-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Jak szpanować impotencją

Dowiedziałem się w środę rzeczy absolutnie strasznych. Okazuje się, że polscy badacze, pracujący na pensji na polskich uniwersytetach, kształcący polskich studentów i wyznaczający standardy polskiej nauki publikują swoje prace, jakże ważne i potrzebne w języku angielskim. Publikują je w ośrodkach zachodnich, niekoniecznie brytyjskich, ale zrzekają się przy tym praw autorskich na rzecz tych wydawnictw. To, w mojej ocenie, degraduje całkowicie polską humanistykę i czynią ją nieważną. Nie ma bowiem znaczenia nic co zostało ustalone w Polsce, w wyniku badań prowadzonych przez Polaków, albowiem ludzie ci są jedynie wynajętymi szperaczami, od których odbiera się urobek płacąc im jakieś grosze. Każdy zaś dobrze wie jak istotny jest obrót informacją, a nawet więcej – obrót hipotezami naukowymi wynikającymi z analizy źródeł. To jest jeszcze ciekawsze niż rynek antykwaryczny, który od dawna jest pod kontrolą. Teraz przyszła pora na kontrolę publikacji omawiających ważne i kluczowe tematy dotyczące historii newralgicznych rejonów świata.

Zapytałem dlaczego nie można tych książek drukować w Polsce? Bo polskie wydawnictwa nie gwarantują takiej jakości i takich recenzji. Taką odpowiedź usłyszałem. To jest załamka. Mamy te wyższe uczelnie, ten Kraków i Warszawę, a także mniejsze ośrodki i nie można tam zachować właściwych publikacjom naukowym standardów? To po jaką cholerę one w ogóle istnieją? To znaczy, że to są faktorie poszukiwaczy surowca, który przekazywany jest bardziej rozgarniętym pośrednikom. Dokładnie tak samo, jak skórki bobrowe przywożone przez Indian do punktów skupu, przekazywane były dalej, do większych centrów handlowych. Dziś Irokezi mają dla niepoznaki ponadawane tytułu profesorów, a na pytanie dlaczego sami nie sprzedają skórek odpowiadają, że tamci mają lepsze narzędzia do ich wyprawiania.

Ja oczywiście dysponuję wszystkimi narzędziami, które pozwalają mi na wydanie książki w formie tak doskonałej jak to czynią zachodnie uniwersytety. Nie mogę tylko rodzimym autorom załatwić recenzji, bo żaden profesor nie napisze mi za darmo takowej, a płacić za nie nie zamierzam. Jak się bowiem dowiedziałem, nasi luminarze nauki traktują tę robotę lekko i mają ją w nosie. Co innego ci z zachodu. Im się chce i oni rzeczywiście czytają. No i taka jest różnica pomiędzy pośrednikiem w handlu skórkami bobrowymi, a Indianinem tych skórek dostarczającym. Ten drugi nie będzie pomagał koledze we wstępnej fazie obróbki surowca, bo nie widzi w tym żadnego sensu. Jest do tego jednak przymuszany, bo faktor z fortu mówi – chłopaki, nie możecie się żreć ze sobą, bo system na tym cierpi i dystrybucja skórek, to jest chciałem rzec informacji, kuleje. Nie może tak być. No i polscy naukowcy- Irokezi kiwają ze zrozumieniem głowami i lecą dalej do swojej pracy żeby zachowywać tam pozory rzetelności.

Taki system zasysania ważnych informacji, przez ośrodki naukowe Europy przypomina żywo system zasysania starodruków wprowadzony na terenie Galicji przez Fabiana Himmleblaua, tyle, że towar jest inaczej pakowany. Jasne jest, że pozbycie się praw autorskich, niski nakład oraz praktyczna niedostępność publikacji polskich historyków, którzy drukują za granicą jest dla lokalnej nauki gwoździem do trumny. I nie mówcie mi, że każdy może sobie przeczytać po angielsku. Nie może, tak jak nie może wydać tego dzieła żaden polski wydawca. No i nie o to chodzi. Po publikacje w języku obcym degradują nasz język. Poza tym każdy chętny do zapoznania się z tymi treściami musiałby wiedzieć o jego istnieniu. A to już jest wtajemniczenie. Ja na razie nie powiem, o jakie książki mi chodzi, ale kiedy się o nich dowiedziałem byłem autentycznie wstrząśnięty. Ich autor jest profesorem, wybitnym specjalistą w swojej dziedzinie i pewnie jeszcze ma poczucie dobrze wykonanej roboty i spełnionego obowiązku. Ja nie wiem jak w takiej sytuacji czują się studenci, którzy muszą, już na pierwszym roku domyślać się, że uczelnia to nie jest żaden awans, ale degradacja i werbunek, a raczej nabór najzręczniejszych do pozyskiwania skórek. Wolę nie zgadywać.

Zapytałem też o co innego. Czy naprawdę nie ma żadnych zachowanych źródeł do historii bitwy pod Batohem. Pewnie są – usłyszałem odpowiedź, ale trzeba by pojechać do archiwów w Stambule, Bukareszcie, Wenecji i Londynie. Nikt jednak tego nie robi, bo system pozyskiwania skórek funkcjonujący nad Wisłą nie przewiduje, by Irokezi udawali się w tak dalekie wyprawy. Zagaiłem o ten Londyn i okazało się, że tam dostępne są raporty brytyjskich rezydentów dotyczące najazdów tatarskich na Podole. Spisane bardzo dokładnie po łacinie. Jeden taki raport, napisany przez niejakiego Sandersona w roku 1672 mam na fotografii. Pewnie go przetłumaczymy. Takich ciekawych rzeczy dotyczących Polski jest w archiwach europejskich więcej, ale nikt nie widzi sensu, by publikować je po polsku. Po co, skoro wnioski wyciągane na ich podstawie publikowane są wyłącznie po angielsku i to jest przez autorów uznawane za awans w hierarchii naukowej. Podkreślę – awans, nie degradację. W tym miejscu chciałbym przypomnieć wiersz, który leży u samego spodu współczesnej, świeckiej, edukacji naszego narodu – niechaj to narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają. Jak się okazuje nie mają. Język Polaków nie jest wart więcej niż język Irokezów. Kiedy Polacy przestaną być potrzebni, na podstawie resztek zachowanych po nich tekstów, mędrzec jakiś spróbuje zrekonstruować tę gwarę i dowiedzieć się czego oni chcieli i o czym myśleli. I pewnie dostanie na to grant.

Teraz pointa jeszcze straszliwsza niż to co napisałem wyżej. Gadaliśmy ostatnio z Józefem o tym, że trzeba stworzyć listę wartości jednoczących Polaków. I wyobraźcie sobie, że zadzwonił do mnie właśnie Jacek, który jadąc samochodem słuchał radia. Konkretnie drugiego programu, gdzie była relacja z kongresu organizacji Polska Wielki Projekt. I tam niejaki Górski – mam nadzieję, że nie ten z kabaretu – powiedział, że on ma gotową listę wartości, które jednoczą Polaków. Są to: czyste powietrze, zieleń i cisza. Ja też jechałem dziś samochodem i też słuchałem radia. Mówili o tym, że nie dopuszczą do marszu narodowców w Katowicach, bo nie może być tak, że w przestrzeni publicznej pojawiają się jakieś faszystowskie symbole. Ciekawe kiedy zabronią idiotom pokazywania się w przestrzeni publicznej? Zgaduję, że nigdy. Wczoraj też dowiedziałem się, że powstaje czy też już powstała książka o tym, jak zrobić sukces na rynku księgarskim i sprzedać 100 tysięcy jednego tytułu. Autorami są dyrektorzy wszystkich zbankrutowanych polskich sieci księgarskich. Nie wiem czy rozumiecie gdzie się znajdujemy? Otóż znajdujemy się w zonie, w której już za chwilę za stwierdzenie prostego faktu – słońce świeci – można będzie trafić do karceru. I z tym Was zostawiam. Zapraszam na www.prawygornyrog.pl gdzie dziś ukaże się pogadanka o książce „Tysiąc lat naszej wspólnoty”.



tagi: polska  historia  publikacje  nauka  wartości 

gabriel-maciejewski
18 maja 2018 09:21
21     2922    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

betacool @gabriel-maciejewski
18 maja 2018 10:16

Szukając jakiejś polskiej pracy naukowej zalogowałem  się na portal anglojęzyczny Academia.edu. Otrzymałem bezpłatny dostęp do tej pracy. Od tego czasu dostaję zachęty, żebym zapłacił za pełny dostęp na portalu, bo moje imię i nazwisko pojawiło się cytowane cztery razy.

Tyle, że ja żadnej pracy naukowej pod swoim imieniem i nazwiskiem nie opublikowałem.

 

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
18 maja 2018 10:50

tak  własnie wyglada współczesny neokolonializm, a tzw. tutejsi politycy są jedynie suterenami podnajmowanymi do  jego obsługi.

zaloguj się by móc komentować

marek-natusiewicz @gabriel-maciejewski
18 maja 2018 10:53

Ciekawe jak wyglądają tłuczanie siedmiu przypadków na język dwuprzypadkowy. To może byc inspirujące jedynie kretynów.

Prosta zagadka: pod iloma "postaciami" występuje w angielskim pojęcie człowiek?.... Bo w polski podobno w 33 postaciach, np. człowieczyna, człowieczek itp.

zaloguj się by móc komentować

marek-natusiewicz @gabriel-maciejewski
18 maja 2018 10:54

Oczywiście nie "tłuczanie" a tłumaczenie!

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @gabriel-maciejewski
18 maja 2018 10:55

Irokezi donoszą skórki do faktorii a ich wodzowie wpatrują się w oczy swoich szefów "zza morza" i spijają im z ust polecenia i oczekiwania. Po czym biegną je wykonywać w pośpiechu, popychając i łając prostych Irokezów.  "Projekt III RP" - w ostatniej fazie gnicia.

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @marek-natusiewicz 18 maja 2018 10:53
18 maja 2018 11:10

Irokezi jeszcze długo się śmiali z najeźdźców, że przecież co to za ludzie jak nie umią pleść paciorków...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @boson 18 maja 2018 11:09
18 maja 2018 11:17

Naprawdę? A gdzie tekst. Tyle to i ja wiem

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
18 maja 2018 11:18

Czyli, jak dobrze rozumiem to coś Polska Wielki Projekt żyje, kwitnie, a czy się rozwija, a po co. Ma byc projekt. Wielki. A realizacja? Juz to napisałem, po co.

Ja spotkalem tutaj świetną dziewczynę, Polka, trząsla jako manager kawiarnią na tej mojej wsi, przyjechała z Londynu z chłopakiem, Anglik. Była w Anglii od ponad 8 lat. Oświadczył się jej. Nie przyjęła ich. Rozmawialiśmy tyle ile mozna było zamawiając kawę przeze mnie. To nie byl łatwy czas dla niej. Ale w końcu usłyszałem, że wraca do Polski, Lubelszczyzna, stamtąd jej ród. Ona skończyła historię na pierwszorzednym polskim uniwersytecie.

Gdy próbowałem coś od niej na ten temat wyciągnąć, nie miała autentycznie ochoty nic mówić

- To już historia- mówiła

Podarowałem jej kilka książek Coryllusa, dawałem namiary na blogi, ba nawet był czas, że w tej kawiarni miałem zamiar urządzić spotkanie z Coryllusem, wykorzystując "znajomości" właśnie.

Wyjechała. A kawiarnia zeszła na psy.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @gabriel-maciejewski
18 maja 2018 11:46

Gabryś, myślę sobie, co nie jest odkrywcze, że ta polityka prowadzona wobec nas przez przyjaciół z zachodu polega na tym, by przywrócić w Europie Środkowej stan normalizacji panujący tu do połowy X wieku. Oni w Londynie i innych stolicach zapewne trzymają w archiwach rzeczy sięgające tamtych czasów i nie pozwalają nam ich oglądać, byśmy nie dostali dowodów na to, że Wielka Lechia i pryl to jedna i ta sama pogańska konstrukcja polityczna z WSI na czele. Dowodów lepszych od tych, które mamy teraz. Po co więc chowaliby przed nami księgi klasztorne z XII wieku?

Wczoraj minęła rocznica urodzin Albrechta Hohenzollerna. W Datowniku historycznym RMF-a Classica pan doktor Korkuć przedstawił sylwetkę naszego ulubionego księciunia, odmalowując obraz, w którym hołd pruski urósł do rangi wiekopomnego dokonania króla Zygmunta. Na dźwięk słów pana doktora przeżegnałem się w przerażeniu, że elegia pogrzebowa nieodmiennie przedstawiana jest jako hymn pochwalny. A to przecież Albrecht dostał do ręki plan znormalizowania sytuacji w Polsce jak towarzysz Breżniew w roku 1968.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski
18 maja 2018 11:57

A bo po polsku to można tylko o Piłsudskim albo o tym drugim co to "obowiązki miał polskie"... A spróbuj powiedzieć że ten ma na sumieniu to albo tamto, albo że nie tacy wybitni bo byli lepsi, to od razu jesteś Moskal albo Prusak, albo jeszcze co gorszego... Nie trafiają żadne źródła ani fakty, o które przecież coraz łatwiej w dobie internetu. One wręcz pogłębiają wrogość a w najlepszym wypadku nieufność... Natychmiast wchodzą emocje i tzw. "tradycje rodzinne" związane z boską niemal czcią, bo dziadek był w legionach itd... To jest coś strasznego, i praktycznie nie do przebicia. Z biegiem czasu zauważam do jak głębokiej i ciasnej studni została nasza historią i pamięć wciśnięta. A "nasze" władze stoją na brzegu tej studni z jednej strony pilnując żeby nikt z niej nie wylazł, a z drugiej, co roku wrzucając do niej nowych wyznawców dzięki tzw szkole publicznej, i systemowi gospodarki społecznej, z etosem urzędnika jako szczytem awansu... I co robić z takimi? Pył strząsać?

I jeszcze dzisiejszy wpis gospodarza... Z jednej strony satysfakcja że jednak jesteśmy ciągle groźni skoro ktoś aż tak się stara "żeby nie było niczego", a z drugiej strony... Wiadomo.

Polska wielki projekt... Nadzieja w tym że wydawnictwo gospodarza się rozrasta, i paradoksalnie w kryzysie tożsamości, o gospodarce nie wspominając. Bez wstrząsu ogólnoświatowego/bankructwa nie ma co marzyć o odwróceniu trendów

zaloguj się by móc komentować

S80 @gabriel-maciejewski 18 maja 2018 11:17
18 maja 2018 11:59

Tutaj można zapytać, popytać: biblioteka Związku Polaków w Niemczech w Bochum, biblioteka Polskiej Misji Katolickiej przy parafii polskiej w Hanowerze, Gabinet Książki i Prasy Polskiej w Niemczech PIN-Instytutu Śląskiego w Opolu.
Ewentualnie tutaj poszukać: Polonica zagraniczne: bibliografia za okres od września 1939 do 1955 roku. T. 1-4., Warszawa 1975-2003

zaloguj się by móc komentować

S80 @S80 18 maja 2018 11:59
18 maja 2018 12:11

A może tutaj? - Universum: miesięcznik poświęcony sprawom Polski i świata, Monachium: Wojciech Zaleski, 1946-1953.

zaloguj się by móc komentować

glicek @gabriel-maciejewski
18 maja 2018 12:15

Zapytałem dlaczego nie można tych książek drukować w Polsce? Bo polskie wydawnictwa nie gwarantują takiej jakości i takich recenzji.

To chyba odbywa się tak samo jak w wielkim świecie filmowym:

---------------------------------------------------------------------------------
http://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114438,23410437,tomasz-kot-jak-bond-zagraniczne-media-zachwycone-gdyby-urodzil.html

Tomasz Kot jak Bond? Brytyjskie media zachwycone: "Gdyby urodził się na Wyspach..."

 

Wysoki, trochę dziki - grałby Jamesa Bonda, gdyby tylko urodził się w Wielkiej Brytanii. Tak Tomasz Kot, gwiazda filmu "Zimna Wojna" Pawła Pawlikowskiego został opisany przez "The Economist".

Po pokazie "Zimnej Wojny" Pawła Pawlikowskiego w Cannes nie cichną głosy zachwytu nad samym filmem i reżyserem, ale i nad wykonawcami głównych ról. Tak magazyn "The Economist" opisał Tomasza Kota - filmowego Wiktora:

Przyciąga ją do siebie (Zulę, graną przez Joannę Kulig - przyp. red.) nie tylko dlatego, że wysoki i trochę dziki Kot grałby Jamesa Bonda, gdyby tylko urodził się w Wielkiej Brytanii.

Taki komplement od brytyjskiego dziennika to nie lada wyróżnienie. Choć artykuł "The Economist" skupia się głównie na samym filmie i jego walorach, autor tekstu nie szczędzi również pochwał aktorom. Rola Zuli Joanny Kulig została określona jako "przejmująca", spojrzenie Ireny zagranej przez Agatę Kuleszę - "twardsze od twardego spojrzenia Paddingtona"

---------------------------------------------------------------------------------

A gdyby Tomasz Karolak urodził się na wyspach mógłby zagrać nawet dr. Watsona w Szerlocku...

Ciekawe czy naszym Irokezom też sprzedają teksty w stylu "Co za piękna skórka! Jeszcze nigdy nie dostałem tak pięknie upolowanej skórki. Gdybyś tylko urodził się pan panie Irokez w Zjednoczonym Królewstwie mógłbyś być pan nawet Stephenem Hawkingiem...".  ;)

ps: Jutro o 11:40 w TVP1 jest bezpośrednia transmisja z Londynu ze ślubu księcia Harry'ego z niejaką Megan Markle. Będzie można poczuć na własnej skórze bliskość świata brytyjskiej arystokracji....

 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @glicek 18 maja 2018 12:15
18 maja 2018 12:18

Będzie raczej można poczuć swąd siarki.

zaloguj się by móc komentować

glicek @pink-panther 18 maja 2018 10:55
18 maja 2018 12:28

Irokezi donoszą skórki do faktorii a ich wodzowie wpatrują się w oczy swoich szefów "zza morza" i spijają im z ust polecenia i oczekiwania. Po czym biegną je wykonywać w pośpiechu, popychając i łając prostych Irokezów.

I podwyższając im normy okraszając wszystko modnym zjawiskiem pt. "mobbing". Nie wiem czy to jest nadal aktualne w miejscach pracy stworzonych dla Irokezow, ale w pewnej fabryce silników postawionych przez azjatyckiego inwestora w 2 co do wielkosci mieście woj. dolnośląskiego tak się stało natychmiast po tym jak fabryka ruszyła, przedstawiciele inwestora puścili wszystko w ruch, wyjechali i pozostawili na swoich miejscach co bardziej gorliwych Irokezów.

Na osłodę jutro Irokrezi z całym namiotem mogą zasiąść przed TVP1 i obejrzeć transmisję ze ślubu księcia Harry'ego z mulatką z Los Angeles. Nie wiem czy transmisja z wesela też jest przewidziana... np. oczepiny ;)

zaloguj się by móc komentować

onyx @glicek 18 maja 2018 12:15
18 maja 2018 12:33

A tymczasem Imperium pracuje na trzy zmiany i nie odpuszcza żadnego rynku. Bliskość na własnej skórze ;-)

https://twitter.com/TomaszCK1/status/997406075438686208

A u nas się panie ten tego książek naukowych wydać nie da. No nie da się i już.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @glicek 18 maja 2018 12:15
18 maja 2018 13:08

Nawet aki film kiedyś nakręcili... "Być jak Dżon Malkowicz"

zaloguj się by móc komentować


Kuldahrus @pink-panther 18 maja 2018 10:55
18 maja 2018 18:06

Mam nadzieję, że w ostatniej.

zaloguj się by móc komentować

chlor @glicek 18 maja 2018 12:28
18 maja 2018 23:46

Co tam oczepiny, potrzebna transmisja z pokładzin.

zaloguj się by móc komentować

DrzewoPitagorasa @Tytus 18 maja 2018 15:38
19 maja 2018 13:44

Larysa- typowo góralskie imię.  

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować