-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Garnitur propagandystów

Siedziałem wczoraj do późna i czytałem wspomnienia Marii Kleniewskiej. Wylecicie z butów jak to przeczytacie. No, ale później, później, razem z II tomem Baśni socjalistycznej, który się już pisze. Cały wieczór zaglądałem też do doniesień sprzed pałacu prezydenckiego i nie ma chyba nic mądrego do powiedzenia, ponadto co już tu było mówione wiele razy. Ceną sławy jest udział w projekcie propagandowym wymierzonym w państwo i naród. Nie ma bowiem ani jednego powodu, żeby Maciej Stuhr stał pod pałacem i tam nawoływał do czegoś, ani żeby innych do wybrania się pod pałaca zachęcał. Wszyscy wiedzą, że reforma sądów to konieczność, ja byłem w ostatnich latach w sądach parę razy, w sprawach, jeśli wziąć pod uwagę afery mniejsze niż Amber Gold błahych. Wiem więc jak to jest i co się tam dzieje. Nie ma także ani jednego powodu, dla którego cokolwiek o polityce musiałby mówić Hołdys, no chyba tylko wdzięczność dla oficerów, którzy go wylansowali w latach osiemdziesiątych. A jednak wszyscy ci ludzie czują przymus wypowiadania się na bieżące tematy polityczne. To nie jest przykład odosobniony, ten nasz garnitur propagandystów, bo jak wiemy całe Hollywood zachowuje się w ten sposób. Hollywood, które jest lewicowe rzecz jasna. My zaś możemy się tylko zastanowić dlaczego tak jest i kto zbudował ten mechanizm. W zasadzie nie ma tu tajemnic, jeśli organizuje się przemysł rozrywkowy, w którym główną rolę grają gwiazdy, to następnym krokiem jest zorganizowanie akademii, gdzie w okolicznościach sympatycznych lub nie – zależnie od budżetu na akademię przeznaczonego – nadaje się tym ludziom znaczenie i wagę, jakich nigdy nie mieli. Później zaś obudowuje się to propagandą pisaną i organizuje festiwale, gdzie w wyniku ustawek i zakulisowych przepychanek ustalane są hierarchie na kolejny sezon. Tak to wygląda w świecie wielkim. W naszym akademie też są, ale panują tam cholerne nudy, a więc wszystko dzieje się w mediach, o tym zaś kto jest ważny, a kto nie decydują powiązania rodzinne lub to w jakiej jednostce ten czy tamten muzyk służył w latach osiemdziesiątych. Taką atrapę, taki papierowy czołg wysyła się potem na ulicę pomiędzy zorganizowanych już wcześniej przez media i niemiecką agenturę demonstrantów, oni tam mają odegrać pewną rolę i za każdym razem im się udaje. Dlaczego? Dlatego, że nie mają konkurencji. O tym dlaczego nie mają konkurencji pisałem już wiele razy, ale może jeszcze powtórzę. Demonstracji tej dokonam na własnym przykładzie, żeby była wyraźniejsza. Oto od dawna już nie zapraszają mnie do Klubu Ronina, a to z tego względu, że mówiłem różne przykre rzeczy o różnych ważnych osobach. I to jest kryterium podstawowe, innego nie ma. Nie liczą się ani książki, ani osiem lat prowadzenia bloga dzień w dzień, ani nic. Każdy za to dureń, który wypuszczany jest jak nakręcany kot na sprężynę z Instytutu Sobiesiaka albo z Instytutu Wolności, zostanie tam zawsze wdzięcznie przywitany, choćby ludzie wygwizdali go i nie mieli zamiaru słuchać co mówi. Podam jeszcze jeden przykład. Nie ma recenzji mojej książki, pod którą jakiś idiota nie umieścił by linku do strony Ebenezera Rojta, z adnotacją, że moje książki nie są rzetelne. Tak się ostatnio stało pod recenzją Janka Bodakowskiego. Umieściłem tam linki ze strony Rojta dotyczące innych autorów, między innymi Jacka Bartyzela, księdza Tadeusza Guza i kogoś jeszcze. Zapytałem – dlaczego oni nie muszą wysłuchiwać, że są nierzetelni, przecież Rojt tak samo ich wyszydził, tak samo obraził i tak samo ni diabła nie zrozumiał co oni napisali? Nie uzyskałem nic, ponadto, że jakiś matoł powiedział mi, że się wystawiam. Niech może Ziemkiewicz powie, co myśli o krytyce Rojta wobec jego książek. Ja oczywiście już nigdy do żadnego klubu nie pójdę. Napisałem to, żeby wyraźnie pokazać, że ani praca, ani determinacja, ani intencje nie grają żadnej roli, jeśli idzie o zaliczenie do grupy tak zwanych „wybrańców”.

O tutaj co chodzi? Nie ma na tej tak zwanej prawicy ludzi, którzy cieszyliby się takim zaufaniem publiczności jak muzycy i aktorzy stojący po tamtej stronie. I ja wiem dlaczego nie ma. Bo gwiazdorstwo Hołdysa i gwiazdorstwo Ziemkiewicza, to jest ten sam projekt. I one muszą wobec siebie pozostać w pewnej rażącej dysproporcji. Taki był plan. Pytanie czy on nadal obowiązuje? Na to pytanie nie odpowie nam nikt, co jest jasne. Możemy tylko wierzyć w to, że oburzenie Hołdysa jest naganne, a nawet wstrętne, a kamienny spokój i rzeczowe wypowiedzi Ziemkiewicza na temat reformy sądów to objaw zdrowego podejścia do sądów, prawa i państwa.

Ja się z Toyahem od dawna spieram o to, czy oni – nasi – są głupi tak po prostu, czy mają jakąś głęboką misję do spełnienia. Toyah twierdzi, że to durnie, ja zaś daję im pewną szansę. Myślę, że mam rację i to się okaże po raz kolejny już niebawem. Jeśli prezydent nie zawetuje ustaw. Już na następny dzień Warzecha, wspomniany tu już Ziemkiewicz i cała reszta podda prezydenta tak zwanej konstruktywnej krytyce. Wielokrotnie to ćwiczyliśmy. Oni to czynią zawsze w imię pluralizmu i zachowania demokratycznych swobód. Później zaś idą demonstrować razem z redutą dobrego imienia, w środku zimy, pod dom jakiegoś niemieckiego dziennikarza, który akurat jest na Bahamach.

Ktoś zapyta – no dobrze, ale są młodsi – oni mogą coś zrobić z sensem, są posłowie młodszych roczników, oni też są wolni od tych zaszłości. Ludzie...cała ta formuła jest do niczego. Lewica ma głęboką tradycję propagandową, sięgającą czasów międzywojnia, a może nawet wcześniejszą. Ona jest osadzona w książkach napisanych po polsku, w imię polskiej racji stanu i dla dobra Polaków. Książkach całkowicie fałszywych, załganych, ale stworzonych przez ludzi świadomych celu. Ta cała prawica, nie dość, że jest oszukana, bo wyrasta wprost z Henryka Krzeczkowskiego i różnych podobnych stworów, to jeszcze nie stać jej na zatrudnienie kogoś z talentem. A może stać, ale konkurencja do żłobu jest taka, że zawsze coś innego niż talent decyduje. Poza tym, jeśli coś jest oszukane z istoty, jak tym walczyć w imię prawdy? Po tych wszystkich ulicznych jazdach przekonacie się, że miałem rację. A jeśli mi nie wierzycie, zajrzyjcie raz jeszcze na twitter Dominika Tarczyńskiego. To jest nasza przyszłość i przyszłość naszych dzieci. Agresywny dureń wyposażony w atrybuty władzy.

Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał idzie na urlop, więc FOTO MAG będzie na razie zamknięty. Zapraszam jednak do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim.



tagi: propaganda  nasi  oni  ulica 

gabriel-maciejewski
21 lipca 2017 09:18
7     1586    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

OdysSynLaertesa @gabriel-maciejewski
21 lipca 2017 11:10

Tak jest. Dla prostych ludzi tzw.  UBezpieczenia dalej są obowiązkowe, a jak ktoś nie miał okazji wysłuchać wystąpienia senatora Pocieja w kwestii obecnie granej ustawy temu gorąco polecam. Nie tak się w Magdalence umawialiśmy. 

Całe to teatrum z udziałem posłów/senatorów, prezydenta, autorytetów, suwerem na ulicach i komentatorami od Żakowskiego do Ziemkiewicz ma na celu przekonać wszystkich że mamy oto do czynienia z przełomowym momentem historii i fundamentalną zmianą.

Tymczasem wszystko pozostanie w rodzinie dopoki budżet się dopina a tylko pewna cześć mniej znaczących kolegów, (wobec których ci postawieni wyżej w hierarchii mają jakieś zobowiązania za sobie tylko znane przysługi) zostanie skazanych na pożarcie by "wszystko zostało po staremu".

Są więc i głosy rozsądku i elementy szaleństwa, jest "targowica" i jest "naprawa państwa". Dzięki temu ci co są jeszcze "bardziej na prawo" wyglądają jak banda amatorów, nie wspominając o tych którzy nie są nigdzie zapisani. 

Socjaldemokracja znowu się obroniła, a chodzi tylko o to żeby wszyscy zagrali swoje role wiarygodnie (nawet jeśli będzie to groteskowo wygladać).

Obsada sądu najwyższego zyska na powadze bo wszyscy będą teraz za nią odpowiedzialni, tak jak wszyscy są odpowiedzialni za ZUS. Dość dzielenia Polaków, a kto nie z nami ten sam sobie winien 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @OdysSynLaertesa 21 lipca 2017 11:10
21 lipca 2017 17:33

Nie przesadzajmy. Przecież to oczywiste, że niepodległości nie przegłosują nam w parlamencie, ale ta ostatnia ustawa o sądzie najwyższym to jest krok w strone normalności, chyba pierwsza taka rzecz od roku 1989.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski
21 lipca 2017 20:57

"... zorganizowanie akademii, gdzie w okolicznościach sympatycznych lub nie – zależnie od budżetu na akademię przeznaczonego – nadaje się tym ludziom znaczenie i wagę, jakich nigdy nie mieli."

 

Jakich nigdy mieć nie powinni.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @OdysSynLaertesa 21 lipca 2017 11:10
21 lipca 2017 21:05

to kolejna wojenka w sanhedrynie warszawskim.

Niebawem przydzie leśniczy i pogoni skaczących sobie do oczu.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Kuldahrus 21 lipca 2017 17:33
21 lipca 2017 21:25

A gdzie tu przesada? :) 

Po prostu uważam oczywiste i potrzebne zmiany za zbyt płytkie. Przesadą jest reakcja opozycji na to co się rzeczywiście stało. A całą dyskusję wokół za grę pozorów. 

Życzyłbym sobie że to dopiero początek, a nie szczyt możliwości. Czas pokaże 

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @stanislaw-orda 21 lipca 2017 21:05
21 lipca 2017 21:50

Ależ te zmiany to jest pewnego rodzaju zgoda w zasadniczej kwestii - wszystko pozostaje w łapach polityków i kompromisu między nimi. Ludzie dalej pozostają biernymi obserwatorami nie licząc aktu woli "suwerena" (modne ostatnio słowo po obu stronach). Tyle naszego że nietykalna i nie rozpoznawalna dotąd rada korporacji będzie musiała bardziej uważać (o ile politycy będą uczciwi) 

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @OdysSynLaertesa 21 lipca 2017 21:25
22 lipca 2017 10:35

Też mam nadzieję, że to dopiero początek.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować