Izabela Łęcka była prostytutką i kokietowała się ze Starskim w wagonie kolejowym. Lalka ciąg dalszy
Tytuł już raz, a może dwa, był przeze mnie użyty, ale co zrobię kiedy mi się podoba. Pochodzi on z autentycznego wypracowania na temat Lalki Bolesława Prusa, które powstało może ze 30 lat temu.
Obejrzałem dalsze odcinki serialu, w którym główną rolę gra Jerzy Kamas i jestem zdumiony, że ktokolwiek może traktować moją interpretację jak żart. Oto Wokulski zmierza do majątku prezesowej Zasławskiej, gdzie nudzi się doborowe towarzystwo. Przede wszystkim zaś niejaka Wąsowska, adorowana przez Kazia Starskiego. Ten zdążył już wrócić z Paryża, gdzie był w tym samym czasie co Wokulski i korzysta z uroków wsi. Po co oni tam siedzą, w dodatku, jak wyznaje Rzecki, we wrześniu, kiedy już jest po wakacjach? Odpowiedzi na to pytanie udziela nam sama prezesowa. Wokulski pyta ją, po co go wezwała, ale tak naprawdę, a ona mówi, że chciała się poradzić, albowiem każą jej budować cukrownię.
Czym jest cukrownia wie każdy uważny czytelnik II tomu Baśni socjalistycznej. Do czego służyły cukrownie w czasie rewolucji roku 1905, też się wszyscy dobrze orientują. Prezesowa nie zdradza, kto każe jej budować cukrownię, ale my się domyślamy, że to pomysł Starskiego, który udaje tylko bawidamka, a rzeczywistości ma inną misję. Czeka też na zapis, który ma na jego rzecz uczynić prezesowa, czyli jego cioteczna babka. Liczy, że przejmie cały majątek razem z tą nowo powstającą cukrownią i uczyni zeń punkt kolportażu ludzi i idei rozwalających miejscowe stosunki własnościowe i polityczne. No, ale zjawia się Wokulski, który udaje zainteresowanie Izabelą Łęcką, czeka aż ona przybędzie do majątku prezesowej i oceniając towarzystwo i okolice fachowym okiem, mówi, żeby cukrowni nie budować. To jest jasne, dlaczego. Wokulski występuje bowiem jako pełnomocnik kół rządowych moskiewskich i petersburskich. One zaś nie chcą, by w Królestwie powstał kolejny zakład nadający się do przerobienia na fabrykę zbrojeniową.
Błąd Starskiego polega na tym iż uważa on Wokulskiego za człowieka serio zainteresowanego Łęcką. Postanawia więc ją uwieść, a do tego jeszcze zbałamucić Wąsowską, młodą wdowę, która także ma spory majątek.
Tymczasem w Warszawie wszyscy już wiedzą, że Wokulski zamierza sprzedać sklep Szlangnbaumowi. W rzeczywistości nie chodzi o sprzedaż, ale o ujawnienie istotnego stanu rzeczy. Wokulski działa na styku interesów warszawskiej diaspory i kół moskiewskich, Żydzi uczynili go swoim pełnomocnikiem, który przysłania ich rzeczywiste interesy. Te zaś dotyczą przede wszystkim przejęcia spółki do handlu ze wschodem, kamienicy i majątku Łęckich i wykolegowania kapitału brytyjskiego, który reprezentuje Starski, czyhający na majątek swojej ciotecznej babki.
Wszystkie te cele realizowane są po kolei, ale nie wszystko się udaje. Wokulski kupuje co prawda kamienicę Łęckich w imieniu Szlangbauma, co zorganizowane jest tak, by wszyscy myśleli iż jest na odwrót, ale za kulisami tej transakcji dokonuje się grube wymuszenie. Baronowa Krzeszowska odkupuje, ze stratą dom. Dlaczego? Albowiem mieszka w nim francuska agentka, niejaka Stawska, która kolportuje po mieście hagadę, że jej mąż zaginął bez wieści. Krzeszowska zaś z nią współpracuje. A obie udają wobec siebie niechęć.
W rzeczywistości zaginiony mąż, oskarżony o zamordowanie jednego z niemieckich agentów posiadających spore znajomości w carskiej policji, musiał być ewakuowany za granicę. Jego żona zaś pozostała i udając naiwną gęś, przekazywała dalej informacje do Paryża. Proces z Krzeszowską o Lalkę kupioną w sklepie Wokulskiego, jest przykrywką dla tej działalności i dla przejęcia kamienicy przez Francuzów czyli przez Krzeszowską i jej zwariowanego męża barona. Nowa właścicielka wyrzuca od razu studentów, ale Szlangbanum instaluje ich tam znowu, a kretyn Maruszewicz, nie rozumiejący co się dzieje, idzie do niego na skargę, że tamci strzelają do niego jarzębiną przez rurkę.
Rzecki, dawny francuski agent, teraz już spalony, usiłuje jeszcze wrócić do gry i snuje swoje napoleońskie plany. Wydaje mu się, że namawia Wokulskiego do rozpoczęcia poszukiwań tego męża. Ten zaś rozpoczyna je rzeczywiście, już w Paryżu, ale czyni to z polecenia Suzina, Stawski bowiem za dużo wie, a Suzinowi zdarzyło się raz i drugi wziąć jakieś honorarium z Berlina. Rzecki myśli, że Wokulski chce się ożenić ze Stawską, ale on, czyniąc takie wrażenie, usiłuje ukryć, że jak tylko Ludwik Stawski zostanie odnaleziony, natychmiast każe go zabić. I rzeczywiście, odnajdują go w Algierze, jest oficerem Legii Cudzoziemskiej i ginie w nierozpoznanych okolicznościach, choć jest mężczyzną młodym i silnym.
Po przejęciu sklepu, Szlangbaum lekko przejmuje spółkę do handlu ze wschodem, z której, bez podania przyczyny, wycofuje się Wokulski. Ta przyczyna jest jasna, owa spółka była od dawna szykowana jako narzędzie dla Szlangbauma, który – współpracując z moskiewskimi kołami władzy – musi jednak ominąć wszelkie dotyczące Żydów zakazy, jakie ograniczają ich działalność w Rosji. Nikt nie potrafi zrozumieć postępowania Wokulskiego, a człowiek Rotszylda, czyli Michał Szuman uważa, że to on pociąga za wszystkie sznurki i kiedy Szlangbaum proponuje mu udział w sklepie Wokulskiego, zgadza się bez wahania. Okazuje się jednak, że Henryk S, tak go tu będziemy nazywać w skrócie, potrzebował trochę gotówki, którą wydusił ze współwyznawcy, nie bacząc, że jest on koordynatorem Rotszylda, a do tego jeszcze musiał pokazać, kto naprawdę rządzi w warszawskim handlu detalicznym. Owa chwilowa spółka z Henrykiem S., wywołuje w doktorze Szumanie niezwykłą przemianę. Nazywa on Rzeckiego romantykiem, wręcz frajerem i mówi, że polski system jest skazany na zagładę, a żydowski będzie triumfował. Kiedy jednak okazuje się, że Henryk S., zrobił go w bambuko, zmienia śpiewkę i nie mówi już o Żydach inaczej jak parchy. Wywołuje to wielką wesołość Rzeckiego.
Układ moskiewsko- żydowski, któremu patronują Suzin i Wokulski wydaje się triumfować. Wokulski dokonuje nawet pewnej niebezpiecznej demonstracji, wręcza kluczową dla wojennego now how zabawkę czyli metal lżejszy od wody, Izabeli Łęckiej, odgrywa przy tym łzawą scenę, ale chce żeby ona pokazała to Starskiemu, który musi zrozumieć, jak daleko zaszli Wokulski z Suzinem i powinien odpuścić, pozwalając Rosji odgrywać w tajnych negocjacjach przeciwko Niemcom rolę kluczową. To jest trochę nieodpowiedzialne, bo Francuzi nie po to mu powierzyli próbkę metalu, żeby szpanował nią przed drugorzędnymi angielskimi agentami, ale żeby dotarł z tym do ministerstwa wojny w Petersburgu. Tak kretynka Izabela jednak gdzieś tę blaszkę gubi. No i w ogóle nie rozumie o co chodzi. Wokulski o tym nie wie i rozgłasza po mieście, że żeni się z Izabelą. Udaje przy tym człowieka szczęśliwego. Stary Łęski, który ma trochę ziemi pod Krakowem i siostrę w samym mieście, zostaje wezwany przez austriacki wywiad i pod pretekstem odwiedzin tej siostry jedzie do Krakowa. Po drodze austriaccy agenci zamierzają zgładzić Wokulskiego i przejąć Starskiego, któremu, tak jak Suzinowi z Berlina, zdarzyło się parę razy brać honoraria z Wiednia. Starski uważa, że powinien zdewastować plany Wokulskiego i najlepiej zrobi to uwodząc Izabelę. Ta jest oczywiście bardzo zainteresowana, albowiem nie rozumie co się dzieje dookoła, a Wokulskiego po prostu nie znosi, choć zamierza się zań wydać.
I wtedy dochodzi do sceny, którą dawno temu pewien uczeń opisał zdaniem – Izabela Łęcka była prostytutką i kokietowała się ze Starskim w wagonie kolejowym. Kiedy oboje myślą, że Wokulski śpi dochodzi do tak zwanych śmiałych scen eortycznych. A Łęcka i Starski gadają przy tym po angielsku, myśląc, że nikt ich nie rozumie. Wokulski siedzi spokojnie i tego wszystkiego słucha, ale kiedy okazuje się, że ta idiotka zgubiła próbkę metalu lżejszego od wody, nie wytrzymuje. To była bardzo cenna rzecz i obawia się, że Francuzi, którzy uważali go za człowieka poważnego, po prostu każą go odstrzelić. Sprawa jest grana serio, a więc Wokulski odgrywa scenę zazdrości, każe udać dróżnikowi, że przyszedł do niego telegram, a potem popada w histerię, czemu nie należy się dziwić, albowiem przez wiele miesięcy żył w wielkim napięciu. Próbuje nawet popełnić samobójstwo, ale na szczęście zapomina, że na dworcu w Skierniewicach, gdzie dawniej car przesiadał się do powozów i automobilów, w drodze do Spały, wszyscy dróżnicy, to agenci ochrany. On zaś nawet jednego z nich, Kacpra Wysockiego, którego wylali z roboty za pijaństwo, kazał tam przyjąć z powrotem. Samobójstwo się nie udaje, ale metal lżejszy od wody przepadł. Wokulski aranżuje całe przedstawienie, które nosi nazwę – wyzwoliłem się z okowów toksycznej miłości - i na razie nie zdradza, co się stało z próbką. Musi jednak działać szybko. Za pomocą niejakiego Węgiełka więc, który kiedyś, realizując histerie prezesowej Zasławskiej, rył jakieś napisy w kamieniu pod zamkiem, aranżuje samobójstwo. W istocie wyjeżdża do Moskwy, a potem na daleki wschód, gdzie ochrana instaluje go w branży handlu jedwabiem. Pieniądze, które pozostały na jego kontach w Warszawie dzieli między swoich, nie świadomych w czym brali udział, współpracowników.
Szlangbaum triumfuje. Żeby pokazać po czyjej stronie stoi, denuncjuje swoich byłych współpracowników, studentów, których policja aresztuje za strzelanie do Maruszewicza ze świstuny. Wyrzuca ze sklepu socjalistę Kleina, ale zatrzymałby chętnie antysemitę Lisieckiego. Ten jednak czując pismo nosem i nie chcąc być marionetką w rękach Henryka S., wymyśla mu od czosnkowych i wychodzi z godnością. Szlangbaum jest niepocieszony. Taki fantastyczny okaz autentycznego antysemity...Gdzie on znajdzie drugiego takiego? Postanawia za pomocą prowokacji zrobić antysemitę z Rzeckiego. Umawia się z nim, że stary zrobi mu nową wystawę, po godzinach, ale zostawia w sklepie niejakiego Gutenmorgena, nowego subiekta, żeby pilnował czy stary nie kradnie. No, ale chce też, żeby się w pewnym momencie ujawnił i sprowokował Rzeckiego do jakichś ekscesów. I tak się rzeczywiście dzieje, ale Ignacy Rzecki jest już za stary na zabawy w antysemityzm. Urażony we własnej dumie, ciężko chory, umiera w końcu na zawał.
tagi: lalka starski wokulski wojna wywiadów
![]() |
gabriel-maciejewski |
23 stycznia 2021 08:55 |
Komentarze:
![]() |
Greenwatcher @gabriel-maciejewski |
23 stycznia 2021 09:19 |
Toż to epopeja wielonarodowa, z wątkiem feministycznym i parytetem płci.
![]() |
wierzacy-sceptyk @gabriel-maciejewski |
23 stycznia 2021 09:37 |
No piękne po prostu:)
A Głowacki o tym wiedział?
No co opisał po prostu
![]() |
Matka-Scypiona @wierzacy-sceptyk 23 stycznia 2021 09:37 |
23 stycznia 2021 09:55 |
Ciśnie się na usta, żeby powiedzieć, że nie wiedział. Ale może wiedział i czekał w zaswiatach na kogoś , kto to wszystko przeczyta "ze zrozumieniem". Teraz stwierdził, że w końcu odnalazł spokój. :)
SUPER!!!
![]() |
gabriel-maciejewski @Greenwatcher 23 stycznia 2021 09:19 |
23 stycznia 2021 10:07 |
:-)
![]() |
gabriel-maciejewski @wierzacy-sceptyk 23 stycznia 2021 09:37 |
23 stycznia 2021 10:07 |
Moim zdaniem tak
![]() |
Kuldahrus @gabriel-maciejewski |
23 stycznia 2021 11:03 |
Dużo zapomniałem z "Lalki" od czasu jak przerabialiśmy ją jako lekturę w szkole, ale to, że mi się to wszystko słabo kleiło zapamiętałem, szczególnie ta próba samobójcza Wokulskiego po tym jak Izabela zgubiła kawałek metalu(ciągle o tym metalu wspominali!), ale jak to młody chłopak miałem w sumie to gdzieś, bo myślałem w tym czasie akurat kiedy lekcja w końcu się skończy. To tłumaczenie, że "Wokulski z rozpaczy po zdradzonej miłości itd." wtedy przyjąłem z całą dobrocią inwentarza.
Kiedy już człowiek wie "co autor miał na myśli" to koniec książki staje się bardzo jasny. Ten fragment o tym jak Rzecki nakręca zabawki w sklepie i mówi do siebie, że ludzie są jak zabawki które coś nakręca, a jak energia się skończy to wtedy przestają się poruszać. W szkole to tłumaczyli, że tą energią jest miłość, ambicja itd. itp., a przecież ten fragment to jest podsumowanie autora do tego, że większość bohaterów opowieści pracowała dla jakichś służb, biznesów etc. i ktoś "większy" ich nakręcał z zewnątrz jak te zabawki w sklepie.
Sądzę, że Prus dobrze wiedział co chce w tej powieści przekazać, ale przecież nie mógł tak wprost.
![]() |
mniszysko @gabriel-maciejewski |
23 stycznia 2021 11:12 |
Moje marzenie, jak to się mówi - marzenie ściętej głowy. Wydać Lalkę z twoim komentarzem. Albo po prostu sam komentarz do Lalki. Kojeve zrobił karierę na swoim komentarzu do Hegla.
Wiem, wiem. Ty jesteś panem swoich planów. Ale pomarzyć mi wolno. Prawda?!
![]() |
betacool @gabriel-maciejewski |
23 stycznia 2021 11:13 |
Wydeje mi się, że uczyniłeś milowy krok na drodze do wycofania Lalki ze spisu lektur.
![]() |
Wrotycz1 @gabriel-maciejewski |
23 stycznia 2021 11:40 |
Czy znajdzie się ktoś, kto to przedstawi mową wiązaną? Niechby i rymami Szpotańskiego. Byłaby to epopeja ma miarę tej sprzed 200 lat.
![]() |
cbrengland @gabriel-maciejewski |
23 stycznia 2021 12:54 |
Z "Lalki" pamiętam, Bronisława Pawlika w filmie "Lalka ☺ i to, że to wielka powieść. Pamiętam ze szkoły. Tak mówili. Z lektur szkolnych nie przeczytałem nic.
Ja w ogóle praktycznie nie mialem lekcji języka polskiego w liceum. Co roku był inny nauczyciel. Dopiero w klasie maturalnej przerobiliśmy cały czteroletni kurs języka polskiego. W kilka miesięcy, przed maturą, z panią wice dyrektor szkoły, świeżo nominowaną na to stanowisko. Nie było czytania lektur, tylko o nich gadanie. Nawet, nie pisanie wypracowań. Nie było na to czasu.
I o to właśnie chodziło. Durnie w tej szkole nawet nie wiedzieli, jaką mi zrobili przysługę.
![]() |
jacekjack @gabriel-maciejewski |
23 stycznia 2021 12:58 |
Skrzypek Molinari ,agent karbonariuszy, próbował storpedować akcję pomocy polskiej arystokracji dla Watykanu .Wokulski zdawał sobie sprawę z jego roli tym bardziej żę otrzymał poufne informacje od doskonale zakonspirowanych dwóch członków think tanku Świętego Oficjum radcy Węgrowicza i ajenta Szprota .
" Musi mi pan ułatwić zaznajomienie się z Molinarim, ale to koniecznie, koniecznie... Obiecałam Cioci, że skłonię go, ażeby zagrał u niej na ochronę; pojmuje więc pan, ile mi na tym zależy". Izabela Łęcka do Stanisława Wokulskiego.
"przyszła mu bardzo słuszna uwaga, że panna Izabela NIE ZNAJĄC Molinariego daje się tylko unosić prądowi jego reputacji". S. Wokulski w myślach.
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski |
23 stycznia 2021 13:03 |
Lisiecki jest najwyraźniej stuknięty ale rokuje nadzieję, okazuje się uzdolnionym artystytcznie i ma globalne wizje historii sztuki. Szlangbaum jest pocieszony choć nie wie jeszcze jak go wykorzysta. Czas pokaże.
Nie wiem tylko gdzie by tu znalazł się dogodny moment na tragiczną śmierć francusko-szwajcarskiego Mauritza Rotszylda, renegata klanu, który snuł jakieś plany w związku z budową kolei transkontynentalnej w Stanach, wbrew nakazom capo di tutti.
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski 23 stycznia 2021 10:07 |
23 stycznia 2021 13:04 |
Jan Gotlieb uchylił mu rąbka. Reszty sam się domyślił.
![]() |
Magazynier @mniszysko 23 stycznia 2021 11:12 |
23 stycznia 2021 13:08 |
Szczera prawda. Sam komentarz w postaci powieści obrazkowej. Tytuł "W sklepie z zabawkami" - celowo wymyśliłem głupi tytuł, żeby gospodarz go odrzucił.
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski |
23 stycznia 2021 13:31 |
Proszę Szanownych SN-owiczów!
Szukam cały czas, pod tekstem lub w tekście, moich ulubionych literek "CDN".
Ktokolwiek wie gdzie są niech da znać. Może sam Autor świetnej notki uzupełni ją o te, przecież drobne, literki! Może po prostu zapomniał je dopisać! Byłbym niepocieszony gdyby okazało się, że ich nie będzie, a przecież tak dobrze się czytało.
PS
Mam uwagę do tekstu. :))
Było za mało tzw. "momentów". Przecież to książka i notka chyba dla młodzieży?
![]() |
Magazynier @Andrzej-z-Gdanska 23 stycznia 2021 13:31 |
23 stycznia 2021 13:50 |
Ależ skąd. To tekst dla starych zmęczonych życiem subiektów. Tak żeby trochę pochichotali nad filiżanką kawy. CD nastąpił już zanim ukazał się ten tekst w Niedźwiedź jak socjalizm.
![]() |
Szczodrocha33 @mniszysko 23 stycznia 2021 11:12 |
23 stycznia 2021 16:46 |
"Wydać Lalkę z twoim komentarzem. Albo po prostu sam komentarz do Lalki."
Ten tekst Gabriela powinien byc dolaczony do kazdego egzemplarza "Lalki", ktora jakby nie bylo jest lektura obowiazkowa w szkolach srednich.
No i zarzadzic jeszcze raz Narodowe Czytanie "Lalki", oczywiscie z odczytaniem tekstu naszego gospodarza na poczatku.
Ale obwiam sie ze rownie dobrze mozna by demonstrowac dzialanie notebooka firmy Apple Papuasom.
Efekt ten sam mniej wiecej.
![]() |
Paris @gabriel-maciejewski |
23 stycznia 2021 20:56 |
Straszne,...
... to co Pan napisal,... ale prawdziwe... i bardzo adekwatne do tego co dzis sie dzieje wsrod tej "naszej" zapyzialej i prymitywnej "elitki"...
... ze tytul wpisu nie jest Panskiego autorstwa, tylko jest tytulem pracy maturalnej sprzed blisko 30 lat - to mnie zaskoczylo.
Wie Pan moze - przypadkiem - czy praca zostala zaliczona temu blyskotliwemu abiturientowi ???
![]() |
Drzazga @gabriel-maciejewski |
23 stycznia 2021 20:58 |
Pomimo grzeszności, Bóg ma wobec każdego swoje plany. Za przyczyną Izabeli, tak doskonale niedoskonałej Wokulski wchodzi do kościoła na Wielkosobotnią kwestę.
Co tam się z nim dzieje i jakie demony nim targają to już do indywidualnej interpretacji zostawiam.
Nimfomanka czy prostytutka skończyła w klasztorze, przestała podniecać chore żołądki.
Czy oni wszyscy byli agentami, czyje plany realizowali świadomie czy bezwiednie - może wszystkie opisane powyżej przez autora, ale Prus daje nam znaki także co do innego Zleceniodawcy.
To dziwne, że bez względu na moją interpretację tekstów autora, jakby obok - dzieje się .
Nie jestem mądrym rabinem, o nie, ale coś z historii przytaczanej przez A.J. Heschela jest na rzeczy.
Po co pojechałeś w odwiedziny do cadyka? - zapytał ktoś wybitnego rabina, który pomimo, że jego czas był cenny trudził się, aby mistrza odwiedzić
Aby stać koło niego i przyglądać się jak sznuruje swoje buty - odpowiedział rabin.
![]() |
Tento @gabriel-maciejewski |
23 stycznia 2021 22:44 |
@gabriel-maciejewski
jeśli dobrze pamiętam, chodziło o metal lżejszy od powietrza. Metale lżejsze od wody nie były już wtedy czymś nadzwyczajnym (sód, potas).
![]() |
gabriel-maciejewski @Tento 23 stycznia 2021 22:44 |
23 stycznia 2021 23:01 |
Właśnie takie komentarze irytują mnie najbardziej. Prus nie znał się na chemii, to po pierwsze, a pan nie czytał Lalki, to po drugie. Po trzecie zaś, Geist chowa ten lżejszy od powietrza, a daje Wokulskiemu też drugi, lżejszy od wody.
|
KOSSOBOR @gabriel-maciejewski |
24 stycznia 2021 00:17 |
Z trudem nadążam za Twoją brawurą, ale usiłuję :)
No i fakt: czytając "Lalkę" jako lekturę szkolną, wiele spraw jakoś podskórnie /czując/ nie kleiło mi się.
![]() |
SalomonH @gabriel-maciejewski |
24 stycznia 2021 07:41 |
To chyba tylko ja przeczytałem Lalkę ze trzy razy conajmniej, odbierając ją mniej więcej tak, jak Gospodarz tu proponuje. Spaczyło mi to postrzeganie świata nieodwracalnie.
![]() |
tadman @SalomonH 24 stycznia 2021 07:41 |
24 stycznia 2021 08:44 |
Niecierpiałem pytań nauczyciela w rodzaju co autor/poeta chciał powiedzieć, bo prawie zawsze okazywało się to nie tym co było nagradzane dobrą oceną. Częściowo Gospodarz dał mi post factum usprawiedliwienie, a nauczycielom wystawił marną ocenę. Najzabawniejsze było to, że uczniowie kojarzyli wprost postać bohaterki z nazwą powieści, a nauczyciel twierdził, że tytuł wiązał się ze sporem sądowym o lalkę.
Kiedyś lubiłem w Lalce pierdołę Rzeckiego, a dzisiaj widzę ekwilibrystykę Prusa związaną ze Szlangbaumem, z Szumanem (rewelacyjny Boruński z serialu), czy z krytyką odchodzących w niebyt ludzi tzw. dobrze urodzonych.
![]() |
betacool @tadman 24 stycznia 2021 08:44 |
24 stycznia 2021 12:46 |
W świetle tego wszystkiego co napisał Coryllus, to największą lalką był sam Wokulski.
![]() |
umami @gabriel-maciejewski |
24 stycznia 2021 13:07 |
Bardzo mi się podoba ta Twoja wersja Lalki, polecam ją znajomym. No i powinienem chyba przeczytać tę książkę, obejrzeć po latach ten serial, bo prawie nic już z niego nie pamiętam, no i jeszcze wersję Hasa, żeby porównać, co pominął.
A serial w PRL-u pewnie zrobiono ochoczo z powodu współpracy Wokulskiego z Rosjanami i Żydami.
![]() |
tadman @umami 24 stycznia 2021 13:07 |
24 stycznia 2021 13:17 |
Raczej z powodu karykatury ziemiaństwa, a także z powodu wstrętnego kapitalizmu (Magdalenka, postać z Lalki :)).
![]() |
umami @tadman 24 stycznia 2021 13:17 |
24 stycznia 2021 13:39 |
Tego ziemiaństwa to ja nie pamiętam właśnie w tej Lalce. A jeśli masz na myśli tych arystokratów, zatroskanych losem tego nieszczęśliwego kraju, to jest to pomyłka, albo wrzucenie do jednego wora, dwu zupełnie innych typów ludzkich. Arystokraci bawili się w naśladowanie tych wszystkich inwestorów, co to chętnie tanio kupią a drogo sprzedadzą, tylko powiedz nam pan gdzie i u kogo, a kapitał chętnie wyłożymy. A ziemianie, do których możemy zaliczyć takiego Hipolita Korwin-Milewskiego, który, zresztą, odżegnywał się od tytułu hrabiowskiego swojego brata Ignacego, po prostu ciężką pracą rozwijali swój majatek. HKM zaczynał od podstaw, bo nie znał się na gospodarce. Który typ nazwać tu pozytywistycznym, nie będzie trudno.
![]() |
Rozalia @KOSSOBOR 24 stycznia 2021 00:17 |
24 stycznia 2021 19:00 |
Właśnie tak. "Czując podskórnie nie kleiło się." Posądzałam siebie o sugestię obsadą filmu: Mariusz Dmochowski i Beata Tyszkiewicz. Dmochowski nie podchodził mi na wzdychulca. Tyszkiewicz jakkolwiek piękna, (sorry) za stara do takiej roli. Serial Lalka jakoś mi nie pasił, ale ja po prostu nie lubiłam aktorstwa Małgorzaty Braunek.
Lekturę trzeba było przeczytać. Wersja Coryllusa zdecydowanie bardziej ciekawa.
|
KOSSOBOR @Rozalia 24 stycznia 2021 19:00 |
25 stycznia 2021 00:24 |
Zabawne, bo i ja nie lubiłam aktorstwa Braunek. Jakaś drętwota niewytłumaczalna. Nic "przez ekran" od niej nie przechodziło do widza. Natomiast Tyszkiewicz im starsza tym lepsza. Znakomita aktorka specyficznie komediowa.
Wersja "Lalki" Coryllusa - absolutnie bombowa :)
![]() |
emirobro @gabriel-maciejewski |
25 stycznia 2021 21:54 |
Ja bym polemizowal z nazywaniem Boleslawa Prusa naiwnym i bronilbym wartosci literackich Lalki jako opisu stanu duchowego i zrozumienia swiata przez polskie spoleczenstwo tamtego czasu. Wolalbym mowic o pewnych deficytach czy moze o innym spraw pojmowaniu na miare dostepnych zrodel informacji.
Chcialbym zwrocic uwage, ze Wikipedia w angielskim artykule o Prusie twierdzi, ze byl on jednym z ulubionych autorow Jozefa Stalina i ze cenil zwlaszcza jego powiesc Faraon. Stalina mozna nazywac najwiekszym morderca, gorszym od Hitlera i Czyngis Chana ale epitet naiwnosci raczej mu sie nie przypisuje.
https://en.wikipedia.org/wiki/Boles%C5%82aw_Prus
Pharaoh, a study of political power, became the favorite novel of Soviet dictator Joseph Stalin, prefigured the fate of U.S. President John F. Kennedy, and continues to point analogies to more recent times.[81] Pharaoh is often described as Prus's "best-composed novel"[82]—indeed, "one of the best-composed [of all] Polish novels."[83] This was due in part to Pharaoh having been composed complete prior to newspaper serialization, rather than being written in installments just before printing, as was the case with Prus's earlier major novels.[84]
The Doll and Pharaoh are available in English versions.[85] The Doll has been translated into twenty-eight languages, and Pharaoh into twenty. In addition, The Doll has been filmed several times,[86] and been produced as a 1977 television miniseries,[87] Pharaoh was adapted into a 1966 feature film.
![]() |
tadman @emirobro 25 stycznia 2021 21:54 |
25 stycznia 2021 22:19 |
Dzięki za cytat, bo skłonił mnie do zajrzenia do polskiej wiki i wygląda na to, że Bolesław Prus był chyba pisarzem angielskim, bo obszerność angielskiej notki zawstydza twórców notki polskiej. Wytłumaczenie dlaczego Faraona uznaje się za jedną z najlepiej napisanych, czy skonstruowanych polskich powieści wogóle nie występuje w polskiej wiki. Wstyd.