-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Jutro targi w Ojrzanowie czyli festiwal nieoczywistości

Media, które pochłaniamy codziennie pełne są absurdalnych, ale oczywistych dyskusji o sprawach potencjalnie łatwych do rozwiązania. W istocie jednak pozostających poza naszym zasięgiem, albowiem nikt w tych dyskusjach nie wskazuje woli, decyzji i osoby, która może rozwiązać problem. Tak jest z migrantami, identycznie jest z tak zwanym globalnym ociepleniem i każdą inną kwestią. Patrząc na to, co się dzieje w mediach mamy poczucie zerowej sprawczości, za to widzimy, jak ludzie, w sposób bardzo nieszczery, próbują prezentować odbiorcy swój punkt widzenia. Jest on przeważnie tak kretyński, że nie wiadomo co powiedzieć. Media bowiem działają w ten sposób, że podkreślają rolę osób, które się tam pokazują, nawet jeśli osoby te opowiadają kosmiczne bzdury i degradują widza, nie mającego szansy na to, by zareagować na nie inaczej niż rzucając kapciem w monitor.

Czas nasz wypełniony jest więc bzdurami, które niczego nie wyjaśniają, niczego nie rozstrzygają, a jedynie pogrążają nas w beznadziei. Niektórzy uważają, że to zabawne i żyją w oczekiwaniu na nowe wybory, bo to może coś zmieni. Jednocześnie wierzą, że za pomocą mediów, tych opisanych wyżej i twittera, można prowadzić jakąś misję i robić coś dla kultury. Bo ludzie konsumujący przekaz medialny mają fioła na punkcie kultury. I zastanawiają się, na przykład, co to za kultura, ten islam, gdzie żona, owinięta od stóp do głów w czarne szmaty, cieszy się, że mąż ma dwie niewolnice i kilka dodatkowych żon poza nią. Nie wiadomo co powiedzieć w takiej chwili, bo jasne jest, że takie problemy są nie do wyjaśnienia przeciętnemu odbiorcy przekazu medialnego, ma on jednak przymus, by o nich mówić, bo wierzy, że jest w stanie samodzielnie rozstrzygać różne kwestie. Nie jest. I nikt mu tego nie ułatwia. Dlaczego? Jak ktoś chce się dowiedzieć może przyjechać w sobotę i niedzielę do Ojrzanowa, będę wyjaśniał, ale krótko. Nie stoję tam bowiem dla zabawy, ale dla zysku. I będę sprzedawał książki. Zabieram prawie wszystkie swoje wydawnictwa, a jak czegoś zapomnę proszę nie mieć do mnie pretensji. Nie zabieram tego, co wrzucam tu prawie co dzień, w ramach tak zwanych złogów magazynowych.

Napisał do mnie wczoraj Paweł Zych, u którego zamówiłem – już po raz czwarty – 50 egz. książki „Czasy Piastów”. Opowiedział mi anegdotę. Oto jedno z wielkich muzeów napisało do niego, by przed weekendem przysłał im większą ilość egzemplarzy tych „Czasów”, bo szykuje się weekend pełen imprez. – To znaczy ile? – zapytał nasz kolega. – Piętnaście egzemplarzy – odpowiedziała miła pani.

Kapujecie?! Piętnaście egzemplarzy dla sklepu muzealnego przez który przewalają się tysiące ludzi! Nie ma tam nikogo, kto zrobiłby jakąś promocję? Zasugerowałem, że to jest klęska misji instytucji państwowych, ale Paweł rzecz uprościł stwierdzając, że oni to po prostu mają w dupie. I tak zapewne jest. Sklepy muzealne promujące wydawnictwa nie mają w zasadzie oferty. Książki, które się tam znajdują nie są adresowane do klienta, który – z przymusu – muzeum odwiedza. I nie mogą być, bo nie ma autorów, którzy by o tego klienta zadbali. Ci zaś, którzy są, robią tak zwane kariery naukowe i efekt swojej pracy, nie nadający się do czytania, prezentują w witrynie sklepu. O ile mają stosowne umocowania. Muzeum więc pracuje na siebie i teoretycznie powinno realizować misję, czyli udostępniać ciekawe wydawnictwa ludziom, którzy je odwiedzają. Niestety ludzie ci mają głowy zajęte czymś innym i oferta muzealna nie interesuje ich w najmniejszym stopniu. Muzealnicy więc, autorzy książek znajdujących się w sklepach muzealnych i w ogóle historycy, chcieliby wymienić ludzi odwiedzających ich miejsca pracy na innych, jakichś lepszych, bardziej świadomych. Czyli ulepszyć publiczność, tak by z zainteresowaniem czytała ich produkcje. Tego się zrobić nie da, pozostaje więc frustracja i przekonanie o własnej wyjątkowości na tle ciemnej tłuszczy, nie zainteresowanej niczym.

No, ale Paweł Zych sprzedał w Malborku ponad 300 egz. swoich wcześniejszych książek. Czyli jednak jakieś zainteresowanie jest! No, ale oni już nic od niego nie zamawiają. Czemu? Tego nie wie nikt, ale wydaje się, że powinni, skoro tak dobrze zeszło. Powinni, nie powinni…pewnie nie rozumieją dlaczego to zeszło, a tamto leży i szukają jakichś usprawiedliwień, albo może winnych…sam nie wiem.

Kłopot w tym, że nic z tą sytuacją nie można zrobić, bo jakikolwiek ruch podważa całą piramidę autorytetów, również autorskich. Osoby te są przekonane, że hierarchie akademickie przekładają się w skali jeden do jednego na hierarchie rynkowe. Sprzedaż zaś książek jest rzeczą najłatwiejszą na świecie. Wystarczy je wystawić w witrynie. I nie łudźcie się, że nie chodzi o sprzedaż, ale o dotacje, jak to kiedyś sobie tu sprytnie wykombinowaliśmy. Wszyscy ci autorzy niechcianych, nudnych, źle napisanych, słabych i aspirujących książek, chcieliby mieć publiczność. Oddziela ich jednak od niej gruba warstwa pelksiglasu, bo siedzą w klatce zrobionej z tego materiału, a ta zanurzona jest w mętnej wodzie na głębokość dwustu metrów. I przez tę warstwę wody i pleksi, ogląda tych ludzi ich potencjalna publiczność. Oni coś tam mówią, wołają, machają rękami, ale dla stojącej na brzegu zbiornika widowni w ogóle nie są widoczni. Szczególnie, że odpychają jeden drugiego od szybki, bo im się zdaje, że to coś pomoże. Jak w ogóle funkcjonować w takich warunkach? No, ale jak widać można – zamówili 15 egzemplarzy.

Ja dzisiaj będę się wyładowywał z dwóch samochodów. Mamy bowiem w ofercie ponad 100 tytułów. Oficyna nasza zaś zajmuje się podnoszeniem znaczenia książki i tematów nieoczywistych. Nie prowadzimy działalności dotowanej, ani charytatywnej, nie pomagamy zwierzętom. Piszę to specjalnie, bo pojawiły się w mojej osobistej przestrzeni różne sugestie co do składu wystawców. Muszę więc coś wyjaśnić, albowiem Ojrzanów, jak każde targi, jest także wyjściem do ludzi, którzy nas nie znają i nie kojarzą z sieci. Nie jest to impreza gdzie spotykają się mili sąsiedzi, by pogawędzić o znanych wszystkim sprawach. Jeśli ktoś tak myśli, to znaczy, że się pomylił. Nie sprzedajemy książek poświęconych relacji dzieci ze zwierzętami i nie promujemy żadnego ze znanych i kolportowanych przez media rodzajów wrażliwości. Ludzie, którzy tam przychodzą muszą zaakceptować fakt, że istnieją także inne rodzaje wrażliwości, o których oni do tej pory nie słyszeli. Targi są płatne dla wystawców i bezpłatne dla publiczności, a więc nie ma mowy o tym, by ktoś sobie stanął i coś tam sprzedawał, bo też jest fajny. Nie organizujemy kiermaszu staroci, ani wyprzedaży garażowej. Targi w Ojrzanowie to przede wszystkim wydarzenie niezwykłe. I niezwykli ludzie się tam pojawią.

Na początku naszej działalności zapraszaliśmy wydawców z okolicy, ale formuła ta się nie sprawdziła. Przede wszystkim dlatego, że wydawcy ci, podobnie jak dyrektorzy placówek muzealnych, uważali, że książka sprzedaje się sama. Do tego byli podłączeni pod różne rynkowe koniunktury, które powinny zapewnić im sukces. Nie zapewniły. Ciekawe dlaczego, prawda? Ideą Targów Książki i Sztuki jest, by zapraszając artystów z naszego kręgu, podnieść znaczenie książki. Nie tylko treści, o którą upominają się wszyscy nie rozumiejąc jaki błąd popełniają, ale także okładki, czyli grafiki oraz ilustracji, znajdujących się w niektórych naszych wydawnictwach. Jak wszyscy już od dawna wiedzą nic mnie bardziej nie irytuje niż opowiadanie, że okładki i grafika nie są ważne, bo liczy się treść. Sklepy muzealne pełne są treści, którą wszyscy mają w nosie. Bo nikt nie potrafi wyjaśnić dlaczego jest ona ważna i ciekawa. I do czego w ogóle jest potrzebna. To rzekome przywiązanie do treści deklarowane przez wielu ludzi wynika z dwóch kwestii – po pierwsze z niezrozumienia, że owe treści zostały im zaprezentowane na wizji przez kogoś, kto ładnie opowiada, a więc poprzez ilustrację, po drugie – ze skąpstwa, bo wielu ludzi uważa, że grafika niepotrzebnie podnosi cenę książki. Zwolennicy niskich cen książek, wyprzedaży, książek z rynku wtórnego i zamkniętych kółek zainteresowań dla wtajemniczonych, niech w ogóle nie przychodzą na naszą imprezę. My tworzymy duże koło wtajemniczonych w sprawy, o których się wielu dyrektorom muzeów nie śniło. I zamierzamy ten krąg poszerzać. To jest nasza misja. Promujemy ciekawe, nieoczywiste, czasem całkiem nieznane tematy, a towarzyszą temu grafiki i obrazy olejne.

W tym roku, prócz Agnieszki Słodkowskiej, Huberta Czajkowskiego i Tomka Bereźnickiego, wystawi się na naszych targach pracownia Eikonon z Sochaczewa. No i oczywiście pracownia „Sztuka cięcia” z Częstochowy, która zajmuje się oprawą obrazów.

Wystawiamy się od 11 do 19, w sobotę i w niedzielę. Impreza odbywa się na terenie prywatnym, o czym warto pamiętać. Parking jest spory, ale gdyby zabrakło miejsc jest jeszcze jeden parking pod szkołą, vis a vis pałacu. Są wakacje, dzieci nie ma, więc łatwo będzie się tam zatrzymać. Pan Wojciech, który udziela nam gościny, zarządził  że obiady będą wydawane z bufetu i płacone przy kasie. Okolica jest piękna. Przypominam, że to ziemia Józefa Chełmońskiego; pejzaże mazowieckie, łąki, w lipcu całe w kwiatach, lasy i polne drogi biegnące w nieznane. Jest co zwiedzać i gdzie pojechać, jeśli ktoś już się napatrzy na nasze książki i obrazy. Do Ojrzanowa dojeżdża się łatwo z każdego właściwie miejsca. Miejscowość położona jest przy zjeździe do Tarczyna z trasy S8. Od Warszawy jedzie się tu może dwadzieścia minut. Od Krakowa trochę dłużej i trzeba skręcić w Tarczynie w lewo, a potem trochę kluczyć opłotkami. Kto chce ten trafi. Nikt się nie będzie nudził, to gwarantuję.

 

 

Jak już pisałem, zbieramy na mieszkanie dla Saszy i Ani, bo Sasza zatrudniony jest u mnie od maja i jeszcze nie dołożył sobie na czynsz. Kto uważa, że warto nam pomóc, ten pomoże, jeśli ktoś ma inne zdanie niech się łaskawie powstrzyma od komentarza.

https://zrzutka.pl/438wfv?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification

Sprzątam magazyn, wyciągam pudła spod stołów, wszystko po to, by pomieścić nowe książki, które zjadą tu po moim urlopie. I dlatego ciągle mogę Wam prezentować jakieś znaleziska. Czasem dobrze jest być bałaganiarzem.

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-42-materialy-do-historii-narodowych-sil-zbrojnych/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-31-o-wojnie-rzeczpospolitej-z-bohdanem-chmielnickim/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-30-gorniczy/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-22-rosyjsko-brytyjski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-14/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-iii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/maryna-mniszchowna/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kryzys-i-destrukcja-szkice-o-protestanckiej-reformacji/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kapitalizm-demokracja-i-kryzys-panstwa-podatkow/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/biskupi-i-wladcy-swieccy-rusi-w-orbicie-politycznych-wplywow-moskwy-doby-metropolity-cypriana/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/historia-kradziezy-wehikulu-niesmiertelnosci-jacek-drobny/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/czy-krolobojstwo-krytyczne-studium-o-smierci-krola-stefana-wielkiego-batorego/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/raport-witolda/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/miedzy-altransztadem-a-poltawa-stolica-apostolska-wobec-obsady-tronu-polskiego-w-latach-1706-1709/



tagi: sprzedaż  grafika  targi  książka  malarstwo  ojrzanów 

gabriel-maciejewski
4 lipca 2025 09:45
14     1246    7 zaloguj sie by polubić
Postaw kawę autorowi! 10 zł 20 zł 30 zł

Komentarze:

Henry @gabriel-maciejewski
4 lipca 2025 10:04

Nie ma migrantów jest inwazja islamistów, którzy robią za nową klakę, tfu klasę dla neomarksistów. Nie ma globalnego ocieplenia za to jest globalne ocipienie.  Howgh ;-)

 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @gabriel-maciejewski
4 lipca 2025 10:41

Rzeczywiście łatwo rozpoznać osobę lub materiał, a więc co chcą od nas uzyskać, po kluczu diagnozy i rozwiązania. Już kiedyś o tym wspominałem, jak nieznośne w tym względzie są dokumenty przyrodnicze BBC z popularyzatorem depopulacji D. Attenborough.  Pięknie „malowane”- nie ma co pisać, by pod koniec osiągać emocjonalne szczyty degradujące oglądającego: jesteś zabójcą, bo to co zobaczyłeś, właśnie przestaje istnieć  - przez ciebie! W tych filmach, inaczej niż w kryminałach, zawsze trup (przyroda) jest na końcu razem z mordercą. I to działa. Niekiedy jednak, padają i tu diagnozy: co zrobić by ocalić orangutany? - trzeba zatrzymać wyrąb lasu na Borneo i na Sumatrze. Proste, no nie? Poza tym, już wiesz, że Attenborough, to nie jest byle kto i może potępiać politykę prezydenta Trumpa. Co do rynku wydawniczego, to na tysiące opracowań o ochronie przyrody, są może dwie, trzy o sozologii. Festiwal oczywistości.     

zaloguj się by móc komentować

Zdzislaw @Greenwatcher 4 lipca 2025 10:41
4 lipca 2025 10:57

Te orangutany mają wzruszać naiwnych, bo prawdziwy powód wycinki (pod uprawę palmy olejowej grożnego konkurenta soi, rzepaku i słonecznika) mało kogo by wzruszył. Oraz fakt że ta bardzo wydajna roślina  potrzebuje bardzo niewielki odsetek powierzchni  Indonezji, by zaspokoić potrzeby ludzkości w przeciwieństwie do duźo mniej wydajnej soi.

zaloguj się by móc komentować

agnieszka-slodkowska @gabriel-maciejewski
4 lipca 2025 11:02

My również zapraszamy wszystkich serdecznie na targi do Pałacu Ojrzanów; na naszym stoisku będzie sporo nowości, które nie pojawiły się jeszcze w sklepie https://www.ahart.pl/ 

P.S. Pan, który zarezerwował obraz "Przed burzą. Roztocze", proszony jest o kontakt z nami.

 

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @gabriel-maciejewski
4 lipca 2025 11:17

Małe doprecyzowanie - Muzeum w Malborku uważam za wzrorcowe pod kątem organizacji sklepu muzealnego. Wielka, dobrze doświetlona  przestrzeń na wyjściu z zamku, książki pięknie wyeksponowane, oferta naprawdę ciekawa, zero badziewia. Zamówili u mnie w sumie przez dwa lata dużo Dobrych i Lepszych czasów. Natomiast Czasów Piastów już nie. NIe mam o to żalu bo widzę że mają jakąś swoją strategię i politykę sprzedażową, która działa.

Malbork to chlubny wyjątek, reszta placówek nie jest zaiteresowana sprzedażą jako taką. W muzeum włókiennictwa nie ma żadnej książki o historii włókiennictwa i technologii maszynowej.  Jak spytałem gdzie szukać informacji to powiedzieli że w sumie nie ma  żadnej publikacji o XIX wiecznym tkactwie. W muzeum techniki nie widzą potrzeby wstawiania książek o technice. W wawelskim sklepie ani jednej biografii króla. To wygląda jak sklepy mięsne w PRLu.

zaloguj się by móc komentować


Paris @gabriel-maciejewski
4 lipca 2025 12:28

Swietny  wpis,  Panie  Gabrielu,...

...  az  serce  sie  raduje  od  czytania  takich  wpisow  !!!

 

Fakt,  jest  Pan  jedynym  organizatorem,  ktory  tak  pieknie  prezentuje  swoj  towar...  i  jeszcze  wieksza  troska  o  klienta.

To  jest  JAKOSC  SAMA  W  SOBIE  i  sporadycznie  spotykana  w  naszej  biednej  Ojczyznie,...  bo  niedotowana,  tj.  ,,beS  grantUF,,  =  bez  ZLODZIEJI  i  PASOZYTOW  PANSTWOWYCH.

 

A  jednak  mozna  i  sie  da.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Greenwatcher 4 lipca 2025 10:41
4 lipca 2025 13:47

Ja nie wiem co to jest sozologia

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Zyszko 4 lipca 2025 11:17
4 lipca 2025 13:48

Jest mnóstwo książek o tkactwie, ale oni nie rozumieją co w tym jest ciekawego. To nudziarze

zaloguj się by móc komentować


Paris @gabriel-maciejewski 4 lipca 2025 13:48
4 lipca 2025 15:03

Dokladnie,...

...  i  GRANTOJADY  !!!

 

Takie  ,,muzeLa,,  i  takich  ,,pracOsiUF,,   trzeba  zamykac  i  zwalniac  z  misji  i  roboty  w  1  dzien.  

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @gabriel-maciejewski 4 lipca 2025 13:47
4 lipca 2025 15:19

Przepraszam, zagalopowałem się. To praktyczna nauka wdrażająca wiedzę o przyrodzie w gospodarkę, dążąca do minimalizowania oddziaływania tej gospodarki na przyrodę. Jej praktycznym zastosowaniem jest nasza gospodarka leśna. O ekologii słyszeli pewnie wszyscy, a o sozologii niewielu. Termin wprowadził profesor Walery Goetel w 1965 roku, polski geolog. Nie przyjął się, bo jeszcze byśmy „bezczelnie” uznali, że możemy zrobić coś dobrego i poczuli się lepiej.   

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @gabriel-maciejewski
4 lipca 2025 17:52

"Zasugerowałem, że to jest klęska misji instytucji państwowych, ale Paweł rzecz uprościł stwierdzając, że oni to po prostu mają w dupie"

Szanowny Coryllusie kiedy wreszcie zrozumiesz że psujesz rynek!? A niby od kiedy książki są do kupowania i czytania? Po co to komu? Po raz już chyba setny zapisałem się do kolejnej wypożyczlni publicznej. Katalog powala nędzą. Pozostał mi Chandler i Simenon. Ciebie ani Twojej oferty tam nie ma. Jest Twardoch z kumplami. Wszystkie wydania.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @gabriel-maciejewski
4 lipca 2025 19:39

Nie dam rady przyjechać ale powodzenia życzę

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować