Fałszywa kasta kapłańska czyli o ludziach mylących literaturę z polityką
W Polsce mamy do czynienia od dawna ze zjawiskiem, które – mam wrażenie – rozlewa się teraz po całym świecie. Chodzi mi o fałszowanie opisów w imię tak zwanych wyższych celów. To jest chwyt w politycznym dżudo bardzo popularny i być może stary, ale ja, oceniając rzecz z naszej perspektywy, uważam, że swoje największe triumfy metoda ta święciła u nas właśnie. I święci je nadal. Mamy bowiem oto do czynienia, nieustająco, z cenzurą. Tyle, że przez kolejne dekady zmienia się przedmiot cenzury. Co innego się ukrywa, a co innego ujawnia, a wszystko w imię celów wyższych. Rzeczy, które można było z całym spokojem umieszczać w tekstach za komuny, dziś są herezją najcięższego kalibru, te zaś, które ujawnia się dziś, za komuny nie mogłyby się znaleźć w żadnej publikacji. Metoda ma wielką przyszłość, albowiem nie wiemy co nas czeka i o czym będzie można mówić swobodnie za 10 lat, a o czym trzeba będzie milczeć. Mistrzem absolutnym w stosowaniu wybiórczej, okolicznościowej cenzury, jest Ośrodek Karta, który zajął się ostatnio wydawaniem listów i wspomnień wybitnych postaci dwudziestolecia, z tym że z tych listów i wspomnień usuwa się jakieś kawałki, a zostawią się tak zwaną warstwę obyczajową. Ma to na celu zainteresowanie ludzi treściami obscenicznymi, a także wychowanie ich do konsumowania takich treści. Co się ukrywa nie wiem, albowiem Ośrodek Karta ma zdaje się do dyspozycji rękopisy, z których wybiera do publikacji co tam się zarządowi podoba. Dla nas dziś, najistotniejsze będą te rzeczy, które są ujawniane, bo one – właściwie odczytane – mówią nam wiele o metodach, którymi byliśmy obrabiani politycznie jako naród i jako klasa.
Ośrodek Karta wydał właśnie listy Stanisława Mackiewicza-Cata. Gros tych listów stanowi korespondencja z Michałem Kryspinem Pawlikowskim, którego tu kiedyś reklamowałem, ale zdaje się, że niepotrzebnie i zbyt opacznie. Listy, które Mackiewicz pisał do Pawlikowskiego są po prostu straszne, i nawet jeśli należało je opublikować, to w całości, a nie usuwając z nich jakieś fragmenty, a pozostawiając tam inne, w mniemaniu redaktorek, ciekawsze. Zanim wspomnę o szczegółach, kilka uwag natury ogólnej. Nasz problem polega na tym, że ludzie aspirujący do polityki nie mają żadnych możliwości działania realnego, a ich jedyną aktywnością jest publicystyka i literatura. Jakie to ma konsekwencje? No takie, że ludzie ci z istoty nie nadają się na polityków. Publicysta bowiem to ktoś, kto coś ujawnia i analizuje. Polityk zaś to ktoś, co wszystko ukrywa i czeka na okazję, by to wykorzystać z pożytkiem dla grupy, którą reprezentuje. My zaś ufamy, że nasi wybitni publicyści i pisarze polityczni są jednocześnie politykami i mogą stawać jak równi z równymi, z przedstawicielami klasy politycznej państw obcych. To jest nieprawda. Jesteśmy zamknięci w bardzo sprytnej pułapce, z której nie ma wyjścia, albowiem jeśli nawet okaże się, że ten i ów publicysta polityczny nie spełnił naszych nadziei, to zawsze pozostaną nam jego listy, w których opisuje on swoje stosunki z dziewczynami. I to powinno nam, w mniemaniu kolejnej oszukańczej klasy, czyli wydawców sponsorowanych przez państwo i zatrudnianych przez nich redaktorów, wystarczyć. Nie wiem jak Wam, ale mnie to nie wystarcza.
Sprawy mają się tak – literaci i publicyści parający się polityką to fałszywa kasta kapłańska, podłożona w miejsce kapłanów prawdziwych i prawdziwych bankierów albo ludzi znających się na pieniądzu. To są plewy, które mamy wciągać nosem nie bacząc na to, że są trochę grube i kłują. No i brać za dobrą monetę wszystkie ich oceny i analizy. Nie możemy tak czynić, albowiem to prowadzi nas do katastrofy politycznej, a poza tym w pewnej chwili orientujemy się, że każdy literat lub publicysta deklarujący chęć działania w polityce to agent. Ma on jeszcze bowiem, prócz owej chęci i smykałki do polityki, także zestaw deficytów, czyniących zeń kukłę w rękach organizacji jawnie nam wrogich. I tak jest ze wszystkimi. Im szczerzej się uśmiechają, im więcej dobroci, albo przenikliwości mają w swoich bławatnych oczętach, tym jest gorzej.
Czy to znaczy, że nie można w ogóle pisać nic o polityce? Można, ale trzeba coś najpierw rozważyć w sercu. Jeśli się ma pieniądze i smykałkę do ryzyka, a także jeśli reprezentuje się organizację na tyle silną i świadomą, że jest się pewnym jej poparcia, można się zająć polityką i pisarstwem jednocześnie. No, ale wtedy publicystka nasza musi mieć charakter propagandowy, a nie literacki i anegdotyczny. W takim ujęciu, politykami w Polsce byli jedynie Hipolit Milewski i Edward Woyniłłowicz, którzy swoje wspomnienia ogłosili pod koniec życia, albo wręcz opublikowano je po ich śmierci. Politykami byli także wszyscy socjalistyczni gangsterzy, ale nie sposób wskazać dokładnie, jaką grupę oni reprezentowali. Na pewno nie Polaków, choć niektórym mogło się tak zdawać. Politykiem, co pewnie niektórych zaskoczy był także Jan Gottlieb Bloch, który opublikował swoje gospodarcze analizy w mniemaniu, że otworzy mu to drogę do wielkiej polityki właśnie. Niestety zmarł, otoczony wrogością i niechęcią gangu finansowanego przez Kronenbergów.
Teraz przejdźmy do tego, co jest w listach Cata do Pawlikowskiego i innych. Generalnie obscena. Mackiewicz bowiem, co zdaje się nie było tajemnicą, dotknięty był jakąś odmianą priapizmu, a do tego był ekshibicjonistą. To go niestety nie skreśliło z listy osób organizujących politykę w Polsce i na emigracji, a powinno. Wszystko jednak ułożyło się tak, że cała emigracja, łącznie z rządem, była złożona z ludzi, którzy chcieli zajmować się literaturą, a do tego mieli tak straszne ograniczenia i szajby, że w zasadzie można wobec nich użyć tylko jednego słowa – małpiarnia. Sam Mackiewicz napisał o emigracji, że była to zgraja maniaków i pederastów, którzy śpiewali nabożne pieśni (albo jakoś podobnie). No i nie mieli pieniędzy, a także nie potrafili się o nie postarać inaczej, jak tylko poprzez podpisywanie kwitów agenturalnych. My dziś traktujemy wszystko, co ci ludzie stworzyli, z czcią niemal nabożną i uważamy, że to jest Polska, taka, jaką chcielibyśmy widzieć. To nieprawda, taką Polskę, musimy sobie sami opisać, nie oglądając się na polityków, którzy mówią i piszą po to, by niczego nie ujawnić i na agentów, którzy próbują naśladować dziś londyńską emigrację albo przedwojennych publicystów, pisząc z tym samym zaśpiewem i tą samą fałszywą troską.
Jeśli zaś idzie o te listy Mackiewicza do Pawlikowskiego, o to jego zatroskanie językiem polskim i umierającą tradycją, to wymiękłem dopiero przy liście, w którym opisuje on walor jaki ma w sobie mocz nastoletniej dziewczyny oddawany na ręce starszego pana. Przypomnę, że był to brat Józefa Mackiewicza, który nie utrzymywał z nim żadnych kontaktów, a także premier rządu emigracyjnego. W pewnym momencie pan Stanisław grzecznie wrócił do kraju i podpisał co mu tam ubeki podsunęli, no i żył tu otoczony legendą i wianuszkiem wielbicielek, aż nie umarł na cukrzycę czy na coś tam. Myślę, że z innymi było jeszcze gorzej, a o Jerzym Giedroyciu i jego kolegach gejach, którzy nie mogli podjąć w związku ze swoimi deficytami ani jednej samodzielnej decyzji, to w ogóle szkoda gadać.
tagi: polityka pieniądze agentura emigracja deficyty publicystyka polityczna obscena zboczenia
![]() |
gabriel-maciejewski |
1 lutego 2021 09:47 |
Komentarze:
![]() |
grudeq @gabriel-maciejewski |
1 lutego 2021 10:31 |
Tak mnie naszło, że Stalin mógł spokojnie pozwolić aby Rząd z Londynu wrócił do Polski i zajął się wtedy rozliczaniem kto i dlaczego doprowadził do klęski, a wtedy wyborów w 1947 w ogóle nie trzeba byłoby fałszować i PPR wygrałby je spójnością i sprężnością organizacji.
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski |
1 lutego 2021 11:00 |
Michał Kryspin Pawlikowski (ur. 25 października 1893 w miejscowości Pućków (obecnie Białoruś), zm. 30 maja 1972, Maui (Hawaje) – polski pisarz emigracyjny. Znawca prawa łowieckiego i obyczajów myśliwskich; dziennikarz wileńskiego „Słowa”, w którym prowadził dodatek łowiecki pt. „Gdzie to, gdzie zagrały trąbki myśliwskie”; felietonista, krytyk literacki, autor gawęd, wspomnień i prozy autobiograficznej.
W latach 1939–1940 współpracował z „Gazetą Codzienną” wydawaną przez Józefa Mackiewicza.
W latach 1951–1963 był lektorem języków polskiego i rosyjskiego na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley.
Napisał a ja przeczytałem: "Dzieciństwo i młodość Tadeusza Irteńskiego", Powieść, Londyn 1959, Łomianki 2010 i "Wojna i sezon", Powieść, Paryż 1965.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_Kryspin_Pawlikowski
Pod wpływem tych świetnych książek "wyrobiłem" sobie zdanie, że był sympatycznym człowiekiem, ale później musiałem je zmienić, gdyż okazało się, że miał też "drugą twarz" jak jakiś "Grey", która już nie była sympatyczna. Chyba ktoś na SN coś tam wspominał. Podobnie było (u mnie) z "Catem".
Często tak jest, że człowiek na podstawie powierzchownych sądów (innych nie ma czasami) wyrabia sobie fałszywy obraz postaci.
Są też mistrzowie tworzenia fałszywych obrazów, w które "wierzą" ludzie.
Odsłony Cata "Stanisław Mackiewicz w listach"
Z opisu książki:
Stanisław Mackiewicz żył, jak i pisał – bez oglądania się na zmienne polityczne koniunktury i społeczne konwenanse. Ciąg korespondencji, głównie dotąd niepublikowanej, odsłania znanego ze swej bezkompromisowości pisarza i publicystę od strony prywatnej: pomiędzy głodem a wystawnym ucztowaniem, chorobą a erotycznym rozpasaniem, potępieniem a sławą. Autor bestsellerowych życiorysów Dostojewskiego i Stanisława Augusta Poniatowskiego ostrze pióra kieruje tym razem ku sobie, z godną podziwu szczerością, na bieżąco zdając sprawę z nadziei i rozczarowań, jakie towarzyszyły mu w powojennym środowisku emigracyjnym Londynu, a po powrocie – w naznaczonej gomułkowską „stabilizacją” Warszawie. Całość dopełnia wybór fotografii autorstwa Mackiewicza, pokazujący jego artystyczne próby i wrażliwość na wizualną stronę rzeczywistości.
„Jestem człowiekiem bez Ojczyzny, bez rodziny, bez zrozumienia w społeczeństwie. […] Na emigracji jest upiorzysko i ja byłem upiorem razem z upiorami, teraz przyjechałem do ludzi żywych, ale sam zostałem upiorem, zjawiskiem z tamtego świata”.
Do Michała K. Pawlikowskiego, Warszawa, 6 marca 1961
„Przyjechałem tutaj, aby przestrzec ten naród, by nie wierzył w możliwość pomocy ze strony państw zachodnich. Byłem wtedy opluwany przez emigrację jawnie, a przez tutejsze społeczeństwo tajnie. Nie chciałbym powracać na emigrację, do tego świata poniżanych upiorów. Tutaj jednak mnie zagłodzą”.
Do Michała K. Pawlikowskiego, Warszawa, 6 listopada 1965
![]() |
gabriel-maciejewski @grudeq 1 lutego 2021 10:31 |
1 lutego 2021 11:15 |
Tak, wystarczyłoby, żeby tu przyjechali o otworzyli usta
![]() |
gabriel-maciejewski @Andrzej-z-Gdanska 1 lutego 2021 11:00 |
1 lutego 2021 11:16 |
Jak na znakomitego i płodnego pisarza, to - moim zdaniem - Michał Kryspin zostawił zadziwiająco mały dorobek. W ciągu roku, niecałego, bym to napisał.
![]() |
cbrengland @gabriel-maciejewski |
1 lutego 2021 11:32 |
Tak, dobrze o tym pisać, ile tylko się da. Może za 50 lat coś do moich rodaków dotrze.
Mogę doradzić jedno, sorry ale ja stale o tym samym. Należy, bezdyskusyjnie szerokim łukiem omijać wszystko, dokładnie wszystko, co ma związek z szeroko pojętym światem, jak go nazwał prof.Roberto de Mattei, Anglo-Amerykańskim. I tyle. Oczywiście, nie dotyczy to np. techniki, czyli też komputerów i Linuxa ☺
Jestem "w oku cyklonu", a ja nie wiem nawet, co się dzieje, po drugiej stronie ulicy, gdzie mieszkam. Da się.
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski 1 lutego 2021 11:16 |
1 lutego 2021 11:48 |
To nie wszystko! :)))
W roku 1971 wydał zbiór 31 felietonów powstałych na emigracji w latach 1949–1969 pt. „Brudne niebo” - 191 stron (pewnie też 1/2 ~A4). Zbiór znakomitych szkiców (spośród przeszło pięciuset) publikowanych wcześniej w czasopismach w latach 1946-1969, odbijających jak napisał sam Autor: „»małą historię« tak czasów »sprzed potopu«, jak czasu wojny, jak wreszcie kilkudziesięciu lat powojennych”.
"Sumienie Polski i inne szkice kresowe", Łomianki 2014 (256 stron w formacie 1/2 ~A4) - to zbiór 34 znakomitych, a przy tym mało znanych tekstów Michała Kryspina Pawlikowskiego poświęconych Wilnu, Mińskowi, krajobrazom Białorusi, z humorem opowiadających o młodzieńczych przygodach autora, o jego pasjach myśliwskich, kulinarnych i podróżniczych. Część z publikowanych w tym tomie szkiców autor zebrał w wydanym w 1971 zbiorze "Brudne niebo", pozostałe drukowane były w londyńskim tygodniku Lwów i Wilno.
Może "miał dorobek" lepszy na innych niwach? :)))
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski 1 lutego 2021 11:16 |
1 lutego 2021 11:51 |
Brat Cata - Józef zerwał z nim wszelkie kontakty, gdy okazało się że dogadywał się z komunistami na temat swego powrotu i warunków jakie mu komuniści zapewnią. Józef wspomina, że już 1947 w londyńskim piśmie "Wilno i Lwów" (którego właścicielem czy redaktorem naczelnym był Cat) nie pozwalało mu publikować nic, co było krytyczne wobec komunistów. Józefa to strasznie irytowało, a gdy dowiedział się że brat "wraca do Polski" to zrozumiał, że ta cenzura jego tekstów była właśnie wkładem negocjacyjnym Cata - on już wtedy chciał się dogadać/pogodzić z komunistami. Za to oszukiwanie Józef zerwał z nim wszelki kontakt.
Poza tym Cat tą postawą przypomina mi ojca Chlustaka. Te wymyślanie i oskarżanie wszystkich ze swojego dotychczasowego środowiska, to taka nieszczera próba usprawiedliwienia swojej zdrady.
Co do Giedroycia, to warto przeczytać jego listy z A. Bobkowskim. Piękna demaskacja Giedroycia.
![]() |
OjciecDyrektor @Andrzej-z-Gdanska 1 lutego 2021 11:48 |
1 lutego 2021 11:55 |
Pawlikowski miał napisanych kilkaset felietonów/esejów (raczej bliżej 1000). To co wydano, to tylko część.
![]() |
atelin @gabriel-maciejewski |
1 lutego 2021 11:56 |
"...albo przenikliwości mają w swoich bławatnych oczętach, tym jest gorzej."
Piękny zabieg.
![]() |
mniszysko @grudeq 1 lutego 2021 10:31 |
1 lutego 2021 12:19 |
A kto by wtedy kontrolował opozycję?
Wybory i tak miał wygrane, bo je liczył. Natomiast to środowisko świetnie nadawało się do infiltracji i do kierowania opozycją.
![]() |
MG @gabriel-maciejewski |
1 lutego 2021 12:20 |
...albowiem Ośrodek Karta ma zdaje się do dyspozycji rękopisy, z których wybiera do publikacji co tam się zarządowi podoba.
W świetle powyższego jaką mamy pewność, że te "rękopisy" nie powstały teraz, gdzieś tam, na specjalne zamówienie, odpowiednio ukierunkowane i spreparowane. W szczególności gdy weźmiemy pod uwagę uczucia jakim darzeni są ludzie z tamtych, nie tak odległych czasów. Ludzie, którzy przodków obecnego establishmentu mieli głęboko w d...e i nie ukrywali tego, wręcz się tym szczycili?
![]() |
gabriel-maciejewski @MG 1 lutego 2021 12:20 |
1 lutego 2021 12:27 |
Panu się zdaje, że można tak z ręki napisać listy udająć kogoś innego, tak? Pracując w ośrodku Karta w dodatku? Po to, by wydać małą książkę sprzedawaną po 20 zł?
![]() |
gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 1 lutego 2021 11:55 |
1 lutego 2021 12:27 |
Ciekawe czemu tylko część wydano.
![]() |
MG @gabriel-maciejewski 1 lutego 2021 12:27 |
1 lutego 2021 12:46 |
Tak, tak mi się wydaje. Cel uświęca środki i w pewnych sprawach, ważnych sprawach, relacje nakłady - zyski nie liczą się w ogóle. Osobiście Cat-Mackiewicz to dla mnie ani brat, ani swat, ale jeżeli ktoś mówi o Warszawie, że to zażydzona mieścina na pograniczu niemieckim, może spodziewać się wszystkiego. Nawet publikacji listów, których nie napisał.
Wcale nie musiały być takie listy napisane od ręki. I zapewne nie zostały.
![]() |
gabriel-maciejewski @MG 1 lutego 2021 12:46 |
1 lutego 2021 12:48 |
To źle się panu wydaje
![]() |
umami @gabriel-maciejewski |
1 lutego 2021 12:53 |
Ośrodek Karta wydał kilka tomów Dzienników Michała Römera, który to odkrył we właściwym momencie, że czuje się jednak Litwinem. Ja na niego trafiłem w okresie tej przymiarki z 1905 roku, no i o nim dwa razy wspomina HKM w swoich wspomnieniach, nawet mu pomógł. To czerwony tchórz, żeby było jasne, ale Dzienniki zaczynają się od roku 1911, co za pech. A to jest gość, który z destantem z Warszawy gotował się do akcji. Pismo założyli w Wilnie z samymi gwiazdami dziennikarstwa (czyli duży budżet), ale nie została ta gazeta jeszcze zdigitalizowana, to drugi pech. Cierpliwie czekam aż się pojawi, bo trafiłem na bardzo ciekawą informację o tym delikwencie, a nie ma tego jak zweryfikować, bo skąpo z zapiskami, los jego zaczął się bowiem... w 1911.
Co do tych literatów / gangsterów / polityków, sama prawda. Ale spróbuj komuś wyjaśnić, że to takim oprychom stawiają pomniki w całej Polsce.
Co do wartości naszych naszystów, to wart uwagi jest tylko ten, co kiedykolwiek był na swoim, żaden etatysta, żaden profesor, spec czy autorytet, styropianowy zasłużony działacz itd, to chyba jasne i nie trzeba tego tłumaczyć. Niech najpierw każdy z nich utrzyma swoją działalność przez ćwierć wieku, bez wsparcia państwowego i grantów z UE, a uwierzę, że oni się na czymś znają, coś są warci, albo wiedzą, co robią. Zeszły rok był dla mnie definitywnym rozstaniem się ze sprzyjaniem jakiejkolwiek szajce. Polityków uważam za zagrożenie dla naszego przetrwania.
![]() |
Draniu @umami 1 lutego 2021 12:53 |
1 lutego 2021 13:02 |
Oczywiście ,że wszystko pada jak zakręcić się kurek z dotacjami bez względu na jakikolwiek światopogląd. I o tym trzeba non - stop przypominać przy jakichkolwiek dyskusjach. Ośrodek Karta tez przestałyby istnieć bez dotacji. Dlatego dopuszczają się cenzury/manipulacji z uwagi na swoich sponsorów.
![]() |
zkr @Draniu 1 lutego 2021 13:02 |
1 lutego 2021 14:03 |
> Dlatego dopuszczają się cenzury/manipulacji z uwagi na swoich sponsorów.
Sponsorzy to jedno, wazny jest tez sklad Rady Fundacji:
https://karta.org.pl/nas
![]() |
Draniu @zkr 1 lutego 2021 14:03 |
1 lutego 2021 14:42 |
Koło się zamyka , będzie dotacja jak będzie w zarządzie odpowiednie towarzystwo, kto płaci ten wymaga, koło się zamyka.
![]() |
zkr @Draniu 1 lutego 2021 14:42 |
1 lutego 2021 15:21 |
Co do cenzury i manipulacji - mistrzostwem jest to jak polozono lape na tworczosci Jozefa Mackiewicza.
![]() |
lch @cbrengland 1 lutego 2021 11:32 |
1 lutego 2021 16:16 |
W ramach porady omijania wszystkiego co anglo-amerykańskie warto chyba również wpisać nieosiedlanie się w tych krajach.
![]() |
stanislaw-orda @OjciecDyrektor 1 lutego 2021 11:55 |
1 lutego 2021 16:41 |
W latach 1950 -1972 Michał Kryspin Pawlikowski (zmarły w maju 1972 r.) regularnie zamieszczał swoje teksty publicystyczne na łamach londyńskich "Wiadomości". Teksty te ukazywały sie jako tekst prozatorski oraz jako list do redakcji, który takze miał formę eseju. Gros tych tekstów dotyczyło spraw rosyjskich, a głównie polsko-rosyjkich. W "Wiadomościach" miał nawet specjalną kolumnę pod tytułem "Okno na Rosję" (regularnie ukazywała sie od 1955 r. (nr 468) do 1972 r. (nr 1367).
Łącznie napisał na łamach "Wiadomosci": w cyklu "Okno ..." 187 tekstów, w cyklu korespondencje - 70 ,
a w regularnej publicystyce 61 tekstów. Łącznie 318.
Nie wiem ile tekstów zamieścił na łamach innych pism emigracyjnych.
M.K. Pawlikowski prowadził lektoraty z języka rosyjskiego oraz seminaria z literatury rosyjskiej na Uniwersytecie Kalifornijskim.
![]() |
stanislaw-orda @MG 1 lutego 2021 12:46 |
1 lutego 2021 16:44 |
A skąd wzięło się to określenie "zapewne"?
![]() |
DYNAQ @zkr 1 lutego 2021 14:03 |
1 lutego 2021 16:45 |
Faktycznie,skład wygląda dosyć jednolicie...
![]() |
Draniu @zkr 1 lutego 2021 15:21 |
1 lutego 2021 17:11 |
To co zrobiono z prawami autorskimi Jozefa Mackiewicza , to jest historia , która niby była wyjaśniana , wiemy wszystko ,że to była świadoma intryga i kto na tym trzyma łapę. I nikt z tym nic nie zrobił , bo nikomu na tym nie zależy. A prawo nie działa wstecz. To samo jest z dziką reprywatyzacja , nie znam liczb i nie słyszałem, żeby obecny rząd jakies statystyki prowadził w tej sprawie. Komisja była ,a równolegle prokuratura sprawą się zajmuje. I cisza.
![]() |
MG @stanislaw-orda 1 lutego 2021 16:44 |
1 lutego 2021 17:37 |
Nihil novi sub sole
![]() |
Paris @umami 1 lutego 2021 12:53 |
1 lutego 2021 17:38 |
Miod na serce...
... ta Pana konstatacja... szczegolnie ta zawarta w ostatnim akapicie !!!
![]() |
Zawierucha @lch 1 lutego 2021 16:16 |
1 lutego 2021 17:56 |
Hahaha. No właśnie! Żeby zwykłym ludziom jakieś plusy nie zasłoniły minusów.
![]() |
grudeq @mniszysko 1 lutego 2021 12:19 |
1 lutego 2021 17:57 |
Ano.. po prostu z tego braku domu oni sfiksowali. Smutne to wszystko, bo jak człowiek był dzieckiem to "Rząd w Londynie i jego powrót" to mu się zbawieniem wydawał. A jak magisterkę o Cacie pisałem... to och i ach... a jak człowiek przeżył trochę życia to całkiem inaczej wszystko ocenia.
|
KOSSOBOR @gabriel-maciejewski |
1 lutego 2021 20:00 |
Kilka czy już kilkanaście lat temu wydano listy pisane do siebie nawzajem Giedroycia i Miłosza. Gruby tom. I to była totalna demaskacja Księcia Redaktora, bo Miłosza mieliśmy już dawno rozpoznanego i ogarniętego. Zaznaczam, że to było porządne wydanie, a nie żadne "momenty".
Poza tym czytałam donosy Cata na Kulturę paryską, dokąd go UB wysłało. Cóż tu rzec...
Chyba już niczego nie możemy oczekiwać od naszych "wybrańców narodu", jak się okazuje.
![]() |
cbrengland @lch 1 lutego 2021 16:16 |
1 lutego 2021 20:32 |
Wiesz, marnie z twym myśleniem.
Nie zwróciłeś uwagi na tak prostą sprawę, że aby tak napisać, co napisałem i co piszę i pisać będę już stale i wciąż, to są to właśnie moje 15 lat w tym świecie Anglo-Amerykańskim?
I czy, wyjeżdżając w 2005 z Polski, ja wiedziałem, że będzie BREXIT, Covid-19 i ten cały obecny syf, na całym już świecie, jaki teraz się zrobił?
Jeżeli to wiedziałeś, chylę czoła. Ja, jako szary człowieczek i niedouczony, musiałem tego doświadczyć na sobie.
A teraz, dzień za dniem, rozglądam się wokół i próbuję wybrać miejsce na naszym Globie, które najmniej jest zaświnione, czy też, gdy już "wszystko rypnie", a do tego zmierzamy, nie za bardzo będę "poturbowany".
![]() |
cbrengland @Zawierucha 1 lutego 2021 17:56 |
1 lutego 2021 20:35 |
Kto się z szyderą śmieje, ten się śmieje ostatni, tak mówią podobno ☺
![]() |
Zawierucha @cbrengland 1 lutego 2021 20:35 |
1 lutego 2021 20:52 |
Uśmiech z pod wąsa przesyłam, o taki :-3)
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski 1 lutego 2021 12:48 |
2 lutego 2021 00:02 |
Myślę że Pawlikowskiego nie wydano - mam na myśli te wszystkie jego eseje z międzywojnia i po wojnie, bo one zdefasonowałyby mity o tych wszystkich "szlachetnych i niezłomnych" ludziach.
Osobiście jednak najbardziej mnie drażni to, że naszego najlepszego pisarza (obok Reymonta) - tj. Józefa Mackiewicza cenzurują. Ktoś się może zdziwić, jak to? 30 tomów wydano już jego dzieł.
Ale nikt chyba sobie nie zdaje sprawy jak płodnym był KM publicystą. Miał ponadto taki piękny nawyk, że WSZYSTKIE swoje artykuły Polski i obcojęzyczne archiwizował. W Rapersvill'u w Szwajcarii było to całe archiwum zdeponowane. I z tego archiwum wybierane są tylko niektóre artykuły, które opublikowane zostały w 3 tomach (wcale nie jakiś obszernych, bo raptem po ok. 550 stron). Wrażenie jest jednak takie dla nieuważnego czytelnika, że przeważająca część dorobku KM. A to raptem wierzchołek góry lodowej
Wyborem artykułów zajmuje się- na zasadzie wyłączności- p. Michał Bąkowski z Uniwersytetu w Toruniu.
Dla kogoś z zacìęciem dedektywistycznym mam taką zagadkę: JM umiera pod koniec stycznia 1985 (był stary -rocznik 1901), jako jedynego spadkodawcę powo9uje swoją drugą i długoletnim żonę Barbarę Toporską. BT była osobą bardzo rozgarniętą, roztropną i nagle 4,5 miesiąca po śmiercI JM i ona umiera nie zostawiając testamentu. Czyli nie czuła się chora i nie spodziewała się rychłe śmierci (taki wniosek można wysnuć z całokształtu jej życia, charakteru itp.).
Co dalej się stało? Otóż do spadku po BT (a tym samym i JM) zgposiła się Pani pochodzenia żydowskiego Nina Krasoń, która wydawała część książek JM na emigracji (wydawnictwo Kontra w Londynie). Ta pani Nina załączyoa do wniosku o stwierdzenie nabycia spadku listy BT do niej, w których w przyp9ywie kobiecych emocji nazywa ją swoją córką.
Co robi sąd niemiecki? Wydawać by się mogło że bada czy było pokrewieństwo krwi (bo dziedziczenie beztestamentowe tylko tu wchodzi w grę) ewentualnie czy był akt przysposobienia. Nie było ani jednego ani drugiego.....był tylko ten list czy listy z wyrazem "córeczko". Każdy sąd w takim wypadku oddala wniosek .....ale akurat w tej sprawie sąd niemiecki przyznał spadek o. Ninie mimo że w PRLu żyła córka JM z pierwszego małżeństw a i jako powinowata BT to ona powinna dziedziczyć.
Dodam że p. Nina odmawia cały czas zgody na publikowanie dzieł Józefa Mackiewicza w innych przekładach (np. litewski gotowy od wielu lat i wciąż nie można to wydać). A u nas p. Nina stosuje z kolei metodę ceny zaporowej (ktoś mi zaraz powie że w bibliotece można wypożyczyć - Tak, ale nie wszystko....np. niektóre tytuły są niedostępne np. w Warszawie w dzielnicy Śródmieście- musiałem jeżdzić po różnych dzielnicach i w jednej jedynej Mokotów w końcu udało mi się w jednej jedynej bibliotece na całym Mokotowie i w Warszawie znaleźć jeden tytuł- "W cieniu krzyża").
Osobiście myślę że p Nina dostała ten spadek, bo gwarantowała że spuścizna IM nie będzie znana zbyt wielu ludziom w Polsce i na świecie. JM miał wrogów wszędzie.
Ciekawe czy gdyby zaproponować ekshumację Barbary Toporskiej w celu zbadania czy zgon nastąpił z przyczyn naturalnych, to czy ktoś z historyków lub znawców literatury by to poparł?
![]() |
OjciecDyrektor @OjciecDyrektor 2 lutego 2021 00:02 |
2 lutego 2021 00:08 |
Nina Karsov a nie Karsoń - żona p. Szehtera. Oboje komuniści którym pozwolono wyjechać na Zachód i tam sie nawrócilii . Pytanie tylko skąd mieli forsę na założenie wydawnictwa Kontra w Londynie?
![]() |
grudeq @OjciecDyrektor 2 lutego 2021 00:02 |
2 lutego 2021 07:55 |
Nie znam dokładnie sprawy nabycia spadku po Barbarze Toporskiej, ale w prawie polskim, a i zapewne w niemieckim, testament może być umieszczony nawet i w liście spadkodawcy (nie ważne kto jest adresatem - czy spadkobierca czy osoba trzecia). Więc nie koniecznie rzecz tu się zasadzała na stwierdzeniu przysposobienia.
![]() |
cbrengland @Zawierucha 1 lutego 2021 20:52 |
2 lutego 2021 07:57 |
Lepiej daj znać, gdzie mogę kupić jakąś żaglówkę ale nie typu FIN'a, tylko z dwoma żaglami, za jakieś 1000,-zł i wózek do niej. Widzę, że jesteś w temacie. Może to być w GB. Mam blisko, nawet, tam mieszkam. Oczywiscie napisz prywatnie. Jest taka poczta na Szkole Nawigatorów. I to było było na tyle :-)
![]() |
stanislaw-orda @OjciecDyrektor 2 lutego 2021 00:08 |
2 lutego 2021 08:32 |
dokładniej: byli komuniści, w kazdym razie p. Karsov.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Nina_Karsov
https://pl.wikipedia.org/wiki/Szymon_Szechter
Pani Karsov nabyła prawa spadkowe odnośnie spuścizny literackiej po J. Mackiewiczu, wydaje jego tytuły w swoim wydawnictwie (Kontra), np. ja mam je wszystkie, to niby czemu kto inny małby jej kosztem zarabiac na pisarstwie J. Mackiewicza ? A jak widać, chętnych jest wielu. Nazbyt wielu.
Przeciez J. Mackiewicz nie zyczył sobie wydawania swoich ksiązek, dopóki w Polsce rządza komunisci.
A nawet jesli oni już nie rządzą, to pozostaje polityka wydawnicza p. Karspv. Tylko nikt nie chce odkupic od niej praw do wydawania, a wszyscy chcą wydawać za frajer, bo J. Mackiewicz to wszak "dobro narodowe", więc jak najbardziej przydałby się "patriotom" do bieżącej nawalanki politycznej. Oczywiscie, "za darmola".
![]() |
zkr @stanislaw-orda 2 lutego 2021 08:32 |
2 lutego 2021 09:11 |
Sprawa jest chyba bardziej skomplikowana, tu nie chodzi o wydawanie "za darmola":
https://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/karsov-szechter-nadal-blokuje-mackiewicza/
https://jacektrznadel.eu/uwagi-do-procesu.html
![]() |
stanislaw-orda @zkr 2 lutego 2021 09:11 |
2 lutego 2021 09:54 |
Pan Jacek Trznadel jest tu swidkiem we własnej sprawie, zatem jego obiektywizm jest zbyt subiektywnty.
Szanowny, jesli np. w pieciu zalinkowanych adresach powtórzone jest to samo co u p. J. Trznadla, bynajmniej nie oznacza to, że tym sposobem jego wersja zawiera pięć razy więcej racji.
![]() |
OjciecDyrektor @grudeq 2 lutego 2021 07:55 |
2 lutego 2021 11:05 |
Musi być wyraźnie wyrażona wolą powołania kogoś do spadku po swojej śmierci. Wiem że żaden sąd nigdy nie uznał praw spadkowych jakiś kochanek bogatych ludzi tylko dlatego, że pisali do nich listy w stylu "moja najdroższa" czy "moja jedyna ukochana". Z polskiego podwórka takim wymownym przyk9adem była sprawa spadkową po zmar9ym właścicielu Eurobanku (rozwiedzionym i sporykającym się z jakąś kochanka).
P. Stanisławie- Nina Karsov nie chciała po 1989 (gdy zlikwidowano cenzurę rządową) wydawać Mackiewicz a J9zefa. Na każdej książce była i jest (w naszym wydaniu już nie) notka, że ona jest ZMUSZONA te książki wydawać, bo Polacy gwizdali na jej prawa autorskie. Prawa autorskie zostały wymyślone dla celów cenzury i przekona się o tym każdy, gdy wydłuża okres praw z 70 lat na 700 lat (a co? Nie można? Można!)
![]() |
grudeq @OjciecDyrektor 2 lutego 2021 11:05 |
2 lutego 2021 11:55 |
Uchwała
Sądu Najwyższego
z dnia 23 kwietnia 1960 r.
3 CO 8/60
Do ważności testamentu holograficznego zawartego w liście wystarczy podpisanie go tylko imieniem, jeżeli stosunek osobisty spadkodawcy i adresata uzasadnia tego rodzaju podpis. Oświadczenie woli testatora nie musi być wyodrębnione z pozostałej części listu i wystarcza umieszczenie podpisu na końcu listu.
Z uzasadnienie tej uchwały taki ustęp:
"Otóż orzecznictwo sądowe, oparte na wszystkich dotychczas obowiązujących przepisach dotyczących testamentu holograficznego, dopuszczało możliwość sporządzenia testamentu własnoręcznego w liście i wówczas uznawało za wystarczające do ważności testamentu podpisanie go tylko imieniem. Dowodzi tego orzecznictwo sądów niemieckich zebrane w "Das Bürgerliche Gesetzbuch" III Band (Berlin und Leipzig 1921 r., str. 773), jak również orzeczenie powołane w "Prawie cywilnym obowiązującym w Królestwie Polskim - Kodeks Cywilny" (str. 421). Czytamy tam, że list pisany w całości, datowany i podpisany przez spadkodawcę należy uważać za testament własnoręczny, jeżeli jest widoczne, że tym właśnie listem chciał on rozporządzić i istotnie rozporządził na wypadek śmierci (Civ. 28 lipca 1909 D 90/44)."
![]() |
Paris @grudeq 2 lutego 2021 11:55 |
2 lutego 2021 12:05 |
Ho, hoo, hooooo,...
... "wybitnym" prawnikiem Pan jest !!!
![]() |
OjciecDyrektor @grudeq 2 lutego 2021 11:55 |
2 lutego 2021 12:35 |
Pan mnie nie rozumie. Nie kwestionuje legalności własnorecznego testamentu (tak się składa że miałem w swoim pogmatwanym życiu coś takiego jak dzienne studia prawnicze plus pracę w zawodzie prawniczym przez ok. 4 lata). Problem pega na tym że Barbara Toporską NIE złożyła żadnego oświadczenia woli na piśmie, a listy które przedłożyła Nina Karsov były listami gdzie nie było żadnego oświadczenia woli typu "po mojej śmierci zaopiekuj się moja i Józefa spuścizna" .
Sądy niemieckie są znane ze szczególnego rygoryzmu formalnego, a tu proszę.. ..jak rozkaz z góry, to i taki numer można wyciąć.
![]() |
grudeq @OjciecDyrektor 2 lutego 2021 12:35 |
2 lutego 2021 12:43 |
Ja potwierdzam, że Ja Pana nie rozumiem.
Pisze Pan:
"Wiem że żaden sąd nigdy nie uznał praw spadkowych jakiś kochanek bogatych ludzi tylko dlatego, że pisali do nich listy w stylu "moja najdroższa" czy "moja jedyna ukochana".
A jak daję przykład, że można napisać list: "Moja Kochana Nino, po mojej śmierci, wszystko co moje, jest Twoje", opatrzyć ten list datą i podpisać. I mamy gotowy i ważny testament, to Pan pisze, o kwestionowaniu Pana przygotowania prawniczego.
Pan zapoznawał się z tymi aktami sprawy o spadku po Barbarze Toporskiej?
![]() |
OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski |
2 lutego 2021 13:04 |
Akt sprawy Pan nie dostaniesz bo jak Pan wiesz trzeba by tu wykazać swój interes prawny....a jak Pan jesteś tylko badaczem to Pana spławią.
Po co się Pan tak boksujesz? Tylko przedstawiłem bardzo poważne wątpliwości i tę okoliczność że Toporska NAGLE zmarła 4,5 miesiąca po Józefie. A Toporska była wyjątkowo zapobiegliwa kobieta. I gdyby umierała to zostawilaby testament. Śmierć przyszła nagle i to jest praca dla ludzi o zacieciu detektywistycznym. Mam swoje podejrzenia i co? Nie mogę mieć?
![]() |
grudeq @OjciecDyrektor 2 lutego 2021 13:04 |
2 lutego 2021 13:26 |
Miły Pani, ale wszędzie pisze, że Pani Toporska zostawiła testament. Ale ma Pan rację, bez sensu boksowanie. Pax.
![]() |
OjciecDyrektor @grudeq 2 lutego 2021 13:26 |
2 lutego 2021 13:47 |
To tylko tak na zakończenie. Te "wszedzie" od razu kojarzy mi się ze zmową. Otóż tego rzekomego testamentu p. Nina nikomu nie pokazywała (a były osoby które chciały to zobaczyc).
Szukając w necie natknąłem się na info że Toporską zmarła nie pizostawiwszy testamentu. Oczywiście sprawy nikt już nie odkreci, bo klamka zapadła.. .ale warto by wiedzieć jak to tak naprawdę było, bo zachowanie p. Niny jest mówiąc delikatnie kontrowersyjne. Co daje pole do takich podejrzeń jakie mam. Pozdrawiam.
![]() |
stanislaw-orda @OjciecDyrektor 2 lutego 2021 11:05 |
2 lutego 2021 14:26 |
Pozwoli pan, że pozostanę przy swoim, odrębnym zdaniu w tej kwestii.
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda 2 lutego 2021 14:26 |
2 lutego 2021 15:04 |
Jasne. Nikomu nie narzucam swoich podejrzeń. Podaje tylko pewne fakty które wywołują u mnie wątpliwości.
A tak swoją drogą: nie dziwi Pana że w książce "Sprawa mordu katyńskiego" p. Nina umieściła podtytuł "ta książka była pierwsza"? Czy to nie jest robienie z czytelnika idioty? Przecież każdy znawca twórczości JM wie że przed napisaniem tej książki JM miał już w dorobku inne dzieła (Karierowicz, Bunt rojstów, a także wydane po wojnie zbiory artykułów przedwojennych: Bulbin z Jednosielca, Okna zamykane szmatami, Nudis verbis).
Po co to? Moim zdaniem jak ktoś chce kogoś wprowadzić ŚWIADOMIE w błąd ( a to było świadome bo nie wierzę że p. Nina nie znają twórczosci JM) to znaczy że ma złe intencje. O tyle.
I nie dziwi Pana że przez ponad 30 lat posiadania praw wydała raptem 12 książek z materiałem dotąd niepublikowanym? (Dla porządku wymieniam: 6 tomów listów do: redaktorów "Wiadomości", do redaktora "Kultury" czyli Girdroycia; do M. Chmielowiec; do J. Kowalewski; do J. Sakowski; do P. Jankowski; 3 tomy artykułów z lat 1950-1985 tj. "Wieszać czy nie wieszać?"; "Szabla i pałka gumowa"; "Wielkie tabu i drobne fałszerstwa"; i "Gest rycerskiej tradycji"; "Tajemnica żółtej willi"; "Sprawa mordu katyńskiego").
Nie będę zadawać pytania co zostało pominięte z przeogromnego archiwum, które gromadził sam JM w Rapersvill w Szwajcarii?
12 książek przez 30 lat...to nie jest celowy sabotaż?
![]() |
zkr @gabriel-maciejewski |
2 lutego 2021 15:23 |
> 12 książek przez 30 lat...to nie jest celowy sabotaż?
To ewidentnie wyglada na "reglamentacje".
Ciekaw jestem komu w spadku przekazala/przekaze prawa ?
Bratankowi Szymona Sz. ?
![]() |
zkr @OjciecDyrektor 2 lutego 2021 15:04 |
2 lutego 2021 15:24 |
"Przez ponad dwadzieścia lat w których Nina Karsov-Szechter, praktycznie występując jako pełnoprawna dysponentka praw autorskich, dopuściła się następujących działań:
- w latach osiemdziesiątych minionego wieku zaprzepaściła szansę wydania w języku niemieckim powieści Mackiewicza już przetłumaczonych przez Gottholda Rhode'a oraz Ninę Kozłowską;
- na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, w okresie najchłonniejszym czytelniczo, uniemożliwiła powszechne zaistnienie na krajowym rynku dzieł Mackiewicza. Efektem takiej "polityki" była i jest śladowa obecność książek Mackiewicza na krajowym rynku, a także w nauczaniu szkolnym;
- na początku lat dziewięćdziesiątych uniemożliwiła obcojęzyczne edycje dzieł zbiorowych Mackiewicza; przymierzały się do nich wydawnictwa z Niemiec, Francji oraz Szwajcarii;
- uniemożliwiła wydanie rosyjskiego tłumaczenia Kontry, choć w Moskwie od lat czeka już gotowy przekład;
- uniemożliwiła wydanie po litewsku dzieł Józefa Mackiewicza oficynie Versus Aureus;
- w latach dziewięćdziesiątych, jak pisał Włodzimierz Odojewski na łamach "Rzeczpospolitej" 4 listopada 2000 roku: "stanęła w poprzek nawet takim inicjatywom, jak próba wydania Drogi donikąd w srebrnej serii PIW-u - Literatura XX wieku [...] czy też wstawienia dwóch książek Mackiewicza [...] na listę popieranych przekładów na rosyjski w Moskwie";
- od wielu lat uniemożliwia prowadzenie prac naukowych nad dziełem Józefa Mackiewicza poprzez blokowanie dostępu do Archiwum Emigracji Uniwersytetu Toruńskiego, posiadającego w swych zbiorach obszerną korespondencję pisarza."
link
![]() |
OjciecDyrektor @zkr 2 lutego 2021 15:24 |
2 lutego 2021 15:30 |
Bóg zapłać! Za przypomnie tych wszystkich działań "promocyjnych".
![]() |
stanislaw-orda @zkr 2 lutego 2021 15:24 |
2 lutego 2021 17:00 |
Czego Pan nie zrozumiał?
J.Mackiewicz zastrzegł, aby nie wydawać w Polsce rzadzonej przez komunistów jego książek.
Czy mógby Pan przypomnieć któż to w latach osiemdziesiątych oraz dziewięćdziesiątych XX stulecia pełnił w Polsce np. funkcje prezydentów i premierów?
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda 2 lutego 2021 17:00 |
2 lutego 2021 21:09 |
Chwila. JM nie chciał aby istniała cenzura. Aby każdy mógł pisać i wydawać to co chce. Chodziło mi o wolność myśl i i słowa. Po 1989 ten postulat został spełniony. I jestem pewny że gdyby Barbarze Toporskiej nikt nie pomógł tak szybko umrzeć zaraz po JM, to ona zgodziłaby się na wydawanie KM po 1989.
We Francji, Włoszech też komuniści mieli spory wpływ na władze, też mieli swoje miejsce w polityce i co? IM nie wydał tam żadnej swojej książki czy artykuły?
Fakty są tak wymowne że doprawdy nie wiem dlaczego Pan broni tej p. Niby. W Niemczech też rządzą komuniści, że nie zgadza się na wydawanie przekładów?
![]() |
zkr @OjciecDyrektor 2 lutego 2021 15:30 |
2 lutego 2021 21:17 |
Od poczatku "przemian" byly podejmowane dzialania aby tubylcy nie mieli dostepu do pewnych danych/informacji/tresci, przykladowo, tak dla przypomnienia:
buszujacy w aktach
![]() |
stanislaw-orda @OjciecDyrektor 2 lutego 2021 21:09 |
2 lutego 2021 21:34 |
Jestem zdania, że skoro p. Nina Karsov uzyskała formalne prawo do dysponowania depozytem literackim
J. Mackiewicza, to należy ją pytać o powody takiego a nie innego sposobu zarządzania nim . I noc komu do tego.
Skoro jakies instytucjonalne siły polskie chcą wydawać te dziełą, niech złoza finansowa propozycje "nie do odrzucenia" tejze pani, a nie licytowanie sie w opisywaniu, jak a z niej "wrednota". I to w sytuacji, gdy ci patrioci dowiedzieli się o tym, że istniał taki autor jak J. Mackiewicz nie więcej jak 10-15 lat temu.
I to by było z mojej strony na tyle.
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda 2 lutego 2021 21:34 |
2 lutego 2021 22:03 |
Przepraszam ale jest Pan albo.....a niech tam nie będę sądził. Pragnę tylko zauważyć że ta pani Nina miała tyle bardzo dobrych finansowo propozycji od wydawców z Francji, Szwajcarii, Niemiec i nie skorzysta9a. DlacZego? Bo ona dosta9a te prawa nie po to, aby zarabiać ale po to aby nikt nie móg9 przeczytać na świecie J9zefa Mackiewicza. Jeśli to nie jest dla Pana czytelne i nie widzi Pan, ze tej pani nie interesują pieniądze, to lepiej zakończmy te dyskusje.
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda 2 lutego 2021 21:34 |
2 lutego 2021 22:10 |
O tym że istnieje taki pisarz jak Józef Mackiewicz wiedziano tym "patriotom"od co najmniej 1985 e. bo z tego roku widzia9em pierwsze podziemne wydania. Po 1989 chciano wydać wszystko ale okazało się że spadkobierczyni nie zgadza się. To były jeszcze czasy kiedy prawa autorskie trwały 25 lat. I zgodnie z prawem nie trzeba było się pytać tej pani o zgodę jeśli coś było już wydane przed 1960. Ale polapano się że to niebezpieczne i w ogóle niesprawiedliwe więc wydlyzylu do 70 lat. A za 50 lat wydłuża do 770, aby wszystkie prawa autorskie należały do państwa (gdy brak spadkobierców spadek przechodzi na rzecz skarbu panstwa).
![]() |
OjciecDyrektor @stanislaw-orda 2 lutego 2021 21:34 |
2 lutego 2021 22:25 |
Małe sprostowanie: 25 letni okres ochrony praw autorski liczył się od dnia wydania dzieła a nie od śmierci autora (teraz jest 70 lat od śmierci ale jeśli coś pośmiertnie po raz pierwszy wydano to liczy się 70 lat od tego pierwszego wydania). Tak więc jeszcze mniej więcej w 1992/3 można było legalnie wydać, nie pytając się o zgodę, dzieła wydane przed 1967/8. Czyli całkiem ciekawe rzeczy gdy chodzi o Józefa Mackiewicza. Nie pamiętam w którym roku wydoużono dokładnie ten okres ale było to chyba w połowie lat 90-tych.
![]() |
stanislaw-orda @OjciecDyrektor 2 lutego 2021 22:25 |
2 lutego 2021 23:41 |
Dyskusja jest bezprzedmiotowa. Pani Nina Karsov ma prwny tytul (wyrok prawomocny) do dysponowania dziełami J. Mackiewicza i nic z tym zrobić nie można. Nie rozumiem tej dyskusji. Skoro p. Karsov prowadzi swoją politykę wydawniczą w taki a nie inny sposob , to znaczy że taki jest jej wybór (albo jej mocodawców). Nie znamy zasadniczych szczegółow, które decyduja o tym, że ta polityka wygląda tak, a nie tak, jakby ktos inny sobie życzył.
Ja na przykład życzyłbym sobie wygranej w Lotto przy poczwórnej kumulacji. Ale kogo to ...