Ten wpis dot Bidena mocno mnie zmartwił, ale nie jest niemożliwy. Ktoś powinien PiS owi wylać gar wrzątku na głowę celem orzeźwienia. Orzeźwienie po wrzątku będzie trwało długo i każdy ruch, zanim nie znikną bąble, będzie przypominał, że czujnym trzeba być do końca i już teraz zacząć zmieniać dialog z wyborcami. 

> Jak myślicie?

Pan Sakiewicz ... to się chyba już tylko na kolejarza nadaje. Panowie zaś Karnowscy mogą jedynie liczyć na głos z tęczowej strony - Cyniczna gra „bliźniaków mniejszych”. Jak bracia Karnowscy z dziennikarzy stali się wyznawcami PiS. A jak taki Newsweek o nich pisze to chyba się lubią, jakby się nie lubili to była by cisza.

To na szczęście prawda

Chyba coś ciekawego w tej notatce jest.

https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-rosja-zamyka-konsulat-polski-w-smolensku-srodek-odpowiedzi,nId,6902001

Bo na odpowiedź na zamknięcie szkoły rosyjskiej w kwietniu to trochę już za późno.

> Bo na odpowiedź na zamknięcie szkoły rosyjskiej w kwietniu to trochę już za późno.

To posługując się schematem dziejszego felietonu CORYLLUS-a rozbierzmy co rosjanie mogą sygnalizować:

a) hipokryzja -> odwet za działania widoczne ...

b) młotek -> za działania widoczne i niewidoczne. Tu jest łatwiej. Jak to Smoleńsk to dają jasno do zrozumienia, że nic co z tym Smoleńskiem związane nie zostanie zwrócone ani upamiętnione ani doglądnięte. I to jest myślę DUŻY komunikat. Ale chyba dobry, dla mnie z klasy "pies ogrodnika".

Oby Ojcze. Bo myśl, że znowu nas ktoś spuścił Niemcom mnie zmroziła.

Obyś miał rację, dmucham na zimne po prostu. Nie mam też za dużej sympatii dla naszych wojowników walczących z hipokrytami

Moskwa mogła strzelić focha, bo ogłoszono, bodaj przedwczoraj, derusyfikacje Azotów. Czyli Kantor traci 20 % swoich udziałów, Polska szuka kupca i jest finansowo przygotowana na wypłatę ewentualnego odszkodowania. 

Na początku wojny polska ambasada skarżyła się na ruskie złośliwości w kwestii utrudniania wyjazdu i wjazdu dyplomatów na teren placówki - to były zagrywki na poziomie przedszkolaka, ale już wówczas trzeba był po cichu ewakuować polskich dyplomatów i ich rodziny oraz dokumentację, zamknąć te budy z ruskimi podsłuchami na kłódkę i zerwać stosunki dyplomatyczne. Przy wypieprzaniu ruskich dyplomatów z Polski dokładnie ich przeszukać i eskortować do białoruskiej granicy, bo przecież loty do Rosji zlikwidowane.

Szalony sen wariata? De facto jesteśmy na niewypowiedzianej wojnie z Ruskimi i to, wcześniej czy później, nastąpi. Ale zacznie to realizować Rosja a nie my, ponieważ będą chcieli szukać winnego swej klęski w Ukrainie, w którą to klęskę głęboko wierzę.

To niech się też ewakuują, bo druga armia Andersa nie pomoże.

Były plany sprowadzania Polaków z Kazachstanu, teraz można zastosować tryb uproszczony.

Też tak myślę. 

Gdyby kto mnie pytał, to odpowiedziałbym, że Niemcy gwarantują złą politykę międzynarodową, nawet wewnątrzunijną, bo zawsze kieruje nimi chciwość i pycha. Dlatego każdy ich projekt o wymiarze strategicznym kończy się katastrofą. Niestety płacą za to także inni, którymi kierowała wiara w szlachetną niemiecką bezinteresowność.

Natomiast zaprzeczyłbym, aby Amerykanie dawali takie gwarancje, tzn. gwarancje katastrofy z aż tak niskich motywacji. Potrafią nieźle ssać z zewnątrz, lecz potrafią także podzielić się tym, co mają. Często nawet bezinteresownie, jak choćby internet, w którym tu sobie gadamy. Ubocznie ciekawe, że nawet ruskim go jeszcze nie zabrali, a jestem pewny, że technicznie dałoby się.

NB.: Czym ze światem, a choćby tylko z partnerami unijnymi podzielili się Niemcy przez ostatnie 50 lat? Pamiętam moje rozmowy z niemieckimi inwestorami tu w Polsce w latach 90 - tych. Być może okłamywali mnie, lecz co najmniej dwa razy, dwóch różnych takich powiedzieli mi na ucho, że w Niemczech można w koszty własne odpisać łapówkę daną w obcym kraju, ale za daną w Niemczech jest kryminał. Z własnych badań organoleptycznych tego nie wiem, ale przyjmując systemowe podejście badawcze, poszlakowej wiarygodności takiego niemieckiego sposobu ubogacania nie da się łatwo wyłączyć.

Mając powyższe na uwadze, uzasadnione jest pytanie, cóż takiego w strategicznym wymiarze mogliby Niemcy dać, że tylko od Niemców mogliby Amerykanie to uzyskać? Zarazem, na co takiego niemieckiego mogłyby się USA skusić, aby akurat na rzecz Niemiec ustąpić z flanki wschodniej i z perspektyw płynącego stąd napędu dla własnej gospodarki? Moim zdaniem, nic takiego po prostu nie istnieje. Istnieje natomiast taka teoria, że Amerykanie, to są przygłupki i przekupki. Kto chce, niech sobie wierzy.

w Danii także, nie wiem jak gdzie indziej na tzw. Zachodzie, ale jestem zdania, że to pewnie nie jest żaden wyjątek.

P.S. Skoro zacytowalem Kissingera to trzeba tu wspomniec, ze ta jego wypowiedz to dawne czasy i najwyrazniej chyba cos mu sie ostatnio odmienilo.
W jednym z wywiadow uzyl pojecia "Niemiec globalnych":

"Obecnie kluczowa staje się kwestia stworzenia Niemiec globalnych, w czym nie ma zbyt wielu precedensów, które mogłyby określić sposób wchodzenia w taką rolę. Niemcy mają potencjał i doświadczenie historyczne potrzebne do tego, aby stać się ważnym graczem w przyszłości."

https://businessinsider.com.pl/polityka/henry-kissinger-wywiad-o-polityce-chin-usa-unii-europejskiej-globalnej-polityce/np64ghs

A tu prof. Gunter Hellman:

Big Enough for Europe, Small Enough for the World: Germany and Multilateralism as Fate

"Jeśli masz tendencję do lekceważenia rad filozofów na temat "strategii", posłuchaj autorytatywnego głosu Wolfganga Ischingera, przewodniczącego Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Jakieś dwadzieścia lat temu, gdy był jeszcze aktywnym politycznie ministrem stanu w niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, wygłosił przemówienie na temat Rosji w Evangelische Akademie Tutzing. Zaproponował w nim nową definicję tego, co oznacza bycie "wielkim mocarstwem" w dzisiejszych czasach. Zasugerował, że "wielkość" nie może być już definiowana w "tradycyjnych" kategoriach "potęgi". Należy ją zdefiniować w kategoriach "siły do kształtowania" czegoś ("Kraft zu gestalten"). Dla nowoczesnego mocarstwa "ważniejsze byłoby przekonywanie niż grożenie, osadzanie lub wiązanie ("einzubinden") zamiast dominacji" oraz "pozyskiwanie partnerów zamiast trzymania przeciwników w ryzach". To są przykazania XXI wieku" (tłumaczenie z Friedensgutachten 2001, s. 255). Henry Kissinger może zgodzić się, że jest to odpowiednia redefinicja - i że jego rozumienie "globalnych Niemiec" jest z nią zgodne. W tym świetle drugie znaczenie słowa "Schicksal", "przeznaczenie", z łatwością uzupełnia pierwsze, "los", ponieważ zdeterminowana przyszłość ukształtowana przez potępienie otwiera się jako możliwość wyboru."
(Przetłumaczono z www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa))
 

Miejmy nadzieje, ze “global Germany” to tylko rojenia starego czlowieka...

"Ja zaś zacząłem się zastanawiać, czy to jest możliwe, żeby Biden sprzedał PiS Niemcom za ich zgodę na przystąpienie Ukrainy do NATO? Oznaczałoby to bowiem zachowanie pozorów jedności, ostateczne wycofanie się Niemców z układów z Moskwą, jakieś niemieckie zakupy w USA, a przecież w razie zwycięstwa Tuska i tak nikt by nie zatrzymał dostaw amerykańskiego sprzętu do Polski."

Tusk tego co robi PiS nie odkręci, ale w przyszłym roku są wybory prezydenckie w Stanach.

Jeśli Trump wygra [a jest to niewykluczone], to może odkręcić wiele rzeczy zrobionych przez Bidena.

Nie chodzi nawet o jakieś wstrzymywanie dostaw sprzętu do Polski, ale to jakie stanowisko może zająć wobec sytuacji na Ukrainie.

Ja mam wrażenie że on miałby ochotę zakończyć to "przeciąganie liny" i doprowadzić obie strony do stołu negocjacji.

Dobry wieczór,

Czy widzieli już Państwo ten film ? Jednominutowa prezentacja wszystkich członków Sojuszu.

https://www.youtube.com/watch?v=105yJMo_XYE

Autorem jest NAFO”, czyli North Atlantic Fellas Organization, internetowa organizacja wolontariuszy, którzy w sieci walczą przeciwko Rosji i inwazji na Ukrainę.

"Nadmienię jeszcze co zrobił wczoraj czołowy rządowy propagandysta czynny na odcinku młodzieżowym, to znaczy Oskar Szafarowicz. Otóż otworzył on stragan Tuska, czyli zrobił happening z produktami wystawionymi w cenach, którymi straszył Tusk."

Ten Szafarowicz to powinien zniknąć, on mi się jakoś uparcie kojarzy z pierwszym lepszym uczestnikiem parady równości.

Mimo to, warto spojrzeć szerzej. Mamy nieobowiązkowy dostęp do czegoś za darmo. To nie znaczy, że dający nam ten dostęp nie zarabia na tym, nie podgląda i tak dalej. Taki amerykański patent (do ut des). Gdybyśmy jednak za dostęp płacili, to ten dający zarabiałby nie tylko na tym, ale też za nasz dostęp, a i tak podglądałby i w ogóle. Obojętnie o co chodzi, to z Niemcami zwykle jest właśnie ten drugi patent. Kiedyś taki patent wzajemności określano akronimem RWPG = Rosji Wszystko Polsce G-wno.

Jeśli zaś chodzi o zakres "perwersji", to może warto spojrzeć od strony inwentaryzacyjnej, ile takiego miękkiego oplatania świata wyszło z USA w stosunku do wychodzenia z Niemiec. Stosunku przewagi USA nie da się tu obliczyć, bo nie ma dzielenia przez zero. Właśnie tu mieści się przyczyna, że Niemcy nawet wraz z Unią nie mają podskoku. Nie wyszli jeszcze z epoki United Fruit Company w Ameryce Łacińskiej połowy XX w.

PS.: Dla porównania z np. internetem, GPS, itp., przywoływanie amazonów, apple, itp. jest o tyle chybione, że ich polityki nie kształtuje amerykańskie państwo, a kształtuje ich politykę w sumie niedokładnie wiadomo kto. Już więcej widać po co, a nie kto.

H.Kissinger miał i ma pewną skłonność do wypowiadania tzw. bon-mot'ów. Pewnie kocha się w historiach o Talleyrand'zie. Nic w tym złego i świadczy o żywej (żwawej?) inteligencji. Ryzyko właściwego rozumienia przerzucone jest na słuchaczy.

Moim zdaniem, w owym zgrabnym powiedzeniu o Niemczech, że są za duże na Europę i za małe na świat, Kissinger inteligentnie zmieszał dwie obserwacje. Jedna odnosi się do ciężkości Niemiec względem ich zagranicznego otoczenia. Druga, w podtekście, dotyczy tego, iż Niemcy nigdy nie mieli poczucia obowiązku, ani poczucia interesu w dopuszczeniu otoczenia (nawet tego im najbliższego) do własnego rozwoju, a co dopiero do równorzędnej konkurencji.

W tym leży międzynarodowa niezdolność przywództwa Niemiec w wolnym i wolnorynkowym świecie. Osiągają efekty swojej potęgi gospodarczej przez ciągnięcie wszystkiego tylko do siebie (jak grabie!). Nie rozumieją natomiast, że wolny rynek polega wprawdzie na konkurencji, lecz ta zależy od posiadania, a nie od duszenia konkurentów. Interesy wolnorynkowe rynkowe prowadzi się z innymi, a nie na nich.

Moim zdaniem, Niemcy mogliby dojść do światowej potęgi tylko razem z Polską, gdyby ją traktowali jak ongiś Korona traktowała Litwę. W drugą stronę nigdy nie byłoby z tym problemu, choć szkoda idei Polski na taki alians. Tymczasem Niemcy zakochani są w aliansie z Rosją. Może dlatego, że ich porządnie sprała, a Polska nie. Po Grunwaldzie nie spotkała ich żadna krzywda, a tylko wieloletni rozwój pod ochroną RON. Mniej więcej odpowiednio tak samo potraktowali ich Amerykanie po IIWŚ. NB.: Jest taki lament w tradycji narodu H.Kissingera: "Jakie dobro ci wyrządziłem, że aż tak mnie nienawidzisz?".

Co do "Niemiec globalnych", to moim zdaniem H.Kissinger wyraził głęboki pesymizm co do ich przyszłych zdolności, skoro nie wiedzą po co mają swoje doświadczenie historyczne.