-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Ile waży pisarz?

Do wczoraj mylnie sądziłem, że polski PEN Club i ZLP to jedno i to samo. Okazuje się jednak, że nie, ZLP sobie, a PEN Club sobie. Jedno łączy ludzi zrzeszonych w tych organizacjach – nikt nie czyta ich książek i wierszy, poza nimi samymi. ZLP jest w o tyle lepszej sytuacji, że ma do dyspozycji w każdym mieście trochę nieruchomości, którymi może zarządzać. PEN Club zaś ma poważnych sponsorów strategicznych, którzy dbają, by ich podopiecznym nie stała się krzywda.

Aha, jest jeszcze Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, do którego należą ci wszyscy autorzy, których wymienione wcześniej organizacje nie wpuściły za próg, lub ci, którzy się członkostwem w tamtych strukturach brzydzili. Dlaczego mieliby się brzydzić? Bo ZLP to komusze złogi, a PEN Club to niemiecka agentura. To tak z grubsza. No, ale nie zacząłem tego tekstu po to, by walić tu wyzwiskami. O co innego chodzi. Po co potrzebni są pisarze, których nikt nie czyta i po co potrzebne są organizacje tych pisarzy? Pisarz w zsekularyzowanym społeczeństwie to jest święta krowa, autorytet ostateczny, człowiek, który obcuje z absolutem. Jest jak indiański szaman, który kopniakami wyrzuca profanów z świętej ziemianki i zatrzaskuje za nimi drzwi. Potem zaś zapala skręta z maryśką, rozwala się w hamaku i myśli, co to jeszcze zrobić, by podnieść swój status w plemieniu. Może zażądać prawa pierwszej nocy? U nas chodzi o sprawy daleko poważniejsze niż prawo pierwszej nocy. Tym z ZLP chodzi o zarząd nieruchomościami, a tym z PEN Clubu chodzi o zarządzanie propagandą. O co chodzi tym ze Stowarzyszenia Pisarzy nikt do końca nie wie, prawdopodobnie chcą oni, bez zrozumienia istoty sprawy, naśladować tamtych. No, ale nie mają ani nieruchomości, ani dostępu do kanałów dystrybucji propagandy, a przez to nie są dla nikogo autorytetami. Nawet dla samych siebie. Pisarz bowiem liczy się tylko wtedy kiedy potrzebny jest jakiejś organizacji, lokalnej lub globalnej. Wrócę do mojego ulubionego przykładu – III Republika potrzebowała wielu pisarzy, żeby wmówić Francuzom, że największym złem jakie mogło ich kiedykolwiek spotkać był Kościół Katolicki. To się udało i do dziś wielu ludzi wierzy we francuską literaturę i poezję. To są głupoty, bez wyraźnego pozwolenia władzy nie byłoby ani literatury ani poezji. To znaczy nie zostałaby ona wypromowana. W Polsce wielu ludziom, w tym mnie samemu, zdawało się, że można być pisarzem, ot tak sobie, przez samą tylko chęć i pracę. Można, ale to jest walka ze stugłowym smokiem, w zasadzie skazana na przegraną. Liczą się tylko ci, którzy maja oparcie w jakichś organizacjach, lokalnych albo globalnych. Są oni bowiem, przy założeniu, że nasz świat, świat liberalnej demokracji, jest traktowany serio, wierzchołkiem piramidy propagandowej. Od orzeczeń, zachowań, apeli, wynurzeń i wyrzygań pisarzy nie ma odwołania. Dlatego właśnie tak wielu ludzi, świadomie lub podświadomie wyczuwając o co chodzi, chce uprawiać ten zawód. I teraz uwaga, przestroga dla młodych autorów. Jeśli chcecie być prawdziwymi, uznanymi pisarzami, idźcie najpierw do wojska, podpiszcie tam stosowne papiery, pojedźcie na misje, potem wróćcie i napiszcie coś o swoich przeżyciach. W stylu dowolnym, ale już znanym. Pisarz bowiem nie może eksperymentować, musi realizować się w znanych już wszystkim konwencjach, tak by władza widziała do czego go przeznaczyć, do jakich zadań. Można też, żeby nie ryzykować, zapisać się tu na miejscu do jakiejś organizacji, ale droga ku uznaniu będzie kręta i długa, zawsze bowiem może okazać się, że przed Wami stoi jakaś Magda Ogórek albo ktoś podobny. Lepiej zacząć od wojska, albo policji. Przyjrzyjmy się teraz zarządom tych organizacji. To są funkcje dożywotnie. Jeśli ktoś raz się załapie, już go stamtąd nie zdejmą i może taki człowiek z zarządu chodzić w aurze naczelnego szamana. Potem go chowają do ziemi i wybierają następnego. Hierarchia jest nienaruszalna i całkowicie nie związana z tym co się dzieje na zewnątrz. To znaczy, my możemy się karmić jakimiś złudzeniami, możemy sobie myśleć o tym, jaki powinien być pisarz i jaka powinna być literatura, ale nie ma to znaczenia. Kiedy przychodzi do realizowania celów propagandowych, czyli jak to miało miejsce w dawnych czasach, do pisania powieści i wierszy postępowych, a dziś do pisania powieści i wierszy antypolskich i antykościelnych, do zadań takich wysuwa się kogoś z organizacji. Podobnie jest z apelami do rządu, sumienia świata i innych jakichś słabo rozpoznanych bytów. Ostatnio PEN Club wydał oświadczenie w sprawie ustawy IPN. O tutaj jest linkhttp://www.penclub.com.pl/#d122 W zasadzie nie musieli tego robić, ale jednak się zdecydowali. I teraz ważne pytanie – dlaczego Stowarzyszenie Literatów Polskich nie wydało jakiegoś kontr oświadczenia? Sam nie wiem. Może nie rozumieją sytuacji, a może nie chcą się wtrącać. Mnie zdumiewa w tym oświadczeniu jedno – tak zwane stosunki międzynarodowe, wysuwane są w nim na pierwszy plan, jako jakość najważniejsza. Mieliśmy dobre stosunki z Niemcami i Ukrainą, ale żeśmy to wszystko spieprzyli ustawą i teraz ludzie z tych krajów będą o nas źle myśleć. Ktoś może powiedzieć, że to idiotyzm, wypisywanie takich rzeczy. Oczywiście, że idiotyzm, ale pisarze, poważni pisarze, a nie tacy jak ja, są poza zasięgiem tego rodzaju argumentów. Oni korzystają z ochrony jaką daje im władza i sponsor, a także mają całkowitą pewność, że nikt ich z tego co mówią, piszą i robią nie rozliczy.

I teraz ważna sprawa. Dlaczego PiS przez te wszystkie lata nie dorobił się garnituru swoich pisarzy, którzy by tamtym wytłumaczyli, że rzeczywistość jest jednak trochę inna niż im się zdaje. Korzystając przy tym z tych samych przywilejów, z tych samych schematów, które, wymyślone dawno temu w III Republice służą do walki propagandowej i politycznej. Dlaczego tak fantastyczne narzędzie jak święta krowa-literat, nie jest przez Prawo i Sprawiedliwość wykorzystywane? To proste, bo w partii tej nie ma nikogo, kogo można by było z czystym sumieniem obdarzyć aż takim zaufaniem. Chętnych na stanowiska pisarzy jest tak wielu, że gdyby rozpisali nabór doszłoby do mordobicia i scen uznanych powszechnie za gorszące. Wszyscy najważniejsi w partii skupiają już w swoim ręku tyle funkcji, że nie widzą powodu, by dokładać sobie jeszcze – z ich punktu widzenia bezwartościowej – roboty. Propagandę załatwiają media, instytuty i to jest dobre, bo tamtędy płyną pieniądze. Pisarz zaś to jest opcja tania i niewdzięczna. No, ale jednak ciągle skuteczna i w powiązaniu z innymi organizacjami tworząca jakąś siłę. Dlaczego PiS nie przejął PEN Clubu, kiedy był na to czas? Bo nie było chętnych do przejęcia, za mało tam jest doraźnych korzyści. No, ale tamci przejęli i teraz piszą manifesty. To prawda, ale nikt się z nimi nie liczy. A to się jeszcze okaże czy nikt. I to będzie niespodzianka. Media bowiem, dziennikarze, newsroomy, to wszystko jest mierzwa i taką pozostanie, choćby nie wiem jak owa mierzwa podnosiła sobie samoocenę. Pisarze zaś, zrzeszeni w międzynarodowej organizacji, to zupełnie co innego.

Jeśli nie wierzycie, przypomnijcie sobie nazwiska Gross i Kosiński. To jest najwyższa półka autorów jeśli oczywiście klasyfikować ich będziemy według zaproponowanych przeze mnie kryteriów. To są zawodowi kłamcy, odporni na demaskację. Nic ich nie rusza. Czy PiS ma kogoś takiego? Nie, bo to nie jest potrzebne, jak mówiłem. Poza tym PiS nie chce walczyć ani z Grossem, ani z innymi, PiS chce by oni uznali racje organizacji. No, ale to się nigdy nie stanie, albowiem toczy się walka o dusze i umysły, poważna walka. PiS w tej walce kładzie na szale produkty medialne. I każdy następny jest gorszy od poprzedniego. Tamci zaś kładą na szalę myśli i emocje, tak wyśrubowane, jak skonstruowane, że w zadanych warunkach nie można się im przeciwstawić. Ktoś powie, że to prymitywne i nieskuteczne kłamstwo. Oczywiście, że prymitywne, a co do skuteczności to bym polemizował. Toż nie o wasze umysły i serca toczy się ta walka, ale o umysły i serca waszych dzieci. Te zaś najbardziej na świecie pragną akceptacji i przynależności do grupy, która ma rację. To zaś może im zapewnić tylko Janek Gross z kolegami. No i ci państwo z PEN Clubu. Nikt inny. Oni też będą wybierać sobie polemistów, z którymi, przed kamerami telewizyjnymi, dochodzić będą do jakichś gównoprawd, markujących debatę. I ci co zostaną wybrani, o mało się przy tym nie posikają ze szczęścia. Dotyczy to także takich tuzów myśli prawicowej jak Ziemkiewicz. Dobra zmiana zaś będzie na to odpowiadać serialami i gierkowską propagandą emitowaną w wiadomościach. Potem zaś wszyscy się zdziwią, jak to było możliwe, że tyle środków władowano w te wszystkie kampanie, a tu znów klęska i odwrót. Ciekawe, ciekawe….

 

Przypominam, że na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl trwa promocja książek i czasopism. Baśń czeska i amerykańska po 10 zł, Baśń III po 15, tak samo Łowcy księży oraz Straż przednia. Nawigatory także po 10, ale ubywa ich w zastraszającym tempie, więc trzeba się spieszyć. Budowa jachtów po 35, Berecci, Irlandzki majdan i Kroniki klasztoru w Zasławiu po 10. Sanctum regnum po 30 zł. Na tej samej stronie dostępny już jest nowy komiks Tomka Bereźnickiego zatytułowany „Kościuszko. Cena wolności”. W sprzedaży jest już także książka „Czerwiec polski” zwana tu książką o pluskwach



tagi: pisarze  propaganda  państwo  władza 

gabriel-maciejewski
12 lutego 2018 09:03
5     2070    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski
12 lutego 2018 09:05

Dziś o 14.30 występuję w telewizji z Józefem

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gabriel-maciejewski
12 lutego 2018 10:38

Czy któreś z tych stowarzyszeń nie potrzebuje czasem hymnu? 

My jesteśmy tanie dranie - w sam raz by było:).

.

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Maryla-Sztajer 12 lutego 2018 10:38
12 lutego 2018 10:48

Byłoby, ale oni raczej "myśmy są ziemi tej sól".

zaloguj się by móc komentować



zaloguj się by móc komentować