-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Jaś Kapela polskiej prawicy vs Herkules Poirot

Moja praca była, jak wiecie, wielokrotnie krytykowana. Ja się do tego zdążyłem przyzwyczaić i w zasadzie nie wnoszę zażaleń. Każdy ma jakiś krzyż, który musi dźwigać, a są tacy co mają dwa, albo i więcej. Ja się cieszę z tego co mi jest dane. Mam taki zwyczaj, że nie opowiadam się ze swoich planów, ani z technik ich realizacji. Nie czynię tego ze względów praktycznych. Kiedyś to robiłem i zawsze słyszałem wtedy – Gabryś, bracie, pogięło cię chyba, to jest absurdalne, świat tak nie działa, albo coś podobnego. Czasem też słyszę zarzuty dotyczące moich domniemanych zaniechań. To, przyznam denerwuje mnie i dręczy najbardziej, bo sam nie mogę sobie przypomnieć momentu, w ciągu ostatnich dziesięciu lat, w którym bym czegoś zaniechał. Milczę więc najczęściej na temat tego co będę robił za chwilę, bo daje mi to milczenie niezbędny do działania spokój. Jak wiecie prowadzę pewien rodzaj polityki, jest to polityka wydawnicza. Ona ma swoje lepsze i słabsze momenty, tak się akurat złożyło, że ostatni rok, półtora możemy zaliczyć do momentów słabszych, ale człowiek uczy się na błędach. W okolicznościach, w których działam, moje decyzje są, jestem tego pewien, jedynie słuszne. Jak wiecie poza sympatią czytelnika nie mam w rękawie żadnych asów, żadnych ukrytych trąfów. Fakt zaś, że ciągle jestem, to wystarczający dowód na to, że moje działania są nie tylko skuteczne, ale także słuszne. Puszczam więc zawsze mimo uszu krytykę, także krytykę osób życzliwych (tę może w szczególności, za co bardzo przepraszam) i robię swoje. Nigdy nie słucham i to jedno łączy mnie z Herkulesem Poirot. Pewnie chcecie się dowiedzieć teraz kto to jest Jaś Kapela polskiej prawicy? Już wyjaśniam. To ja we własnej osobie. Nazwał mnie tak Ziemkiewicz w rozmowie z Migalskim na twitterze, w sławnym roku 2015. Po co ja teraz do tego wracam, zamiast zapomnieć i cieszyć się życiem? Otóż czynię to wiedziony intuicją, która mówi mi, że nie wolno zapominać o takich rzeczach i jak ktoś coś mówi, do znaczy, że wie co mówi, a skoro wie, to warto ową wiedzę porównać z jego własnymi postawami. Intuicja podpowiada mi też, że nie może być tak, że tylko ja zbieram kopniaki od różnych Rojtów i innych śmieciarzy, a reszta, bez względu na to, co jest jej udziałem jest poza krytyką i poza szyderstwem. Tak nie będzie. Kto to jest Jaś Kapela? Wyguglajcie sobie, a ja Wam teraz pokażę w jaki sposób jego postawa przekłada się na moje działania. Oto Rafał Ziemkiewicz w rozmowie z Markiem Migalskim

 

https://twitter.com/mmigalski/status/603976562166333440

 

Ktoś powie, że to bzdura, głupota, na którą szkoda czasu. Otóż nie, bo po takiej konstatacji okaże się, że stoimy wszyscy w dziwnym jakimś miejscu, w którym postawy takie jak moja są naganne, albowiem ośmielam się aspirować do środowiska, w którym na co dzień przesiaduje pan Rafał, a inne postawy, jak idiotyczne by nie były, są godne pochwały albo wręcz zazdrości. Ponieważ nic poza jedną cechą nie łączy mnie z Herkulesem Poirot, to co znajduje się poniżej nie ma charakteru profesjonalnego śledztwa. To jedynie garść refleksji opartych na faktach.

Nie wiem czy w roku 2015 czy może rok później, człowiek, który nazwał mnie Jasiem Kapelą polskiej prawicy, ze względu na to, że chcę się wylansować używając do tego gniewu i oburzenia jakiejś sławy, na przykład takiej jak on – Rafał Aleksander Ziemkiewicz – umieścił w wieczór sylwestrowy zdjęcie na swoim profilu twitterowym. Na zdjęciu tym widoczne były różowe, puchate kajdanki i jakieś inne kolorowe szmaty, których kurwy w burdelach używają zwykle do zabawiania swoich klientów mających poważny kłopot z samooceną. Oni sobie tę dysfunkcję poprawiają poprzez wizyty w takich miejscach, gdzie jakaś pani, być może przebrana za nauczycielkę matematyki z liceum, najpierw przykuwa ich do łóżka, a potem łoi pejczem po włochatym, tyłku. Nie pamiętam dokładnie jaki komentarz wybitny pisarz Rafał Aleksander Ziemkiewicz umieścił pod tym zdjęciem, ale chodziło o to, że przed nim upojna noc w towarzystwie małżonki. Pomyślałem sobie – czy on się nie boi, że ta żona go przykuje, a potem zamiast pejcza wyjmie spod łóżka orczyk, niczym ojciec Marcina Lutra i powie – no Rafał, zmysły prysły, czas się żegnać. Następnie zaś, nie zważając na jego piski i histerię zdzieli go tym orczykiem między oczy? Ja bym się czegoś takiego obawiał, dlatego nie trzymam w domu żadnych kajdanek. Potem zaś, kiedy oficer śledczy dokonywał będzie oględzin zwłok i zdziwiony zapyta – rozumiem, że pękło mu serce ze wzruszenia, ale skąd te obrażenia na twarzy? – ona odpowie – bo serce podeszło mu do gardła i dopiero wtedy pękło. Po takim wyjaśnieniu wszyscy będą zadowoleni i rozejdą się do swoich zajęć. Protokół zaś z tych oględzin spocznie w policyjnym archiwum.

Nie pamiętam dokładnie czy to w tym samym 2015 roku czy rok później rzeczony Migalski, europoseł, rozpoczął w gazecie Lisickiego druk swojej pornograficznej powieści, którą zaczął pisać, żeby – niech zgadnę – wylansować się na reakcji kolegów z partii, którzy byli jeszcze w grze, podczas gdy on, stary dureń, został już odstawiony na boczny tor razem z Poncyliuszem. Normalnie z tą powieścią, to Migalski pojechał niczym jakiś Jaś Kapela. Pamiętacie może do czego zaczęło się odsuwanie Migalskiego na boczny tor? Ja pamiętam, od tego, że ktoś zrobił mu zdjęcie jak kupuje bieliznę damską w sklepie. Migalski tłumaczył się, że to dla jego partnerki, ale chyba sam w to nie wierzył. I teraz zobaczcie, w roku 2015 napisany był już nawet tom pod tytułem „Kredyt i wojna”, a wydawnictwo wchodziło właśnie w fazę kryzysu, którą mamy do dziś. Magazyny były pełne, sprzedaż leżała, a ja wymyśliłem, że trzeba napisać Baśń socjalistyczną. Oni zaś, jeden wybierający publicznie figi, a drugi szpanujący różnym Warzechom różowymi kajdankami, piszą, że jestem Jasiem Kapelą polskiej prawicy. Czy to nie jest zdumiewające? Czy to nie jest zanegowanie najbardziej oczywistych realiów? Czy to nie jest plunięcie w twarz czytelnikowi i wyborcy, którzy od takich ludzi oczekuje przecież postaw całkiem innych? Pozostawiam to Waszej ocenie, całą sprawę zaś opisałem, żeby przywrócić rzeczom właściwy wymiar i pion.

Teraz pora...nie na Telesfora bynajmniej, ale na Ebenezera Rojta. Jak już wspomniałem nie łączy mnie Z Herkulesem Poirot nic, poza jedną cechą – nigdy nie słucham. Niektórzy jednak z moich kolegów mają ze sławnym detektywem więcej wspólnego, a kolegów jak wiecie to ja zawsze miałem doborowych. I oto poprosiłem jednego z nich, by zbadał sprawę Ebenezera. Wyszły na jaw ciekawe bardzo rzeczy, a ja przypomniałem sobie dawne czasy, czasy polemik, gwałtownych sporów i zdziwień, kiedy musiałem jeszcze tłumaczyć niektórym osobom za pomocą orczyka, że wszedłem tu gdzie wszedłem, zostaję i mowy nie ma, żeby mnie ktoś wyrzucił. Nie zostało to, jak się domyślacie, dobrze odebrane. No, ale co się pośmialiśmy to nasze. Przeżyjmy więc to jeszcze raz.

Ebenezer Rojt to Lech Stępniewski. Jeśli ktoś chce teraz zadać pytanie – a kto to jest Lech Stępniewski, mogę z tego miejsca śmiało odpowiedzieć – to jest nikt. To jest pan czynny na forach numizmatycznych, autor kilku przyczynków, kilku artykułów w tygodniku Polityka, a także człowiek, który łasił się bardzo kokieteryjnie do redaktorów z portalu „Racjonalista”. Podkreślam – Racjonalista, nie Nacjonalista, gdyby ktoś zechciał mi teraz tłumaczyć, że Rojt to jest prawica taka, że dalej za nią jest już tylko ściana. Nie ma tam żadnej ściany, tam są całe wielkie przestrzenie, po których hulają wiatry wytrzęsione z desusów zakupionych w sklepie Triumph przez Migalskiego. Od tegoż właśnie Lecha Stępniewskiego, alias Ebenezera Rojta, dowiedziałem się, że Rafał Aleksander raczył nazwać mnie Jasiem Kapelą polskiej prawicy. Oto stosowny link odnaleziony przez mojego kolegę, który jest lepszy niż Herkules Poirot http://forum.tpzn.pl/index.php?topic=9578.105

Teraz ważna rzecz – skąd w ogóle Rojt zainteresował się moją osobą? Ani ja mu brat, ani swat, mógł mnie zostawić w spokoju i tyle, a jednak nie zostawił. Dawnymi czasy korzystałem z uprzejmej gościny zapomnianego już nieco blogera Artura Nicponia, który pozwalał mi wrzucać teksty na swój blog. To się nie każdemu podobało, bo ja generalnie nie spełniałem i nie spełniam standardów dominujących w twardym świecie prawicowych wojowników. Nie mam broni i nie umiem się nią posługiwać, mnie to wręcz nie interesuje, nie walczę też na gołe klaty. Często stosuję podstępy zamiast dążyć do otwartej konfrontacji z podniesioną przyłbicą. Czaję się też czasami, jak ten garbus z kawału, co przyszedł do lekarza, a lekarz na to – co się pan tak czaisz...no i generalnie daleko mi do ideału uszlachetnionego ideologiczną walką machismo, który w tamtych latach reprezentowali w większości, bo nie w całości, koledzy z szeroko rozumianej prawicy. Jednego mi tylko nie sposób odmówić – skuteczności. Nie sposób też mi zarzucić, że w swojej robocie oczekuję oklasków i akceptacji środowiska, jakiegokolwiek środowiska. To chyba było najgorsze, bo ja w tamtych latach wprost odrzuciłem zaproszenie to towarzystwa reprezentowanego przez blogera o nicku Wyrus, a także skrytykowałem targi w Katowicach organizowane przez jego żonę. Czas pokazał, że miałem rację, targów tych już nie ma, zostały przejęte przez firmę „Murator”, a cała organizująca je ekipa została przesunięta do innych, równie odpowiedzialnych zadań. Odrzuciłem to zaproszenie bardzo brutalnie, wiedziony intuicją, która podpowiedziała mi, że następnym krokiem będzie próba narzucenia mi czegoś, jakiejś koncepcji czy też skłonienia mnie do złożenia jakichś deklaracji. Wolałem więc to zakończyć wcześniej. Rozpętało się nieliche piekło, zwane także miejscami dyskusją. Oto link do tego wydarzenia, w którym biorą udział także osoby znane nam dziś z bloga. Cześć cmss, miło, że sobie ciebie przypomniałem, już się nie wywiniesz. Oto link, jak powiadam, http://web.archive.org/web/20120919194342/http://nicek.info/2012/09/14/eot-ws-coryllusa-ale-nie-tylko/ do czytania na długie zimowe wieczory. Ja zaś dokonam teraz pewnych skrótów, żebyście się nie zanudzili, skróty te pozwolą nam zorientować się dokładnie, dlaczego Lech Stępniewski, alias Ebenezer Rojt zainteresował się moją osobą. Zanim to jednak zrobię chciałbym serdecznie podziękować kolegom o nickach chlor i onyx, którzy walczyli tam w mojej obronie jak lwy, nie zważając zupełnie na nic, ani na uwodzicielski charme Artura, ani na inteligencję Wyrusa. Dodam jeszcze, że cała sprawa dotyczyła II tomu Baśni, który wziął w obronę także Artur, jemu nie podobała się wyłącznie moja postawa i styl, jakże, przyznam, daleki od doskonałości. W skrócie rzecz wyglądała tak. Kolega podpisujący się nickiem makaron czterojajeczny wyraził chęć napisania do Rojta, żeby ten rozprawił się z moją książką w swoim stylu. Na co Artur Nicpoń odpowiedział – no to pisz. Próbował też Artur trochę tego makarona mitygować, ale słabo mu szło. Napisał tak:

 

Zgoda, dlatego ja Misia 2 bronił będę jak niepodległości.

w eter:

Makaron, nie zmyślaj, nie bądź Jude i kup se tę książkę. Sam zobaczysz, że zajebsita.


 

Bloger o nicku marlowe zaczął namawiać kolegów, żeby zrobili zrzutkę na recenzję, którą miał napisać Rojt. Na co odpowiedział amin


 


I tak co, powiedzmy, dziesięc znalezisk…Albo się sponsorom Chivas skończy, albo Rojt dobuduje sobie piwniczkę.


 

A marlowe dodał:


 

albo Rojt dobuduje sobie piwniczkę.’
i to będzie wkład pana C. w krzewienie myśli:)

 


 

A teraz kolega cmss:


 

Ebenezer nie jest głupkiem, wprost przeciwnie. ON czym innym się zajmuje i TWOIM psim – wybacz proszę – obowiązkiem było TO rozumieć zanim poprosiłeś o recenzję.Jeżeli mogę coś sugerować, NAUCZ SIĘ CZYTAĆ ZE ZROZUMIENIEM CO DO CIEBIE PISZĄ.


 

No i amin do zaskoczonego odpowiedzią Rojta kolegi makarona:


 

No i co ja mam teraz odpowiedzieć?”

Napisz mu, że jednak namawiasz. Zaczyna się wprawdzie obiecująco, ale może to tylko nieszczęśliwie/szczęśliwie dobrana próbka…


 

Wątków w tej dyskusji było dużo więcej, ale ja skupiłem się na najważniejszym. Na zasadach rządzących światkiem prawicowych publicystów, które wyznaczają autorytety – Migalski z Ziemkiewiczem, oraz na reperkusjach jakie owe zasady wywołują w tak zwanych dołach, czyli w ludziach dobrowolnie i bez żadnego przymusu nazwę „dołów” przyjmujących i akceptujących.


 

Teraz już wiecie skąd wziął się Ebenezer Rojt, a jeśli kogoś ciekawi ile on z kolei wziął za recenzję II tomu Baśni, ten musi się dowiadywać bezpośrednio u źródła, czyli u tych co płacili. Można też przy okazji zapytać o motywację, wyjaśnienie byłoby szczególnie ciekawe w kontekście pojawiającego się często w dyskusjach wątku o zawiści i niszczeniu osób w żaden sposób na to nie zasługujących. Ile to było? Flaszka, dwie? Ile trzeba zapłacić za próbę wyautowania autora...bardzo ciekawe.


 

Przypominam, że od czwartku zaczynają się targi pod zamkiem królewskim w Warszawie. Będę miał nową książkę Hipolita Milewskiego, pierwsze polskie tłumaczenie jego francuskiej pracy „O straszliwych niebezpieczeństwach rewolucji rosyjskiej”. Za tydzień zaś jestem u karmelitów we Wrocławiu, gdzie będę miał wykład w czwartek, a także spotkanie autorskie w piątek – Ołbińska 1.

Przypominam, że goście z miasta za udział w wykładzie muszą zapłacić drobną sumę, a także nie mogą zadawać pytań po jego zakończeniu. Mogą za to zadawać pytania podczas spotkania autorskiego w piątek. Zapraszam.

Przypominam, że książki nasze są do kupienia na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przez ostatnie miesiące wspierali ten blog dobrym słowem i nie tylko dobrym słowem. Nie będę wymieniał nikogo z imienia, musicie mi to wybaczyć. Składam po prostu ogólne podziękowania wszystkim. Nie mogę zatrzymać tej zbiórki niestety, bo sytuacja jest trudna, a w przyszłym roku będzie jeszcze trudniejsza. Nie mam też specjalnych oporów, wybaczcie mi to, widząc jak dziennikarskie i publicystyczne sławy, ratują się prosząc o wsparcie czytelników. Jeśli więc ktoś uważa, że można i trzeba wesprzeć moją działalność publicystyczną, będę mu nieskończenie wdzięczny.

Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim,

ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki

PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

PKOPPLPWXXX

Podaję też konto na pay palu:

[email protected]

Przypominam też, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego przeznaczamy na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie ksiądz prałat dokonał swojego dzieła, a gdzie obecnie pełni posługę nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek.

Zapraszam też do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze, do Tarabuka, do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu GUFUŚ w Bielsku Białej i do sklepu HYDRO GAZ w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.


 



tagi: coryllus  prawica  ebenezer rojt 

gabriel-maciejewski
27 listopada 2017 10:10
33     4677    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
27 listopada 2017 10:31

Dobra robota, chlor i onyx.

Niby znam te mechanizmy, ale wszystko się wzdraga we mnie.

.

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
27 listopada 2017 10:44

Byłbym zapomniał, dziś o 15.30 będziemy z Józefem w telewizji Karnowskich gadać o Rosji

zaloguj się by móc komentować

chlor @Maryla-Sztajer 27 listopada 2017 10:31
27 listopada 2017 11:53

Chętnie bym się poczuł połechtany, ale tam wygrzebałem z trudem zaledwie dwa swoje zdania.

zaloguj się by móc komentować

Perekopiuk @gabriel-maciejewski
27 listopada 2017 12:55

Coryllusie, czy będzie jakiś prezent na gwiazdkę?

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @chlor 27 listopada 2017 11:53
27 listopada 2017 13:04

Tamte czasy - to jeszcze nie mój obszar netu. Kto starszy stażem może coś więcej rzec. Mnie jest jeszcze niedobrze od takich rewelacji...nawet spacer w śniegu mi nie pomógł.

.

Czytał Pan Baśń Socjalistyczną? Proszę obejrzeć ilustracje.

.

 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @Maryla-Sztajer 27 listopada 2017 10:31
27 listopada 2017 14:54

To prawda. Te mechanizmy człowiek zdążył poznać aż za dobrze, ale za każdym razem kiedy o tym mowa odczuwa obrzydzenie. Na tym opiera się ta wielka bieda i niesprawiedliwość jakiej doświadczają Polacy, kiedy któryś z nas chce coś zrobić i wybije się choć troche to zaraz się pojawia się czereda która obsiadła stanowiska i rynki i chce zniszczyć cię całkowicie. Mam nadzieję, że teraz osłabną ci wszyscy którzy nas tyle lat prześladują i zostawią nas w spokoju i będzie można złapać świeżego powietrza.

zaloguj się by móc komentować

tadman @gabriel-maciejewski
27 listopada 2017 15:15

Serce pękające w gardle spowodowało, że omal nie udusiłem się własnym językiem

zaloguj się by móc komentować


Wolfram @valser 27 listopada 2017 14:12
27 listopada 2017 15:35

Korwinowcy zgromadzeni na blogu Nicka woleli, by w przestrzeni medialnej istniał Migalski z treścią "naród urojony" i pytaniem: czy naród jest urojeniem - a z drugiej "nowoczesny endek". I na dodatek - najprawdopodobniej przyciągając cyngla spowodowali zainteresowanie blogiem Nicka ze strony GW - a ta szybko nim się zajęła.  

Coryllusem i Braunem też się miały zająć organa - vide cyngiel Ziemkiewicz, co pożalił się koleżance Wielowieyskiej a ta miała "uzasadnione podejrzenie".

O tu: Sprawa Brauna w prokuraturze: Mówił o "wyprawieniu na tamten świat" dziennikarzy "Gazety Wyborczej'' i TVN  [koniec listopada 2012]

Zbieżność dat nie jest przypadkowa. Do zapłodnienia Rojta dochodzi w drugiej połowie września 2012, a za kilka miesięcy nie ma już bloga Nicka - zaś Braun, Coryllus & Co. idą do "spowiedzi" w organach.

Karpie, którym wydawało sie, że są szczupakami zagłosowały za Wigilią.

A do Pana, Panie Rafale Z. kochany - mam taką szczerą prośbę - niech Pan kupi książkę o "Socjalizmie" Maciejewskiego - to się Pan  dowie, dlaczego - ja - wolałbym - żeby czasy ukochanej Pana "endecji" nigdy nie wróciły - bo wtedy, jakby Pan poszedł do swojej koleżanki, co jeździ czerwonym tramwajem i nie zamierza z niego wysiadać - Pańskie donosy mogłyby się zakończyć tak, jak Pan uważa, że to niby Braun chciał. Więc niech Pan nie epatuje swoją nowoczesną endeckością - bo to się źle kojarzy w Pańskich ustach, w kontekście tego co i z kim Pan robi.

 

zaloguj się by móc komentować

onyx @gabriel-maciejewski
27 listopada 2017 15:37

Były czasy jak to mówią. Afera na trzy fajerki i sporo ludzi zaangażowanych. Po pięciu latach już jesteśmy pogrupowani w podobozy i nawet stycznych nie ma żeby zrobić dym. Jak czytam te wpisy to niektóre nawet pamiętam jak dziś, że też na to sam nie wpadłem by pogrzebać ale byłem pewny że Nicek wszystko pokasował na amen. W tak ciasnym grajdole można komuś utrudnić życie za przysłowiową flaszkę albo choćby za cień uznania pilotów boeingów. Bieda 2.0 i końca nie widać. Moja obrona to chyba w innych wątkach bo tu nie mogę znaleźć ale było tego sporo choć nikt wtedy nie wiedział połowy tego co dziś. A ten cały cmss to ekstra śliski typ.

zaloguj się by móc komentować

onyx @Wolfram 27 listopada 2017 15:35
27 listopada 2017 15:44

Tam było trochę inaczej, Nicpoń sam się praktycznie wysadził powodowany rewolucyjnym nastrojem na blogu. Kurz opadł i na pobojowisku został tylko Coryllus &Co i cwaniaki przyspawane do układów udające pilotów oblatywaczy.

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @onyx 27 listopada 2017 15:37
27 listopada 2017 15:51

Mnie też to wtedy umknęło - ale mogłem czytać nieuważnie, miałem inne sprawy na głowie. Wtedy ta nazwa nic nie mówiła.

Ci - co pisali do Rojta - tym na pewno nie umknęło - i na pewno pamiętają. Szczególnie, że od momentu wpisów pod artykułem na blogu Nicka nastąpiło szereg zdarzeń, które nie działy się bez powodu. M.in. pewien blog wypełnił się treścią, a liczne grono wolontariuszy udzieliło mu wsparcia.

Taka uwaga luźna - do cztających, a nie piszących - na nadzwyczajne złagodzenie kary sprawca może liczyć, gdy ujawni organom nieznane fakty.  Które są nieznane niestety organ nie zawiadamia. Oczywiście metaforycznie to piszę, nie jestem przecież Ziemkiewiczem.

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @onyx 27 listopada 2017 15:44
27 listopada 2017 16:33

Myślę, że to nie Nicpoń się wysadził, tylko jego koledzy, mimowolnie, przy okazji.

Potrzebny był pretekst - i go znaleźli - u cżłowieka, co fotografuje sie ze strzelbą naprawdę o to nie trudno.

Wystarczyło, że gdzieś trafił jakiś link - ktoś do kogoś zadzwonił, czy jakaś redakcja miała potrzebę. Skierowali na siebie uwagę Rojta - a z kim on się zna? Wiesz to?

 To nastąpiło po sławnym spotkaniu, kiedy to Braun rzekomo nawoływał do czegoś - a które było 10 września 2012. Zaraz potem powstaje potrzeba znalezienia w sieci potencjalnych "morderców i szerzycieli nienawiści" - Nicek nadaje się idealnie.

Braun to Coryllus, Coryllus u Nicka - tak też mogło to póść. Więc albo Ziemkiewicz, albo Rojt. Nawet bez intencji - to tylko ich świat, trudno, by nic nie mówili, jak są w towarzystwie.

Ok. 15 września 2012 Rojt dowiaduje się o grupie Nicka i kilka dni po tym daje zgodę na publikację swojej odpowiedzi na jego stronie. 

Zaważ, jak blisko siebie są te daty. 

zaloguj się by móc komentować



beczka @gabriel-maciejewski
27 listopada 2017 17:04

Bardzo dobrze, że ujawniłeś jego imie i nazwisko. Bez tego leży i kwiczy, bo wie, że nie może się pokazywać publicznie, nie zezwala mu na to hierarchia-w ten zposób zrujnowałes mu też biznes, bo nikt nie pójdzie niczego zamawiać czegokolwiek do jakiegoś Lecha Stępniewskiego.

zaloguj się by móc komentować

onyx @Wolfram 27 listopada 2017 16:33
27 listopada 2017 17:10

No tak ale on z tą strzelbą był długo a dym się zaczął jak napisał że trzeba strzelać do tvniarzy. Stacja się do niego zgłosiła, później wskoczyli na J. Kaczyńskiego i trzeba było szybko sprawę ukręcić więc zniknął razem z całym blogiem. Jego rodzina to przecież nie są jacyś Ixińscy z blokowiska. Sprawa Coryllusa to trochę insza inszość. Choć oczywiście mogło być i tak że chmury się już zebrały i czekały na dobry pretekst.

Ogólnie porównując do tego co jest dzisiaj to i tak był czas "wesołego karnawału" ;)

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @valser 27 listopada 2017 17:12
27 listopada 2017 18:24

Elig napisała kiedyś notkę "kto mieczem wojuje" na wiadomy temat.

Otóż miejsce, w którym powstał ten wybitny, strategiczny plan - domena blogu Nicka trafiła do Panamy i stoczyła się do rynsztoka - jest to tzw. świńska strona, surogat domu publicznego dla onanistów.

https://who.is/whois/nicek.info

Smaczku, w iście rojtowskim stylu (on też o to zadbał - o przydzielenie praw autorskich sobie - anonimowi) - jest umieszczenie na stronie z nędznej jakości galeriami porno znaczka Copyright nicek.info.  

To tak ku przestodze, jak można się stoczyć - wprawdzie symbolicznie, niemniej symbole znaczą. Piszę o tych symbolach - bo zwracanie uwagi na symbolikę przez Coryllusa (chodziło o krzyż lotaryński w logo Amber Gold - podpowiadam - Słowacja, Węgry, herby państw, kopalnie złota) legło u podstaw zapiekłej wściekłości jednego ze zleceniodawców, zakończonej wynajęciem cyngla.

 

p.s. proszę tam nie zaglądać, by nie przywlec jakiej choroby społecznej - a jak kto zajrzy, to niech nie ma pretensji.

zaloguj się by móc komentować

chlor @Maryla-Sztajer 27 listopada 2017 13:04
27 listopada 2017 19:00

Socjalizm i śmierć czytałem oczywiście. Teraz obejrzałem jeszcze raz obrazki. Bije po oczach np ten podpisany "Nowy York 1905".

zaloguj się by móc komentować

bendix @Wolfram 27 listopada 2017 18:24
27 listopada 2017 19:03

Zdajesz sobie sprawę że z tą domeną to może być przypadek?

zaloguj się by móc komentować

adam-er @Wolfram 27 listopada 2017 18:24
27 listopada 2017 19:39

Jasssny gwint!

A ja sobie zostawiłem na pamiątkę w zakładkach...

 

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @bendix 27 listopada 2017 19:03
27 listopada 2017 19:50

Tak działa internet. Program (lub człowiek) wyszukuje domeny, które mają jakąś klikalność, a zostały uwolnione - taka domena ma konkretną wartość wyrażoną w dolarach. Kupuje sie ją po cenie rejestracji najczęściej hurtowo - a sprzedać można np. za 200, 500, czy wiecej dolarów. Domena o takiej nazwie do niczego innego się nie nadawała - krótka, dźwięczna nazwa własna, która dla większości ludzi na świecie nic nie oznacza - ale pewnie jest łatwa do zapamiętania.

Zarejestrowana jest przez pośrednika w Panamie, by ukryć prawdziwego właściciela - handlarza domen lub dostwcę usług pornograficznych.  To jest tzw. privacy protection - usługa ukrywania tożsamości - nota bene niezbyt bezpieczna i nie polecana poważnym podmiotom.

Ja nie piszą o tym, że wiadoma osoba tak zawiaduje domeną - jestem więcej niż pewien, że nie - tylko o symbolu, jak ta domena skończyła - bo jest to symboliczne. Symbolika jest taka, że ukochane dziecko zostało porzucone i poszło na ulicę.

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @adam-er 27 listopada 2017 19:39
27 listopada 2017 19:53

Zakładki są zwykle do konkretnych stron - więc nie powinny działać, bo tych stron nie ma :)

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @Maryla-Sztajer 27 listopada 2017 15:32
27 listopada 2017 19:57

Nie wolno, zawsze jest Nadzieja.

zaloguj się by móc komentować

Krzysztof-Janyst @Maryla-Sztajer 27 listopada 2017 15:32
27 listopada 2017 21:48

Skąd ten pesymizm.

Niby pięć lat to niewiele, ale ile się zmieniło przez ten czas.

Nicek, Wyrus, triarius, Timmy, Amin etc

gdzież oni nieboracy?

w archiwum tylko?

 

zaloguj się by móc komentować

bendix @Wolfram 27 listopada 2017 19:50
27 listopada 2017 22:25

To oczywiste że najpewniej tak skończyła. Przy okazji się zapytam gdzie jest dowód wprost że ten Ebenezer to Stępniewski?

Bardzo ciekawe te dyskusje z przed lat ale jakoś się nie dopatrzyłem dowodu wprost. Ślepota pewnikiem :-)

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @gabriel-maciejewski
27 listopada 2017 23:52

Przy okazji się zapytam gdzie jest dowód wprost że ten Ebenezer to Stępniewski?

W domu u tego, co podaje się za Stępniewskiego. Dodam, że jest materialny i z gatunku tzw. twardych.

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @bendix 27 listopada 2017 22:25
27 listopada 2017 23:53

Miało być do bendix'a :)

zaloguj się by móc komentować

bendix @Wolfram 27 listopada 2017 23:52
28 listopada 2017 00:20

Jak rozumiem tam ktos byłl i to widział? ;-)

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @bendix 28 listopada 2017 00:20
28 listopada 2017 01:04

Tak.

Dajmy szansę innym na udowodnienie, że tak nie jest.

Pamiętaj, proszę, że tekst, który widzisz na ekranie swojego komputera może widzieć każdy (strona jest publicznie dostępna) - a nie każdy  powinien.

 

zaloguj się by móc komentować

Caine @gabriel-maciejewski
28 listopada 2017 10:10

Ziemkiewicz odkąd był wymienił żonę na nowszy model często potrąca temat różowych pluszowych. Smutne.

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @gabriel-maciejewski
30 listopada 2017 16:24

Suplement.

Znalezione na blogu: Spotkania polityki i narracji, onuc i opatrzności, gówna i wiatraka.

Warto aznaczyć, że blog jest z poczkątków 2012r. - czyli z okresu, gdy Rojt nie był jeszcze poinformowany o Coryllusie przez wybrańców najbardziej prawicowego (za nim już tylko ściana) bloga w całej galaktyce.

Ten blog już wtedy czytany był z nabożeństwem (jest przywoływany na wikipedii i w kilku opracowaniach stricte naukowych).

(o Herbercie, Stillerze) - tak odbierają Rojta zwykli ludzie - co ich pozytywnie odróżnia od uniwersyteckich profesorów czy najprawdziwszej prawicy w sojuszu z postępową lewicą:

Po dłuższej lekturze tego samego bloga pomyślałem, że treści jak treści - ujdą, choć dla mnie nihil novi cum sole, ale forma zupełnie mi nie odpowiada. Dlaczego? Donos, jako forma uczestnictwa w życiu publicznym, jest czynnością tak starą, jak samo życie publiczne.

Donos anonimowy jest obrzydliwością. Donos sygnowany imieniem i nazwiskiem znanym tylko cesarzowi, jest "zwalczaniem politycznego przeciwnika"; obrzydliwością jest wyłącznie dla owego przeciwnika. Donos sygnowany imieniem i nazwiskiem i przybity do słupa na miejskim placu, jest wyrokiem wydanym przez zacnego i szanowanego urzędnika cesarza. Donos sygnowany imieniem i nazwiskiem, zamieszczony w gazecie, jest artykułem, reportażem, felietonem, esejem, wybitną powieścią, i co tam jeszcze chcesz. Nawet jeśli zawiera treści kompromitujące dla bohatera donosu, jest dopuszczalny. Donos sygnowany anonimowym akronimem EBENEZER ROJT, jest obrzydliwością.

Redaktor bloga opisując fakty, ponoć prawdziwe (adresy bibliograficzne to sugerują), ukrywa się za pseudonimem.Większość ujawnionych w blogu przypadków - łącznie z działalnością Roberta Stillera - opisano wielokrotnie w prasie, a nade wszystko w książkach Joanny Siedleckiej. Ta ostatnia nie jest księżniczką z mojej bajki, zbyt często rozgrzebuje gówno zamknięte w szafach IPN dla samej czynności rozgrzebywania, ale... rozgrzebuje to gówno jako Joanna Siedlecka , a nie jako bliżej nieznany EBENEZER ROJT. Nawet Stiller, donosząc kto jest Żydem w książce "Żydowskie abecadło twórców literatury polskiej, czyli od A do Żet z prawa na lewo", donosi obecnie (rok 2011) pod własnym nazwiskiem. 

Drugą, nie mniej obrzydliwą, czynnością, którą EBENEZER ROJT uprawia, jest małostkowość i brak gradacji przy ocenie kompromitowanych bohaterów polecanego przez Ciebie Miaukoto, bloga. Przykład Herberta jest tego dowodem. EBENEZER ROJT nie mogąc zarzucić Herbertowi jakiejkolwiek formy kolaboracji (Siedlecka też na Herberta nic nie znalazła - ot żal) z ubecją, z lubością wywleka fakty Herbertowego lenistwa, strojenia się przez poetę na wyrost w pióra męczennika politycznego i ... awanturniczy charakter Herberta, wynikający z jego pijaństwa (zapiski z "Dzienników" Kisiela). 

Zniesmaczył mnie ten blog, Miaukoto. Wolę "Plotka", albo innego "Pudelka", tam przynajmniej zamieszczają zdjęcia ładnych kobitek (chłopów-ciach też). 

Ponieważ w przypadku Coryllusa podnoszone jest usuwanie użytkowników z bloga - to pragnę zwrócić uwagę, że u Rojta cenzura jest 100% - bo tam nie ma żadnych użytkowników - pomimo, że jest to rzekomo blog.

Jest to najwyższa forma prewencyjnej cenzury internetowej - pełna moderacja. Można do naszego Rojtszwańca napisać - a on zadecyduje co z tym zrobić. Być może jakieś polemiki były do niego wysyłane - nie zamierzam babrać się w nieczystościach, będących produktami chorego umysłu i tego sprawdzać - ale nie przypominam sobie, by on jakąkolwiek przez "moderację" przepuścił. U niego jest, jak na UB - można tylko donosić.

Sam Rojt pisze o sobie:

Nb. podobno p. Ebenezer Rojt na swoim blogu, tym tak okrutnie cenzurowanym przez właścicieli salonu24, nie tylko obficie usuwa niemiłe mu komentarze, ale też lekką ręką banuje autorów, którzy mu się narazili swoimi krytycznymi opiniami. W czasach PRL-u nazywało się to "zapisem na nazwisko" i było uważane za najnikczemniejszą odmianę cenzorskich wybryków.

Tzn. on to napisał o Coryllusie - ja tylko zmieniłem podmiot - taki eksperyment litracki (od litr - jednostka miary alkoholu, jednoski płatniczej  na portalu Rojta, waluta: Chivas Regal, nie notowana na rynku Forex, dostępna w Biedronce)*

* tu, w przypisie powiniene podać zródło, publikację, ISBN, datę wydania, numer strony - celem nadania pozorów naukowości - umówmy się, że podałem. I tak napisze, że jestem nierzetelny i blaguję - bo nie sprawdziłem ile Chivas kosztuje w Biedronie - i czy z kartą Moja Biedronka jest zniżka - a prawdziwy historyk musi takie rzeczy napisać.

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować