Taka ciekawostka, o której nie wiedziałem, a podobno, jak piszą niektórzy, można się tego było spodziewać, cytuję:

Takiej eskalacji konfliktu palestyńsko-izraelskiego można się było spodziewać i to z kilku powodów, choć przewidywano raczej wybuch nowej intifady na Zachodnim Brzegu. Od dawna narastała tam frustracja spowodowana utknięciem procesu pokojowego w martwym punkcie i spadkiem perspektyw utworzenia państwa palestyńskiego niemal do zera. Na tym gruncie rozwinął się silnie zdecentralizowany ruch Jaskinia Lwa, skupiający głównie palestyńskich nastolatków, dokonujących zuchwałych ataków na Izraelczyków. Sytuację pogorszyło wejście do izraelskiego rządu kahanistów, czyli skrajnej prawicy izraelskiej z Itamarem Ben Gvirem oraz Bezalelem Smotrichem na czele. Ugrupowania te były jeszcze do nie dawna uznawane za ekstremistyczne, a kahaniści znajdowali się od dawna na liście organizacji terrorystycznych w Izraelu i USA. Tymczasem Ben Gvir został ministrem bezpieczeństwa publicznego, a Smotrich, poza funkcją ministra finansów objął również stanowisko w resorcie obrony. Pozwoliło im to na uzyskanie ogromnego wpływu na politykę wobec Palestyńczyków i doprowadziło do nasilenia się ataków bojówek osadników żydowskich (związanych i ochranianych przez Ben Gvira) na Palestyńczyków, w tym bezkarne dokonywanie pogromów. Nie ulegało wątpliwości, że doprowadzi to prędzej czy później do pełnoskalowej konfrontacji.

https://defence24.pl/geopolityka/kto-stoi-za-atakiem-na-izrael-analiza

Szkolenia dziś odbywają się w większości w sieci. Te wojskowe w większości w rosyjskiej grze World of Tanks, czy amerykańskiej Call of Duty. To taktyczne szkolenia na poziomie oficera bojowego. Inne szkolenia też pewnie by się znalazło, jak symulatory myśliwców czy okrętów. Te szkolenia już są obecnie wykorzystywane na froncie w Ukrainie - do kierowania różnego rodzaju dronami przez obie strony.

Pewnie ze strony strategicznej też by się coś podobnego znalazło.

"Jak wszyscy wiemy, w Polsce demonizuje się Mosad i armię Izraela, a wiele osób wyraża opinię, że to wszystko jest jednym wielkim montażem, który ma czemuś służyć. Nie bardzo wiadomo czemu."

A dziad wiedział, nie powiedział, a to było tak...

To tylko moja opinia, ale wygląda na to, że wszyscy wiedzieli i postanowili zrobić drugie Pearl Harbour aby Gazę zrównać z ziemią.

Czyli, że Netanjahu to ruski agent?

Trudno powiedzieć czy jest ruskim agentem, ale na pewno ruskich agentów ma w tym swoim Izraelu i o tym wie.

Proponuję zanurzyć stopy w rzece i poczekać na jawny atak Iranu i Pustynną Burzę III.

Była taka gra Civilisation. Ustawiona od czasów prehistorycznych do współczesnych. Nie dało się jej wygrać bez wszystkich lewackich zdobyczy, chyba, że zniszczyło się wszystkich wokół bombami atomowymi.

Większość tych gier ma testować różnego rodzaju taktyki i strategie. A ponieważ obecnie gry toczą się w sieci, więc na serwerach są zebrane ogromne ilości danych na każdy prawie sposób walki - w tym nawet starymi T52 z nowiutkimi Leopardami czy Ambramsami. Teoretycznie one są rozpracowane, i fachowcy w sztabach wiedzą ile mięsa armatniego należy poświęcić, aby osiągnąć dany cel.

A szkolenia polityczne? Gry typu Assasin Creed. Złym jest zawsze Kościół. A jeśli nie on bezpośrednio to jego skorumpowani słudzy. Chyba, że akcja toczy się przed okresem chrześcijańskim, wtedy należy uderzyć w podstawy naszej cywilizacji (nie ważne, że z gruntu fałszywe) - czyli w Ateny i Rzym. Teraz wyszła kolejna część, której akcja toczy się w Bagdadzie w czasach kalifatu.

a po czym tych ruskich agentów sie rozpoznaje? i skąd wiadomo, że ruscy? czy jak wyłapiemy tych agentow to będzie raj? a może to nie tak?

Może okazać się, że osiągnięcia rządu w dziedzinie poprawy infrastruktury, posłużą jednak komuś innemu, nie nam - Przyznam, że co jakiś czas o tym myślę. Tak było w przypadku COK przed wojną. Bardzo dobrze służył Niemcom. A to, co się dzieje w Izraelu, to ustawka wręcz prymitywna, ale zadziałała. Żeby to zakryć, w necie wylała się góra wszelakiego rodzaju specjalistów, którzy "wszystko wiedzą", ale są ślepi na szczegóły, w których "tkwi diabeł". Na analogie z naszą sytuacją to nie ma szansy, żeby się doczekać, no chyba że jakiś wyśliniak czyta ten blog. 

> Pewnie ze strony strategicznej też by się coś podobnego znalazło.

Proszę bardzo. Pierwszą grą, która bardziej niż fan postawiła na strategię była American Army, wygaszona rok temu. Przed komercjalizacją tytuł ten można był pobrać i grać jak w Quake-a tyle, że bezpłatnie i z dużo większą uważnością i szczegółowością przyłożoną do taktyki i wyłączeń przez odniesione obrażenia. id Software opublikowało źródła Quake (chyba II) w 1999 roku i zaczął się szała na wszelkie Areny i rozgrywki multiplayer. Były tytuły strategiczne i głupie strzelanki.

Dla mnie hitem w sensie rozgrywki szkolącej była gry z dodatkiem w nazwie Enemy Teritory. Mnie się bardzo podobała Enemy Territory: Quake Wars. Był tam podział na role - żołnierz, medyk, ..., chyba szpieg też był ... Te gry żyją do dziś bo wizualnie bazują na silnikach opartych o -> 3D OpenGL. Więc jak nowe karty dostają efekty to gra dostaje bust w postaci większej wizualnej realności.

Byly dowodca odzialow granicznych Izraela mowi tak-

Yoram Erez, były dowódca oddziałów granicznych, napisał (tłumaczenie maszynowe z hebrajskiego, językowo w całym tekście nie ma sensu, ale w treści): „Coś mi tu nie gra! To zagadka, na którą od wczoraj nie mogę znaleźć odpowiedzi? Przez przypadek wiem, jak wygląda sytuacja w Gazie i na granicy. Byłem dowódcą odcinka Kerem Szalom (Rafih), odpowiadałem za rejon Lid, znam bardzo dobrze ogrodzenie systemowe, wiem, jak tam pracuje wojsko. Byłem w obozie dla uchodźców Shati w Gazie, odpowiadałem za obóz dla uchodźców w Djibaliya, robiłem Marben na płocie i w głębi okolicy. Poznałem Gazańczyków, jadłem i oddychałem Gazą.

Przeszkoda jest tak zaprojektowana, że ​​nawet lis nie jest w stanie jej ominąć. Ogrodzenie alarmuje przy 3 stopniach ciśnienia. Musi się martwić, jeśli ją potniesz. Istnieją siły działające 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, które są odpowiedzialne za przybycie w ciągu kilku minut, jeśli nie sekund, do punktu, w którym przy ogrodzeniu włączy się alarm. Codziennie wykonuj przynajmniej jedno ćwiczenie penetracyjne. Każdy oddział ma klasę gotowości, której zadaniem jest zwiększanie energii w przypadku sytuacji awaryjnej. Obserwacje rozsiane wzdłuż granicy obejmują każdy jej centymetr. Obserwatorzy są zwolennikami identyfikacji. Niczego nie przegapisz. Wykrywają ruch, zanim w ogóle zbliży się do przeszkody – w dzień i w nocy. W obszarach problematycznych (martwych obszarach) umieść czołg z możliwością obserwacji i identyfikacji oraz zastraszenia. W niektórych przypadkach na służbie pełnią snajperzy.

Codziennie przed świtem odbywa się zabieg „przygotowania o świcie”. O tej godzinie wszystkie siły się budzą (w tym przypadku jest to także godzina, kiedy setki terrorystów wkroczyło do Izraela). Zmiana nocna zostaje zastąpiona zmianą dzienną. Każdy dowódca sił sprawdzał oś, aby upewnić się, że w nocy nie doszło do włamań. Trackery poruszające się po osi wiedzą, jak wykrywać ślady. Wiedzą, jak rozpoznać, kto przekroczył płot, ile i kiedy. Każdy scenariusz ma jasną procedurę. Na przykład procedura infiltracji terrorystów, procedura brania zakładników. Wszystko jest zapisane krwią i sprawdza się od lat.

Jest jeszcze kilka warstw zabezpieczeń, o których nie warto tutaj mówić. Krótko mówiąc, mówimy o przeszkodzie, która przetrwa próbę czasu. Jak więc, do cholery, palestyński traktor podjeżdża do płotu i nikt nie reaguje? Jak traktor mógł przeciągnąć ogrodzenie i otworzyć dostęp do Izraela na długą godzinę i nikt nie zareagował? Jak setki terrorystów i cywilów mogą pokonać tę przeszkodę, tak aby nikt z naszej strony nie kiwnął palcem? W jaki sposób terroryści piesi i samochodowi, uzbrojeni od stóp do głów, dostali się do dziesiątek izraelskich osiedli bez żadnej reakcji z naszej strony? Jak setki terrorystów mogło przebywać w Izraelu przez długie godziny, strzelać do setek Izraelczyków, Zrabowane mienie bez choćby jednej reakcji z naszej strony? Jak to się mogło stać, że setki terrorystów porwały dziesiątki Izraelczyków, kobiet, dzieci, niemowląt, starszych ludzi, którzy budzili się z łóżek zaskoczeni, gdy nie byli gotowi, żołnierzy, oficerów i bez nikogo porwali ich do Gazy. Jak kula może nie zostać wystrzelona?
Jak to wszystko mogło dziać się pod naszymi nosami? Gdzie podziała się cała liga? Gdzie podziały się 3 dywizje? Kto połknął 9 batalionów? Co się stało z 36 firmami? Gdzie zniknęła cała brygada piechoty, która zwykle wyprzedza tę postać? Gdzie były wszystkie bataliony rezerwowe, które przewyższały liczebnie armię regularną? Gdzie zniknęły tysiące żołnierzy??? Ktoś tu musi to wyjaśnić!!!

Troche to niespójne; "Obserwacje rozsiane wzdłuż granicy obejmują każdy jej centymetr. Obserwatorzy są zwolennikami identyfikacji. Niczego nie przegapisz. Wykrywają ruch, zanim w ogóle zbliży się do przeszkody – w dzień i w nocy.", a dalej "Trackery poruszające się po osi wiedzą, jak wykrywać ślady. Wiedzą, jak rozpoznać, kto przekroczył płot, ile i kiedy". Czyli izraelskie wojsko spało, albo piło wódkę i grało w karty.

Ta akcja arabów, to jak standardowa akcja w stylu naszych specjalsów z "gromu". Nasi się tak właśnie przygotowują do zadań - budują makiety, ćwiczą, omawiają scenariusze, ale bestialstwo tych pogan wobec bezbronnych jest jednak im właściwe, tak jak rosjanom.

Smotrycz to rzeka na Ukrainie i miasteczko niedaleko Kamieńca Podolskiego.

Twierdza kamieniecka usytuowana w zakolu smotrycza..

Byłem - piękny widok.

Tak jak w Dajr Jasin

tak samo

No  prosze,...

...  w  duchu  myslalam,  we  to  moze  byc  ,,robota  sztOcznej  EtelYgencYJI  !!!

A  karty  -  to  moze  -  dal  SAM  Musk  albo  inny  Cukierberg,...  normalnie,  jaja  jak  berety.  

To bajka, ze grali w karty. Wszyscy?

poganin nie oznacza niewierzącego

to jasne biorąc pod uwagę perunów, trygławów itd....

Hmn... to zasada żydowskiej "prawomyślności"... Był to rok 1948,więc przebaczono bojówkom żydowskim.A  przecież do dziś oskarżają ,nawet Polskę o Holokaust i domagają się zadośćuczynienia za krzywdy. Wszystkiego mozna się spodziewać teraz  ,także zacierania śladów... pt KTO......

Dlatego Patrzałek...;-)

Ciekawe, że o tej rezygnacji piszą, a nawet rozpisują się media lewicowo - liberalne. W Gazecie to chyba nawet zamieniono podał się do dymisji na został zdymisjonowany ...

polecam:

https://memron.neon24.org/post/173624,konflikt-izraelsko-palestynski

To jest "amerykanizacja" życia politycznego. Wszyscy, cholera, mają serca po lewej stronie, sami kurde demokraci.

Pan Mirosław Różański ględzi na ćwierkaczu, że to i tamto, pan Skrzypczak manifestuje w marszu 1 000 000 serc ( chyba ma 10 serc i wszystkie po lewej stronie ). Dobrze, że chociaż pan Koziej siedzi cicho, ale on ma teraz swojego doktoranta na głowie, pana Jacka Bartosika, któremu wytknięto, że w swej pracy doktorskiej przepisał amerykański raport.

Ameryka, panie, ameryka ...

Mogło być tak, że się nazbierało i między politykami a wojskowymi trwała "szorstka przyjaźń" ale wszyscy wiedzieli, że wojskowi i tak polecą bo kończy im się kadencja a prezydent będzie chciał sobie zabezpieczyć tyły mianując nowych. Jeśli było to planowane to na pewno nie w tym tygodniu a po wyborach. Niestety dla opozycji Tusk w debacie poległ tak bardzo że żaden spindoktor nawet go nie broni więc generalicja sama wyszła przed szereg przykrywając debatę. Choć i bez tego mogli to zrobić ale np. pojutrze. Ogólnie bardzo słabo to o wojsku świadczy.

Im więcej fałszywych tropów, tym trudniej wyłuskac pośród nich  prawdziwe.

Nawet tam zdarzają się sensowne teksty. Co prawda zbyt rzadko, ale czasem się coś trafi.

A Kadyrow proponuje wyslanie czeczenskich sil pokojowych na terytorium Palestyny. )))

Oooooo...

...  to  on  jeszcze  zipie  ?!?!?!

A  taki  ,,HoZOtki,,  byl,...  ,,sil,,  tych  od  ZOMBI  Progozyna,  z  pewnoscia.

12.05 2023 Wypowiedz Mazguly dla wyborczej - tego Mazguly, takze zdziwienia nie powinno byc.

"Gen. Andrzejczak to żołnierz, który wyrósł w poczuciu odpowiedzialności za Polskę - mówi nam pułkownik Adam Mazguła"

Pamietam ze aszymaniak bronil chyba gen. Piotrowskiego, troche mnie wredy to dziwilo.

To jak w końcu jest?

Podali się do dymisji czy zostali zwolnieni?

Kontrola armii jest cywilna pan minister na profilu MON zamieścił wypowiedź, która była dla tvp.info.

A mediów komercyjnie usłużne i "reporterzy śledczy" jak pan Piątek, wymyślają ...

Natomiat czy podali się do dymisji czy zostali zwolnieni, nie ma się czym chwalić. Nie ma mięty między panami generałami a ich byłymi już pracodawcami ...  

Jedynie Petelickiego odstrzelono. 

W tej wypowiedzi pana Jacka Siewiery szefa BBN, jest zawarta informacja, że  panowie generałowie byli na końcu kadencji. Dodatkowo idą nowe zmiany kadrowe związaną ze zmianami ustawodawczymi proponowanymi przez pana Prezydenta ...

A jak komuś wydaje się to za proste, to konstytucja przewiduje jeszcze funkcję Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych ;)

"...na pierwszy ogień pójdzie wolność słowa, potem społeczeństwa zostaną podzielone na kasty, jak w łagrach, a potem zacznie się je tresować. Ci, którzy uważają się za wybrańców bez jednego wahania będą wydawać na śmierć tych, którzy im przeszkadzają lub tylko mają inne zdanie na jakiś temat. I symptomy tego widzimy już dziś. Nie w Izraelu bynajmniej.
Proces ten trwa od dawna, a konkretniej od 10 kwietnia roku 2010. Nadludzkim wysiłkiem bronimy się przed jego przyspieszeniem i za każdym razem, co cztery lata kupujemy sobie trochę czasu. Uważane jest to za wielki sukces."

Właśnie o to chodzi, że u nas to już od 30 lat trwa i zostało przeprowadzone całkowicie, więc my nie mamy jak bać się czegoś co dopiero nastąpi, bo u nas to już dawno nastąpiło, jedyne czego możemy się obawiać to tego że proces wyzwalania się z tego jaki trwa przez ostatnie 8 lat zostanie zastopowany.

U nas podział społeczeństwa na kasty odbył się na zasadzie tego, że zrobiono kastę najwyższych powiązaną z szeroko pojętą komuną która rozdzielała awans w zamian za lojalność wobec nich. Cała propaganda kasty wybrańców szła według linii podziału: wyżsi - "wykształceni", "obyci", "oczytani", "pracowici", "zaradni" itp. vs. niżsi - "niewykształceni", "prole", "robole", "anonimowa tłuszcza", "roszczeniowe nieroby" itd.
Awanse były rozdzielane na zasadzie lojalności, ale maskowane to było właśnie propagandą "sukcesu" - "on coś osiągnął bo był pracowity i zaradny", z kolei ci co nie dali sobie złamać kręgosłupa i nie zostali dobrani do kasty lub grona kapo byli według propagandy opisywani tak - "nieroby którym się nic nie chce dlatego nic nie osiągnęli w życiu itd." . Chodziło o to, żeby kasta "wyższych" mogła swobodnie ciągnąć profity z gospodarki bez konieczności tłumaczenia się z tego, zasłaniając się "prawami wolnego rynku".
Propaganda ta mocno wryła się w społeczeństwo i ludzie w pewnym momencie faktycznie zaczęli się zastanawiać, czy aby napewno nie są jacyś "gorsi" bo np. nie skończyli studiów, więc słusznie należy im się to, że są pomiatani.
Na szczęście rządy PiSu zaczęły odwracać tę mentalność, pokazywać, że każda rola w społeczeństwie jest ważna, a np. wykształcenie jest wyborem, a nie przymusem aby "nie być tym gorszym" i że ludziom należy się szacunek bez względu na to czym się zajmują.

To jest jednym z głównych punktów powodujących dziką furię wobec PiSu, że tak skrupulatnie budowane kastowość, klasowość i rozwarstwienie śmią niszczyć.

jaja sobie robisz ?

Do zobaczenia .

Tu nie ma żadnych dwóch stron, wojsko musi być lojalne wobec rządu. Nie wiemy czy przełożeni zmusili generałów do złożenia prośby o zwolnienie ze służby, czy generałowie wybrali ten czas. Jeżeli to inicjatywa generałów, to słusznie zrobiono to szybko. Teraz w cywilu mogą do woli lansować się w mediach. Cała sytuacja pokazuje jak trudne jest zbudowanie bezpieczeństwa.

Panie Marku, Ojciec Dyrektor nigdy nie robi sobie jaj.

Na razie.

Niech pan skoczy na karuzelę.

Na Bielanach chyba jest jakaś.

"Robię....:)"

Tak, to prawda Ojcze, ale tylko wtedy gdy wypowiada się Ojciec krytycznie na temat parytetu złota.

Tak, za rok im się kończyła kadencja a jak teraz PAD nominował nowych to mawet jeśli opozycja przejmie władzę to bez podpisu Prezydenta ich nie usuną ze stanowisk.

tzn. że sprawa  została  uzgodniona z tymi, którzy złozyli dymisję. Co swiadczy o odpowiedzialnosci wyższej kadry Wojska Polskiego,  nie zaś przeciwnie. I pewnie dlatego tzw. politycy opozycji toczą w tym temacie wściekłą pianę z pyska.

Im bardziej kurz opada tym bardziej tak to wygląda. Co oczywiście nie oznacza, że wszyscy są z tego faktu zadowoleni i nie będą drążyć dalej w różnych mediach. Część opozycji liczyła na jakiś poważny bunt armii ale nic z tego nie wyszło i zawód jest większy niż z wystąpienia Tuska w debacie.

Zgadzam sie. Ale ogromna qiekszosc tych graczy ma zeyczajnie ograniczenia niezalezne od nich, bo otrzymali taka eduke ze szkoda gadac. Jak soe do tego doda brak cwiczenia charakteru, to nie dziw ze oni nic z tych goer nie eynosza piza strata czasu. Ale dla kogos, kto chce przetestowac swoje zdolnosci i traktuje gre na serio, a nie ja tylko rozrywke zabijajaca czas, to może zdobyc pewne doświadczenie, ktore ma przelozenie na realne zycie. Ja zdobylem, choc czasem zastanawiam sie czy te 3 lata to nie za wysoka cena byla. 

W kazdym razie niezaleznie od tego Pioter ma racje, ze serwery zbieraja dame o zacjowan8ach ludzi, ludzie analizuje pewne ciekawe pomysly i to przyspiesza proces nauki taktyki dla normalnych, realnych żolnierzy. Trzeba pamietac ze dowodccy, sztabowcy to tez ludzie i nie zawsze potrafia lub moga przewidziec wszystkie mozliwe zachowania przeciwnika. A na nauke w realnej wojnie nie można sobie pozwolic - jak to stwierdzil slusznie Coryllus. Gdzies trzeba uczyc szybko i skutecznie. 

Jest jeszcze inny, bardzom istotny aspekt szkolenia symulkacyjnego. Ono jest prowadzone w komfortowqych warunkach, w ciepłym pomieszczeniu, w wygodnych fotelach. Moze jest stress, ale to stress tego rodzaju co przy grze w brydza czy w szachy.

Otóz z przebiegu obecnychn  walk nad Dnieprem okazuje sie ,ze przeszkolenie na symulatorach w stosownych po tyemu osrodkach brytyjskich czy polskich niekonioecznie sprawdza się, gdy wokół rozrywaja się odłamki, i nie ma komfortu w namierzaniu celu, bo trzeba sie chowac przed ostrzałem, a wokól zabici i ranni. To zupełnie inny rodzaj stresu. 

Tak więc jedno to teoria, a drugie praktyka.

To trzeba zmienic symulatory na bardziej stresujace. Travian byl bardzo stresujacy....:) 

Ja jestem przekonany, że prezydent i MON wiedzieli o tym, co najmniej od czasu, kiedy został podany termin zwołania posiedzenia BBN, skoro we wtorek był to drugi punkt obrad BBN.

Nie chciałbym walczyć pod oficerem szkolonym na grach, jakie by one nie były. To gorsze niż nie być przeszkolonym.

zolnierza

to oczywiste

Ja obstawiam taką wersję, że ci dwaj i tak byli "pod murem". Przede wszystkim w kwietniu 2024 Andrzejczakowi upywała kadencja na stanowisku. Po jego medialnych "występach porakietowych" i po braku mięty dla min. Błaszczaka, śmiało mógł zapomnieć o trzeciej trzyletniej kadencji. Jeśli zaś uważał, że PO może zdecydowanie wygrać wybory parlamentarne, aby potem samodzielnie rozdawać wszelkie nominacje, to lepiej, że sobie poszedł z wojska; szkoda wojska dla takiego niego.

Z kadencją Piotrowskiego ("gen." także nie chce mi przejść przez klawiaturę) było odpowiednio tak samo - do września 2024 r.

Jedyne racjonalne, co im zostało to korzystająca z przedwyborczego napięcia manifestacja na schodach (esprit de l'escalier) w nadziei, że ktoś okrzyknie go bohaterem poległym za ... Nieważne za co, bo ten rudy i tak przerobił "to" na farsę.

Do tego to jest pierwszy dowódzca na tym stanowisku, który swoją przygodę z wojskiem zaczął po 89r. Może to być jakaś wartość dodana.

Proszę zwrócić uwagę na ten drugi link przeze mnie zapodany.

Jeśli, autor nie mija się z faktami, to gen. Andrzejczak and company, aż trzy razy próbował "ustrzelić" ministra Błaszczaka, aby ten stracił stanowisko. Nie wiem, jak to traktować inaczej, jak nie jako robotę na zlecenie.

Dla mnie wynika z tego bardzo jasno, że min. Błaszczak musi dobrze wykonywać swoją robotę, skoro został wzięty na cel. Dobrze, że wreszcie odeszli, eh!

Rzeczywiście ciekawe są informacje pod tym linkiem. Ja już nie chcę wchodzić w detale, kto znielubił drugiego i dlaczego. Z tamtą rakietą, prawda była zero-jedynkowa. Min. Błaszczak oświadczył, że go nie poinformowano i nie musiał żadnych tego dowodów przedstawiać, bo dowód niebytu po prostu istnieć nie może. Niebyt jest niebyt. Dowodem niebytu jest niebyt.

Andrzejczak powinien był - moim zdaniem - powstrzymać się od publicznych wypowiedzi. A to dlatego, że jedyne, co istotnie było do powiedzenia, to przedstawienie dowodu bytu, czyli dowodu poinformowania min. Błaszczaka. W wojsku żadna służbowa komunikacja nie przebiega na samą gębę i z ust przyłożonych do ucha. Zawsze przechodzi przez właściwe kanały komunkacyjne i te tworzą dowód razem z zołnierzami licznie je obsługującymi.

Ja nie mam na tyle własnej prostolinijności, aby za prawdę uważać cokolwiek aby napisała to prasa. Pod tym zastrzeżeniem pozwolę sobie zwrócić uwagę tylko na jedną wypowiedź (cytat z tego linku):

>> ... Rajmund Andrzejczak. Zapewnił, że on sam „poinformował swoich przełożonych [w MON]” o incydencie „wtedy, kiedy miało to miejsce”. <<

Czy dziennikarz przekazał dokładne słowa Andrzejczaka, jak sugeruje ujęcie części tekstu w cudzysłowy plus kursywa? Tego nie wiem. Jeśli jednak to są dokładne słowa, a nie mam wątpliwości, że generałowie potrafią precyzyjnie się wyrażać, to sens jest taki: "poinformowałem wtedy, kiedy poinformowałem". Bo przecież kiedyś tam w końcu poinformował, czyż nie?

W ten sposób ani słowem nie skłamał, ale słowa prawdy nie powiedział. Wysokie umiejętności! Znacznie powyżej Tuskowych.

Dziękuję, że wyraźnie i "dużymi literami" pan to napisał.

Generałowie mają służyć państwu i od tego są. To jest niedopuszczalne żeby poddawać w wątpliwość autorytet państwa w tak niespokojnych czasach.

P.S.

Zuch. Sporo tych sprawności zrobił.

Całe to zdarzenie (afera określona sporem o poinformowanie o tej rakiecie) jest co najmniej dziwne. Przecież Andrzejczak nie biega po Polsce osobiście wypatrując ruskich rakiet. Od tego są żołnierze właściwie służbowo rozmieszczeni z odpowiednim sprzętem, w tym ze sprzętem do informowania kogo tam należy według ścisle określonej kolejności.

W wojsku wszystko idzie drogą służbową. Inna droga jest właściwie zakazana. Z tą uwagą, że w wojsku informacje potrzebne dla dowodzenia idą nie jedną drogą, lecz wieloma (jakby drzewkiem) dróg zbiegających się na wyższych szczeblach dowodzenia i stamtąd rozchodzącymi się. Jest to oczywiste, bo na każdym szczeblu, przez który informacja przechodzi muszą jednocześnie zapadać własne decyzje dowodzenia tymże szczeblem. Każdy szczebel przekazuje więc informację z własną oceną dowódczą oraz zaczyna sam sobą dowodzić. W uproszczeniu: (a) sytuacja: "ze wschodu leci rakieta"; (b) analiza: "to ruska rakieta w kierunku na ..."; (c) "zdecydowałem ..."; (d) "oczekuję rozkazów i żądam potwierdzenia przekazu"; Wreszcie dowodzenie własne: "maski włóż!". Opis ten jest żartobliwie uproszczony, lecz nie wyobrażam sobie inaczej. 

W rezultacie, generał o jakimś zdarzeniu dowiaduje się w powyższy sposób chyba, że przypadkiem, bo akurat osobiście opalał się z Bronią pod lasem, a tu ruska rakieta obok upadła. Andrzejczak o tej rakiecie mógł dowiedzieć się wyłącznie od kogoś sobie podwładnego. Trenżę od sobie podwładnych, itd. w dół po ww. schemacie. Dalsze wnioskowanie o odpowiedzialności staje się więc oczywiste, bo jest zasadniczo dychotomiczne:

1. Informacja "zatrzymała się" gdzieś poniżej stanowiska Andrzejczaka. W takim razie mamy wtedy dwóch winnych: podwładnego, na którym zatrzymała się oraz jego przełożonego (za brak nadzoru). W takim przypadku Andrzejczak powinien byłby wystawić do oceny tych dwóch, którzy nawalili. W takich sytuacjach kumpli w wojsku nie ma. Osłaniałby ich tylko wtedy, gdyby już wcześniej sam zdecydował był o własnym nieposłuszeństwie służbowym, lub/i akurat poczuł dobrą okazję wpuszczenia Błaszczaka (czyli PiS) w pokrzywy jakiegoś TVN24, czy w ręce jakiejś innej bandy rudego.
2. Informację zatrzymał sam Andrzejczak na swoim szczeblu dowodzenia i to on jest tym, który nawalił.

W obu przypadkach odpowiada Andrzejczak chyba, że udowodniłby, że informację zatrzymał min. Błaszczak. Ciężar takiego ewentualnego dowodu spoczywałby na Andrzejczaku. To było oczywiste od samego początku. Gdy jednak min. Błaszczak oświadczył, że nie został poinformowany, to natychmiast został zakrzyczany przez te bandy. W tym momencie Andrzejczak - winny, czy niewinny - natychmiast powinien był stanowczo stanąć po stronie min. Błaszczaka, a tę opozycyjną żulię od siebie odgonić. Ale akurat spodobało mu się poprzeć tę żulię. Od tego momentu nie ma już nic do rzeczy, czy do min. Błaszczaka miał jakieś ogólniejsze pretensje. Stał się winny także nielojalności służbowej.

Zdaje się, że na tym blogu wypowiada się kilka osób, które mają doświadczenie oficerskie. Ciekaw jestem, czy potwierdzą. Powinno wystarczyć nawet najmniejsze takie doświadczenie.

Zgrubsza można by Panu przyznać rację, no ale nie do końca. Kontrola obszaru powietrznego jest w większości zautomatyzowana to znaczy, że informacja na temat sytuacji w przestrzeni powietrznej spływają poprzez zautomatyzowane systemy dowodzenia bezpośrednio do COP, bezpośrednio podległe DO. Oczywiście idą za tym odpowiednie meldunki tudzież interpretacje wskazań ale jednak w COP w czasie bliskim rzeczywistemu widzą co się dzieje, a nie siedzą tam niegramotne gamonie, które by trzmiela od rakiety nie odróżnili. Inna sprawa, że wiedza o sytuacji w przestrzeni powietrznej jest wieloźródłowa (nie jeden radar ją widzi, nie tylko polski i nie tyko ten, który wpięty jest nasz system dowodzenia i kierowania). Od początku wojny nad naszy niebem stale dyżurują AWACSy, one wprawdzie dostarczają danych do naszych systemów ale nie tylko...

Automatyzacja po prostu przyspiesza przepływ informacji, poszerza źródła informacji, zestawia informacje z różnych źródeł, może je obrabiać, weryfikować z jakimś bankiem danych, może poszerzać / zwężać grono odbiorców i tak dalej. Ostatecznie jednak jakiś człowiek decyduje kogo spoza takiej automatyki "obudzić" i z jakimi rekomendacjami co robić, jeśli zdarzenie trwa. Względnie z raportem, jeśli już ustało.