-

gabriel-maciejewski : autor książek, właściciel strony

Fajne historie

Ktoś tu wczoraj napisał zdanie – ilu badaczy tyle hipotez. Nie wiem w zasadzie co powiedzieć, bo zdanie to jest często używaną torpedą, która ma rozwalać demaskację wydarzeń i okoliczności istotnych i dobrze ukrywanych. Ja to piszę wprost, żeby się nikt nie musiał zastanawiać o co mi chodzi. Pochodną metody publicystycznej, która wyraża się w tym zdaniu jest konstruowanie tak zwanych ciekawych historii i interesujących hipotez. No i ciekawostek historycznych rzecz oczywista. A także stworzenie złudzenia, że wszystkie one są równoprawne i tak samo ważne. Jeśli do tego dodamy pracę akademików publikujących artykuły na podstawie niedostępnych dla nikogo poza nimi źródeł, mamy żyzną glebę, na której wyrastają łany całe propagandy wymierzonej w istniejące i jak najbardziej czynne organizacje. Ja oczywiście wiem, że sam skorzystałem z tego zamieszania i stworzyłem swoje wydawnictwo, które ma jednak nieco inny charakter niż typowe ośrodki kolportowania ciekawostek i sensacji. Wiem też, że nie powstrzymam tych swobodnych dyskusji prowadzących na coraz dalsze manowce, ani też nie powstrzymam profesorów upatrujących swoją misję w pisaniu książek o Józi w burdelu. Jedno mogę jednak zrobić. Nikt tu nie będzie sadził mi kwiatków opakowanych w folię z napisem – ilu badaczy tyle hipotez. Ostrzegam. Wiem bowiem co się za tym kryje. Otóż kryją się za tym tak zwane „fajne historie”. One właśnie, obok obłąkanych „badań” dotyczących kultury, sztuki i ich rozwoju, są najgroźniejszym zamulaczem umysłów. Tego jednak nie da się nikomu wyjaśnić, albowiem owe fajne historie pomyślane są tak, by podnosić samoocenę czytającemu. Już o tym kiedyś pisałem, ale powtórzę, jeśli ktoś chce tu lansować hipotezy zawarte w książce Manuela Rosy o tym, że Kolumb to syn Władysława Warneńczyka, bo to takie fajne, niech się opamięta póki czas. Najważniejszą bowiem zdobyczą tego portalu jest metoda polegająca na omijaniu takich raf. Z takimi historiami jest dokładnie tak samo, jak z Józią w burdelu i gołą babą na okładce. Mają zwrócić uwagę czytelnika, ale kiedy się bliżej zaczynamy temu przyglądać okazuje się, że nic takiego nie następuje, a jedynym uwiedzionym jest sam autor. Kolporterzy zaś tych treści, przyłapani na gorącym uczynku, usiłują schować do kieszeni zestaw do gry w trzy karty, tak żeby nikt nie widział.

Proszę Państwa, mnie już trochę nudzą te szarady i zdaje się, że będę musiał pokazywać palcem co jest ważne. Ktoś tu wspomniał wczoraj, ze upadek Konstantynopola ma na pewno związek z Wojna Trzynastoletnią. Ma. To jest, w przeciwieństwie to opisanych wyżej przeze mnie miraży, trop dobry. A jak sobie na sznureczek naniżemy trzy koraliki, jeden z napisem Warna, drugi z napisem Konstantynopol, a trzeci z napisem Województwo Malborskie, to się zrobi tak ciekawie, że wszystkie teorie na temat pochodzenia Kolumba można przeznaczyć na wyściółkę budy dla psa. One nie są fajne. I w ogóle nie chodzi o to, żeby było fajnie, jak się niektórym wydaje. To jest ostatnia rzecz o jakiej tu myślimy. O tym, żeby było fajnie, rozmyślają za to istoty takie jak Robert Tekieli, który w jakimś wywiadzie – ktoś mi go przesłał – powiedział, że Brulion i postawa jego redaktorów to prawie takie samo bohaterstwo jak postawa męczennika Andrzeja Boboli w godzinie śmierci. W ten sposób zachowują się ludzie, którzy chcą, żeby było fajnie. Myśli też o tym Jacek Bartosiak, który w sieci recenzuje listy Jerzego Giedroycia i myślał o tym sam Jerzy Giedroyć, człowiek niby przytomny i ciężko doświadczony, a reprezentujący nurt umysłowy, który – ujmując rzecz oględnie – nie pasuje do niczego, ani do realiów politycznych, ani do politycznych fantazmatów. O tym, żeby było fajnie, myślą wszyscy producenci komunikatów obłych i łatwo przełykalnych. Tutaj się ich nie sprzedaje, o czym lojalnie uprzedzam wszystkich, którzy by takich praktyk próbowali.

Czy to znaczy, że nie ma – poza śmiercią Władysława Warneńczyka – żadnych tajemnic związanych z bitwą nad morzem Czarnym określaną jako bitwa pod Warną. Oczywiście, że są. Najważniejsza zaś nie dotyczy króla, ale legata papieskiego Giuliano Cesariniego. Nikt nawet nie próbuje postawić żadnej hipotezy w związku z jego śmiercią, choć, jak mniemam są jakieś relacje dotyczące tego zgonu. Pozostaje on jednak tajemnicą. Armia wycofała się we względnym porządku, pościg ruszył za nią po upływie doby niemal, bo Turcy nie wierzyli, że król zginął i że zwyciężyli. Nie wierzyli, mimo tego, że świadomi byli swojej czterokrotnej przewagi. Ktoś z uciekających na pewno widział Cesariniego. No, ale my nic o tym nie wiemy. Ekscytujemy się za to Warneńczykiem na Maderze, bo to jest, prawda, fajne i podnosi samoocenę, nam Polakom. Oto król Polski i Węgier był ojcem transoceanicznego admirała. Manuel Rosa, wśród licznych argumentów, z których jedne są zrozumiałe, a inne wcale, przytacza i taki, że Kolumb nie mógł być potomkiem genueńskich tkaczy, bo nie awansowałby tak wysoko. Radzę, by pan Rosa sięgnął do prac prof. Quirini-Popławskiej, które dość dokładnie ilustrują jak wyglądała struktura handlu niewolnikami w koloniach genueńskich i jaki w tym handlu mieli udział tak zwani prości rzemieślnicy. To ważne, bo wskazuje, że mogli oni całkiem łatwo awansować w dowolne miejsce, o ile byli obrotni i mieli jakieś zasoby, nawet skromne. Dodam tylko, że większość Genueńczyków, to byli ludzie bardzo obrotni.

No, ale wracajmy pod Warnę. Flota wenecka, a raczej papieska, nie nawaliła, jak śpiewają harcerze, ale została uwięziona na Morzu Marmara. Armia sułtańska tymczasem przeprawiła się przez Dardanele, na genueńskich statkach. Legenda – ale wcale nie fajna i rzadko kolportowana – mówi, że sułtan musiał zapłacić sztukę złota za każdego przewiezionego wojaka. Do tego mamy jeszcze spór o to, czy Murad abdykował, czy nie, na rzecz Mehmeta. Runciman twierdzi, że tak, Babinger i Halecki, że nie, uważają oni, że było to przekazanie władzy nad Tracją w ręce małoletniego, a prawdziwa abdykacja nastąpiła później. Znów wskażę palcem o co chodzi. Zmontowano pułapkę na papieża i króla Węgier. Pułapkę tę zmontowali genueńscy finansiści, wespół z kimś jeszcze. Chcieli się odkuć za klęski poniesione na Krymie. Poza tym Genua panowała nad cieśniną Kerczeńską i można zaryzykować hipotezę, że sułtan obiecał im jakieś fory w związku z tranzytem towarów przez Bosfor i Dardanele. Pamiętajmy, że Pera, miasto naprzeciwko Konstantynopola, należało do Genui.

Nasza uwaga skupiona jest tymczasem na rozstrzyganiu kwestii czy król Władysław złamał dane sułtanowi słowo czy nie. Nikt jakoś nie zastanawia się nad tym, że Mehmet, dziewięć lat później złamał słowo dane Konstantynowi XI i zbudował naprzeciwko murów Konstantynopola, w ciągu pięciu miesięcy zaledwie, twierdzę, nazywaną przez Greków podżynaczką gardeł, a potem nie przejmując się traktatami, zaatakował miasto. Nasza uwaga skupiona jest na złym kardynale Cesarinim, który podpuszczał młodego, nieodpowiedzialnego, króla do szaleńczych czynów w imię zgubnych i niepotrzebnych koncepcji polityczno-religijnych. Za co oczywiście spotkała go zasłużona kara.

Proszę Państwa, miejsce w którym się znajdujemy, to teren wymiany poglądów, zwany też czasem publicystyką, który z istoty jest zachwaszczony. Nie możemy jednak, jak te krowy i cielęta przeżuwać wszystkiego co tu nanieśli jacyś ludzie, bo dostaniemy wzdęcia. A być może się po prostu tym potrujemy.



tagi: pieniądze  konstantynopol  turcy  genua  warna  cesarini  fajne historie  kolumb  manuel rosa 

gabriel-maciejewski
17 stycznia 2021 09:40
79     5052    19 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ahenobarbus @gabriel-maciejewski
17 stycznia 2021 10:06

Jakież było moje zdziwienie gdy w książce Paula Stratherna o Wenecji padlo takie zdanie: Genuenczycy docierają do Polski przed 1306 r. 1306! Rok tajemniczej śmierci Wacława III... Polscy historycy, na których opierałem swoje notki umieszczają najwcześniejsze kontakty na XV e. Ciekawe z jakich źródeł korzysta pan Strathern, że też ci Polscy historycy nie potrafią do nich dotrzeć.. Przy okazji tego tropu zajrzałem do Długosza inon przy okazji pielgrzymki do Rzymu Władysława Łokietka pisze o tym, że wybrał on drogę przez Węgry. Ta droga wiodła przez Genuę.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @gabriel-maciejewski
17 stycznia 2021 10:36

Krzysztof Kolumb, to podobno "dzieło" dość niedawne i cała narracja wokół niego, jak, po co i dlaczego do tej Ameryki, czyli Indii Zachodnich, a może właśnie już, wiedział gdzie, popłynął.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski
17 stycznia 2021 12:09

Pierwszy Rok Jubileuszowy 1300 ogłoszony przez Bonifaceto VIII

http://magazynier.szkolanawigatorow.pl/optyka-dantego-cz-3-dantejski-paragraf-22-i-droga-krzyzowa-bonifacego-viii

Ten szlak przez Węgry jest b. interesujący. Pojawienie się Genueńczyków z interesami srebrnymi turecko-chińskimi w tle, takoż. Gęsto o tym we wczorajszej/dzisiejsze dyskusji pod poprzednim tekstem gospodarza. Tym nie mniej obecność Wenecjan na Węgrzech też jest pewna od 11 w.  

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Magazynier 17 stycznia 2021 12:09
17 stycznia 2021 12:17

Właśnie. A nikogo w Polsce nie dziwi afera z Gryfiną, żoną Leszka Czarnego. Gryfia była córką bana Slawonii Rościsława. Slawonia - to już do Wenecji rzut beretem... No ale przecież takie rzeczy nie u nas... Królowie Węgier z weneckim tłem są w porządku (Andrzej III), u nas co najwyżej będzie odpowiedź to mrzonki albo nie ma potwierdzenia w źródłach..

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @ahenobarbus 17 stycznia 2021 12:17
17 stycznia 2021 12:26

A i mówiąc afera mam na myśli to o czym pisze Długosz, a nie to o czym jest napisane na wiki ;)

zaloguj się by móc komentować

Paris @Magazynier 17 stycznia 2021 12:09
17 stycznia 2021 13:09

Tak...

...  po  OBFITEJ  lekturze  wpisow  i  komentarzy  -  przyznaje,  ze   temat  ROBI  SIE  ARCYINTERESUJACY  !!!    

zaloguj się by móc komentować

Paris @cbrengland 17 stycznia 2021 10:36
17 stycznia 2021 13:13

Tak...

...  to  "nowa  sciema"  do  wierzenia  dla  ciemnego  luda  !!!

Juz  pare  lat  temu  ogladalam  reportaz,  ze  do  tej  Ameryki  to  kursowano  juz  od  10-11  wieku...  no  i  w  swietle  komentarzy  zalaczanych  pod  wpisami  na  SN  wychodzi,  ze  to  prawda.

zaloguj się by móc komentować

Paris @ahenobarbus 17 stycznia 2021 12:17
17 stycznia 2021 13:21

No  tak...

...  na  kul'u  te  BARANY  Luniwersyteckie  napewno  tak  odpowiedza...   napewno  "doradcy"  prezydEta  i  premiera  -  bardzo  czesto  ze  skompromitowanego  UJ'tu,  ktorego  akt  erekcyjny   OPIER****ly   SKOCZOGONKI  -  tez  tak  odpowiedzo,...  

...  tylko  kogo  dzis  obchodza  ich  sprzedajne  "odpowiedzi"  ?!?!?!  

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Paris 17 stycznia 2021 13:21
17 stycznia 2021 13:25

Na pewno niektórych interesują. Znam takie osoby, które na SN nie wejdą. Dla nich można by rzec, parafrazujac, jest prawda czasów i prawda uniwerystetów, przy czym ta druga jest najważniejsza, bo pochodzi z "uznanych" źródeł.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski
17 stycznia 2021 13:29

 Skoro już miałem zaszczyt być wymienionywymienionym bo zauważyłem związek pomiędzy upadkiem Konstantynopola a wojna 13-letnią, to ośmielam sìę jeszcze zauważyć, że w 1442 na 2 lata przed Warną i 11 przed upadkiem Konstantynopola, Aragonia opanowała całe południowej Włochy. Tym samym jej Królewstws rozciągało się na całą zachodnią część M. Śródziemnego i obrotni ludzie w Genui uznali że to już za dużo....zresztą Wenecja też mogła do takich wniosków dojść. Bo gdyby Aragonia czyli Hiszpanie utrzymali Konstantynopol i zwyczajnie to  potem zaanektowali, to odcięliby obie kupieckie republiki nie tylko od Egiptu ale i od Lewantu i M. Czarnego. ....myślę że Włochom zapaliły sìę  czerwone lampki...a ofiarą tego padł kröl Władysław i Papież 

zaloguj się by móc komentować

Paris @ahenobarbus 17 stycznia 2021 13:25
17 stycznia 2021 13:31

Napewno  tacy  sa,...

...  ale  glupich  nie  sieja  -  sami  sie  rodza,...  a  i  punkt  widzenia  czesto  zalezy  od  punktu  siedzenia.

zaloguj się by móc komentować

Paris @OjciecDyrektor 17 stycznia 2021 13:29
17 stycznia 2021 13:39

Alez  sie  te  klocki  pieknie  ukladaja...

...  no  super  !!!

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @Paris 17 stycznia 2021 13:13
17 stycznia 2021 13:49

Zobacz, co się dzieje, co właśnie tutaj podałem. To już nie jest historia ale rzeczywista rzeczywistość. Naprawdę ja żyję ale w każdej chwili, to może się zdarzyć przecież, że nie będzie  to zależeć ode mnie w tym państwie tutaj ale jego widzimisie

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @gabriel-maciejewski
17 stycznia 2021 15:27

>>> Najważniejsza zaś nie dotyczy króla, ale legata papieskiego Giuliano Cesariniego. Nikt nawet nie próbuje postawić żadnej hipotezy w związku z jego śmiercią, choć, jak mniemam są jakieś relacje dotyczące tego zgonu. Pozostaje on jednak tajemnicą. <<<

Ja mam jedno pytanie. Kto stał obok króla Warneńczyka, że nie powstrzymał go przed złamaniem polecenia wydanego przez Hunyady'ego. A może zamiast powstrzymać go, jeszcze zachęcił do pochopnego ataku źle oceniając sytuację? 

Jeśli to był legat papieski Giuliano Cesarini, to już się nie dziwię, że zginął jak zginął.

Jeśli wierzyć Babingerowi armia sułtana stała jeszcze przez trzy dni w polu niepewna co do losu bitwy ... Więc raczej nie mogła dopaść Cesariniego.

Mnie wychodzi, że Hunyady zemścił się na legacie papieskim za nie powstrzymanie króla przed atakiem. Legata wprost zabić nie można było. Chronił go papieski autorytet ale mógł zginąć w ucieczce ... Cóż! Przypadek losowy.

Mnie poza tym intryguje jedna niespójność u Babingera. On pisze, ża armia krzyżowców wycofała się w nieładzie i co? Sułtan tego nie widział przez trzy dni i stał patrząc się jak sroka w gnat?

Jeśli jest prawdą, że wojsko osmańskie stało i czekało przez trzy dni zanim uderzyło na obóż krzyżowców, to odwrót nie mógł przybrać postaci panicznej ucieczki lecz musiał być zdyscyplinowany i kontrolowany. Chyba, że założymy małą inteligencję, niezdecydowanie wynikające ze słabej woli i wielki strach po bitwie po stronie tureckiej, w co ja osobiście nie wierzę.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @gabriel-maciejewski
17 stycznia 2021 15:36

No ładnie. Trochę się wyjaśniło.

Jeśli Wenecjanie nie nawalili, tzn. nie zroblili tego z premedytacją  to mamy zdecydowanie jaśniejszy i prostszy obraz. Widać że Genua, ktoś tam i Murat zawarli układ dotyczący przede wszystkim rozprawienia się z królem Władysławem. Układ ten nie pozwalał Turkom zajęcia Konstantynopolu. W wiki jest wzmianka że Mehmed chciał to zrobić (mając te 13lat) ale wtedy wezyr zapragnął powrotu Murata i tyle z tego było. Jednak gdy ten umarł wszystko szybko się zmieniło. Turcy z całą siłą ruszyli na Zachód. Zresztą podobnie wygląda sprawa tych kopalni złota w Serbii. Te również zostawili Turcy Serbom za Murata, choć jak się wydaje mogli je wtedy też zająć. Zrobili to jednak dopiero po jego śmieci. Patrząc w ten sposób to Turcy bardziej wydawali się być związani słowem czy traktatem. To oni potrzebowali pretekstu do jego złamania a nie papież. Murat dotrzymał. Mehmed już nie musiał.

Odnośnie Kolumba to faktycznie fajna historia. Dokładnie taka. Nic chyba wielkiego nie zmieni ale zawsze przyciąga. Mam jednak inną pod ręką. O 16:05 zaczynają się Gremliny II na TVN7. Głupie czy nie. Ja tam je lubię :P A fajna historyjka polega na tym że postać Daniela Clumpa (szefa tych wszystkich korporacji) była wzorowana na Donaldzie Trumpie. Ale na ile go naprawdę odzworowali cieżko stwierdzić. Ale przynajmniej widać że w roku 1990 Donald próbował na swój sposób zaistnieć.

 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @mniszysko 17 stycznia 2021 15:27
17 stycznia 2021 15:43

Mi się wydaje po prostu że Turcy mieli kontrakt tylko na wygranie tej bitwy a reszta jest legendą. Tzn. armia węgierska mogła faktycznie uciec w nieładzie ale Turcy nie mogli jej ścigać. Tak było w umowie. Dlatego potem dorobiono różne wytłumaczenia. A to że Turcy nie wiedzieli że król zginął a to obawiali się zaatakować bo nie byli pewni swego, armia węgierska pozostała w gotowości. Wyraźnie chodziło tylko o osłabienie Węgier, być może to sam król osobiście był celem. Jego śmierć. Co faktycznie może wiązać się legatem papieskim jakoś.

Legenda musiała powstać by nie wydało się jaki był cel tej operacji: likwidacja króla. Gdyż wtedy pewnie jaśniej zarysowaliby się rzeczywiści sprawcy.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @mniszysko 17 stycznia 2021 15:27
17 stycznia 2021 16:17

Papież Eugeniusz IV urodził się w Wenecji ( pontyfikat 1431-1447) ....a jego następca Mikołaj V (1447-1455)  na terenie republiki Genua......waha to Eugeniusz IV załatwił królowi Aragonii Alfonsowi V panowanie w Neapolu.. .t

 

Znając Włochów to musiała być jakaś wielopietrowa prowokacja gdzie wszystkim się zdawało że to Wojski grał, a to echo grało...

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski
17 stycznia 2021 16:26

O teraz tak się zastanawiam, czy humaniści nie po to się pojawili na tym świecie, aby  wyrzucić Hiszpanów z południa Włoch...choćby i rękami Turków

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @gabriel-maciejewski
17 stycznia 2021 16:35

Po soborze we Florencji Cesarini został wysłany jako legat papieża Eugeniusza IV na Węgry, aby wspierać tam narodową krucjatę przeciwko Turkom. Sprzeciwiał się zawarciu pokoju pomiędzy królem Władysławem a sułtanem Muradem II. Skłonił króla Polski i Węgier do ataku, co w rezultacie zakończyło się klęską wojsk chrześcijańskich pod Warną. Król poległ w czasie bitwy, a Cesarini zginął w trakcie ucieczki[1].

Przypisy
[1] Zygmunt Ryniewicz, Leksykon bitew świata Almapress Warszawa 2008, s.511.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Giuliano_Cesarini_(1398%E2%80%931444)

 

 

CESARINI, starszy, Giuliano (1398-1444)
Śmierć. 10 listopada 1444, podczas ucieczki z bitwy pod Warną w Bułgarii. Pochowany (brak informacji). Wiadomość o jego śmierci dotarła do Rzymu 25 lipca 1445 roku; Święte Kolegium Kardynałów odprawiło uroczystość pogrzebową zmarłego kardynała w Rzymie następnego dnia.

http://cardinals.fiu.edu/bios1426.htm#Cesarini

 

 

Cesarini został wysłany jako legat papieski na Węgry (1442) przez papieża Eugeniusza IV, aby rozwiązać kryzys polityczny, który powstał po śmierci króla Węgier Alberta (z rodu Habsburgów) w 1439 roku. Wdowa, królowa Elżbieta Luksemburska, została pozostawiona sama z nowo narodzonym synem, który został koronowany na Władysława V, króla Węgier. Wojny tureckie stanowiły jednak poważne zagrożenie dla Królestwa, a szlachta wezwała młodego króla Polski Władysława i koronowała go na króla węgierskiego, obiecując, że będzie bronił państwa przed Osmanami. 13 grudnia 1442 r. Cezarini doprowadził do porozumienia obu stron w mieście Győr, gdzie w obecności nowego króla uznano prawa młodego Władysława, nie zagrażając przy tym władzy drugiego. Następnie Cesarini został powiernikiem króla Władysława, a w 1443 r. udał się do Wiednia jako jego ambasador na dworze Fryderyka III. Wkrótce stał się jednym z głównych planistów nowej krucjaty przeciwko Osmanom, którzy zaczęli najeżdżać Europę. W czerwcu 1444 r. król węgierski podpisał traktat pokojowy (pokój z Szegedem) z sułtanem tureckim Muradem II, który miał obowiązywać przez 10 lat, ale uznając to za błąd i biorąc pod uwagę moment i okoliczności właściwe dla nowej wojny, Cesarini nalegał, by król węgierski Władysław złamał traktat. Stało się to we wrześniu tego samego roku, kiedy to wszyscy maszerowali na Bałkany w nowej kampanii. Był to niefortunny krok, który doprowadził do katastrofalnej klęski armii papieskiej pod Warną, 10 listopada 1444 r., kiedy w walce zginął kardynał Giuliano Cesarini. W liście do księcia Mediolanu jego przyjaciel Eneasz Sylwiusz Piccolomini opowiada o doniesieniach, że po ucieczce z walki, mimo że był ranny i krwawił, Cesarini został napadnięty przez grupę Węgrów, którzy w zamieszaniu porażki okradli go i zabili. "Ranny w walce i mdlejący w ucieczce przez utratę krwi, został zabity w pobliżu bagna przez bezbożne ręce Węgrów, nie za namową szlachty, ale przez wściekłość ludu; i w ten sposób oddychał tym chwalebnym duchem, który niegdyś swoim słodkim przemówieniem kiwał się do woli zgromadzonych ojców w Bazylei".

https://en.wikipedia.org/wiki/Julian_Cesarini
przetłumaczyłem przy pomocy https://www.deepl.com/translator - lepiej to zrobił niż tłumacz Google, ale małe poprawki były konieczne.

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @smieciu 17 stycznia 2021 15:43
17 stycznia 2021 17:30

Przykro czytać, co Pan pisze. Widać, że nie są znane Panu szczegóły, które wszystkim, chcącym poznać są wiadome. Proszę się zapoznać czy to z sytuacją Osmanów w tym czasie, czy to z przebiegiem bitwy. Wtedy nie pisałby Pan tego, co pisze, eh!

zaloguj się by móc komentować

smieciu @gabriel-maciejewski
17 stycznia 2021 17:51

Jakie szczegóły?  Sami piszecie że raz podają to raz tamto. Moja interpretacja wszystko wyjaśnia, zgadza się z tym co wiemy. Co niby nie pasuje?

Im więcej o tym myślę tym bardziej jestem przekonany że coś jest na rzeczy z Warneńczykiem i Kolumbem. Niekoniecznie zaraz musiałbyć jego ojcem ale jak wytłumaczyć że Portugalczycy wykreowali sobie legendy z królem Władysławem, który miał osiąść na Maderze? Tak sobie pieśniarze wymyślili dzięki bujnej wyobraźni?

Jeśli zbierzemy wszystkie informacje mamy najprostszy z możliwych obraz. Król jest głównym celem całej operacji. I dlatego ta kończy się natychmiast gdy dochodzi do jej realizacji. Gdzie jest ciało króla? Nie ma go więc raczej należy przyjąć że przeżył zważywszy  te wszystkie legendy. Genua wspiera Turków. Z Genui miał pochodzić Kolumb. Genueńczycy jako sojusznicy Turków mogli wykupić króla. Zresztą nie wiemy jak dokładnie wyglądała umowa. Ale jasne jest wobec całej obszerności intrygi że nie stali za nią Turcy a Europejczycy. To oni opracowali plan. To nie Turcy podpuścili Warneńczyka. Papieża. A zatem Turcy wystąpili jako narzędzie. Z tym że i im to pasowało ale mogło być obojętne co się stanie z królem. Przecież gdyby im na serio na jakimś podboju to ruszyliby dalej. Bo musieli wiedzieć co się stało z królem, jak wygląda stan armii wroga.  Ale przecież nie mogli gdyż do tego wszystkiego nie doszłoby gdyby nie szerszy Układ. Chyba to jest dla każdego jasne? Nie doszłoby do ich zwycięstwa gdyby nie wielka robota wykonana przez rzeczywistych pomysłodawców tej operacji. A zatem to oni, nie Turcy, decydowali co się może stać z królem. Celem tej operacji.

Nie wiem. Jesli ktoś widzi jakieś luki niech napisze jakie... Albo jak to widzi.

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @Andrzej-z-Gdanska 17 stycznia 2021 16:35
17 stycznia 2021 18:02

Nie wiem czy angielska wiki jest ścisła.

Na traktacie pokojowym zależało przede wszystkim Osmanom, którym grodził atak z wielu stron. Od morza, z Europy i od strony Azji. Antoni Prochaska i Oskar Halecki przeprowadzają dowód, że do zawarcia traktatu z Turkami nie doszło. Wygląda to na póżniejszą legendę, która miała usprawiedliwić klęskę pod Warną. Był za to zawarty separatystyczny traktat z Serbią. Być może decydujący. Ponieważ Serbów, którzy znali i teren i taktykę w kampanii 1444 roku zabrakło.

Poza tym Babinger wyraźnie wspomina, że zarówna Genua, jak i Wenecja czy Raguza miały liczne składy czy wręcz miasta w Imperium Osmańskim. One były splątane węzłem gordyjskim z Osmanami w myśl przysłowa: Złapał Kozak Tatarzyna a Tatarzyn za łeb trzyma.

Wyprawa pod Warnę w 1444 roku była poprzedzona kampanią w 1443 roku, która doszła prawie pod Adrianopol i pokazała, że państwo osmańskie dalej jest wrażliwe i nie do końca podniosło się z klęski zadanej mu przez Timura pod Ankarą.

Dlatego pomysł następnej kampanii sam w sobie nie był mrzonką. Miał swoje przesłanki. Osmanowie okazali się po prostu sprytniejsi. Korzystając z danego im czasu wyciągali z koalicji po jednym graczu. Jak nie siłą to obietnicami. Np. Serbów skusili oddaniem im z powrotem kopalń i innych ziem.

Mimo wszystko, pomimo czterokrotnej przewagi bitwa pod Warną miała ciężki przebieg. Jeśli użyć terminu piłkarskiego, do krzyżowcy "panowali na boisku", Turcy natomiast atakowali trochę chaotycznie, co później wywołało gniew sułtana. Moment krytyczny nastąpił wtedy, kiedy król niepomny na zalecenia Hunyady'ego rzucił się z impetem do ataku. Spowodowało to jego śmierć, odcięcie głowy i nabicie na pikę. To wywołało zamieszanie wśród krzyżowców. Ale nawet wtedy los bitwy nie był roztrzygnięty. Bitwa po prostu się zatrzymała. Inne szczegóły są we wpisach wyżej.

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @smieciu 17 stycznia 2021 17:51
17 stycznia 2021 18:09

Do tańca ducha Pan mnie nie wciągnie. Miłych odlotów życzę.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @smieciu 17 stycznia 2021 17:51
17 stycznia 2021 18:16

Zdaje się, że dalej pan nie rozumie prostych komunikatów...a dzisiejszego tekstu, to już szczególnie. 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @mniszysko 17 stycznia 2021 18:02
17 stycznia 2021 18:21

Te wszystkie informacje nie przeczą mojej teorii. Zależy od interpretacji. Równie dobrze mogą ją wspierać.

Najważniejsze jest ustalenie kto doprowadził do konfrontacji. Jeśli mieliby być to Turcy, za tym stać, to czemu właściwie nic nie osiągnęli? Zatrzymali się w pół drogi? Jeśli tak słabo się czuli po najeździe mongolskim, jeśli czuli taki respekt przed Węgrami to co im nagle przyszło do głowy tak szybko organizować taką wielką operację?

Nie. Ciagle przecież krążymy tutaj wokół tego że nie Turcy byli mózgiem tej operacji. A skoro Turcy w to weszli, mimo Mongołów i respektu to dlatego że widzieli że wszystko jest dobrze zorganizowane. Wiedzieli że armia Władysława nie będzie stanowić wielkiego zagrożenia. Musiała działać cała siatka szpiegowska pokazująca że plan jest realizowany, że Bitwa, wedłe wszelkiego prawdopodobieństwa zakończy się ich sukcesem.  Tym ciekawsze jest że mimo przeważających sił tureckich krzyżowcy dotrzymywali pola a walka zakończyła się fatalnym osobistym uderzeniem króla. Taka puenta historii, po tylu wcześniejszych, doszło do ostatecznej prowokacji, fałszywej podpowiedzi, która definitywnie pogrzebała szansę. Ktoś tam czuwał do końca.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @gabriel-maciejewski 17 stycznia 2021 18:16
17 stycznia 2021 18:25

Rozumiem. Staram się wykazać. Naprawdę uważacie że wasza metoda jest lepsza? Powiedzieć że nie rozumiem i to wszystko? Gdzie jakaś polemika? Naprawdę mamy polegać na prawdach objawionych? Dokładnie na takiej zasadzie jak aplikują nam te wszystkie podręczniki historii? Telewizyjne media? Muszę to napisać: krytykujecie tamto a używacie tych samych metod.

Nawet jeśli się mylę to chyba wykazanie mi tego posunie tą historię do przodu? Zbliżymy się do prawdy? Czy też ta ma zawsze pozostać w gestii jakichś tajemnych domysłów, gdzie każdy udaje że wie ale nie powie?

zaloguj się by móc komentować

smieciu @gabriel-maciejewski
17 stycznia 2021 18:57

Podsumowując, według mnie, mózgiem byli ludzie od Habsburgów. Tamto środowisko, nie wnikając w szczegóły. Pragnęli przejąć tron węgierski. Z tym akurat nikt nie będzie polemizować przecież. Operacja Warna była niemal jak Smoleńsk. Jasne było że król pociągnie tam także innych, swoich najbliższych. Sprzymierzeńców. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Genueńczycy rozgrywali swoje, dogadali się, być może pasowało im podgryzienie Wenecji.

Wszystko zostało ładnie zorganizowane, Warneńczyk sprowokowany i osłabiony na ile się dało ale uparcie prący do naprzód. Turcy widzieli że wszyscy dotrzymują słowa, że wystawili krzyżowców na porażkę. Więc sami rownież dotrzymali słowa.

Żywy król był oczywiście cenniejszy niż martwy. Nigdy się pewnie nie dowiemy czy nie użyto go do jakiegoś prywatnego nacisku. Np. na Kazimierza Jagielończyka.

Taka jest moja prosta interpretacja. Nie sięgająca po nic nadzwyczajnego. Zagmatwanego. Tyle że oczywiście Habsugrowie musieli pozostać poza najmniejszym podejżeniem. Stąd pewnie historie o Wenecjanach. Papieżu. Wszyscy tylko nie oni. Turcy też przyłożyli się do legendy. Jako dzicy barbarzyńcy zapakowali głowę króla w słoik z miodem. I tak wszyscy odegrali pięknie swoje role i osiągnęli swoje.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @smieciu 17 stycznia 2021 18:25
17 stycznia 2021 19:01

Niech się pan nie stara, tak będzie lepiej

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @mniszysko 17 stycznia 2021 18:02
17 stycznia 2021 19:35

Im więcej człowiek czyta tym, przynajmniej na początku, problem się komplikuje. Może po czasie, jak wszystko się "ułoży w głowie" trochę zaczyna się układać. Dochodzi jeszcze wybór książek a zwłaszcza autorów, którzy mogą mieć jakieś zadane cele w wyjaśnianiu problemów.

Ważne jest wzięcie pod wzgląd interesów Wenecji i Genui oraz fakt słabości Osmanów.

Chyba były jakieś szanse na wygraną związane ze słabością Osmanów, ale coś mi się po głowie plącze, że Władysława opuściły chyba jakieś wojska albo nie dostał pomocy i tu można widzieć "rękę" Wenecji i Genui, które działają "w cieniu" a my widzimy tylko efekty tych działań. O ile jesteśmy w stanie coś zobaczyć.  :))

W jednej z książek też spotkałem info o poglądach Haleckiego. Ksiązka jest dostępna przez Google w postaci stron po angielsku.

Druga z kolei książka dostępna przez Google w postaci stron po angielsku podaje info o  jakiejś umowie z 14 grudnia (nie 13) 1442 roku w mieście Győr, ale stroną umowy jest też Elżbieta. Trochę to jest dziwne.

Dlatego nie cytuję tych książek, żeby już nie gmatwać i tak zagmatwanych nieźle historii.

 

zaloguj się by móc komentować

pike @OjciecDyrektor 17 stycznia 2021 16:17
17 stycznia 2021 19:36

Tego Alfonsa V Aragońskiego niektórzy historycy obwiniają o przejęcie przez Turków Konstantynopola.

Przede wszystkim nie chciał pomagać Skanderbergowi w walkach z Turkami ( a ten mu pomagał kiedy

jemu była taka potrzeba).

Poza tym był obrażony na Kaliksta za to, że nie chciał uznać prawowitego pochodzenia jego syna 

Ferrantego. Ten Ferrante był dla Kaliksta jakiś taki trochę inny... Podstawą do podejrzęń Kaliksta

jest to, że był sekretarzem Alfonsa już przez lat 5, gdy Ferrante przyszedł na ten swiat.

Dlatego niejedno widział...

zaloguj się by móc komentować

Drzazga @gabriel-maciejewski
17 stycznia 2021 20:05

1. Ilu badaczy tyle hipotez.

Ta "torpeda" dotyczyła historyków, badaczy, ekspertów tureckich, którzy po emisji serialu o Mehmecie Zdobywcy zderzyli się z wielkim zainteresowaniem publiczności. Jednym z najczęściej wyszukiwanych haseł w internecie było pytanie o pochodzenie matki Mehmeta.

Każdy z nich miał inną hipotezę. To co ich łączyło, to stwierdzenie, że nie była muzułmanką.

2. "Fajne" odnośnie historyjki z Kolumbem miało ironiczne zabarwienie.

Grzebiąc w życiorysach Janosza Hunyadima, biskupa Zbigniewa Oleśnickiego, papieża Eugeniusza IV, wdowy po Albrehcie Habsburgu - Elżbiety Luksemburżanki i w końcu papieskiego legata Cesariniego wyskoczyła ta powiastka o Kolumbie, która wywołała uśmiech.

Tak to zamulające tropy, bo z poważnych treści o wojnie domowej na Węgrzech spowodowanej koronacją Władysława III na króla Węgier 17.07.1440 roku wpaść w domysły, czy aby ...

Postaram się nie zachwaszczać terenu, bo warto dbać o ten skrawek.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus 17 stycznia 2021 12:17
17 stycznia 2021 20:13

"u nas co najwyżej będzie odpowiedź to mrzonki albo nie ma potwierdzenia w źródłach..." albo teoria spiskowa. Z okopów akademickiej trójcy (Król, Geremek, Wielowiejski) wychylać się nie uchodzi, nie uchodzi. ... Artykuły będziesz pan pisał za mnie? A granty/punkty, panie, załatwisz mi? - zapyta okopana siła przewodnia polskiej akademii. 

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski
17 stycznia 2021 20:48

Z pewnością liczył król Władysław na pomoc od Jerzego Kastrioty Skanderbega, zdobywcy Epiru. Waleczny ten rycerz, syn Kroi, księcia albańskiego, oddany przez ojca wraz z trzema starszymi braćmi w zakład wierności sułtanowi, wychowany był na dworze tureckim. Haniebny postępek Miuruda — który brata jego otruwszy i jemu samemu po śmierci ojca Albanię, dziedzictwo jego wydarłszy, obrócił w paszalik — zapalił zemstą śmiałego młodzieńca. Gdy w r. 1443 potęga turecka u Bałkanów przełamana została, on zdobył Kroję, a wsparty przez Francyę i Wenecyę na początku roku 1444, zebrał 15000 wojska i w lecie uderzywszy na Ali-paszę, przeciw sobie wyprawionego, na głowę go poraził. Dnia 5go lipca pisał doń król Władysław z powinszowaniem tego zwycięstwa i zaproszeniem do wspólnego działania. Skanderbeg w odpowiedzi danej królowi na dniu 4. sierpnia przyrzekł wkroczyć do Serbii i działanie wojsk chrześcijańskich najdzielniej wesprzćć.

(...)

Wład Drakuła, hospodar wołoski, przybył także do króla pod Nikopolis, zapewniając go o swej wierności i gotowości na wspólnego nieprzyjaciela, ale widząc małe siły chrześcijan, radził wracać niezwłocznie za Dunaj. Huniad oskarzał go o zdradę, co tak dalece oburzyło hospodara, że się porwał nań do szabli, ale na rozkaz króla został rozbrojony i pod straż oddany; aby wolność odzyskać przyrzekł niezwłocznie przysłać 4000 Wołochów pod dowództwem syna swego. Całe zatem wojsko chrześcijańskie po przybyciu jazdy wołoskiej składało się z 24000 ludzi.

(...)

Książę Jerzy, rozgniewany o to że nie usłuchano jego przestróg i rozerwawszy przymierze, z tak małemi siłami odważono się na krok tak stanowczy, jeszcze na początku września doniósł sułtanowi o zamiarze króla, a poźniej o przejściu wojska chrześcijańskiego za Dunaj, swoje zaś granice od Macedonii osadził wojskiem, aby wtargnieniu Skanderbega przeszkodzić. Miurad na wiadomość tę uspokoiwszy czemprędzej rokoszanów w Azyi, pospieszył na Helespont, gdzie wielce był zdziwiony ujrzawszy morze okryte 128 okrętami chrześcijańskiemi: już pooczął był rozpaczać nad niezawodną utratą swych posiadłości w Europie, wtem jeden z paszów radzi mu złote mprzejście sobie otworzyć. Chociaż Miurad nie sądził aby wodzowie chrześcijańscy mogli być tak podłymi, ostatecznością jednakże zmuszony chwycił się tego środka. Jak wieści niosą, miał sułtan ofiarować wielkie sumy i znaleść ludzi, którzy nie wahali się sprawy chrześcijaństwa i całej Europy poświęcić własnym widokom; ów zaś niedostatek żywności, owe burze, które miały niby zmusić admirałów do opuszczenia ciaśniny morskiej, są to tylko czcze pozory! To jednakże jest rzeczą pewną, że admirałowie wenecki i genueński pożyczyli sułtanowi wszystkich swych okrętów przewozowych, na których pierwszej zaraz nocy przewieziono 40000 Turków do Europy pod Gallipolis; od każdego człowieka zapłacił sułtan zap rzewóz po dukacie w złocie.
    Równocześnie z owemi smutnemi wiadomościami nadeszły do króla i pewne wieści, że ani cesarz grecki, ani książę tessalski obiecanych posiłków przysłać nie mogą: łatwo można było domyślić się, że niespodziewany powrót sułtana napełniwszy ich strachem odjął im wszelką możność dopełnienia swej obietnicy.
    
(...)

    Jeszcze tego samego wieczora, którego wojsko chrześcijańskie Warnę zajęło, Turcy stanęli obozem w półmili od niego w tejże samej dolinie bliżej morza; pagórki przedzielały obadwa obozy; mnóstwo ognisk oświeciło widnokrąg, z czego można było wnioskować o bliskości, kierunku i siłach nieprzyjaciela. Zdumienie chrześcijan było tem większe, że nie mieli najmniejszej wiadomości o poruszeniach sułtana od czasu wylądowania jego do Europy.

(...)

Sułtan w ciągu tych pięciu dni miewał dokładne wiadomości o liczbie, karności i duchu wojska chrześcijańskiego; wszystko utwierdzało go w postanowieniu wydania jaknajprędzej bitwy i kazało mu spodziewać się pomyślnego skutku.

(...)

Biskup waredżyński widząc że Turcy tył podają, opuścił ważne swe stanowisko i poszedł za niemi wraz z biskupem agryskim [Szymon Rozgon] i synem hospodara wołoskiego aż na sam koniec doliny. Tam od przemagającej siły byli wsparci i na lewe naszych skrzydło nagnani; ztąd powstało zamieszanie i trwoga: każdy ratował się gdzie mógł: biskup waredżyński puścił się na góry, ale ugrzązł w bagnie; agryjski zaś ucbodził ponad jeziorem ku brzegom morskim do Galaty, lecz w drodze zmieniwszy zamysł wrócił na pole bitwy i zniknął bez wieści tak, że ostateczny jego koniec był niewiadomy.

(...)

Z pięciuset Polaków, dwóch tylko: Jan Rzeszowski i Grzegorz z Sanoka a trzeci Stefan Batory [przodek przyszłego króla] z chorągwią zdołali ujść powszechnej rzezi. Huniad, kardynał Julian, Franciszek Thalocz z kilku innemi dowódzcami ratowali się ucieczką. Nazajutrz rano Janczarowie obskoczywszy tabory, piechotę chrześcijańską w nich zawartą w pień wycięli: tu poległ także waleczny Stefan Batory. Kardynał Julian zabity był w ucieczce podobno od samychże Wołochów.

 

Stanisław Przyłęcki — Wspomnienie o Władysławie Warneńczyku

Zdrada zdradą zdradę pogania. To się nie mogło udać. A szarża króla, jak ta brata Ludwika św., Roberta I Dobrego.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus 17 stycznia 2021 12:17
17 stycznia 2021 20:49

Być może była jakaś rywalizacja między Genuą a Wenecją po przybyciu kupców genueńskich w 1306. Założyć zatem możemy że rywalizację tę wygrali ziomkowie Esterki. Genueńczycy i Wenecjanie musieli zadowolić się przyczółkami które im w Polszcze zostały. Jakie one były nie wiem. 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @gabriel-maciejewski
17 stycznia 2021 21:19

Mam tylko mapkę jak wyglądała sieć powiązań handlowych Genui w rejonie Morza Śródziemnego.

zaloguj się by móc komentować


OjciecDyrektor @umami 17 stycznia 2021 20:48
17 stycznia 2021 21:51

Czyli Genua i Wenecja obawiały się że pod egidą papieża dojdzie do sojuszu węgiersko-polsko-aragońskiego i po wsparciu Turków z Europy usĺyszą od papieża aby zajęli się czymś innym niż handel.

zaloguj się by móc komentować



OjciecDyrektor @OjciecDyrektor 17 stycznia 2021 21:51
17 stycznia 2021 22:04

No i teraz rozumien dlaczego w tak ekspresowym tempie udało się Turkom odspawać nas od M. Czarnego....humaniści pomogli Turków..   A Hiszpanie u humanistów już od 550 lat mają przechlapane. 

zaloguj się by móc komentować

emirobro @gabriel-maciejewski
17 stycznia 2021 22:05

"A jak sobie na sznureczek naniżemy trzy koraliki, jeden z napisem Warna, drugi z napisem Konstantynopol, a trzeci z napisem Województwo Malborskie, to się zrobi tak ciekawie..."

Nie wiem czy mozna dodac jeszcze jeden koralik taki jak zjazd w Łucku na Wolyniu:

https://en.wikipedia.org/wiki/Congress_of_Lutsk

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zjazd_%C5%82ucki

Zjazd łucki - zjazd monarchów europejskich z 1429 roku, którzy obradowali nad obroną Europy przed imperium osmańskim.

Zjazd odbył się na zamku w Łucku, trwał od 6 stycznia 1429 przez 13 tygodni. Wśród obecnych w Łucku władców byli:

zaloguj się by móc komentować

smieciu @umami 17 stycznia 2021 20:48
17 stycznia 2021 22:33

...ujrzawszy morze okryte 128 okrętami chrześcijańskiemi..

Dokładnie je policzyli ;)

Ale właściwie to czemu one miały służyć? Władysław miał się przeprawić i iść do Ankary czy jak? Przecież to jakiś absurd. Przegrał w korzystniejszych warunkach, nie wiem na co oni liczyli. Jak dla mnie to była ewidentnie misja samobójcza z czego jak czytamy wielu zdawało sobie wówczas sprawę. Jednak byli też tacy, którzy to pchali naprzód. Do samego końca.

Zabawna też jest ta reakcja sułtana. Chwilę później dowiadujemy się że znał każde posunięcie krzyżowców ale te 128 statków było zaskoczeniem. Jednak fiku miku i już jest ok. Ktoś zgromadził tą ogromną flotę. Miał jakieś rozkazy ale ...nagle zmienił zdanie? Przecież to cyrk...

Zresztą co robi Sułtan? Okrętuje się! Sam się przeprawia a przecież wydawałoby się ta opcja jest ryzykowniejsza. Bo podobno z tyłu czają się Mongołowie. Czemu nie zapłacił tym admirałom by sobie po prostu odpłyneli? Co było dla wszystkich najbezpieczniejsze?

Nie. On przeprawił się na drugą stronę. Więc chyba pragnął starcia? Najwyraźnej skądś znał siły krzyżowców i nadmiernego strachu nie czuł.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @smieciu 17 stycznia 2021 22:33
17 stycznia 2021 22:44

Moim zdaniem błednie odczytujesz termin "okręty". Do przewozu wojsk uzywa sie wszystkiego, co moze pływać. Barki, galery, tratwy, łodzie etc.

PRzez "okręty" na ogół  rozumie sie  pełnomorskie jednostki bojowe. Ale w tym wypadku to, moim zdamiem, nadiinterpretacja. A więc nie ma potrzeby dokładać do tego jeszcze kolejnych pięter nadinterpretacji.

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @umami 17 stycznia 2021 20:48
17 stycznia 2021 22:54

Po przeanalizowaniu i przemyśleniu moja teza jest następująca: Tak jak Konstantynopol padł przez różne konszachty i machloje Genui i Wenecji, tak samo te dwa miasta-republiki przyczyniły się do przetrwania państwa Osmanów. I zrobiły do świadomie.

Sytuacja Murada II w jego własnym państwie była niewesoła. Od wschodu w Azji Mniejszej Wielki Karaman, na północnym wschodzie Jan Skanderbeg. A z samej północy Węgry. Na południu Grecji Konstantyn Paleolog. Zaś Murad II musiał w tym samym czasie walczyć z wewnętrznym spiskiem, w którym tkwił jego własny syn. Stąd ta jego abdykacja. To była ucieczka do przodu. W tym czasie jest inwazja Warneńczyka. Jak był "cud domu branderburskiego", tak wtedy wydarzył się "cud nad Osmanami". Murad mógł spokojnie przechodzić z Europy do Azji i z powrotem, pomimo bezsprzecznego panowania Wenecji, Raguzy i Genui na morzu. Mnie interesuje, skąd Murad miał złoto na opłacenie tej zawszonej trójcy? To Wenecja i Genua czuwały według mnie, aby nie było jednoczesnej inwazji na Portę Osmańską.

Jeszcze raz napiszę - bez Wenecji i Genui Porta Osmańska w tym czasie by nie przetrwała a Władysław III nie byłby Warneńczykiem a Władysławem III Zdobywcą.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @mniszysko 17 stycznia 2021 22:54
17 stycznia 2021 23:02

Turek nie musiał mieć złotą. Podarowanie przez Eugeniusza IV całego Królestwa Neapolu Aragończykom wystarczyło, aby Genua i Wenecja za friko...tzn. za jakieś przyszłe koncesje handlowe przeprawiły Turka.  Turek był ostatnią ich deską ratunku. O tyle dobra że słabą a więc spolegliwszą - więcej przywilejów handlowych mogli z tego Turka wycisnąć. 

 

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ikony58 17 stycznia 2021 23:10
17 stycznia 2021 23:44

Czyli jak zwykle. Wszyscy udają głupiego ale jakiegoś winnego trzeba wskazać. Wypadło na Genue i Greków. Bo mieli najgorsze alibi..a raczej brak alibi.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @OjciecDyrektor 17 stycznia 2021 23:44
18 stycznia 2021 00:00

Lata 1444-1453 na Bałkanach  jak żywo przypominają mi lata 1917-1921 w Rosji. Niby każdy publucznie potępiał bolszewików, ale jakimś "dziwnym zbiegiem okoliczności" pokonali wszystkich swoich przeciwników....a po paru latach każdy chciał u nich coś kupić lub coś sprzedać.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @OjciecDyrektor 18 stycznia 2021 00:00
18 stycznia 2021 00:08

I do tego jaką miłością do ZSRR pałalì wszyscy humaniści...jak pragnęli aby ZSRR rozprzestrzenił się na całą Europę i świat....

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @Andrzej-z-Gdanska 17 stycznia 2021 16:35
18 stycznia 2021 08:30

Zalecam jednak googla. Angielsko-polski przekład to faktycznie też kicha.

Prosze zastosować trik wpierw tłumacz angielsko-niemiecki a w następnym kroku niemiecko-polski i wyskoczy względnie zrozumiały tekst. Skorygowałem ostanie zdanie, bowiem o ile po niemiecku to oddaje intencje i jest zrozumiałe to po polsku wyszła dwuznaczność.

 

...jego przyjaciel Eneasz Sylvius Piccolomini donosi, że po tym, jak Cesarini uciekł z pola bitwy pomimo ran i krwawienia, został zaatakowany przez grupę Węgrów, którzy w zamieszaniu okradli go i zabili. „Zraniony w bitwie i zemdlały z powodu utraty krwi podczas ucieczki, został zabity w pobliżu bagien bezbożnymi rękoma Węgrów, nie za namową szlachty, ale z powodu gniewu ludu; i tak oto wyzionął z niego ten wspaniały duch, który niegdyś - swym słodkim dyskursem - wpływał na podejmowane decyzje zgromadzonych w Bazylei ojców."

 

Legat papieski był 'złotousty' a pola pod Warną zrosiła krew królewska.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @umami 17 stycznia 2021 20:48
18 stycznia 2021 08:46

Fajna historia. Autor tych odniesień jakiś nawiedzony brat fartuszkowy.

Raz pisze 500 aby w innym miejscu domalować jedno ZERO i wyczarować 5000.

PIĘĆ ma zawsze wymiar właściwy aż gwiazda poranna w oczach się ukaże.

500+ for ever... bracia nie potrafią inaczej... więźnowie własnych wartości...

 

Oraz te 128 statków, które w jedną noc przeprawiły 40000 zbrojnych Turków. Logistyka do pozazdroszczenia a papier cierpliwy nie zagrzmi. Viva Las Vegas!

zaloguj się by móc komentować

Wrotycz1 @gabriel-maciejewski
18 stycznia 2021 08:54

No wreszcie.

" Do wyglądu Pawlikowskiego odniósł się bloger "Coryllus" Gabriel Maciejewski, określając go "aktorem podobnym do Heinza Reinefartha i przez to zawsze obsadzanym w rolach złych akowców, co służą faszyzmowi". Generał SS Heinz Reinfarth to - nigdy nie ukarany - niemiecki zbrodniarz wojenny, odpowiedzialny za Rzeź Woli podczas Powstania Warszawskiego. "

https://www.onet.pl/film/onetfilm/adam-pawlikowski-45-lat-od-tragicznej-smierci-dudusia/v8ymbfn,681c1dfa

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @saturn-9 18 stycznia 2021 08:30
18 stycznia 2021 09:19

Dzięki za podpowiedź. :))

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @umami 17 stycznia 2021 20:48
18 stycznia 2021 09:22

Cytuję:

...piechotę chrześcijańską w nich zawartą w pień wycięli: tu poległ także waleczny Stefan Batory. Kardynał Julian zabity był w ucieczce podobno od samychże Wołochów.

Mowa o "naszym" Stefanie Batorym?

zaloguj się by móc komentować

umami @Andrzej-z-Gdanska 18 stycznia 2021 09:22
18 stycznia 2021 09:27

akapit wyżej podał autor, że to przodek, a nazywał się tak samo.

zaloguj się by móc komentować

umami @OjciecDyrektor 17 stycznia 2021 21:51
18 stycznia 2021 09:29

Jeśli robili interesy i handlowali na tym morzu, np. słowiańskim niewolnikiem, to trzeba było się dogadać. Ale to tylko moje domniemanie.

zaloguj się by móc komentować

umami @mniszysko 17 stycznia 2021 22:54
18 stycznia 2021 09:42

Ja nie wiem, jak było, a może nie bierzemy pod uwagę nowych graczy. Parę lat później papież Paweł II adoptuje Zoe Paleolog i wyda ją za Iwana III. Wziąwszy pod uwagę losy następnego cara, może budowano skróconą drogę, nie przez przesmyk suwalski, Elbląg, a do Morza Białego. W ten sposób, nie będąc obecnym na Morzu Śródziemnym, można było je ominąć. Oczywiście jest to nałożenie tego, co się wydarzyło później i dopasowanie do wydarzeń z 1444. Jeszcze jedna nakładka mówi mi, że to Słowianie robią za niewolników, więc plan nie mógł się powieść, bo zdechł by ten handel i to państwo napędzane ich siłą.

zaloguj się by móc komentować

umami @OjciecDyrektor 18 stycznia 2021 00:08
18 stycznia 2021 09:43

Opis państwa Murada przypomina mi, jak najbardziej, ZSRR. Może to ślad tej samej ręki projektanta.

zaloguj się by móc komentować

umami @saturn-9 18 stycznia 2021 08:46
18 stycznia 2021 09:47

Ta gwiazda poranna to oczywiście Stella Esterka :)

40000 dzielone na 128 to tylko 312,5 żołnierza na okręt.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @umami 18 stycznia 2021 09:42
18 stycznia 2021 10:19

Papież Paweł II (1464-1471) dobrze kombinował ale za czasöw jego następcy "jacyś nieznani sprawcy" pokrzyżowali  papieskie plany....dokładniej rok 1478 - zmiany na wlocie i wylocie wschodniego szlaku handlowego: zajęcie Nowogrodu Wielkiego przez Moskwę i zwasalizowanie przez Turków Tatarów + zgarnięcia dla siebie wybrzeża Krymu (taka forma kontroli na wypadek gdyby Tatarzy zrobili jakąś woltę). 

 

Widać tu silną determinację jakiś sił aby ta Porta Osmańska nie rozleciała się a nadto aby zajęła strategiczne dla handlu rejony.

 

W tych wszystkich wydarzeniach zastanawia mnie nieobecność/bierność?  Joannitów (mieli flotę a to wszystko pod ich nosem).

zaloguj się by móc komentować

umami @umami 18 stycznia 2021 09:43
18 stycznia 2021 11:16

Mehmeda, oczywiście.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @umami 18 stycznia 2021 09:47
18 stycznia 2021 13:12

...312,5 żołnierza na okręt. 

plus broń oraz tureckie trąby = TRZY duże bębny i wiele, wiele małych. I tym razem z wielbłądów nie zrezygnowali. Marsz przez jesienny krajobraz z dojrzałymi winogronami w Grecji, ... Obecnie w linii powietrznej to nadal tylko ca. 328 km. Taki marsz dla zbrojnych to, jak wiadomo, dobra rozgrzewka.

Gdybym tak dalej wstukiwał w klawisze to wyszłaby bojowa notka  wykoślawiająca realia 'beszczelnych bajek' z szuflady suflera 'once upon a time Stella Esterka'.

zaloguj się by móc komentować

MZ @gabriel-maciejewski
18 stycznia 2021 16:34

Nie mogłem sobie wytłumaczyć jak "chrześcijańska " Europa dopuściła do upadku Konstantynopola.Tekst Gospodarza i komentarze wyjaśniają problem.No cóż dzisiaj konsumujemy finalnie to zdarzenie,Zachód szczególnie ale i nas ciągną w odchłań. 

zaloguj się by móc komentować

umami @saturn-9 18 stycznia 2021 13:12
18 stycznia 2021 17:35

Wolałbym przeczytać relację Grzegorza z Sanoka
Nie znam historii na tyle, ale zastanawia mnie to, jak to się stało, że nie został ślad po jego obecności na polu bitwy. A może gdzieś się o tym wspomina? Chociaż w jakimś komentarzu.

Jest przekaz Kallimacha, zamieszanego w spisek na życie papieża Pawła II:

X. Tymczasem Władysława, który już w Polsce po ojcu panował, powołano na tron węgierski. On tedy, pomny zażyłości, jaka go łączyła z Grzegorzem, wychowawcą swych dziecinnych lat, a nadto zachęcony wielkim rozgłosem o jego cnocie i uczciwości, uznał go za najodpowiedniejszego doradcę i powiernika swego, w sprawach nie tylko świeckich, ale też dotyczących religii i moralności; wziął go więc sobie na spowiednika i jemu polecił starać się o przebłaganie i zjednanie Boga przez msze i inne nabożeństwa. Ponieważ Grzegorz wiedział, że stosownie do woli Boga należy słuchać królów panujących z Jego łaski, przyjął ten obowiązek i zaraz podczas obejmowania rządów na Węgrzech, głównie on w swojej roztropności obmyślił sposoby na usunięcie domowych waśni, kiedy część możnych stanęła po stronie królowej wdowy. — Wyprawiał się później król dwa razy przeciwko Turkom. W pierwszej wyprawie, rozbiwszy obóz nad rzeką Gamber u podnóża Bałkanu w Myzyi niższej, podyktował Turkom na ich prośby warunki i zgodził się na dziesięcioletni pokój. Kiedy w czasie rokowań pokojowych Turcy żądali, a kardynał Julian doradzał, aby podczas uroczystej mszy, król przez dotknięcie Eucharystyi złożył przysięgę, że wraz z poddanymi dotrzyma przymierza, Grzegorz sprzeciwił się temu; twierdził bowiem stanowczo, że byłoby czynem bezbożnym, gdyby świętą tajemnicę naszej religii wystawiono na widok pogan, i że nie można popełnić gorszej zbrodni, jak wzywać Boga nie tylko na świadka, lecz jeszcze na pośrednika przymierza zawieranego z jego wrogami. Słowo królewskie powinno starczyć za królewskie zobowiązanie, wiele też uroku odbiera się nieskazitelności króla, jeśli mu się nie wierzy bez przysięgi. Inne są rękojmie ludzi prywatnych, a inne władców, a przecież nawet od prywatnych ludzi nie wymaga się tego rodzaju przysięgi. W końcu oświadczył, że odejdzie i opuści ten znieważony obóz, jeśli król będzie się upierał przy takiej przysiędze. Dokazał więc, że w inny sposób poręczono przymierze, mimo oporu Juliana, który raczej dlatego trwał przy swojem zdaniu, aby nie zdawało się, że dawał nierozważne rady, niżby nie dopatrzył się prawdy w słowach Grzegorza. Ale kardynał, który uważał za większą zbrodnię to, że znalazł się tak zuchwały, który odważył się sprzeciwić jego zdaniu, aniżeli złożenie przysięgi, którą bezbożnie popierał, zawrzał nieubłaganym gniewem ku Grzegorzowi, a wywrzeć go wkrótce nadarzyła mu się sposobność.

XI. Nie długo potem starał się Julian u króla z całą usilnością o drugą wyprawę; zdawało się też, że król chwyci na nowo za oręż, jeżeli tylko zostanie zwolniony od obowiązku dotrzymania przysięgi; ale Grzegorz stanowczo się temu sprzeciwił, a królowi podejrzanem było to, że inni tak łatwo się zgadzali. Wówczas nie taił już dłużej Julian gniewu na Grzegorza, lecz począł publicznie mienić Grzegorza zabobonnym i wcale nieoświeconym w sprawach religijnych, a nawet nazwał go wrogiem religii, gdyż on jakoby stawiał tamę wytępieniu niewiernych. Nie zawahał się nawet grozić mu więzieniem i kajdanami, gdyby dłużej trwał w swoim uporze. Lecz Grzegorz nie ulegał z początku ani jego powadze, ani groźbom. Mówił im, że jak z jednej strony nie należało wiązać się przymierzem wobec pogan, tak z drugiej strony, należy je dochować, skoro się przez takowe zostało związanym. Świętość układów polega nie na słowach, lecz na zamiarze zawierających. Rękojmia słów ma znaczenie w sprawach prywatnych, nie w religijnych; należy na to zwrócić uwagę, w jakiej myśli przymierze zostało zawarte, a nie w jaki sposób; Bóg nie pochwala żadnego podstępu i tym będzie sprzyjał, którzy dotrzymają danego słowa. Ale kiedy widział, że prawie wszyscy przychylają się do zdania kardynała i niejeden utrzymywał, że między chrześcianami a poganami żadne przymierze nie może istnieć i kiedy nawet król począł się ku temu skłaniać, Grzegorz wzburzony opuścił zebranie. Wtedy kardynał działając — jak twierdził — z upoważnienia Stolicy apostolskiej zwolnił króla z dotrzymania obietnicy, a raczej obciążył go krzywoprzysięstwem. Oczywiście Grzegorz na rozkaz króla i na coraz usilniejsze prośby przyjaciół musiał powrócić do swego obowiązku.

XII. Król zaś, jakby pędzony jakiemś przeznaczeniem, przyśpieszał swą karę za znieważenie religii. Zebrawszy jak najliczniejsze wojsko, powiększane ochotniczymi oddziałami, które pod znakiem krzyża, bez żołdu służyły, niedaleko od tego miejsca, gdzie pierwiej zawarł był pokój, przeszedł Bałkan i przez środkową Tracyę; stąd, kierując się ku prawej stronie, dotarł do Rodope i ciągnął pospiesznie drogą między rzekami Nissus i Hebrus ku morzu. Miał on zamiar połączyć wojska lądowe z morskiemi, które czekały na niego z flotą, na Hellesponcie. Lecz ponieważ przeznaczenie wiodło go w inną stronę, zostawiwszy Hellespont po lewej stronie, prowadził wojsko ku morzu egiejskiemu. Tymczasem Turcy, ufni w nadarzającą się sposobność, najęli za ogromne sumy pieniężne okręty genueńskie, aby przewieść na nich do Europy wojsko, wysłane przedtem do Azyi dla obrony wybrzeży przed flotą chrześcijańską, która tam przybiła. Natychmiast też blizko bagna bistońskiego zastąpili drogę królowi, nieprzygotowanemu na coś podobnego. Tam stoczono ową nieszczęsną bitwę, w której poległ król może wskutek cudzej winy, w każdym razie na swoją i swego narodu szkodę.

XIII. Grzegorz z resztą kapłanów, którym nie godziło się uczestniczyć w walce, stosownie do polecenia króla schronił się zaraz z początkiem bitwy na najbliższy pagórek, i tamże korne do Boga zanosił modły o zwycięstwo dla swoich. Gdy jednak widział, że niektórzy z pośród otoczenia króla sromotnie uciekają, opuszczając go w niebezpieczeństwie, napróżno po kilkakroć bezbronnych i ze sztuką wojenną nieobeznanych księży usiłował natchnąć odwagą, aby zeszli i poświęcili swe życie dla króla. Chciał nawet sam jeden pośpieszyć nie po to, aby nieść pomoc — cóż bowiem mógł zdziałać jeden i to bezbronny wśród tak wielkiej liczby uzbrojonych — lecz po to, by z królem najzaszczytniej śmierć ponieść. Atoli nagle wszczął się ogólny popłoch, który i samego króla usunął z widoku. Wobec tego, że i reszta księży rzuciła się do ucieczki, Grzegorz, bojąc się raczej mąki katuszy przedśmiertnych, aniżeli samej śmierci, począł uciekać na oślep, jak to zwykle bywa w groźnym zamęcie. Niedaleko od pola bitwy spostrzegł kardynała, który obnażony i oszpecony ranami i krwią w błotnistem bagnie konał. Do niego to podjeżdżając, przemówił: „Słusznie, ale tylko sam, tak powinieneś był zginąć ty, który ośmieliłeś się nazwać i uczynić Stolicę apostolską patronką wiarołomstwa. Już własne nieszczęście uczy cię dowodnie, że nie słowa, lecz myśli nasze podobają się Bogu”.

XIV. Przypadkiem cofał się tą samą drogą ku Dunajowi Jan Hunyady, najdzielniejszy mąż swego czasu i godzien najchlubniejszej pamięci u potomnych. Z nim, jako wielko-rządcą królestwa, szła jakaś część rozbitego wojska. On to wysoko cenił Grzegorza, tak dla innych zalet, jako też dla wielkiej niezłomności ducha, z jaką mimo rady innych — jak widział — sprzeciwił się zamiarowi złamania przysięgi przez króla i kardynała. Bo i on sam z wielu ważnych powodów przemawiał za dotrzymaniem słowa. To też, gdy wskutek wielkiej ilości zbiegów napływających bezładnie i w zamieszaniu — jak zwykle w krytycznem położeniu — Grzegorz dopiero trzeciego lub czwartego dnia mógł mieć nadzieję przeprawy, przyjął go do swej łodzi i wysadził na drugi brzeg rzeki. Ale, aby wieść o poniesionej klęsce nie zakłóciła spokoju królestwa, postanowił ubiedz pierwszego zwiastuna i pogłoski o nieszczęściu i w tym celu pozostawiwszy swój orszak, wśród którego był i Grzegorz, z kilku jezdnymi puścił się z niesłychaną szybkością, w drogę. Grzegorz zaś, jakkolwiek uważał za hańbę, że ocalał w taki sposób z tak nieszczęsnej klęski rodaków, postanowił zrazu wrócić do ojczyzny. Następnie zaś zastanawiając się, jak dalece nie mógłby bez przypominania sobie swej hańby pokazywać się na oczy Polakom, a zwłaszcza królowej, która wyprawiając syna od siebie, jego szczególniejszej poleciła go opiece — postanowił na pewien czas usunąć się, aby tymczasem świeża boleść zelżała i aby rany na razie niezagojone i krwawiące ukoił albo rozsądek, albo jakaś zmiana stosunków. Powrócił przeto do Węgier ku uciesze wielu a zwłaszcza wielkorządcy, w którego ręku po śmierci Władysława pozostawała najwyższa władza. On też zaraz oddał Grzegorzowi na wychowanie synów swoich, Władysława i Macieja, poczytując za najwyższe ich szczęście to, że może ich kształcić człowiek, który kierował życiem i charakterem króla.Tego zadania chętnie podjął się Grzegorz z powodu wysokiego stanowiska ojca i znadzwyczajną wprawą i gorliwością tak wychowywał chłopców, że o ich charakterze jak i wykształceniu już wtedy można było najlepsze żywić nadzieje.

XV. Biskupstwo waradyńskie piastował podówczas Jan Gara, wyższy ponad wszystkich biskupów wykształceniem, wytwornością życia i obyczajów, który później dla zasług swych przeniesiony został na metropolię w Ostrzychomiu. On starał się wszelkimi sposobami Grzegorza pozyskać dla siebie, lecz nie pierwej mógł tego dopiąć, aż przekonał wielkorządcę, że lepiej może wychowywać synów rodak, niż cudzoziemiec. Tak to pozyskawszy Grzegorza, obsypał go hojnymi darami i za pierwszą nadarzającą się sposobnością powołał natychmiast do swej kapituły, aby cieszył się u niego nie tylko wygodą, ale także pewną godnością. Od tego czasu miał w nim zawsze doradcę oraz wspólnika i pomocnika w studyach. I tak wielkie miał upodobanie w zaletach umysłu i charakteru tego męża, że prócz stołu dopuścił go także do wspólnej sypialni. Grzegorz od razu zjednał sobie życzliwość wszystkich kolegów właściwą sobie giętkością umysłu. Niektórych w miarę jak rozstawali się z życiem, sławił w mowach pogrzebowych i epitafiach. Biskupowi tak się nadawał, że tenże potem rozstanie się z Grzegorzem uważał za jedną z największych przykrości.

XVI. W tym samym czasie bawili tu dwaj bardzo wykształceni mężowie, Paweł Wergerius i Filip Podokateros, którzy z powodu różnych okoliczności opuściwszy ojczyznę, pierwszy Italię, drugi Cypr, schronili się na dwór tego samego biskupa, jakoby do bezpiecznego schroniska dla wszystkich miłujących cnotę i naukę, ilekroć jakiś cios uderzył. Z nimi łatwo złączyła Grzegorza nauka i podobieństwo charakteru, a do zawarcia związków przyjaźni mimo tak wielkiej różnicy narodowości, przyczynił się równy zapał do nauk wyzwolonych. Atoli jakkolwiek równi byli co do nauki, różnili się co do kierunku talentu. Paweł bowiem celował w wymowie, Filip miał większą łatwość w pisaniu wierszy.

zaloguj się by móc komentować


smieciu @umami 18 stycznia 2021 17:35
18 stycznia 2021 18:14

Ok, trochę gubię może się w tych nazwiskach i opowieściach ale z tego co rozumiem Kallimach zasunął tutaj ładny kawałek propagandy. Oraz kreacji historii. Jeśli tak to należałoby chyba przyjąć że Grzegorz z Sanoka odegrał zupełnie przeciwną do opisanej wyżej roli. Wszystko będzie jasne jeśli ktoś przytoczy jakieś inne źródła co działań kardynała Juliana. Może gdzieś było ale przeoczyłem. Jest coś na ten temat?

zaloguj się by móc komentować

smieciu @gabriel-maciejewski
18 stycznia 2021 19:25

Ok przeczytałe trochę o kardynale Julianie Cesarinim z linku przytoczonego przez Ikony58.

Poza tym można zrekonstruować punkt wyjścia. Nie napiszę nic nadzwyczajnego ale warto to wyraźnie przedstawić.

Jest Władysław król Polski, który także dostał koronę Węgier. Co nie w smak jest przede wszystkim dla Fryderyka Habsburga. Kluczowa jest kampania węgierska z 1443 roku, która kończy się ich wielkim sukcesem i pozytywnym traktatem pokojowym. Sukces ten umacnia zdecydowanie pozycję kóla Polski. I jako obrońcy wiary i czysto pragmatycznie jako króla Węgier. W takim układzie łatwo sobie wyobrazić że trudno będzie zrzucić Jagiellonów z tronu na rzecz małego Władysława Pogrobowca pozostającego pod kontrolą Fryderyka. Dla którego jasne musi być że w takim układzie, zwłaszcza jeśli pokój miałby trwać 10 lat, Jagiellon byłby w stanie na tyle umocnić swoją pozycję że byłoby pozamiatane. Fryderyk staje się wrogiem Władysława. Był nim od początku ale teraz widzi że musi działać zdecydowanie.

Turcy. Naturalny wróg króla Polski i Węgier. Zwłaszcza po utracie wielu zdobyczy w Europie. Ich sojusz z Fryderykiem byłby więc naturalny.

Teraz przechodzimy do trudniejszej części. Genua, Wenecja. Prowadzą swoje interesy w tamtym regionie. Tak patrząc ogólnie Wenecja powinna być sprzymierzeńcem króla Władysława. Ponieważ po bitwie pod Chioggią Wenecja przejmuje inicjatywę na Wschodzie, powinen jej pasować status quo. A nie pasować postępy Turków, którzy np. wyparli ją z Salonik. Z drugiej strony Wenecja może się obawiać że silne Węgry zagrożą jej kontroli nad Dalmacją.

Genua. Niewiele o niej wiadomo tak naprawdę. Ma swoje różne problemy w tamtym czasie. Najprościej chyba uznajć ją za wolnego strzelca do wynajęcia. Jeśli ktoś sypnie kasą to czemu w to nie wejść? Genua chyba nie ma za wiele do stracenia. Skoro Wenecja dogaduje się z Konstantynopolem to Genua musi chyba Turkami.

Cały ten obraz pokazuje więc znaną nam generalnie historię sojuszy. Z tym że o Fryderyku oficjalnie dużo się nie mówi. Wiadomo. Ten musiał siedzieć cicho. Jeśli wyszłoby na jaw że dogaduje się z Turkami to byłoby kompromitujące i wobec Europy ale przede wszystkim wobec węgierskiej szlachty i jego planów zdobycia tamtejszego tronu. Z drugiej strony co może zrbić Fryderyk jeśli ma zdobyć ten tron?

Do tego momentu wszystko jest oczywiste. Ale teraz zaczyna się zabawa. Na jakiej zasadzie tak nagle przekonano króla Władysława do złamania traktatu? Komu mogło na tym zależeć najbardziej? Jaki miał plan?

Można odrzucić Wenecję i Genuę. Wenecja nie miała powodu by organizować taką awanturę. Genua za słaba. Węgrzy zadowoleni z sukcesu i pokoju. Zostaje Papież. Fryderyk. I Turcy.

 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @gabriel-maciejewski
18 stycznia 2021 19:44

Oficjalna historia mówi że Papież. Ten miał chcieć doprowadzić definitywnie do zjednoczenia Kościołów pod zarządem Rzymu. Według tych źródeł na jakie się natknąłem kluczową rolę odegrał w tym właśnie Julian Cesarini. Który włożył wielki wysiłek by przekonać Władysława do zorganizowania kolejnej krucjaty, łamiąc postanowienia traktatu.

Jest jednak istotne pytanie. Dlaczego tenże kardynał Julian z drugiej strony jest przedstawiany jako ten, który pragnął by Władysław przysięgał na wszelkie możliwe katolickie świętości gdy gwarantował trwałość zawieranego z Turkami 10-letniego rozejmu? Wtedy jak się wydaje był gorącym zwolennikiem pokoju. Widział osiągnięty sukces. A tu po paru miesiącach namiawia do złamania tych przysięg. Dziwne.

Tak pobieżnie patrząc Kardynał jawi się jako osoba wierząca w swoje misje na rzecz Kościoła. Dlaczego wpierw uznaje że wypełnił misję na Węgrzech a wkrótce potem robi taki zwrot?

zaloguj się by móc komentować

smieciu @smieciu 18 stycznia 2021 19:44
18 stycznia 2021 19:56

Podobno to kardynał Julian jest tym, dzięki któremu udało się doprowadzić do wyprawy krzyżowej w 1444r. Wiemy także (jak pisze Kallimach i inni - na podstawie Kallimacha?) że kardynał był zwolennikiem traktatu. Musiało stać się coś wielce przekonującego kardynała że tak zaangażował się w tą misję. Jak napisałem wyżej poza papieżem tylko Fryderyk miał interes by wyruszyła kolejna wyprawa (tym razem przegrana) oraz Turcy (na takiej samej zasadzie). Czy jednak Trucy byliby by w stanie doprowadzić kardynała Juliana do takiego zwrotu? Takiego zaangażowania?

Chyba nie ma co kombinować i komplikować i trzeba napisać że nie.

A zatem. Co się stało? Wedle oficjalnej wersji zdarzeń musimy wierzyć że Papież i Kardynał dostrzegli - nagle - wielką szansę na definitywne pokonanie Turków i zjednoczenie Kościoła. Prościej byłoby przyjąć że dotarły na Węgry jakieś informacje o szykowanym wielkim kontrataku Tureckim ale chyba nie mamy takich informacji? Przecież wtedy Kardynał nie musiałby tak wysilać żeby zmontować tą fatalną wyprawę.

Czyli? Skoro nie Turcy? Co się stało?

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @smieciu 18 stycznia 2021 19:44
18 stycznia 2021 19:58

Kluczowe jest załatwienie Aragończykom panowania w Królewstwie Neapllu przez papieża Eugeniusza IV w 1442. To uruchomiło całą lawinę katastroficznych zdarzeń. Niech usiądzie do atlasu historycznego i postudiuje mapy.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @OjciecDyrektor 18 stycznia 2021 19:58
18 stycznia 2021 20:03

Mapy to za mało. Pytanie brzmi kto?

Warto zauważyć że po roku 1442 mamy 1443 kiedy wszystko wydaje się być załatwione. Podpisany zostaje traktat, wielki sukces, wszyscy zadowoleni. Ale nagle w 1444 wszystko się zmienia. Dlaczego?

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @smieciu 18 stycznia 2021 20:03
18 stycznia 2021 21:19

W sumie po takim stwierdzeniu, że mapy to za mało powinienem Pana zignorować....albo spalić na stosie.  

 

Niech Pan poczyta wszystkie moje w tym tu temacie komentarze. Jak nie pomoże, to już nic nie pomoże. 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @gabriel-maciejewski
18 stycznia 2021 22:05

Spróbujmy pchnąć to dalej. Co się stało?

Niestety to trudne pytanie. Nie będę sięgać po Neapol aczkolwiek możliwe że był częścią większej rozgrywki. Dużo się wtedy działo w Europie ... Wydaje mi się jednak że nie trzeba tam sięgać w tym momencie, główni bohaterowie znajdują się bliżej. Owszem można przyjąć pewną hipotezę sięgającą Hiszpanii ale to dla mnie niepotrzebnie skomplikowane i nieprzekonujące. Choć chętnie posłucham.

A zatem. Ikony58 podrzucił trochę ciekawego materiału. W tej książce opisującej karierę kardynała Juliana Cesariniego napisane jest wprost: Ledwo podpisano traktat rozejmowy a przybyły listy od: papieskiego Admirała Condolmierego, Jánosa Hunyadyego i cesarza Jana Paleologa wzywające do walki. Ciężko stwierdzić na ile te listy mogły tak zdecydowanie wpłynąć na Kardynała ale podobno od nich zaczyna się cały zwrot sytuacji. W listach tych oczywiście stwierdzono że przeznaczeniem Władysława jest zostać przywódcą obrony chrześcijaństwa i wezwano do natychmiastowej walki.

Choć jest to dość ogólnikowe to można parę rzeczy wydusić. Przede wszystkim warto zauważyć jak dwuznaczną rolę odegrało dwóch z trzech autorów listów podczas całej akcji. Zarówno papieski admirał, który razem z Wenecjanami mieli wesprzeć krzyżowców jak i Jan Paleolog grubo zawiedli. O Janie Paleologu Ikony58 pisze wyżej. Admirał podobnie. Najpierw wzywa zaraz natychmiast do świętej wojny, kiedy przecież trzeba zrobić WSZYSTKO żeby wygrać zwłaszcza jeśli samemu bierze się za to odpowiedzialność a potem w niejasnych okolicznościach okazuje się że to było patykiem na wodzie pisane. Co do Hunyadyego to trudno mi go ocenić. Z pewnością miał swoje ambicje. Ale bez niego wyprawa była niemożliwa. Musiał stać po stronie króla i wspierać całą koncepcję.

W każdym razie sądząc po działaniach tych dwóch pierwszych: admirała i cesarza należy uznać że wciągali króla w pułapkę. Gdyż przecież nie tylko go nie wspomogli  ale wprowadzili efektywnie w błąd. A zatem patrząc od tej strony mamy do czynienia ze spiskiem na rzecz porażki króla.

Co do Hunyadyego i Kardynała to oni mogli być autentyczni. Kardynał wręcz musiał być skoro tak gorąco dążył wcześniej do pokoju. Gdyby miał być czarnym charakterem zachowywałby się pewnie inaczej. Hunyady mógł natomiast być pozytywnej myśli po sukcesie z poprzedniego roku. Nie miał powodu by się bać. Zwłaszcza jeśli nowa wyprawa miała być jeszcze większa, lepiej zorganizowana niż poprzednia.

Tutaj zazębia się to o czym napisałem wyżej. I papież i Fryderyk i Turcy chcieli tej konfrontacji ale oczywiście inaczej ją postrzegali. Wciągnięcie autorytetu papieża w pułapkę było bardzo proste a tylko ten był w stanie ruszyć Władysława po podpisaniu rozejmu. Z drugiej strony papież musiał polegać na innych. Nie mógł wydawać rozkazu. Wszystko zależało od deklaracji zainteresowanych. A te nagle stały się takie pozytywne. Wszyscy chcieli tej wyprawy!

I Jan Paleolog. I admirał papieski słał info że będzie dostępna flota i weneckie wsparcie. Miał przyłączyć się Skanderberg i inni. A wewnętrzna sytuacja Turków była trudna. Być może wystarczyło roztoczyć takie wizje by ulegli nim Cesarini i Hunyady. Dwóch ludzi bez których nie dało się nic zrobić. Mimo to zastanawia postawa kardynała Cesariniego. Choć jak się wydaje opieramy się tutaj przede wszystkim na świadectwie Kalimacha - jak stwierdza autor książki przytoczonej przez Ikony58.

Nie jest to jednak może tak istotne jak to że wezwanie do wojny popłynęło od tych, którzy potem tak zawiedli.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski
18 stycznia 2021 22:43

Muszę chyba jednak Pana spalić na stosie.. .straże do mnie!!!!

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @OjciecDyrektor 18 stycznia 2021 22:43
18 stycznia 2021 22:44

To wyżej do Pana, Panie smieciu

zaloguj się by móc komentować

umami @umami 18 stycznia 2021 17:35
19 stycznia 2021 02:05

Musiałem wyjść, a jest ciąg dalszy tego niby panegiryku na cześć Grzegorza z Sanoka. Nie mogę się nadziwić:

XX. Tymczasem, gdy nieobecność Grzegorza tłumaczono w ojczyźnie jego śmiercią, Kazimierz, który dzierżył panowanie po bracie, oddał innemu księdzu pieczę nad probostwem zajmowanem przez Grzegorza w Wieliczce. Na wieść o tem Grzegorz z konieczności powrócił do Polski, aby zakrzątnąć się około swoich spraw. Bo też czuł bardzo wielkie przywiązanie do tego probostwa, raz dlatego, że tu postawił pierwsze kroki na drodze swobodniejszego bytu, powtóre, że na tem probostwie przeszedł początkową szkołę życia duchownego; dlatego uważał ten kąt za swą prawdziwą ziemię rodzinną. Bo we wsi, w której się urodził, otrzymał tylko nagie życie, na probostwie zaś uszlachetnił je i podniósł wszechstronnie. Dlatego też, choć przedtem biskup często go namawiał, aby to probostwo rzucił i o inne bogatsze się starał, nigdy nie mógł go do tego nakłonić. Lecz szczególnie wtedy, gdy już Grzegorz gotował się do drogi, zaczął nań nalegać, ofiarując takie warunki na nowem stanowisku, że z łatwością każdego innego byłby namówił. Ale, gdy zobaczył, że słowa jego idą na wiatr, chcąc go w jakiś sposób zmusić przynajmniej do powrotu, poruczył Grzegorzowi pewne sprawy państwowe, które wtedy przedewszystkiem należało na dworze króla polskiego załatwić. Zdawało mu się bowiem, że przez jego utratę, traci połowę swej istoty. Przytem przyjaciele, którym to wielką przykrość sprawiało, że muszą się z nim rozłączyć, usilnie go prosili, by rychło wracał. A i Grzegorz pragnął tego nie mniej, jak oni. I byłby może zaniechał zamiaru, gdyby go tajemnicza moc przeznaczenia nie była nawet wbrew woli powołała do ważniejszych zadań.

XXI. Tak więc po kilku latach wrócił, jako poseł królestwa do ojczyzny, którą opuścił był, jako nauczyciel króla. Przedewszystkiem podziw budziło to, że żyje, gdyż wbrew przypuszczeniom i nadziejom zjawił się ten, który uchodził za zmarłego. Nadto podziwiano jego cnotę i wielkość ducha, pierwszą dlatego, że tak dalece zasłużył sobie na dobry sąd u obcych, iż jemu właśnie powierzano zaszczytny obowiązek posłowania, drugą, że nie ośmielił się wracać jako człowiek prywatny do ojczyzny, z której go przedtem odwołał obowiązek publiczny. Lecz przedewszystkiem swojem niespodzianem zjawieniem się, zwrócił uwagę na siebie króla i królowej matki. On był niespokojny o brata, ona w trwodze o syna. Otóż wielu wróciło prostą drogą do domu z owej nieszczęsnej bitwy, która była ostatniem dziełem króla Władysława w życiu doczesnem i chcąc swą hańbę ubrać w jakieś pozory uczciwości, twierdzili, że nie w walce opuścili króla, lecz że towarzyszyli mu w ucieczce. Szerzyli wieści, że z pewnością nie poległ, lecz w jakimś kraju pędzi żywot niedając się poznać, jakby się wstydził, iż przeżył klęskę swych braci, którą jak powszechnie wierzono — poniósł z powodu obrazy religii. Wieści tych nie chciał Grzegorz prostować raz dlatego, aby oszczędzić wstydu tym, którzy chcieli się zasłaniać takiem zmyśleniem, powtóre, ponieważ uważał za stosowniejsze, by matka i wszyscy inni krewni pod wpływem takiej łatwowierności zapomnieli o królu, niż by jego śmierć opłakiwali. Tak tedy rozmawiał o życiu lub śmierci króla, że każdy łatwo mógł sobie wysnuwać wnioski według upodobania. A tymczasem i sprawy państwowe Węgrów pilnie załatwiał i starał się, by mu przywrócono dawne probostwo.




Zostaje arcybiskupem lwowskim. I pomyśleć, że zaczynał od ładnego pisania i umiejętności podrobienia każdego podpisu. Był zwolennikiem Eugeniusza IV.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @umami 19 stycznia 2021 02:05
19 stycznia 2021 03:03

Mam wrażenie Grzesio pełnił na tej wyprawie rolę fałszywego zwolennika króla i papieża. Tak samo jak legat -  I dlatego to Węgrzy zaciukali. Grzesio miał więcej szczęscia/sprytu i się dobrze ukrył....

 

To była jakaś kolosalna wielopiętrowa prowokacja ta bitwa pod Warną jak i cała ta operacja obrony Konstantynopola - tak jak wciągnięcie Rosji przez Anglię do wojny w 1914r. 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @ikony58 19 stycznia 2021 09:03
19 stycznia 2021 19:27

Czytam tą pierwszą pozycję i widzę póki co dwie rzeczy. Papieże rzymscy (w pierwszej poł XVw)  byli ściśle związani z Wenecją, która wtedy była prawdziwym mocarstwem. Druga sprawa to że ciągle zastanawia postawa Cesariniego. Dlaczego ten był jak się wydaje takim fanem traktatu rozejmowego skoro, przygotowania do krucjaty z 1444r. zaczęły się dużo wcześniej. Tzn. przygotowania prowadzone przez papieża. Z punktu widzenia papieża, krucjata nie odbyła się jeszcze, więc dlaczego Cesarini chciał to zakończyć? Nakłaniając Władysława do złożenia świętych przysięg. Jeśli wierzyć Kalimachowi ale chyba nie jest on jedynym źródłem z którego o tym wiemy.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @gabriel-maciejewski
20 stycznia 2021 23:15

Owa wyżej wspomniana książka trochę rozjaśnia obraz ale niewiele. Według niej wydaje się że papieżowi od początku chodziło o wyprawę z 1444r. tak jakby np. Węgrzy nie odnieśli wielkich sukcesów rok wcześniej. Jakby nie było traktatu rozejmowego. Francesco Condulmer (różnie jest pisane to nazwisko) bliski krewniak i bardzo bliski współpracownik papieża Eugeniusza (Gabriele Condulmera)  został dowódcą floty, która miała wesprzeć krucjatę. Tutaj jakby jedna rzecz się wyjaśnia. Flota była nominalnie papieska a nie wenecka a Francesco był jej głównodowodzącym admirałem.

To istotne bo czyta się że flota wenecka zawiodła. Jednak z tej książki wynika że ciężko mówić o jakiejś dużej sile bojowej. To było raptem około 20 galer wojennych. Nie wiem czy były one wspomagane jakimiś innymi jednostkami ale zdecydowanie daleko tutaj do tych 128 jednostek, które miały przerazić Sułtana. Tak czy siak zadaniem tych galer, we współpracy z siłami Peleologa miała być kontrola Bosforu tak by oddziały krzyżowców mogły spokojnie operować w Europie. Można powiedzieć że jeśli na tym miała polegać wyprawa Władysława: wyparciu Turków z Europy to z przebiegu zdarzeń można sądzić że było to realne a nawet względnie łatwe zadanie pod warunkiem blokady Bosforu i zatrzymania wojsk Tureckich po ich stronie.

Za to miał odpowiadać Francesco i nie wykonanie zadania powinno właśnie jego obciążać. Teoretycznie. Ponieważ mimo  że strona papieska zapewniła sobie kontrolę nad wyprawą to jednocześnie widać jak istotną rolę odgrywała wtedy Wenecja. To głównie dzięki niej doszło nieco wcześniej do spotkania Jana Paleologa z Eugeniuszem, którego wynikiem miało być połączenie Kościołów pod kierunkiem Rzymu. To Wenecja ich gościła i kontrolowała przebieg rozmów dbając o swoje interesy w Konstantynopolu. Trudno jednoznacznie stwierdzić kto kogo do czego używał. Z jednej strony spotkanie to było wielkim i bardzo potrzebnym papieżowi sukcesem wobec trwającego soboru w Bazylei. Ale z drugiej wiemy że Condulmerowie pochodzili z Wenecji, w pierwsze poł. XV papieże mieli swoje korzenie w Wenecji. A ta w tych trudnych czasach tym łatwiej też mogła na nich wpływ wywierać. Ten aspekt jest trudny do określenia w takich publikacjach. Kim był papież czyli kim byli Condulmerowie? Obrońcami Koscioła czy też zakładnikami weneckich interesów? Jedno i drugie musiało mocno się zazębiać. W Historii Warneńskiej udział bierze przynajmniej czterech przedstawicieli tej rodziny.

Ciekawe jest że znane nam archiwa z Senatu Wenecji jakoś nie mówią za dużo o tej wyprawie, choć mówią o przygotowaniach do niej, o niej samej wiemy tylko z przekazu burgundzkiego. Którzy ze swoim 4 galerami stanowili część tej floty. Z archiwów weneckiego Senatu znamy koszty, wiemy że Wenecja zorganizowała powstanie całej floty i tylko chodziło o to kto ile kasy wyłoży. Co przełożyło się na efekt końcowy. Wenecja nie chciała brać wszystkiego na siebie a Francesco z ramienia papieża robił wszystko z kolei by Kościół mógł zaoszczędzić ile się da. Wenecjanie oczekiwali że papież wyłoży kasę. Papież oczekiwał że uda się zebrać i pieniądze i same statki do wsparcia floty w całej Europie. Ale nie udało się ani jedno ani drugie. Aragonia mimo oddania jej Neapolu i obietnic nie przysłała okrętów. Kasa z Europy też nie spłynęła i ostatecznie papież, który miał wyposażyć 10 galer ograniczył tą liczbę do 6.

Gdzieś podczas tych trudnych działań musiał zostać wysłany ten wspomniany wyżej list od Francesco do Władysława Warneńczyka. Admirał wiedział już wtedy że flota będzie skromniejsza niż się pierwotnie wydawało ale mimo to zachęcał do wyprawy. Jest w tym w sumie sens. Jakby nie patrzyć Wenecja, Burgundia i Rzym wyłożyły spore pieniądze, okręty były niemal gotowe, coś z tym trzeba było zrobić. Gdy udało się przekonać Władysława Warneńczyka (o czym nie ma słowa w tej książce) flota popłynęła do Konstantynopola. Gdzie rządził drugi z autorów listów.

Tam na wyprawę czekał zimny prysznic. Według owego burgundzkiego przekazu Jan Paleolog ani nie czuł się częścią kościoła katolickiego ani nie garnął się do wsparcia działań papieskiej floty. Która wraz krzyżowcami Władysława miała go defintywnie ochronić przed Turkami. Krążąca po Bosforze flota papieska była ostrzeliwana z tureckiej artylerii. Z obu brzegów. Kiedy zaproponowano Paleologowi wypad na europejskie siły Tureckie ten odmówił.

Ostatecznie Sułtan przeprawił się na drugą stronę najwyraźniej nie niepokojony zanadto. Choć nie jest jasne jak to się odbyło ale pewne jest że musiało zostać to dobrze za wczasu przygotowane i nie było w tym improwizacji. Nagłej, genialnej myśli o przekupstwie floty ... Tym bardziej że jakoś przestało to obchodzić Jana Paleologa. Teoretycznie flota papieska była po prostu za słaba by temu zapobiec. A potem stało się to o czym wiemy.

 

Choć wciąż nie ma jasnego roztrzygnięcia. Z jednej strony papież wedle wszelkiej logiki i własnych interesów chciał doprowadzić do wyprawy. Z drugiej dziwi kiedy okazuje się że ten, który być może miał na niej skorzystać najbardziej, władca upadającego miasta, tak ją zlekceważył choć podobno jeszcze parę miesięcy wcześniej słał list z prośbą o ratunek. Nagle zmienił zdanie czy prowokował od początku?

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @smieciu 20 stycznia 2021 23:15
21 stycznia 2021 05:44

Plus za upór grzebania w śmietniku Historii.

[Historia z dużej litery bowiem serwowana jest potomnym narracja sztywnych 'oświeceniowych jupiterów' nakierowanych na ściemę.]

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować