Język faktów i język symboli
Jak to ktoś niedawno zauważył w komentarzu, w tych całych badaniach nad historią chodzi o to, by zdegradować fakty lub je ukryć, i na ich miejsce wstawić symbole. Potem można już, w koło Wojtek, opowiadać to samo, tworzyć piramidy pojęć, doszukiwać się w nich ukrytych znaczeń, budować hierarchie i wskazywać które symbole są mniej znaczące, a które bardziej. Obłęd ten nie jest nowy, ale stanowi część tak zwanej humanistycznej tradycji. I jest kultywowany od ponad 500 lat przez aspirujące środowiska. Do czego aspirujące? Do organizowania komunikacji masowej. O to bowiem chodziło w humanizmie – o zorganizowanie nowego rodzaju masowej komunikacji, która zastąpi scholastykę, pokonaną – w sposób domagający się wciąż opisu – przez schizmę najpierw, a potem przez husytów. I dobitą wreszcie przez uniwersytet.
Owej zmiany domagali się wszyscy, bo wszyscy mieli coś na sumieniu. Papież Pius II zaś, jakbyśmy to powiedzieli dzisiaj, przyklepał ją, sugerując w listach do różnych hierarchów, w tym do Zbigniewa Oleśnickiego, że taka zmiana może wyjść wszystkim na dobre. Jeśli myślicie, że ja to wszystko wymyśliłem sam, jesteście w błędzie. Przeczytałem to u Józefa Szujskiego w broszurce Odrodzenie i reformacja. Jest ona modelowym przykładem tego, jak fakty przeczą wnioskom wyciąganym przez badacza, ale on tego nie widzi, wierzy bowiem, że humanizm był ożywczym prądem, który wprowadził intelektualny ferment w Europie i wywołał postęp wszelkiego rodzaju. I mimo wskazujących na coś innego zgoła faktów, nie chce przyjąć do wiadomości, że był to zestaw sztuczek prestidigitatorskich stanowiących część islamskiej dialektyki podboju, która posługiwała się z jednej strony sekciarstwem w stylu husyckim, a z drugiej całym aparatem pojęć i tekstów zapożyczonych z kultury antycznej. Ten zaś służył do tego, by ludzie w Europie chrześcijańskiej, w tym także hierarchowie, mogli bez wyrzutów sumienia udawać kogoś innego czyli, jakbyśmy to dziś powiedzieli – otworzyć się na nowe. Jeśli bowiem ktoś powoływał się na Cycerona był prawie jak Cycero, jeśli używał zaś metafor mitologicznych był prawie jak bóg olimpijski i różne świństwa uchodziły mu na sucho. Wręcz stawały się cnotami. Bo usprawiedliwiała to kultura antyczna, w której nowo poznający ją adept zanurzał się właśnie po dziurki w nosie. I nikt jakoś nie zauważył, że nowym Aleksandrem, Jowiszem i Peryklesem w jednym, był turecki sułtan. Moralność traciła na znaczeniu, a zastępował ją powab wymowy, ceremonii i symbolika antyczna.
Język humanistów wyzwolił moce prawdziwie diabelskie, to znaczy dał każdemu złodziejowi i bezmyślnemu prowokatorowi lub bandycie moc oceniania samego siebie. Nic co ludzkie bowiem nie mogło być obce. Jeśli więc ktoś wpadł na pomysł by odrąbać ręce brata swego i bez tych rąk pozostawić go na drodze, na pastwę wilków, ten był całkowicie kryty, o ile w umyśle swym powołał się na jednego z autorów antycznych. Ktoś powie, że przesadzam. No nie wiem, wydaje mi się, że raczej staram się obłaskawić zjawisko, które przerasta wszystkie późniejsze łgarstwa jakie wymyślono, by deprawować i dyscyplinować duże grupy ludzi.
We wspomnianej broszurze, która – podniosłym bardzo stylem – nazywana jest przez autora pięcioma lekcjami humanizmu, wprost jest napisane, że uczniowie Papieża Piusa, którzy porzucili wymuszony przez krzyżaków na polskiej hierarchii pogląd o wyższości soboru nad papieżem, mogli liczyć na nowe rozdania. Mówię o dosłownym rozdawaniu beneficjów kościelnych i prebend. W Rzymie, pisze Szujski, ustawiła się wręcz kolejka hierarchów domagających się nadań, albowiem przyjęli nową, humanistyczną wiarę. A nie dość, że przyjęli to jeszcze mieli szczery zamiar stosować ją w praktyce. Tę zaś wdrożył w życie Kallimach i biskup Grzegorz z Sanoka, pierwszy, polski humanista. I polegała ona dokładnie na tym, o czym już wspomniałem – na odcięciu się od sekciarstwa, które zmuszało ludzi do płacenia na zreformowany kościół strachem, a pieniądze przeznaczało na wojnę. Kościół humanistyczny, oparty o Rzym i tron papieski, kokietował wiernych, odgrywając przez ich oczami różne przedstawienia i inwestując w przepych oraz ceremonie. Język humanistów zaś stał się językiem wewnętrznym nowych kast, które powstawały wśród hierarchów. Te zaś, przy pozorach samodzielności, były kontrolowane przez kogoś z zewnątrz. Bo tak jest zawsze. Nie po to daje się ludziom do używania hermetyczne pojęcia i nie po to zwalnia się z ich z odpowiedzialności za grzech, by dawać im frajdę, ale żeby ich dyscyplinować.
Mechanizm ten wykazał się nadzwyczajną wprost trwałością, przez stulecia całe bowiem każdy gryzipiórek, który dochrapał się katedry uniwersyteckiej wierzył iż jest humanistą. I dreptał na te swoje wykłady, jak ten Józef Szujski, przyjaciel Matejki, uchylając kapelusza na widok szacownych, krakowskich matron. I choć doskonale wiedział, że prawdziwy humanista z XV wieku, to gość, co morduje sztyletem najlepszego przyjaciela i wspólnika, gdzieś w ciemnej ulicy, wsypuje do pucharu dostojnika truciznę, którą nosił w pierścieniu, zdradza swoich mocodawców, by przejść na żołd innych, nie odnosił tych faktów do siebie. Dlaczego? Bo czasy dla humanistów pionierskie i pełne wyzwań minęły, a wiek XIX i XX wymagał od nich już tylko jednego – odprawiania świeckich ceremonii w akademiach i kolportowania kłamstw przeczących wymowie faktów, które to kłamstwa podniesione zostały do rangi symboli. I za to był wynagradzany, ale szczerze przy tym wierzył, że jego misja polega na edukacji młodych pokoleń. Stan ten utrzymuje się do dnia dzisiejszego. Tylko wynagrodzenia znacznie obniżono, bo trzeba oszczędzać. Po drodze bowiem ku współczesności, do ducha humanizmu, dołączył jeszcze duch protestanckiej skrzętności i duch oświeceniowego racjonalizmu. Współcześni zaś humaniści już nikogo nie zadźgają, ani nie otrują. Są gromadą posłusznych gamoni, którzy za pięć złotych pozwolą się kopać po tyłku i jeszcze się będą przy tym uśmiechać.
Można ich też porównać do psów, które obwąchują się na skwerku, wtykając jeden drugiemu nos pod ogon. A odnalazłszy właściwie pachnącego osobnika zaczynają szczekać wesoło i biegać w kółko. Oto szczęście.
Jeśli jednak jakiś sprytny i przebiegły opiekun postanowi wypróbować ich węch i pokaże im coś, co z daleka zalatuje humanizmem, żeby wywołać pożądaną reakcję – wesołe szczekanie i kręcenie się w kółko – może się rozczarować. Pieski bowiem kręcące się po krakowskich plantach mają swoje tajemnice. I nie na każdym kamieniu zostawią ślad, wiedzą gdzie tego czynić nie wolno.
Myślicie pewnie, że to Kallimach był najważniejszym humanistą w Krakowie? Albo może, że Grzegorz z Sanoka? Bo tak wam wyszło ze słuchania tych ujadających kundli. Otóż nie. Miasto Kraków gościło w swoich murach człowieka, który – teoretycznie ma swoją biografię w ISB, napisaną dawno temu przez Henryka Barycza, humanistę pełną gębą - ale ja jej nie znalazłem. Człowiek ten żył dłużej niż Jakub Fugger. Urodził się w roku 1443, a zmarł w 1527, już po Sacco di Roma. Był duchownym, rektorem i reformatorem krakowskiej akademii. Szujski twierdzi, że zwalczał Celtisa, ale inni autorzy z tego drwią. Człowiek ten żyrował pożyczki króla Aleksandra, był jego spowiednikiem, a także spowiednikiem jego braci – Jana Olbrachta i Zygmunta I. Jego największym dokonaniem było storpedowanie unii kościołów, którą planowano za panowania Aleksandra. Unii, która i tak została zawarta później, w czasach Zygmunta III, w celu wyrwania zębów Moskwie. Mówię, co zapewne już wszyscy wiedzą, o Janie z Oświęcimia, który w kręgach humanistów krakowskich nazywany był Sacranusem. Możecie próbować zainteresować nim humanistów sikających po różnych kamieniach pod Bramą Floriańską i szukających tam bratnich dusz, a oni popatrzą na was ciekawie, przekrzywią główkę i szczeknąwszy coś niezrozumiale pobiegną w swoją stronę. Bo i cóż wy im możecie pokazać? Kilka stron zapisane informacjami o życiu Sacranusa w Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego? Oni wiedzą, że ten facet powinien być przebadany na wszystkie strony i powinien mieć przynajmniej jedną biografię. A jednak jej nie ma. Uczeń Filelfa – tego co nazwał Medyceuszy potomkami handlarzy węglem - stronnika Sforzów, autor wiele razy wydawanego podręcznika epistolografii, czyli narzędzia kreującego formy komunikacji masowej. Jak już powiedziałem – przeciwnik unii kościołów, a do tego spowiednik trzech królów jagiellońskich, z których dwóch na pewno zostało otrutych. I co? Doczekał się on jedynie marnej wzmianki u Morawskiego? Ciekawe. Byłbym zapomniał, był jeszcze Jan z Oświęcimia wielkim kolekcjonerem prebend, co podkreślało jego humanistyczne zacięcie, a pierwszym beneficjum, o które się wystarał było probostwo wielickie. Czyli normalnie dostał klucze od kopalni. Bo choć zarządzał nią człowiek świecki, to jednak z miejscowym plebanem liczyć się musiał, szczególnie, że był on tak wpływowy.
No nic, na dziś to tyle. Pamiętajcie o naszych nowych książkach i o tym, że ciągle można się zapisać na konferencję w Gniewie
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/udzial-w-12-konferencji-lul/
tagi: kościół książki propaganda komunikacja uniwersytet publikacje humaniści
![]() |
gabriel-maciejewski |
23 kwietnia 2025 09:06 |
Komentarze:
![]() |
Henry @gabriel-maciejewski |
23 kwietnia 2025 09:37 |
Język faktów i język symboli współcześnie:
Dacie wiarę ;-)
![]() |
gabriel-maciejewski @Henry 23 kwietnia 2025 09:37 |
23 kwietnia 2025 09:38 |
Ale, że małe koty do święcenia przyniósł? O to ci chodzi?
![]() |
Matka-Scypiona @gabriel-maciejewski |
23 kwietnia 2025 09:43 |
Ma dwa wpisy w wiki, po polsku i ukraińsku. Okazuje się, że Jagiellonowie nie byli w stanie przeforsować swojego poparcia dla zjednoczenia. Nawet papież odstąpił od pomysłu Sacranusa o powtórnym chrzcie Rusinów. Nie udało się, bo jeśli jest napisane, że większość hierarchów w Polsce była przeciwna, to ta większość była zagorzałymi humanistami i jurgielt płynął z innego źródła. Rozprawa została opublikowana w 1500 r,czyli 17 lat przed wystapiniem Lutra, ale przecież od lat przygotowywano odpowiednie do tego podłoże. Pisałam kiedyś o prawdziwości Donacji Konstantyna. To czas wzmożonej pracy Sacranusow,Vallich, Kallimachow i innych kreatur. Wszędzie ich pełno a sultan tylko sypał monetami... plus!
Jak zwykle warto byłoby zapoznać się z tym jego dziełem ,Elucidarius errorum rithus Ruthenici', bo na pewno wypłynęłyby steki bzdur,tak jak u Valli, ale jest tylko w oryginale... złotousty zlecialby wtedy z piedestału
![]() |
gabriel-maciejewski @Matka-Scypiona 23 kwietnia 2025 09:43 |
23 kwietnia 2025 09:54 |
I jak zwykle nikt nie wpadł na pomysł przetłumaczenia go na polski. Bo i po co? Troska o czystość doktryny zapewne kierowała Sacranusem
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski |
23 kwietnia 2025 09:54 |
Rewelacyjna notka "ujawniająca" zdumiewającą broszurę!
Najlepie byłoby przytoczyć całą broszurę liczącą tylko 216 stron, ale ja tylko zacytuję początek. ;))
Jakie są najdawniejsze wpływy pierwotnego odrodzenia włoskiego na Polskę?
Józef Szujski (szokująco dla mnie) sam sobie odpowiada:
Są w wpływie Andegaweńskiego dworu Karola Roberta na Elżbietę Łokietkownę i Kazimierza Wielkiego, są w tych cienistych rysach, które nam o miękkiej tej zresztą i dobrej kobiecie, i o tym wielkim i mądrym królu historya przekazuje; są w rysach, jakie nam przekazuje Janko o dygnitarzach polskich za czasów Elżbiety, np. o owym świetnym, od złota kapiącym dworze Zawiszy z Kurozwąk, są nawet w sprawie królowej Jadwigi, która sama jedna, czysta i święta prawie, wychodzi z ruiny Andegaweńskiego domu. Z tym wpływem obyczajowym i moralnym łączy się pierwsze wprowadzenie z zagranicy tych rzeczy, które się genialnemu człowiekowi, jak Kazimierz Wielki, wydają koniecznemi w kraju, gdzie rządzi, więc wprowadzenie rzymskiego prawa na Uniwersytet krakowski, podówczas założony...
Co dalej pisze Józef Szujski "strach" czytać.
![]() |
gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 23 kwietnia 2025 09:54 |
23 kwietnia 2025 09:56 |
Janko z Czarnkowa nienawidził Zawiszy z Kurozwęk, napisał, że lazł on do jakiejś dziewki na bróg i zleciał z drabiny. Nawet jeśli są to bzdury, a pewnie są, to i tak Zawisza nie ma nic wspólnego z odrodzeniem. Z jakiego niby powodu? Bo miał pieniądze? W takim razie jest to demaskacja
![]() |
ArGut @gabriel-maciejewski |
23 kwietnia 2025 11:38 |
Mnie to w podstawówce katowano humanizmem bo Sanok blisko -> Grzegorz z Sanoka a w Krośnie mileiśmy ulicę Pawła z Krosna, który ponoć kaganek oświaty niósł i chciałbyć równie oddanym być co Grzegorz.
Patrząc jednak na daty, to Grzegorz pożył bo chyba się nie narażał na sztylety i trucizny a Paweł umarł młodo i to niby w Nowym Sączu ... więc może coś wypił albo za dużo powiedział o czynnych wtedy na tamtym obszarze "szlakach kontrabandy" i nadział się na jakiś sztylet.
Do dziś te szlaki widać po polskiej i górnowęgierskiej stronie ...
Ale Jan z Oświęcimia młodszy ... to nowość. Pożył se chłop ... pewnie NIKT GO NIE LUBIŁ ale WSZYSTKIM był potrzebny.
![]() |
ArGut @Andrzej-z-Gdanska 23 kwietnia 2025 09:54 |
23 kwietnia 2025 11:48 |
> Najlepie byłoby przytoczyć całą broszurę liczącą tylko 216 stron, ale ja tylko zacytuję początek. ;))
To może link? Któryś z nawigatorów się skusi i parę felietonów o tej broszurce (216 stron to już taka bardziej reportażowa pozycja) przygotuje.
Jak to z tem humanizmem, panie dziejku, w Polsce było i bywał ...
![]() |
Wrotycz1 @gabriel-maciejewski |
23 kwietnia 2025 11:49 |
Zacznie łatwiej manipuluje się symbolami niż faktami.
![]() |
jan-niezbendny @gabriel-maciejewski 23 kwietnia 2025 09:54 |
23 kwietnia 2025 12:06 |
Wpadł, ale przekład został opublikowany jako część rozprawy: Marka Niechwieja O błędach rusińskiego obrządku to jest Elucidarius errorum ritus ruthenici (1501) czyli Jan z Oświęcimia wobec idei unii kościelnej z prawosławnymi Rusinami, Kraków: Collegium Columbinum, 2012. Praca pojawia się w bibliografiach na ogół tylko pod nazwiskiem autora, ewentualnie jeszcze redaktora naukowego, dlatego zawarty w niej "Traktat" w językach polskim i łacińskim przechodzi pod radarem. Np. w katalogu BN nie ma co szukać wśród dzieł Jana z Oświęcimia, tylko właśnie Niechwieja i dopiero kliknąwszy opis znajdziemy to, czego szukamy.
Książka jest trudno dostępna. Księgarnia internetowa wydawcy nie działa. Zdeterminowanym pozostaje wyprawa do jednej z bibliotek, gdzie mają tę pozycję.
![]() |
pike @Wrotycz1 23 kwietnia 2025 11:49 |
23 kwietnia 2025 12:32 |
Manipuluje się swobodnie i bez konsekwencji.
Właśnie się odezwał kolejny "humanista" - Przemyk Gdański
![]() |
ArGut @Wrotycz1 23 kwietnia 2025 11:49 |
23 kwietnia 2025 12:45 |
> Zacznie łatwiej manipuluje się symbolami niż faktami.
Wężykiem, wężykiem ...
W matematyce jest wiele trików na symbolach, które sprowadzają się do dzielenia czy mnożenia przez 0 lub do o(n) czy O(n) ... i z tego wychodzą takie głupoty jak fuzja jądrowa w temperaturze pokojowej.
A fakt jest faktem i jak Unia Europejska jest PUSTA no nawet Urszula CoTo Layer, nie naleje.