteczna, jest tandetna, tzn wiem, że teraz po chamsku czepiam się personalnie głosu i ogólnie prezencji pana doktora, ale mówiąc w ten sposób i prezentując się w ten sposób osiąga to co zawsze: utwierdzenie utwierdzonych.

Problem jednak widzę inny. To, co on mówi w tej pierwszej minucie jest ważne i prawdziwe. Doświadczam tego aktualnie na własnej skórze, w rodzinie, mój syn bowiem oświadczył, że nie jest już katolikiem. To dłuższa historia, w każdym razie bezradnie przyglądam się, jak zostaje zagospodarowywany przez pewną heretycką wspólnotę, jak to jest umiejętnie robione, jak nie mam wiedzy i narzędzi do tego, by go ściągnąć z tej drogi. 

A najbardziej bolesne jest to, że nie spotkałam księdza - a rozmawiałam już z kilkoma o tym, który by rozumiał wagę problemu. Każdorazowo słyszę: ciesz się, że nie ćpa, ważne, że kocha Jezusa. 

Znnikąd pomocy, totalne olanie tematu, zupełnie niezrozumienie problemu.

W tym świetle wykłady pana Wronki mimo wszystkiego, co napisałam wyżej, jawią mi się jedyną jakąś nadzieją.To naprawdę okropne. 

Ja "wymiękam", ale zacytuję:

Na wolności miał status „gangstera z górnej półki”, a w zakładzie karnym - niebezpiecznego więźnia. Wszystko zmieniło się, kiedy zaczął czytać Biblię i próbował zrozumieć pewien sen. Postanowił zagrać o najwyższą stawkę. Teraz Paweł Cwynar mówi o sobie, że jest „zapalnikiem Pana Boga”.

Ewa Rejman: Jak to się stało, że chłopak z dobrego domu znalazł się najpierw w poprawczaku, a potem w więzieniu?

Paweł Cwynar*: To był proces. Szukałem wtedy przynależności do jakiejś grupy, chciałem uczestniczyć w jakichś zawodach, jakiekolwiek by one nie były.

*Paweł Cwynar – niegdyś niebezpieczny przestępca, który spędził w więzieniu 15 lat. Obecnie ewangelizator i pisarz, autor książki ”Wysłuchaj mnie proszę”.

https://pl.aleteia.org/2019/11/08/kiedys-byl-gangsterem-teraz-w-wiezieniach-mowia-o-nim-biskup-wywiad/

Gość wygląda jakby uciekł z książki Szymona Modzelewskiego "Jak nakręcić bombę". :)

Nie neguję tego prawa

To chyba nie jest ewangelizacja

Pan nie zrozumiał. Ekstremalne zmiany nie są aż takie nieautentyczne (do "przypakiem" kiedyś bycia dla Kogoś świadectwem, które pomoże być na drodze prawdziwego wzrostu do Pana Boga) jak zakłamane nawrócenia - nie w skupieniu, ciszy, pokorze, ale przed kamerami czy dla oklasków. Byliśmy w Domowym Kościele i teraz oddycha mi się lepiej, szczególnie, że nie muszę być widzem czyichś "świadectw". Wolę obejrzeć inną kreację - film. No, ale mam mniej teraz pomysłów, aby się pomodlić.

Rzeczywiście ,racja .Każdy ma prawo do wszystkiego.Przykonaliśmy się dokładnie na przykładzie Hanny.Ją nie tylko nawiedzał duch święty,lecz potrafiła chwycić za komórkę, zadzwonić do znajomego księdza i zacząć śpiewać do telefonu religijne pieśni...A przed wyborami ówczesna szefowa NBP na sugestię współpracowników, że może powinna się wycofać z wyścigu o prezydenturę, bo ma niskie poparcie, odpowiedziała: "Nie mogę. On chce żebym kandydowała".On, czyli Najwyższy. Podczas mszy w Skoczowie wyczytałam z ruchu warg Ojca Świętego: 'Hanno, będziesz prezydentem"....

Sorry,ale proszę mnie zrozumieć,w kontekście tego co wykreowała HGW ,jej modlitwy jakoś wydają mi się nie teges...i niezgodne z duchem świętym....chociaż każdy ma do tego prawo....

Były i wtedy różne ciekawe akcje. Nasze babcie, co je pamiętały już nie żyją w większości, to i zapytać nie ma kogo. Od 2000 lat nie wymyślono ani żadnego nowego grzechu, ani nowej herezji, wszystko się kręci wokół tych samych schematów. Zwilżanie ust na pewną część populacji zadziała zawsze, w każdych czasach i w każdym rycie ;) 

Dokladnie  tak,...

...  zupelnie  jak  na  farmie  w  Oregonie  u  Baghwan'a  i  Sheela'i  !!!

Dla  nas  nauczka,  ze  CPUN  z  przedawkowania  juz  wacha   "kwiatki  od  dolu",  a  Sheela  spier****la  do  "neutralnej"  Swiss...  licze,  ze  wielu  katolikow  w  Polsce  wyciagnie  z  tej  "bajki"  adekwatne  wnioski  !!!

Dostosowanie do młodszych metrykalnie jest błędem. Czasownik "dziecinnieć" nie oznacza przecież powrotu do dziecinnej czystości tylko dziecinnej głupoty. Niestety wszystkie zmiany idą w tym kierunku. W kościele, do którego powinienem chodzić z racji zamieszkania, msza dla dzieci jest doświadczeniem tragicznym. Ksiądz prosi na przykład, by dzieci zgromadzone przed ołtarzem podchodziły do rodziców i by w czasie kazania sprawdzały coś na smartfonach. A całe kazanie potrafi bazować na poproszeniu 5 dzieci, by zaśpiewały po jednej zwrotce ulubionej kolędy.

O  la  la...  

...  tez  wymiekam...  dziekuje  bardzo  !!!

Myślę, że Pani Hanna jest pierwszą kursantką tańca uwielbienia

Jak to Pan kiedyś napisał - Wszystkie herezje startowały z hasłami walki o zachowywanie pozoru nieskazitelności w działaniach w imię czystości doktryny w Kościele i błedu dostosowywania się do uwarunkowań w imię zachowania powierzchownej czystości.

Moze ten Pawel Cwynar to syn slawnego spiewaka Krzysztofa Cwynara, wielokrotnego uczestnika Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Gorze?

O tym nawróconym gangsterze - pisarzu to we wszystkich parafiach franciszkańskich głoszą - facet postanowił zrobic sobie reklamę poprzez zakon. Nie można juz być tylko pisarzem, trzeba mieć jakieś inne wtajemniczenia. Kwestia czasu, kiedy tamta instruktorka napisze książkę o tańcu uwielbienia i jego duchowo - tanecznych wartościach.

Od razu też pojawia się pytanie co się stało z Robertem Tekielim? Czy postanowili go zastąpić, czy poszło o pieniądze?

No i jest jeszcze iluzjonista...co tam na tym festiwalu sprzedają...?

nie za bardzo rozumiem cały kontekst z Hanną GW i tego komentarza. co mnie właściwie obchodzi ta kobieta i to co wyczynia? mam wykorzystywac jej przykład czy anty przykład? Sorry, ale to nie dla mnie

Kościół nie ma wsparcia u wiernych. Jedyne wsparcie to dekoracje z kwiatów na rozmaite swieta (Boże Ciało, Zielone Świątki,  Wielkanoc, Boże Narodzenie). Ksieza w parafiach zostali pozostawieni sami sobie. Chodzi mi o wsparcie organizacyjno-intelektualne, czyli ludzi, którzy bezinteresownie zaproponowali by jakies ciekawsze formy działalnosci. Dlatego księza zyją jakby w oblęzonej twierdzy i cierpiac na ten syndrom podchodzą z nieufnością do inicjatyw wychodzących od osób spoza wąskiego kręgu aktywistów. Obawiaja się albo prowokacji, albo jakiejś herezji. A w swoim  waskim kregu możliwości (jak i horyzonty) z natury rzeczy nie mogą być zbyt szerokie.

Koło się zamyka.

Na jakiej podstawie pan uogólnia/" Kościół nie ma wsparcia u wiernych"/i wypisuje bzdury.

Pan naprawdę chodzi do kościoła i uczestniczy na codzień w życiu kościelnym?

Nie wiem czy ma problem. Wiem tylko, że gdyby wiedział o powiedzeniu; „Mów tylko wtedy, gdy Twoje słowa są mądrzejsze od Twojego milczenia”, inaczej by się zachowywał i nie pisał niemądrych rzeczy!

Milczenie jest złotem - tak powiadają ci najmądrzejsi, Kard.Robert Sarah jest wśród nich ☺

____

Wy razem to możecie najwyżej buty czyścić Panu Ordzie :)

Slyszac o imprezach typu maxfestiwal mozna zadac sobie proste pytanie: Czy Bogu potrzebny jest rozglos?

Jestem pewien ze nie.

Naturalnie,  ze  nie...

...  ale  juz  te  CZUBKI  biorace  udzial  w  tym  ZEROWISKU  potrzebujo  tego  "rozglosu",  a  jeszcze  bardziej  KASY  z  tego  chorego  event'u,...  a  przede  wszystkim  z  tych  biednych,  mlodych,  zagubionych  barankow  i  owieczek  !!!

I obudziciony będę jęczał i wdychał jak Pan. Nie dziękuję.

Niejeden. Czyż nie napisano: "jam jest Pan, Bóg twój, który cię wywiódł...", a potem: "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną"?

A kiedy to napisano?

I czy później niczego na ten temat nie napisano ?

To chyba jest wciąż aktualne:

"Przeto błagam Najświętszą Maryję zawsze Dziewicę, wszystkich Aniołów i świętych i was bracia i siostry, o modlitwę za mnie do Pana Boga naszego".

No i?

Czy z tego ma  wynikać, że jest jakiś inny Bóg?

Z tego wynika, że w tekstach natchnionych, liturgicznych, kazaniach, modlitwach itp., a takze w potocznym języku, wyrażenie "nasz Bóg" i podobne po prostu istnieją. Przewaznie mają znaczenie afektywne - Bóg "nasz", czyli jakoś szczególnie nam bliski, a pod pewnymi względami bliższy nam niż innym. Weźmy Modlitwę Pańską. Pewnie wystarczyłoby "Ojcze", co tutaj jest synonimem słowa "Bóg", a modlitwa jest w imieniu całej ludzkości, która ma jednego Ojca, jednak Zbawiciel postanowił dodać "nasz". Chcesz teologicznie zagiąć naszego Pana?

Powiedzmy, że pomijamy te czysto afektywne znaczenia i zapytamy, czy skoro jest Bóg "nasz", to istnieje jakiś Bóg nie nasz. Po pierwsze, musielibyśmy powszechnie uzgodnić, że jakiś Bóg w ogóle istnieje. Ateiści się prawdopodobnie nie zgodzą. Po drugie, religie monoteistyczne mają dość różne koncepcje Jedynego Boga. Czy muzułmanin nie uzna wyrażenia często używanego przez św. Ignacego Antiocheńskiego "nasz Bóg Jezus Chrystus" za bluźnierstwo? Czy chrześcijanin za swojego uzna Boga, który objawił Koran zamiast Biblii?

Zakładam, że omaha, mówiąc "O naszym Bogu jest głośno na całym świecie od tysięcy lat!" miał na myśli Boga według jednej konkretnej religii (lub dwóch konkretnych religii) spośród wielu. Jest to sensowne przynajmniej na poziomie literalnego sensu zdania. Ot, i wszystko.

Właśnie wróciłem z krótkich wakacji nad Bałtykiem.U tamtejszych Jezuitów rekolekcje i jedna z takich obwożnych pan "dawala świadectwo" jak to było przed poznaniem "żywego Jezusa".Praca,praca a potem znów praca i mało czasu dla siebie i rodziny etc.Jak nastąpiło nawrócenie nie dosłyszałem dokładnie ,bo ojcowie mają slabe nagłośnienie na które zbierają datki a i ja jestem niedosłyszący.Oczywiście oprawa muzyczna gitarka i chórek pań "mocnych w duchu" w wieku Balzakowskim.Mdłe to niesamowicie.Komunia  św.  prawie pełen luz-blues i  pluralizm w porządku-środkiem "tradycyjnie"  stojąco na język a druga kolejeczka "na rękę".A co z "tradsami" do których przecierz św.Ignacy z Loyoli należał, czyli  na klęczkach i na język?

Być może źle się wyraziłem. Zdarzało mi się być wielokrotnie na spotkaniach z ludźmi, którzy włożyli sporo wysiłku w to by podnieść się z moralnego upadku. W ramach np. grup Anonimowych Alkoholików zdarza się coś takiego jak świadectwo. Zwykle wiąże się to z jakimś etapem w życiu, przełomem. A potem taka osoba żyje dalej i stara się być w porządku. I to albo wychodzi albo nie. Niektóre osoby po prostu bywają regularnie w jakichś miejscach, co czasem przynosi korzyść zarówno im jak pozostałym (np. niektórzy byli więźniowie prowadzą mityngi AA w ZK jako osoby z zewnątrz bo znają problemy tych co jeszcze są za kratami). Natomiast próbując teraz ustalić dokładnie gdzie i kiedy odbyło się spotkanie na którym byłem zauważyłem, że ten pan Paweł jeździ ze swoim przesłaniem niczym jakiś Dziki Bill z cyrkiem rodeo. On nie buduje relacji z ludzmi do których mówi, tylko zdobywa widownię i nie wiem co tam jeszcze. Oczywiście każdy ma prawo dążyć do sukcesu. Tylko po co w to angażowac różne instytucje czy chociażby Bractwo.

P.S.: To był inny biskup. Obecnie już były.

Rozgłos potrzebny jest komuś innemu

Nie chcę nawet zgadywać

Może?

"... , jednak Zbawiciel postanowił dodać "nasz".

Jesteś pewien, że właśnie tak to brzmiało i taki sens miało w aramejskim?

Zawsze mnie śmieszy, gdy ktoś usiłuje mi wyjasnić sens modlitwy, której literalne brzmienie  stanowi efekt ciągu przekładów, poczynajac np.  od starosyryjskiego (aramejskiego), najpierw  na grekę, potem z greki na łacinę, i jeszcze   z łaciny na  jakiś lokalny język.

Na dodatek mieszając do tego Zbawiciela.

Przekonuje  mnie...

...  Panski  komentarz  w  zupelnosci  !!!

Nawet  spotkalam  sie  w  zyciu  z  podobnym  przypadkiem...  kolega  mojego  sp.  Tescia,  przystojny  facet,  nieglupi  inzynier,  ale  alkoholik  pierwsza  klasa.  Na  poczatku   2005  spotkalismy  sie  na  ulicy,  na  naszym  osiedlu,...  nie  poznalam  go,  to  on  mnie  rozpoznal,  byl  z  jakas  kobieta,  zaprosili  mnie  do  siebie  na  obiad.

Marian,  bo  tak  nazywal  sie  ten  pan,  chodzil  na  mityngi  AA,  ale  to  byl  rzeczywiscie  szczesliwy  dla  niego  etap  w  zyciu,  wlasnie  przelom...  uratowal  zadluzone  mieszkanie  w s-pni  na  Jelonkach,  "odzyskal"  syna  z  wnukami,  a  z  pania  wzial  slub  koscielny,  bo  byl  wdowcem,   dzis  pewnie  juz  nie  zyje,...  dla  niego  to  byl  CUD  NAWROCENIA...  i  dla  mnie  poniekad  tez.

Sadze,  ze  koncowka  Panskiego  komentarza  o  "Dzikim  Bill'u  z  cyrkiem  rodeo"  jest  nader  trafna  i  mowi  wszystko  sama  za  siebie.

Jeszcze  raz  bardzo  dziekuje  za  pouczajacy  komentarz. 

A, to przepraszam. Myślałem, że to wypowiedź na forum, a nie prywatna korespondencja. Przyzna Pan, że mogło to nie być dla każdego oczywiste. Proszę zatem zignorować moją uwagę o Cwynarach.

Gdy brakuje ratio recta, czyli prostego zdrowego rozsądku, podstawowych cnót moralnych, a czasem pewnie i równowagi psychicznej – w internetowej komunikacji natychmiast pojawia się poniżanie innych, agresja,  wyśmiewanie, lekceważenie drugiego. Ma to miejsce także na portalach religijnych. Taki internauta zapomina o prostym fakcie, że po drugiej stronie jest konkretny, żywy człowiek, często bardzo wrażliwy i oczekujący prostej ludzkiej życzliwości. Tak mało jest w internecie owej prostej ludzkiej życzliwości, wyrozumienia.

ps

Już św. Augustyn powiedział „Niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Panu”. Człowiek niewierzący jest nieszczęśliwy. A ktoś, kto próbuje obedrzeć człowieka z wiary – na przykład przez śmiech, obelgi czy szyderstwo – jest draniem. Człowiek odarty z wiary staje się mgłą, która uda się tam, gdzie wiatr zawieje.

Niech pan zawierzy Bogu i wszystko będzie dobrze.

Dobrze, że zauważył pan swój błąd

Skąd przeświadczenie, że świat to ten portal i kto jest na nim od trzech dni, ten nie powinien wypowiadać się o niczym, a już szczególnie na tematy, które w swoich komentarzach poruszał tutaj Stanisław O.?

Za link dziękuję, przejrzałem, czego Ty chyba nie zrobiłeś, pochłonięty kopiowaniem i wklejaniem. Jakie to notatki, z których korzystali ewangeliści? Księdza O’Callaghana, który dwa razy w wywiadzie mówi o swoich notatkach? Czy chodzi o te fragmenty papirusów (szczególnie 7Q5), dzięki którym, jak wierzy, można przesunąć datowanie ewangelii św. Marka na połowę I wieku lub nawet wcześniej? Ależ te papirusy są po grecku! Jest też dobre wytłumaczenie, czemu z pismami po aramejsku trudno byłoby szerzyć Dobrą Nowinę nie tylko św. Pawłowi wśród pogan i żydowskiej diaspory, ale nawet wśród zhellenizowanych Żydów w samej Palestynie. Wybór medium nie był przypadkowy.

I ja nie mam starożytnych języków w małym palcu, jednak greki liznąłem na tyle, że czasem irytują mnie etymologiczno-semantyczne bajdurzenia kaznodziejów i blogowych autorów, którzy ewidentnie tej greki nie posiedli nawet tyle, co za paznokciem małego paluszka. A zdarza się, że głupoty opowiadają nawet doktorzy teologii.

Mam natomiast głęboki szacunek, a nawet podziw dla wiedzy, jaką niewątpliwie dysponują badacze zajmujący się tymi sprawami serio. Ale tu pozwolę sobe zwrócić uwagę na pewne niebezpieczeństwo. Na niektórych uczonych, którzy dokonali ogromnej pracy nad tekstami z Qumran, teksty te wywarły wpływ całkiem nieoczekiwany i nie wiem, czy zawsze dobry. Nasz ks. Milik zrzucił sutannę i chyba porzucił kościół, a John M. Allegro... Powiedziałbym, że mocno odjechał. Jego kontrowersyjna książka z trudem bo z trudem, ale jest dostępna online. Nawet nie próbuję streszczać, bo  tak nikt ne uwierzy. ;)

Starczy chyba. Pozdrawiam ciepło i wyłączam się z tego wątku.

"Skąd przeświadczenie, że świat to ten portal i kto jest na nim od trzech dni, ten nie powinien wypowiadać się o niczym, a już szczególnie na tematy, które w swoich komentarzach poruszał tutaj Stanisław O.?"

Pan Stanisław O. jest gwiazdą która błyszczy na firmanencie SN od ponad 5 lat, i zdaje sobie sprawę, że jego blask blaknie w zderzeniu

z nowo pojawiającymi się. Nie dopuszcza myśli, że może stać się najgorsze- zamienić się w "spadającą gwiazdę.

Taki to już los gwiazd. :)

Chyba zaangażowałeś aż  obydwie swoje szare, aby to wymyśleć.

Jak napiszesz bodaj połowę tej ilości notek, którą ja napisałem (przez  skromność nie wspomnę o jakości) , wówczas twoje opinie być może będą miały dla mnie jakąś wagę. Ale póki co, to pokazujesz, że jedyne co potrafisz, to puszczać bąki w komentarzach.

A czy, dobry człowieku, nie mógłbyś się odtentegować ode mnie?

Zarówno tu jak  i na innych forach  pisuje całkiem sporo ludzi, a ty wciąż  łazisz za mną i charkasz  mi na plecy, a przecież ja ci nikogo z rodziny nie zabiłem.

Masz rację we wszystkim i tego się trzymaj.

Zwrot nasz w  "o naszym Bogu" nie oznacza to samo co słowo nasz w modlitwie "Ojcze nasz". W pierwszym jest przywłaszczeniem, w drugim uwielbieniem. To duża różnica. Uwaga Stanisława Ordy "A jest jakiś "nie nasz"?" była słuszna. "Nie będziesz miał cudzych przede mną"  bierze pan zbyt dosłownie, pokazując swoje zwątpienie, negując przy okazji istnienie Boga.

Czasami pozwalają mi odłączyć się od respiratora. :)

Setki tysięcy.

I wszystkie przeczytałeś.

To rzadko spotykany masochizm.