-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Jak napisać trzytomową powieść historyczną, która odniesie sukces na rynku

Tytuł jest oczywiście prowokacją, albowiem żadna trzytomowa powieść historyczna nie może odnieść sukcesu na polskim rynku, nawet jeśli będzie powieścią Cherezińskiej. Jej autor musiałbym bowiem spełnić taką ilość warunków i zapłacić tak wiele towarzyskich i środowiskowych haraczy, że nie opłacałoby my się siadać do pisania. Można jednak pomarzyć i postawić kilka czysto teoretycznych kwestii, które wyjaśniłby jak taką powieść napisać. Ponieważ byłem chory i nie mogłem się właściwie ruszać, zamiast myśleć o tym, co będzie jak umrę, myślałem jakie warunki powinna spełniać dobra, nowoczesna narracja, która spodoba się czytelnikom sama przez się, a nie dlatego, że jakiś, pardon, niedomył, napisał o niej parę słów.

Zacznijmy od kwestii najważniejszej. Musi w takiej powieści znajdować się problem kluczowy, wokół którego rozgrywają się wszystkie wydarzenia. Ten problem nie może być ani wulgarny, ani trywialny, co bardzo utrudnia jego zarysowanie. Problemy wulgarne i trywialne są obecne wszędzie, w każdej książce, a cała para sprzedażowa i promocyjne idzie w to, by nadać im pozory głębi. Tę zaś gwarantuje nieodmiennie, od czasów Zygmunta Freuda psychologia. Do niej zaraz wrócimy, ale najpierw problem. Każdy choć raz oglądał rekonstrukcje bitew, które pokazywane są na YT, te masy źle zaprojektowanych piechurów i konnych, którzy odrąbują sobie głowy i kończyny. No więc ja najbardziej lubię bitwy z udziałem hoplitów i Persów. Widzę tam bowiem nie walczące fantomy, ale coś innego zgoła. Oto hoplici stanowią szarą, stalową masę, a Persowie wyglądają jak gigantyczne stado papug. Każdy z nich ma na sobie kolorowy kaftan i spodnie, a do tego gustowną, frygijską czapkę. Widzimy więc wyraźnie, że jest to konfrontacja przemysłu tekstylnego, który zamierza ekspandować na rynki zamorskie, gdzie nie jest dopuszczany i przemysłu ciężkiego, który usiłuje bronić swoich praw i tradycji. Czy to znaczy, że w Grecji nie było produkcji tekstyliów? Oczywiście, że była, ale nie na taką skalę i nie w takiej mnogości form. Tradycja bowiem miejscowa wykluczała pewne zachowania i pewne stroje. Podbój, czyli narzucenie obcemu narodowi swojej woli, nieodmiennie wiąże się ze strojem. Zwróćmy teraz uwagę, że rynek tekstyliów zawsze jest ekspansywny i wiążę się z wojną o wiele bardziej niż produkcja stali, która wydaje się być częścią wojny. Co takiego ogranicza producentów stali i broni w epoce, o której piszę, a także w innych epokach? Można to nazwać tajemnicą państwową. Grecy nie eksportują broni, bo tym samym ukręciliby powróz na własną szyję. Eksportują ludzi z bronią, którzy znają know how i strzegą go jak źrenicy oka. Persowie muszą eksportować tekstylia, żeby utrzymać swoją pozycję, eksportują też pewnie inne rzeczy, ale ich tak wyraźnie nie widać. Poza tym w naszej powieści nie może być zbyt wiele wątków, bo czytelnik się pogubi. I teraz problem – skoro producenci tekstyliów ekspandują i zagarniają inne rynki, co musi się stać, żeby sytuacja się odwróciła? Odpowiedź – Aleksandra Wielkiego popierali Żydzi – uważam za wielce niezadowalającą. Jest to jeden z problemów trywialnych i wulgarnych. Nasz musi być opisany inaczej – co musiało się stać, że potęga producentów tekstyliów, została złamana? Jaki czynnik zdecydował o tym, że Grecy, podporządkowani macedońskiemu królowi, przestali chronić swoje tajemnice produkcyjne i ryzykując wiele wyruszyli na wschód? Gdzie znalazła się w tym czasie państwowa, czy też może lepiej – plemienna tajemnica Hellenów - skoro nie było jej już w stali?

Problem już mamy, co dalej? Należy jakoś ustawić narrację i zastanowić się co zrobić z bohaterami. I tu dochodzimy do psychologii. Jak wiadomo każdy, kto chce uwiarygodnić się jako autor umieszcza w swoich książkach nieprzytomne całkiem i dziwaczne uzasadnienia dla relacji pomiędzy postaciami. Obszar który wybrałem do prezentacji jest już pod tym względem bardzo wyeksploatowany i w zasadzie wszystkie współczesne i dawniejsze patologie zostały przezeń przefiltrowane. Czy to sprawiło, że czegoś istotnego się dowiedzieliśmy, albo nasze emocje zostały w jakiś sposób dostymulowane? Oczywiście, że nie. Po przeczytaniu wszystkich lektur na temat króla Filipa, Aleksandra i Olimpias, jesteśmy już wyłącznie znudzeni deprawacją, która jest w życiu tych osób obecna. Rozumiemy jednak, że wielka polityka nie powstaje w wyniku słabości i dysfunkcji, ale w wyniku siły i działań celowych, a także właściwej osłony tajemnic państwowych. Fakt czy dany król był biseksualny, a także czy miał jakieś niezdrowe relacje z matką nie ma tu żadnego znaczenia. No, ale dla pisarzy imających się takich tematów, przede wszystkim to ma znaczenie, albowiem wierzą oni, że tylko opisy dysfunkcji mogą kogokolwiek zaciekawić. A być może nawet nie to, być może opisuje się dysfunkcje po to, by nikt nawet nie przypuścił do siebie myśli, że można inaczej. Od razu powstaje bowiem grono naśladowców, którzy chcą jeszcze ciekawie opisywać różne fanaberie, a także znawstwo, określające, który opis jest najlepszy. Prowadzi to do zamulenia rynku i niewiary w to, że można inaczej. Potem zaś wprost do negacji każdej próby stworzenia innego niż zasugerowany wyżej opisu.

Najważniejszy postulat jest więc taki – należy usunąć z powieści psychologię, jest ona bowiem jednym fałszem i w przyrodzie nie występuje w zasadzie wcale.

Co z narracją? Powinna mieć charakter epizodyczny. Im więcej epizodów tym lepiej. Te zaś powinny charakteryzować się dużym nasyceniem szczegółami. Tak, jak ilustracje Pawła Zycha. Dopiero te epizody powinny tworzyć fabułę. Tak rozumiem sztukę pisania. Przykro mi jeśli kogoś zawiodłem. Nie wiem czy kiedykolwiek zrealizuję jakiś projekt w myśl wyżej opisanych zasad, ale miejmy nadzieję, że tak. Ilość bowiem tępej gadaniny, przystrojonej w okładki ze zdjęciami ze Stocka jest już na rynku tak wielka, że za chwilę osiągnie masę krytyczną. Choć mogę się mylić. Zobaczymy co będzie na naszych targach, które odbędą się w grodziskiej Mediatece w dniach 2-3 lipca. Ofertę będziemy mieli bardzo szeroką, od romansów i powieści psychologicznych, poprzez horror i sensację, po książki historyczne i polityczne. Mam nadzieję, że uda mi się też skonstruować ofertę antykwaryczną. Na razie jednak muszę odpocząć. Nie czuję się jeszcze za dobrze.



tagi: książki  rynek  targi  sukces  narracja 

gabriel-maciejewski
24 czerwca 2022 10:23
17     2514    17 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

BaZowy @gabriel-maciejewski
24 czerwca 2022 11:29

Libido dominandi to podobno najważniejsza choć nie uświadomiona ludzka motywacja, a w praktyce rozbita na dwie już bardziej namacalne: chciwość i strach. Można to połączyć z całą gamą fascynacji na bazie Freuda i mamy to o czym Pan pisze, patologia goni patologię do tego stopnia że przebłysk normalności jest uważany za kolejną patologię.

Można też rozwinąć Pana postulat, że historia to odwieczna walka producentów stali z producentami tekstyliów, dużo szczegółów, dużo epizodów i w zasadzie już czekam na tą książkę, nawet gdyby był to tylko 1 tom. Choć zakładam że przy jego sukcesie i koniunkturze, brak tomów kolejnych byłby grzechem zaniechania. Zdrowia i czasu, pomysłów nie trzeba Panu życzyć.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @gabriel-maciejewski
24 czerwca 2022 11:43

Wygląda na świetny pomysł :) Moim zdaniem to ten cały rynek literatury fantasy zepsuł możliwość stworzenia dobrej powieści historycznej, bo właśnie wszyscy domagają się nowych pomysłów na patroszenie i deprawację, w czym mistrzostwo osiągnął autor tzw. "Gra o tron". Fantasy to taki podstępny sposób na wzmocnienie mało ważnych komunikatów i nadanie im rangi wiodących i znaczących. A tymczasem autor w tej grze o tron wymyślił wielkie miasto portowe, które jest siedzibą króla.. To chyba nie może być. Tam zaraz rządził by jakiś związek kupców lub oligarchia.

Ale pomysłów jest chyba całe mnóstwo. Ja natrafiłem ostatnio na coś takiego. Tym razem nie o tekstyliach.

Nam podatki 10% kojarzą się głównie z dziesięciną i istnieją dobrze znane z odniesienia z Biblii. Jednak w czasach cesarstwa rzymskiego głównym podatkiem (i stawką podatkową) od handlu w prowincjach wschodnich była oktawa (czyli ósemka, czyli 12,5 procent). Dopiero w VI wieku deketeia (czyli dziesiąta część, czyli 10 procent) zaczęła zastępować oktawę w całym imperium bizantyjskim. A później....

Czy to przypadek, że na początku już od VIII w. i na początku IX wieku na zagranicznych kupców przywożących (i wywożących?) towary przez granice wszystkich głównych państw średniowiecznej Europy nałożono dziesięcioprocentowy podatek? Mowa i o portach angielskich (tu trwają spory czy to aby na pewno wpływy Bizancjum czy jednak merowińskich/karolińskich królów - obie wersje mają mocne dowody), muzułmańskiej Hiszpanii (oni ponoć stosowali zasadę wzajemności w podatkach i mytach)  i nawet dalekim chazarskim Itil.

Ok, coś jakby wspólna strefa celna (oczywiście mutadis mutandis). I nagle pojawiają się Normanowie i łagodnie mówiąc "psują" strefę...

 

 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski
24 czerwca 2022 12:17

Grecy eksportują głównie wino i oliwę. Za eksportem wina (nawet na tak dalekie rynki jak ludy Ugrofińskie, Scytowie czy Tartar) idzie również eksport własnej kultury. Udaje się to bardzo dobrze w przypadku Italików (cassus Rzymu np, który w całości przyjął grecką kulturę), z Galami już trochę słabiej, a ze Scytami dość opornie. Ale nawet te oporne cywilizowanie Scytów dało Grekom to, że Persowie musieli zawsze uważać na północne granice.

Imperium Perskie jest wciśnięte pomiędzy dwa konglomeraty stalowe - Grecję i Indie. I żadnego z tych obszarów nie potrafi sobie podporządkować. Natomiast następcy Aleksandra bez większych problemów ustanawiają w Indiach swoją dynastię.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @BaZowy 24 czerwca 2022 11:29
24 czerwca 2022 12:21

Trzeba by chyba zacząć od Hetytów i Asyrii. Bo wojny Hetytów z Egiptem chyba trudno będzie wcisnąć w ten schemat.

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @ahenobarbus 24 czerwca 2022 11:43
24 czerwca 2022 12:54

Ten rynek unieważnił powieść historyczną i sprowadził ją do roli fikcyjnej historii Tudorów

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @BaZowy 24 czerwca 2022 11:29
24 czerwca 2022 12:55

Muszę najpierw wyzdrowieć

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
24 czerwca 2022 13:06

" Co z narracją? Powinna mieć charakter epizodyczny. Im więcej epizodów tym lepiej. Te zaś powinny charakteryzować się dużym nasyceniem szczegółami. Tak, jak ilustracje Pawła Zycha. Dopiero te epizody powinny tworzyć fabułę. Tak rozumiem sztukę pisania."

Tak, bardzo dobrze czyta się takie powieści.

 

Dobrze, że wracasz do zdrowia, dużo siły życzę.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @ahenobarbus 24 czerwca 2022 11:43
24 czerwca 2022 13:11

Trochę będę się kłócił  :-)

Nie cały rynek fantasy, tylko jego część(brutalność i erotyka włożona w świat fantasy) która później zawładnęła całym rynkiem.

 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Kuldahrus 24 czerwca 2022 13:11
24 czerwca 2022 13:14

Tak się mogę kłócić ;) Proszę wybaczyć, ja jak zwykle generalizuję. A ta erotyka i brutalność to niby dodaje realizmu, a wiadomo realizm jest najbliższy prawdzie (ironia)... mój Boże... 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @ahenobarbus 24 czerwca 2022 13:14
24 czerwca 2022 13:58

Tak, realizm na poziomie mocno zdeprawowanej gimbazy.

 

zaloguj się by móc komentować

Nova @Pioter 24 czerwca 2022 12:21
24 czerwca 2022 18:03

Jak by Pan patrzył na najazd mongolski (Chiński) na Europę w 13 wieku? Na kraj produkujący tekstylia niszczy region przemysłowy (Śląsk, Morawy,Górne Węgry, Ruś Kijowska) ? omijając inny silny okręg przemysłowy (Indie)? Ciekawie w tym konteksćie wygląda to o czym wczesniej pisał gospodarz- zabranie górników ze Śląska przez Mongołów. Kradzież wiedzy przez potęgę tekstylną.

zaloguj się by móc komentować

pike @Nova 24 czerwca 2022 18:03
24 czerwca 2022 21:16

Stanowczo nie należy mylić  Mongołów z Chińczykami.

Różnią sie znacznie i pochodzą z różnych stron. Mongołowie to plemiona koczownicze.

Chińczyk prowadził życie osiadłe. Główny rejon Chin to ziemie między górami na wschodzie a morzem na zachodzie.

Aby zarządzać tak wielkimi obszarami i gospodarzyć potrzebowali do tego fachowców. Nie mieli tych umiejętności bo niby skąd.

A poza tym lubili alkochol ..  Darowali życie tylko tym mężczyznom, którzy posiadali jakiś potrzebny im fach.

Mieli doratców najczęscie chińczyków ale też arabów, persów i żydów... Po śmierci Czingisa powierzali im coraz częściej

zarządzanie tym imperium, które musieli podzieli na tzw. ułusy...

 

 

zaloguj się by móc komentować

pike @pike 24 czerwca 2022 21:16
24 czerwca 2022 21:22

Pomyliły mi się stron z tymi górami i morzem. Jest oczywiście odwrotnie.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @Nova 24 czerwca 2022 18:03
25 czerwca 2022 14:15

Zadaniem Mongołów była tylko ochrona szlaków handlowych i pozbycie się konkurencji. Tam żadnego przemysłu nie było, zresztą do dziś takiego większego przemysłu w śród ludów stepowych nie widać. Pracowali na rzecz Chin, a to nie tylko był przemysł tkacki - wystarczy popatrzeć na chińskie wojsko Te zbroje niewiele ustępowały europejskimA jako potęgi tekstylnej bym Chin raczej nie przedstawiał. Owszem eksportowali jedwab, ale był to w eiększości surowy jedwab, który dopiero po obróbce w Bizancjum  i na Bliskim Wschodzie stawał się powszechnie poszukiwanym towarem. Tak bardzo poszukiwanym, że aż reeksportowano go do Chin.

zaloguj się by móc komentować

Pioterrr @gabriel-maciejewski
27 czerwca 2022 03:57

Nieznam się, ale napiszę: zacząłbym od zdefiniowania tego - co uważam za "sukces"?

Czy to ma być wysoka sprzedaż i zysk finansowy, czy może Paszport Polityki. ;-)  Bo to definiuje treść.

A tomy nie muszą być grube. Wystarczy 200 stron każdy.

 

zaloguj się by móc komentować

kskiba19 @Kuldahrus 24 czerwca 2022 13:11
29 czerwca 2022 20:17

Dużo tego kiedyś przeczytałem i niestety przychylam się do opinii, że cały.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować