-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Inwazja pisarzy

Którą to już ostateczną demaskację będziemy mieli za sobą? Strach liczyć. Ja to już kilka razy zostało ustalone ponad wszelką wątpliwość, pisarze to deprawatorzy opłacani przez rządy, banki i różne organizacje. Ich misja nie polega na tym, by tworzyć narracje i opisywać świat widzialny, ale na tym, by ten świat widzialny ukrywać i zmieniać. Nawet jednak wśród deprawatorów może istnieć hierarchia i można być deprawatorem ciekawym, można być deprawatorem zaskakującym, a może też być deprawatorem przygłupem i nudziarzem. W naszych czasach obrodziło w zasadzie tylko tymi ostatnimi. Przygłupów i nudziarzy jest nieprzebrane mnóstwo, a ich misja polega na demonstrowaniu złupienia i zanudzaniu na śmierć. Widocznie sponsorzy pisarzy uznali, że nie zasługujemy na nic więcej.

Gamoń i przygłup, żeby skutecznie udawać pisarza musi demonstrować jakieś obsesje, a także mieszkać na wsi, najlepiej w górach. Zacznę od tej wsi. A to z tego względu, że zadzwoniłem wczoraj do kolegi, a on mi powiedział, że trzy kilometry od niego zaczął budować dom zapomniany już całkiem pisarz nazwiskiem Mateja. Nie kojarzycie go z pewnością, bo swoje książki podpisywał inaczej, mianowicie tak – Sławomir Shuty. Jakby mało było tego, że nieopodal mojego kolegi mieszka Stasiuk, to teraz jeszcze sprowadza się tam Mateja. Niebawem okaże się, że całe góry od granicy z Niemcami i Czechami począwszy na przejściu w granicznym w Medyce kończąc będą pełne pisarzy. O tym co pisze Mateja-Shuty szkoda nawet mówić, warto jednak odnotować fakt, że on ciągle gdzieś tam egzystuje za pieniądze budżetowe i ciągle coś tam dziamdzia. Skoro wypłynął teraz, to należy się spodziewać, że lada chwila wyda jakąś demaskatorską powieść, z której dowiemy się prawdy o nas samych. To znaczy o tym, jacy jesteśmy okropni.

Misją bowiem Shutego jest pisanie prawdy, a ponieważ misja tych wszystkich osób skupionych wokół korporacji Ha!art musi być rozumiana a rebours, jasne jest, że mają oni łgać ile tylko sił w płucach, żeby wytworzyć wygodną dla opłacających ich ludzi fikcję. Taką fikcję, w której my, negatywni bohaterowie ich prozy, zostaniemy zdegradowani do poziomu łatwo usuwalnych śmieci. Innej funkcji literatura współczesna nie ma. Możemy się oczywiście śmiać z tych dziwnych ludzi, ale za każdym razem kiedy się uśmiechniemy musimy przypomnieć sobie, że oni żyją z naszych pieniędzy, wręczanych im przez oszalałych urzędników i czynią zło w postaci czystej.

Czy my w ogóle możemy na to jakoś odpowiedzieć? My tutaj jak najbardziej, ale cała reszta nie może, bo jest sparaliżowana promocją tej bandy i jawnymi kłamstwami dotyczącymi ich rzekomej wybitności. Ludzie chcą sobie po prostu żyć, a nie toczyć publicystyczne boje ze zgrają oszustów, dlatego wpadają w tę pułapkę i gapią się na lansowanych przez gazownię autorów jak żaba na piorun. No dobrze, a jak my na to odpowiadamy? Wczoraj na przykład zesłaliśmy do druku książkę, o której czasem tu wspominałem. Napisała ją nasza koleżanka Kossobor. Jest to książka dla dzieci zrobiona tak, że w zasadzie nie ma dziś takich produktów na rynku. Nosi tytuł „Zielone rękawiczki” i opowiada o świecie, który dawno odszedł w przeszłość. O świecie dworków, zamożnych ludzi w nich mieszkających, o ich codziennym życiu i pasjach. Jak wiecie Kossobor jeździ konno, więc jest to także książka o koniach. Nie będę zdradzał treści, żeby nie psuć zabawy. Ponieważ książka dla dzieci nie może się obejść bez obrazków zamówiłem dla niej cały, specjalny wystrój. Tak się szczęśliwie złożyło, że w okolicy pojawił się Rafał, który potrafi rysować, a w dodatku uprawia swoją sztukę w całkowicie inny sposób niż na przykład Tomek. Mamy więc to czego ja jako dziecko najbardziej pożądałem w książkach z obrazkami – realistyczne ilustracje. Mamy w dodatku dwa rodzaje tych ilustracji – duże i małe, a także piękną kolorową okładkę. Powiem Wam, że sam nie mogę się doczekać na tę książkę.

Jak wiemy rynek literatury dziecięcej zdominowany jest przez zdeformowane potworki. U nas będzie inaczej. Rozbijamy lustra o wklęsłej i wypukłej powierzchni i zostawiamy tylko takie, które są płaskie i mają rzeźbione oraz złocone ramy. A różnych „pisarzy” możemy zatrudnić najwyżej do zmiatania z podłogi tych kawałków szkła.

Jakby mało było Shutego na wsi, pisarką została także posłanka Mucha. Pisał o tym wczoraj Toyah, ale nie zaszkodzi powtórzyć. Sławna oficyna WAB wydała książkę Muchy, a książka ta promowana jest w następujący sposób.

 

Anna, czterdziestoletnia samotna matka wychowująca dwóch dorastających synów, przyjmuje ofertę zostania wiceburmistrzem w małym miasteczku. Ostatecznie nic z tego nie wychodzi, bo przez ziemię przetacza się TO: tajemniczy kataklizm, który powoduje załamanie cywilizacyjne i zamienia ludzi w półdzikusów, sprowadzając ich psychikę na niemal zwierzęcy poziom.

Anna, jedna z nielicznych, którzy pozostali ludźmi, zostaje uratowana przez obznajomioną z wiejskim życiem kobietę i usiłuje przetrwać na wsi. Musi się nauczyć dojenia krów, hodowli kur i podstaw medycyny (szczegółowe opisy). Wchodzi w kontakt z dzikusami (ostry, przemocowy seks zakończony ciążą) i trafia na kolonię ‘ocaleńców’”.

 

Że też Shuty nie boi się tych dzikusów co mieszkają w jego okolicy. Czyżby nie lękał się ostrego, przemocowego seksu zakończonego ciążą? To dziwne. Jak widzimy obsesje Muchy traktowane są jak najlepszy towar, jak coś, co się po prostu musi sprzedać, bo nie ma innego wyjścia. No, a z takiej Renaty Beger, co miała kurwiki w oczach wszyscy szydzili, a podobny do Łazuki poseł z SLD opowiadał, że jej się owies na mózg rzucił. Nie chcę nawet zgadywać co się rzuciło na mózg Muchy i ile wydawnictwo WAB musiało wyciągnąć kasy od państwa, żeby wydać zgodę na wydrukowanie tego gniota. Myślę też, że jak w okolicę, gdzie obecnie dom buduje Shuty-Mateja, sprowadzi się jeszcze dwóch literatów psychika miejscowych, do tej pory zrównoważona i spokojna sama, bez niczyjej pomocy, spadnie na poziom zwierzęcy. A wtedy niech tych wszystkich autorów Bóg ma w swojej opiece. Może się bowiem zdarzyć, że nie dobiegną na tę kolonię ocaleńców, gdzie siedzi już Mucha z brzuchem, w którym nerwowo porusza się dziecko brutalnego dzikusa.

 

Muszę Wam powiedzieć, że od opisywanych tu spraw dzieli nas bardzo wielka odległość. Mogę to nawet udowodnić. Oto wczoraj Tomek, który jest już tak zarobiony, że nie ma czasu spać, przysłał mi trailer do nowej, socjalistycznej Baśni. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Oto on.

 

https://www.youtube.com/watch?v=-9BjFtF6kbI&feature=youtu.be

 

Przypomnę też może, że 20 maja, w sobotę będę wraz z nową Baśnią, na jarmarku Radia Wnet, w starym budynku liceum Hofmanowej, za hotelem Marriot.

 

 

Na papugu dałem taki tekst

http://papug.pl/herbert-g-welles-kontra-detektyw-rutkowski/

Teraz ogłoszenia. Mamy już nowy sklep https://basnjakniedzwiedz.pl/ wszystkie nowe książki będą wrzucane tylko tam, ale sklep na coryllus.pl będzie jeszcze przez jakiś czas czynny, żeby wszyscy mieli czas się przyzwyczaić. Proszę jednak by odważni i zdeterminowani zamawiali książki na nowej stronie. Dzięki temu będziemy ją mogli ulepszyć i przetestować. Wkrótce mam nadzieję uruchomimy blogowisko. Wszelkie uwagi dotyczące funkcjonowania strony proszę zgłaszać do MrWhite czyli do Wieśka, ale radzę nie przeginać, bo jak się wkurzy, to będzie źle. Niebawem wydamy także gazetę targową i naszą gazetę służącą promocji książek. Będzie je można za darmo odebrać w punktach sprzedaży, a także u tych osób, które zdecydują się je kolportować. Umieścimy na stronie listę punktów kolportażu.

Ja najbardziej cieszę się z naszego logo widocznego na stronie basnjakniedzwiedz.pl, chodzi o tego siedzącego na ziemi orła. Uważam, że to fantastyczny symbol, nie taki wyrazisty jak przykuty do ziemi geniusz, spoglądający w gwiazdy, którym opieczętował swoje książki Żeromski, żeby się przekonać czy wydawca nie rąbie go na nadbitkach, ale też niezły.

Nasze książki dostępne będą w Słupsku, w sklepie Hydro-Gaz przy ul. Słowackiego 46, wejście od ul. Jaracza

Zapraszam do księgarni Przy Agorze, do księgarni Tarabuk w Warszawie, do sklepu FOTO MAG, do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.

Przypominam, że mamy już nowy numer Szkoły nawigatorów, przypominam także o naszym indeksie zawierającym biogramy osób występujących w moich książkach

http://www.natusiewicz.pl/coryllus/



tagi: książki  pisarze  rynek  baśń jak niedźwiedź 

gabriel-maciejewski
17 maja 2017 09:05
5     1002    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

parasolnikov @wiktor 17 maja 2017 09:42
17 maja 2017 09:53

Ja w ogóle jestem przeciwny przecenianiu sieci neuronowych, ale chyba, rzeczywiście posłankę Muchę to one mogą zastąpić ...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @wiktor 17 maja 2017 09:42
17 maja 2017 09:56

W których roboty wytwarzać będą oscypki

zaloguj się by móc komentować

bolek @gabriel-maciejewski
17 maja 2017 10:38

W poszukiwaniu info o pisarzu z Huty trafiłem na stronę Instytutu Książki. Tam nieopatrznie kliknąłem indeks autorów i nagle zobaczyłem jakim jestem ignorantem.

90% nazwisk z tej strony zobaczyłem po raz pierwszy :D

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @gabriel-maciejewski
17 maja 2017 17:22

Trailer bardzo dobry.

P.S.
Czekam, aż reszta pojawi się na blogowisku. Super sprawa, wszyscy blogerzy w jednym miejscu i coś czego bardzo brakowało - poczta wewnętrzna.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski
18 maja 2017 19:58

Jakoś tak mi się skojarzyło więc zostawię

Nasza szkoła od miesięcy jest w remoncie,
Zawieszono nam normalnych zajęć tok
Jasny jest sukcesów brak na robót froncie,
Będzie trwać ten remont więc za rokiem rok.

Dyskutują więc - dyrektor, pedagodzy
I Komitet Rodzicielski wtrąca się,
Jak tu nas utrzymać przez ten czas na wodzy,
Gdy wychować na Polaków nie ma gdzie.

Rozpoczęto od zabrania nam patrona.
Już Bolesław Bierut nie jest tym, kim był.
O następcę kłócą się szacowne grona:
Ktoś z Sanacji, czy też ktoś z akowskich sił?

Gdy portrety zdjęli - wylazł brud ze ściany,
Gdy tablicę odbijali - trzasnął mur.
Cały gmach być musi teraz odnawiany,
A tu - puszka farby i cementu wór.

Na tablicach starych pisać już się nie da,
Nie wiadomo zresztą jeszcze - co i czym?
Nie ma światła, bo żarówki woźny sprzedał,
Po tym, jak dyrektor się pokłócił z nim.

A mikroskop - dar Pionierów, stary rupieć
Jakoś nic powiększyć nie chce jak na złość.
W biologicznej znów zaczęło cuchnąć trupem,
Bo spirytus z preparatów wypił ktoś.

Na dodatek skandal - pan od ręcznych robót
Z braku zajęć i narzędzi, stary drań,
W szkolnej ciemni dzień po dniu, prócz wolnych sobót,
Wywoływał zdjęcia rozebranych pań.

Wszystko teraz jednocześnie wyszło na jaw,
Więc inspekcje przyjeżdżają raz po raz,
A nam - całkiem są na rękę takie jaja,
Bo nareszcie mamy spokój, mamy czas.

Jednych ciągnie po naukę na ulicę,
Inni wino z jabłek ciągną w pierwszej z bram,
Są i tacy, co wyjadą za granicę,
Żeby stamtąd móc przysyłać paczki nam.

Jeszcze inni do kościoła chodzą z rana,
Bo rodziny z dusz ratują, co się da,
Za to w nocy na cmentarzu - czczą Szatana,
Rytualnie krojąc brzuch czarnego psa.

Więc - bawimy się, o nudzie nie ma mowy!
Bawiąc - uczysz się i odtąd tak ma być!
Zamiast martwe prawdy wbijać w młode głowy -
Nauczymy wreszcie się jak w Polsce żyć!

Jacek Kaczmarski - Szkoła

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować